Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.06.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
plecami do siebie niewybredni zajadamy głód (każdy swój) by nie mówić o tym co piszczy lecz kto jest kim pozaustrojowo widzę w sobie zwierzę zredukuj mnie do resztek człowieka zmarnuj żywcem skóra jest jak pochodnia dotknij a spłoniesz7 punktów
-
Światowej sławy malarz z Canberry, gdy wena gasła raczył się sherry. W kielichu trzymał pędzelki, a sherry pijał z manierki, więc prędko popadł w skrajny manieryzm.5 punktów
-
jakbyśmy nie potrafili chodzić biegniemy a nogi nasze coraz dalej od głowy biegniemy od posiadania wszystkiego po nic5 punktów
-
Człowiek buja buja się po świecie zakocha się lub zabuja pośród plag i blag rozmaitych Naraz rośnie w lata wzrasta w cztery kąty wybijają wielorazowe przyzwyczajenia są zawody, ale poniekąd dociera I zdarzy się człowiekowi który naprzygląda się poezji że w jego urodziny gdzieś pod Chopinem gdzieś obok kogoś pośród zieleni w głupstwie metaforycznych wydarzeń prostotą przymrużeń oka... jego imię mickiewiczowsko zabrzmi: czterdzieści cztery (44) ;) Warszawa – Stegny, 25.06.2023r.5 punktów
-
ten wiersz to ten wiersz to nie słowo tekst ani myśl czy obraz nie jest on też wyrazem uczuć ani brakiem takowych bo nie jest płaczem obojętnością śmiechem ani najmniejszym wyrazem wewnętrznych sprzeczności powiem ci że nie jest on walką ni biernym spokojem wypełniającym po brzegi w ogóle nie jest trzeźwością chłodno oceniającą fakty nie jest też butelką wina stołem ani żadną rzeczą i nie jest wierszem absolutnie jestem tego pewny chyba jest tym czego nie jestem pewny nie to niedokładnie wiesz czym on jest? on jest po prostu p o m i ę d z y5 punktów
-
przy tobie kochany drżę śpiewam płaczę świtam gdy zasypiasz obok jestem oddechem własnego życia otworzyłeś mnie na wszystko każdy dzień składam ze wzruszeń pokwitam4 punkty
-
Spójrz Wszędzie złowrogie spojrzenia, Potrzask. Znienacka zmieniam stan skupienia I krąże po najmniejszej linii upioru- Homeostaza. To nad nią pracowałam wiele lat. Grzywa uczesana starannie, Myśli troche mniej. Rozczochrana- więc to taka własnie jestem. Nie jestem liczbą pierwszą, Pierwiastkiem z siedmiu miliardów także. W twoich ślepiach ginę, Stojąc na baczność Zamykam się w ramy. I stoję w klatce, W kajdanach przeszłości Czekam na osąd gapiów. Jestem wolna.4 punkty
-
Nie było mnie na plaży w Mielnie, na Tęczowym Moście w Tokio i na Zanzibarze. Ale to nic. Grunt, że w końcu dotarłem do siebie. ze słonecznym pozdrowieniem dziadek4 punkty
-
wieczór niespokojny w towarzystwie uniesionych słów ze zbliżającą się niewyspaną nocą mieszają w pewności obranych celów przyświecając złu zwątpienia w strachu się złocą rano jak zawsze zjedzmy wspólnie śniadanie drobnymi gestami potwierdzę ci swoje oddanie tylko tyle z okna odwiedzą nas promienie słońca a na twojej buzi zagości uśmiechająca się postać aż tyle4 punkty
-
W bezchmurną letnią północ, Promienie Księżyca świeciły Przez otwarte okno w salonie I od rosy pienne róże lśniły. Usiadłam w cichym zachwycie; Wiatr miękko rozwiał mi włosy; Powiedział jak pięknie śpi ziemia, I jak są wspaniałe niebiosy. Nie trzeba mi jego oddechu By wzbudzić te myśli we mnie; Lecz nadal szeptał cicho, - Jakież te lasy są ciemne! - Gęste liście w mym szmerze Szeleszczą jak we śnie, A głosów ich miriady Jednym w duchu zdają się. - Rzekłam, - Idź, śpiewaku miły, Twój zalotny głos jest ładny, Lecz nie myśl, że swą muzyką Mych myśli dotknąć władny. - - Baw się pachnącym kwieciem, Gałęzi giętkich kołysaniem I zostaw me ludzkie uczucia W ich naturalnym stanie. - Wędrowiec na to nie zważał: Całował mnie teraz powoli: - Och, chodźże! - westchnął słodko; - Będziesz moja wbrew swej woli. - - Czyż nie od dziecka się znamy? Czy długo nie kochałem cię? Tak długo jak ty, tę smutną noc, W której ciszy ma pieśń budzi się. - - A gdy twe serce spocznie Pod kościelnej nawy kamieniem, Ja będę miał czas na żałobę, A ty na osamotnienie. - Pomyślałem, że czas przetłumaczyć kobiecy wiersz, bo ileż można tych Williamów. Coś takiego lekkiego, o różach, księżycu, wietrze. No, to trafiłem... Ale cóż, Emily napisała "Wichrowe Wzgórza" i odeszła w tę smutną noc w wieku 30 lat - na gruźlicę. I Emily (1846): In summer’s mellow midnight, A cloudless moon shone through Our open parlour window, And rose-trees wet with dew. I sat in silent musing; The soft wind waved my hair; It told me heaven was glorious, And sleeping earth was fair. I needed not its breathing To bring such thoughts to me; But still it whispered lowly, ‘How dark the woods would be! ’The thick leaves in my murmur Are rustling like a dream, And all their myriad voices Instinct with spirit seem.' I said, ‘Go, gentle singer, Thy wooing voice is kind: But do not think its music Has power to reach my mind. ’Play with the scented flower, The young tree’s supple bough, And leave my human feelings In their own course to flow.' The wanderer would not heed me: Its kiss grew warmer still: ‘Oh Come!’ it sighed so sweetly; 'I’ll win thee ‘gainst thy will. ’Were we not friends from childhood? Have I not loved thee long? As long as thou, the solemn night, Whose silence wakes my song. ‘And when thy heart is resting Beneath the church—aisle stone, I shall have time for mourning, And thou for being alone.’4 punkty
-
@Waldemar_Talar_Talar @Kwiatuszek @kwintesencja @poezja.tanczy @Stary_Kredens @duszka Wszystkim serdecznie dziękuję za czytanie :) Udanej niedzieli :)4 punkty
-
I. Złote moskiewskiego Kremla kopuły, Otuliła tajemnicza czerń nocy, Gdy odwrócił się bieg straszliwej wojny, Rozniecając zarzewia setek nowych scenariuszy, Gdy latami korupcji wewnętrznie wyniszczona, Bezkarnością oligarchów dotkliwie upodlona, Na oczach milionów militarnie upada Rosja, Wieloletnimi wojnami do szczętu wykrwawiona, W srogich górach Czeczeni, Na rozległych stepach Ukrainy, Gdzie krew rosyjska płynęła strumieniami, Z okrutnych rozkazów generałów bezwzględnych, Gdzie śmierć straszliwe zbierała swe żniwa, Przetrzebiając niedozbrojone armie Putina, Zabierając ze sobą młodych żołnierzy życia, Unoszone kościstą dłonią z doczesnego świata… II. O złote moskiewskiego Kremla kopuły, Rozbijają się nocnej wichury podmuchy, A za murami dyktator stary, Nie może zebrać rozproszonych swych myśli, O niepowodzenia w straszliwej wojnie obwiniając, Generalnego sztabu szefostwo, W nieludzkiej swej nienawiści się miotając, Na podwładnych wściekłość swą odreagowując, Gdy odwróciła się losu karta, A wspomnieniem pozostało marzenie o zdobyciu Kijowa, Gdy realnie dziś zagrożoną jest Moskwa, Przez kolejnych buntów zarzewia, Gdy straszliwe widma wojen domowych, Wywiedzione podejrzliwością bezwzględnego dyktatora z mroków dziejowych, O północy do okien Kremla załomotały, Wraz z spływającymi z naczelnego dowództwa meldunkami… III. O złote moskiewskiego Kremla kopuły, Rozbijają się ulewnych deszczy strugi, A za murami dyktator stary, Drży przerażony rozwojem wojennych scenariuszy, Mimo iż postsowiecka propaganda, Mózgi Rosjan latami skutecznie wyprała, Wciąż niepewny swojego bezpieczeństwa, Wciąż zmuszony ukrywać się w przeciwatomowych bunkrach… Drżąc przed swym własnym narodem, Podświadomie otulony w trwogę, Niczym niegdyś sowieckich łagrów więźniowie, Dnia każdego obawiając się o swe życie, Na wielkich carów rozległej ziemi, Wciąż swego losu niepewny, Wciąż zamachu stanu się obawiający, Egzekutorów skrytobójców na siebie nasłanych… IV. W złote moskiewskiego Kremla kopuły, Wtopią się niebawem wschodzącego słońca promyki, Gdy do upodlonego narodu duszy, Przemówi z głębi wieków cichutki szept nadziei, Gdy stary dyktator zostanie obalony, Na fali rozbudzonych nastrojów społecznych, W wyniku globalnej polityki meandrów zawiłych, Zagranicznych wywiadów działań zakulisowych, Odetchną z ulgą rosyjskie rodziny, Od ubóstwa, beznadziei, biedy, Młodzi Rosjanie powrócą z wojny, Przymusowo niegdyś do wojska wcieleni, W wyniku wielkich światowych geopolitycznych zawirowań, Odrodzi się niezwyciężona wielkomocarstwowa Polska, Z jedną z najnowocześniejszych armii świata, Przez skutecznych polityków roztropnie zarządzana... - Wiersz opublikowany w Internecie w nocy z 24 na 25 czerwca. --------------------------------------------------------------------------------- Jeżeli podobają się Państwu moje teksty o tematyce historycznej i szanują Państwo moją pracę, mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! KRAKOWSKI BANK SPÓŁDZIELCZY 96 85910007 3111 0310 9814 00013 punkty
-
Tajemny wąwóz w nonsensu cieniu nie czeka wcale marszu światłego niejasność kocha w półmroku z dala odkrywców prawdy nie chce być niebem Wątpliwa strefa szuka szczeliny gdzieś między zerem a boskim jeden w kapliczce zgniła nieodwiedzana sławna figura dająca wiedzę Na dróg rozstaju tkwi zagubiony drogowskaz celu swego niepewien chcesz znać kierunek zapytaj wiatru może zagwiżdże odwieczne nie wiem3 punkty
-
przepełniona jestem cudzymi historiami w jedwabiu słów ściegiem wąskim zapisanych - lecę do majaczących chmur wysoko do przestrzeni otwartej między mną i nimi - bohaterami ze snów - wyobraźnią znaczonych rozproszona jestem cudzymi bajkami... wznoszę się wznoszę z życiem złamanym na pół w nieznane nierzeczywiste miejsca od nowa wciąż... wtapiam się w litery i znaki wtulam się w ich subtelny ruch3 punkty
-
przecięłam drogę pech - nie zdążył dziwną miał minę okrąąąągłe oczy podrapał się za uchem i tyle na jego chwilę3 punkty
-
Z cyklu Śpiewnik pielgrzyma Na sto czterdzieści dwa Patrzę na swoją twarz W lustrze, dobrze go znasz Pokazuje to co chce Pokazuje że upływa czas Dyskutować dziś z nim chce Powiedzieć mu, że to co złe Pokazuje jako dobre, zaś To co chciałbym ma daleko gdzieś Nie liczy się ze mną wcale Rozmawiać też nie chce, ale Mam na niego sposób jeden Nie, nie rozbijać bo to lat chudych siedem Ale odwrócić wzrok i nie patrzeć Robić swoje i wrażenie słabe zatrzeć Człowiek w lustrze ciągle się zmienia Człowiek bez lustra chęć ma do istnienia Jestem człowiekiem co w lustro nie patrzy Jestem człowiekiem co wie że po dwa jest trzy Lustro przejrzało fortel mój mały I teraz nic tylko wlepia we mnie swe gały Mówi, zerknij, popatrz chwilunie Zobacz sam siebie zanim deszcz lunie Nie gadam z tymi, mu odpowiadam Co w krzywym zwierciadle pokazują świat Robię swoje i chromole Co o mnie myślisz przy suto zastawionym stole Jestem człowiekiem co w lustro nie patrzy Jestem człowiekiem co wie że po dwa jest trzy Lustro się na mnie wręcz obraziło Nic nie pokaże Ci więcej, nie będzie miło Nie zobaczysz siebie, nie zobaczysz świata Nie będziesz wiedział, że upływają lata Nie poznasz prawdy, a prawda jest taka Że bez lustra wart nie jesteś funta kłaka Może tak, może nie Daleko mam, że lustro piekli się Jestem człowiekiem co w lustro nie patrzy Jestem człowiekiem co wie że po dwa jest trzy Jestem człowiekiem co w lustro nie patrzy Jestem człowiekiem co wie że po dwa jest trzy //Marcin z Frysztaka3 punkty
-
pachnące rumiankiem lato rozkłada wachlarze doznań oblepia makowym rumieńcem bladoróżowe policzki ospały świt waha się miękko zakotwiczony w objęciach nocy przyczajona u progu twoich kolan czekam dzień w ciemności dojrzewa nagłym blaskiem spada na czerwone płatki lekko otwarte pąki uchylone piersi ręce masz twarde nieznoszące oporu pocałunki gwałtowne jak czerwcowa burza miękniesz w uścisku moich dłoni kruszysz się rozsypujesz ziarenko po ziarenku przelewa się między palcami czas mierzony częstotliwością westchnień płonie horyzont jaskółko wysokich lotów sprowadź deszcz3 punkty
-
Poszedł Idzi raz do lasu, wyszedł wcześnie, szedł zawczasu, chciał odnaleźć w nim Sylwestra, który w lesie ciemnym mieszkał. Szukał długo, bezowocnie, więc pomyślał, że odpocznie, a gdy przysiadł w beznadziei, znalazł Sylwek go w tej kniei. - Co tu robisz w głuchym lesie? Gdzie cię, Idzi, licho niesie? - Już ty na mnie tak nie fukaj, bo ja ciebie właśnie szukam. Finansowe mam kłopoty. Pożycz Sylwek mi sto złotych. - Nie mam tutaj nic złotego - odrzekł Sylwek do Idziego, Ino zioła, grzyby, szmaty... Do Małgośki idź na swaty. Jest bogata, mówią wszyscy, pewnie stówkę ci pożyczy. Idzie Idzi i nie kwęka, takie iście, to nie męka. Stanął u drzwi pięknej chaty, lecz nie było Małgorzaty. Na drzwiach tylko złota kłódka, więc pogrążył się we smutkach. Gosia przed nim jest zamknięta, tak to sobie zapamiętał. Niedaleko, za zakrętem, mieszkał pewien Inocenty, więc do niego szybko poszedł, może sąsiad go wspomoże... - Pożycz grosza Inocenty. - Grosa ni mom, ino centy. Mom do tego taki zwycoj, ze nicego nie pozycom, ale ze nie jestem gupi, mogę cóś od ciebie kupić. Drapał Idzi się po głowie, na pokrętną tę odpowiedź, lecz pomyślał: "Nie ma rady, trza dogadać się z sąsiadem". Tak mu się skończyła bieda, chociaż musiał kozę sprzedać. O nic więcej już nie prosił i wysoko głowę nosił. Jego problem rozwiązano: brakowało mu na siano.3 punkty
-
,, Dla Ciebie bowiem znoszę urąganie,, Psalm 69 ziemia się zawstydza Panie gdy urągają złorzeczą Tobie a my nie my niezmiennie wierzymy w Ciebie nie wstydzimy się nie chowamy nie odwracamy zawsze stajemy przy Tobie pokazałeś że jesteś ponad tymi którzy błądzą nie lękamy się Jezu ufamy Tobie 6.2023 Niedziela, dzień Pański3 punkty
-
Tato ach Tato! zawsze byłeś nie pamiętam świata inaczej niż przez Twój uśmiech i radości inne ach Tato życie mi stworzyłeś - kolorowe na kolanach długo Ci siadałam mój kochany Tato gdy potrzebowałam Ciebie - zawsze byłeś ach Tato kocham Cię i tyle2 punkty
-
W parku na ławeczce dwie pary przysiadły obie przytulone czasem już odgadłym Słów nie słychać liść tylko spojrzał na ich ręce w jednych dłoniach mało w drugich czasu więcej A wiatr westchnął z cicha do samego siebie która z nich piękniejsza doprawdy sam nie wiem2 punkty
-
O, Muzo podsycaj złudzenie Powracam, by znowu się sparzyć Porzucić brzeg kartki i pretekst Ja - sługa chałturze oddany Na chwilę niech kopnie mnie talent Nim z nagła mnie niemoc zamroczy Frazesem ten padół obdarzę Nim passa tworzenia się skończy2 punkty
-
Miłość to nie tylko zgrabne nogi oczy nos usta biust biodra Miłość to prostota w ciele i umyśle umiejąca warzyć słowa Które kochają o każdej porze dnia i nocy - nie tylko na pokaz2 punkty
-
mały uczeń niezrównanego Benito* kuzyn samego diabła piątek to dobry dzień na początek wojny umarli nie odchodzą nękają żywych jeżdżąc na cyrkowych rowerach biała królowa w Zaporożu to szach bez odłamków w ciele najprostsza ruska bierka wszystkim kończy się tlen nie starczy zatrzaśnięta furta ani kufer na wóz ludzkie kości nie dymią palą się jasno *Adolf Hitler jako uczeń Benito Mussoliniego... dalej Putin spadkobierca i współtwórca raszyzmu...2 punkty
-
Niech tak pięknie trwa ta chwila Spędzona przez nas razem I nawet w upalny dzień Niech nie kończy się Gdy potem obydwoje Kochamy się jak we śnie Spragnieni swojego dotyku I tęsknoty za drżącym ciałem Tego właśnie chciałem2 punkty
-
Stworzony został na podobieństwo boże. Patrzy w kosmos i niknie. Wkrótce człowiek i materia stracą ponoć formę.2 punkty
-
Jest taki film "Wielka cisza", opowiadający o życiu w klasztorze La Grande Chartreuse . To jest klasztor kartuzów o surowej regule, tam nie ma luster. Ponoć na projekcji zorganizowanej dla braci, co jakiś czas, któryś z nich pytał, Kto to jest? Reszta wybuchała śmiechem... to był zawsze pytający. Pozdrawiam2 punkty
-
@Klip Manierę miała malarza żona, Poznała kiedyś pewnego barona Co przy reformach lubił frędzelki, Zaś ona wolała duże pędzelki. P.S. Pędzelki przy reformach oczywiście.2 punkty
-
@SomalijaMeandry wielkiej światowej polityki, Nie złamią prostych ludzi poczucia godności, Ni nie odbiorą pięknych snów o przyszłości, Rozniecanych księżycowymi nocami szeptami Świętej Wolności...2 punkty
-
Słońce powoli maluje na horyzoncie nowy dzień. Labirynt miasta się budzi, z ulic ustępuje cień. Zapałka podpala tytoń, który z wolna się tli. Kawa pomaga powieką ciut szerzej się otworzyć. "Czy dziś znów będziesz się bać?" Znów to męczące pytanie "Nie wiem" odpowiadam oschle "Pewnie znów coś złego się stanie". "A będziesz krył głowę w piasek? Zostawiał uszy po sobie? I zgodliwie potakiwał, gdy ktoś się wyżyje na tobie?" "Czy będziesz bierny, potulny tak jak uczyli przez lata? I nie będziesz zawracał dupy, tak jak zawsze prosił tata?" Zaciągam się po raz ostatni Patrzę na linie na niebie "Nie, dzisiaj będzie inaczej" Cholera znów gadam do siebie.2 punkty
-
2 punkty
-
Po - ranek ze snu wyszła kupalnocka. za krótka była, żeby scalić wiersz. nieważne, dzisiaj mam grudzień. smętny ranek wyciąga nuty. na śniadanie kilka płatków śniegu niesie chłód. we mnie pulsuje rzeka i niepokój. umierają kaloryfery, kto ogrzeje zimę... próbuję rozpalić sobótkę, to nic że to nie jej czas. na wzgórze przeciskam się przez komin, do czegoś musi służyć magia. grudzień, 20221 punkt
-
Z cyklu znalezione w "szufladzie" cz.I upadły anioł ze złamanym skrzydłem nie zaznaje spokoju chcą żeby zaczął latać jego twarz w blasku słońca coraz mniej łez na nowo ukochał świat odkrywa swe oblicze1 punkt
-
W czasach elekcji znowu musisz mocniej dawać po łapach. I tylko dlatego żeby jeszcze móc stanąć przed lustrem i kogoś tam jeszcze móc dostrzec. Prozaiczne motywacje nie idą w ogień i lubią popołudniowe drzemki. Warszawa – Stegny, 22.06.2023r.1 punkt
-
Odświeżyłam stary wiersz ;) miłego czytania :) piękno twoje ukryte w skrzydłach motyla dobro w korzeniach drzewa jesteś górą i kroplą wody blaskiem jutrzenki tchnieniem kwitnącej wiosny poranną rosą lśniącą na moich udach skąpani w ciepłych złocistych promieniach schodzimy po skalistym nabrzeżu żeby zanurzyć stopy w wodzie zwilżyć spierzchnięte usta pytasz czy kocham migocące w garści światło jak miodna pszczoła słońca przelatująca nisko nad błyskiem twoich oczu wzejdzie w nas dojrzeje nim srebrną nicią zasnuje się nasz dom1 punkt
-
- dla Belli - Miałeś otimo ideia, świetny pomysł, żeby zamówić bungalow zamiast pokoju - powiedziała Bella Milowi, gdy skończył robić zdjęcia. - I z dzisiejszą wycieczką do muzeum miescowej kultury ... - Jeśli dobrze pamiętam - Bellomąż odwzajemnił uśmiech - pierwszy z tych pomysłów był twój. Co zaś tyczy się drugiego... - Seriamente, poważnie? - Milożona uniosła pytająco brwi. - W takim razie chyba coś niedobrze com minha memoria, z moją pamięcią... - zrobiła smutną minę, wciąż spoglądając na męża. - Wiesz - Mil odłożył telefon i postąpił krok ku Belli - chwilowo jakoś nie mam zdania odnośnie do twojej pamięci. - A do czego, mm... masz zdanie? - Bella nadal wyczekująco stała w poprzednim miejscu. - Mm... Chyba odnośnie do twojej zielonej sukienki. Czy po spacerze nie powinna trafić do szafy? - zapytał z niewinną miną. - Para o guarda-roupa, do szafy, powiadasz? - odpowiedziała, przybrawszy uprzednio pełen zastanowienia wyraz twarzy. - Może i tak, może i powinien. Ale gdybyś nie stał mi na drodze, być może już by tam była. - Talvez, być może? - Mil otworzył drzwi szafy zachęcającym gestem. - Doprawdy, co z ciebie zrobił się za marido, mąż - teraz Bella postąpiła krok - że trzeba cię zachęcać do pomocy żonie! Dawać do zrozumienia, i w ogóle... - Ależ amada esposa, ukochana żono - spojrzał pytająco. - Co trzeba mi dawać do zrozumienia? Przecież drzwi szafy masz otwarte... - Realmente, doprawdy - Bella przemierzyła resztę odległości, dzielącej Ją od szafy - i od męża - trudny z ciebie przeciwnik. - Gdy wiem, o co idzie - owszem - przybrał lekko pokerową minę. - A o co idzie? - Bella była już przy szafie. I przy Milu zarazem. - Najwyraźniej o to - Bellomąż wyczekał, jak widać, do stosownej chwili - że czas już najwyższy, aby twoja sukienka znalazła się w szafie... * * * - Już tam się znalazła - Bella powoli obróciła się do męża. - E comigo, co ze mną? - Widzę, że nadal chcesz znaleźć się... - Mil ustąpił, ale tylko pół kroku. - Gdzie chcę się znaleźć? - słowom towarzyszył - a jakże - tylko półkrok. Celowo do tyłu. - W moich objęciach - odpowiedział. - Skądże znowu - Bellospojrzenie było tyleż rozbawione, ileż przekorne. - Wydaje ci się. - Realmente? - Mil wsparł spojrzenie dotykiem. - Zobaczymy. Interessante... - pochylił się się i objął żonę pod kolana. - Po prawdzie, mój ukochany - Bella objęła go za szyję i pocałowała czule. - Ciekawie zaczyna być dopiero teraz. Było ciekawie, a stopień owego bycia rósł stopniowo. Odpowiednio długo, aż do właściwego i oczekiwanego przez Obojga finału. Też trwającym stosowny czas. Po którym... - Wiesz, mężu? - Bella obróciła się doń. - Chyba mam ochotę na jeszcze... Mil uznał, że nie pozwoli żonie prosić drugi raz. Powędrował powolnym dotykiem po wnętrzu Jej uda od razu tam, gdzie oczekiwała, nie pominąwszy poprzedzających pocałunków. Których kolejność była później - to znaczy dotknięć i pocałunków - naprzemienną. Cdn. Hari Beach Club Resort, Djerba, 25. Czerwca 2023.1 punkt
-
@Corleone 11 Są niezwykle ciekawe, to pewnie jakieś muzeum, ale najbardziej zadziwia ostatnie, dwaj mężczyźni i niemowlę...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Andrew Alexandre Owie Polecam także szczególnej uwadze mój długi wiersz zatytułowany ,,Łzy Samona" Polecam także łaskawej uwadze moje teksty zatytułowane: „Bezsennej lutowej nocy nad latopisem Nestora”, ,, Płoną cerkwie na Ukrainie" i ,, Pamięci ofiar eksplozji w Przewodowie w dniu 15.11.2022." Pozdrawiam! @poezja.tanczy Najserdeczniej Dziękuję...1 punkt
-
@duszka A mnie się od razu skojarzyło z tym, co od prawie roku mam za oknem 8 piętra :D ruch twarzy oczywiście wskazany, przyjemny i naturalnie piękny ;) pozdrawiam Cię serdecznie1 punkt
-
@poezja.tanczy można, można, ale boję się, żeby mi się ulało:) Dzięki za wgląd. Dobrej nocy. @violetta dzięki.1 punkt
-
depczą z uśmiechem bez cienia wstydu zażenowania wszystko to co minutę później wynoszą na piedestały demokrację obronę najuboższych robią to dla dobra społeczeństwa czyli nas dziś widzimy jak nisko potrafi upaść człowiek w nienawiści pogardzie do drugiego człowieka do ojczyzny a my my dumni z naszej nieomylności wszczepionej przez media nosimy na rękach wodzów gotowi poświęcić dom rodzinę przytakując ich złotym myślom w imię właśnie w imię czego 6.2023 andrew Nie wyszczególniłem , niech każdy sobie sam odpowie co to za /nie/ludzie , nie patrząc na slogany TV, ale na swoją rodzinę, dom, serce. Nie wszystkich lubię, ale nienawiść jest poniżej godności człowieka.1 punkt
-
Przez ceglane mury I przez błękitne chmury Podążam za twoim dotykiem Który smakuje jak upalny maj Bo tylko Ty możesz mi dać Mój wymarzony raj1 punkt
-
@kwintesencja Dziękuję za miły komentarz i serduszko. Bardzo mnie cieszy twoje uznanie. Pozdrawiam :) @Kwiatuszek Bardzo ci dziękuję. To wspaniałe, że odbierasz mój wiersz jako cudowny twór ;) Trochę mi życie podpowiedziało, a trochę serce :) pozdrawiam @lirycznytraktorzysta Dziękuję za uznanie :) pozdrawiam1 punkt
-
I żyli długo i szczęśliwie jak w dobrej bajce dla grzecznych dzieci. Tylko kto potrafi wyczarować taką opowieść w realnym życiu?1 punkt
-
...z dedykacją dla pracowników spółki komunalnej ERGO Pan Cogito zarządza spółką W interesach ludzi tłum. Jak wyłowić myśli tu? Kto z haczykiem przyszedł kto niby spławik tylko drgo? Komu żyłka pękła gdy w biuro wchodził robiąc: Hyyy Siedzi, duma… jak nie un… prezes Ergo – Marian Sum - Został w kuble mi on – śmieć – czy ja płacić za to mieć? - Drogi Panie, droga ma naprostować czy się da? - A tam u mnie jakby w gumnie a ogłaszaliście szumnie… - U mnie woda: pić cię da? - U mnie kanał: lizać ja? Ruch naroda, krzyki, szum jak odnaleźć siebie tu? Siedzi, duma… jak nie un… nasz Pan Prezes, ergo… summ.1 punkt
-
Umówiliśmy się, że poezja to zabawa? Każdy zna zasady zabaw, Lekko i przyjemnie, Zaczepliwie, potajemnie Udawane złości, troski bo zabawa w czarne ją roznosi. I przychodzi Pani Czarna Za nią powiew oziębłości Cóż, po zabawie i radości... Tak to bywa z umowami jest jak w spółce między nami....* *a mówiły jaskółki, że niedobre są spółki :)))1 punkt
-
Kochaj życie Takim jakie jest I uczyń poetę Mądrym i głodnym Nowych doświadczeń Który piórem tworzy Historie prawdziwe i zmyślone I wkrótce przejdzie Na tamtą drugą stronę Tych bytów objawionych1 punkt
-
bagnisto-błotniste bełkotanie takich poetów nie dawaj nam, Panie nie wiem o Twoich planach lecz gdyby nie ten seks komu chciało by się biec do Ciebie z uniżeniem komu by się chciało komu chleby piec w znoju ciała wznosić gmach a komu wkładać chuj w ten znój gdyby nie to ciało na ubitą ziemię psom rzucone kości gdyby nie ten seks gdyby tak nie wiało gdyby nie to bagno1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne