Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.06.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. dla jednych jakże śmieszne mrzonki dla innych może i herezje lecz nie zrozumie ten kto w życiu nigdy nie zapadł na poezję
    8 punktów
  2. Tego jednego wierszyka immanentnie zakazali jako że był nadzwyczaj niewyględnie złośliwy okrutny seksistowski diabelski obelżywy wyśmiewczy niepatriotyczny polityczny aczkolwiek niesatyryczny zresztą jak całe tysiące innych wierszyków nie z tej beczki lub z innej półki Temu jednemu jednak nie pozwolili na druk albowiem został zaczerpnięty wprost z bylejakiego życia wcale nie na bogato we wszystkim powyższym Autor wierszyka nie zdobył się na ponadto zatem nie zdobył uznania w związku z powyższym nie zdobył nagrody donośnie kazali o nim zapomnieć Nieoczytany świat sprzed grzbietów książek dumnie ukazywanych w niejednej videorelacji obył się i bez tego wierszyka który przecież nic nie robił i nie zrobił tylko coraz ciszej krzyczał Warszawa – Stegny, 11.06.2023r.
    8 punktów
  3. na staroegipskim reliefie pełni dostojeństwa idą z ofiarą on i ona pierwsza żona królowa dalej druga ona jej córka jego bratanica i żona nie dzielimy władzy między obcych on ją wziął siłą ale to ona go uwiodła z żądzą nie uchodzi wygrana wszystkie brudy w jednym domu bez wyróżnienia skończyła dwie klasy w sam raz by na stolnicy układać pierogi do stu lub na wyborach postawić krzyżyk w rubryce wskazanej przez księdza chłopu trzeba dać nieważne czy w brudzie trzeba dać to wbijała do głowy ucząc mnie piec ciasto na drożdżach żyli długo i szczęśliwie czyli jak
    6 punktów
  4. nie wracajmy zbyt szybko niebo wschodzi czernią i lepiej widać rysy znam ten cień miejsce pod żebrem z którego wyszedłeś w noc kwitnącą astralnymi kwiatami gwieździły się blisko księżycowej kołysanki wystarczyło sięgnąć by usłyszeć teraz śpij i objąłeś ciemne niebo rzucając jasny promień (wskazał mi cień i miejsce pod żebrem) nie wracajmy zbyt wcześnie noc odkrywa ciało z lekkością która nas złączyła
    5 punktów
  5. Co biegnie uporczywie w kierunku światła, zwykle kojarzy się ze smutnym pożegnaniem na powitanie. Co przypomina o kryzysie życia, zazwyczaj jest podobne do smutku, mieszczącego się w dwóch łzach. Szkarłatna iskierka istnienia jątrzy się w twoim lewym oku, przykrytym szczelnie ciężką powieką. To, co nie rozumie znaków na niebie, schowanych w wełnie obłoków, zwykle nie zasługuje na ochłap miłości, na zróżnicowaną prawdę, wyzbytą naiwnych paradoksów. Przypatrz się z bliska moim zakrzywionym ustom, odnajdź wśród snów osobliwą radość, z którą tak ciekawie jest się zapoznać, której opłaca się podarować bez okazji życie, znalezione w koszu na śmieci. Obawiam się, że kocham zbyt mocno twoją odległość. Wymazana z pamięci obietnica czai się w siódmym kącie strychu, tam, gdzie ukryłam ostatnio wspomnienia, niegrzecznie nagie, zarysowane smutkiem.
    5 punktów
  6. ,, w życiu istnieją rzeczy o które warto walczyć do utraty tchu,, cytat widnieje na rogu ściany szpitalnej ktoś miał tupet zrobić w tej właśnie sali oddział na którym leżą astmatycy ,,walczyć o każdy oddech do utraty życia,, pomyślałam a kobieta leżąca obok jakby czytała mi w myślach przytaknęła niewerbalnie czasami a nawet często bycie filozofem bywa drogą przez pandemonium szufladkowi ludzie bardziej podobni do awatarów mają lepiej w tej kwestii a nasza kwestia ? jak trzymać się serca kiedy chce się siłą wyrwać jakby traciło dech? Klaudia Gasztold
    5 punktów
  7. Świat jest miłością, kiedy jesteś przy mnie Budzę się i słońce jest obok mnie Nie potrzebuję lustra, bo widzę siebie w twoich oczach Nuta dnia to wesoła melodia Dni są tańcem, ponieważ miłość jest zawsze w sercu Razem rozkwitamy jak pąki róż kochamy życie Lovej . 2023-06-11
    4 punkty
  8. Tanich win smakosz z Marengo twierdzi, że głowę ma tęgą. Choć wszystkim jest wiadome, że tęgą to ma żonę, nie peszy wcale fakt ten go.
    4 punkty
  9. Niemożność przeprosiła liczydło rozbiła w palcach równanie neutralnie wyszła z inicjatywą przelała z kamienia w testament Niemożnośći nie wypada wypersfadować martwe morze w pianie i w pianinie gasić czy być na dworze Nastorić niemożnością by w skali nuty wyłapać pokaleczyć bębenki tłuc je i skakać Opatrzony i zszyty niemożnością w czerwieni krwawię obficie w duchowym pragnieniu Wykąpany i słony czysty przez niemożność krzywdy szczypią mnie rany wszystkich wyszydzeń.
    4 punkty
  10. Gdy na górę się wspinacie i ochotę wielką macie, może to być wasza wina, jeśli zejdzie w dół lawina.
    3 punkty
  11. Kiedyś byłem żywy Zbyt żywy Dzisiaj nic już nie czuje Mam tylko ciągle jakieś przeczucie Trudno dać mu imię lub zlokalizować Zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi Unikam zbyt bliskiego kontaktu Chociaż nie znam dokładnie tajników jego działania Ma ono na mnie jakiś dziwny wpływ Czasem jakby tracę przez nie rozum Innym razem wzlatuje i upadam aby znowu powstać To przeczucie jakby światłem jedynym W odwiecznym milczeniu ciemności
    3 punkty
  12. Gdy człowiek już wie że jutro lepsze czeka jakiś raźniejszy jest chętnie się uśmiecha I nawet ciężar dnia który bardzo ciąży niesie bez zmęczenia po myślach nie błądzi Bo wie że jutro tusz że tylko jedna noc nawet gdy będzie mocno ciemniejsza Jutra nie zaciemni
    3 punkty
  13. Z cyklu Śpiewnik pielgrzyma Na sto trzynaście Podano do stołu Zaczynasz jeść pospołu Nie opieraj się łokciami o stół Nie pochylaj się nad talerzem Jedz powoli, po kawałeczku Zachowuj się, nie jesteś pasterzem Nakładając potrawę Bierz pierwszy kawałek z brzegu Nie nakładaj jedzenia swoim widelcem Bo się nie znajdziesz w kolejce Tych, którzy wiedzą jak zachować się trzeba A czego nie dotyczy potrzeba Nie dmuchaj na jedzenie Nawet gdy jest gorące Gdy trafisz na chrząstkę, odłóż ją tak Aby nie dostrzegły jej oczy sąsiada widzące Nie krój pieczywa nożem Rozrywaj je na kawałki Pamiętaj, który widelec do czego Przy stole trzeba się zachować kolego W sposób należyty By nie obrazić nikogo Być jak każdy z formy jednej odlany Grać w grę na którą wpływu nie mamy Jeśli jesz po swojemu, odpadasz Nikt Cię nie szanuje i z nikim nie gadasz Jeśli jesz po swojemu, odpadasz Nikt Cię nie szanuje i z nikim nie gadasz //Marcin z Frysztaka
    3 punkty
  14. prosta a jakby po przejściach to już nie te same serca ale sobą biją bo miłość do entej potęgi może wkręcić a w pamięci nuta durowa wiolonczelą rezonuje nic więcej się nie zdarzy lepszego dziękuję
    3 punkty
  15. Naturą zmysłów Oczami materii ludzkość zagubiona W pułapce tęsknoty bez definicji Uwolnić ją może świadomość zgłębiona Zmywając wnet resztki fałszywej ambicji Gdzie poziom wibracji drastycznie się zmienia Częstotliwości level przeskoczył właśnie Skutecznie wymienia myśli punkt widzenia Jasność umysłów w tym świecie nie zgaśnie Wówczas nową kreacją świat nasz zapłonie Gdzie ego zdeptane ostrością umysłu Ludzkość życzliwa podaje sobie dłonie Odnajdując prawdziwą naturę zmysłów
    3 punkty
  16. z mojej perspektywy leżę z kolanami powyżej głowy z twojej perspektywy widać tylko obraz kolan zakładasz mu ramki żeby przypadkiem nie uciekł nie zbuntował się szarością jakiejś zaplanowanej zbrodni wyglądanej na zegarku zbrodni zawieszonej na wskazówkach potrzebujących tylko czasu by nadążyć za przyszłością która nieustannie ucieka i dlatego wychodzi koślawo kolana ma raz wyżej raz niżej różniąc przy tym perspektywę jakby chciała wymalować krwawe plamy na ścianach nie służące niczyjej głowie
    3 punkty
  17. między pierwszą a drugą wskazówką jest chwila okno otwiera dzień zaspane słońce turla się między wersami sosny tańczą wokół zieleni twoje oczy mówią wierszem pod gruszą śpią poeci spacyfikowani letnim winem
    3 punkty
  18. Patrzę przez okno na nadciągającą falę. Zmiata wszystko: domy, drzewa, ludzi… Fala jest nieubłagana w swojej potędze. Zabiera. Morduje. Miażdży. Zbliża się. Czuję drżenie ziemi i potworny huk zmieszany z jakimś niewyobrażalnym, potępionym jękiem. Szara ściana nicości jest przed moimi oczami. Jest tuż. Już mnie dotyka… Zamykam oczy, aby dostąpić nieuniknionej czerni. A tylko chciałem ciebie przytulić, skryć w ramionach. Tak po prostu. Nic więcej. Zamiast tego nie ma nic, tylko potworniejąca w oczach szaro-czerń kamiennego masywu na wyobraźnię. Co się za chwilę stanie? Nic. Po prostu nic. Jedynie śmierć mną zawładnie. To takie pospolite i tkliwe. To takie sentymentalne w swojej kiczowatości przekazu. Migają mi przed oczami twarze, przesuwają się jak w kalejdoskopie. Czyje? Niczyje. Bezimienne. Zatarte. Nieostre. Zapomniane widma. Deliryczne reminiscencje przejmują kontrolę nad moim ciałem i umysłem. Piłem? Nie piłem. Coś postanowiłem... Zresztą, nie pamiętam, co. Gorączkowa maligna dopieszcza mnie w swojej niemiłosiernie ostrej wirtuozerii. Spójrz, jeśli jeszcze możesz spoglądać, jak przechodzą przeze mnie niezliczone, senne majaki, jak wychodzą z lustra stojącego trema. I śmieją się. Śmieją się jak za życia wąsate truchła. Wszyscy ci, co w uśmiech wkładali ledwie zauważalną tęsknotę. Lecz tęsknotę odczuwalną do głębi. Omiata mnie chłodny wiatr. Wspina się z krzykiem po wzorach pozdzieranych tapet. Stukają w ogromnym przeciągu niedomknięte okna, drzwi... Kto umarł? Wszystko umarło w swoim ciągłym niedoumieraniu. Tak oto śmierć mnie nawiedza, zapraszając do tańca. Chce mnie wyciągnąć ujmująco na spacer, na randkę. Na rozkwiecone rendez-vous ze zwiędniętymi kwiatami ściśniętymi w bladej, kościstej dłoni. Będzie pięknie. A miało być przecież tak pięknie… Zatem, gdzie ty jesteś? Nie ma cię nigdzie. Nikogo nie ma, poza mną. Bo i po cóż miałby ktoś jeszcze być? W otchłani nieistnienia nie potrzeba nikogo więcej. Tam jest jedynie nic i nicość — para kochanków. Zakochanych w sobie bez pamięci. Wiesz? Chciałem tak, ale coś się zawaliło, zagrzebało w mule pędzącej wartkim nurtem rzeki czasu. Wiem, że nie mogę cię budzić w nocy. Nie mogę cię w ogóle wyrywać z rozgwaru życia. Mimo to jesteś tam jeszcze? Przepraszam, że wołam, ale uwierz mi. Wołam z przyzwyczajenia, choć wiem, że nie ma już tam tak naprawdę nikogo. Echo odbija się od ścian pustego domu. W milczącej słuchawce telefonu jedynie piskliwy szum. Drży i migocze płomień stojącej na stole, dopalającej się świecy. Fruwają wokół puszyste ćmy, zawadzając skrzydłami o moje pulsujące skronie, o krawędzie talerza z okruszynami czerstwego chleba. O pustą szklankę, o pełną. Napełnioną raz jeszcze i jeszcze... Bądź jeszcze… Majaczą cienie o wątpliwej konsystencji. Pełno ich. W powłokach zasłon, w tych dolinach i górach jakieś pogmatwane zwidy, najrozmaitsze zmory. Drwią ze mnie niedające się zidentyfikować maszkary. Jesteś tam jeszcze? Powraca to znów i znów w melancholijnych przypływach i odpływach oceanu, w moich oddechach. Powraca w tlącej się nadziei. Kochałem cię i kocham, i kochać będę w wielokrotnych powtórzeniach, w wielopiętrowej konstrukcji metafor… Nie znamy się? Ależ znamy, tylko będąc w niepoznaniu poznajemy jeszcze. Skąd to przeświadczenie? Z wieczności, z tej niematerialnej koegzystencji. Z tego kwantowego splątania subatomowych cząstek, które wiedzą o sobie, mimo ogromnego oddalenia. Wybacz, ale mieszają mi się dziwnie epoki i lata. Gdzie ja jestem? Gdzieś pomiędzy. Gdzieś w międzyczasie, w bezczasie, w upiornej jednak beznadziei… Chciałem pojechać na cmentarz. Odwiedzić grób rodziców. Byłem tam. Jestem… Słońce świeciło i świeci. Odbija się od murów starych kamienic. Migocze. Mijam. Mijałem zarośnięte mogiły w prześwitach słońca, zrujnowane resztki, eleganckie bryły i rzeźby. Gładkie i lśniące w blasku lata jasne oblicza… Krzaki nachodzą, kładą się na płyty, kamienne krzyże z mosiężnymi głowami Chrystusa. Na moim jej nie ma, została jedynie okropna szrama po wyrwanym bezdusznie sercu. Komu mogę to powiedzieć? Nikomu. Nie ma cię tutaj. Jesteś? Gdzie? Rozglądam się, lecz nie dostrzegam niczego, poza swoim zgarbionym cieniem na żwirze alei. Ja tu umrę. Upadnę i już nie wstanę. Nachylą się nade mną umarli, zapomniani, ale tylko na chwilę. Spojrzą obojętnie i odejdą. Rozejdą się do swoich mogił, do swoich jedynych miłości i wspomnień. Wiatr mnie rozwieje, rozwlecze wysuszone, pokruszone szczątki. Zmiesza z piaskiem, z ziemią, z pyłem… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-11)
    2 punkty
  19. Wchodzimy zaraz znowu do gry, sprzęt już gotowy i głowy twarde, oni czerwoni, niebiescy my, w sercach dla wrogów mamy pogardę. Zwycięstwo, to nasz jedyny cel! Wszystko, co z tego teraz wynika: Ażeby lepszym okazać się, trzeba nam zetrzeć w proch przeciwnika. Zdobywać z trudem za metrem metr oraz samemu nie polec w walce. Sukcesu chwila już bliska jest, po klawiaturach wędrują palce. W programie nagle wystąpił błąd i mnie przeniosło na drugą stronę. Stamtąd ich barwy niebieskie są, a nasze dla nich były czerwone. Bug ten zawładnął do końca grą i zakończyła się wielkim zwisem. Chciałbym powrócić na respawn point, ale prawdziwe nie daje życie.
    2 punkty
  20. potykamy się o myśli nadprzyrodzone nie odwracaj się chciałem ci tylko powiedzieć cholera nie mów do mnie tak więcej zostałem ugodzony słowem niezapisanym
    2 punkty
  21. Świat miłości i kwiatów które nie więdną Świat prawdy wyrozumiałości która racje ma Świat ciągłego dobra które na tęczy gra Świat gdzie białe jest zawsze białe nie ma plam Plam które kłócą prawdy o prawdzie nie mówią Właśnie taki nie inny świat ujrzałem parę myśli dalej
    2 punkty
  22. moje myśli mnie cieszą są moim horyzontem uczą mnie prawdy uczą pokory bez nich byłbym niczym czyli pustką która nie potrafi odbić się od dna moje myśli prowadzą mnie przez życie są drogą pełną drogowskazów one pomagają mi zrozumieć sens życia pełny uśmiechów i łez są moją nadzieją na kolejne dni moje myśli to tajemnica tylko ja wiem czy będą udane czy nie moje myśli to moje marzenia moje sny które się spełniają albo nie
    2 punkty
  23. jestem dużym podobieństwem z odrobiną inności po tym mnie poznajesz jednocząc się zawsze trochę odstaję to moja cała wolność
    2 punkty
  24. Z cyklu 350 uniesień duszy Podsłuchiwacz Mówię do Ciebie w wierszyku Zapytasz, dlaczego tak Nie pytaj, pomyśl chwilunie Ten wierszyk to jest znak Że można słuchać wciąż duszy Że można wiedzieć co Ci w niej gra Posłuchaj samego siebie Taka jest rada ma //Marcin z Frysztaka
    2 punkty
  25. W dzień królują lwy, tygrysy, w nocy królem jest mąż łysy, który z żoną chce swawolić, lecz czy ona mu pozwoli?
    2 punkty
  26. @iwonaroma Dziękuję @Rafael Marius To prawda. Życie miejskie różni się od tego małomiasteczkowego. Nie wiem które lepsze. To się u mnie zmienia. @Leszczym Metafory to krwiożercze potfory Wolę się trzymać z dala od tej sfory Dzięki Wam wielkie.
    2 punkty
  27. Moje skruszone, potulne myśli przepraszają, że ciepłolubny czas jak zwykle objawił się nie w porę. Sumienie, zbyt prędko rozpoznane, staje się naturalną łzą, przemienia w zwierciadło, w którym dostrzegasz szept duszy. Piętno, zadane złudzeniom przez zbyt łakomy poranek, płynie wraz z prądem światła, narusza piedestał, na którym opierał się bezmiar macierzystej wieczności. Skrzypią łzy pod podeszwą serca, pada deszcz, tak ironicznie czarny, tak bojaźliwy i bogobojny. Nie, zbyt wyboiste są te ścieżki, wiodące za granicę stracenia, między skały - tam kona ostatnie źdźbło trawy, tam trwa zadośćuczynienie, skrzętnie powierzone rozpostartym dłoniom Boga. Jesteś dostatecznie niedaleko, żeby wskrzesić odbicie w szybie, żeby nasycić namiętność, zaginioną pośród ckliwych wołań o jeszcze.
    2 punkty
  28. @Rafael Marius Ostatecznie myślę, że każdy, czy to "intro" czy "ekstra" potrzebuje swojej "małej katedry". W różnym stopniu, ale nadal z racji powracającego pragnienia odetchnięcia od świata czy posiadania swojego małego kącika. @Leszczym Uwielbiam w nim tę interdyscyplinarność. To "artysta totalny" podobny takiemu Witkacemu (co nawet potęguje fakt, że się znali i lubili). Śmieszne jest jednak to, że przekładu "Procesu" dokonała jego narzeczona, w wydaniu, które czytam, dodane są jedynie (czy raczej − aż) jego ilustracje xd.
    2 punkty
  29. Idę łąką pośród niebieskich kwiatów. Idę ciągle pod górę. Kwiaty mnie prowadzą, kwiaty wyznaczają drogę. Już nie daleko do celu. Rzucę do twoich stóp bukiet niebieskich kwiatów, samych najpiękniejszych. Wrócimy drogą pośród tych samych kwiatów, któż liczył by czas. Kwiaty ofiarowane Tobie, szkoda że tylko niebieskie znowu prowadzą nas. Te same kwiaty, zawsze kwitnące i zawsze obok.
    2 punkty
  30. ,, Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy źle się mają ,, Mt. 9 dzisiejszy świat piękny kolorowy cóż nam więcej trzeba a w środku choroba zwłaszcza duszy nikt się nią nie chwali często jej nie rozpoznaje zostaje z nią sam zamknięty w sobie lub bawi się beztrosko zapomina lub nie chce korzystać z usług darmowego lekarza jakim jest Jezus leczy On miłością PRZEZ LUDZI nie dotrze do nas jeśli się na nich nie otworzymy jest to często ciężkie nawet bardzo ale to JEDYNA DROGA można zacząć od modlitwy zaufajmy Jezusowi a będziemy uzdrowieni 6.2023 andrew Niedziela, dzień Pański
    2 punkty
  31. Czułem lekki podmuch wiatru Smugał moją twarz delikatnie Czy mogłem zatrzymać ten czas? Leżąc z wami na pachnącej trawie Przecież ta sielanka Nie mogła trwać wiecznie Myślę o tym patrząc na Kawałek nieba czekający na mnie Niecierpliwy głos mnie woła A co jeśli go okłamię? W sekrecie przed samym sobą A potem znów się obudzę Ach złote sny chociaż Nie chcą to ustępują Szarej rzeczywistości Asertywnej w swej naiwności Morfeuszu tym razem zostań Kolejnego dnia symbiozy Rozchwiania z równowagą Nie będzie dane mi wytrzymać
    2 punkty
  32. czy krzepniemy czy może strącamy z niedomówień cząsteczki zawiesin niech sklaruje czerwienią zapali nasze wino - przed nami jest jesień :)
    2 punkty
  33. @Leszczymwykrzyczane zakazanie, coś nowego jak powstanie ;-) pozdrawiam
    1 punkt
  34. O wszystkim, co chciałbym powiedzieć, już zapewne w dużej mierze pomyślałaś. Spieszę tylko dodać, że twoja troska o to, że znowu palnę jakieś głupstwo, jak to miałem w zwyczaju czynić, nie ma teraz żadnego sensu. Tu po prostu nie wypada tego robić. Nawet gdybym chciał. Przecież miałaś świadomość, że jestem drzwiami, które za bardzo walnęły o futrynę. Weszłaś w ciemny tunel bez działającej latarki i byłaś zdziwiona, że nic nie widać. Mogłaś co prawda świecić przykładem, ale taka opcja, nie przyszła ci akurat na myśl. Przecież wiedziałaś wszystko lepiej. Zaczęłaś nagle wierzyć, że cokolwiek nie ma prawa spadać na dno. Aż nagle ujrzałaś, setki, tysiące. Z każdego coś spadało. Prosto na ogrodzenie wyobraźni. Byłem bardziej cwany. Siedziałem wysoko. Zaciekle i wytrwale, ściskałem dłonie na śladach szybowania ptaków. Nagle ujrzałaś wielki błysk. Oznajmił twoją głupotę. Doznałaś olśnienia, które cię przytłoczyło. Zwaliło z nóg, ale wstałaś. Po chwili upadłaś i znowu uzyskałaś pion. Miałaś więcej sił. Ja leżałem jak ten ciul i w duchu dziękowałem, że wpadłem do kupy gnoju, na bocznicę, bez powrotu na pierwotny tor. To mnie jednak uratowało. Ta miękkość zbawienna, pełna symbolicznego zapachu, nie zawsze całkiem świadomych, niekonstruktywnych poczynań, które mogły ranić. Miałem wreszcie czas na myślenie. Nie tylko na bycie. Wtedy doznałem wizji płonącego wilka. Wyjadał ognistym pyskiem spopieloną biel, z ostatniej ocalałej, zielonej miseczki. Nadal nie wiem, co ten obraz miał oznaczać, chociaż nadal czuję w ustach, pierwotny smak ryżu. W końcu jakoś wyszedłem, lecz tylko po to, by włączyć dłuższą przerwę w życiorysie. Gdy nie wiedziałem gdzie jestem, to byłem już tutaj. A jeszcze tak niedawno pielęgnowałem w sobie przekonanie, że jestem sto razy mądrzejszy od ciebie. Zachłyśnięty rozumami, nie zauważyłem faktu, iż szare komórki stanęły mi w gardle. Dlatego tak bardzo zdurniałem, gdyż było ich mniej w mózgu, a więcej w przełyku, lub nawet gdzie indziej jeszcze, czym niekiedy myślałem. Nie spadałem długo. Tylko tyle, żeby zlecieć. Tak na dobrą sprawę, jak zapewne mogłaś wywnioskować z moich wynaturzeń, całkiem nieźle tutaj. Idzie wytrzymać. Chociaż przyznaję, że ogień samotności i świadomość, że tak wiele można było inaczej, w znaczącym stopniu zwęgla nadzieję na popiół. Pomimo tego, że nie wieje przeciwny wiatr, nie odczuwam fizycznego bólu, to twojego uśmiechu też nie ma. Jestem wolny od podłych ludzi, lecz od dobrych też. A kwiaty które ci miałem wręczyć, już dawno zwiędły. Nawet nie zdążyliśmy je wspólnie powąchać, gdy jeszcze emanowały zapachem marzeń, kryjącym w sobie, tak wiele możliwości, nieodgadnionej łąki.
    1 punkt
  35. @Leszczym cenzura prewencyjna zwyciężyła…
    1 punkt
  36. Ten pierwszy raz Ta pierwsza łza To pierwsze milczenie To pierwsze westchnienie Niech będzie w moim sercu Głęboko pogrzebane I na dnie schowane
    1 punkt
  37. @koralinek Otóż to Brunon Schulz był podobno przede wszystkim świetnym malarzem i rysownikiem :)
    1 punkt
  38. @Marek.zak1 to prawda ciężko bez niej dzięki za podpowiedź Pozdrawiam @Rafael Marius oby jak najczęściej @Kamil Olszówka napewno sprawdzę dzięki za komentarz @Nata_Kruk dzięki za podpowiedź pozdrawiam serdecznie @Asia Rukmini bardzo dziękuję miło mi pozdrawiam @Waldemar_Talar_Talar dzięki wielkie Pozdrawiam
    1 punkt
  39. wywalmy jedną sylabę ze strofy 3 i 4 smakosz alpagi z miasta Grenady siarkowe wina pił do przesady straszyły że urwą gdy straci swój turgor stracił go - urwać nie dały rady :)
    1 punkt
  40. @Rafael Marius To prawda
    1 punkt
  41. @Rafael Marius to mamy trio :) A róża piękna :)
    1 punkt
  42. późną wiosną życie nabiera smaku Agnieszka w ogródku zbiera pierwsze truskawki słodkokwaśne pełne lekkiej świeżości takie lubi najbardziej nieprzesłodzone obok grządek rośnie grab taki tam pospolity nikt go nie posadził wyrósł od tak po prostu jako dziecko uwielbiała chować się w jego zieleni przed światem bierze pełną kobiałkę wraca do domu zza płotu widzi twarze sąsiadów wie oni nie lubią mieszanych smaków drzew takich po prostu nie przyjmują życia jakie jest tylko jakie według nich powinno być
    1 punkt
  43. @poezja.tanczy To prawda w każdym towarzystwie obowiązuje jakaś etykieta. W różnych kulturach i środowiskach. Inna na salonach, a inna w więzieniu, czy armii. Gdy jej nie przestrzegasz wypadasz z towarzystwa. Warto poszukać takiego grona, którego reguły będą nam odpowiadały. Jest ich wiele. Lepiej niż być samotną wyspą.
    1 punkt
  44. czy podawanie faktów jest nienawiścią?????
    1 punkt
  45. Poza wolnością niczego nie mamy Czyli Mamy wolność, albo NIC Najlepszego :)
    1 punkt
  46. ... no tak... :) wszak przede mną... jeszcze z 50 lat życia... może się uda... ;) ... należy.! znam ten kawałek. Dzięki, że go przypominasz.
    1 punkt
  47. To nie był czas by odejść Tyle jeszcze przed Tobą czasu było życie kończy się nagle Piękno trwało i miłość cudowna też była Już nie płaczę, bo mam Cię w sercu Kiedyś się spotkamy w innym świecie Niech anioły cię tam poprowadzą i niech grają dla ciebie twoje ulubione melodie Nie mówię do widzenia , a mówię żegnaj Lovej . 2023-06-09
    1 punkt
  48. czym jest poezja? dla każdego czym innym, tak samo jak większość naszych różnorodnych definicji na świecie poezja... to sztuka. poezja jest wszystkim co ci w duszy gra, z iskierką twojego "ja", i iskierką twojego spostrzeżenia na świat poezja jest formą wyrażania siebie indywidualności umiejętności widzenia więcej łapania chwil czułością przeszłości rozważania nurtujących nas pytań o nieznaną przyszłość poezja? jaki ma cel? a jaki cel ma to wszystko? chyba jednocześnie w poezji i przez nią pragniemy to odnaleźć
    1 punkt
  49. Czy wszystko musi mieć cel? Nie ma celu - jest poezja :)
    1 punkt
  50. @janofor szczerze ? Zanim sobie wyznaczymy cel poezji, odpowiedzmy sobie na pytanie - czym jest poezja? Ja najczęściej odpowiadam na to pytanie tak jak Szymborska napisała : "..... tylko co to takiego poezja. Niejedna chwiejna odpowiedź na to pytanie już padła. A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego jak zbawiennej poręczy." Poezja to na pewno nie proza - tyle wiem . Lubię czytać wiersze bo, są , bo ludziska jeszcze je piszą . a co jest celem tego pisania i dokąd to zmierza, nikt chyba nie wie, oprócz autora.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...