Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 21.04.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wąska ta ścieżka, bo innej nie ma. Tu, na krawędzi nic się nie zmienia. Szeleszczą słowa w otchłani czułości. Falują wrażenia jakby w ciemności. Mienią się Barwy w tańcu, w zachwycie. I nie chcą odejść, nie takie ich Życie. Jakby okruchy z pradawnej miłości, Wirują pragnienia w ścisku, bez złości. Dotykam ustami tego marzenia... Tu, na krawędzi Barwy się nie zmienią. Kolorami Śmierci tańczą szalone. Nie dla nich zmartwienia, Nie dla nich Koniec... Zatrzymam tę chwilę. Dla Ciebie.
    9 punktów
  2. najgorsze ze strachów mieszkają w wieżowcach na ostatnim piętrze drugie okno z prawej przyciemnione wnętrze czekają bez ustanku byś raczył je zobaczyć przypadkiem własnym oknem mieszkania z naprzeciwka w niższej kondygnacji i zanim ktoś zapyta ktoś bliski z głębi domu po co wyglądasz na świat skoro tu masz wygodnie wyjdziesz pomimo strachu z budynku bo przyjemnie oświetla słońce błękit zapraszając na spacer wśród wysokich wieżowców sąsiedzkie życie tętni tam łatwo zapomnisz że gdzieś po osiedlu przechadza się także jakieś widmo strachu z ostatniego piętra
    6 punktów
  3. Wiatr niesie stare pieśni, echo żałobnych biesiad, prastary dąb znów składa na grób obfite dary. Pod nim zaś archeolog myśli drapie na głowie, patrzy w stare kości, jakby na tekst pisany. Życie od nowa daje do grobu złożonemu, nadając nazwy zgrabne z własnej wyobraźni.
    5 punktów
  4. -Popatrz, bzy, kanie. -Nie jestem na nie.
    5 punktów
  5. Już sześć tygodni w bunkrze, może nam się uda, może nas nie wytropią niemieckie wilczury, za chwilę granat mogą wrzucić na nas z góry, i się skończy naszego przetrwania ułuda. Wiele metrów pod ziemią, jest nas tu trzydziestu, wiemy, że nas szukają, często słychać strzały, a inne grupy, które w głębi się chowały, były zdradzane dźwiękiem jednego szelestu. Na nic już nie czekamy, wiemy, co się stanie, dzieci, które płakały, trzeba było zabić. Słychać, że nas szukają, są tak opętani, że zrobią wszystko, żeby resztę stąd wywabić. Już jesteśmy w tym bunkrze długich sześć tygodni, my, ginący świadkowie jednej z ludzkich zbrodni. W osiemdziesiąta rocznicę wybuchu powstania w Getcie w Warszawie.
    5 punktów
  6. mówią że jak boli to nic bo kiedyś przestanie a kiedy jest szczęście to jest wszystko i trzeba je zbierać garściami zachłannie mówią że jak odszedł to nie wróci i dobrze bo po co ma wracać skoro sobie poszedł mówią: nie przejmuj się już
    4 punkty
  7. śniłeś mi się tej nocy, ach śniłeś się jak biegłeś w podskokach po miłość a ja patrzyłam z zachwytem na ciebie myślałam że o rękę mnie poprosisz ach śniłeś mi się tak mięsiście i zgrabnie twoje dłonie zwinnie oplatały mi biodra a kobiece serce pragnieniem było rozdarte chciałam byś z ust moich słodyczy napił się i nagle chłód wiatru stopą gołą poczułam ptak nocny mnie ze snu słodkiego zbudził echem dźwięk się niósł - jak głosu nuta poranek bez ciebie rozum mi ostudził przepadłeś ze snem w otchłań głęboką i nic z ciebie tu przy mnie nie zostało tylko na twoim zdjęciu zawieszam oko jestem sama i cisza najcichsza dokoła
    4 punkty
  8. Nierozumiane spektrum …Dlatego taki jestem. O czym to mówiłem? Zapewne znów myślami błądzę w swoim świecie; Wybaczcie mi po stokroć. Może kiedyś lepiej Rozmowę poprowadzę. Dziś się zamyśliłem. …Dlaczego taki jestem? Siedząc w skórze czyjejś Dość trudno manewrować. Mówią: patrz przed siebie, Lecz co jest w tym przedsiebiu? Patrzę i wciąż nie wiem, Czy aby jakiś demon za tym się nie kryje. Pamiętam coś o wietrze, coś o oceanach; Czy o tym była mowa? Przypomnijcie, proszę. Wciąż wieje, o przetrwanie walczę wpław na falach, Lecz one niepodzielnie rządzą moim losem. To statek? Był tak blisko, znowu się oddala; Rzucili mi za burtę parę starych wioseł. ---
    4 punkty
  9. w stawie Płotki tak ustaliły Szczupak Kleofas jest dość niemiły! on nie dziękuje ani nie prosi tylko o wszystko ciągle się stroszy coś pod kamieniem bez przerwy chowa z Płotek w stawie została tylko połowa ciągle też marudzi że bardzo jest głodny ze stawu zniknał nasz Sum dorodny Rak tak powiedział że to jest skandal ten Szczupak przecie to zwykły wandal! Leszcze się boją chodzić po ciemku ryby znikają tutaj bez jęku! wszak dłużej tak być nie może Raaatunku Ryby! Chroń się kto może! na Kleofasa trzeba haczyk znaleźć jaki Żaby już chciały zamknąć go do paki Kleofas się tylko śmieje nic nie rozpacza w nos ponoć ugryzł dzisiaj Sandacza Karasiowi przed nosem przeleciał ogonem Karasie wiedzą pachnie pogromem! bo tak to bywa tam gdzie staw byle jaki uciekają Płotki a gonią Szczupaki napisane w Poznaniu w 2000 r.
    4 punkty
  10. Dlaczego? Dlakogo? Dlapoco? Seranon, 20.04.2023r.
    4 punkty
  11. Aż mi się taki dowcip przypomniał: Leży sobie zakochana para w parku na trawie i w pewnym momencie, natchniona uczuciem dziewczyna mówi do chłopaka: - połóż proszę dłoń na mym łonie; A on na to: - kochanie, co to jest mymłon?
    4 punkty
  12. W szczególe świata perła ukryta w uważnym teraz życie się toczy przyszłość umknęła z planów bitewnych przeszłość utknęła na dziejów szczytach Łapanie chwili zawiła sztuka nim wpadnie w czasu pazerne sieci myśli rozbije o mury z pytań entuzjazm zedrze na szarych brukach W zachwycie pąkiem zbudzone dziecko patrzy nie czując upływu rzeki motyl ulotny przysiadł na listku zostań na dobre zwinna chwileczko
    3 punkty
  13. Poezja to Nauka — jak pałka doświadczeniem tego nieuka naucza rozpalona zapałka Zatem! Gorączką ci oświadczę, że wiążąca duszę deklaracja powie w surowym morzu prawdę Nigdy nie zdradzi: rację ma zawsze Na otwartym pobyt goi rany — rysując nam po skórach draski; na mapy spójrz i dłońmi potrzyj, Twój ogień z zimna jest tak śliski Przyjął nas do cechu budowniczych skrzepliną Krain malowniczych. Na wyspie kości nią wyprostujesz! Rozsądek bez dachu, sercem knujesz, jak pociągnąć wózek — brak kółek winny ci dać odpowiedź: czy chcecie ją znać? Historię rowerem przejedź; gdybym tak chodził, dawno bym umarł! Przez krwioplucie w Świecie bez ciała Poczuciem dymu we wzór jaskółek, połowę w analemmie zostawiam pytaniem: czy wierzycie We mnie? ***************************************************************************************************************************************************************************** Krótka retrospekcja! Treść wiersza (jedna z kilkudziesięciu) podparta jest trzymiesięcznym doświadczeniem na otwartej przestrzeni, na jakiej swój pielesz miałem. Bez ogródek — tam zaczęły się moje głosy. Więc cofniemy się do ostatniego kwartału roku 2019...wypełniwszy lukę w mojej twórczości środkiem października do końca grudnia wierszami z 'czarnej teczki' Oto jeden z nich. / byłem wówczas bezdomny / * — wiersz podzieliłem na dwie części. Tytuł drugiej /Przeze mnie: od Wojaczka i Boga! Życie żuj i poczuj etap kolejny/
    3 punkty
  14. pachnij lekko mało słów po prostu w najsłodszym śnie na jawie wtykaj kwiaty mi we włosy baraszkując po polach słuchać muzyki ptaków twórzmy tę naszą porę
    3 punkty
  15. Tul mnie i całuj częstuj miłym uśmiechem Nie tylko wtedy gdy płacze lub w Święta Kochaj mnie tato tak - jak ja ciebie codziennie
    3 punkty
  16. rybak w szuwarach- błyszczą puste butelki w świetle księżyca
    3 punkty
  17. Żarówki wypełnione kwasem… Butelki napełnione benzyną… Dysponowali jedynie ich ograniczoną liczbą… Gdy pod mury płonącego getta, Podchodziła coraz bliżej niemiecka artyleria, Wypełniona żrącym kwasem krucha żarówka, Zastąpić Im musiała odłamkowy ręczny granat, Gdy z roztrzaskanych żarówek rozpryskujące się krople kwasu, Raniły tak dotkliwie źrenice SS-manów, Z ostrymi grymasami twarzy wijących się z bólu, Przytykających panicznie dłonie do zakrwawionych oczu, Nie mogąc z bólu celować z swych karabinów, Przeklinali zaciekle broniących się powstańców, Przeto kryli się w nadkruszonych murów cieniu, Osłaniani niecelnym ogniem zacinających się rkm-ów, Gdy na nierównym bruku się rozpryskiwały, Pryskało niemieckie poczucie bezkarności, Kształtowane perfidnie przez lata propagandy, Wpajanej w zwiedzionych młodzieńców chłonne umysły, Gdy w zetknięciu z benzyną kwas siarkowy, Rodził moc strzelających w wiosenne niebo płomieni, Obejmujących niemieckie pancerne samochody, Paląc wymalowane na nich swastyki, Zmuszeni byli stopniowo się wycofywać, Mizernie uzbrojonym bojowcom ustępując pola, Upokorzeni przeklinając zemstę poprzysięgać, Pobici, skamląc w ukryciu rany lizać… - Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy powstania w getcie warszawskim.
    3 punkty
  18. w ciepłym wieczorze bez słońca ciemnieją domy rozpalają się okna
    2 punkty
  19. bywa niechcianą porą roku bo komu by wiew chłodu w już zmarznięte igiełki mrozu kłują twarz policzki w pąsach jak szalik na zdjęciu jeszcze pasuje do drewnianych sanek kiedy góra bielą trenu zaprasza na harce brodzę we śnie z pękniętego nieba spadają śnieżynki nad głową serenada w zarysach postać topnieje na skórze łaskocze myśli kolebka wspomnień luty, 2023
    2 punkty
  20. ja lalka a ty książę na białym koniu nie pasujemy do siebie ja oczy mam nitką wyszywane a ty masz ze stali zbroje ja lalka w szmatki odziana a ty książę w kolczudze po kolana a nawet niżej do nogawek mój Miły jak widzisz - nie pasujemy do siebie piekło nicościi we mnie a u ciebie niebo wiekuiste i znak śmiertelności z tobą ja lalka a ty książę nie pasujemy do siebie życie ze mną Najdroższy jest wiecznym złudzeniem ja lalka wszystko mam dwie nogi ręce a nawet głowę oczy i szyję lecz wszystko w środku puste mój książę ja tylko w twych marzeniach - żyję
    2 punkty
  21. Z pierwszą A spółkowałem, z drugą A łóżkowałem, z trzecią A łóżeczkowałem, po czwartej A ani widu ani słychu (chyba uciekła ode mnie), a zatem skrzętnie rozglądam się za piątą A... Natomiast w szóstą A już kompletnie nie wierzę i nie uwierzę dopóki jej na oczy nie zobaczę. Seranon, 21.04.2023r.
    2 punkty
  22. Dwaj królowie Na niebosiężnej górze stał diamentowy zamek Przepięknie lśnił on w słońcu i złoty miał krużganek. Naprzeciw druga góra, podobny zamek stoi, Tam także król na tronie, i rządzić się nie boi. Z kryształów wycinane korony na ich skroni W lewicy srebrne jabłko a berło w prawej dłoni. Szkarłatne aksamity, klejnotem zdobne szaty, By dobrze móc królować, król musi być bogaty, By móc pokazać światu, jak wielka jest w nim siła, By mu się żadna inna moc przeciw nie stawiła. Patrzyli na kwitnący u podnóża góry kraj, Dumali nad tym, jakby na ziemi stworzyć raj, A jeśli nie dla wszystkich, przynajmniej coś dla siebie, Królować tutaj w dole, jak aniołowie w niebie. Puszyste poduszeczki, nocniczek pozłacany, Przy takim majestacie nie może być gliniany. W kielichu rubinowa, przedniego słodycz wina, Winiarz, by je wytłoczyć, w mozole grzbiet swój zgina. W umizgach i ukłonach co rano cała świta Swym nosem przy posadzce takiego króla wita, A on sobie hulaszczo popuszcza swego pasa – Dla chama miska ryżu, bo nie dla psa kiełbasa. Zaś w dole, tam w dolinie, tam prosty człowiek wierzy, Że tak już jest pisane, tym w górze się należy. „Dobrobyt niechaj cierpią ofiarnie dla narodu! Nam pajda chleba starczy aby nie upaść z głodu!” I byłoby tak dobrze, gdyby nie na widoku Jednemu zamek drugi był cierniem w jego oku. Bo: „Taki piękny zamek!” Ach cóż tu wiele gadać, Dlaczego miewać jeden, gdy można dwa posiadać? Że kraje swoje władcy do bólu wręcz kochali, Przykładnie i w szeregu do boju iść kazali. Zalśniły w słońcu pułki, toczyły się armaty, Bezpiecznie i z oddali dowodził pan bogaty, Wysyłał raz za razem do krwawej tej roboty, Widziałeś ciężkie czołgi, leciały samoloty. Zasobne żniwa zbiera kostucha i zatrata, Już matka nie ma syna, a brat już bije brata. Strzaskane, bezimienne się bielą w polu kości, Debaty na komnatach o zgodzie i miłości. Jak, kiedy, za co, czemu i ile kto dostanie, Apele, groźby, skargi, morały i bujanie. W dolinie wrze pożoga, łzy, gwałt, strach, śmierć, wybuchy, Do nieba i do piekła leciały zmarłych duchy. Leciały do nirwany, leciały do hadesu, Bo jeden pan drugiego nauczyć chciał moresu. Podkuty stalą twardą, tratował świat koń wojny, Za długo chyba był już bezpieczny i spokojny. Los zatrząsł ziemią, skałą u podstaw gór tych obu, Ściągając powolutku ważniejszych też do grobu. Skruszony głaz się sypie, się chylą zamków wieże, Szczerbate mury stoją, nikt więcej ich nie strzeże. I jeden król gdzieś uciekł, a drugi gdzieś się schował, Na trzeciej górze zamek król trzeci zaś budował. Marek Thomanek Lato 2022
    2 punkty
  23. po śniadaniu uczę się francuskiego później kolorowy park cieszę się wiosną w tym roku wyjątkowa pragnę czekolady do kawy uroczej jak mały ptak z sałatką i cienką pizzą razem
    2 punkty
  24. - Moi drodzy, czas nam w dalszą podróż - przemówił Jezus do swoich żon i do pozostałych towarzyszy podróży podczas wieczerzy dwa dni później. - Nasi gospodarze * , co prawda - tu uśmiechnął się do przywódcy księżycowej społeczności, czyniąc w jego stronę gest pełen wdzięczności - mają nic przeciw naszej dalszej, ba - nawet dłuższej - u nich gościnie. Ale czy wypada nadużywać grzeczności? - zapytał retorycznie. - Tak, wiem, nawet gdybym nie widział - znów uśmiechnął się, tym razem w stronę Neda i legionistów, którym towarzyszyły zapoznane bliżej mieszkanki Księżyca - że niektórzy spośród nas chcieliby zabawić tu trochę dłużej. Ba - nawet nieco bardziej niż trochę. I kto wie - ponownie spojrzał na Pierwszego Lunarianina - może będzie to możliwe. - Cóż, Domine - odezwał się dziesiętnik w imieniu swoim własnym i dwóch pozostałych milites - że tak właśnie jest. I że również Ned chętnie zostałby tu dłużej. Jak właśnie tu vides, widzisz - dopowiedział po krótkiej chwili. - Sic, ego video - tak, widzę - potwierdził Jezus, uśmiechając się znacząco - że zawróciliście w sercach i w głowach miejscowym damom. Widzę też, że z wzajemnością. - Tu uśmiechnął się z niejakim przekąsem, po czym zaśmiał się swobodnie, skłaniając lekki ukłon w stron swoich żon. - Chyba wam także znane jest to uczucie. - Chyba nam też - Jezusożony wstały i odkłoniły Mu się lekko, uśmiechając się równie swobodnie. I równie znacząco. - Tylko ciekawe, skąd... - w imieniu współżon Arwena udała wahanie. Upewniwszy się telepatycznie, że Jezus chce już nic dodać, Pierwszy Lunarianin podniósł się z krzesła, by odpowiedzieć swojemu przedmówcy. - Zostańcie, jak długo zechcecie - zachęcił. - Przecież wiesz, Jezusie, że bardzo miło jest nam was gościć. - Oczywiście, że wiem - odparł Zagadnięty - a moim żonom i towarzyszom tak samo miło jest to usłyszeć. Ale długa podróż przed nami. Jak to szlakiem marzeń i pragnień. Sam wiesz o tym sporo - skinął przywódcy Lunarnian. - Mogę tylko potwierdzić - z uśmiechem pełnym znaczenia odparł tenże. - Dokąd teraz zechcecie się udać? - Rozważałem krótki pobyt na Wenus - odpowiedział mu Jezus. - Ale delikatnie dyplomatyczne negocjacje z tamtejszą Królową dały prawie nic. Nie chce ustąpić, powołując się na wiekowy, niepisany zwyczaj przodków, stanowiący tam prawo. Chociaż kieruje nią także apozytywny motyw: chęć postawienia na swoim. Zupełnie jak swego czasu Pierwszy Wynalazca, włodarz Patentonii: jednego ze światów, istniejących w innym wymiarze. ** A nie zamierzam jej zmuszać. Chociaż z drugiej strony patrząc wypadałoby, żeby ustąpiła. Tym bardziej, że to dzięki mnie istnieje zarówno jej planeta, jak i jej społeczność. Oraz ona sama. I także dzięki mnie dzierży tam władzę. Cóż - zakończył Jezus. - Dam jej jeszcze trochę czasu na przemyślenie. Ponieważ wstępując na tron obiecała i przyrzekła swoim poddanym kierować się wyłącznie pozytywnymi emocjami. I takimi intencjami. Tymczasem jej Rada Doradczyń już zauważyła, że Królowa zaczyna dawać posłuch Mrocznym Myślom. Jeszcze kilka takich sytuacji i skłonią ją do ustąpienia - pokiwał głową. - A szkoda, bo dotychczas rządziła dobrze. Ale cóż... - powtórzył Władca Wszystkiego. - Wystarczy rozważań. - Jednak my, moje ukochane - Jezus uśmiechnął się do żon - możemy udać się tam bez przeszkód. - Wasza obecność jest zgodna z tamtejszym zwyczajem. Zaś na moją nie wypada jej odmówić zgody. Z oczywistych przyczyn. Po czym dodał sentencjonalnie: - Stanie się Bogiem czyni mnie wszechuprzywilejowanym. Cdn. * Określenie to jest używane w odniesieniu do Kosmitów w serialu "Kolonia". Ale tu nadałem mu o wiele bardziej pozytywne znaczenie. ** Nawiązuję tu do "Pana Kleksa", powieści Jana Brzechwy. A dokładniej do jej drugiej części, poświęconej podróżom tytułowego bohatera. Czytelnikowi, nie znającemu tej powieści, polecam koniecznie jej przeczytanie. W sferze obecnych rozważań nad Sztuczną Inteligencją postać Alojzego Bąbla z pewnością wzbudzi określone skojarzenia. Voorhout, 21.04.2023
    2 punkty
  25. ....strasznie Wam dziękuję za wpisy. Nie sądziłem że ten utwór wywoła aż taką dyskusję. Piszę wiersz tak jak czuję, lub jak mi się wydaje że będzie dobrze, a o wielu atrybutach 'technicznych' nawet nie mam pojęcia (z racji wykształcenia nigdy naprawdę nimi się nie zajmowałem/studiowałem/itp. ) Przypuszczam, ze gdybym zaczął liczyć, mierzyć, rachować, trasować itd. to nic bym nigdy nie napisał, bo stres 'formistyczny' zasypałby sam pomysł i chęć. Jedyną rzeczą ważną jest intuicja pod kątem treści oraz rytmu i wrażenia estetycznego - a to oceniają głównie czytelnicy. Tak mi się przynajmniej wydaje. Pozdrawiam jeszcze raz.
    2 punkty
  26. chłopcy w telefonie w szafce nocnej wibrator chciałam tylko zapomnieć ale świat wysiadł zupełnie nie wróci dokąd tym razem prowadzisz mnie lęku ciało napięte nie pójdzie ból je wkrótce wytropi i pożre kobiety pierwszej kategorii odpoczywają od niczego oblatując zagraniczne kurorty robią nagie zdjęcia drugiej rodzą dzieci każdego dnia podnoszą otyłość by do wieczora zamęczyć się na amen załamanie nerwów u każdej boli tak samo
    2 punkty
  27. O czym wiersze mówią w wersach zapisanych co chcą nam powiedzieć w kunszcie im nadanym. Może o poecie o uczuciach jego a może o życia ukrytej wartości. Czasem o miłości takiej wymarzonej co serce raduje trochę miesza w głowie. O wojnie niektóre też opowiadają co w nienawiści ludzie wyczyniają. Rozmyślań jest wiele tematów spisanych lecz najpiękniejsze sercem pisane na zawsze zostaną zapamiętane.
    2 punkty
  28. patrzę daleko na krajobraz zmienia kolory i kształty jakby rozpadał się na kawałki i ponowne składał w jakąś całość tak samo człowiek wędruje przez życie pełne tajemnic odkrywając nowe drogi często wędrówka w głąb siebie jest jedyną drogą do prawdy która tkwi w otchłani naszej duszy wciąż szukamy swego kierunku by znaleźć sens i cel tej podróży każdy krok wszystkie decyzje to jak chodzenie po bezdrożach które nieraz prowadzą do nędzy czasem do celu pełnego sukcesów tworzymy barwną mozaikę która składa się z naszych doświadczeń stąpamy po cienkiej linie rozkładamy ręce równoważąc marzenia
    2 punkty
  29. Zazielenił się maj W kwietniowy wieczór Zdjął białe skarpetki Boso biega po zielonym dywanie W wiśniowych kaloszach Leniwie depcze krople rosy Szykuje odświętne szaty Królowej pszczół kwietny wianek Wiklinowe słowa plecie kwiecień Kapelusz słomkowy Słońce tak odważnie spogląda Za powiekami zieleni się maj Tymczasowy raj
    2 punkty
  30. coca cola byłem martwy olewały mnie zwierzęta — dosłownie jestem pewien że na nic lepszego nie zasługiwałem zrobiłem to sam sobie godząc się na brak brak mnie zabił nie od razu ale stopniowo i skutecznie a gdy już zmartwiały zupełnie olany wiodłem się jak kamień coca cola z puszki duszkiem wypita ożywiła jak trauma odtąd żyję bo kocham miłość mnie żywi niespodzianka jest obietnicą deseru na pytanie czy jest życie po śmierci odpowiadam twierdząco
    2 punkty
  31. @iwonaroma @jan_komułzykant Ładne. Pozdrawiam Serdecznie. PS Tak mi się skojarzyło:)
    2 punkty
  32. w światłach okien rozpalają się namiętności ;)
    2 punkty
  33. @Starzec Ostatni wers brzmi tajemniczo, więc ciekawie jak dla mnie napisane, pozdrawiam
    1 punkt
  34. @Tectosmith Cóż, masz prawo interpretować to w taki sposób w jaki Ci intuicja podpowiada :) Reszta niech będzie niedopowiedzeniem :)
    1 punkt
  35. Na pewno warto podjąć ten wysiłek. Wiem to z własnego doświadczenia.
    1 punkt
  36. Dziękuję i pozdrawiam :) To takie wygodne dla strachu czy też stracha, ma tam swój (s)pokój, bo nie każdy dociera na ostatnie piętro... z różnych względów. Dzięki i pozdrawiam :) Super. Jak jest wesoły, to się twarz uśmiechem przyozdabia :)) Dzięki i pozdrawiam.
    1 punkt
  37. Ze świętej księgi wyrwano kilka kartek. Zawierają kluczową treść. Tęczowo- niebieska okładka, ukazuje Ziemię, krzyż, człowieka… Być może, trefna jest „tytułowa strona” : świeża, piękna, pociągająca.
    1 punkt
  38. @Marek.zak1 :) Musiałem dwa razy czytać, jakoś nie załapałem, może- przed jestem, może nie. Pozdrawiam OK tytuł :) Fajne. Aha tu jeszcze jest bzykanie, eh mam spóźnione reakcje jakoś. Ciepło, pewnie dlatego, świetne. @Wędrowiec.1984 :)))) xd dobre.
    1 punkt
  39. @Corleone 11 Spóźniłam się....
    1 punkt
  40. @Dragaz Prawda. Pozdrawiam.
    1 punkt
  41. Iwonaroma... dziękuję za.. ładne.. oraz wyłuskanie szczególików... :) Janko 'Muzykancie'... wspomnienia... pamiętamy najczęściej to, co miłe... inne 'drobiazgi' idą w uśpienie, ale bywa, że z jakichś względów, mimochodem, ocieramy się o minione praktycznie codziennie. Czytam o "niespodziewajce" i.. uśmiecham się do tych słów... :) i... dziękuję za obecność i zostawione słowa. Jacku... wracam, ponieważ mam kilka słówek w odpowiedzi... :) i może nieco poza 'tematem'. darzy się dzisiaj zdarzyło wczoraj w dolinie wspomnień nokturny grane a ciepło wiosny nagrzewa ziemię by w koszu lata mieć dojrzewanie Dzięki Wam.. ślę także wiosenne pozdrowienie
    1 punkt
  42. @Leszczym amant + łóżko = przekonanie nie, nie, chyba tak: przekonanie + amant = łóżko zaraz, zaraz, raczej tak: łóżko + przekonanie = amant (ale się narobiło) -------------------
    1 punkt
  43. Niby tak, ale z drugiej strony seksualność kobiet nie zna granic.🥳☔ Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam. 👋
    1 punkt
  44. @Leszczym Może dla samego autora? Warto sobie samemu zadać takie pytanie. I niekoniecznie dzielić się odpowiedzią.
    1 punkt
  45. To prawda. Najpierw coś musi przygasnąć, aby inne mogło zajaśnieć. Tak też jest między ludźmi. I we wnętrzu człowieka, gdy jedna myśl blaknie zaczyna mienić się inna.
    1 punkt
  46. W moim mieście pada deszcz pada też ludziom na głowę z przygnębienia Ktoś rozwiesił swoje życie na sznurze żeby było radośniej ksiądz kazał śpiewać w chórze nie umiem Marian też nie notorycznie gapi się w okno jakby miał dostrzec coś niezwykłego przychodzę czasem do Mariana, bo nie może chodzić siedzimy razem gapiąc się w okno Widzimy swoje odbicia odbicia też mamy choć czasem chce mi się ryczeć no to rycz! krzyczy Marian nie! odkrzykuję a potem robimy głupie miny i przedrzeźniamy przechodniów A w czwartek Mariana zabrali myślałam, że kiedyś oddadzą ludzie mówią, że Marianowi padło na głowę, bo gapił się w okno i coś zobaczył W końcu zaświeciło słońce.
    1 punkt
  47. wśród chaosu codzienności szukam spokoju ducha w labiryntach myśli błądzę zepchnięty przez burzę uczuć czasem mrok otwiera drzwi pozwala zobaczyć gwiazdy które układają się w słowa piękne jak pieśni Babilonu tęsknota za czułością jak deszcz uderza w kamień drzewa szumią przy jałmużnie dnia opatrując zbolałe myśli odkrywam wówczas że jestem jedynie okruchem części przestrzeni otwarte serce może przyjąć nieskończone bogactwo wewnątrz mnie
    1 punkt
  48. Spójrz w moje serce, a ja otworzę twoje serce moim Słońce na niebie i dwa zakochane serca Przepłyńmy razem tę rzekę miłości Kolorowe motyle , kolorowa miłość Na łące pachną kwiaty, my pachniemy miłością i kwiatami Generatory dymu rysują serca z naszymi imionami na niebieskim niebie Skąpani miłością rozkołysaliśmy życie nasze imię to miłość Lovej . 2023-04-20
    1 punkt
  49. Udar zwód uczyni; w rdzy z drwiny, z cudów, z radu.
    1 punkt
  50. Nieuleczalnie chora planeta Z góry błękitna Na wierzchu problemy kwitną W środku szkarłatna Każda choroba jest bezpłatna Ludzkością zarażona Niesamowicie przerażona Kto tutaj potrzebuje pomocy Ludzkość co w mroku kroczy Którą śmierć bezlitośnie kosi Czy ta planeta co ludzkość na sobie nosi O tak! Strach ma przecież duże oczy I przed śmiercią w przodzie kroczy Smutna planeta z pozoru wesoła Niby ubrana, a przecież taka goła Naga jest prawdy rzeczywistość Mało tam miejsca jest na miłość Miłość w wielkim tego słowa znaczeniu Tyle podłości tam co w złości kwitnie Nie muszę mówić tego tak dobitnie A czas co pędzi jak kometa Jeszcze nie zaczął, a tu już meta Padół niedoli i niezadowolenia Potrzebuje doktora uzdrowiciela Pomocy potrzebuje Pomocy za dnia i w nocy Pukaj, stukaj, a może ci otworzą Szukaj, patrz, a może znajdziesz Nie chcesz prosić Więc nie oczekuj podziękowania Planeto, planeto czy jesteś kobietą Co w bólu rodzi cierpienia A świat się zmienia Zmienne są losy i ludzkie dole I chciałbyś czasem zakląć, ja wszystko... Zamknęły się usta milczeniem głośnym Takim zwyczajnym i trochę sprośnym Tak! Tak ja wierzę! Wierzę i coraz wyżej mierzę Wymierzam granice dobrego i złego I oczekuje sądu ostatecznego Planeto smutna pełna niedowiarków Ludzkich ponurych niedojrzałych skwarków Skwierczą jak skwarki na patelni życia I tacy pewni swojego bycia Hop! Hop! Hop! Podskakują myśli pochopne Takie przejrzyste i takie okropne Więc dokąd wreszcie planeto zmierzasz Taka błękitna w szkarłacie słońca I bez początku i bez końca... O Planeto! Jesteś taka chora Potrzebujesz od zaraz Nieśmiertelnego Doktora! 2002 *****************
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...