Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.04.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. W życiu pewne są tylko zmiany przychodzisz młody odchodzisz stary jak pory roku wszystko jest zmienne po wiośnie lato przed zimą jesień jeżeli kiedyś to w końcu zrozumiesz przeżyjesz wszystko i nie zwariujesz wymianę władzy konflikt w rodzinie przyjmij spokojnie przecież to minie a do problemów egzystencjalnych nigdy nie podchodź emocjonalnie czasem jest górki czasem pod górkę raz świeci słońce raz widzisz chmurki zmiany to drożdże cywilizacji bez nich nie byłoby demokracji dalej pańszczyzna i dziesięcina lex „pierwszej nocy” getto dla Żyda gdybyśmy w zmiany nie uwierzyli dalej w jaskiniach byśmy się kryli
    8 punktów
  2. oto jestem jeszcze możesz mnie posiąść w zimnym i upalnym wietrze — na zmianę pogody i niepogodnych snów zanurz mnie — kuś jeszcze jestem ciągle możesz mnie złapać nim odejdę pospiesznie w chłód deszczowego lata i będę już tylko kamieniem niemym fragmentem skały zatrzymaj więc póki możesz niedoskonałych
    3 punkty
  3. Nie możesz umrzeć Jesteś nam potrzebny Do śmierci Banalnej Zbilansowanej Sumą odsetek i kapitału Heroicznej Wyszczególnionej W tabeli rannych i zabitych
    3 punkty
  4. huśtawka myślałam, że najtrudniejsza obsesja odeszła myliłam się, to był tylko objaw prawdziwej huśtawka robi na wietrze co chce góra, dół, góra, dół, trzeszczy, łopocze względny spokój jedynie w martwocie
    3 punkty
  5. Projekt Antymateria, chwila 9 Czasem tak jest, że wszystko się łamie i już po wszystkim. Wychodzisz skuty, trzaskają drzwiami. Huk, jakby cię cały świat przycisnął. Opada kartka z kalendarza wyrwana, Cichną potrzaskane myśli. Czasem tak jest, że czujesz miłość na ustach i dłoniach, aż płonie, jak słońce, wszystko, co było, aż po horyzont, i dłużej niż koniec. Czasem tak jest, że czekasz, a zegar udaje, że staje zdziwiony, i choćbyś był dalej, niż całkiem daleko, to wierzysz, jak mąż wierzy żonie, Gdy śnieżny woal jej twarz obleka, póki czerń nie skryje łez słonych. Dopiero wtedy wiesz, że czasem tak jest.
    2 punkty
  6. Z cyklu: Śpiewnik pielgrzyma Na osiemdziesiąt osiem Wstałem Patrze, widzę Cię Głośniej oddycham Mówisz mi czego chce Głośniej oddycham Pytam Cię czy mogę pomóc Głośniej oddycham Odpowiadasz ale że komu Głośniej oddycham Pytasz czy wszystko już wiem Głośniej oddycham Odpowiadam chyba coś zjem Głośniej oddycham Na co masz ochotę Głośniej oddycham Na kawałek kruka z błotem Głośniej oddycham To nie Paryż, gdzie ptaki się je Głośniej oddycham Nie obchodzi mnie gdzie akcja dzieje się Głośniej oddycham Lubie Cię słuchać Głośniej oddycham Nie lubię ego dmuchać Głośniej oddycham Bądź jaki jesteś, to mi nie przeszkadza Głośniej oddycham Nie chcę żeby mnie zepsuła władza Głośniej oddycham Niewiele daję, wiele wymagam Głośniej oddycham Oto czym jest prawdziwa rozwaga Głośniej oddycham Co jeszcze rozważasz w tej głowie swojej Głośniej oddycham Czy mnie przytulisz w małości mojej Głośniej oddycham Zrób co masz zrobić, później się zobaczy Głośniej oddycham Jeden robi, drugi tylko raczy //Marcin z Frysztaka Piszę opowieści, dialogi i wiersze Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org
    2 punkty
  7. za co jeszcze wypić za co wznieść toast skoro był za wszystko pogodę płacz uśmiech wolność oraz młodych zdrowie biedę życie dlatego proszę was póki jeszcze mogę za co wznieść kolejny tak by był inny - by się nie powtarzał - miał w sobie wyraźny sens by kielich smakował a nogi tańcowały by był śmiechu wart bo przecież nieładnie jest odejść od stołu po kącie spać
    2 punkty
  8. szaleństwo rodzi się dojrzewa staje się dorosłe potem w ciszy umiera otulone kokonem ciepła odradza się przeobraża by znów stać się motylem
    2 punkty
  9. pochylona nad maszyną zanurzona w sobie kiedy dzieci w oczach giną bajki nie opowiesz wkrótce przyjdą nowi ludzie zajmą nasze miejsca pozbawieni wszelkich złudzeń nie będą pamiętać plan zagłady ułożony ściele się nam codzień wśród pobudek rozczochranych znowu przegrał człowiek ci co cichcem konstruują przyszłość z mętnych puzzli życia linie wykreślają też są tylko ludźmi choć teorie mieli lotne to podstawy słabe zbudowali nową wieżę nową wieżę babel
    2 punkty
  10. Chciałbym przeprosić, bo zapomniałem Zapytać słońce: dla kogo świecisz? Bardzo mi przykro, nie wiem jakim cudem Poznałem odpowiedź, której nie dostałem… Byłbym zapomniał – chciałbym sam siebie Nieśmiało o przebaczenie błagać Za to, że muszę przed samym sobą Cudze, wyśnione wyjaśnienia składać I jeszcze, a co tam, najwyżej stracę! Chciałbym na kolanach, błagalnym tonem Wyrecytować fałszywą przysięgę: Już nigdy w morzu iluzji nie utonę! Jest taka zasada, w kamieniu wyryta Kocha – nie musisz, nie kocha – nie możesz Puenta: nieistotne, nic nie trzeba robić Skoro tak, to po co miałbym pytać? Smutki nie znikają, kiedy zamknąć oczy Prawda po omacku jest tak samo naga Piękne marzenia, smutna grawitacja Jestem ptakiem? Nie – ja tylko spadam…
    2 punkty
  11. życie tym różni się od butów, że im starsze, tym bardziej uwiera
    2 punkty
  12. Jest w kalendarzu rodzinne święto Dzień Zmartwychwstania każdy pamięta sklepy teatry kina urzędy są z tej okazji zawsze zamknięte trochę się ludzi po parkach kręci większość przy stole dzień święty święci stół zastawiony postu już nie ma święcone jaja szczere życzenia polskie rodziny przy stole siedzą świętują triumf życia nad śmiercią siedzą i jedzą, jedzą i piją taka tradycja w polskiej rodzinie ale na SORze to armagedon od ciągłych wezwań płonie telefon płukanie brzucha rozbita głowa ostra padaczka alkoholowa czy to naprawdę nasza tradycja grzechy obżarstwa oraz opilstwa
    2 punkty
  13. Ty mi tutaj nie facetuj tylko mów jak było. Seranon, 01.04.2024r.
    2 punkty
  14. zanim wystygnie kawa tyle może się zdarzyć można się w kimś zakochać można śnic albo marzyć można zrobić śniadanie sobie, komuś bliskiemu ponieść fali rozkoszy nie wiedząc do końca czemu dlatego: zrobię nam kawę byśmy byli dla siebie do miłosnych przelotów kilka metrów nad niebem zauroczeni nawzajem patrzymy w oczu swych głębię i nagle znika świat cały a serce: po chwili mięknie... niestety kawa wystygła a ty utknąłeś w mej głowie i chyba wiem już dlaczego tak mocno myślę o tobie... przez twe błękitne oczy to nigdy nie będzie koniec bo patrzysz na mnie tym wzrokiem którego nie umiem zapomnieć...
    2 punkty
  15. Gzuby, Słodziaki, inne epitety W gąszczu trywialnych pretekstów Pozory nieszczere Nieteatralne gesty Nie sztuka, ta farsa Niestety Szukać i pytać, by nigdy nie znaleźć Paradoks, próżne starania Przewrotność pozorna Kiepsko zagrana inność Nie przyjaźń i nie nic Pusta treść Chcąc nie chcąc, spotkałem, straciłem umiar Chociaż nie miałem zamiaru A może to kara Święci triumfy niewinność Nowa czarownica Stary czar
    2 punkty
  16. droga na której dróżnik brzozowy szlaban opuszcza i w tej samej chwili staje się dzwonnikiem co do nieba zabiera tajemnicę z miejsca naznaczonego palcem Boga w srebrnej ciszy umarłe światy pocieszne błazenady pustych tęsknot i nieposkromiony apetyt na przygodę tu wzniesiesz się na poziom rzeczy niewidzialnych
    2 punkty
  17. -Mistrzu, czy chciałbyś dostać się do nieba? -Nawet bardzo, ale jeszcze nie teraz.
    2 punkty
  18. jesteś jak róża piękny i delikatny ilekroć wyciągam dłoń chcąc poczuć bliskość twą kolce kaleczą mi skórę jesteś różą kwitnącą samotnie lecz to ja usycham choć nawet nie jestem kwiatem
    2 punkty
  19. Muzykanci Melodia wciąż ta sama, nie da się wytrzymać; Melodia? Dobre sobie - kakofonia raczej. Rozkręca się orkiestra, dźwięk po dźwięku skacze, I wszystko w mętną całość zlewać się zaczyna. Bez przerwy za mną łażą. Mówią: usiądź przy nas, Posłuchaj, tak jak reszta, to przywykniesz z czasem. A strójcie się gdzie indziej! Rzępolenie wasze Aż nazbyt, już od rana, życie mi umila. Słuchawki gdzieś tu miałem. Szybko, tutaj leżą, Odetną od brzdąkania, zadziałają pięknie, Bo uszy… Te z pewnością już od dawna wiedzą, Jak bardzo za spokojem razem z nimi tęsknię. Znów grają, wygłuszony słyszę wciąż co nieco, Lecz pewność mam, że głowa chociaż mi nie pęknie. ---
    1 punkt
  20. pełna podziwu dla kwitnienia za Tobą znów konflikt mierzony jedynie wiatrem 30/7/10
    1 punkt
  21. Garmino w złotym pyle z powiek Véronique odrealnionych grzeszył z wielką przyjemnością i nie przeszkadzał mu brak wyłączności na jej grono kiedy słodkie odurzenie mąci w głowie jak w szczęśliwym zwidzie ciało nieomal jak zaklęte w kamień a jednocześnie dusza wabi półgłosem budząc tęsknoty za utraconą arkadią z szacunku do porządku świata przestał jeść ze smakiem klęska jest rzeczą nieuchronną przy pełni żniwiarzy usychają im piersi a mimo to czują się zaskakująco przyjemnie
    1 punkt
  22. Stoisz otoczony wrzawą. Brak przeciwnika podnieca publiczność. On się spóźnia. Teraz ty sam walczysz z nerwowym ruchem ręki. Ponure pomruki potęgują niecierpliwość. Nierozpoczęta walka trwa wiecznie, tak jak oczekiwanie na nią. Zawieszony jesteś na każdym oddechu, każdym szepcie, każdym okrzyku dziesiątek tysięcy widzów. I tamtego z dżinem w ręku też. On dobrze zapłacił żeby patrzeć jak będziesz schodził kulejąc z ringu. Czarno-zielony makijaż, kamufluje łzy przed rozpaloną w reflektorach publicznością męskiego teatru. Sędzia przerywa, wzrusza ramionami, pokazuje dłonie, wykręca usta, odpowiada bez odpowiedzi gdy trener pytająco patrzy. Opuszczasz ring niefotogenicznie zapamiętany w ciemnościach korytarza. Nieodwzajemnioną żądzą krwi wzywasz taksówkę. Wracasz do domu.
    1 punkt
  23. zapalając znicz na mogile w jego światełku ujrzał pięknem ubarwione swego życia chwile ubarwione bliskim kimś kogo imię dźwiga hartowany jego łzami wiecznie młody krzyż
    1 punkt
  24. gdzieś w oddali gdzie echo goni wiatr a mgła otula drzewa stoi chatka pełna szczęścia które ozdabia świat ozdabia dobrem lub smutkiem zależy od dnia gdzieś w oddali gdzie góry i las widać lepsze tam nie ma miejsca na smutek i łzy tam miły czas
    1 punkt
  25. Powoli umieram I nie mogę nic na to poradzić Chciałbym to zatrzeć, zapomnieć Żyć dalej Jakby się nic nie miało zdarzyć Sam już nie wiem Dlaczego tak boję się śmierci Czemu ta myśl za mną chodzi Łapie mnie Zaczyna mnie to już męczyć Jak na ironię Życie to powolne umieranie A co po nim? No tak Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.
    1 punkt
  26. autor ma siwą brodę myśli dość pogodne dla tego kto chłonął — dłonie — dłonie co piszą lecz ciężkie acz nadto by ciszą się parać ciszą wić gniazdo bo dłonie dla sprzętów dłonie z mozołem więc kręgi swe czynią w rzeźbę pokoleń dziadów, Jankieli mizernych strapień w przedmiot sędziwy — poezji czarę autor ma siwą brodę myśli raczej pogodne „Podaj mi rękę. Tylko tyle mamy Ciepła co w sobie jak kubek podamy" Ernest Bryll, *** (Podaj mi rękę…)
    1 punkt
  27. "Na początku było słowo..." Niezła lektura. Pozdrawiam.
    1 punkt
  28. Garść ryżu rozrzucam garść ryżu nad cichym stawem ziarna powoli toną po wodzie rozchodzą się kręgi to moje czyny pod powierzchnią nocy każdy krąg tam, gdzie było mu przeznaczone
    1 punkt
  29. @Olgierd Jaksztas A jeśli chodzi o ten projekt obywatelski, to: nie brałem w tym udziału - to projekt osób z wrodzoną niepełnosprawnością, które nigdy w życiu nie pracowały i w pewnym sensie jest to wobec mnie afront - dyskryminacja, przysługuje mi również świadczenie wspierające, jednak: musiałbym "zatrudnić" opiekuna socjalnego i straciłbym wolność, na przykład: we własnym mieszkaniu chodzę sobie nago i leżę na materacu, tymczasem: z autopsji wiem - dziewięćdziesiąt procent pracowników opieki społecznej - to kobiety, one: nie są zdolne przyjmować merytorycznych argumentów opartych na formalnoprawnych dowodach - będę próbowały zmienić mój charakter i decydować o moim życiu, dokładnie: abym zaczął wszystko od samego początku, otóż nie: drogie panie, proszę najpierw wejść na Polski Portal Literacki (poezja.org) - wszystko od samego początku przeczytać z pełnym rozumowaniem, proste i logiczne? Oczywiście, że świadczenia wspierającego zrezygnowałem... Dlatego też: jestem za aborcją, karą śmierci i eutanazją - nie zmienię zdania. Łukasz Jasiński @Olgierd Jaksztas Nie straciłem słuchu od razu, tylko: etapami - na prawym mam stuprocentowy ubytek, a na lewym - dziewięćdziesiąt procent, nie, nie akceptuję złodziejstwa nawet pod pozorem prawa, mając czyste sumienie - mogę mówić bolesną i okrutną prawdę, niech pan zobaczy ludzi w starszym wieku, którzy mają wzrok wbity w ziemię i pochylony kark i są bardzo agresywni werbalnie - tak działa nieczyste sumienie - mowa ciała jest bardzo ważna. Łukasz Jasiński
    1 punkt
  30. @Marek.zak1 Po co śpieszyć się, wygodnie Skoro można później, zgodnie Tak, warto czasami poczekać :) Mistrz zawsze w formie Pozdrawiam miło, M.
    1 punkt
  31. @snežinka Na zamykanie, są te klucze Na otwieranie, może się nie stłucze Świetne, i dobrze napisane Z głębią Pozdrawiam miło, M.
    1 punkt
  32. Dzień za dniem tylko nas wzbogaci Każda godzina poprowadzi Coraz bliżej nas samych, naszych serc I spląta je niciami aż po kres Ty i ja, coraz starsi i brzydsi Ale my - coraz starsi i piękniejsi W każdej minucie poznam cię lepiej Z każdą będę kochać cię szczerzej Myślę, że nasza ostatnia sekunda Będzie naszą najcenniejszą Coraz starsi, zmarszczeni i słabi Coraz bliżej, więcej i pełniej
    1 punkt
  33. @iwonaroma Takie śmierci, są doznania Uporczywe, poczekania Twój wiersz prawdziwy Pozdrawiam miło, M.
    1 punkt
  34. @Andrzej_Wojnowski Na wygrzeszone, i wypoznane Kolejne święta, znaczy uznane Tak to jest z SORami lubią święta A wiersz mądry Pozdrawiam miło, M.
    1 punkt
  35. Pewien szlachcic do mistrza sie zwrócił. -Dzień urodzin niejednego smuci. -Przecież za rok jeszcze starszy będzie, więc dziś to dzień radości w tym względzie.
    1 punkt
  36. Robra refleksja, a tak, przy okazji, zauważyłem, że rzadko ludzie się spowiadają z grzechów głównych, w temacie wiersza, wśród których jest nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, inaczej obżarstwo. Kto się spowiada z lenistwa, czy nawet pierwszego, czyli pychy? Mój syn nie dostał rozgrzeszenia, bo spowiednika najbardziej interesowało, że żyje bez ślubu i ma dwoje nieślubnych dzieci. Pozdrawiam
    1 punkt
  37. zrozumiałeś wierutną samotność choć nie dowiedziałeś się kto złożył ją u twych stóp zgodziłeś się ujrzeć jeszcze raz tę ciszę która powraca do ciebie krętą drogą stając na ścieżce ku wzgórzom walcząc pomimo utraty łez umknęło ci najdoskonalsze światło ofiara którą złożyłeś z własnych marzeń wiedziałeś że bezsenność to czas z którym nie sposób walczyć przeciwstawić się wiem że powrócisz choć śmierć przejęła twój cień odebrała żar wieńczący bezkres zaprzeczający wolności zamknąłeś za sobą okno żebyś mógł otworzyć drzwi jutro to moment na który wciąż czekasz choć przeszłość pędzi wstecz
    1 punkt
  38. @andrew "Bez kwitnie krótko, Renia dłużej, lecz już kwitnienia nie powtórzy." - Sztaudynger
    1 punkt
  39. dobrych oraz złych wspomnień czar
    1 punkt
  40. Noc wielkanocna, zapach kwitnących magnolii, na starym mieście. Księżyc wciąż ten sam, chociaż wiek młodzieńczy przeminął.
    1 punkt
  41. @violetta ciesz się, bo masz tę przyjemność mieszkać w fajnym miejscu w mieście ;) @poezja.tanczy tak coś w rodzaju emocjonalnego nieporządku ;)
    1 punkt
  42. Witam - dzięki za ten poziom - Pzdr.świątecznie.
    1 punkt
  43. (Z cyklu: Określenia) Patrzę. Spoglądam w dal. W tę przestrzeń senną, gdzie bezkres otwiera się cichą rozpaczą. A, gdzieś tam — ty. I ty. I, tylko ty. Albowiem tylko ty, moja jedyna. Spadasz na mnie wiatrem z otchłannych pól. Wiatrem wonnym i tkliwym. Idzie przez rozfalowane żyto uderzeniowy szturm jakiejś tęsknoty. Poprzez kwiaty i cienie strzępiastych obłoków, które snują się po tej ziemi ciężkiej… … w której było coś jedynie chwilą. Albo nigdy nie było… … bądź było, nie będąc wcale… Słyszysz, jakie to ciche wszystko? I w tej ciszy światło nasyca głębię, wpadając mi prosto w ramiona rozwarte szeroko na przyszłość. Otulam je. Przytulam. Przygarniam jak kwilące dziecię. Trzymam je tylko przez moment, przez ten krótki moment. Bowiem uskrzydla się i wzbija strzeliście. Wywija się słowiczym śpiewem w gałęziach topoli. Smukłej jak palec na ustach. Cóż takiego stało się przed chwilą? To tylko przypomnienie, błysk sennej iluminacji, po której stałem się na powrót ślepy niczym pień pochylonego drzewa. Ślepy bez ciebie… Jak ten brodaty faun, co zanurza swoje ręce w czarnej wodzie. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-31) *) Z języka niemieckiego: tęsknota za rozległą przestrzenią, za nieosiągalną dalą.
    1 punkt
  44. to tylko sklep w wielkim centrum handlowym, gdzie stoisz przed ladą i beznamiętnym głosem mówisz: "poproszę krocie". dostajesz je, zapakowane w pudełko po adidasach oklejone kolorowym papierem w zajączki, płacisz zbliżeniowo. ustami o plastik. tłum gęstnieje za plecami, wiadomo: święta, czas napychania. pracownicy rozwieszają girlandy, lepią banery. jakiś klient przegrywa starcie z potykaczem, ląduje na restauracyjnym krześle, z rozpędu zamawia wszystko, co w karcie dań. podwójnie, ale bez cukru. pojawiają się rzeźnicy książek mający za nic popularne hasło "Book jest miłością", wycinają ornamenty w kartkach, szatkują okładki, by upchnąć nienawistne treści. ktoś przytomnie zauważa, że jest gorzej, niż może się wydawać, Satanidzi wytrwale pracują pod panelami, w pocie czoła pozyskują kurz i stal na bagnety, stąd wszechobecne wibracje, rezonowanie regałów, podłogi. zostaje wyśmiany, lecą drwiny, że straszny z niego miłośnik teorii spiskowych. to tylko supermarket, w którym stać nas na coraz mniej. towaru przybywa, ale biedniejemy z prędkością światła. muzyczka skończyła się w głośnikach, rozlegają się nieprzyzwoite dźwięki, od których aż się czerwienimy. jutro, w ramach protestu, przyjdę bez ciała, antykonsumpcyjnie. pozwolę rozedrzeć energię, całkiem za darmo. podławię pazerniuchów, zbrylę się w gardłach diablim głodomorom.
    1 punkt
  45. 1.Czy tylko w Polsce? zawiść miotała Cześkiem na Woli cieszył się z każdej cudzej niedoli takich samych widział wszędzie a że chciał być na urzędzie więc został szefem zrzeszenia trolli 2.„Wesele” ciut inaczej Wyspiański ujrzał róże na Woli bez ocieplenia choć na pergoli więc mu smutno się zrobiło pod zaborem czy tak miło kto tu wykona taniec chocholi 3.Herbarz polski ponoć się hrabia na Mariensztacie gorzej na herbach znał się niż na skacie choć gdy zgrał się w karty do cna żyła w nim tradycja mocna bo herbatniki maczał w herbacie 4.”Ludzie bezdomni” gryzł się Żeromski widząc w Radości że służba zdrowia wręcz w upadłości mógł zapobiec temu przecie łez by było mniej na świecie tworząc Judymów w większej ilości 5.Prawy mańkut? szlachetnie Zdzichu rozpalił w Hucie wyłącznie ręką u Luśki chucie i to lewą osobliwie tak więc tkwi dziś w głowie dziwie że się zakocha w prawym mańkucie 6.Podwójny Nelson mistrz świata zapaśnik z Radości zakończyć chciał życie z miłości choć problem to stary wziął z nim się za bary w uściskach połamał jej kości 7.Trudny orzech do zgryzienia meblowy stolarz Jan z Białołęki w gotowym stole odkrył trzy sęki rozgryźć problem nie uciecha bo mebelek jest z orzecha szczęśliwie w kinie znów grają „Szczęki” 8.Propozycja nie do odrzucenia gryzła się Mańka czy pod Aninem nie pójść na całość z chętnym Murzynem bo dwa krycia obiecane a to drugie wprost cacane stołowy pokój ciemnym bursztynem 9.Historia prawie kolejowa mieszkał przy torach Kazik z Olszynki dlatego pociąg czuł do kuzynki choć stronili od kolei w jej przedziale się spiknęli wzmacniając słabe więzy rodzinki 10.Chciwością i pracą… bogaty biznesmen z Żerania pyrami opędza śniadania i w głowę zachodzi coś chyba mu szkodzi bo licząc miliony się słania
    1 punkt
  46. starsza od wszystkich bogów rzeka czysto magicznego światła cud szkatułka życia ukryta w łożysku bioder zakołysze światem zmieni ciało w przezroczyste piętno genomowe łamie dusze wypala po serce meteorytu
    1 punkt
  47. pocięta twarz zapomniała czym jest piękno wciąż łzy zbite lustra kim jestem myśli potworem z duszą kobiecą wpatrzonym na wysoki szczyt znikam chcę tam wejść zasnąć na wieczne czasy
    1 punkt
  48. Są drogi ktòre nigdzie nie prowadzą Są znaki co nic nie pokażą. Są słowa co nic nie znaczą
    1 punkt
  49. Słońce grzeje mocniej Coraz mniej wody Trudniej utonąć w nadziei Zimne oczy oszronić Chowamy się W cieniu Przed słońcem Drugim człowiekiem Coraz częściej Ogarnia nas lęk Nie wszystko może Ujrzeć światło Boimy się Kiedy zgaśnie słońce
    1 punkt
  50. Kosmicznie Chciałbym uciec gdzieś daleko, Dotknąć blasku młodych komet, Nieskończoną stać się rzeką, Pędzić w czasie w każdą stronę. Chciałbym zabrać cię ze sobą, Patrzeć w to, co nieodkryte… Chodź! Odkryjmy się na nowo, Zapomniany wzbudźmy wicher. I zatańczmy, tak jak kiedyś, Pośród mgławic, słońc i planet. Wiem, że ciągle ci zależy, Uczuć przecież nie okłamiesz. Wiem, że marzysz o wszechświecie, Stwórzmy kosmos, tylko dla nas. Nie rozumiem… Dawniej przecież, Wciąż ode mnie tego chciałaś. Pragniesz odejść znów bez słowa? Pustą przestrzeń mi zostawić? Nie rób tego, chodź i zobacz, Tam dla ciebie lśnią Plejady. Świecą światłem wciąż tym samym, Roztaczając piękną łunę, Taką, która przed wiekami, Czasu była wehikułem. W niej zaklęto nasze światy, Chcesz ją zdławić, barwy zmieniać? Nic nie zyskasz przecież na tym, Czemu przy mnie cię już nie ma? Ależ jestem, mój kochany, Zamknij oczy i już zaśnij. Zaraz znowu się spotkamy, We śnie, skarbie, w wyobraźni. ---
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...