Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 25.10.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Zwinięte w kłębek szare myśli i szara twarz w lusterku straszy szarych osiągnięć nikt nie liczy w szarej kryjówce chcę się zaszyć banalne słowa tlą szarością szare ubranie aż po szyję rozdarte serce szare płacze i z bezsilności szarej wyje tak pragnę wzlecieć ponad szarość i żyć nadzieją od tej pory że szarość przegra z moją wolą bo moim celem są... kolory
    7 punktów
  2. Zwiędłe marzenia i zasuszony czas w pustej przestrzeni chyba drwią z nas, lecz z przeproszeniem, że to nie drwiny, a najzwyklejsze życiowe kpiny. To bez różnicy, bywa i tak. Na linii życia sznurowy szlak. Przędzie się, przędzie, ciągle się przędzie wszechświata czas i bez różnicy z nami, czy bez nas. Październik 25, 2024 ******************************
    6 punktów
  3. Pewna staruszka z wsi Kaczek, straciła werwę, więc płacze, bo czemu jej - też stara - sunia, wciąż jeszcze może się "niuniać"? Już wiem - ja też się odrobaczę!
    4 punkty
  4. siedzę w fotelu wtulony w siebie nienamalowany kot śpi pod obrazem późny październik drapie w gardle na półce z książkami zaspy zeszłorocznej poezji czytam mniej więcej to samo nachalnie w mętnych godzinach prognoza pogody ulega zmianie
    4 punkty
  5. Mówił raz kowal w stanie Dakota, jak chciał się podkuć Mruczek niecnota. Potem wylał swoje żale, bo od czego są kowale ? A to kłamał koń, okłamał kota.*** Bazyli, wędkarz pod wsią Polaną, nie czekał nigdy gdy koty wstaną. Zawsze łowił wieczorami, ale nie razem z kotami.* O, na ryby… to koty by rano*** Babcia Kamela spod wioski Błota, nigdy nie miała futra i złota. Raz była w mysiej sukience i wzięła kota na ręce… A to Kamela - ale ma kota!*** ---------------------------------------------------------------------------- ***Autorem palindromów w 5 wersie jest pan Tadeusz Morawski.
    4 punkty
  6. Tyle już czasu było mi dane, i tyle win zapomnianych, a ja się ciągle budzę nad ranem i błądzę w mrokach nieznanych. I nie potrafię siebie zrozumieć, i tego, że ciagle błądzę, że mówie kiedy wypada milczeć i mniej kocham niźli sądzę. Ile mi jeszcze zostało dane szans oraz dni na naukę nie wiem, o czyny swoje niemądre jak kruche szkło wciąż się tłukę. A przecież przyjdzie dzień niczym złodziej pęknę jak bańka mydlana, i żadna siła mnie nie poskłada odlecę do domu Pana. A Pan mnie będzie sądził z miłośći nie spyta: jesteś gotowa? Czy będę wówczas dumna i piękna, czy też ze wstydu się schowam? Czasu mi raczej mało zostało, tak jak każdemu na ziemi. Oby nas tylko Bóg miłosierny przyjął z wadami naszymi…
    4 punkty
  7. po kilku latach powiedzmy nieobecności mogę powiedzieć że samochody z kiepskim żarciem całkowicie wyparły sprzedawców waty cukrowej są kawiarnie nie ma budek z piwem ludzie poruszają się jeszcze szybciej dymią jak parostatki kobiety mają dłuższe nogi i spuchnięte usta rowerzyści z pudłami operatorzy infolinii i kurierzy wyglądają na obcych czuć napięcie międzyludzkie jak przed prawdziwą wojną wszyscy chcą być kryształowi żeby wyeliminować tych nieczystych jak filtr ogólnie trudno się załapać
    4 punkty
  8. porą pełną czaru tam gdzie blask Da Vinci rzeźbi tajemne struktury skrzypię piórem po papierze i z powolnym wdziękiem układam formułę szczęścia z czarno-białych kadrów... ...w kredensie babuni czas we śnie pogrążony podobny do okruchów w magiczne runy ułożonych a przy nim laska z drewna kasztanowego zmęczona ciężarem dziadka oparła się o wspomnienia i stoi na straży miłości splecionej pajęczynami tak na wszelki wypadek
    4 punkty
  9. *** może się uda ? może się nie uda ? a może trzeba ? morze ma tyle wody ze przyjmie każde twoje chcenie i każdy twój ściek czasu tylko mu potrzeba by się uporać ty dalej będziesz zatruwać zadzierać ? po prawdzie możesz . . . od autora: Utwierdź moje kroki w twoim słowie, niech nie panuje nade mną żadna nieprawość. Psalm 119:133
    3 punkty
  10. a może nie zostawiać? nie ciążyć stopą i nie spadać po każdym kroku w dół musnąć tylko ziemię leciutko tu i tam naprawdę nic nie odciskać bo gdy ziemia cała w odciskach gdzie wzrośnie trawa? więc musnąć tu i tam scałować krople rosy a potem związać ręce opróżnić głowę i porzucić stopy
    3 punkty
  11. Lekarski Mniszku Braciszku (Najmniejszy bracie!) Zerwę cię Twe liście kwiaty W nich miód do herbaty Zjadłem raz twoje liście Smaczne Soczyste I wolę się żywić twymi liśćmi Aniżli Kupować głowę sałaty Tyś lekiem na podłość nawet! Ani cię dobrzy nie spisali na straty Ani źli
    3 punkty
  12. czas nas rozumie ma racje - jest zwieńczeniem tego co było jest będzie on nie jest pustką w nim ciągle coś się dzieje - on nie umiera nigdy nie jest nieporozumieniem tylko prawdą która nie kłamie to cząstka człowieka który z nią przegrywa oraz stopień wtajemniczenia tylko ci co umierają wiedzą o nim więcej czas to tykająca bomba - kiedy wybuchnie tylko ciemność wie
    3 punkty
  13. Pożyczka To jest wszystko pożyczone, Tylko chwilkę w ręku masz, W wielkiej grze nieznaczny pionek, Dwie sekundy, krótki czas. Nie na zawsze dumne żniwa, Tymczasowych dążeń las, Już Atropos nić przerywa, Zapomnienia toczy głaz. Pożyczona moc istnienia, Pożyczony każdy kęs, I nie ważne, jak się mieni, Lecz świadomy chwili sens. Marek Thomanek 21.10.2024
    3 punkty
  14. obrazek poznawczy, w samym sercu galerii. taki, na który patrzysz, by dowiedzieć się (bo już nawet nie: upewnić), że istnieje świat. w centrum płótna — pani, całkiem rozskrzydlona, okrywana spieszczeniami (jaśniejący otok, jakim jest otulona, zdaje się szeptać czułe zdrobnienia). nieco poniżej: niwa pełna przerywanych linii (dłoń trzymająca pędzel musiała być rozdygotana i cała w pęknięciach, znaczy — artysta nie śmiał stworzyć żadnej nieprzyzwoitości, namalować choćby włoska, odkrytego grama, boidudek!). mimo pozornej pruderii — to również pejzażyk dzikości. uwodzicielskie barwy buzują w środku (nie wiedzieć czemu przypomina mi się oburzenie dziewczyn na mój żart o sztandze i hantlach do ćwiczeń mięśni Kegla), łagodnie przechodząc od świetlistych złoceń do najgłębszej, nieprzenikalnej czerni. syć wzrok, nie krępuj się, ani nie wyrzucaj sobie, że nie chwytasz od razu wszystkich niuansów. nie trzeba się spieszyć. wykupiłem wszystkie bilety wstępu. galeria — tylko dla nas.
    3 punkty
  15. przyznaję ze wstydem: po wyłowieniu złotego rybsztaka (to takie żelaznowkrętne, ołuskowane żyjstwo, jakiego nie zeżre ni pies, ni wydra) — ego rozrosło mi się do rozmiarów budynku Varso. postawionego na iglicy Pałacu Kultury. zamiast jednożyczeniowo zlikwidować całe zło na Ziemi, postanowiłem własnoręcznie, a raczej własnomyślnie naprawić społeczeństwa, zostać oczyszczającym ludzkość z zamordystów skakunem-superherosem, zyskać umiejętność teleportacji umysłu, wychodzenia ciała i wcielania się w innych ludzi. "wyrywałem się" więc z głowy, wnikałem w psychiki satrapów, przejmowałem je. moje ciało leżało grzecznie na łóżku (zapewne w stanie wegetatywnym, ale nie wiem tego na sto procent), podczas gdy świadomość lokowała się, kompletnie pasożytniczo, pod czaszką jednego czy drugiego watażki trzymającego za pysk którąś z bananowych republik. moment po zagnieżdżeniu rozglądałem się za jakąkolwiek bronią palną (nie będę przecież wypruwać sobie-nie sobie flaków, chlastać żył, czy wyskakiwać oknem!), nie znalazłszy jej na podorędziu nakazywałem podać sobie pistolet. ochroniarze spełniali życzenie bez sekundy ociągania. natychmiast przykładałem lufę do skroni, przeładowywałem — i bum! — glob stawał się wolny od jakiegoś tyrana (nie zaprzątałem sobie myśli tym, że na pewno na jego miejsce przychodził gorszy, wprowadzał bardziej krwawą dyktaturę), a moja świadomość wracała właściwe sobie miejsce, wstawałem z wersalki jakby nigdy nic, lekko oszołomiony i szczęśliwy, że spełniłem dobry uczynek względem braci w człowieczeństwie (z taką emfazą o tym myślałem, serio!). nie pamiętam, ilu autokratów udało mi się wyeliminować, po piątym-szóstym straciłem rachubę. im więcej ich było, tym bardziej dumny się czułem. a pycha, jak wiadomo, kroczy przed upadkiem. i upadło mi się dosyć boleśnie, prosto na szybę nie do przeniknięcia, zostałem uwięziony niczym mucha pomiędzy dwiema ramami starych, drewnianych okien. spodobałaś mi się, kochana, internetowa, poznana na jednym z forów, kumpelo. zmęczony poniewieraniem się po głowach okrutników postanowiłem "wskoczyć" w ciało twojego męża. i kochać się z tobą, udając go. będąc nim, w pewnym sensie. ledwie skoncentrowałem się, by opuścić własny łeb — czar znarowił się, uznał, że tego już za wiele, że "hola hola, to bajka dla dzieci, miałeś być wyłącznie dobry, główny bohaterze, a ty tu wyskakujesz ze szmaciarsko-kutasiarskim prawie gwałtem, oszustwem (sic!) seksualnym, zniewoleniem nieświadomej kobiety?!". i pokarała mnie rybsztakowa magia, zostałem zawieszony przed tobą w, jak to nazywam, "bańce niewidzialności". nie wleciałem pod dekiel kolesia, z którym jesteś związana małżeńskim powrozem. bezumysłowe ciało "mechanika remontującego cywilizację" zapewne kiśnie w jakimś ośrodku, hospicjum, może w klinice Budzik, podczas gdy umysł, jaźń, unosi się przed tobą. przy tobie. stałem się czymś na kształt niestróżującego anioła. nie mogę nic, zwłaszcza: wrócić "do siebie". zamykam bezoczy gdy korzystasz z wucetu, albo kochasz się z tamtym. gapię się nieprzytomnie gdy sobie golisz, rozchylasz. wiję się wtedy niespełniony, niewysłowiony.
    3 punkty
  16. las wychodzi z głowy podczas spaceru z pracusiem dzięciołem co stuka jak w bajce i stoi w blasku wrześniowego słońca tuż po obiedzie czipsach oraz grzybkach tak stoi pewnie nie do przepędzenia świeży rezerwat który dobrze rosły że myślą bobrom pomagam budować tamę i kaczki już puszczam na wodzie a drzewa karnie w szeregu gdy mijam bo jak kukułki jaja sobie robią las mi wyszedł z głowy podczas spaceru bo pewnie wcześniej go zasadziłem
    3 punkty
  17. „ Pragnienie spojrzenia “ On nie wie, jak serce drży Gdy spojrzenie błękitne spotykam Złote włosy w słońcu lśnią jak złoto A uśmiech jego rozjaśnia każdy dzień Gdy się śmieje, czas staje w miejscu A świat wokół czarem się wypełnia Lecz nie wie, że pragnę jednego By również w duszę spojrzał mą
    3 punkty
  18. budzi mnie jasna toń pod powieką tańczy nadzieja że zasłona nieba odsłoni dziś przede mną nowe ścieżki przeznaczenia
    2 punkty
  19. Neuropozytywni lawirantki i lawiranci każdej natury i wszelkiej maści łączmy się choćby aby być (dobrze, dobrze, nie mieć) w ważnej opozycji wobec twardych i bezwględnych a nawet niewyględnych zmów osiłków (tfu tfu). Warszawa – Stegny, 25.10.2024r.
    2 punkty
  20. ramionami dostojnego drzewa chwiejność kroku zatrzymuję, i jasność dnia z gorzkim smakiem czerwonego wina mieszam, dalej gęste zarośla i krwawe pola dzikich maków - ... szumią, ziemia pod księżycem jak step chropowata i sucha, a we mnie cisza zastyga, scalam się z tłem oceanu niby z błękitem rozgrzanego nieba, odlatuję...skrzydeł wątłych nie łamiąc
    2 punkty
  21. Chodziarza, gdy ćwiczył chód pod Międzychodem, wabiły dziewczyny swych bioder obwodem. Pomimo iż nęcił czar ciał, kadrowe pobierać też chciał. Więc brał je zazwyczaj, ot tak, mimochodem.
    2 punkty
  22. Natury apteka Las pole a na nim Lekarstw Bujna i piękna łąka Dziś podagrycznik Nie męka Pełno zieleni Na rękach Podagryczniku! Ty cenny kwiatku! Brzydszy lecz bardziej praktyczny Bławatku Leczysz leczone Ciało karmione W lecie ziołami (W jesień grzybami) I nawet w zimie letnia apteka W sobie cię mieści choć czas ucieka I znów rozkwitniesz na szczerym polu Aż mnich cię porwie w mury klasztoru
    2 punkty
  23. słów za nami niewiele znów sami roztrząsamy w swoich głowach od nowa stare sprawy dla świata smutne twarze na szybach maże deszcz i burza zanurza w czerni łez dla nas nadzieja maluje serce i słońce za chmurami
    2 punkty
  24. Jesteśmy do siebie podobne, lubimy przeglądać się w brązach. I w łanach lirycznych wrzosowisk, za myślą ulotną podążać. W spojrzeniu nosimy zadumę, nad światem, w pór drugiej połowie. A kiedy zanadto pochmurne, miękniemy, jak kartka pod słowem. Pragniemy wyzłocić wspomnienia, po wiośnie i lecie zdyszanym. Ja w wierszu skrojonym ze wzruszeń, ty w liściu co spadł rozszeptany. Z tęsknotą patrzymy w obłoki, gdzie ptaki się w drogę szykują. By chciały powracać to trzeba, pozwolić im teraz odfrunąć.
    2 punkty
  25. dzisiaj odchodzę z ulgą westchnęła moja samotność gdy do tej drugiej nie bacząc wcale że to jest nietakt puk puk z niewinną prośbą o cukier o szczyptę soli albo najlepiej bez słów bez wstępów jak umówieni zamieszkaj u mnie lub ja u ciebie przecież bym nigdy się nie ośmielił nie mów nic więcej wiem chcesz osłodzić naszych jesieni zbyt kwaśne grona a ja nabrałam na nie ochoty z wrzosowym miodem będą smakować
    2 punkty
  26. gdzie leżą prawdy jak je odnaleźć w jakich zakamarkach ludzkich tkwią wiem wiem powiecie spójrz za siebie przeszłość wszystko o nich wie i chociaż milczy wyraźnie mówi prawdy to nie tylko piękny sen one nas otaczają czasem wymuszą łzy po których jest nam lepiej
    2 punkty
  27. życie to odwieczna maskarada która przebiera w księcia lub żebraka a czasem w głupca bądź mędrca w zależności od tego jakie jest zapotrzebowanie więc nie narzekajmy że taki czy inny przypadł nam strój tylko w nim z uśmiechem tańczmy
    2 punkty
  28. nie czuje zimna mimo wielkiego mrozu koń na biegunach
    2 punkty
  29. na początku nie glissando z Błękitnej Gershwina zanikająca cisza narastający szum długie ukośne kreski w żółtym świetle latarni i białe nocne motyle tuż na gałęzi w gęstym listowiu para grzywaczy przytulona do siebie liście drzew zmęczone upałem i suszą grają pierwsze skrzypce nagła sekundowa jasność przyćmiła światło lamp dopiero co mezzo piano a już forte pomruki z chmur i falujący szelest rozbudzonej ciemności improwizacja milknie ćmy odfruwają jeszcze tylko lecą świetliki, lecą, lecą... ukośne kreski coraz krótsze orzeźwiający chłód ptactwo zasnęło batuta legła na partyturze 2–5.07.2024
    2 punkty
  30. @Sylwester_Lasota Jeden wędkarz (Bug) na łodzi, pośród syren wzbudza podziw. Bo, gdy moczy kija, czy nie boli szyja, pyta wciąż. I… nie odchodzi. wersja II Wędkarz Grzegorz (Szumin) bywa, że wśród syren głupka zgrywa. I... gdy moczy kija, czy nie boli szyja, pyta i... całkiem odpływa.
    2 punkty
  31. Lubię kiedy wiersz jest wierszem i lubię Cię czytać (powtarzam się znowu pewnie jeszcze nie raz mi się to przydarzy, serdeczności :)
    2 punkty
  32. Aż cztery razy! – tyle źrenica, Ujrzawszy porty, Zechciała przyjąć wianuszek eskorty. Jej z rzadka w tłumie spada kotwica, Dla niej na kursie są jarzmem lica.
    2 punkty
  33. Na hucznym wiecu rzeką proroki: “Przestać seplenić!”, Żeby stan wody kamieniem ocenić. Cóż po tym nawet, żeś orlooki, Jeżeli w studni panują mroki?
    2 punkty
  34. Słyszysz? – Nie słyszysz! Ta cisza głucha, Bezszumne pola. Łączy nas przeto pospolita dola – Kiedy gospodę trawi posucha, Ścichło szczekanie, zastygła mucha. Czerwiec 2024
    2 punkty
  35. W zadumiem wszedł w nurt. Stopy na... łapach? Znów w myśl... Czyż są smoki? Zilustrował program „Imagine” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego) „Mężczyzna wpatrujący się w toń”.
    2 punkty
  36. Poznaję swój świat, ludzi, których kocham Odwiedzanie jest częścią życia Otwarte nasze serca na miłość do rodziny Dzień, miesiąc i rok są zegarem życia Niektórzy ludzie umierają, niektórzy się rodzą Różne perspektywy, różne problemy, ale ta sama miłość Historie z przeszłości i współczesności, historie rodzinne różnice pokoleniowe, różnorodność Młodzi ludzie uczą się życia od starszego pokolenia Zegar życia się nie zatrzyma, życie wciąż płynie Lovej . 2024-10-25 Inspiracja. Moi bliscy kiedyś i dziś
    1 punkt
  37. @kollektiv Świetnie... Pozdrawiam.
    1 punkt
  38. @Rafael Marius - @piąteprzezdziesiąte - dzięki - @Leszczym - dziękuje -
    1 punkt
  39. @Rafael Marius - @Ajar41 - dziękuje - @Leszczym - dzięki -
    1 punkt
  40. Kurde, znów dzień jakiś wydaje się niecodzienny. Kurde, znów siadam nad kartką. Kurde jestem po chwilach z netem, radiem i telewizją. Siadam nad kurde klawiaturą lub z kurde długopisem. Ale, największe kurde mnie ogarnia, bo zmusza do zastanowienia nad tonacją. Nie lubię tego typu zastanowień. Cholera wypadałoby znów wszystko przemyśleć. I wiem skądinąd, że żadna tonacja nie jest tak zwaną „właściwą” tonacją. I nigdy w żadnych czasach taką nie była. Tonacja jest jak właściwość – w gruncie rzeczy nie wiadomo o co chodzi... Kurde zaciemniają jak tylko mogą twój intencyjny amorfizm... Albo – dla odmiany – próbują go wyjaśniać. Lub – jeszcze gorzej – rozjaśniać. Objaśnianie w ogóle każdemu przestało tutaj kurde wychodzić. Nie karzcie mi – błagam was - uderzać w odpowiednie tony, bo ja nie bardzo chcę się do tego nadawać, przeszło mi grzmienie dawno temu, za które notabene zebrałem łomot (wolałbym łoskot), a dodatkowo, choć to szczegół, serio nie nadaję się do tego ... Uprasza się niezmiernie nie obarczać nieodpowiedzialnych (sądzę tak między innymi o sobie) odpowiedzialnością za Atlantydę. Warszawa – Stegny, 22.10.2024r.
    1 punkt
  41. Dobre. Jakby tak przeskok czasowy był jeszcze większy to nie tylko załapać się byłoby trudno ale w ogóle połapać;)
    1 punkt
  42. @TomaszT ta parafraza z Dziadów znacząca. Nie dochodzi się bez poznania tego i owego, to fakt. A jak być? To pytanie zawsze osobiste :) @viola arvensis @kollektiv @Rafael Marius @Poezja to życie Dzięki:)
    1 punkt
  43. mija czar jeszcze spoglądasz na mnie ... bez emocji a ja we mnie żar zanim spłonę chcę spojrzeć na ciebie jeszcze raz może... 10.2024 andrew
    1 punkt
  44. Niech będą kręte i wąskie teraz to nie ma znaczenia tylko docenią mą troskę i nie dopuszczą zwątpienia. (o łaskę duszy zbawienia) Dwa ostatnie wersy według uznania. Pozdrawiam Adam
    1 punkt
  45. @Amberdzisiaj była wędrująca mgła dzisiaj, bardzo nisko i poszłam na sojowe cappuccino green caffè nero :)
    1 punkt
  46. wiesz… z tego co czytam czasem miewałeś nadzieję pisałeś do ludożerców próbowałeś tłumaczyć ci słabsi to też ludzie nawet dzisiaj można usłyszeć podwyższony puls w każdej strofie teraz kiedy na nich patrzę wiem… będą zawsze plecami do tych wolniej idących z dorabianymi kończynami narzucą tempo i będą już tylko wyprzedzać zdobywać i tak dalej i tak dalej kochani ludożercy na mecie będzie czekał pewien poeta powie tu nie ma żadnego piekła tu nie ma żadnego nieba tu jest koniec taki do samego końca
    1 punkt
  47. Ostatni wers mógłby być nawet zbędny :)
    1 punkt
  48. @violetta Frankenstein narodził się podczas koszmarnych wakacji, Gdy padał ulewny deszcz, konflikty między Mary Shelley a jej współtowarzyszami wakacji osiągnęły punkt wrzenia. Grzmoty, błyskawice i migoczące świece. Brzmi to, jak materiał na opowieść grozy — i dla Mary Shelley tak było. Napisała swojego Frankensteina, gdy miała zaledwie 19 lat, a ciemne, burzowe letnie noce, które pomogły jej potwornemu dziełu ożyć, były niemal tak dramatyczne, jak sama powieść. Oczywiście to nie jest wyjaśnieniem do wiersza, ale mojej sympatii dla Frankensteina. Dziękuję za czytanie :) @Moondog Cieszy mnie, że początek zaintrygował i nawet nie sugeruję interpretacji, bo tutaj bardziej chodzi o klimat :)
    1 punkt
  49. Zradzają wzgardę mężczyźni niemi U progu dworu, Nie dokonując żadnego wyboru! Drżą zasmakować owoców ziemi, Stoją bezradnie przed drzwiami memi!
    1 punkt
  50. @Wiesław J.K. Bo co to będzie, na stworzenia Widać to wszędzie, uniżenia Tak to jest A Twój wiersz mądry M.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...