Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.08.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
List Dziś na przedpolu spokój i cisza, Armia anielska krąży nad nami. Zwłoki żołnierza spadły gdzieś z krzyża, Tkwimy tu sami. Słychać, jak wieczór szepcze w okopach, Głosem sekretów ziemi niczyjej. Biegnij na pomoc, wychyl się, popatrz, Przecież on żyje. Cienie i mary widzę przed sobą, Mgłą otulone pobojowisko. Kruki zazdrosne skrzeczą i dziobią, Lecąc tak nisko. Walczą nad nędzą i samotnością, Tyle z nadziei nam pozostało. Salutujemy nagim już kościom, Ptakom wciąż mało. Spokój złowieszczy przerwać należy, Wkrótce natarcie. Wiem, że nie wrócę. Choć nie potrafię szczęściu uwierzyć, Jednak się zmuszę. Tamtych wysłano właśnie na wartę, Bo nasz batalion w szereg się zbiera. Prosto na wrogą paszczę i gardziel Chcemy nacierać. Stoją drabiny, szczeble, podpory, Trzeba wychodzić, słychać gwizdanie. Dumny oficer czyni honory, Nic nie zostanie. Biegiem ruszamy, wciąż tak daleko, Spieszno bagnetom do przeciwnika. Świszczą pociski pośród niczego, Przyszłość zanika. Warkot Maximów, trupy wokoło, Słychać gorączkę wrogich transzei. Dziwne sylwetki przede mną stoją, Nie ma nadziei. Cienie i mary, które widziałem, Znowu polują razem z krukami. Końca takiego nigdy nie chciałem, Krztuszę się łzami. Jeśli to czytasz chcę byś wiedziała, Że bezgranicznie tęsknię do ramion, W których dzieciątko swe kołysałaś. Przytul mnie, mamo. ---7 punktów
-
Chmury złote i rude, różowe, czerwone O kolorze czereśni lub wiśni dojrzałych Budzą się pośród świtu nagie, obolałe, Ognistymi szponami zewsząd poranione. Patrzą na ściany zamku – na ziemię zwalone, Na piargi wielokształtne – w miejscu domów białych, Na trwałość obróconą – w bezład form nietrwałych, Na gładkości – w strzępiastość upiorną zmienione. I z chmur tych grozą chwili boleśnie przejętych Kapią łzy zbyt masywne – niczym krople krwawe Na stadiony i bary, na posągi świętych, Jednym kryjąc całunem – sławę i niesławę. A miniona uroda, nadzieja, ofiarność Pod bujnym kocem pyłów jedną tworzą – marność…5 punktów
-
WSPÓLNOTA Św. JÓZEFA Ryszard Galant Pierwsza Komunia Święta Jutro zamieszka Bozia w mym serduszku I już doczekać się ranka nie mogę Dziś zawiesiłam obrazek przy łóżku By mi do Bozi prostą wskazał drogę. Mama sprawiła mi cud pelerynkę Dała różaniec, książeczkę i świecę I zaprosiła calutką rodzinkę Żeby i oni mieli mnie w opiece. Ksiądz na religii uczył nas pacierzy No i prawd wiary, przykazań dziesięciu I nas zapewnił, że wszystkich powierzy Temu co przyszedł w bezgrzesznym poczęciu. Chyba nie wszystkie modlitwy rozumiem Tyle w nich dla mnie słów niezrozumiałych Ale ja uczyć to chyba się umiem I kiedyś dotrę do źródeł wspaniałych. Jeszcze paciorek odmówię za dzieci Które też kiedyś połączą się z Bogiem Niechaj i dla nich słoneczko zaświeci Bo na nich Jezus też czeka za progiem. Wiem , że nie muszę obawiać się Boga On jest wszechmocny i zawsze pomoże Nawet gdy komuś podwinie się noga To niech się skłoni skruszony w pokorze. I to już jutro – och – jak ja się cieszę Jeszcze paciorek i buziaki na noc W Twoje serduszko Boziu już się spieszę: Ty mnie ochraniaj i strzeż mnie. – Dobranoc.5 punktów
-
Życie to jest gra złożona, ale kiedy kocha ona, gdy na ciebie zawsze czeka, na twój widok się uśmiecha, wtedy wiesz, że warto było, i co ważne, to jest miłość.5 punktów
-
W jej gestach nie ma wahania, Ni niepewności, ni drżenia. Na czole – zmarszczki frasunku, Ani na skroni strapienia. Ona wytrwała przez wieki W służbie – jedynie zwycięzcom, Słabości chwili nie miewa, Jej godłem – wierność i dzielność. Jej ręce pewne i wprawne, Jej dusza - od wahań wolna, Jak idealny oficer Odważna, dzielna i zdolna. Gdy trzeba – gestem rąk władczych Naziemne cele wybiera, By je zanurzyć w poświacie Ostrej – świetlnego markera. By zemsta w barwach jaskrawych (Gorąca – jak młode serca) W punkty trafiła właściwe (Taka jej służba żołnierska). W stalowo twardej oprawie, Wśród gwiezdnych blasków złocistych, Na śpiące miasto spojrzała (Horyzont – pusty i czysty). Na wielość dachów spojrzała (Taneczność ich – czarująca) I siatkę punktów wybrała, By groźne zapalić słońca. By cegły stały się pyłem, Los wielu – w nicość przeminął, By strach – przemieszał się z grozą, A ból – zjednoczył się z winą. Ujrzała w dole katedrę (Barok zakuty w piaskowiec) I oznaczyła świetliście Na przyszły wielu – grobowiec. Szpitalne ujrzała dachy Broczące krzyży czerwienią (A w ich ramiona ujęte Wśród samotności – cierpienia) I oznaczyła je celnie Jasności plamą kolejną, By nieuchronność ponownie Mogła się losu – dopełnić. W ogrodzie sennym lutowo Strwożone dzieci ujrzała I po raz pierwszy tej nocy Pewna jej ręka – zadrżała. Lecz wobec zasady dziejów Uznanej – winy i kary Zamilknąć musi współczucie, Które odmiennej jest miary. Zamilknąć musi wśród twardych Wymagań czasów – wrażliwość, Kroniki piszą się stalą, (Nie chlebem – niczym życzliwość), Zatem bogini świetlistość O barwie krwi uwolniła I na obrusie zimowym Różowość znów zapaliła. By niebo nożem rozcięte Eksplozji – na milion części Spełniło wyrok ciosami Tysiąca potężnych – pięści. A potem według rozkazu Meldunek krótki nadała O zgodnych z planem wynikach, Uśpionych – złowrogich działach. Tylko w błękitnym jej oku Łza jedna mała – zaszkliła, W okrągłą perłę zmieniona Żal jej – unieśmiertelniła…4 punkty
-
Czyściec Kiedyś, dawno temu. Na ziemi, na świecie. Szedł aniołek, w blasku. Boży, przecież wiecie. Natknął się na duszę. Była odrzucona. Spytał- co porabiasz? Westchnęła- stęskniona. Za życia, grzeszyłam. Czyściec mym ratunkiem. Dziś, jestem w potrzasku. W niebie, zamiast mieszkać. To mieszkam w „żelazku.” Zewsząd żarem bije. Mękę, ciągle czuję. Pomięłam swe życie. Teraz- pokutuję. Anioł, łzę uronił. Ludzie, Co Robicie?! Nie tylko na ziemi, przecież Tam-jest życie. Dobry Pan, łaskawy. Może się zlituje. Nieba Ci, uchyli. Duszę „wyprasuje”4 punkty
-
„Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezja i dobroć… i nic więcej.” Cyprian Kamil Norwid Jak pisklę wyrzucone z gniazda połamanego po ostatniej burzy porzucony został sam w swoim świecie Na niebie zgasła ostatnia gwiazda nadziei i nic z niej już nie wywróży tego co Arachne teraz jemu z nici uplecie Śmieją się do łez jedynie córy Koryntu w czerwonym kapturze kat zaciera ręce bo to koniec i nadchodzi nowa odsłona Zagubione myśli w zaułkach labiryntu żadnych wierszy żadnej poezji więcej kogo obchodzi czy przeżyje czy może skona i wszystko pęknie za chwilę z rozpaczy niczym kryształowe puchary i wazy zostaną tylko podarte kartki zapisane Których nikt nie przeczyta i nie zobaczy w galerii zdejmują już ostatnie obrazy … jaki świat zastanie opatrując serca ranę Czy ktoś nadejdzie mu jeszcze z pomocą czy nie zabraknie nawet leków i bandaży tylko smutny księżyc pozdrowi go nocą nikt nie wie co i czy jeszcze się wydarzy3 punkty
-
czasem ciągną cię za uszy czasem kopią w tyłek czasem wyrywają język wyłupują oczy morzą głodem... (to dla zatwardziałych) jeśli jesteś chętny podadzą pomocną dłoń przewietrzą głowę a jeśli po prostu kochasz to jesteś jak wiersz lekko tchną duchem i ... lecisz :)3 punkty
-
Xocolatl - indiański napój dziś może czekolada. Niejeden drobny amator z rozkoszą sobie zjada. O seksie myśli on skrycie? Tego nie można dociec, lecz figle nam sprawia życie, w tej chwili liże nosek. Następnie; usta i szyję ramiona, piersi brzuszek A resztę zasłoną kryję bo wierszem chyba kuszę. Zdradzę wam jeszcze naprędce, że obżarł się ten łasuch i skończył ucztę w łazience Seksować - nie miał czasu. Oświadczyć muszę publicznie: „Gdy widzę damę nagą, ze wszystkim ja ją kojarzę, lecz nigdy z czekoladą! 20083 punkty
-
Srebro kandelabrów i ołtarzów heban dopełniają z teł strzelające ognie gladiolusów Woni kadzidlanej przytakuje cisza kiedy mury - zamodlone skwarem3 punkty
-
Dla niej szkarłat Eucharystii choć uduszona cyklonem krwi nie przelała - Lecz dla niej Bóg (Rdz 9,4) uczynił wyjątek jeśli w jej kobiecości odnalazł krzyżową ofiarę a teraz oliwa Panny Mądrej rozlana w komorze i bańka porzucona. Bo Oblubienica w górę unosząc gazową lampę - odpłynęła w sierpniowy lazur przesycony rajskim Światłem Inspiracja: Wiersz napisany po obejrzeniu (propagandowego) hitlerowskiego filmu z Auschwitz. W jednej z migawek: przepiękne, uwalniające się z habitu kobiece nogi, w drodze do łaźni... Wtedy pomyślałam o Niej, św. Teresie Benedykcie od Krzyża. Oraz o Jej pospiesznym krokom ku męczeństwu, które w rzeczywistości stało się triumfem, ponieważ "wpadnięciem" w ramiona Boskiego Oblubieńca...3 punkty
-
Ten taki i owaki wydolarował się lub wyeurzył po sam kres, albo nawet po samą gustowną bieliznę, ale i tak niewiele tutaj zdobył spraw bezcennych. Lepsze w tej kwestii zdają się nawet nie na topie poetki umiejętnie żonglujące realem, że aż miło. Gromkie i wszechwładne zdobywczynie samej bezcenności, do której złoto, ani srebro nawet się nie umywają, a narrator się do nich tylko przymila. Aczkolwiek mają i one słabość do biżuterii. Poeci natomiast no to jest jeszcze inna sprawa. Taka jakaś wielokrotnie złożona i nieoczywista. Taki poeta po prostu zawsze potrafi coś zmalować. Natura taka. No i rzecz oczywista, że biżuterię też lubi, bo niby dlaczego miałby jej nie lubić? Warszawa – Stegny, 08.08.2024r.2 punkty
-
Znieczulica kwitnie w podziemiu egocentryzmu Profanacja w sacrum jednokształtnym Kilogramowa łyżeczka bez słów przyzwoitości – czołgam myśli.. Użyteczność prostych odrywników rozpiętość złudzeń a marzeń Krzykopojna litość i wiara – W swobodzie sznurka2 punkty
-
koci wzrok przysiadł na parapecie między mną a zachodzącym słońcem mruczą fotografie dnia czas przechodzi turbulencje klucz odlatujących piór otwiera senne niebo brniemy w jesienne kolory na agrafce jeszcze jedna sekunda rozmarzona jak wieczorna gwiazda w wielkim wozie samotności2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Czy stracę wszystko? (Nie jestem zbyt zachłanny) Bo wciąż gonię za szczęściem Które jest ulotne jak chwila (I to jest chyba moja szansa) Przecież dobre anioły Przyjdą mi z pomocą (W te deszczowe dni)2 punkty
-
2 punkty
-
@Bożena De-Tre ale po co przesłanie? Odchodzę od tego czegoś ;)) Jestem za a nawet przeciw :) Całe życie piszę to swoje votum separatum i tyle :) No właśnie biżuteria ma to coś w sobie natury też bezcennej... Wiersze też takie są i wcale nie muszą być do tego najlepsze... Po prostu otwierają człowieka na inne punkty widzenia... Dodają aspektów sprawom... I zgadzam się, że te czasy tak naprawdę są bardzo, ale to bardzo poetyckie... Tylko nie zawsze człowiek potrafi to wszystko jakoś dobrze ująć niestety :// Ale z drugiej strony nawet najwięksi poeci z zamierzchłych czasów wykładali się czasami... To wcale nie wszystko nikogo nie było najwyższej próby... I tutaj dochodzimy do tomiku poezji.... Dopiero zbiór, układanka taka, stanowi całość, która coś mówi więcej... Dopiero tam może być przekaz... A jakby Koleżanka na tomik poezji znów się chciała ze mną wymienić, no to mam już 15 egzemplarzy mojej drugiej książenicy pt. No jasne ;))))2 punkty
-
Kojarzy mi się z I Wojną., ale sporo innych było podobnych. Poruszający i refleksyjny wiersz. Pozdrawiam2 punkty
-
z delikatnych się składam nutek zawieszona jedna lub druga nie chce przestać więc jej nie puszczam tylko zapisuje w zeszycie kiedy znów mnie przechodzą prądy życia śmierci dnia i wieczora mam skórę w kwiaty malowaną aksamitem zdobione płatki od serca puszczane łodygą w zakątki bardzo oddalone po nogach mi chodzą po dłoniach ich kielichy się otwierają wybuchają wnet barw paletą mieszając się w różne odcienie tak że trwam przedziwną miłością której nie godzi się zabijać wpuszczając jakiegoś człowieka po którym świat ten doznałby strat1 punkt
-
,, Wierzę w Ciebie Boże żywy ,, * W uderzeniu dzwonu, który z wieży wzywa. Coraz to wyraźniej, nuta brzmi fałszywa. Czysto niby dźwięczy, brąz i spiż wibruje. Słychać coraz głośniej- Głos Jego Fałszuje. A w środku marmury, obrazy złocone. Przepiękne figury, przepych-w każdą stronę. Tłoku już tam nie ma. Ławki, puste prawie. Być może przez zapach, brzydki, w głównej nawie. Który, się wydaje, z zakrystii wychodzi. Pazerność i chciwość! Wierze Bardzo Szkodzi. Purpura wyblakła. Błyszczy na niej złoto. Ten, co miał być wzorem, wniósł do środka błoto. Tablice przykazań, gruby kurz przywalił. Wiarę, bojaźń Bożą, gdzieś na bok oddalił. Choć Biblia,wciąż nadal, kierunek wskazuje. Skromność i pokora! Tak, Tego Brakuje! Na świętych obrazach, Cherubinów Triada. Ognisty miecz dzierży, we łzach, krzyczy- „Biada! Kościół, jak Groby Pobielane, stoi. Kapłan , z góry, przykład bierze — Boga Się Nie Boi” A ty, pacholę zwykłe, choć żeś w kąt wciśnięty. Na swych barkach, grzechy dźwigasz, hierarchów nadętych. Drzwi otwórz na oścież. Strzaskaj witraż w oknie. Niech czyste powietrze, w te mury popłynie. Kurz, wraz ze chciwością, z zepsuciem niech zginie. Niech powróci Wiara, z której kościół słynął. Znów będzie Opoką, Wspólnotą, Rodziną. By znów,na głos dzwonu spiżowego, ugięli kolana. Wraz z chórem aniołów, uwielbiali Pana. Czerwiec 2024 (Rzeszów) *Akty wiary1 punkt
-
1 punkt
-
O, za górami ma róg, Azo. Kajak ary, baba by raka; jaka ryba, baby rak, a jak. Rad i Kaja; jaki dar. Ma tu... Dar Popradu tam.1 punkt
-
Człowiek to maszyna Doskonała Wszystkie części są po coś Współpracują według programu Czasem się psują Ale zostawmy ten szczegół Doskonałość była w zamyśle Na pewno Najwspanialsze jest dzieciństwo Wszystko się pamięta i czerpie stamtąd jak ze strumienia Czasem bywa zatruty Ale zostawmy ten szczegół Cudowność była w zamyśle Na pewno Młodość choć krótka ma skrzydła Lubi latać do krainy marzeń i przynosić stamtąd mnóstwo pomysłów Czasem są głupie Ale zostawmy ten szczegół Górnolotność była w zamyśle Na pewno A życie wokół człowieka Czyż nie jest niesamowite Zaskakuje wciąż od nowa Zawsze się odradza Czasem jest do dupy Ale zostawmy ten szczegół W zamyśle miało być piękne Na pewno Na pewno ?1 punkt
-
Zapach górskiej rzeki: piasku, otoczaków, namułu, pstrągów tęczowych, potarganych wiklin przez tę pompę z pogórza: już do piwnic wlewa się powódź1 punkt
-
1 punkt
-
@Wędrowiec.1984 I tak zrobiono, jak Lenin kazał zawrzeć rozejm. Polecam wszystkim książkę Ferdynanda Ossendowskiego, Lenin, za którą KGB ścigała go całe lata, a gdy został pochowany w Milanówki na początku 1945, wykopała jego grób, żeby sprawdzić, czy to jego zwłoki. Po Sienkiewiczu to najbardziej popularny polski pisarz na świecie.1 punkt
-
I była też przyczyną rewolucji w Rosji, która już całkiem świat zmieniła, czego gorzkie owoce zbieramy do dziś.1 punkt
-
@Bożena De-Tre Przepraszam za „ przumrużenie oka” z błędem…widać też za dużo mnie na portalu-:)1 punkt
-
Zgadzam się ze stwierdzeniem.. Astralki.. Treść bardzo "ciepła"... inwersje, hmm.. : \ ... zwieńczenie miłe dla ucha... ogólnie plus... z malusieńskim grymasikiem na inwersje. Pozdrawiam Natuskaa.1 punkt
-
@Dagmara Gądek Rzeczywiście znam różnych ludzi..w różnym przedziale wiekowym i może dlatego szanujemy siebie i lubimy z sobą przebywać..kontaktować się bo nie zawsze pozwalamy w swoim towarzystwie na „ całkowity pion”… życie to nie paragrafy a wolność i szczerość-:) @Bożena De-Tre Ps Ta afirmacja Świata niech tajemnicą zatem niektórych pozostanie-:) @Bożena De-Tre Zaopiekowanie się sobą?(łatwiej zrozumieć jak „ ogranie”)??Może dlatego piszemy wiersze a nie „ wskazówki” dla drugich… jak mają żyć?A tak w ogóle to z przymróżeniem” oka” traktujmy niektóre rzeczy-:)…życie jest piękne i ciekawe z racji różnorodności…1 punkt
-
1 punkt
-
@Wędrowiec.1984 Tak, ale wszyscy panujący obu stron byli ze sobą spokrewnieni i nie chcieli tej wojny. Wysyłane telegramy z Niemiec od kajzera do innych panujących były wstrzymywane przez pragnących wojny najwyższych oficerów.1 punkt
-
Puenta bez happy endu .....wtula się samotnie w rzeczywistość .Dziękuje za komentarz.1 punkt
-
1 punkt
-
znajduję: Twoje włosy wszędzie i odsunięte krzesło chyba tu byłaś myślę: nie spotkałem jeszcze nikogo kto by chciał o mnie pamiętać na tyle, by mi robić zdjęcia śnię: pies powinien powąchać ciało swojego pana, by zrozumiał zamiast patrzeć w drzwi resztę jego psich lat1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@befana_di_campi ... jesteśmy światlem dla Boga które zbyt często gaśnie ONA nie zgasła ... Pozdrawiam serdecznie Miłego dnia1 punkt
-
Bardzo ciekawy utwór, wielokolorowy. Odbieram to dwójnasób. Po przyglądaniu się sobie w różnych zwierciadłach: akceptacja siebie lub wstyd / zażenowanie, w obu formach ciepło. Pozdrawiam!1 punkt
-
W pokoju tym. Oświetlonym słońcem południa. Za regałem kurz i pajęczyny, kiedy otwieram go, jakby drzwi do drugiego pokoju. Za nim podłoga usiana gwoździami. Powbijanymi częściowo. Lezącymi. W kurzu. W pleśni. Zgniliźnie… A dalej, w ścianie, małe drzwiczki. Ku mojemu zaskoczeniu nigdy ich nie widziałem, nawet wtedy, kiedy nie było tu żadnego regału. Nawet wtedy, kiedy była tu całkowita pustka i biel ścian mżąca drobinkami kwarcu. Drzwiczki drewniane, albo z blachy. Zardzewiałe, skorodowane, zapiekłe w swoich zawiasach i w klamce. Naciskam ją. Zgrzyt. Trzeszczenie zawiasów. Poszło jakoś łatwo. W miarę lekko. Z małego lufciku obok wpada nikły promień słońca, którego też tu wcześniej nie było. Skąd się to tu wszystko wzięło? Czy to w ogóle jawa? Jeśli tak, to jakaś senna. Jawa snu tworzącego się i będącego dopiero w powijakach. Za mną jakieś szepty. Świetlne promienie iskrzące na krawędziach przedmiotów. Za mną czyjaś obecność. Przyczajona. Szykująca się do skoku. W czeluści bezdennej. W przepaści długiego przedpokoju. W drugim pokoju. W tym drugim. Oddalonym o milion świetlnych lat. O całe eony. Kaskady czasu. To coś nieokreślonego, co promieniuje zagadką. Bardzo niskim brzęczeniem czarnej dziury. I słyszę dalekie tupoty, stukania, zgrzyty, jakby pazurem o ścianę. Za mną promieniowanie jonizujące skupione w małym punkcie. Skupione w miniaturowej gwieździe neutronowej. Takiej mikroskopijnej. Maleńkiej kropce. A więc to idzie za mną. Stąpa ciężkimi diablimi kopytami po moich śladach w rytmicznym rezonansie okiennych szyb. I w szmerze mnożących się nieustannie bakterii. Światło bijące od okien. Idące po skosie i w jaskrawych smugach. A więc miliony, miliony. Miliardy… Coś chce mnie dopaść. Ręka wyciąga się coraz bardziej. Moja. Nie moja. Cień na ścianie… Wspina się. Dosięga sufitu. Pajęczyn. Pęknięć. Zacieków… To się wspina. Wyciąga… Staję bokiem, ostrożnie, aby mnie nic nie zaskoczyło. I przeciskam się. Przechodzę na drugą stronę. I wnikam w głąb półmroku. W wąską gardziel jakiegoś prehistorycznego gada. W wąski korytarz pełen pajęczyn i pyłu. I przyspieszam. Coraz bardziej pędzę do nie wiadomo czego. Wiatr rozwiera moje nozdrza. Szarpie za włosy. Wiatr. Zatęchły skowyt sennej przepaści. Coraz większe przyspieszenie. Coraz większy szum. Osiadający na membranach moich uszu. Podmuchy szarpią za koszulę. Rozrywają poły… I nie wiem kiedy. I nie wiem w której chwili dotarłem do granicy światów. Przede mną wielka brama ze stali i ołowiu. Kuta kunsztownie. Zatrzaśnięta. Opuszczona. Zamknięta na wieki. Lecz, otwiera się z piskiem zawiasów. Otwierają się wrota. A za nią postaci. Jakieś takie z przyszłości. Jednolicie szare uniformy. Kaski. Czarne gogle. Jakby spawalnicze okulary. Zapraszają mnie czyjeś ręce. Pospieszają. Przyspieszają. Poganiają, aby zamknąć za mną kurtynę. Tę granicę, co odgradza postępującą nicość od życia, choć podobnego bardziej do majaków. Do schizofrenicznych urojeń. Zwidów. Okazało się, że przebyłem milion kilometrów, tak jakby buforowej strefy. A teraz już jestem wewnątrz. W otoczeniu obrońców. Lecz oto w punkcie obserwacyjnym nagłe poruszenie. Coś się porusza. Przemieszcza powoli poprzez bufor. Coś przeniknęło za mną. Wniknęło do tego tajemniczego wnętrza jak ten rój wściekłych os, szerszeni. Ale to nie jest żywe, ani martwe. To jest coś pomiędzy. Jakaś wegetacja. Przeciskam się dalej w tym tłumie szarych klonów. Wystraszony nieogarniętym wyobrażeniem przestrzeni, w której jest wszystko takie ciężkie i bolesne zarazem. W której multiplikują się dotyki i szepty. Zasłony gestów. Symboli. I znaków. I wszystko jakieś takie zagadkowe. Niby wyjęte z katastroficznego filmu. Ale jednak nie do końca realne. Przekopuję się przez całe narośla nie wiadomo czego. Przez gęstniejące z każdą chwilą korytarze, tunele. Wojskowe punkty kontrolne obwiedzione laserowymi działami. Gotowe w każdej chwili spopielić za każde najmniejsze poruszenie. Za nieprawidłowe drgnięcie. Mrugnięcie. Za zbyt szybki oddech. Uderzenie serca. Za mną dzwony alarmu. To próbuje się wedrzeć. To. Albo coś. Coś nie wiadomo, co. Zbyt abstrakcyjne. Wyszukane. I to się przemienia. Próbuje się upodobnić do całej gromady jednakowych twarzy. Masek. Oczu… To coś goni mnie nieubłaganie. Ale zatrzymało się nagle na ogrodzeniu. Zawisło na zasiekach podłączonych do prądu. Jakieś to dziwne. I groteskowe. Zamarło pod lufami atomowych dział. I skuliło się pod lśniącymi brzuchami wodorowych bomb. Przypadło do ziemi. Rozpłaszczyło się jak skomlący pies. Ale to tylko pozór. To blef. Taki perfidny podstęp. Już słychać szyderczy rechot diabelskiej maszkary. Poddaję się. Nie dam rady uciec. Albowiem to wiruje w powietrzu. Unosi się. Wyzwala to we mnie paroksyzm zwierzęcego lęku. To się unosi i pozostaje w nieustannym ruchu. Tak jak jądra atomów. Tak jak nieuporządkowane ruchy Browna. Ruchy cząstek w jakiejś zawiesinie czy wodzie. Widać tworzące się na wielkich planszach wzory. Ktoś coś pisze. Zastanawia się. Wzory wypisywane przez tęgie umysły. Matematyczne modele zaobserwowanego zjawiska. Ktoś próbuje za wszelką cenę rozwikłać zagadkę swoistych fluktuacji gęstości w bezpośrednim sąsiedztwie zawiesiny. To coś straciło jakikolwiek kształt. Stało się jedynie maligną chorego umysłu. Urojeniem. Spazmem cierpienia. To się unosi na cichych organowych dźwiękach. Coraz wyżej. Na takich ciągłych powtórzeniach. Na molowych tonacjach. Na akordach…Na strunach… (Włodzimierz Zastawniak, 2024-08-09)1 punkt
-
@Poezja to życie Anielska puenta w deszczowe dni. Bardzo mi się podoba. Pozdrawiam:)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Stary_Kredens Absolutnie Twój mój najulubieńszy wiersz :)) Bardzo ładnie Ci wyszedł. Wręcz zazdroszczę :)1 punkt
-
Umysł ludzki zapamiętuje lepiej fajne rzeczy, a te gorsze w mniejszym stopniu. Skoro dzieciństwo było najdawniej, stąd takie postrzeganie. O rozterkach, stresach, brak wpływu na cokolwiek, szturchania i groźby starszych zapomnieliśmy. Pozdrawiam.1 punkt
-
upaja mnie świetlistość chwili odurza woń kwietnego gaju ludzie mówią - to tylko lipiec a ja jestem na letnim haju1 punkt
-
Z cyklu: Nietypowe grzybobranie Konsekwencje oderwania Takie moje zakurzone życie Jakby chciało trwać w niebycie Bez zgrozy, sensu i rozpoznania I tego cholernego uśmiechania Wszystko tak wątłe i przykucnięte Jak moje myśli, ciągle zmięte Jak ta nadzieja, co denerwuje Jak ta szczelina, która stresuje I ten cały syf, na podłodze zostawiony Ta przekomiczność, tylko z której strony Precz spontaniczność, zgraj urobiony Ciężka statyczność, rachunek zrobiony Postanowiłem i nowe kupiłem Życie, które sobie wyśniłem Wracam do domu, a żona z prezentem Już zasłaniam się testamentem A ona mi nowe życie podarowała Mówię, wiem, co zrobić chciała Ale ja już, nowe kupiłem Po co mi dwa życia, skoro żadnym nie żyłem //Marcin z Frysztaka Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org1 punkt
-
Gęsim śladem od wiosny szuka wciąż wilgoci, czujnie wysuwa pędy ku Płomiennej Matce. Przeciąga gęsie łapki, cokolwiek zielone, prostuje po zimowym, skulonym czekaniu. Wkłada szarozielone kosmate ubranko, gotowy do działania, choć miernej postury. Życiodajne klejnoty koronkowo zdobią. Delikatnie, perliście... tajemnej urody. Zaczerpnięte z czarki łzy niebieskiej wody, przywracają piękno, dziewictwo i młodość. Nadzwyczajne własności niesie Alchemilla. Poszukiwany składnik tajnej receptury. Żółtozielony uśmiech wita obojętnie wszelkie ludzkie domysły, dążąc ku jesieni.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne