Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.03.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. biegnę po ukwieconej łące po złotym piasku rozgarniając kłosy złotego zboża upadam wstaję ze śmiechem wiatr rozwiewa włosy słońce ogrzewa twarz… ― składam się teraz z samego światła (Włodzimierz Zastawniak, 2023-03-26)
    7 punktów
  2. Zieleń buczyny rozkwitła rankiem, swą twarz w jeziorze obmyła. Wiatr rześki suknią oczarowała w kolorze akwamaryna. I skrzydło ważki opite rosą, słońcem już błyszczeć zaczyna. Roztacza wokół swą cichą aurę w kolorze akwamaryna. Nasze spojrzenia w spotkaniu nagłym, szczęśliwe jak koniczyna. W palecie życia zmieszane razem w kolorze akwamaryna.
    6 punktów
  3. Między Ziemią a księżycem dzieje się niespodziewanie przeleciała asteroida duża skała poza planem Nie widziano nie słyszano a pędziła wprost przed siebie doczytano się za późno jeszcze echo dźwięczy w niebie Smuga znaczy trajektorię gwiezdną drogą sypie iskry między Ziemią a księżycem przeleciała i po wszystkim
    5 punktów
  4. zdjęcie na ekranie miała gorące dłonie. jak chleb po wyjęciu z pieca. na stole stał wazon. w wazonie piwonie - to istotny element jej wnętrza. potrafiła nie rejestrować przemijających chwil jedynie przez krótki moment. pozostałe były krokami z których każdy przybliżał koniec nie przestawał skrzypieć jej w uszach chowając się nieraz w szparach pomiędzy deskami podłogi dudniąc grobowo kiedy podbiegała zarzucając mi ramiona na szyję by szeptać że tym razem wstrzyma czas na chwilę jesteśmy ale nas nie ma. dla świata - mówiła - uchylmy drzwi. niech wsadzi nam łeb do pokoju będziemy wdychać śpiew ptaków i cykad później znowu się przed nim schowamy w tym celu pielęgnuję ogród. wspólnie znajdziemy ścieżkę która stanowi początek poprowadzę cię za rękę tam gdzie nie trafi a jeśli spomiędzy krzewów usłyszymy jego warczenie zagłuszymy trzaskiem skóry chrzęstem przygryzanych spojrzeń.
    4 punkty
  5. kiedy powrócisz wietrze zbłąkany do zgubnych skrzydeł z dala od nieba teraz powiewem nucisz plugawym piosenkę w której słowo umiera po cóż szybować nisko choć pięknie kiedy to cienie tłumią wzbijanie gdzie w mroczny kokon nuty zaklęte po raz kolejny stuka poranek wierzę że wrócisz zbłąkany wietrze do zgubnych skrzydeł z dala od nieba proszę niech powiew twój dziś uplecie piosenkę którą można zaśpiewać
    4 punkty
  6. Pani pozwoli? Opowiem Pani krótką historię, nieco zmyśloną. W pewnej operze na scenie stali znani aktorzy... powiedzmy w koło. Pierwszy, to śpiewak, Singerem zwany, druga Japonka niczym śnieg biała. Upudrowana, umalowana, dlatego Juki się nazywała. Tuż obok brat jej, znany artysta, przy tym do siostry podobny nader. By po angielsku z nim mówić przystał, więc go nazwano po prostu Brother. Trzeci był Niemiec, dumny i ciężki. Choć do Japonki wciąż wzdychał: Och! Ach!, to jednak nie miał szans u panienki, bo nazbyt krótkie nazwisko miał: Pfaff. Przyleciał do nich zwinny Pegasus, do towarzystwa wniósł świeży powiew i opowiadać zaczął od razu intrygującą, starą historię. Plótł o Łuczniku w dalekim kraju, który nie strzelał lecz nieźle śpiewał. Towarzyszyło mu w tych wyczynach antyczne bóstwo, jakaś Minerwa. Potem wymieniał wielu artystów, ze stron odległych i całkiem bliskich... Przerwał mu Singer: Dość tych wybryków! Patrz! Tutaj leży babka nas wszystkich. Na środku sceny, w krąg otoczona, leżała prosta igła do szycia. Poprzez jej ucho wielbłąd próbował... i tak próbuje chyba do dzisiaj.
    3 punkty
  7. Przypadek jest smutną, choć oryginalną postacią. Niestety to wcale nie jest dżentelmen w kapeluszu. Jednym słowem jest za mało uprzejmy i koleżeński. Często mu brakuje ogłady, klasy i bywa arogantem. Kłótliwie polemizuje z losem i przeznaczeniem. Warszawa – Stegny, 25.03.2023r.
    3 punkty
  8. Nie kupisz jej na targu nie znajdziesz w ciemności czy między gwiazdami nie ukradniesz jej Ona sama cię odnajdzie musisz tylko otworzyć przed nią swe serce i to szeroko Tak tak moi mili najmilsi to nie są puste słowa one tętnią sensem płoną płomieniem W którym widać wiarę prawdę nadzieje czyli czystą jak mgła miłość
    3 punkty
  9. Hej Wszystkim, W końcu, po dwóch latach, udało mi się wyszykować nowy tomik poetycko - prozatorski pt. No jasne. Udało się to przedsięwzięcie dzięki wydawnictwu WFW. Oto link https://wfw.com.pl/ksiazki/no-jasne/ Natomiast te osoby, które może by chciały ten tomik z dedykacją, czy jakby inaczej, a zwłaszcza te, z którymi mam kontakt na tym forum i te teksty również Im zawdzięczam, poproszę o prywatną wiadomość, bo mam trochę autorskich egzemplarzy :) Ponadto - z największą przyjemnością - wymienię się na tomiki :) Leszczym - Daniel Forsit
    2 punkty
  10. Warto kochać warto marzyć warto żyć Bo to wszystko razem spięte tworzy nić Nić po której się wspinając nie spadniemy w dół
    2 punkty
  11. dbałość o przyjaźń niekiedy wyjdzie bokiem nie kiedy chcemy
    2 punkty
  12. za czerwonym słońcem łowiliśmy ryby czas mrugał jednym okiem na wyspie łotrów zawieszonych głowami w dół dzieliliśmy łuski jakby tego nie było przeszliśmy dalej nie mogąc znaleźć haczyka
    2 punkty
  13. te kruki i te drugie stwory czarne jak noc pulsującą endokrwinością wczorajszego wina po kawałku biorą przywieram do ściany są
    2 punkty
  14. z każdego dymu i z każdej mgły można wyjść we dwoje czystymi jak kryształ Janusz Józef Adamczyk
    2 punkty
  15. Siedzę na dnie a akwen tonie zamula krew do szpiku sieci znad bagna ślep ukąszeń powiew przyniósł na brew: czy w oko wleci? Z mokradeł kraść szuwary niżne chciał człek a paść przyszło mu teraz… Przeszłość go w jaźń boleści gryźnie liźnie go zaś wilgoć po nerach. I na twarz! Sru! I leży w młace półtwardy strup ze ślipiów ściera a serce w słup – przyznaje rację z którymi glut mózgu się spierał. Chcę wstać więc… siadłm – śniony początku trzebnickich bram – toć jeszcze bagno. Choć w kościach szlam bąk koński w oku się zry! wam wam: klęk na! kolanko.
    2 punkty
  16. czasem myśl przychodzi nieoczekiwanie bezbłędnie trafia w sedno by po chwili ulecieć zaginąć bez wieści z rozmachem w zapomnienie biegnąć dlatego myśli warto chwytać łapczywie nim skrzydła rozwiną i nie ulecą nim nie przeminą jak w życiu wszystko przemija są jak dzika zwierzyna - więc wiążę je mocno przeciągam przez palce i zapisuję w telefonie lub na kartce - klasycznie jak dawniej myśli bywają cenne a nawet unikatowe czasem są też zwyczajnie bolesne niczym widok drzewa połamanego zbyt silnym wiatrem myśli... jakie by nie były myślenia są warte
    2 punkty
  17. onieśmielasz mnie zapachem w słowach jak skalpel masz ziarenka gorczycy ukryte - prawie niewidoczne smugą myśli spowite i przenikliwym wiatrem twoich przewinień i wykroczeń obezwładniasz mnie ulatuję jak ważka nad czarnym stawem skrzydła moczę w oparach szamocząc się z powietrzem i tlen łapiąc zachłannie lecz zbyt szybko - pochopnie dławię się ach gdyby tak wzlecieć pod obłok do swoich braci gwiazd i spłonąć w ich blasku pierwszy i ostatni raz ach gdyby tak spojrzeć ci gniewnie w oczy zanurzyć w głębiach i uciec najdalej chwytając się brzytwy skutecznie i wbrew woli wszechświata rozpłynąć się ach gdyby tak zrobić cokolwiek by uciec stąd
    2 punkty
  18. Bo czarnobiałe szybciej płoną Krzyczą zdania, przecież ciszy nie widać, Dźwięki są naturalnie też obdarte z koloru, Gdzie się wtem, ten człowiek musi udać, By zrozumieniu treści dodać barw ferworu. Czy istnieje do treści instrument obrazujący, Który można magicznie człekowi dodać? Czy istnieje magik do wizji drogę torujący, Który paletą barw pomoże lirykę sprzedać? Zdania pisać bez tła, ciepła, wibracji głosu, Bez tej duszy wyrwanej z piekielnych otchłani, Nie jest sensem, który przetrwa siłę ciosu, Częściej twórcę zamiast wznosić - to zrani. Dajmy literom żenić się ze sobą i oddychać, Niech zjedzą i napoją się radioaktywnością, Bo inaczej słabe wiatr krytyki będzie spychać Tam gdzie zabija duch zwany - bezczelnością Namaluj obraz ryzykowny, oby nie już znany Zapomnij, co już spisano w treściach świętych Inaczej jak grafoman będziesz wnet pokonany Upokorzeń przyjdzie odczuć tobie niepojętych Bo przecież czarnobiałe treści szybciej płoną Wśród spojrzeń ostrych wiedźminów poezji Bo nie są wartością otoczone - kunsztu błoną Bliżej im do nieistnienia i do czczej herezji Autor: Dawid Rzeszutek (c)
    2 punkty
  19. Babka, choć żyła w samych Ramotach, na pomoc... przykupiła... robota.... Gdy robot dywan jej czyści, kpią... w kabarecie artyści. A babka - kawę sącząc - przegląda.
    2 punkty
  20. Zapach dymu w pościeli papierosy więdną w wazonie nic się nie zmienia zanurzeni we wczorajszej wodzie wokół mnie głosy nie wierzę w czas szepczą że płynie kalendarz wtopiony w ścianę martwe drzewa wczoraj byłam w atenach do dziś stoję zgubiona schowana za kolumnami dni ostały w antyku sen w samotności greckie łoże w świątyni zapach dymu w pościeli
    2 punkty
  21. od jedenastu miesięcy mieszka z nami syn maćka sąd rodzinny jest zły na maćka bo maciek wziął sobie za żonę kolejną i z nią chce wychowywać syna a matka chuja ci do mojego a sędzina (nie piękna nie młoda nie w sam raz) zaśpiewaj mi koteczku jeszcze raz no i tak sobie śpiewamy w preselekcji do eurowizji gdyby nie blanka bylibyśmy na szczycie notowań
    1 punkt
  22. - Przecież gdyby chciał...Poklepała się po ramieniu i zamilkła. Wiedziała doskonale, że nie da się poskładać nadziei, które z powodu jego milczenia, w jednej chwili rozsypały się w drobny mak. Cały jej świat dryfował teraz zupełnie mimowolnie i w rozchwiany sposób. Kołysał się jak samotna łódź na mętnym oceanie jej mglistych myśli. - Znajdzie tysiące powodów, całe mnóstwo przyczyn, morze racjonalnych argumentów, w których każe mi się zanurzyć...Przerwała myśl. Nie była w stanie snuć dalszych rozważań. W drżące dłonie schowała twarz - bladą jak papier i prawie przezroczystą. Zesztywniała w środku. Wszystko w niej choć żyło, było martwe. Zastygła w pozycji embrionalnej, jakby chciała ukryć swój ból, schować go przed całym światem, bo przecież nikt nie mógł się dowiedzieć jak bardzo cierpi i że jej wnętrze jest niesamowicie delikatne. Tylko poduszka, całkiem mokra od łez, znała jej sekret i tak miało zostać na wieki. - Przecież gdyby chciał... Powtarzała najboleśniejsze zaklęcie... Gdyby chciał... Błądząc tą jedną myślą, gładziła swoje delikatne dłonie. Rysowała na nich znane kształty, te którymi on pieścił jej plecy, kiedy nadzy leżeli, z lubością wpatrując się w siebie. Pragnęła, żeby był z nią teraz, żeby czas zniknął, a przestrzeń skurczyła się do rozmiarów ich ciał. Marzyła by go poczuć, stać się jego częścią i być z nim na zawsze. Tak po prostu i już nic więcej.
    1 punkt
  23. Nikt nie wie, nikt nie rozumie Tak głębokiej potrzeby. Pozostają jedynie kolejne lajki A ja poprostu chcę już nie być ... To co moje już się skończyło. Nikt nie widzi, ale już nie ma Nadziei, słońca, szumu wiatru ... Ogrzej mnie raz jeszcze ziemio. Piasek między palcami skończył się. Nie ma skąd czerpać, nie ma skąd brać. Wybacz kochanie, że zawiodłem. Zamknę oczy jeszcze raz jeden. Wybacz.
    1 punkt
  24. to wieczne wcale nie jest na potem ono już dzisiaj tu się zaczyna nie jest poezją srebrem ni złotem myśl swą zatrzymaj to chwiejne zda się tylko z pozoru gdy się przypatrzysz - świata opoką więc je pokochaj przynajmniej polub zdobędziesz złoto to wątłe ciągle samo się zmienia staje się mocne i nie zanika nim się spostrzeżesz zdobędzie gremia więc nie unikaj to straszne w końcu straszyć przestanie by piękne formy dyskretnie przyjąć byś całe dobro mógł Jemu zanieść i wyznać miłość to płoche marzy aby zaistnieć przestać się chować we własne wnętrza możesz mu pomóc umysłem bystrym jest kropla szczęścia to szybkie chwilą którą masz złapać bo przyszła tutaj tylko dla ciebie by wzbudzić w tobie radość i zapał nie mów że nie wiesz jeszcze przygniata bagaż uczynków gdy w końcu idziesz po drodze mlecznej sam się osądzisz i westchniesz cicho istnieję wiecznie
    1 punkt
  25. Jezus nie pytał żadnej z żon, czy czuje się usatysfakcjonowaną miłosnymi uniesieniami. Nie chodziło tyle o to, że jako Wszechwiedzący wiedział wszystko, ani też, że nawet gdyby nie wiedział, to ze swymi duchowymi umiejętnościami mógł w każdej chwili zajrzeć do każdego z żoninych umysłów - i wtedy już wiedziałby. Rzecz polegała dokładnie na tym, że wyczuwał wszystkie pragnienia i odczytywał wszystkie myśli. A jako mężczyzna w pełni doskonały w taki też idealny sposób owe pragnienia spełniał. Dlatego wyznania "Tak mi było dobrze w nocy" * i prośby o więcej były Dlań tyleż spodziewane, ileż oczywiste. Ale, ponieważ Dlań również, jako człowieka i jako Boga, stanowiło przyjemność słuchanie takich wyznań i otrzymywanie takich próśb, przeto nigdy owej oczywistości nie podkreślał. * * * - W takim razie lecimy? - książę Jurij zapytał retorycznie w imieniu Jezusa, gdy śniadanie w sali biesiadnej zaczynało dobiegać końca. - Proszę więc, gdy skończycie, wrócić do swoich komnat, zabrać ze sobą potrzebne rzeczy i przyjść na dziedziniec. Pierwszym miejscem, do którego polecimy i w którym się zatrzymamy, będzie nasz Księżyc. Jego gospodarze zostali już powiadomieni i czekają na nas ** . - Gospodarze? Naszego ziemskiego Księżyca? Ale jak to? - odezwało się kilka mniej świadomych osób. - Skoro nasz dostojny gość tak twierdzi, najwidoczniej jest to prawdą - odparł książę, udzielając tym samym odpowiedzi dostosowanej do stanu świadomości pytających. Chociaż, jeśli chodzi o niego samego i o księżnę, oboje doskonale wiedzieli, jak sprawy się mają. - Gdy przylecimy i wylądujemy, sami zobaczycie - dodał, odebrawszy od Jezusa telepatyczną sugestię, by tymi właśnie słowy uzupełnił odpowiedź. - To, co zobaczycie - co zobaczymy - będzie fascynujące... * * * Lot na Księżyc nie trwał długo i z racji technicznych możliwości gwiezdnego statku odesłanego w inny wymiar aroganckiego Anunnaki - przewyższającego pod tym względem bardzo wiele istot sfery Mroku, o ile nie każdą - i z racji stosunkowo małej przecież odległości. Gdy pilotujący statek Jezus zbliżał się nim do powierzchni Księżyca po stronie niewidocznej z Ziemi, książę Jurij włączył komunikator, by powiadomić o ich rychłym lądowaniu. - Witaj, Jezusie - odezwał się przywódca kolonii Starszych Sióstr i Braci, zamieszkujących ziemskiego satelitę. - Witajcie i ty, księżno Molchano i ty, książę Juriju - w głosie mówiącego pobrzmiewały szacunek dla tak znamienitych gości i osobista harmonia. - Cieszymy się, mogąc gościć was i waszych towarzyszy. Otwieramy bramę hangaru, zobaczycie go na prawo od toru waszego lotu. Istotnie, na powierzchni Księżyca, widocznej przez okna z prawej strony kabiny pilota, pojawiło się jakby pęknięcie. Najpierw wąskie, w postaci świetlistej linii prostej. Stopniowo stawało się coraz szersze, przyjmując kształt rozświetlonego prostokąta. Jezus stopniowo zmniejszał prędkość pilotowanego pojazdu, jednocześnie zbliżając się do wlotu do wnętrza Księżyca, aż do zupełnego jej zredukowania, by zawisnąć nim nad hangarem. A potem, ustawiwszy pomocnicze silniki hamujące we właściwej pozycji, opuszczał statek coraz niżej i niżej. Aż do precyzyjnego nim wylądowania w miejscu, wskazywanym przez mrugające zielonymi strzałkami światła czujników. - Ano, to jesteśmy na miejscu - uśmiechnął się do swoich żon, które koniecznie chciały zobaczyć ostatnią część lotu i przebieg lądowania z kabiny pilota. Dla rozładowania ich niepokoju - najmniejszego u Mai, przyzwyczajonej wszakże do odbywania kosmicznych lotów, a najsilniejszego u Ewy - uśmiechnął się niczym Obi Wan Kenobi po szczęśliwie zakończonym awaryjnym lądowaniu na Courusant. - Znowu się udało *** . Po czym włączył urządzenie do komunikacji wewnętrznej, by poinformować pozostałych uczestników wyprawy, że mogą szykować się do wyjścia. - Czekajcie koło wejścia - powiedział. - Za chwilę opuścimy nasz statek. Przywódca Gospodarzy, jego rodzina i najbliżsi współpracownicy już czekają, by nas powitać i ugościć. Możecie oddychać swobodnie - dodał uspokajająco, odbierając myślowe obawy Neda Landa. - Wewnątrz Księżyca jest wytwarzana, przy pomocy maszyn, potrzebna nam atmosfera. Bardzo zbliżona do naszej, ponieważ nasze ziemskie organizmy są podobne do organizmów istot tu mieszkających. Po czym znów uśmiechnął się, zwracając się do swoich żon. - Chodźmy się przywitać. * * * - Witajcie - ze swobodnym uśmiechem powiedział Jezus do również uśmiechniętego przywódcy miejscowej społeczności Starszych Sióstr i Braci. - Miło was znowu spotkać. - Witaj, Jezusie - jako się rzekło, wspomniany przywódca był równie naturalny i swobodny. - Witam serdecznie Ciebie, twoje żony i wszystkich pozostałych towarzyszy. Powitalne grzeczności i wstępne rozmowy były równie swobodne ze względu na wysoki poziom świadomości większej części przybyszy z Ziemi. Jedynie w przypadku Neda i Rzymian, ze względu na wojownicze przecież ich usposobienia, Gospodarze potrzebowali trochę bardziej koncentrować uwagę... Cdn. * Słowa te zaczerpnąłem z "Ostatniego Dona" autorstwa Mario Puzo. Kto nie zna, polecam. ** Film potwierdzający, że satelita Ziemi jest, mówiąc wprost, stacją kosmiczną, można obejrzeć na kanale "Tajemity" na YouTube. *** Cytat pochodzi z odpowiedniej sceny "Zemsty Sithów", III Epizodu "Gwiezdnych Wojen". Voorhout, 25.03.2023
    1 punkt
  26. Przyjdź do mnie na ogród, Mam dużo liści. Wysokich, średnich i niskich, Łysych, poczochranych i siwych. Dopasujemy któryś do pary... To magiczny ogród, tylko my i na ławce vip. Wokół te liście zagadką jak w "escape room", Zagrabimy je razem. Odnajdziemy pod którym leży klucz. Taranem od liścia, weprzemy antywłamaniowe drzwi. Otworzymy w końcu zamek, nim skruszeją zapadki na starość...
    1 punkt
  27. Znów dziś czuję ból...recepty nie będzie, sam wypisałem blankiet na dół. Jest ciemno wśród nocnych lamp. Nie chcę złamać szpadla...Tak mocno dziś chcę. Tak żaluję choć nie wiem czy wie...Tak głeboko zanurzam go w ziemi. Jest twardo ale płaczem ją napełnię. Motywują go wyrzuty. Im więcej ziemi, tym bliżej do pokuty... Te kilka lat zrobiło swoje. Moje dwie sikoreczki, przylatują na krótkie przestoje. Nie słyszę na co dzień ich szczebiotu...oddala się codziennie, bliżej im do grzmotu... Wtedy naciskam go mocniej. Wybieram więcej... Mam zbiornik do łez, zatankowany codziennie. Już nic nie widzę, sól mam na ustach. Na ślepo wyrzucam spod stóp. Nie wiem czy żyję czy już płacze duch? Chciałbym to cofnąć. Patrzeć jak latają. Wyrzucić szpadel i wlożyć czysty but...
    1 punkt
  28. Amir* dom ma, na palach, w Nepalu, który ktoś cal podpala, po calu. Napalony, do Anglii spływa palant, bez żagli. To się w pale nie mieści, z perkalu!? * - w luźnym tłumaczeniu 'bogacz'
    1 punkt
  29. Za górami, za lasami mieszkał łotrzyk z łotrzykami. Napadali, rozkradali i to wszystko oddawali, bo mieszkali w pięknej grocie, na brylantach i banknocie. Chochlik Argus tak im kazał, by tym czynem grzech wymazać. Wszystko, co nie swoje skradli, rozdawali – czas ich naglił. Porzuconym matkom, wdowom, chochlik groził im surową karą za niewypełnienie, bo mógł stracić swe schronienie. Tak, więc łotrzyk z łotrzykami za lasami i górami darł, okradał fortunatów, ludzi próżnych i satrapów. Przekazując spore datki i na wdówki i na dziatki. Sam się przy tym nie wzbogacał, może jeno wdówkę zmacał, kiedy chochlik zdejmie jasyr capnie z groty rarytasy i ucieknie z łotrzykami, brylantami, banknotami. Poczekajmy tutaj na nich, na łotrzyków tych kochanych. ___ 26 marca obchodzimy Dzień Dobrego Łotra (Dzień Janosika)
    1 punkt
  30. miała smutną duszę choć na zewnątrz taka wesolutka uśmiechała się szeroko zawsze szczerze od ucha do ucha a jej dusza wciąż była smutna
    1 punkt
  31. @Klip To mnie z kolei przypomniałeś o motylach - "jeden motyle, drugi mo tyle"
    1 punkt
  32. gdyby grał co rok byłby i prorock
    1 punkt
  33. Proszę bardzo. Muszę uważać, żeby nie zabrzmiało zbyt seksistowsko :-)
    1 punkt
  34. - przewidywanie - To zdarzenie spowoduje, że przypłyną gęstsze chmury, kiedy ogon asteroidy garść popiołu sypnie z góry. Wkrótce też nastąpią skutki w aurze; popiół wiatr rozwieje. Nie zostanie obojętne to, co się w kosmosie dzieje.
    1 punkt
  35. @Ewelina Wydaje mi się, że trochę znam Peelkę i wierzę, że ta miłość kiedyś była. Strata jest dotkliwa. Wiem o tym. Powiedziałbym, że wszystko będzie super, ale sam sobie pomagam piwem :-) No, z tym, że Peelka doczeka się w końcu uczuć za którymi tęskni. A na dzisiaj proponuję razem z winem pożegnać przeszłość. Niestety trzeba. A wyobraź sobie, że u mnie też deszczowo.
    1 punkt
  36. @Ewelina Każdy ma możliwość wyboru. Czasem te wybory są tak zaskakujące i tak niezrozumiałe dla otoczenia... Ale jednostka - to nie otoczenie, a otoczenie - to nie jednostka. Ona sama często nie wie, skąd taka jej decyzja.
    1 punkt
  37. @Tectosmith Dziękuję. Miło mi.
    1 punkt
  38. atmosfera owszem iskrzy bo się ludzie za łby biorą miast w spokoju się wyciszyć przyjąć co da los z pokorą
    1 punkt
  39. @Tectosmith to ja skorzystam:)
    1 punkt
  40. Nic złego się nie zdarzyło, skąd więc to rozczarowanie? Wyjaśniło się... p o c z a s i e; wątpliwość dnia pozostanie. Obiekt umknął dziś uwadze, choć działają wszystkie zmysły... P o z a o c z n i e, brak image, tylko atmosfera iskrzy.
    1 punkt
  41. @Kwiatuszek Ależ z tego co widzę masz tyle i ile trzeba weny :))
    1 punkt
  42. male fajne rymiczno-rytmiczne niby nic lecz autor spostrzegł w tuzin wersów zamknął ładnie śpijcie spoko ludzie prości bo włos z głowy wam nie spadnie :)
    1 punkt
  43. już na ten temat można coś powiedzieć Pozdrawiam:)
    1 punkt
  44. Boże bawisz się. - Prowadzisz grę. Zawodzi małżeństwo. - Seksualna gra. Inspiruje rozgrywka logika. Najpiękniejsza w poezji jest… „Hazardzistów” gubią szulerzy. (Też losu)
    1 punkt
  45. Piękny ten wiersz! Dziękuję. Oczywiście nie wiedziałem, że Twój tata pracował w teatrze, ale, co zabawne, początkowo chciałem umieścić moje postacie na scenie w teatrze właśnie. A to dlatego, że Isaac Singer, który był inżynierem wynalazcą i na swoich wynalazkach dorobił się fortuny, tak naprawdę całe życie marzył o prowadzeniu teatru. Gdy był już już bardzo bogaty, kupił jakiś teatr i zaczął wystawiać sztuki. Niestety przestawienia, to były klapa za klapą, do tego stopnia, że groziło mu bankructwo. Wpadł wtedy na genialny pomysł. Ustawił na scenie kilka egzemplarzy skonstruowanych przez siebie maszyn do szycia i zatrudnił do ich obsługi krawców, którzy przed publicznością szyli na nich garnitury. Bilety na to "widowisko" sprzedawały się jak ciepłe bułeczki, sala codziennie pękała w szwach. Singer odrobił szybko straty, sprzedał teatr i zajął się przemysłową produkcją swoich maszyn do szycia. Pozdrawiam albo mi wali :)))) Dziękuję za wsparcie :) Pozdrawiam
    1 punkt
  46. "Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi..." on jej na to. :))) Pozdrawiam
    1 punkt
  47. @Rolek Dzięki za cenną uwagę Mistrzu. Zachowam w mym sercu na przyszłość. Niestety uwielbiam rymy gramatyczne a nawet częstochowskie. Pozdrawiam i miłego dnia.
    1 punkt
  48. @jan_komułzykant Narzeka stara panna z Kraśnika: "Toż droga pani od października, pewnie z powodu zmian diety, mam robaczywe sny niestety, i nawet komar mnie nie wybzykał!" Pozdrawiam
    1 punkt
  49. @Jacek_Suchowicz Zdradzisz co to takiego?
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...