Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 31.10.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Jutro czas we mnie i czas obok mnie nieustannie zawiązuje supły jakby chciał pozliczać dekady lecz to co umyka i tak zamienia się w wieczność rozrzucając ślady na wądołach które mimochodem w pamiętnikach i pamiętaniu o ile przetrwa pamięć w konstelacjach hordy głów to co wczoraj można spopielić temu co dzisiaj nadać wymagany ton przecież konającym ptakom niepotrzebne gniazda pisklętom potrzebne od zaraz październik, 20237 punktów
-
wiosenny zachwyt nad kwitnieniem letnia radość z powodu promieni słońca jesienny smutek z powodu deszczu zimowa zaduma nad delikatnością płatków śniegu Legionowo, dn. 07.05.2005 r.5 punktów
-
najbardziej lubię ciche modlitwy, łagodnych ludzi pełnych zadumy aniołów skrzydła co tak szeleszczą kiedy z cmentarza odejdą tłumy wspomnienia ciepłe z serca płynące wiarę płonącą, nadziei lśnienie i swoje proste, już niedzisiejsze o Wszystkich Świętych skromne pragnienie.4 punkty
-
nad łąką szybuje piosenka nuty zdobią jej słowa taka zwyczajna nie piękna pragnie za coś dziękować muzyce co tak pokochała strunie fałszywie brzmiącej taktowi ów wiecznie gdzieś z dala wzmocniona dziś na łące pod błękit chce wzlecieć wysoko w pięciolinii przesmyku lecz klucz wiolinowy ochoczo obarczą ją resztą krzyżyków4 punkty
-
Jest całkiem niewykluczone, że jacyś ostatni z ostatnich aniołowie chodzili, pływali, a nawet latali po ziemi... No ale chyba jakieś przeszło dwieście lat temu tych kilku najwytrwalszych, widząc te ludzkie pobabranie, w czym ewidentnie diabeliska i to naprawdę mocarne, maczały grube i perfidne paluchy, złożyło jednocześnie w pełni uzasadnione wypowiedzenia z pracy. Po prostu wcale im się nie uśmiechała ta gruba tyra, w dodatku – jak przypuszczam – za całkiem marne grosze, albo gorzej, bo na wskroś bezinteresowna. Słowem od dość dawna już ich nie ma na posterunkach, a robota, która na nich czeka jest nieziemsko za trudna i nie do pozazdroszczenia. I nawet taki młody, niedoświadczony i średnio zorientowany o co kaman anioł musi to widzieć i wiedzieć. Warszawa – Stegny, 29.10.2023r.3 punkty
-
Byłem dzisiaj na cmentarzu opuszczonym – memonickim niedaleko dzikiej plaży gdzie burzliwy Bałtyk błyszczy obok była kiedyś wioska którą piaski zasypały teraz tam śpiewają sosny ale groby pozostały zapaliłem cztery znicze lubię miejsca opuszczone stałem ponad dwie godziny smutno patrząc w żółty płomień w głowi się kłębiły myśli że dziś świat jest bardzo chory a tsunami nienawiści zniszczy jutro nawet groby3 punkty
-
Domierzanie zbędnych słów do opasłych testamentów to zajęcie na miarę geniusza i prawie wypisanego długopisu. Szczególnie w tym nietrwałym świecie, biorąc pod uwagę wpływ ciemnej strony słońca i niestabilność czarnych dziur. W końcu rozpad wszystkich struktur jest zapisany drobnym drukiem i oznaczony spadającą gwiazdą w kontrakcie na ciągłą zmienność. W dalszej części zwanym życiem. Tylko na marginesie niewyraźnie nabazgrano: Można wierzyć w słowo, jego przyczynę oraz skutek.3 punkty
-
Tak, nieraz własnie w smutku doswiadczamy rozjasnienia... Rozjaśnienia spojrzenia. Dziękuję Ci :) Może znaleźli, czy postawili sobie inne - do innych celów... Dlatego odczuwam, że wszyscy potrzebujemy (jakiejś) wiary. Dziękuję :) Dziękuję Ci za pozytywny odbiór i przemyslenia na temat formy - wezme je pod uwagę :) Wiem, o czym piszesz, ale w tych tysiącach przykładów, pomimo, ze nazywały sie wierzącymi, nie było tej wiary, o której spróbowałam napisać w tym wierszu - wiary nierozłącznie zjednoczonej z nadzieją i miłością. Ja nazwałabym ją "prawdziwą". To wszystko :) @Natuskaa@Andrzej_WojnowskiDziękuję Wam :)3 punkty
-
Prośba Zerwij ze mną zanim oplotę Cię lepką siecią pożądania utkaną z deficytu matczynej miłości. Pozbądź się mnie zanim zacisnę na szyi szkarłatny sznur zazdrości spleciony ze wszystkich zdrad mojego ojca. Zapomnij o mnie zanim zalęgnę się w Tobie na dobre miłością chorą, gwałtowną, zaborczą. Zrób to zanim wygłodniałe demony przeszłości zatańczą nad naszą przyszłością.2 punkty
-
gdy patrzę na niebo to ono tak naprawdę patrzy na mnie widzi mnie jak turysta patrzący z czubka wieży Eiffla na niedopałek papierosa leżący na chodniku jeszcze przez kilka chwil gorący widzi miasto zamknięte w kwadratach ulic tak podobnych do cmentarzy na przedmieściach ledwo odróżnia jedno od drugiego ciągle z góry wyznacza cel ostatnich alei które zwiedzimy ostatniego kota którego pogłaskamy; finalnego drgnienia serca na dźwięk własnego imienia z góry widać więcej i mniej zarazem splątanych ludzi którzy uciekną nad ranem na drugi koniec planszy pierwszym tramwajem niczym wozem opancerzonym z pola bity wszechświat wciąż gdzieś tworzy nowe istoty w lodowych przestrzeniach machają raz do siebie; raz do nas szukają życia gdzieś TAM daleko; TU zbierają wyschnięte mumie wspomnień ciągle stawiają kilka pytań na czasie jak czajnik po powrocie do domu z dalekiej podróży2 punkty
-
Plącząc nicie w pakiecie wybrane, dmucham w kolorowe marzenia w rolkach na zawsze utkane od haftu bezwstydnego czasu balonowego „piaskarium”. Kradnę tęczę wytrwale wybijając każdą minutę przy taktownym sekundowym ściegu nad klatkę zapisać muszę zeszłe obrazy. W uchu mnoży się ilość powtórzeń głowa szaleje na trakcie w transie ciągu przeplotu wynaturzeń oddaje się temu na gwałt soczewką powtórzeń. Wybiórcza twórczość przynosi ulgę mitem bezczelnym jest ten byt róże wstydzą się sukienek ocieram w ciszy gorzki pot wśród wierzeń. Rośnie wygodna siła trafione znaki zapytania znajomo odpowiadają za klimat zamarynowany w czasach skruszeń w odpornym słoiku.2 punkty
-
* Tamtej nocy zostawiłem serce- w wrażliwości Jej osoby Rytmy prawdziwej fantazji unosiły szczęście Dotyk ust zabijał szorstką namacalność niszszczył złość Stopy prowadziły inaczej - intymnie na odbitkach przejścia galopował cień miłości W świetle wibracji zatrzymane wrażenia znikły pozostając2 punkty
-
... pewnie wyjdę na mało zorientowaną, ale za każdym kliknięciem i zmianą strony, wyskakuje mi 'obrazek' - odblokuj reklamy - moje pytanie... czy, jeżeli to zrobię, to będą mi galopować po ekranie i wokół czytanych treści.. reklamy.?. których nie cierpię. To nagminne zamykanie okienka jest wkurzające. Czy mógłby ktoś, coś szepnąć.... już dziękuję.2 punkty
-
wyjechałeś rano muszę żyć nim wrócisz czasem śnię pocałunki dotyk próbuję nasze dzieci są piękne na linii włosów pachną tobą na szczęście czas2 punkty
-
rozwierają się rany na oścież a dłonie kulą się w pięści bez nadziei i uderzają bez miłości na oślep2 punkty
-
na podłodze namalowanej dzień wcześniej rozsypane i niedokończone sny w ciemności brakuje kilku odcieni i kawałka ściany po której spływa księżyc za oknem spóźnione pociągi mkną po zaspanych szynach chciałoby się ruszyć skoro się już pojawiło miejsce na peronie w ustach mentolowy powiew i pierwszy papieros budzik łuszczy orzechy2 punkty
-
+ nagrobny kamień obmyty łzami bliskich w dniu Święta Zmarłych ~~ w bezmiarze wpomnień zapach palonych zniczy - cmentarna aura ~~ bukiet chryzantem wetknięty w wazon z wodą wspomnieniem żywych ~~ pamięci zmarłych ogień nagrobnych świeczek koi nasz smutek ~~ pośmiertny znacznik zbity z brzozowych żerdek - tędy przeszła śmierć +2 punkty
-
Modyfikacja dawnego tekstu Koła karawanu klekocą na martwych kocich łbach. Są z kamienia. Tak samo jak serce nieboszczyka, którego ów pojazd – chcąc nie chcąc – musi transportować. Odgłosy kół współgrają chaotycznie z tupotem końskich kopyt, o śliską powierzchnię. Dwie srebrne szarfy wiewają po bokach czarnego transportera. Upodobniają pojazd do zwłok wielkiego ptaka, który chciałby przedwcześnie zmartwychwstać, lecz nie może. A już na pewno nie w kierunku zachmurzonego nieba. Woźnica na koźle podskakuje, a to w jedną, a to w drugą stronę, niczym śmierć na sprężynce, spoglądająca w końskie ogony. Gęste krople deszczu bębnią o dach, dźwiękiem srebrnej kosy, grającej na pożegnalnych werblach. Przez brudne szyby widać zarysy trumny, bez żadnych kwiatów, nawet takich, co już dawno zwiędły. Karawan nieustannie trzeszczy i podskakuje. Nad głowami trzepocą zmoknięte transparenty o dość niecodziennych treściach, jak na taką okazję: „ostatnie pożegnanie wreszcie” lub „w szczęściu pogrążona rodzina”. Twarze uśmiechnięte, lecz niektóre płaczą. Nie z tęsknoty za zmarłą osobą, tylko z radości, że wreszcie na cmentarz nieboszczyka odprowadzą i zostanie zakopany. Może aż tylu by nie szło, ale każdy chce zobaczyć na żywe oczy, że do tego dojdzie na pewno. Buty taplają w brudnych kałużach, raz po raz zakłócając spokój odbitemu słońcu. Uchyla ono zza chmur rąbek tajemnicy, niezauważonej przez kogokolwiek, oprócz osoby idącej na samym końcu. Ni stąd ni zowąd, lekko pod górkę. Orszak wytrwale kroczy do przodu. Krople deszczu coraz większe i większe, a zachmurzenie czarniejsze. Konie ślizgają kopyta po zboczach mokrych kamieni. Z krawędzi nielicznych parasoli, płyną strumyczki wody. Wlatują innym za kołnierze, szukając cieplejszego kąta, w tym zimnym kondukcie. Niektóre napisy spływają z transparentów. Trudno cokolwiek odczytać. Płacz ze szczęścia, wymieszany z deszczem z ciemnych chmur, wiatr rozwiewa na wszystkie strony. Nie wiadomo już, gdzie pochowano prawdę. Stromizna coraz dotkliwsza, dla strudzonych marszem nóg. Konie ledwo ciągną, co mają z tyłu. Droga coraz bardziej wyboista. Karawan klekoce niczym stado czarnych bocianów, podskakując na wybojach. Nagle wewnątrz słychać uderzenie. Po chwili trumna jest w połowie na zewnątrz, pośród skrzypienia wiewających, bocznych drzwi. Przerażeni ludzie zaczynają ją wpychać do środka. Dla śliskich rąk na mokrych bokach, to nie lada wysiłek. Widać podeszwy podniesionych butów, słychać podniesione głosy, dopingujące nawoływania: do środka z nim. Jedna dłoń zakleszczona w uchwyt. Pechowiec wrzeszczy, że mu trumna rękę urwie, gdy spadnie. A ona jakby na zawołanie, wychodzi jeszcze dalej. Niebezpiecznie opada w kierunku drogi. Żałobnicy na końcu, pchają tych z przodu, by mieli więcej sił do upychania trupiej chatki. Deszcz jeszcze bardziej naglący i gęsty wilgocią. Słychać sapania i bębnienie kropli o trumnę. Dłoń ciągle tkwi w potrzasku. Jakby ją ręka od środka złapała. Na szczęście teren wraca do poziomu, a zawartość do środka, z urwanymi palcami w uchwycie. Słychać też oddechy ulgi. Są blisko cmentarza. Jeszcze bliżej. Całkiem blisko. Skrzypienie bramy i już. Nagła zmiana pogody. Białe pierzaste chmurki płyną wesoło po bezkresie nieba. Nastaje czas schowania trumny. Wokół słychać doping: szybko schować! szybko schować! Tyle tylko, że skrzynia nie chce być włożoną. Wpuszczona do grobu, na nowo na wierzch wzlatuje. Goście zaczynają dreptać z niecierpliwością. No jak to tak. Co na to zakład pogrzebowy. Patałachy jakieś. Jak długo mamy czekać, by zyskać pewność. Trumna w dalszym ciągu wisi z pół metra na dołem i ani myśli być w nim. Niby złowieszczy uparty zeppelin. Czterech facetów na niej siada, jedynie lekko uginając. Na jednym z uchwytów widnieje czerwona plama i strzępek skóry. Widocznie niezauważone, spadły na padół. Ludzie nie odchodzą. Zaczynają szemrać między sobą. Z boku stoi mała dziewczynka. Nikt nawet nie zauważył, że z nimi tutaj przyszła. Nic nie wiedziała o tym człowieku, co tam sobie leży. Czy był dobry, czy zły. Komu zrobił krzywdę, a komu nie. Po prostu kroczyła na końcu. Wie natomiast, że kiedy strasznie nabroiła, naprawdę paskudnie i wszyscy na nią wrzeszczeli, nie słuchając jej tłumaczeń… to tylko nieboszczyk obdarzył ją uśmiechem. Tylko tyle zapamiętała i tylko dlatego tutaj jest. Przy grobie coraz większy bałagan. Trumna nadal faluje nad przynależnym celem. No chyba, że ją popchnąć, to wtedy płynie jak żaglówka obijając nagrobki. Wtem ktoś wpada na pomysł, żeby uchylić wieko. Zerknąć, co tam słychać. Może to jakaś maskarada obcych. Niektórzy są przez to przeciwni, będąc w lęku, że coś na nich wyskoczy i rozszarpie nieskazitelne umysły w ciele. Aż w końcu przeważają głosy tych, którzy obstają za otwarciem. Aczkolwiek półgębkiem. Dziewczynkę zaczyna ponosić irytacja. Co oni od niego chcą? Dlaczego nie dają mu spokoju? Może gdyby dali, to sam by nakierował swój drewniany kubraczek do grobu. Miałby wreszcie święty spokój. Wyskakuje z krzaków na środek, wrzeszcząc: – Przestańcie pierdolce jedne!!! On nie był taki zły. Uśmiechnął do mnie twarzą. Łapy precz od jego domku… a zresztą otwórzcie! Zobaczycie, że wcale nie taki łobuz. A nawet jeśli, to teraz na pewno zmieniony. Może żałował za wszystko… pogięło was czy co!? Szukajcie kamieni. Ciekawam który rzuci. Nienawidzę was. Żeby tak nad grobem hece wyprawiać. Normalnie trzymajcie mnie, bo komuś przywalę! Dziewczynka oparta rękami o kolana, sapie w absolutnej ciszy, gdyż zgromadzonych nieco zatykają takie słowa, w tak niewielkiej postaci i żaden nie ma zamiaru trzymać. Nagle ktoś nieśmiało pyta: – No i… otwieramy? Nie słyszę sprzeciwu. Podniesiono wieko. Zawartość wszystkich zatyka. Nawet bardziej, niż przemówienie dziewczynki. Stoją tylko i nic poza tym. Trumna jest pełna masła. Niezjełczałego. Pachnącego i świeżego. Pod spodem brak nieboszczyka. Dźgano kilka razy w różnych miejscach, sztachetą od transparentu. Jak przy sprawdzaniu ciasta, czy już można z pieca wyjąć.2 punkty
-
Czas - spotyka mnie, czy mija obojętnym 'obok'? Do szuflady upycham - dobre dni i pary nieparzystych skarpetek, ale ja, zawsze do pary, ... nie pasuję. Musi być po mojemu, nawet Bóg ma być mój i idealny w każdym calu. Teraz dopraszam się o wiersz. Wieczory stają się lekkie od mgły, jednak ciemność napada na ranek ... Zbrodnia w biały dzień! Kolekcjonuję zegarki po okazyjnych cenach, skórzane portfele i inne irracjonalne przedmioty - może dlatego, że mój czas przenosi się w natrętne ekwilibrium drugiej połowy ... końca. I ani czasu, ani pieniędzy mieć nie umiem ... Stąd ta kolekcja. Nikomu nie dam! ... Dźwięków, które satynowe zazdroski zamieniają w struny śnieżnej harfy, wschodów słońca, które wschodziły we mnie, uczt, które syciły nienasyconym głodem... Zegar słoneczny z kukułką - mój budzik. Lećmy! W wiosenne świty! W bez! W bezsenność! Na nieboskłonie - marzenia ... Każdy na coś czeka. I każdy kiedyś przestał. Samotny bieg rzeki - pytam: "Czemu stoisz?" Cisza. Wypadam z rytmu. Topię się w Marsach i innych kosmosach. Odkrywam nowy pierwiastek. To boskość. ... Zawoalowana ciasną siatką grzechu. Mądrość to - nieustępliwa prostytutka. Czasami trzeba jej płacić, czasami da winietę. Oprowadzić cię po tym mieście? To miasto to koniec, początek, diabeł w raju, to my, to oni, to "nigdy" ... Nie. ... Zaczekają.2 punkty
-
Chyba zabrakło :) A poza tym - z przyjemnością przeczytałam :) Temat (po)ważny, ale lekko podany. Pozdrawiam ;) Deo2 punkty
-
czas w Tobie i obok Ciebie zapętla się nieustannie wymyśla różne psikusy miesza zczochraną pamięć to dawne nagle na wierzchu bieżące pochłania nicość by później gdy niepotrzebne samo do głowy przyszło a ptakom tym konającym spokoju szacunku trzeba by odbyć podróż ostatnią w najświętsze wnętrze nieba :)2 punkty
-
@Leszczym Kiedyś wrócą. Inaczej być nie może. Nic nie trwa wiecznie. Tą samą drogą, którą odeszli, tą i przyjdą.2 punkty
-
Wiesz co Iwon, mnie się od jakiegoś czasu kolebią po głowie myśli i wiersze w tym temacie, ziemskie anioły, utrata wolności, przemoc, hejt, mobbing, odpłacanie złem za uczynione dobro, nietolerancja, trauma, przewlekły stres... Pewnie jeszcze coś by można wymienić. Jeszcze do niedawna byłam (chyba mogę napisać to w czasie przeszłym) w tym doświadczalnie. Ładnie to ujęłaś. Dzięki <3 Serdeczności Deo2 punkty
-
Mira, jak co rano, będzie miała wenę do pracy Marzenka, myśląc o dzieciach, będzie szukać zagubionego aktu Monika będzie kląć jak szewc i popijać kawą kolejne przekleństwa Justyna będzie spoglądać na świat niebieskimi oczami spod wydłużonych rzęs Magdę znów coś wkurwi Małgosia, Ania i Dorota bedą pracować w ciszy Maryla będzie czekać na dostęp do komputera Pani Maryla otwarcie skomentuje to, co jej się poprzedniego dnia nie spodobało Maciej będzie mieć próbę albo występ albo jedno i drugie a Michał? cóż, będzie krążył myślami Pan Bóg wie gdzie i zacznie pisać kolejny wiersz Legionowo, dn. 26.04.2005 r.1 punkt
-
Żelazne myśli zasiek, splątanych ze sobą starć myśli Emanują we mnie ciepłem, jakim piec hutniczy Dniem i nocą ryczy. Kuje uczucie, konflikt staram się rozwiązać tymczasem. Dlaczego przyjacielem i wrogiem zarazem. W tej wojnie jesteś.. we śnie.. i na jawie.1 punkt
-
umieranie jest sztuczką magiczną tylko pstryk i znikasz publika przerażona oczy przeciera gdzie się podział? zachorował na niewidzialność? a może on tylko wbiegł w miraż szalony uciekł przed problemami do świata wiecznej przygody i marzeń, których nie trzeba spełniać bez oczekiwań i ludzi, którzy chcą zrzucić na Ciebie ciężar bez terminów i spotkań, które czekają na wieczność bez udawanej powagi która jest tylko maską dla uczuć i dzięki, której możesz skryć się za słowem mądrym za nośnym cytatem spacerując z ciszą po myślach chować wstyd za literami1 punkt
-
Gabinet młodej lekarki z Kłody odwiedził pacjent (nie całkiem młody). - Zapewne jakąś mam infekcję, chciałbym więc proszki na erekcję, gdyż ustawiczne dręczą mnie wzwody.1 punkt
-
zakneblowano usta związano ręce i nogi a skrzydła rozszarpano by nie mogły odlecieć i tak stały się smutnymi aniołami a potem ludźmi daleka droga powrotna daleka i trudna1 punkt
-
@poezja.tanczy ciekawy temat do dysputy:) czyli jestem, bo tak miało być? :) Dziękuję i pozdrawiam:)1 punkt
-
Nie dla siebie pisze wiersze robię to dla ciebie i ciebie Tak moi mili dla was piszę każdej chwili gdy wenę słyszę Nie dla siebie tylko dla was tak od siebie szybko zaraz Bo wiem że wy poezje lubicie że macie sny noc słyszycie Kochacie tęcze oraz babie lato ja to poręcze co wy na to Czy dalej pisać o tym co piękne o tym co słychać przy czym uklęknę Dobra już kończę zeszyt zamykam daleko już słońce pod kołdrę umykam1 punkt
-
1 punkt
-
Jacku... co tam ja i mnie podobni - szare pyłki tego padołu, za to ci wielce możni... ludzie na ziemi jak sępy potrafią rozdziobać co cenne i pętli się czas w kołowrotku a lepsze ciągle daremne to dawne niezwykle ważne by nicość nie zżarła dzisiaj dekady winno się trawić i gniazdom tkać lepszą przyszłość Prawie zawsze dokładasz do danej treści zrymowane wersy i za to Ci bardzo dziękuję... :) Tectosmith... Elephant... Andrzej Wojnowski... Wam także dziękuję za ślady czytania... :)1 punkt
-
Rafaelu Marius... dorobek starszych, powinien być dziedzictwem młodych. Alicjo W... fajnie, że tak... refleksyjnie.. odbierasz. Deonix... hmm.. też się zastanawiam... dlaczego... ;) Miłe słowa mi zostawiasz. Wiesławie JK... o tak, kołowrotek, na pewno. Waldku oraz Iwonaroma... uśmiech ślę za Wasze słowa... :) Dziękuję Wam za każde zostawione słówko i... pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Ewelino... całkiem zabawna gra słów, chociaż dla bohaterki "nic", może nie aż tak zabawna. Dla mnie, przekombinowana końcówka... i żeby za dużo nie pisać, pozwól, że podam Ci moją, niezobowiązującą wersję czytania. nic się tutaj nie dzieje ty jakby znużony do mnie lecz obok się śmiejesz a ja w oczach twoich jak /kąsek łakomy/ ... ukośnik pomijam, bo skąd peelka wie, że takim, skoro tytuł "nic" nic tutaj się dziś nie wydarzy bo tylko w snach płonie i żarzy i tylko tam w głębi krateru leżę na miękkim nadmorskim piasku nic się tutaj nie dzieje ponad /granice zmysły/ .... dwa rzeczowniki obok, a gdyby.. zmysłów granice choć nasze - wielce dalekie jedynie w snach /pąki na dziko/ zakwitły - ..... ukośnik zbyteczny, tu znowu dwa rzeczowniki obok rozdęte wilgocią... słodycz powietrze tnie ................... przycięte zakończenie, wg mnie z korzyścią.. co Ty na to.? a tutaj nic Pozdrawiam.1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Tak, autor przedstawia swój pogląd, ale pogląd, że Niemcy, mający 80 milionów ludzi rządzili, czy będą rządzić Unią, mającą 450, przeważnie Niemcom niechętnych, jest co najmniej nieprzekonujący. Co do promocji veta, Polacy mają z nim doświadczenia i warto z nich wyciągnąć wnioski.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius Taki anioł na mój rozum wcale nie jest taki głupi. Słowem wątpię... @violetta Od dość dawna o anioły owszem pytam, bo ciekawią mnie te postacie, ale tylko artystów lub chociażby artystyczne dusze. Do innych w tej kwestii już nie mam zaufania ://1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Myślisz, że ci z wiarą biją mniej bezwzględnie? Krzyżowcy po zdobyciu Jerozolimy wymordowali wszystkich muzułmanów w mieście. Takich przykładów były tysiące. Pozdrawiam.1 punkt
-
Sztuka życia umieć to zauważyć. Dorobek starszych, którzy odchodzą staje się dziedzictwem młodych.1 punkt
-
@duszka Tak to często bywa z ludźmi, którzy zgubili wiarę. Stracili drogowskazy na swoich drogach.1 punkt
-
1 punkt
-
@poezja.tanczy Wielu w realu nie potrafi, inni nie chcą, czy ich nie chcą, albo chcą bezstresowo, jeszcze inni mają inne powody, a bywa też, jak napisałeś. Ostatnią scenę z Seksmisji pewnie pamiętasz, jak to szef /owa/ boi się kobiet. Bywa różnie, a statystyka mówi tez swoje. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
też przegapiłem lecz chwilę pomyślał czynom się przypatrzył i lekkim uśmiechem skwitował zdarzenie dach uniósł z wysiłkiem aby ślady zatrzeć przykęcił na trwale w niebianskie podcienie on wiedział że w końcu muszą spojrzeć w górę zdeptać swoją miałkość zdjąć z mózgu imadła uwierzyć w swą wielką wspaniałą naturę by belka niezgody na łeb już nie spadła :) pozdrawiam1 punkt
-
Świat poznajemy przez dotyk, a czego nie możemy dotknąć, nie istnieje. Ładne, optymistyczne zakończenie, lecz czy starość można zignorować? Chyba można, dopóki jeszcze nie nadeszła…👵1 punkt
-
@Manek Nareszcie Twój wiersz;-) Super! Świetne zakończenie i cały wiersz także. Pozdrawiam;-))1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne