Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.10.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Modlitwa wieczorna Cisza nastała, pogasły światła, pod ciepłą kołdrę zapraszam sen. Ciemnieje łuna wielkiego miasta, pora pożegnać kolejny dzień Jeszcze spóźnione myśli się myślą, ciężka powieka opada w dół. Ostatnie słowa modlitwy cichną - dzięki Ci Boże za żywot mój. A jeśli jutra dla mnie nie będzie i dziś zasypiam ostatni raz, weź mnie do siebie mój dobry Panie- grzechy zapomnij a duszę zbaw.
    6 punktów
  2. odpycha ją i odskakuje i skrzywiony błądzi chwiejnie - nie wie dokąd aż kiedyś go dogoni - silniejsza i szybsza wyprostuje prawda to kierunek
    5 punktów
  3. Do gry nie chcieli mnie zaprosić, to co miałem robić? Zjadłem za trzech, przeczytałem wszystkie egzemplarze “Reader's Digest”, przeskanowałem czterotomową encyklopedię technologii morskiej: tam, z powrotem, diagonalnie. Obejrzałem po raz nie wiadomo który „Łowców jeleni” oraz film Agnieszki Holland o zabijaniu księdza. Czemu tych filmów nie pokazywali w polskiej telewizji? Co do księdza, to nie powinien był tam jechać. Dostał wyraźne ostrzeżenie. Gdyby posłuchał, żyłby do dziś, pisałby blogi, tysiące ludzi czytałoby jego wpisy… — Zagrasz? Jedno słowo i od razu kłopot, bo należy je wymówić jak tutejsi: nie za ciężko i obraźliwie co Niemiec, a już broń boże nie z gejowskim akcentem Francuza. — Zagrasz? — powtórzyłem, a mimo to patrzył na mnie, jak na przybysza z obcej planety. — Ty z tym… no, jak mu tam… Zene'k, to po jakiemu gadacie? „Zene'k” to mój kolega, który mógł mnie świetnie zrozumieć po polsku, a nawet bez słów, ale słuchający sądzili, że naśladujemy szczebiot egzotycznych ptaków. Ptaki w szachy nie grają, dlatego pozostawała mi rola kibica. Szkolne ruchy, żadnej inwencji, unikają ryzyka. Ciekawe czy w życiu też są tacy ostrożni? Szkot-Albinos ma przewagę ruchu, bo gra białymi, ale na co mu ta przewaga? I tak nie potrafi jej wykorzystać. Pochodzi ze strefy Euro, ekonomicznie co najmniej dwadzieścia lat do przodu, ale na światowca nie wygląda. Postawić pionka na e4, to tak jakby randkę zacząć od słów: „Ładna dziś pogoda”. No, ale przynajmniej ma za sobą pierwszy ruch. Teraz niech przeciwnik łamie sobie głowę, żeby nie wyszło głupio. Czarnymi dowodzi pierwszy mechanik, wiekowy gość, dlatego trzymają go w załodze, choć jest zupełnie bezużyteczny. Zwolnić takiego dwa lata przed emeryturą to wyrok śmierci, albo jeszcze gorzej: wyrok życia na państwowej zapomodze. Posuwa gońca na pole c5. Plan grubymi nićmi szyty, zamiar jasny, jak słońce na bezchmurnym niebie, a jednak Szkot-Albinos nie zwietrzył podstępu i komenderuje swoich żołnierzy w sam środek zasadzki. Mnie już trudno dłużej trzymać język za zębami, żeby nie krzyknąć: — Chroń króla! Król jest najważniejszy, choć nic nie robi. Ale musi królować. Bez niego nie ma gry. Polska miała wielu królów, ale nie było komu ich bronić. Po kilku szybkich rozgrywkach Pierwszemu zesztywniały stawy od ślęczenia nad szachownicą. Ostrzegłem go, że jeśli natychmiast nie wstanie od stołu, to mu ta sztywność zostanie na stałe i dopiero wtedy wyraził zgodę, żebym usiadł na jego miejscu. Przeciwnik wprawdzie słaby, ale niechybnie wymyśli kilka pomysłowych zagrań, zanim zawołają nas do wyciągania sieci. Podstawiałem pionki, zabierałem figury, a on grał, jakby takie zamiany były mu na rękę. Cieszył go widok kilku pobitych szeregowców, podczas gdy po mojej stronie szachownicy stała wzięta do niewoli cała jego armia. — Masz ochotę na rewanż? — pytałem w nadziei, że pragnienie zemsty zmotywuje go do lepszej gry. — Jeszcze jedną partyjkę przed zakończeniem wachty? Pomimo uporczywych nalegań, Szkot-Albinos stracił ochotę do dalszej gry. — Neigh… Ty, Pole zrozum… Ja lubię grać z Pierwszym. On zna moje ruchy, ja jego. Żadnych niespodzianek, relaksująca gra, zasłużony odpoczynek po pracy. A z tobą same problemy: muszę główkować, co tam znowu kombinujesz, a gdy nawet odgadnę, zaraz wymyślasz coś nowego. Daj żyć; idź graj z Zene’k, albo oglądaj filmy. Znowu śledziłem losy łowców jeleni, aż do momentu kiedy ostatni z myśliwych wycelował lufę w byka o potężnym porożu. Zwierzę zamarło w bezruchu i obserwowało człowieka łagodnym wzrokiem. Myśliwy stał chwilę gotów do strzału, lecz nie pociągnął za spust, bo miał już dosyć zabijania. Musiał sporo wycierpieć, zanim to zrozumiał. Kucharz usmażył mi na obiad rybę, którą wyłowiłem z basenu pod pokładem: dużą flądrę, wiele lat wałkowaną głębinami, dopóki nie wylądowała na moim talerzu. Spałaszowałem ją do ostatniego kęsa, bo to grzech zmarnować zdobycz, którą zwykle wyrzucaliśmy za burtę. To nieprawda, że na morzu ryby wychodzą bokiem. Jutro zjem następną, pojutrze jeszcze jedną. Życie na statku jest proste, nie zmusza do zadawania pytań: Co będę robić dzisiaj? To samo co wczoraj. Na statku dom i praca oznaczają to samo. Z koi do kantyny, z kantyny na pokład, po sześciu godzinach na dół do przetwórni i tak w kółko. Nie ma tutaj lepszych, ani gorszych. Każdemu morze sprawiedliwe przynosi to samo. Nie myślałem co będzie, akceptowałem co jest, robiłem zadowoloną minę, na przekór sobie.
    4 punkty
  4. Mam jeszcze swoją polną ścieżkę, gdzie mnie nasyca śpiew skowronka. Gdzie pachną maki, kwitną trawy, gdzie się przymila mała biedronka. Cisza jak makiem zasiał i maczkiem, w głowie się piszą najprostsze słowa. Choć przez dzień cały jak półprzytomna, tutaj się czuję jak całkiem nowa. Zaczynam składać ciało do tańca i tańczę rumbę, maki się śmieją. Szepczą pod płatkiem, że niezłe kroki, wiatr je rozbujał, pachną nadzieją. Tu wielka radość z polnych sekretów, cóż więcej trzeba, niż być z naturą. Ten wielki problem co gniótł dzień cały, na polnej ścieżce, jest śmieszną bzdurą. Dzisiaj mi maki wyznały miłość, bo je urzekłam swoim tańczeniem. I ja je kocham, więc będę wracać, nasycać duszę natury tchnieniem.
    4 punkty
  5. spadło gniazdo z wysokiego drzewa cieszy się życie bo było puste
    4 punkty
  6. Cudem przeżył. Jakby wodzon jakim cudzym mięśniem. „Niemożliwe” mówi sobie i nazywa szczęściem. Nawet miękko wylądował w puchu wiotkich roślin – Jak na wietrze falowały. Dziwne, że tu rosły. Kwiat turkusem emanował, piękny, acz ubogi Jak bajecznie ukazywał przebieg dalszej drogi. „Nie idź tam!” ponownie zabrzmiał głosik bardzo nikły. „Że też echo człowiekowi płata takie figle.” Sam uśmiechnął się do siebie: „W głowie mi się miesza. To pustkowie tak tu działa. Trzeba się pośpieszyć.” Ruszył dalej i tym razem szło się bardzo łatwo, Ścieżka prosto prowadziła, bez kłopotów, gładko. Z wolna w płytą wykładany kształci się gościniec, Tu i ówdzie kryształ świeci, z boku strumyk płynie. Dalej zmienia się korytarz w gigantyczną grotę, Wystrzeliste stalagmity lśniły, niby złote. Kaskadami i polewą naciek zdobił skały, Stalaktyty w dół z ciemności ostrzem opadały. Ignorując cały spektakl, pasją popychany, Wartko przestrzeń przebiegł. Dotarł do mosiężnej bramy. „Nie wchodź tam” dobrze znany głos ponownie słyszy. „Cóż do diaska!” czyżby jednak było coś w tej ciszy? Patrzy, no i rzeczywiście. Stoi postać niska Za filarem. Jakże mogła podejść go tak blisko? „A więc otchłań na niewinnych śle czarcie pokraki? Chcesz zrabować, albo zabić? Gadaj, ktoś ty taki!?” „Nie gra roli, kim ja jestem. Chcę ci tylko pomóc. Nie dostaniesz, czego pragniesz w tym czcigodnym domu.” Się zamyślił: „Wąż piekielny mami, słodko gada. Zawierz szelmie obłudnemu, poznasz co to zdrada.” Zebrał z ziemi, cisnął w stwora zaostrzony kamień. Uderzenie, okrzyk bólu – chyba trafił w ramię. Nie zważając na szlochanie, rzucił jeszcze żwirem I za progiem wrót otwartych stanął już za chwilę. Wszedł do holu podziemnego, przedniego zamczyska, Z wodotrysku, w samym centrum, woda miło tryska, Wyłożona mozaiką z marmuru posadzka, Żyrandole, taborety, szafki, inne cacka. cdn.
    4 punkty
  7. Mordy całe miasto skąpane dziś w mordach czyja morda zatrzyma Twój wzrok? i która z tych mord na billboardach zgarnie hołd w plebiscycie mord? jedna morda smukła lecz szpetna druga morda spuchnięta i obła a obydwie są z równego szczebla z ministerstwa wszechobrony godła na przystanku dwie mordy przebrzydłe w szrankach po dwóch stronach ławki jedna i druga wygląda jak bydlę i tak podobne jak z jednej matki ktoś w nocy upiększył im mordy czarnym wąsem i wulgarną obelgą i choć ten krajobraz jest podły to trochę się człowiek uśmiechnął i tak wiszą te mordy na sobie mordy nasze i mordy zdradzieckie lecz które są które - nie powiem podobno się różnią numerkiem za chwilę zakończą plebiscyt i zdejmą te mordy paskudne i przeniosą do telewizji oczywiście w tej jedynej słusznej ktoś mógłby tutaj zapytać czy kraj ten aż taki bogaty że zamiast drukować w nim książki drukuje się z mordą plakaty? ktoś mógłby tutaj zapytać czy u nas tak to wygląda że w wszystkich tych plebiscytach ważniejsza jest morda niż program?
    4 punkty
  8. Szum się zrobił oraz plotki, Że na wierzbach rosną kotki. Ptaki kotków nie widziały Choć na wierzbach gniazda miały. Nawet sowa - Najmądrzejsza z wszystkich głów Nie potwierdza takich słów. Na dodatek wieść tak niesie, Co rozeszło się po lesie, Że te kotki są tam wiosną Kiedy właśnie drzewa rosną. Pszczoły o tym też bzyczały, Że o kotkach nie słyszały. To nie prawda, bo na wierzbach nie ma już Ani kotków ani róż. Ale wiosną gdy zwierzęta już nie spały cud natury oglądały. Na gałązkach wierzby całej Pięknie sobie wyrastały Małe pączki barwy białej Co jak kotki wyglądały. Zaś Polacy tak na razie Kotki te nazwali bazie.
    4 punkty
  9. odważnie w tańcu poczynasz sobie i trawisz ciało co parzy jak ogień i tylko patrzę przykładnie na ciebie - żebyś nie myślał żebyś nie wierzył że wszystko co widzisz od dawna jest twoje
    3 punkty
  10. Ponownie zmierzamy gdzieś dokądś obok siebie spacer i już nie trzymamy się za dłonie chyba kiedyś kłótnia i może poszło o coś więcej nieważne Ona jeszcze się trzyma i posiada sporo fasonu sukienka, falbany, figura oraz kosmetologie ważne ja już zbrzydłem i upadłem pod tęgim neseserem wstawanie, sumienie, antyćwiczenia etcetera co istotne dla niej oraz dla wiersza Ten gość mądry przystojny na nią kątem oka zerka ona wie, ona widzi i rozumie, ona to czuje udaje więc że sytuacji nie ma Coś świta więc w głowie otwiera mi się upiorna idea jutro znowu przejrzę jej historie korespondencji bo coś bo złość bo zazdrość Przyszło mi tutaj przeżywać z wybitną aktorką co za pełne reakcji miny na co za pytania a nuż padnie tylko wytyk że żem idiotą bez oczu? (w te oto słowa brzmi ostatnia z moich nadziei...) Warszawa – Stegny, 06.10.2023r.
    3 punkty
  11. może na nic lepszego niż forsa której mam dużo nie zasługuję może by wyzwolic się raz a dobrze powinienem jak Budda rozdać wszystkie wydrzeć z bólu któremu pozwoliłem się rozgościć wykrzyczeć złość której pozwoliłem pęcznieć pójść prosto a nie na skróty użyć nóg i rąk a przede wszystkim sprytu by nakarmić swoje ciało które pierwszy raz poczuje głód dać życiu żyć
    3 punkty
  12. ... to może być trudne. Dziękuję Ci za te kilka słów. Pozdrawiam :) Różne informacje można znaleźć na ten temat, a potem dołożyć do tego ot choćby swoje ulubione filmy lub książki... i próbować to poskładać w jakieś "odkrycie", bo jednak czymś się kierujemy przy każdym wyborze. Również dziękuję, szczególnie za to, że mogłam sobie z Tobą odrobinę pofilozofować :)
    3 punkty
  13. Takie miękkie stworzenie wołałam do siebie obciąża powietrze huragan na ziemię lżejsze niż ostatnie słów wypowiedzenie samotne mówienie dłonie kopią w glebie miało mnie przytulić takie miękkie stworzenie
    2 punkty
  14. w jednym ciepłym kącie pracuję czytam marząc o twoich ustach na mnie zostanę dłużej letnia zachwycona kolorem z rzadkim złotym drzewem
    2 punkty
  15. Lubię mieć spokój. Wcale nie musi być święty. Może być hałaśliwy, albo - temperamentny Ludzkość uwielbia lotniska, barbekju, centralne ulice Ja? Cały dzień gapię się w ścianę: to tu mam swoją strzelnicę. Nikt nie przychodzi nocą, prócz nastroszonej ludzkiej hieny. Petardy planet, na trzy części rozrywa mnie "kulą w płot:" polujemy na siebie. I nawet o tym nie wiemy... Zamach stanu w Libanie, dwudziesty któryś człowiek na księżycu, przeczekujemy burzę w szczerym polu Niebo jak piorunochron: "nic wam się nie stanie" Obficie sypnęło deszczem, w drzwiach już stoi jesień Liście centkowane jak gepardy Poranki z bagietką i w dresie Już nie mieszkam w kamienicy Rue Mirage Nawet może nigdy mnie tam nie było ... Noc? Tak, zgoda, była ciemna i krzyżówka nieco wspak I zostały tylko: wiara i nadzieja ... "... Czy wyszło wam hasło: MIŁOŚĆ?"
    2 punkty
  16. Kto pierwszy się obraził Bóg na nas czy my na Boga Gdzie znaleźć prawdę w niebie czy w piekle A może Bóg wie że jesteśmy tylko ludźmi Którzy mają prawo do grzechu on to rozumie Kto pierwszy nie ważne ważne uwierzyć w prawdę
    2 punkty
  17. A oto przed nami ogród piękny i zdrowy Cudownie zadbany bo ... z cyfrowej głowy Ta głowa to wszystko wylicza, określa Algorytm jest lepszy od Boga i Wieszcza Pieczęcią swą trwale naznaczy każdego By oddał z uśmiechem i duszę dla niego Gdy życie już twoje zostanie zliczone Wpasować się zechcesz na siłę w tę rolę Algorytm to sprawdzi i prawdę ci powie Czy radość i szczęście pisane jest tobie Gdy wynik działania wychodzi ujemny A kod tych obliczeń – bezspornie jest pewny Majaczyć się może niechciane pytanie Czy Chat.GOD to dżuma i ślepe kochanie .
    2 punkty
  18. mijasz mnie nawet rozumiem, że obojętnie siedzę w parku w lesie zachwycam się rozmową to nic ze z ptakami łatwiej jest jeszcze miejsce na ławeczce ścieżka nie spieszy się rozłożona wśród drzew patrzy przed siebie dąb ma takie piękne ramiona czekam opowiem ci wszystko to nic ze bez słów przyjdź sam poza zasięgiem szarych źrenic łatwiej zanurzyć się w złotych liściach szeleścić
    2 punkty
  19. własnymi oczami spoglądaj na życie cudze oczy zawładnąć skrycie mogą twe ciało duszę twoją zagłuszyć w tobie własne spojrzenie one spełnione dziwną miłością rozstać się nie chcą jesteś własnością poprzez ciebie kochają ego jesteś narzędziem unikaj tego
    2 punkty
  20. Ducha lasów wzywali Indianie. Bogatego ducha wzywają Amerykanie. Który służyć będzie przyszłej krainie ?
    2 punkty
  21. miała być od dziś ale to nie byłby cały dzień jak go potem liczyć cały czy połówkę nie chcę kantu lekarz zalecił zacznę więc od jutra to nic trudnego jestem już spokojniejsza dziś ostatni dzień szaleństwa właściwie nie wiem od czego zacząć zacznę od czekoladowego ciasta lody szarlotka a potem.... chyba dam radę zdrowie najważniejsze a może… może zacznę od Poniedziałku chociaż zaraz jak to mówił doktor cholesterol jest na granicy chyba poczekam z dietą a on on pewnie pójdzie dalej i będę miała spokój 9 2023 andrew opis oparty na faktach
    2 punkty
  22. między wiatrem a żaglem ostatni rejs na przekór kalendarzom w cichym jeziorze odbija się lato las czerwieni się w jesiennej melancholii kilka zdjęć zrobię później przecież nie zostawiłaś mi kluczy ptaki wędrowne czekają na wycieraczce
    2 punkty
  23. Intelektualnej uczty mi trzeba A tu tureckie seriale Cóż pójdę na długi spacer Uciszę znękaną duszę Nie muszę się wcale spieszyć Chwilowo niewiele muszę Cóż wypożyczyłam Conrada rzecz o zwykłych sprawach Lecz z wirtuozerią słowa Dawno go nie czytałam Poznaję od nowa Zapomniany niedoceniany Takie czasy dzisiaj mamy Wystarczy popatrzeć Posłuchać dokoła
    2 punkty
  24. w czasie wędrówki problemy między poślizgiem a finałem prawie żadne istotne gdzie kiedy i w co upadniesz
    2 punkty
  25. Stamtąd… I przybył anioł z nieba, Nie będzie wkrótce nas. Czy jeśli go poproszę, Stracony cofnie czas? --- Wciąż staram się zawrócić; Szukam z całą siłą Sposobów, żeby więcej siebie nie zatracać, Lecz czuję, że nie zdołam, i że przyszłość nasza Umiera, by już wkrótce stać się jeno chwilą. Wybaczcie mi, że przy was często mnie nie było, Że co rusz uciekałem do swojego świata; Już blisko… Między snami dotąd będę wracać, Aż w barwach codzienności całkiem się rozmyją. Nie zdążę i tym razem, wszak to moja wina, Bo droga, którą biegnę kręta jest i długa, A głos, co mnie prowadzi, ciągle upomina, Bym jego nieustannie, na tej drodze, słuchał. Lecz nawet, gdy głosowi kroku nie dotrzymam, Nad wami, moje skarby, zawsze będę czuwał. --- I poszedł anioł sobie, Czy wróci jeszcze tu, By zagrać sonetowi, Melodię przeszłych nut?
    2 punkty
  26. @Rafael MariusMoja babcia że strony mamy pochodziła z wielodzietnej rodziny na początku XX wieku, jako że, czasy na wsi były bardzo ciężkie, jej rodziców nie było stać na to, aby wszystkie dzieci posłać do szkoły, która była oddalona wiele kilometrów od miejsca, gdzie mieszkali. Niestety, babcia moja poznała tylko ciężką pracę na roli bez możliwości nauczenia się pisania i czytania. Pamiętam, jak babcia uwielbiała, gdy czytałem jej różnie książki. Przeskakując trochę w czasie, czytałem książki i poezję również mojej ukochanej Matuli, która pod koniec swojego życia, utraciła wzrok, którego przyczyną był rak, najpierw usunięto jej pierś, a potem przeniósł się na głowę i był przyczyną utraty wzroku i przedwczesnej śmierci. Dziękuję Rafaelu za obudzenie tych wspomnień we mnie, a Tobie Ewelino za wiersz. Z pozdrowieniami! 😎
    2 punkty
  27. @Wędrowiec.1984 Ciarki przechodzą całe ciało, a małe dziecko we mnie się bało. Lecz na Zbawiciela wspomnienie nastało przyjemne ukojenie. Pamiętam, moja św. pamięci babcia ze strony Taty, miała w swoim pokoju dwa obrazy nad dwoma łóżkami, jeden Chrystusa Pana i drugi Jego Mamy Maryji, (takie obrazy były bardzo popularne w tamtych czasach, ponieważ moja druga babcia również podobne posiadała (trzeba dodać, że jedna babcia mieszkała na południu Polski, a druga na wschodzie), ale zamiast starego zegara, pamiętam był w tej słomianej chacie w pokoju stary patefon na korbę. Niestety, moi kuzyni porozbijali prawie wszystkie płyty o ścianę spichrza, taką sobie zabawę zrobili - czy spichrz wytrzyma atak bombardujących płyt) a naprzeciwko pod sufitem wisiał stary zegar z kukułką, który dla mnie wówczas jako dziecka był fascynujący. Dziękuję za przywołanie tamtych tak dla mnie drogich wspomnień. Pozdrawiam! ☺ @Wiesław J.K. Przyznam szczerze, że nie pamiętam dokładnie, czy ten zegar wisiał na ścianie pod sufitem, czy też stał na podłodze i sięgał pod sufit.
    2 punkty
  28. @Marek.zak1 Zawsze zdarzają się wyjątki @Rafael Marius Przy wieszaniu na pewno lepiej być beta :) @viola arvensis @Tectosmith Dzięki za czytanie Pozdrowienia dla wszystkich
    2 punkty
  29. Ale patrząc z punktu widzenia wolności to sytuacja jest niejasna, Skąd babcia mogła wiedzieć, że mama się o to obrazi. Ona nie miała złych intencji. Była tylko ciekawa i tyle. Nie zamierzała nas kontrolować. Zakaz czytania był dla niej ograniczeniem wolności. Gdyby babci zabronić czytania tajnych pamiętników bardzo by cierpiała z powodu niezaspokojonej ciekawości. Ona musiała wszystko wiedzieć o całej bliskiej rodzinie do końca życia. Nawet, gdy byliśmy dorośli.
    2 punkty
  30. @Wędrowiec.1984 tu maki przy mojej polnej ścieżce. A zdjęcie z lipca. One tak do sierpnia kwitną więc.... niedawno 😉
    2 punkty
  31. Rasta harmonia losem kołysze Gan Dża zielenią myśli maluje złocista miłość rytmicznie wabi wiara czerwienią roznieca dusze Trójkolorowo tańczą spojrzenia na luzie uśmiech dymkiem się snuje ciepłym zbliżeniem muśnięciem tuż tuż przyjęta fala niesie najczulej Babilon został za bramą troski barierę stopił ekstazy płomień złączeni szlakiem do obiecanej na skrzydłach ziela odlecą do mgieł Gan Dża - ogród Boga Jah(we)
    1 punkt
  32. Księga* Verbum Nobile Księga jest jak drżąca porcelana, co ma w tle wyhaftowane piękno, muzyki, muzyki, muzyki i muzyki płynie ocean marmurowy jak gorąca kaskada wodospadu i jak zimna kaskada wodospadu płynie ocean spopielony muzyki, muzyki, muzyki i muzyki, księga jest jak drżąca porcelana, co ma w tle wyhaftowane piękno. (z tomiku: Kowal i Podkowa) *więcej informacji znajdą Państwo w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (czerwiec 2005)
    1 punkt
  33. Modyfikacja dawnego tekstu Słońce wpełzło między horyzont, a Ziemię, raniąc ściany palącą tarczą. Ciężkie burzowe chmury, skryły łąkę pogrzebowym całunem. Porywisty wiatr targany własną furią i niepojętą złośliwością, wyrywa wszystko, co napotka na swojej drodze. Na szczęście, jeszcze nie tu. Gdzie dziewczynka siedzi na samotnej trawie, tak samo samotnej, jak ona. Pomarańczowa szarość, przytłacza strzępkami rdzawego światła, nieświadomą zagrożenia postać, że straszliwy huragan, złapie ją w bezrozumne szpony i poniesie ku niewiadomej tajemnicy, znacząc jej przeznaczenie. Nie może nawet płakać. Wszystkie krople rozpaczy, wypłakała dwa dni temu. w tym smutno pamiętnym dniu, gdy rodziców przygniótł ogromny symbol przyrody: wielkie rozłożyste drzewo. Leży teraz potężne, w swoim znieruchomieniu, będące grobem wszystkiego, co najbardziej kochała. Pamięta, że pomiędzy gałęziami, prześwitywały nieruchome oczy. Czasami jakby zasypia. Lecz niezupełnie. Wtedy widzi na pniu drzewa, klauna, w okrwawionym białym kostiumie, z czarnymi guzikami. A każdy miniaturową tarczą zegara. Słyszy ciche tykanie oraz słowa szyderczo śmiejące: „tik tak, tik tak, na pewno tak, już wichura coraz bliżej, kochana dziewczynko, tik tak. Często przesiaduje pod tym wielkim, rozłożystym cieniem. Uśmiechnięte promienie słońca buszują figlarnie wśród gałęzi, zakłócając spokój powieszonym liściom, przy okazji spopielając po raz wtóry, klauna. Wtedy wyobraża sobie, że są to świetliste wróżki, które tańczą specjalnie dla niej, taniec szczęśliwych chwil. A może nawet spełnią każde pomyślane życzenie. Spogląda na wielkie potężne konary, myśląc, kto szybciej rośnie – ona czy one. Słyszy szum żywicy w słojach i piosenki barwnych ptaków w listowiu. Na swoich skrzydłach unoszą muzykę szczęśliwego dzieciństwa. Pamięta, że tato zrobił przepiękną huśtawkę. Ona mu za to podarowała wianek upleciony z polnych kwiatków. Trochę koślawy, ale jakoś nie marudził. Nawet półgębkiem wykreował uśmiech. Zrobiła go specjalnie dla niego, jako podziękowanie za tą wspaniałą huśtającą rzecz. Kolejne wspomnienie. Podczas zbierania kwiatów, dostrzega złotawe wirujące chochliki i zadaje pytanie, wierzbie, będącej już poza granicami łąki: co by to było, gdyby były tak duże i wieczne, jak cały dom. Lecz ona odpowiedziała, tylko kapiącymi łzami. Wtedy owe rozmyślanie przerwała matka. Przyniosła słodki podarunek. Kawałek zwyczajnego placka, nadzianego leśnymi jagodami. Dla niej nie był zwyczajny. Był najlepszym plackiem jaki jadła, w całym swoim dotychczasowym życiu. Wiedziała, że był dany nie tylko rękami, ale także sercem. Tyle prawdziwej miłości, mogła wtedy zjeść. Do dzisiaj pamięta ten smak, a jeszcze bardziej uśmiech matki, której na drugi dzień, miało już nie być. Powtórnie jakby zasypia. Nagle jest na ogromnej tarczy zegara. Najdłuższa wskazówka, zaczyna wirować, w kierunku przeciwnym, niż zwykle. Musi co chwila podskoczyć, by przemknęła pod jej stopami. Czas płynie do tyłu. Dzień, zmierzch i noc. I tak na przemian. Jest świadkiem coraz większej ilości wspomnień i coraz młodszą dziewczynką. Aż nagle wskazówka, przecina ją na pół. I znowu wraca w to miejsce. Obok leżącego drzewa. Wichura coraz bliżej. Ciemne chmury, zasłaniają szczątki słońca. Szyderczy, świszczący śmiech i skrzypiące szpony, uplecione z bezdusznego wiatru, nie wróżą nic dobrego. Porywa ją w swoje objęcia, niczym niewinną, szmacianą kukiełkę. Na domiar złego, znowu słyszy uporczywe tykanie. Czas przemija z zawrotną prędkością. Targana na wszystkie strony daleko od Ziemi, podąża w ramiona śmierci, przelatując nad wywróconym drzewem i za chwilę ruiną rodzinnego domu, żegnając po raz ostatni, jakże chciane wspomnienia. Bezlitosny wiatr przeobraża siedmioletnie, jeszcze niedawno szczęście, w wielką rozpacz, którą tak naprawdę, nie ma na ziemi już kto doświadczyć i za kim tęsknić. Nie odczuwa smutku, gdy leci w ciemność. Chce wierzyć, że na końcu wirującej drogi, tam gdzie koniec wszelkich huraganów, ujrzy światełko nadziei, w której poświacie będą na nią czekać jej rodzice. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu… nie słyszy tykania. Widocznie czas umarł. Dlatego nadzieja przeminąć nie może. Pragnie wierzyć, że jej wiara, nie jest złudzeniem. Chichotem klauna.
    1 punkt
  34. Owszem i to całkiem sporo jest takich. Szczególnie w artystycznych kręgach dużo się spotyka miłośników niespiesznego podnoszenia kurtyny. Ja rozumiem to ślimacze podejście do tematu, a nawet znam z autopsji, bo jedna z moich partnerek, była tych co nie lubią wystawiać różków ze skorupki zbyt szybko. Osobiście preferuję antylopie tempo, by jak najszybciej wpaść w paszczę lwa i doświadczyć wszystkich rozkoszy płynących z otwartości na drugiego. Jednak jestem również elastyczny, jak gałązka wierzby i potrafię się dostosować do różnych powiewów wiatru. A te jak wiadomo mają swoje kaprysy.
    1 punkt
  35. @violetta Coś mi się widzi, że lato już się z nami pożegnało. A jak ktoś chce je przedłużyć, to nie pozostaje nic innego jak szukać drogowskazów w kierunku równika.
    1 punkt
  36. To uczucie naturalne... @Wiesław J.K. a mi żona Piłata, kobieta mądra i wyżej czująca.
    1 punkt
  37. @violetta My Poeci nie rywalizujemy😁❤️dziękuję🤩
    1 punkt
  38. @Rafael Marius Tak to już jest na tym świecie, coś za coś. Dziękuję serdecznie i pozdrawiam!@Rafael Marius @Tectosmith Takie jakieś natchnienie przyszło;-) Fajnie, że się spodobało. Dziękuję i pozdrawiam!
    1 punkt
  39. Latem mamy ciepło. Ciepło jest symbolem miłości, a miłość to cel życia.💜
    1 punkt
  40. no fakt nawet nie skojarzyłem Jak czytam teksty Wioletki to myślę o drzewku, zresztą sama autorka sprostowała:) Pozdrawiam
    1 punkt
  41. Oh, jaskółko, użycz mi swych prędkich skrzydeł i zabierz mnie do ciepłych krajów. Marzę, aby złamać łańcuchy dorosłości i wykrzywić kraty mego więzienia. Gdybym mogła z tobą latać przez niebieskie bezkresy nieba, podziękowałabym ci moim życiem. Bogini, co ludzie nazywają wolności! Branko ze snów… z tobą można być najszczęśliwszym.
    1 punkt
  42. Położyłem się na plecach i włożyłem poduszkę pod kolana tak aby nogi były lekko ugięte. Kładłem się już regularnie od ponad półtora miesiąca . Szybko zorientowałem się że ta pozycja zapewnia mi najdłuższe okresy rozluźnionych nóg i rąk. Miałem wrażenie że zrelaksowane ciało sprzyja skupieniu. Na początku były koce, potem przerzuciłem się na kanapę mimo iż wiedziałem że tego się nie zaleca. Pierwsza zmiana jaka się zadziała to awersja do mięsa. Nie umiałem pogodzić w sobie medytacji i jednoczesnego pożywiania się mięsem. Gdzieś przeczytałem że mnisi buddyjscy są wegetarianami. Ja nie umiałem stać się taki na zawołanie. Nie była to kwestia strzępek informacji jakie miałem o dharmie, lecz silny konflikt rozgorzały w wnętrzu duszy. Muszę przyznać że kiedy maiłem 26 lat byłem niemal kompletnym kretynem! Świerzym sierotą. Potrzeba i chęć pracy z umysłem wnikała z ogromnego ciężaru i cierpienia jaki za sobą niósł bałagan który miałem w głowie. Chwila przerwy była mocno wskazana. Jednak siadałem nie oczekując już cudów byłem pokonany i nie spodziewałem się niczego. Do medytacji wybierałem ten moment dnia kiedy byłem mocno pobudzony i wiedziałem że nie zasnę. "Do Medytacji" no właśnie nazywałem to medytacją i chyba nią było bo liczyłem od jednego do dziesięciu w kółko wyobrażając sobie że piszę te cyfry w ciemności pod powiekami. Zaczynałem od pięciu minut jednak czas zwiększył się progresywnie do pięćdziesięciu lub dłużej. Bez przymuszania się. Tym razem jednak było inaczej. Doświadczyłem czegoś i było to olśniewające. Z początku jasne światło wpłynęło mi pod powieki a ja liczyłem dalej bez najmniejszego "zająknięcia" Potem gdy światło już zadomowiło się we mnie, mogłem przestać liczyć i tylko obserwować. Tak też uczyniłem. Wkrótce poczułem się jak by Ktoś wpuścił mi odrobię łaski do głowy. Świadomość stała się przytłaczająca. Zdałem sobie sprawę z bałaganu i ogromu śmieci które miałem w głowie. Z tego jak kształtowało mnie otoczenie i wydarzenia przez te wszystkie lata. Całe życie przeleciało mi przez głowę. Po raz pierwszy przyznałem że sam nie dam rady. Owinąłem się kocem i zapłakałem. Wiedziałem iż stoję na skraju przepaści. Krok w tył to powrót do normalności , a krok w przód będzie skokiem ryzyka. Skokiem w otchłań po nic. Zastanawiałem się czy wybrałem dobrą decyzję wtedy. Czemu taką świadomą? Trudno powiedzieć, ale pewne sprawy krzyczały we mnie za głośno abym ich nie mógł olać jak wszystko wtedy we mnie . Teraz jestem spokojniejszy choć nie doliczam już czysto nawet do dziesięciu.
    1 punkt
  43. A jak poczynać w tańcu: nieśmiało lub wręcz tchórzliwie? Taniec to jedyny sposób, aby być blisko siebie, nie tracąc wolności, nie robiąc niczego, czego można by później żałować.
    1 punkt
  44. @Corleone 11Michale, przychodzi na myśl Judasz, który po wydaniu Jezusa Rzymianom, powiesił się na drzewie. Pozdrawiam 😎
    1 punkt
  45. Ja tak samo. W ogóle, czytanie z muzyką mnie rozprasza, a sam wiersz naprawdę klimatyczny. Bardzo mi się podoba.
    1 punkt
  46. @Tectosmith cóż, wiele niewiele...:) Wiersz jest przekorny. A taniec uwielbiam. Pozdrawiam ciepło :)
    1 punkt
  47. Przesłodzone miłowanie Nakarmię cię lepką jak karmel uwagą oddając najlepsze kęsy moich myśli. Słodkimi słówkami uraczę przy kawie by przy nocnej poświacie znów cię wyśnić. Jak wata cukrowa okleję Twe usta na zębach, języku osiądę słodyczą. Wymaluję lukrem na twoich ramionach słowa miłosnych najpiękniejszych przysiąg. Zatopię nas w miodzie, karmelu i sokach delektując się słodkością nieprzytomnie. W końcu mi na ucho szepniesz zniesmaczony „Przestań się tak kleić moja miła do mnie”
    1 punkt
  48. @Natuskaa Do Twojej wypowiedzi dodam tylko, że wspomniane przez Ciebie przeznaczenie jest wynikiem decyzji każdej duszy, przebywającej w obecności Wszechświata w duchowej przestrzeni poza materialnym życiem. Dzięki Ci wielce za refleksyjną odpowiedź 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
    1 punkt
  49. @slow To dopiero oderwane pisanie :) +++
    1 punkt
  50. @kwintesencja Bardzo Ci dziękuję. Niedopowiedzenie jest celowe, ja też nie wiem co potem. Pozdrawiam serdecznie :-)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...