Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 12 Października 2025
-
Rok
12 Października 2024 - 12 Października 2025
-
Miesiąc
12 Września 2025 - 12 Października 2025
-
Tydzień
5 Października 2025 - 12 Października 2025
-
Dzisiaj
12 Października 2025
-
Wprowadź datę
01.09.2023 - 01.09.2023
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 01.09.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
pierwszym jesiennym liściem spadniesz u moich stóp obmyj twarz wodą niebieskich dzwoneczków złap mnie ulewnym deszczem słodkim pachnącym wrzosem z zachwytem poddam się5 punktów
-
Na bloku Krzysiek maluje słowa błękitną wstęgą z marzeń wysnutą przy klatce stoi z miną wpatrzoną szczęśliwy czasu muśnięć nie liczy Uroczą rzeką miesiące płyną koledzy radzą nie wierząc oczom przyszłość zawisła na pięknym włosku nadzieja zerka na mgliste szczyty Pod bluzką rosną wraz z tajemnicą odległe brakiem czułej śmiałości tęskniąc pod oknem westchnienia zasiał lecz nie zapytał czy kocha Kasia Imiona koleżanki i kolegi z podstawówki zostały zmienione dla zachowania anonimowości4 punkty
-
skoro jesteś to podaj mi rękę przytulamy się w słowach pod wiatr chłodny wieczór gaśnie na skrzydłach motyla4 punkty
-
mam Wenus w Raku i Uran w Skorpionie możesz próbować ale ja nie wiem czym jest nie kochać zmieniając jedwabne parasole snuję się pomiędzy wymiarami myślę o białej koszuli tak rzadko bywam trzeźwa sprzątam stare hotele sprzedaję chleb na wyspie żmija tygrysia pogryzłam do krwi ramiona prawe bo jest wojna lewe za to że jesteś daleki żyję dzięki twojej świadomości kocham jak wygląda zapomnieć4 punkty
-
Tul mnie i całuj częstuj miłym uśmiechem Nie tylko wtedy gdy płacze lub w Święta Kochaj mnie tak jak ja ciebie codziennie3 punkty
-
bo milczenie w nas i między nami trwa i ramiona już powoli otwieramy nie na siebie lecz na prawdę3 punkty
-
~~ No i nadszedł już wrzesień - a z nim niedługo jesień .. Mnie zaś jest szkoda lata; gdzie łąki całe w kwiatach, w zielonych strojach drzewa .. .. barman piwko polewa i to dobrze schłodzone - obok paluszki słone i kumple razem z nami .. Kurdesz, kurdesz, nad kurdeszami!! ~~3 punkty
-
Mam brudne myśli, bo skażone sobą. I nie widzę w tym dobra, które mi obiecywano. Mam pusto w głowie, bo w niej tylko ja. I nie widzę barw świata, które życie miało mi dać. Mam zajęte ręce, bo szukam nimi szczęścia. I nie widzę go nigdzie, a chciałem je zdobyć dla siebie. Mam szyję bez głowy, bo tą już dawno zgubiłem. I nie widzę niczego poza sobą. Dziwne jest - moje ja. Miło mi jest wrócić po dłuższym czasie do pisania poezji. Pozdrawiam zatem was wszystkich i życzę miłego września3 punkty
-
Twój uśmiech Unosi mnie wysoko Tam do słonecznego nieba I tylko ciebie mi trzeba Twojego czułego dotyku I kilku ciepłych słów A potem gdy znikasz To wyruszam odnaleźć ciebie znów A potem budzę się Będąc królem niespokojnych snów2 punkty
-
czy warto marzyć i śnić gdy drogi trudne a horyzont smutny czy warto marzyć i śnić skoro dziś boli jest na nie czy warto marzyć i śnić gdy idzie kondukt żałobny powiem wam że warto bo marzenia i sny to życia sens bez którego człowiek czuje się jak nic jest na dnie2 punkty
-
Zamieszaj, a imputy z rzetelną niedokładnością niefrasobliwych doniesień chętniej niż bardzo chętnie i chętniej niż za chętnie wypłyną na wierzch, a nawet może z nich się zrobić gruby kożuch i to taki, który bynajmniej nie grzeje. Warszawa – Stegny, 1.09.2023r.2 punkty
-
Choć tajemniczy blask księżyca, Odbijał się nocami w gdyńskich kosynierów kosach, By ich naostrzone księżycowym blaskiem ostrza, Odbiły się wkrótce w przerażonych Niemców źrenicach, Przecinając wkrótce nici ich życia, W do zasadzek dogodnych miejscach… I choć szlachetną była ofiarność prostego kosyniera… - Nie zdołano odeprzeć odwiecznego wroga... Choć zaciekle broniono się w okopach, Nie szczędząc często własnego życia, Składanego w ofierze na Ojczyzny ołtarzach, Którymi były wrześniowych bitew pola, Gdy pot zaschnięty i krew zakrzepła, Okraszały lico martwego żołnierza… I choć dała przykład niezłomnego męstwa piechota... - Nie zdołano odeprzeć odwiecznego wroga... Choć pozwolił skutecznie zaskoczyć przeciwnika, Bohaterskiej kawalerii niejeden brawurowy wypad, Na tyły niczego nie podejrzewającego wroga, By opracowywane miesiącami plany przebiegłe pokrzyżować, Ku wiekopomnej chwale polskiego oręża, Tlącej się w rzewnych siwowłosych starców wspomnieniach… I choć stanęła na wysokości zadania kawaleria… - Nie zdołano odeprzeć odwiecznego wroga... Choć skuteczny polskiej artylerii ostrzał, Mógł odwiecznego wroga plany pokrzyżować, Równą tysiącom grzmotów siłą huraganowego ognia, Skumulowaną w stalowych wypolerowanych pociskach, Całe połacie ziemi zrównać, By zatańczyły płomienie na posępnych pogorzeliskach … I choć poruszyła ziemię potężna artyleria... - Nie zdołano odeprzeć odwiecznego wroga... Choć jedynie lekko opancerzona tankietka, Samotnie nieraz stawić czoła musiała, Stalowym bestiom Wehrmachtu w pancernych starciach, Na skrzących niegdyś zielenią polach, Obracanych w dogasające pogorzeliska, Przechylając na swą stronę szalę zwycięstwa… I choć ze stali była pancerniaków duma... - Nie zdołano odeprzeć odwiecznego wroga... Choć pociągów pancernych potężna siła ognia, Mogła skutecznie całą nacierającą dywizję zatrzymać, Niczym solidna rycerska tarcza, Żelazny topór wymierzony w głowę rycerza, By utknąwszy w jej wyrąbanych szczelinach, Tym łatwiej był wytrąconym z dłoni przeciwnika… I choć polskich pociągów pancernych potęga zadziwiała… - Nie zdołano odeprzeć odwiecznego wroga... Choć okręty podwodne skryte w morskich głębinach, Dniami i nocami strzegły polskiego wybrzeża, Polując wytrwale na potężne pancerniki nieprzyjaciela, W przemyślnie rozplanowanych z wykorzystaniem min zasadzkach, Kryjąc odważne załogi w swych stalowych kadłubach, Niczym ciało pięknego rycerza średniowieczna zbroja… I choć niezatapialny był Honor polskiego marynarza... - Nie zdołano odeprzeć odwiecznego wroga... Choć rozpostarte stalowych ptaków skrzydła, Strzegły niewzruszenie polskiego nieba, Przeszywając je jasnymi smugami po pociskach, By dosięgły skutecznie samolotów wroga, By stanęły niebawem w ognia płomieniach, Ich kadłuby podziurawione wylotami po pociskach… I choć szaleńczą była polskich lotników odwaga… - Nie zdołano odeprzeć odwiecznego wroga... I choć szlachetną była ofiarność prostego kosyniera… I choć dała przykład niezłomnego męstwa piechota... I choć stanęła na wysokości zadania kawaleria… I choć poruszyła ziemię potężna artyleria... I choć ze stali była pancerniaków duma... I choć polskich pociągów pancernych potęga zadziwiała… I choć niezatapialny był Honor polskiego marynarza... I choć szaleńczą była polskich lotników odwaga… Nie zdołano… Nie zdołano… Nie zdołano odeprzeć odwiecznego wroga... Choć… Była szansa... Była Nadzieja... - Wiersz poświęcony Pamięci Bohaterów Kampanii Wrześniowej.2 punkty
-
między wszystkim a nicością jest Bóg Stwórca Nieskończoność w bezmiarze wszechświata wyróżnił jedną planetę ziemię dał jej życie i... Jezusa a my my jesteśmy Jego snem pięknym snem dziękuję Boże Jesteś ja jestem Jezu ufam Tobie 8.2023 andrew Piątek, dzień wspomnienia męki i śmierci Jezusa2 punkty
-
Melodie i kolory życia czasu przeszłego i teraźniejszego W czasach, gdy była tylko szarość, melodia była inna Te dni i noce minęły i nigdy nie wrócą nastrój ludzi się zmienił Byliśmy inni wtedy, jesteśmy inni dzisiaj Melodia jest dziś inna, czasy są inne i nasze życie jest inne Pamiętamy zło, będziemy pamiętać teraźniejszość, historia nas osądzi Melodia się zmieniła, kolor życia nie jest już taki sam LOVEJ . 2023-09-012 punkty
-
Przemoc Uzależnia Najbardziej Kretynów Prawo Uzewnętrznia Nierówność Konsekwencji Propaganda Usilnie Nawołuje Konfliktu Przez Uwikłany Nastawiony Kolektyw Powrót Upadłych Nieokrzesanych Kogutów Przekleństwo Umacnia Narastający Krzyk Pieprzyć Umowne Nawyki sub-Kultur Prowokacja. Umysłu. Narusza. Klincz Inspiracja-"Bomb city"2 punkty
-
Dwa serca. 1) Ptaku mojego serca. Czym uraziłam Cię? Gdzie jesteś Ptaku… odpowiedz (gdzie???) Ptaku odezwij się. 2) Nie słyszę skrzydeł Twych… dźwięków nie umiem wyłonić… Arii Twych nie powtórzę... Ptaku nie słyszę (czuję) Cię. 3) Budzę się w środku nocy z siłą co całkiem zniewala… chce jak Ty lecieć w przestrzeń (niebo)… mój ciężar skrzydeł nie pozwala. 4) Wolność dostrzegam dookoła. Wolna bez Ciebie nie jestem. Ptaku słyszysz (usłysz) - ja wołam… Nie opuszczaj mnie! Wróć! 5) Zbyt wiele klatek jest wokół. Ja skrzydła swoje już mam… wzbiły się razem w przestrzeń (niebo)… tylko odezwij się… wróć… 6) Dźwigniemy razem me brzemię. Płochość zostawmy, niech gra… poczujmy lekkość życia… Unieśmy się Arią wysoko. Zostańmy na zawsze (na chwile?) TAM…2 punkty
-
Pociąg powrotny nie odjedzie pieszo wracać zbyt daleko. Zasnąć pod niebem w zimową noc, okryty liściem pod głową zamarznięta trawa. Posiwiałe włosy od mrozu przymarzły do głowy. Jutro pojedziesz gdzie zechcesz. Wsiądziesz do pociągu i pojedziesz tam gdzie świeci słońce. Słońce utuli Twoją głowę i zetrze z włosów lód. Będzie zawsze ciepło tylko nie jedź pociągiem do nikąd.2 punkty
-
A gdyby tak pamięć poetycka przerosła w nas góry znaczeń bez znaczenia wówczas byłaby jakaś szansa większa niż jeden na milion iżby uzmysłowilibyśmy zmysły a zasłonki okien luster i drzwi miałyby przynajmniej różowy lub różany kolor byty nasze by oznaczały piękno ustępując przed nim każdego pierwszeństwa Warszawa – Stegny, 31.08.2023r. Milan Kundera – Nieznośna lekkość bytu „Wydaje się, że w mózgu istnieje całkiem szczególny obszar, który można by nazwać pamięcią poetycką i który rejestruje to, co urzekło, wzruszyło, co dało piękno naszemu życiu.”2 punkty
-
Projekt Takamoya, chwila 84 - Byłeś taki wielki! - A ty taka mała! - Podnosiłeś mnie za szelki… - W przelocie buziaki dawałaś… … Spławiki drzemią na baczność. Pod lśnieniem fal rzeki Dni płyną kochane, dalekie. Siła przepływa i przepływa słabość. … - Jesteś taki uparty! - A ty taka cwana! Wtedy brałem Cię na kolana… - Wtedy życie było żartem. Tato, dziecko, los i świat. Ryby słuchają milczenia. Wszystko się zmienia. Tylko miłość ta sama od lat.2 punkty
-
Pewna dama z niebobłoków poszła w długą kiecko-trasę zakupową, wciąż marudząc. No i szwy poszły w biodrach. Bo wybrała zły rozmiar prezerwatyw kochanemu, w noc poślubną.1 punkt
-
tyle wierszy popełniono z miłości albo z jej braku tyle niepewności - zaciśnięto w wersach rozchwianych tyle lęków i strachu... szkła potłuczonego nadszarpniętych pamiętników pozrywanych tęsknot i słów na kształt "ratuj" tyle już człowieku...1 punkt
-
łono opuszki twoich palców stanowią mój początek nie mogę krzyczeć staję ci się pod powieką pisk ciszy jest sygnałem że tutaj zaczynasz swój sen dzień wzrok mi wraca złoty nóż w miąższu ust zdarzasz mnie ze słów poprzez świt w tobie chowam się jak dziecko żeby się począć1 punkt
-
a gdyby tak nic się wtedy nie zdarzyło dzień jak dzień chwila miła narodziła się przyczyna słowa, a po słowach miłość1 punkt
-
- dla Belli i Siostry, moich Pań - Zatem, mój padawanie, marzy ci się poślubny i miesięcznomiodowy skok czasoprzestrzenny? - uśmiechnął się SooMistrz, wyemanowuąc się - swoim zwyczajem, jak to On - w materialną postać. - Zaśmiał siębradośnie i swobodnie: - I pewnie chcesz, by towarzyszył ci mąż? - No tak... - zająknęła się Soa. - Wlaściwie nawet dwa razy tak: marzy mi się taki czasoprzestrzenny skok. Razem z mężem, jak całkiem słusznie zauważyłeś. Chcę zobaczyć i poznać bliżej twoją ówczesną żonę: Mario Magdaleno-Zuzannę - dodała poślubne imię do dwojga przedślubnych. - I skorzystać z Jej mądrości. - Powiedzmy więc sobie wprost: marzą ci się Jej opowieści o seksualnych doświadczeniach z mężczyznami. Czyli obecna Milożona wcześniej z kim i jak oraz po co, oprócz pieniędzy oczywiście. A później ile razy i jak ze mną. Tym razem z miłości i z miłością. Oczywiście - dodał JezusoMistrz skromnie, a przecież obiektywnie zarazem. - Sporo było tych naszych wspólnych razy; bardzo sporo - uśmiechnął się do swojej pamięci i do padawana jednocześnie. - Przedtem też wiele. Chociaż nie aż tak wiele, jak wielu wtedy myślało i jak wielu myśli dzisiaj. Dobierała sobie gości bardzo starannie - dodał po krótkiej chwili. - Ale o tym sama ci opowie. A co na to wszystko twój mąż? Przecież nie będzie Ci towarzyszył podczas tychże rozmów... - zawiesił głos sugestią oczywistego. - Mój mąż już się zgodził, Mistrzu - odpowiedziała szybko. - Mało tego: wyraził życzenie poznania Poncjusza Piłata. I ujrzenia jego miny, gdy zobaczy Ciebie wciąż żywym - powtórzyła słowa Olega. - Prawda to? - zapytał żartobliwie Jezus tego ostatniego, w oczywisty sposób wiedząc przecież, że to prawda. - Potwierdzam to, co wiesz, SooMistrzu - ukłonił się Mu Oleg, uśmiechnąwszy lekko. - Chętnie poznam i porozmawiam z Poncjuszem Piłatem. Nawet więcej niż jeden raz. Jego wiedza mogłaby przydać się księciu Jurijowi... - przerwał sam sobie, będąc nie do końca pewnym myśli i potrzeby wypowiedzenia słów, przychodzących i wyświetlających się w umyśle. - Twoja wątpliwość jest najzupełniej słuszną - przytaknął mu Jezus. - Ta wiedza przyda mu się do niczego, ponieważ przyszłość będzie taka, jaka będzie. Zaś czas bycia negatywnym i podstępnym twój książę ma już za sobą. Na szczęście dla swego otoczenia, w tym dla ciebie - o czym sam wiesz. I, rzecz oczywista, na szczęście dla siebie samego - dopowiedział. - Nadto - kontynuował - mój przyjaciel Poncjusz nie jest taki, jakim zdawał się być. Tym samym jest innym, niż go się przedstawia. Jak wielu ludzi, wtedy i teraz oraz tam i tu - nie tylko polityków - miał więcej niż jedną twarz. Autorefleksja i rozwój energetyczny były wszak jego pasjami oprócz chęci sprawowania władzy i intrygowania, co zresztą było konieczne na stanowisku prokuratora - dziś powiedzielibyśmy namiestnika - Judei. - Mistrzu?... - odezwała się Soa, odczekawszy jednak taktownie odpowiednio długą chwilę. Oleg uśmiechnął się leciutko na jej zniecierpliwienie, płynące z chęci rozpoczęcia urzeczywistniania podwójnego marzenia: miodowego miesiąca pod znakiem upojnych - ba, upojnie gorących - nocy oraz nawiązania ponadwymiarowej i ponadczasowej przyjaźni z kobietą już wtedy wyjatkową. - Wyruszajmy zatem, skoro, o ile wiem, oboje jesteście gotowi - również Jezus uśmiechnął się lekko na emocjonalnopragnieniowe "och-już-teraz-zaraz" swego padawana. - Zamknijcie na moment oczy. Powiem, kiedy je otworzyć - zwrócił się bardziej do Olega, niż do Soi. Translokacja* trwała stosownie krótko, gdyż przecież jak mogłoby być inaczej? Na głos Jezusa oboje ostrożnie otworzyli oczy, czując na twarzach intensywne ciepło promieni słońca. I spostrzegając, że stoją w wąskiej uliczce, zamkniętej z jednej strony długim na kilkadziesią metrów i wysokim na około trzy białym murem, a z drugiej rzędem palm. Tuż przy solidnie wykonanej, dwuskrzydłowej bramie, z pewnością zapewniającej bezpieczeństwo mieszkańcom. Soi jako rośliniarce wystarczyło spojrzenia, aby od razu rozpoznać daktylowe. - Judea - powiedział Jezus, upewniając mającego mimo wszystko trochę wątpliwości Olega. - Rok, według ustaleń oficjalnej ziemskiej historii dwudziestego wieku, trzydziesty trzeci tak zwanej naszej ery. Gdzie znajdujemy się dokładnie, domyśliliście się. Co powiedziawszy, odwrócił się ku bramie i spojrzał na przymocowaną do drewna charakterystycznego kształtu kołatkę: dwa wpisane w owal, przecinające się trójkąty. Nałożone na siebie w taki sposób, iż kąty wystawały poza linie boków. Muśnięcia wzrokiem wystarczyło, aby kołatka wykonała to, co do niej należy. Trzykrotnie. - Pigaino idi, agapimenos syzygos - dał się słyszeć pełen radości kobiecy głos, wypowiadajacy słowa w języku greckim. - Już idę, ukochany mężu! Otwierająca się pod wpływem energii umysłu brama ukazała idącą ku nim kobietę w widocznej ciąży. Średniego wzrostu, przecudnej urody i proporcjonalnie bujnych, z miejsca przyciągających męskie spojrzenia i uwagę kształtach. A przy tym niesamowicie urokliwą i pełną dostojeństwa. - Jakaż ona podobna do Belli... - pomyślała Soa, oczekując zwyczajowej prezentacji i zapoznania. - I jaka piękna... - uznała z nutką zazdrości, jak to czasem zdarza się kobiecie na widok innej. Mimochodem i nawet wtedy, gdy zazdrość jest azasadną z powodu własnych wdzięków. - Witaj, ukochana - Jezus namiętnie ucałował żonę, objąwszy ją przedtem czule. - Przyprowadziłem nam gości. Soo, Olegu - obrócił się ku nim - to jest Zuzanna, moja żona. - Kochanie - tu ponownie ją pocałował, otrzymawszy od razu równie namiętną odpowiedź. - To mój padawan z innego wymiaru, Soa - wskazał - i jej mąż, Oleg. Pochodzą z Polski i z Rosji - uzupełnił opis. - Soa z Polski i Oleg z Rosji - Zuzanna, ciągle uśmiechając się, popatrzyła na nich uważnie, po czym przymknęła na chwilę oczy. Brązowe świetliste i przenikliwe - skonstatowała Soa, czując w umyśle krótkotrwałe łagodne mrowienie. Jakby - dosłownie - ni stąd, ni zowąd zaczęły po nim spacerować mrówki. - Aha - powtórzyła Zuzanna, uniósłszy powieki, uśmiechając się ponownie i wykonując zapraszający gest. - Ano, teraz wiem wszystko. Proszę, proszę! - roześmiała się. - Jezusie, ależ przywiodłeś nam gości... * Translokacja oznacza przeniesienie w przestrzeni. Tu użyłem tego słowa w rozszerzonym znaczeniu. Cdn. Voorhout, 1. Września 2023.1 punkt
-
nie żąda choć pragnie nie unosi się z potrzeby wybacza przyjmuje w milczeniu co los dał z tym co dobre nie zwleka dla błahostki podzieli tym co ma o nic się nie upomni w kąt się usunie jeśli trzeba1 punkt
-
Znów do Erazma z Rotterdamu we śnie szeptała dama, że da mu. Mruczała wdzięcznie: "Erazmie, weź chociaż jeden ty raz mnie. Raz nie zeszpeci twego biogramu".1 punkt
-
1 punkt
-
@violetta Brak czynu, czasami przynosi zaskakujące efekty Miły wiersz, Wręcz jesienny Pozdrawiam ciepło :)1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius Wielu powszechnie szanowanych badaczy Historii jest tego zdania!1 punkt
-
1 punkt
-
@Corleone 11 Soa z nutką zazdrości 😅😅😅, nie ogarniam już zazdrość, to kwestia rozumienia świata....Dziękuję 🤩1 punkt
-
1 punkt
-
Pewien Szwed wkurzony, mieszkający w Kiście, chciał doprawić język, by zakląć siarczyście. Siarki nie miał w polu wzroku. Musiał skupić się na soku, więc swoją frustrację objawił soczyście. */ Absurdałek dedykuję Koledze po piórze o nicku @Klip, za wysiłek i popełnioną twórczość, wkładane w utrzymanie właściwego poziomu tego działu, małych form literackich. I cóż, że ze Szwecji...? s1 punkt
-
@iwonaroma Nie ma ciszy absolutnej, tylko my nie wszystko słyszymy lub nie chcemy słyszeć. Pozdrówka :) s1 punkt
-
Lis spotkał gąskę. Zagadał skrycie : „ Jak jest w chacie”… ( Liczy na zakąskę.) *Mówi cicho* Jeżeli żyjecie w pokoju, bez złości; zostawię was w całości. Jeśli prowadzicie kłótnie, zakładam matnie, będzie z was danie.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@violetta Czemu się śwaidomie poddajemy, w to się zanurzamy... A gdy jeszcze z zachwytem, to jest to cudowne. Twój wiersz wyzwala to uczucie :) Pozdrawiam.1 punkt
-
@duszka "poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli" J 8,32 Często nadużywany fragment ewangelii, jednak tutaj pasuje znakomicie. Wyzwoli od wzajemnej urazy.1 punkt
-
@poezja.tanczy Naprawienie błędu czy szkody, to też dobro i radość - może nawet największe, a na pewno bardzo ważne. Podoba mi sie w Twoim wierszu wiara w dobro i jego sprzężenie z radością :) Pozdrawiam.1 punkt
-
Zdarza się im ( i ich rodzicom) i to drugie, bo nie tylko są radosne, ale mają czasem swoje problemy. Taki jest człowiek i życie - już od początku. Dziękuję Ci :)1 punkt
-
a ten który ma kroki zupełnie nie w porę obrane nie przemyślane spotka osoby i wnioski mu się poplączą gdy niebo wyda rozkazy pelerynę włóż buty zzuj stój teraz biegnij czołgaj się łkaj śmiej się trzymaj brzuch jakby chciał pójść gdzieś osobno teraz ustań będzie czas wolny i ten który miał kroki zupełnie nie w porę obrane nagle okazuje się kimś nowym zaczyna łączyć fakty i łamać zakręty spostrzegać wyboru czasem potężne ronda obchodzić i wszystko staje się potrzebne ta skórka banana na schodach ten promyk słońca w staruszce nawet osa która go pogoni zdaje się przestawiać umysł na lepiej obrane drogi1 punkt
-
Jednym zdaniem: poezja cyfrowa, bez papieru. 😊 Publikujesz wiersz, miliony czytają, a drzewko sobie rośnie i jeden liść nie spadnie. A mimo to cena drewna skacze, bo przybywa ludzi, a w każdym domu jest coś drewnianego. Dlatego wkrótce będziemy żyć w pustyni, ale już nie w puszczy. Tymczasem niech nas cieszy wiosną ten krzaczek bzu pod oknem. Dobry wiersz, ponieważ wywołuje u czytelnika bóle żołądka i wyrzuty sumienia. 👍1 punkt
-
Nie ma kształtu Jak dotknąć Kiedy jest nie do zniesienia Odłożyć na swoje miejsce W jaką sukienkę Ubrać na spacer Tylko we dwoje Nawet nie wiem czy słucha Może bawi się słowami Nie ma zapachu Jak poczuć Kiedy ubiera się w kolory Tańczy z wiatrem Zaczekam na tango Nie do twarzy jej w szarym Tylko we dwoje W jej mocnych ramionach Nie upuszczę kropli z ust1 punkt
-
Właśnie upadła Nikt nie słyszał W ramionach traw Utonęła W otchłani zielonej Polne maki Czerwienią się ze wstydu Ciężar nie pozwala Choćby uklęknąć Z kolan łatwiej wstać Unieść się ponad kielichy Właśnie upadła Nikt nie szuka Pod stopami Tym bardziej w lewej kieszeni Czerwienią się ze wstydu Polne maki Pochylają kielichy Zamurowane oczy Nie pozwalają Spojrzeć głębiej dotknąć Matczynej łzy1 punkt
-
i choćby wypełzł na mielizny to wciąż jak walka z wiatrakami sens górną część chronić słabizny jak maluch między kolanami? Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne