Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.06.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. dla jednych jakże śmieszne mrzonki dla innych może i herezje lecz nie zrozumie ten kto w życiu nigdy nie zapadł na poezję
    8 punktów
  2. Tego jednego wierszyka immanentnie zakazali jako że był nadzwyczaj niewyględnie złośliwy okrutny seksistowski diabelski obelżywy wyśmiewczy niepatriotyczny polityczny aczkolwiek niesatyryczny zresztą jak całe tysiące innych wierszyków nie z tej beczki lub z innej półki Temu jednemu jednak nie pozwolili na druk albowiem został zaczerpnięty wprost z bylejakiego życia wcale nie na bogato we wszystkim powyższym Autor wierszyka nie zdobył się na ponadto zatem nie zdobył uznania w związku z powyższym nie zdobył nagrody donośnie kazali o nim zapomnieć Nieoczytany świat sprzed grzbietów książek dumnie ukazywanych w niejednej videorelacji obył się i bez tego wierszyka który przecież nic nie robił i nie zrobił tylko coraz ciszej krzyczał Warszawa – Stegny, 11.06.2023r.
    8 punktów
  3. na staroegipskim reliefie pełni dostojeństwa idą z ofiarą on i ona pierwsza żona królowa dalej druga ona jej córka jego bratanica i żona nie dzielimy władzy między obcych on ją wziął siłą ale to ona go uwiodła z żądzą nie uchodzi wygrana wszystkie brudy w jednym domu bez wyróżnienia skończyła dwie klasy w sam raz by na stolnicy układać pierogi do stu lub na wyborach postawić krzyżyk w rubryce wskazanej przez księdza chłopu trzeba dać nieważne czy w brudzie trzeba dać to wbijała do głowy ucząc mnie piec ciasto na drożdżach żyli długo i szczęśliwie czyli jak
    6 punktów
  4. nie wracajmy zbyt szybko niebo wschodzi czernią i lepiej widać rysy znam ten cień miejsce pod żebrem z którego wyszedłeś w noc kwitnącą astralnymi kwiatami gwieździły się blisko księżycowej kołysanki wystarczyło sięgnąć by usłyszeć teraz śpij i objąłeś ciemne niebo rzucając jasny promień (wskazał mi cień i miejsce pod żebrem) nie wracajmy zbyt wcześnie noc odkrywa ciało z lekkością która nas złączyła
    5 punktów
  5. Co biegnie uporczywie w kierunku światła, zwykle kojarzy się ze smutnym pożegnaniem na powitanie. Co przypomina o kryzysie życia, zazwyczaj jest podobne do smutku, mieszczącego się w dwóch łzach. Szkarłatna iskierka istnienia jątrzy się w twoim lewym oku, przykrytym szczelnie ciężką powieką. To, co nie rozumie znaków na niebie, schowanych w wełnie obłoków, zwykle nie zasługuje na ochłap miłości, na zróżnicowaną prawdę, wyzbytą naiwnych paradoksów. Przypatrz się z bliska moim zakrzywionym ustom, odnajdź wśród snów osobliwą radość, z którą tak ciekawie jest się zapoznać, której opłaca się podarować bez okazji życie, znalezione w koszu na śmieci. Obawiam się, że kocham zbyt mocno twoją odległość. Wymazana z pamięci obietnica czai się w siódmym kącie strychu, tam, gdzie ukryłam ostatnio wspomnienia, niegrzecznie nagie, zarysowane smutkiem.
    5 punktów
  6. ,, w życiu istnieją rzeczy o które warto walczyć do utraty tchu,, cytat widnieje na rogu ściany szpitalnej ktoś miał tupet zrobić w tej właśnie sali oddział na którym leżą astmatycy ,,walczyć o każdy oddech do utraty życia,, pomyślałam a kobieta leżąca obok jakby czytała mi w myślach przytaknęła niewerbalnie czasami a nawet często bycie filozofem bywa drogą przez pandemonium szufladkowi ludzie bardziej podobni do awatarów mają lepiej w tej kwestii a nasza kwestia ? jak trzymać się serca kiedy chce się siłą wyrwać jakby traciło dech? Klaudia Gasztold
    5 punktów
  7. Świat jest miłością, kiedy jesteś przy mnie Budzę się i słońce jest obok mnie Nie potrzebuję lustra, bo widzę siebie w twoich oczach Nuta dnia to wesoła melodia Dni są tańcem, ponieważ miłość jest zawsze w sercu Razem rozkwitamy jak pąki róż kochamy życie Lovej . 2023-06-11
    4 punkty
  8. Tanich win smakosz z Marengo twierdzi, że głowę ma tęgą. Choć wszystkim jest wiadome, że tęgą to ma żonę, nie peszy wcale fakt ten go.
    4 punkty
  9. Niemożność przeprosiła liczydło rozbiła w palcach równanie neutralnie wyszła z inicjatywą przelała z kamienia w testament Niemożnośći nie wypada wypersfadować martwe morze w pianie i w pianinie gasić czy być na dworze Nastorić niemożnością by w skali nuty wyłapać pokaleczyć bębenki tłuc je i skakać Opatrzony i zszyty niemożnością w czerwieni krwawię obficie w duchowym pragnieniu Wykąpany i słony czysty przez niemożność krzywdy szczypią mnie rany wszystkich wyszydzeń.
    4 punkty
  10. Gdy na górę się wspinacie i ochotę wielką macie, może to być wasza wina, jeśli zejdzie w dół lawina.
    3 punkty
  11. Kiedyś byłem żywy Zbyt żywy Dzisiaj nic już nie czuje Mam tylko ciągle jakieś przeczucie Trudno dać mu imię lub zlokalizować Zazwyczaj nie zwracam na nie uwagi Unikam zbyt bliskiego kontaktu Chociaż nie znam dokładnie tajników jego działania Ma ono na mnie jakiś dziwny wpływ Czasem jakby tracę przez nie rozum Innym razem wzlatuje i upadam aby znowu powstać To przeczucie jakby światłem jedynym W odwiecznym milczeniu ciemności
    3 punkty
  12. Gdy człowiek już wie że jutro lepsze czeka jakiś raźniejszy jest chętnie się uśmiecha I nawet ciężar dnia który bardzo ciąży niesie bez zmęczenia po myślach nie błądzi Bo wie że jutro tusz że tylko jedna noc nawet gdy będzie mocno ciemniejsza Jutra nie zaciemni
    3 punkty
  13. Z cyklu Śpiewnik pielgrzyma Na sto trzynaście Podano do stołu Zaczynasz jeść pospołu Nie opieraj się łokciami o stół Nie pochylaj się nad talerzem Jedz powoli, po kawałeczku Zachowuj się, nie jesteś pasterzem Nakładając potrawę Bierz pierwszy kawałek z brzegu Nie nakładaj jedzenia swoim widelcem Bo się nie znajdziesz w kolejce Tych, którzy wiedzą jak zachować się trzeba A czego nie dotyczy potrzeba Nie dmuchaj na jedzenie Nawet gdy jest gorące Gdy trafisz na chrząstkę, odłóż ją tak Aby nie dostrzegły jej oczy sąsiada widzące Nie krój pieczywa nożem Rozrywaj je na kawałki Pamiętaj, który widelec do czego Przy stole trzeba się zachować kolego W sposób należyty By nie obrazić nikogo Być jak każdy z formy jednej odlany Grać w grę na którą wpływu nie mamy Jeśli jesz po swojemu, odpadasz Nikt Cię nie szanuje i z nikim nie gadasz Jeśli jesz po swojemu, odpadasz Nikt Cię nie szanuje i z nikim nie gadasz //Marcin z Frysztaka
    3 punkty
  14. prosta a jakby po przejściach to już nie te same serca ale sobą biją bo miłość do entej potęgi może wkręcić a w pamięci nuta durowa wiolonczelą rezonuje nic więcej się nie zdarzy lepszego dziękuję
    3 punkty
  15. Naturą zmysłów Oczami materii ludzkość zagubiona W pułapce tęsknoty bez definicji Uwolnić ją może świadomość zgłębiona Zmywając wnet resztki fałszywej ambicji Gdzie poziom wibracji drastycznie się zmienia Częstotliwości level przeskoczył właśnie Skutecznie wymienia myśli punkt widzenia Jasność umysłów w tym świecie nie zgaśnie Wówczas nową kreacją świat nasz zapłonie Gdzie ego zdeptane ostrością umysłu Ludzkość życzliwa podaje sobie dłonie Odnajdując prawdziwą naturę zmysłów
    3 punkty
  16. z mojej perspektywy leżę z kolanami powyżej głowy z twojej perspektywy widać tylko obraz kolan zakładasz mu ramki żeby przypadkiem nie uciekł nie zbuntował się szarością jakiejś zaplanowanej zbrodni wyglądanej na zegarku zbrodni zawieszonej na wskazówkach potrzebujących tylko czasu by nadążyć za przyszłością która nieustannie ucieka i dlatego wychodzi koślawo kolana ma raz wyżej raz niżej różniąc przy tym perspektywę jakby chciała wymalować krwawe plamy na ścianach nie służące niczyjej głowie
    3 punkty
  17. między pierwszą a drugą wskazówką jest chwila okno otwiera dzień zaspane słońce turla się między wersami sosny tańczą wokół zieleni twoje oczy mówią wierszem pod gruszą śpią poeci spacyfikowani letnim winem
    3 punkty
  18. Patrzę przez okno na nadciągającą falę. Zmiata wszystko: domy, drzewa, ludzi… Fala jest nieubłagana w swojej potędze. Zabiera. Morduje. Miażdży. Zbliża się. Czuję drżenie ziemi i potworny huk zmieszany z jakimś niewyobrażalnym, potępionym jękiem. Szara ściana nicości jest przed moimi oczami. Jest tuż. Już mnie dotyka… Zamykam oczy, aby dostąpić nieuniknionej czerni. A tylko chciałem ciebie przytulić, skryć w ramionach. Tak po prostu. Nic więcej. Zamiast tego nie ma nic, tylko potworniejąca w oczach szaro-czerń kamiennego masywu na wyobraźnię. Co się za chwilę stanie? Nic. Po prostu nic. Jedynie śmierć mną zawładnie. To takie pospolite i tkliwe. To takie sentymentalne w swojej kiczowatości przekazu. Migają mi przed oczami twarze, przesuwają się jak w kalejdoskopie. Czyje? Niczyje. Bezimienne. Zatarte. Nieostre. Zapomniane widma. Deliryczne reminiscencje przejmują kontrolę nad moim ciałem i umysłem. Piłem? Nie piłem. Coś postanowiłem... Zresztą, nie pamiętam, co. Gorączkowa maligna dopieszcza mnie w swojej niemiłosiernie ostrej wirtuozerii. Spójrz, jeśli jeszcze możesz spoglądać, jak przechodzą przeze mnie niezliczone, senne majaki, jak wychodzą z lustra stojącego trema. I śmieją się. Śmieją się jak za życia wąsate truchła. Wszyscy ci, co w uśmiech wkładali ledwie zauważalną tęsknotę. Lecz tęsknotę odczuwalną do głębi. Omiata mnie chłodny wiatr. Wspina się z krzykiem po wzorach pozdzieranych tapet. Stukają w ogromnym przeciągu niedomknięte okna, drzwi... Kto umarł? Wszystko umarło w swoim ciągłym niedoumieraniu. Tak oto śmierć mnie nawiedza, zapraszając do tańca. Chce mnie wyciągnąć ujmująco na spacer, na randkę. Na rozkwiecone rendez-vous ze zwiędniętymi kwiatami ściśniętymi w bladej, kościstej dłoni. Będzie pięknie. A miało być przecież tak pięknie… Zatem, gdzie ty jesteś? Nie ma cię nigdzie. Nikogo nie ma, poza mną. Bo i po cóż miałby ktoś jeszcze być? W otchłani nieistnienia nie potrzeba nikogo więcej. Tam jest jedynie nic i nicość — para kochanków. Zakochanych w sobie bez pamięci. Wiesz? Chciałem tak, ale coś się zawaliło, zagrzebało w mule pędzącej wartkim nurtem rzeki czasu. Wiem, że nie mogę cię budzić w nocy. Nie mogę cię w ogóle wyrywać z rozgwaru życia. Mimo to jesteś tam jeszcze? Przepraszam, że wołam, ale uwierz mi. Wołam z przyzwyczajenia, choć wiem, że nie ma już tam tak naprawdę nikogo. Echo odbija się od ścian pustego domu. W milczącej słuchawce telefonu jedynie piskliwy szum. Drży i migocze płomień stojącej na stole, dopalającej się świecy. Fruwają wokół puszyste ćmy, zawadzając skrzydłami o moje pulsujące skronie, o krawędzie talerza z okruszynami czerstwego chleba. O pustą szklankę, o pełną. Napełnioną raz jeszcze i jeszcze... Bądź jeszcze… Majaczą cienie o wątpliwej konsystencji. Pełno ich. W powłokach zasłon, w tych dolinach i górach jakieś pogmatwane zwidy, najrozmaitsze zmory. Drwią ze mnie niedające się zidentyfikować maszkary. Jesteś tam jeszcze? Powraca to znów i znów w melancholijnych przypływach i odpływach oceanu, w moich oddechach. Powraca w tlącej się nadziei. Kochałem cię i kocham, i kochać będę w wielokrotnych powtórzeniach, w wielopiętrowej konstrukcji metafor… Nie znamy się? Ależ znamy, tylko będąc w niepoznaniu poznajemy jeszcze. Skąd to przeświadczenie? Z wieczności, z tej niematerialnej koegzystencji. Z tego kwantowego splątania subatomowych cząstek, które wiedzą o sobie, mimo ogromnego oddalenia. Wybacz, ale mieszają mi się dziwnie epoki i lata. Gdzie ja jestem? Gdzieś pomiędzy. Gdzieś w międzyczasie, w bezczasie, w upiornej jednak beznadziei… Chciałem pojechać na cmentarz. Odwiedzić grób rodziców. Byłem tam. Jestem… Słońce świeciło i świeci. Odbija się od murów starych kamienic. Migocze. Mijam. Mijałem zarośnięte mogiły w prześwitach słońca, zrujnowane resztki, eleganckie bryły i rzeźby. Gładkie i lśniące w blasku lata jasne oblicza… Krzaki nachodzą, kładą się na płyty, kamienne krzyże z mosiężnymi głowami Chrystusa. Na moim jej nie ma, została jedynie okropna szrama po wyrwanym bezdusznie sercu. Komu mogę to powiedzieć? Nikomu. Nie ma cię tutaj. Jesteś? Gdzie? Rozglądam się, lecz nie dostrzegam niczego, poza swoim zgarbionym cieniem na żwirze alei. Ja tu umrę. Upadnę i już nie wstanę. Nachylą się nade mną umarli, zapomniani, ale tylko na chwilę. Spojrzą obojętnie i odejdą. Rozejdą się do swoich mogił, do swoich jedynych miłości i wspomnień. Wiatr mnie rozwieje, rozwlecze wysuszone, pokruszone szczątki. Zmiesza z piaskiem, z ziemią, z pyłem… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-11)
    2 punkty
  19. Wchodzimy zaraz znowu do gry, sprzęt już gotowy i głowy twarde, oni czerwoni, niebiescy my, w sercach dla wrogów mamy pogardę. Zwycięstwo, to nasz jedyny cel! Wszystko, co z tego teraz wynika: Ażeby lepszym okazać się, trzeba nam zetrzeć w proch przeciwnika. Zdobywać z trudem za metrem metr oraz samemu nie polec w walce. Sukcesu chwila już bliska jest, po klawiaturach wędrują palce. W programie nagle wystąpił błąd i mnie przeniosło na drugą stronę. Stamtąd ich barwy niebieskie są, a nasze dla nich były czerwone. Bug ten zawładnął do końca grą i zakończyła się wielkim zwisem. Chciałbym powrócić na respawn point, ale prawdziwe nie daje życie.
    2 punkty
  20. potykamy się o myśli nadprzyrodzone nie odwracaj się chciałem ci tylko powiedzieć cholera nie mów do mnie tak więcej zostałem ugodzony słowem niezapisanym
    2 punkty
  21. Świat miłości i kwiatów które nie więdną Świat prawdy wyrozumiałości która racje ma Świat ciągłego dobra które na tęczy gra Świat gdzie białe jest zawsze białe nie ma plam Plam które kłócą prawdy o prawdzie nie mówią Właśnie taki nie inny świat ujrzałem parę myśli dalej
    2 punkty
  22. moje myśli mnie cieszą są moim horyzontem uczą mnie prawdy uczą pokory bez nich byłbym niczym czyli pustką która nie potrafi odbić się od dna moje myśli prowadzą mnie przez życie są drogą pełną drogowskazów one pomagają mi zrozumieć sens życia pełny uśmiechów i łez są moją nadzieją na kolejne dni moje myśli to tajemnica tylko ja wiem czy będą udane czy nie moje myśli to moje marzenia moje sny które się spełniają albo nie
    2 punkty
  23. jestem dużym podobieństwem z odrobiną inności po tym mnie poznajesz jednocząc się zawsze trochę odstaję to moja cała wolność
    2 punkty
  24. Z cyklu 350 uniesień duszy Podsłuchiwacz Mówię do Ciebie w wierszyku Zapytasz, dlaczego tak Nie pytaj, pomyśl chwilunie Ten wierszyk to jest znak Że można słuchać wciąż duszy Że można wiedzieć co Ci w niej gra Posłuchaj samego siebie Taka jest rada ma //Marcin z Frysztaka
    2 punkty
  25. W dzień królują lwy, tygrysy, w nocy królem jest mąż łysy, który z żoną chce swawolić, lecz czy ona mu pozwoli?
    2 punkty
  26. @iwonaroma Dziękuję @Rafael Marius To prawda. Życie miejskie różni się od tego małomiasteczkowego. Nie wiem które lepsze. To się u mnie zmienia. @Leszczym Metafory to krwiożercze potfory Wolę się trzymać z dala od tej sfory Dzięki Wam wielkie.
    2 punkty
  27. Moje skruszone, potulne myśli przepraszają, że ciepłolubny czas jak zwykle objawił się nie w porę. Sumienie, zbyt prędko rozpoznane, staje się naturalną łzą, przemienia w zwierciadło, w którym dostrzegasz szept duszy. Piętno, zadane złudzeniom przez zbyt łakomy poranek, płynie wraz z prądem światła, narusza piedestał, na którym opierał się bezmiar macierzystej wieczności. Skrzypią łzy pod podeszwą serca, pada deszcz, tak ironicznie czarny, tak bojaźliwy i bogobojny. Nie, zbyt wyboiste są te ścieżki, wiodące za granicę stracenia, między skały - tam kona ostatnie źdźbło trawy, tam trwa zadośćuczynienie, skrzętnie powierzone rozpostartym dłoniom Boga. Jesteś dostatecznie niedaleko, żeby wskrzesić odbicie w szybie, żeby nasycić namiętność, zaginioną pośród ckliwych wołań o jeszcze.
    2 punkty
  28. @Rafael Marius Ostatecznie myślę, że każdy, czy to "intro" czy "ekstra" potrzebuje swojej "małej katedry". W różnym stopniu, ale nadal z racji powracającego pragnienia odetchnięcia od świata czy posiadania swojego małego kącika. @Leszczym Uwielbiam w nim tę interdyscyplinarność. To "artysta totalny" podobny takiemu Witkacemu (co nawet potęguje fakt, że się znali i lubili). Śmieszne jest jednak to, że przekładu "Procesu" dokonała jego narzeczona, w wydaniu, które czytam, dodane są jedynie (czy raczej − aż) jego ilustracje xd.
    2 punkty
  29. Idę łąką pośród niebieskich kwiatów. Idę ciągle pod górę. Kwiaty mnie prowadzą, kwiaty wyznaczają drogę. Już nie daleko do celu. Rzucę do twoich stóp bukiet niebieskich kwiatów, samych najpiękniejszych. Wrócimy drogą pośród tych samych kwiatów, któż liczył by czas. Kwiaty ofiarowane Tobie, szkoda że tylko niebieskie znowu prowadzą nas. Te same kwiaty, zawsze kwitnące i zawsze obok.
    2 punkty
  30. ,, Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy źle się mają ,, Mt. 9 dzisiejszy świat piękny kolorowy cóż nam więcej trzeba a w środku choroba zwłaszcza duszy nikt się nią nie chwali często jej nie rozpoznaje zostaje z nią sam zamknięty w sobie lub bawi się beztrosko zapomina lub nie chce korzystać z usług darmowego lekarza jakim jest Jezus leczy On miłością PRZEZ LUDZI nie dotrze do nas jeśli się na nich nie otworzymy jest to często ciężkie nawet bardzo ale to JEDYNA DROGA można zacząć od modlitwy zaufajmy Jezusowi a będziemy uzdrowieni 6.2023 andrew Niedziela, dzień Pański
    2 punkty
  31. Czułem lekki podmuch wiatru Smugał moją twarz delikatnie Czy mogłem zatrzymać ten czas? Leżąc z wami na pachnącej trawie Przecież ta sielanka Nie mogła trwać wiecznie Myślę o tym patrząc na Kawałek nieba czekający na mnie Niecierpliwy głos mnie woła A co jeśli go okłamię? W sekrecie przed samym sobą A potem znów się obudzę Ach złote sny chociaż Nie chcą to ustępują Szarej rzeczywistości Asertywnej w swej naiwności Morfeuszu tym razem zostań Kolejnego dnia symbiozy Rozchwiania z równowagą Nie będzie dane mi wytrzymać
    2 punkty
  32. czy krzepniemy czy może strącamy z niedomówień cząsteczki zawiesin niech sklaruje czerwienią zapali nasze wino - przed nami jest jesień :)
    2 punkty
  33. Przelotem tu byłem będę i jestem Przelotem myśl bystra i włosy gęste Z furkotem jak strzała pędem niesiona Chciałbym zawrócić choć wiem że nie zdołam Wrócić do chwili gdy coś mnie trzymało Gdy z duchem lepiej wiązało się ciało Słowo z melodią odwaga z przyszłością Me sny naiwne ze szczerą ufnością Jak strużka wody cieknącej przez palce Jak wątły płomyk na mokrej zapałce Jak przy ognisku przedporanna rosa Tak smak lat tamtych uleciał w niebiosa Przelotem suną kolejne tygodnie Potem miesiące odchodzą łagodnie Milczenie złotem bo złoto jest tanie Więc słucham ciszy. To ona zostanie
    1 punkt
  34. Pojęcie wygody w społeczeństwie, którym nieustannie trzeba odgórnie sterować bywa nadzwyczaj i nadpodziw niewygodne. Warszawa - Stegny, 02.06.2023r.
    1 punkt
  35. Mieszkam obok lasu i dziki widuję często. Lubię je i nie wchodzę im w drogę.
    1 punkt
  36. Ja jestem introwertykiem u mnie to stan domyślny.
    1 punkt
  37. Dołączam do szczerych gratulacji... :)
    1 punkt
  38. Świetny aktor, bardzo wzięty, Tytan sceny, pierwszorzędny, Przerwać pętli los pokrętny Postanowił - tak był spięty. Spiętej upust dać swej woli, Zerwać pętlę, co niewoli, By uśmierzyć, co go boli, Postanowił - przypierdoli. Nic nie gadać, nie fanzolić, Żadnych debat - przypierdolić. I nie pieścić, lecz wyzwolić, Jeśli zdrowo przypierdolić. Rzucę umysłową pracę. Chyba czuję, że coś tracę. A że rano ‘Marek – Wacek’, Zagram teraz ja vivace. Ja, kim innym zawsze byłem, Bo po scenie wciąż chodziłem. Grałem czasem tekst ponury - No to walnę z grubej rury : Tam, w kanciapie, zapasowy, Leży młotek półfuntowy. Chwycę gwoździa - półcalowy, By nim w dechę przypierdolić ! Gwoździ pełna jest mansarda, Przypierdolę za Ryszarda ! Już mi świta myśl frywolna, Przypierdolę za Kliefhorna ! Ten za Maksa ! Za Marynię ! Za Papkina ! - choć nie byłem, Gdyż kazali mi grać Milczka - A na Papkina chętka wilcza. Za Banana ! - nie stawiałem, Ale głos mu użyczałem. Chociaż inni być nie mogą, Ja zostanę wreszcie sobą. Jak powbijam kilo gwoździ, By dać upust wielkiej złości, To mnie zejdzie całe zło. Przy-pierrr-dolę ! Tak, a co ! YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
    1 punkt
  39. Ale ekstra od intro między innymi różnią się tym, że ci pierwsi znajdują odpoczynek w towarzystwie, rzecz jasna dobrym, a drudzy w samotności. Ja sobie nie wyobrażam odpoczynku w towarzystwie, nawet najlepszym. Ekstrawertyk w samotności się zmęczy. Inna budowa mózgu.
    1 punkt
  40. @poezja.tanczy Ciekawe niby prozaicznie i przyziemnie a z dozą metafory :)
    1 punkt
  41. @Nata_Kruk ano właśnie podobno, pamiętam że 8 lat temu była dokładnie taka sama narracja i widzę teraz gdzie to poszło ://
    1 punkt
  42. Hm, pewnie to zależy w dużym stopniu, gdzie kto mieszka. W dużych miastach jest wiele różnorakich środowisk. Można sobie podróżować i wybrać, to które pasuje. A gdy po kilku latach się znudzi poszukać kolejnego. Przynajmniej ma się ciekawe życie.
    1 punkt
  43. Mąż łysiutki jest słodziutki :) Lwy i tygrysy mogą pożreć :(
    1 punkt
  44. To los decyduje koło kogo nas usadza. Każdy ma przed sobą karteczkę z nazwiskiem. Niewielu znajdzie się takich, którzy zabiorą swoją karteczkę i przesiądą się na inne miejsce. //dziękuję na lekturę i polubienie
    1 punkt
  45. @poezja.tanczy Ja bym może powiedziała, że to, czego nie przyjelismy w wolności, moze znajdować się w nas, ale pozostaje nam obce... A w obcości jest cos w rodzaju "braku", czy nicości. Tak. Dziękuję Ci za inspirującą refleksję :) @Sylwester_Lasota@Asia Rukmini @Ewelina@snežinka Dziękuję Wam!
    1 punkt
  46. Jak zobaczyłem Twój wiersz Wyłączyłem "Buena Vistę Social Club" Bo chciałem na cicho I dostałem CO ZA LICHO +++
    1 punkt
  47. @tetu Poruszyłaś arcyciekawy dylemat, że oto i w poezji można w pewien sposób niewłaściwie wzrastać. Iść w skałę albo w mrok właśnie. Ta myśl wydaje mi się naprawdę interesująca... Dziękuję :))
    1 punkt
  48. @Dragaz Łzy anioła lepkie niczym smoła Wszystko z czym się zetkną Nasączają refleksją Niewinność ich jak dziecko Naiwnie wierzy w kruchość Kamiennych monolitów Wewnątrz człowieczych ciał Te łzawe kapki uczą I żłobią wolno by znów W każdej esencji życia Przywrócić światła dar
    1 punkt
  49. Dobrze napisane. Żądza porywa jak morskie fale... ;) pozdrawiam
    1 punkt
  50. Poezja to przede wszystkim emocje. Jest dla emocji ujściem, sprawia że zaczynają mówić. Wydaje mi się, że właśnie dlatego wolę poezję, głównie XIX wieczną, od prozy. Gdy czytam Dziady, Kordiana czy Pana Tadeusza czuję coś czego nigdy w życiu nie dała mi Lalka czy W pustyni i w puszczy. Czuję autentyczny dramat bohaterów, czuję jak ich emocje wręcz wylewają się z tekstu i krzyczą by tego wysłuchano. Właśnie dlatego uwielbiam romantyzm. Naprawdę starałem się polubić pozytywizm ale jest dla mnie tak bardzo pozbawiony emocji... Ja wiem, że pozytywiści również wielokroć opisywali cierpienie i dramaty ale to nie to samo co romantyzm. Nie czuję tego, nie kibicuję bohaterom. Poezja ma być piękna, ma wyrażać emicje, nie może być brukana przez wulgaryzmy, które zawsze są drogą na skróty, a które możnaby opisać inaczej. Poezja to lira, która pieknie gra i nic tej grze nie może przeszkodzić.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...