Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 05.11.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
kiedy zobaczysz jasność światła i myśl by szybko ku niemu biec a ciemny tunel wręcz ponagla spóźnij się8 punktów
-
Senne wspomnienia Nawet we śnie czasem bywają zamglone przemijaniem wspomnienia jakby przeźroczyste jednakże tam są mniej uroczyste coś przekazują coś mówią czegoś chcą serce raczej wie a umysł docieka - usiądę, pomyślę, poczekam ****************************7 punktów
-
Za uszami mam... Zaimek! Mój, swój, własny,ale nie przyimek. Gramatyczne też są rymy. Czy są piękne? To zobaczymy. Są tu także powtórzenia. Są i sobie będą bez wątpienia. A tam dalej się zobaczy Czym ma puenta nas uraczy. I arytmia, jak zaimek, Straszy, grozi bez przycinek, Miesza, mąci i przywłaszcza. Swoim stylem zaprzepaszcza! Wszystko co napiszesz...5 punktów
-
Konik na biegunach. Zwykły drewniany konik w środku głęboką treść skrywa. Zatrzymał się na chwilę i tak w bezruchu trwa. Deszczowe krople na szybach w porannej tęczy i mgle. Motyl dziś deszczem skroplony na strychu ukrył się. Kolejne lato umyka, smuga deszczowa przed nami, zboża przycięte zbyt krótko i ptaków jakby mniej. Słońce horyzont pożera jakby wstydziło się, że blask swój traci zbyt nagle. Ludzi jakby mniej… Człowiek z wiary nadzieją odkurza pamiątki swe. Chciałby od nowa… Mógłby zaczekać, ale upłynął czas. Konik, ten co na chwilę przywołał życia treść, buja się ma biegunach w duszy śmiejąc się.5 punktów
-
W przestrzeni twojego mieszkania nie ma miejsca na przeciętność Dzieją się sprawy z natury kosmiczne Twój czajnik cię wielbi Szafa zachwycona obecnością cząstki ciebie oddaje honory A lampa rozpala się żarem na widok twej duszy prześlicznej W przestrzeni twojego mieszkania panuje jednak nierówność Są sprzęty zbyt nikłe by szanse pokładać w uwadze co od ciebie płynie Nie mają szczęścia biedactwa tak wiele je minie Takiego afrontu tylko jeden mebel nie odczuje wcale Ten fart ma bowiem i zgarnia całą pulę To w sypialni łóżko twoje Każdej nocy dotykasz je głaszczesz oddajesz mu siebie przytulasz się czule5 punktów
-
Echolasek po nocy w ciszy okien brzask próbuje zdjąć zasłony kukułka skrzydłem trąca smak przy kawie rogal z miodem znów dudni werblem zegar las jak zawsze według planu samotne botki drepczą rów tuż za nim jeleń z łanią objęci spojrzeniami woń już z łuku strzela amor jak dobrze że jesienią z drzew liście choć lecą na mnie listopad, 20234 punkty
-
zasłuchałem się na wietrze w szelest myśli cichość jego zadziwia mnie jak szybko oddalam się od nieba tak pięknie mi w żółtym kolorze czuję już zapach grzybów osuwam się wilgotne trawy zwilżą usta nie chcę tylko uderzyć o ziemię stać się brązowy ten kolor mnie wysusza już nie wrócę w ramiona drzew znajdziesz mnie pod stopami4 punkty
-
Jestem niegrzecznym chłopcem, dlatego nie mogę wyglądać przez okno, prawdopodobnie ostre słońce mogłoby wypalić dziury na przestrzał. Wycięli wszystkie drzewa, zasłaniały mi księżyc, tak twierdzili murarze, szczelnie wypełniając okno szklaną cegłą. Mistrzowie w swoim fachu, do dziś nie mogę się przebić przez kolorową ciemność. Jestem niegrzecznym chłopcem, obowiązkowo trzymam ręce pod kołdrą usiłując sobie przypomnieć konstelacje. Albo jakiekolwiek inne znaki zwiastujące rychłe nadejście jutra.4 punkty
-
A ty zabawiaj ich po to tutaj przyszłaś Do teatru uśmiechów i świateł blichtru Nie zrozumie nagości ekshibicjonista Wyzbytych z emocji prawie romantyków Porą gdy ciemne niebo rozsiewa gwiazdy Przez wrzawę zachwytu zebranej gawiedzi Kradnie spojrzenia wdzięk kurtyzany Snują miejskie kuluary opowieść bohemy Świt niebo uwalnia spod wygasłych ognisk Porusza kierat w pustych objęciach Wskrzesza ruch lecz mimo woli Wspomnienie rysuje coś na kształt serca Pieśń chłopcze nosiłeś pod piersią wytrwale Nim wiatr ci ją wyrwał ptakom posłuszny Na strunach eolskich zapisał balladę By tęsknić ilekroć je znowu poruszy Ironią losu gdzieś między słowami Sercem wezwane odpowiada serce Tych nazbyt nostalgią nie przekłamanych Choć nie ten czas ani nie miejsce Tekst inspirowany filmem "Moulin Rouge" który przypominałem sobie ostatnio po kilkunastu latach i jest jak dla mnie równie świetny co kiedyś3 punkty
-
człowiek jest splotem głodu ziemi pragnienia oddechu i wody przedziera mrok w kolejne nowe czasy ślady osiadłego życia megality posążki kręgi oczy z czarnego obsydianu adresowane mury domów czaszkami z piaskiem niepiśmienny relief syna Anu z resztkami energii i wcieleń w snach widzę ogień3 punkty
-
Potrzebują pomocy zwłaszcza tej jednej nocy gdy pościel z poduchą są za duże samotność rozwiewa wiatr wspomnienia wirują w burze błyskawice planów uderzają w kałuże byliby przecież przepięknie znużeni on podnóżek ona odnóża Warszawa – Stegny, 05.11.2023r.3 punkty
-
W mieście się zagubił odnalazł za miastem w nim nie był sobą czuł że buty ciasne Teraz boso chodzi pieści stopy trawą czuje zapach wiatru który życiem pachnie Tylko raz w tygodniu odwiedza owe miasto do niego się uśmiecha choć czuje się ciasno3 punkty
-
Z pozoru nic wielkiego - - coś na wzór akcji lato w mieście, lecz zanim słońce zaprosi na sjestę: Pewien mężczyzna o fioletowo sinej twarzy, pełnej zastygłych kraterów, opierając plecy, o betonowy kosz na śmieci, zasypia w najlepsze. Ileż to razy, za tak zwany święty spokój, przychodzi nam płacić wysoką cenę.3 punkty
-
w weekend miasto wciska się w szczeliny chowa się przed sobą na schodach do nieba spotykamy się ponownie tylko pora roku zbyt liściasta mokra można by rzec zgnilizna wokół drepczemy Królewską potem w lewo pod Manekinem jak zawsze wężyk w rozbuchanym deszczu wieczór jest niewidoczny ukryty w ciemności w oknach tramwajów Żabki i Biedronki skrawek nieba zlizuję z ręki3 punkty
-
Ciepły wieczór w Spoleto. Z ubraną w czerwień kobietą, Siedzę. Ktoś krzyczy - Avanti ! My cierpkie sączymy chianti. Choć chciałbym raczej falerno, Bawić się kroplą bezcenną - Jak jaki Poncjusz lub Santi - Lecz piję bordowe chianti. Gdzie wzrok jej pieści mnie czule Szły brukiem czarne koszule. W zadumie, nad białą serwetą, Chianti smakuję z kobietą. Katedra się piętrzy na skale I milcząc, przyzywa nas stale. A diabeł gra w kości z kobietą I pachnie chianti w Spoleto. Już noc anieli przywlekli, Ktoś tam przez okno się piekli - Z arią w tle z Rigoletto - Boskiej jak chianti w Spoleto. Lecz gdy ze słońcem wstanę, Tuląc kobietę nad ranem, Z jej ciała barw à la Santi W ustach zostanie smak chianti. YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)3 punkty
-
Chciał dziś zobaczyć co będzie jutro Lecz przegrał bo zobaczył chwilę smutną Która zabolała jak rozrzucone ludzkie kości Dlatego przyznał przed lustrem że się nie opłaca Zaglądać ślepo za jutra parawan to nie ma sensu Lepiej nie wiedzieć co będzie jutro cieszyć się chwilą Która prędzej czy później przyszłą dogoni I swoją wyższość chcemy czy nie nam udowodni3 punkty
-
dlaczego na alarm dzwony nie biją? czy tutaj czas niechybnie stracony - czy starania już nie wart? grzech to wielki ulotne chwile trwonić na nic - czekaniem na nic w niemocy ludzkość poległa - kielich z winem wciąż trzyma w dłoni lecz mrokiem otumaniona na boki ciągle wylewa aż wreszczcie upadnie i wszystko roztrwoni2 punkty
-
Nie wiem ile warte dziś słowa, Ale obiecaj mi, że to nie minie, Uczucia są kruche, jak najlepszy towar, Choć czasem też piękne, jak Paryż po winie, długo wątpiłem. To wszystko to brzemię, te myśli tak ciężkie, Choć pamięć nie zginie, jak krople rosy we mgle, Musimy pogodzić się z tym, że nic nie trwa wiecznie.2 punkty
-
A on – spięty kawaler sensu stricto nie raczył był natrafić na kobiecą akceptację i nawet niespecjalnie zdawał sobie sprawę jak kobiece i pewne swego wypowiedziane "tak" niekiedy ładnie ułatwia te kilka różnych spraw Po prawdzie bywało nie raz i nie dwa że jego jakby wymuszone i duszne "tak, tak" brzmiało niewyraźnie, niepoważnie oraz nielekko zdaje się, że wypowiadał je z niemałym wysiłkiem "tak, tak" sprawiało mu rozległą trudność w realu A potem już tylko nastały pokrętne zwyczaje brzmiała uprzejmość wobec obcych i że dam jednoosobowe pomieszczenia i półpuste szafy ba, pojedyncze wycieczki do obcych ciepłem krajów przyciąłem go kilka razy na tęsknym spojrzeniu A następnie układanie bujnych ach wierszy gdzie wersy są dobre, wyrozumiałe i kochliwe w nich peel pójdzie za nią nawet w ogień tam ona – taka ładna – wynosi peela pod niebiosa frazy tęsknią, a para marząca i szczęśliwa i nieżyciowa Do tego jest ciąg listów bez żadnej adresatki no i rzesze łech listów nikomu niepokazanych pełne są soczystych przekleństw niewyszukanych gdzie los jawi się podłym nierozumnym bydlęciem słowa są wyżalone, że on nie może jej odnaleźć Inspiracja: Adam Wiedemann „Sęk Pies Brew”: „Potrzeba prawdy zadaje pytania prawdzie. Prawda zadaje pytania rzeczywistości. Rzeczywistość nie odpowiada prawdzie. Potrzeba prawdy jest wściekła. Prawda nie potrafi nic zmienić”.2 punkty
-
Z cyklu wyciągnięte "z szuflady" cz.X pęka portret który przysłania szarość noc z ulicy Wiązów koszmar trzeba wymknąć się na horyzoncie nikogo ucieczka w głąb pustyni dokąd teraz iść gdy brakuje w piersiach tchu2 punkty
-
Ani psalm ani ewangelia, ani z żadnej storny apokalipsa, księga marności nad pieśniami i Syracha mądrości pawłowy list o miłości. Szepcze mi to do ucha szeptucha: przepisał Leszczym z kartki na komputer jakimś biblijnym cudem...? , podoba się zwłaszcza- wiatr, który samotność rozwiewa. Jak kartki pisma i targa po świecie nie patrząc na fakt ,ze idzie zima. Jeszcze cos we mnie drgnęło jeszcze reaguje i ciśnienie oczy otwiera na zgrabne teksty;)Dziękuję.2 punkty
-
2 punkty
-
biegnę i zostawiam ślady wierzę że wielu w nie nie wdepnie wierzę że umieją odróżnić jedno od drugiego2 punkty
-
2 punkty
-
- dla Belli i dla A. - Mamusiu, co się dzieje? - dziecko pod sercem Zuzanny, świadome możliwości zarówno zadania pytania wyczuwanej przecież intuicyjnie matce, jak i otrzymania mentalnej odpowiedzi, wysłało zapytalny impuls, gdy otaczający je malutki świat zaczął zwolna falować. Regularnie, w tempie odbieranym przezeń jako jednostajne. - Wszy... wszystko... w... po... rządku... - Zuzanna z oczywistym trudem wyartykułowała myślną odpowiedź. - Mamusia... bawi się... z ta... tusiem - dokończyła . - A co to znaczy "bawi się"? - otrzymała kolejne pytanie. Ponownie spróbowała zebrać myśli, co - jak oczywiście wiesz, mój Czytelniku - w obecnym czasie stanowiło prawdziwe wyzwanie. - Zna.... znaczy to - wysyłane drogą mentalną wyrazy były przerywane jękami i westchnieniami rozkoszy - że... mamusia... z tatusiem... robią... robią... razem....coś... coś przy... przyjemnego. A....ale ... opowiem ci... później - Zuzanna dobierała słowa z coraz większym trudem. - Aaach... gdy... gdy... sko....ńcz... ymy... - ostatni wyraz, zbiegiem okoliczności właśnie ten, stworzył jedno z Zakończeniem. Klasycznie wiadomym. - Dobrze, mamusiu - istotka w łonie Zuzanny uspokoiła się uznając, że zaczeka na dokładniejsze objaśnienie. - Oooch... Je-zu-sie... - Zuzannie tylko z odrobinę większą łatwością wyrzekła mężoimię. - Oooch... ciągle... mm... mnie zas... zaskakujesz... swoją na... namiętnością... - chciała zbudować bardziej wyraziste zdanie, ale umysł - nie wiedzieć dlaczego wciąż leniwie uparty bądź też uparcie leniwy - znów odmówił jej posłuszeństwa. - Tak - ma - być - Jezus gładko wypowiedział odpowiedź, po każdym ze słów składając na ustach żony czuły pocałunek. - Tak - ma - być - uśmiechnął do niej z - dosłownie - przymrużeniem oka, po czym pochylił się, aby ucałować ją w ciągle Go spragnionym miejscu jej ciała. Który to pocałunek wcale należał ani do najkrótszych, ani do krótkich w ogóle. W reakcji na który Zuzanna wygięła się i znów kurczowo zacisnęła palce obu dłoni na tkaninie, na której leżała. - Czyżbyś, o mój słodki - wydyszała zmuszając się, aby utrzymać oczy otwarte - zamierzał zacząć od nowa?... - Domyśl się, moja boska - odparł, zaczynając. - Teraz na moje myślenie... raczej... raczej nie licz - Zuzanna odchodziła od siebie wraz z każdym kolejnym pocałunkiem. * * * Rosnący niedaleko domu Jezusa i Zuzanny cedr wciąż zachowywał cierpliwość wobec pogrążonych - i pogrążających się coraz głębiej - w miłosnych uniesieniach Olega i Soi. Wzajemne branie utożsamiało się z wzajemnym dawaniem i jednoczyło się z nim w miarę, jak płomień namiętności pochłaniał obydwojga. Soa i Oleg stali się Czuciem. Cdn. Voorhout, 4. Listopada 20232 punkty
-
szukam miłości trochę bezwstydnie trochę na bakier z etyką i trochę naiwnie rozpętuję wojny o moje prawa miłości się domagam ze smutkiem po tobie rozprawiam się surowo choć tęsknię żarliwie oddaję słowa nietrwałym obłokom czy mogę? myśli nie nagie mam a gołe2 punkty
-
nade mną stoją dwa aniołki przychodzą zawsze upewnić się czy śpię przed wschodem słońca już mnie budzi życie we mnie dziś tkwi nieogarnięty spokój jakiego nigdy dotąd nie czułam ciało płynie w euforii a ja się poddaję tej jednej właściwej chwili snom lekkim jak piórko nade mną stoją dwa aniołki pilnując myśli płochliwych jutro może być inaczej ale to jutro Klaudia Gasztold2 punkty
-
2 punkty
-
Tańczą i krzyczą jak opętani i chorzy niezrozumiałe teksty mówią nadzy aktorzy atak zbiorowego szaleństwa zamiast słów klasyki padają przekleństwa obrzydliwe i wulgarne wszystko to koszmarne właśnie trwa nowa premiera ale przecież przedstawienie musi trwać na zbrukanej już scenie mówi reżyser mówi że wraca do dzieciństwa tylko kiedy on oglądał wówczas takie świństwa…2 punkty
-
Dwóch władców człowiek od zarania był sługą, a historie swej niewoli nadal ciągnie długą... Pierwszy z nich Strach się nazywał, okrutny, twardy i surowy, lecz w panowaniu swoim nigdy człowiekowi nowy, zlękniony, osłupiały przy swym panie trwał. Drugą zaś sługi Nadzieją nazywały, jak latarnia w noc ciemną mrok gęsty rozprasza, tak ona swe dzieci ku przyszłości złotej sprasza, a one życia swoje szczodrze matce dawały. I zadasz ty pewnie pytanie oczywiste: "Czemu dla tyrana swe kości mam łamać, skoro dobrodziejce mogę nisko kark kłaniać? Po co mam karmić nędzą swoje trwanie?" Nie ma bowiem człowiek w swej służbie wolności, u Nadziei ze złota, u Strachu z ołowiu, zawsze zwisa łańcuch przy mizernym tułowiu, bo Strach i Nadzieja jednako w sercu sługi gości...2 punkty
-
Jestem tutaj. Jestem tu… Gdzież ty? Mów do mnie. Nie milcz! Mów. Pełna tej miłości, która, którą… … której… W kaskadzie blasku, w migoczących prześwitach na liściach wierzby, kasztanu… Mów do mnie. Nie milcz! Mów… Jesteś i milczysz, mając kamienne usta zimnego posągu. Milcząc jak przedmiot, jak popiersie w zapomnianym muzeum czasu. W którym słychać ciche trzaski rozsychającej się, ułożonej w jodłę dębowej klepki o zwietrzałym zapachu woskowej pasty. Jestem tutaj i czekam. W samotności, w przedpokoju… W pokoju pełnym pomarańczowego światła. W tym właśnie, w którym umarła przed laty moja matka, patrząca teraz oczodołami zasklepionymi ziemią spod lastrykowej płyty zimnego grobu. * Za oknami szum zielonych liści spętanych jakimś przesileniem, szeptem liściowego bożka. I ta łuna nadciągającego zmierzchu, co mami i kusi tęsknotą, melancholią, smutkiem… W którymś ostatnim dniu lata na ścieżce, na asfalcie parkowej alei… Pośród stąpań, chrzęstu kamieni. Czy mnie słyszysz? Ja słyszę i czekam, płynąc powietrzem w przezroczystej aureoli nieba. Czy ty mnie… Powiedz, czy mnie… Ja — tak. Ja — wiem. Ja — czuję… W koegzystencji szeptów i cieni, co wydłużają się pod wieczór, przerastając drzewo. W nieostrej widzialności kształtów. Tam, nad łąkami w awangardzie snów. Płynących jak dym nad ziemią… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-11-05)2 punkty
-
2 punkty
-
Pięknu przyszłości Swą duszę zwracam; Krztę wrażliwości W sobie zatracam! Z czeluści siła Życia się ima; Pętla puściła, Nic mnie nie trzyma! Jest mi przeszkoda Mniej niż zarodkiem; Nastała moda – Wszystko jest środkiem! 19.10.20232 punkty
-
Wiersz mi się podoba, a taka refleksja, że wielu ma duże okna, których nie zasłaniają drzewa, a widoków też nie mają. Pozdrawiam2 punkty
-
Hej dogonię lato Śpiewał jakiś głos Jakiegoś roku Innemu komuś Innemu głosu Ten podziękował Lub nie Nik nie zaśpiewał Nie było prawdy Głos nie zadzwonił Człowiek nie dogonił2 punkty
-
@NatuskaaPamięć o zmarłych jest istotnie ważna, bowiem cząstka nas odeszła tam z nimi, lecz świętować życie powinniśmy codziennie, ponieważ ten dar, życie, jest najlepszą rzeczą jaka może się nam zdarzyć w tej rzeczywistości. Pozdrawiam serdecznie! 👻2 punkty
-
Świat to okrutne miejsce Gdzie jestem ja i ty (I nasze wymęczone łzy) Topią się w oceanie zapomnienia A my w tym wszystkim (Jesteśmy tacy zagubieni) Jesteśmy tacy zaskoczeni że Nasze modły poszły na marne O takim lepszym losie O losie! (Na śniegu zostały tylko ślady naszych bosych stóp) I nie było nic więcej Poza mrokiem wiekuistym2 punkty
-
Rój buntownik z barci uciekł. Długo błądząc w głuchej dziczy, wśród wonności słodkich uciech dom odnaleźć nowy liczył. Że co począć ma, nie wiedział, posłał gońców po niedźwiedzia, bo po drodze coś tam słyszał, jak ten chwalił się do lisa, że na całym świecie zgoła zna najlepiej się na pszczołach. Przyszedł niedźwiedź i doradził by nie latał rój wysoko, by się nisko gdzieś osadził w dziupli dużej tak na oko na niedźwiedzią tłustą łapę. Chłodno mu tam będzie latem, ciepło mu tam będzie zimą. Nawet miesiąc nie przeminął, choć do rad się rój stosował, gorzko tego pożałował. Czemu? Pewnie wiecie sami. Źle ten kończy, kto przestaje z niedźwiedziami.2 punkty
-
@Wiesław J.K. Wracam do Twojego wiersza, jak zresztą mogłeś oczekiwać 😉 . Pozwól zaproponować: - usunięcie "co było" z pierwszej cząstki, ponieważ ją obciąża; - "czegoś chcą" zamiast "coś chcą"; - po "docieka" potrzebne jest myślnik, aby powiązać z nim pointę. Która idealnie zamyka "Senne wspomnienia" 🙂👌 . Miło mi było u Ciebie gościć 🙂 . Serdeczne pozdrowienia, Wiesławie.1 punkt
-
@Rafael Marius miałam na myśli i zgodę i otwartość na to co jest po śmierci, stąd ręce, które mnie tam prowadzą, innymi słowy otwarte ramiona. Oczywiście, nie jestem znawcą owych wieczności i piszę tak jak czuję i jak rozumiem :)1 punkt
-
@Adam Paśko Tak to już ludźmi jest, że jedno i drugie nam towarzyszy niezmiennie. I nic się na to nie poradzi. Pozostaje zaakceptować.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Giorgio Alani @Bożena De-Tre Gdyby tak zacząć od końca -jak w filmowych klatkach- czytać„Przemijanie” byłoby ciekawej.Wyznania czasem są bolesne ale ma boleć🙃1 punkt
-
zatrzymuje dans macabre liści w podróży na ziemię jak wzloty staruszków na tej ziemskiej drodze przez bramę przejść musi całe ludzkie plemię jednym będzie lepiej innym pewno gorzej :)1 punkt
-
...po których nie chce się (czy nie potrafi się) żyć... To "czyste" cierpienie i życzę każdemu, by wierzył, że jest przejściowe. Dziękuję Ci I pozdrawiam :) A to jest ta "naturalna", nieszkodliwa, a nawet korzystna wersja tego stanu :) Dziękuję Ci za podzielenie się nią :) Tak, podpisuję się pod tym - dużymi literami :) Dziękuję Ci za miłe, konstruktywne słowa :) Tak, bo wtedy chyba nas nie "wyrzuca na brzeg" i "płyniemy" z nim dalej... Dziękuję, to piękna myśl :) Pozdrawiam.1 punkt
-
Drogi Wiesławie, dzięki wielkie 🙂 . Tradycyjnie wiesz za co 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.1 punkt
-
Nagranie dość psychodeliczne, kto wytrzyma gratuluję. Takie miało być :P, ale milo mi będzie jak wysłuchasz do końca. Delikatności i szorstkości próbował ją uczyć, subtelnie podtykając ciekawe słowa do rozwikłania, przedstawiając również przeciwieństwa i wybory jakich będzie dokonywać w niedalekiej przyszłości. Zmuszało ją to do poszukiwania, wypuszczania się w nieznanie przestrzenie świadomości, którą otrzymała, innej. Tkacz często towarzyszył jej w tych podróżach, stanowiła bowiem ważny element całości. Bywało, iż gubiła się w swoim pojmowaniu. Rzeczywistość, by ją rozpoznać korzystała z drugiej pary oczu. Początkowo sprawiało jej to wiele trudności, ponieważ to nimi dostrzegała. Rozczarowanie nie raz przecierało jej łzy, „tak trzeba” powtarzał Tkacz „tak trzeba”, wtedy biegła, a żal okrywał ją czernią, Tkacz nie mógł jej znaleźć, wpadał w panikę była najcenniejszym co miał. Zazwyczaj kończyło się tym, iż napotykała w biegu niezwykłe zjawiska, z czasem odzyskiwała kolor, on oddychał wówczas z ulgą. Oczy, którymi się posługiwała, nie ułatwiały jej niczego, nie widziała bowiem Tkacza należał on do czegoś niejednoznacznego nie dającego wcisnąć się w żadne ramy, zmysły, pojęcia. Uciekał wszystkim, sam musiał chcieć dać się poznać. Gdy już to czynił, zmieniało się wszystko. autor: Atypowa Pani1 punkt
-
Ceny nie było, przy kasie na rolce fiskalnej widniało kilka wygiętych liter. Jak niedokończony pakt z diabłem, który wije szaleństwa. Wynajduje spadkobierców nieprzymuszonej woli, na potrzeby przyszłej ofiary. To tu, to tam, to przed, to za, obok, wnet góra, lub głęboko dół. Niezapłaconym rachunkiem sumienia przykryje twarz. Odbijając winny pejzaż, lub plejadę upadających gwiazd. autor wiersza: a-b https://atypowab.blogspot.com/ autor zdjęcia: pexels-joanne-adela-low-32257961 punkt
-
Żłobi drogę pacierzami. Woła żebraczo przy stole prapieśń. Biedota nie obdarta, gdyż tłuszcz w ogniu pięknie pachnie. Kloszard pęcznieje na wesołej choince. Dzwoneczki dzwonią , kupiłeś już, kupiłeś!!! Chaos, amok, pęd, kolędują przed domem, kolorową barwą. Merry christmas! Merry christmas, to everyone! autor wiersza: a-b Małe objaśnienie poniżej. https://atypowab.blogspot.com/1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne