Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.02.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wczorajsze niesnaski kotłują się jeszcze Przepuszczę przez sito ironii Nie przeszło Więc tlą się, nie sposób pomieścić je w wersie Bo punkty zapalne rozsiane zbyt gęsto Gdzie życie się toczy? Na chłodnej posadzce W konwulsjach, cierpliwie poczeka aż skończysz Na razie w skupieniu przygląda się walce Los, który się z nami uwielbia tak droczyć
    8 punktów
  2. Ktoś był i odszedł, coś było, zniknęło, nachalna cisza wdarła się przez szyby, znużony umysł powiela złudzenie że cały świat wokół jest tylko na niby Szczęście było sztuczne, uśmiech na pokaz, wypełniały pustkę, choć tylko na moment dawały złudzenie upojnej trwałości choć jak moneta mają drugą stronę W bezruchu został ruch a obraz się ruszył martwa natura umarła na nowo stracił swój sens każdy zapach, ruch, każde spojrzenie, szept, każde słowo Skonało coś wewnątrz, co trzymało iluzję wyszedł w końcu cień z jaskini Platona, minął czas mroku, co zakrywał pustkę by człowiek po chwili mógł się przekonać lecz czy nic nie trwa wiecznie, czy nie ma nadziei? mógłbym tak pytać przez kolejne lata, lecz ciężko mi pojąć czas co tak leci i ciężko mi pojąć tę logikę świata
    5 punktów
  3. Od nowa wciąż zaczynam Czas przecież w miejscu nie stoi Chciałabym czegoś dokonać Lecz w głębi serca się boję. Dzień daje mi obietnicę Jeszcze nie wszystko stracone Staję do walki by życie Szczęściem było nasycone. W nocy zaś przyjdą marzenia Jak zawsze w magię odziane Poczekam na ich spełnienie I stworzę z nich bezcenny diament.
    4 punkty
  4. pragnę ciepłej plaży zagraj na gitarze Elvisa serenadę zanucę w jasnej koszulce wodą falą nas porwij
    4 punkty
  5. Po kosmosie wędrując jego kresu szukałem lecz zamiast jego końca począdki odkrywałem Poczatki nowych światów które swymi barwami do dalszej podróży mnie prowokowały I tak co noc po jego przestworzach wędruje kometom i gwiazdom za piękno dziękuje Lecz gdy dzień się budzi do domu zawracam i na swojej mapie te miejsca zaznaczam Bym gdy wieczór nadejdzie miał bliżej do słońca za którym być może ujrzę początek końca
    3 punkty
  6. Chłopczyk Ma duże, niebieskie oczy Świdruje nimi sufit i ściany To obraz który widzi częściej Niż obraz własnej mamy. Ojca nie ma, znaczy ma Ale chleje i ćpa. Ma trzy miesiące I tylko raz w życiu widział słońce Czuje dym papierosów Powietrze jest duszące. Ktoś przyszedł, słychać głosy Stanowcze i chłodne "Dziecko płaczę - bo jest głodne" Jakaś Pani w koku Z łezką w oku Podchodzi do jego łóżka Ma zaciśnięte usta Owija go w kocyk Bierze na ręce I szepcze do ucha Nie wrócisz tu więcej. W szpitalu go badają Ma naciągniętą nóżkę I coś z serduszkiem. I anemię i niedowagę Ale nie płacze. Jest w szoku. Bo ktoś mu poświęca uwagę. Czekają na niego Nowa mama i nowy tata Tak. To prawdziwa historia. Znam dobrze tego dzieciaka.
    3 punkty
  7. Jaką siłę trzeba mieć, by wyprostować plecy skrajnie przygarbione? Ile lat uczyć się, że w miłości nie zawsze jest dobrze? Ile czasu umierać z rozpaczy, by jeszcze umieć się podnieść? Jak bardzo być ślepym, żeby belki w oku cyklopa nie dostrzec? Jaką trzeba wyobraźnię mieć, by widzieć życie w różowym kolorze? Ile lat księgi studiować, aby zrozumieć, że wszystko to marność...? ... Choć może myśleć o tym wciąż wcale nie jest tak rozsądnie?
    3 punkty
  8. Poznałem kiedyś człowieka, walczył on wówczas z alkoholem. Długo utrzymywał się remis, aż nagle wódka zyskała przewagę. Nieraz upadł i wiarę w siebie tracił, gotów był już porzucić nadzieje. Coś jednak w jego głowie się tliło, inteligencji swej przecież nie stracił. Nie przegrany był tylko chory, uzależnienie da się przecież leczyć. Łatwa ta droga zapewne nie była, ale jedyna i to wreszcie zrozumiał. Podsumował wtedy swoje myśli, sięgnął po pomoc i nakreślił plan. Obecnie bez picia się dzielnie trzyma, nieco odmieniony co wyraźnie widać. Jak długo wytrwa tego sam nie wie, nie chce się poddać i za to mu chwała.
    3 punkty
  9. Są prawdy uniwersalne w kole życia i chce się żyć, bo to życie tak gładko kołem się toczy, przed siebie pędzi i nic że czasem na oślep, bo my w pasach zasad mocno przypięci - tych, które rodzice w dzieciństwie do głowy nam wepchnęli - czasem szło lekko, a czasem nie bardzo do nauki chętni - byliśmy nadmiernie krnąbrni. Ale i to bez znaczenia, bo życie kołem się toczyło i dalej się toczy. Czy z nami czy bez nas... Pędzi jak głupie i kręci się, wciąż kręci. Bezbłędnie na swój sposób - roztropnie, czasem hałaśliwie, a nawet frywolnie. Jak motyla rzucającego się na szybę, kwiat w urodzie cudny, stojący za oknem, nęci, tak życie nas zachęca z rozmysłem wielkim, a nigdy pochopnie - do wirażów szalonych z nim. Bo są prawdy uniwersalne w kole życia, wartości ponad czasem dla wszystkich pokoleń. Dzięki nim życie toczy się tak zgrabnie jak koło. Ale przyznać należy, że są chwile, gdy od nadmiaru wrażeń i zmartwień jest bardziej kwadratowe.
    3 punkty
  10. Jestem emocją gdy tworzę wiersze. Na co dzień głównie milczę i cierpię. Płaczę samotnie i skrywam w sobie Wszystko co dzieje się w mojej głowie. Nawet gdy widzę coś z zakochania Myślę - udaje z politowania. Nawet gdy mówi - Moja królowo. Mózg dopowiada - tak tymczasowo. I myślę sobie - boi się odejść. Powinien odejść. Bo jestem chora. Chora...na serce.
    3 punkty
  11. Ach, ach donikąd najlżej się nam idzie możesz bowiem rozgościć się w zajeździe i niejeden zjazd tobie wcale niestraszny meta zowie się końcem twej tutaj tułaczki no bo kupujesz od baby ze dwie flaszki a z piękną Justyną z sąsiedniego osiedla w głowie wam fistaszki, Michaszki i igraszki nawet ci nieprzychylni określają per ważki. Warszawa – Stegny, 20.02.2023r.
    3 punkty
  12. ONA LUBI ona lubi pomarańcze teraz leży na leżance myśli o niebieskich migdałach bo jest cudna doskonała i taką ją szalenie lubię boję się czy jej nie zgubię ona ciągle znika czaruje śliczna a ust nie maluje uwielbiam jej wygłupy różne bo nasze życie nie jest próżne obfituje w różne hece kawały z nią świat jest taki wspaniały 2.2023 andrew Coś takiego śpiewali na deptaku w Zakopanem
    3 punkty
  13. Ile to już dni przeminęło czy ja jeszcze ogarnę ile to już nocy nieprzespanych przez koszmarne sny co wracają i bladym świtem jak bańki znikają dręcząc zmęczoną duszę krótko w myśli zostają Warto żyć dla chwil kiedy słowa na stosy ofiarne nie pójdą i nie pochłoną je piekielne płomienie gdy po niektórych znikną na zawsze nawet cienie tam gdzie w popiół się obrócą marzenia czarne Ile razy jeszcze mi inni szepną jak życie kochają ilu spotkam takich którzy dziś własne życie oddają nawet za tych, którym lepiej byłoby się nie urodzić po raz kolejny w mej wędrówce uczę się chodzić Wraz z godzinami, które zegary ciągle odmierzają czasem życie jest jak w ciemnym lochu uwięzienie skazany za wszystko- katem jest własne sumienie Tak dawno stawiałem zamiast liter znaki niezdarne dzisiaj w strofach wyrażam wczorajsze milczenie Podobno zostaliśmy stworzeni jako losu kowale ja nie pożałuję choć jednego dobrego dnia wcale Od zawsze noszę w sobie ukrytą jedyną nadzieję jeszcze słońce powróci i zziębnięte serce ogrzeje
    3 punkty
  14. Bo czasem jest się tą parszywą Strzygą, Cholernym pasożytem na pieprzonej ziemi. Bo czasem trzeba więcej wchłonąć gnoju, Nie płakać nad straconym istnieniem. Bo trzeba jednak istnieć wbrew przeciwnościom, Trzeba głośno krzyczeć na przekór słabościom. I trzeba być tą Strzygą w pieprzonym padole, I żreć, i błagać, i prosić, i trawić ... Aż się wszystko przeorze ...
    2 punkty
  15. poprzez miodowozłocisty brzuch rajskie jabłuszka piersi słodycz pach i otwartą twarz cała jestem w tobie palce wprowadzone w drżenie tłuką hartowane szkło zapomniała mnie namiętność kochamy się zlepieni wyświetlaczem z głowy do głowy błękitniejemy różowo po oślepiającą biel opuściłam już świat który rozumiem zdziwienie Małego Księcia z różanej alejki czarci krąg wychowania pamięć jego nadlatujących pięści miłosna chwila e-przestrzeni zostaje na zawsze
    2 punkty
  16. cisza ulgę przynosi i czasem ból gasi gdy księżyc samotnie grasuje po barwach nocy a nawet jedna łza uśmierza i jedno spojrzenie w bezmiar uczynione szeptem i własnej ręki dotyk też ukoi czasem
    2 punkty
  17. kobieta - sroga jak zima zlodowaciała zastygła w latach i umęczona w głębi już dawno pustynia a w ruchach mozolna na ustach ma pieprz tylko gdy w gniewie przeklina i wygląd... ptaka nastroszonego oczy wielkie okrągłe jak na polowaniu sowa przyczajona a kiedyś była... jędrna soczysta niczym powietrze w linii równika i jak drapieżne zwierzę w dżungli między długimi lianami powabnie pląsała boso się tarmosząc i bez skrępowania w wielobarwnych liściach życia nektar i słodycz światu wokół szczodrze rozdawała kobieta - posąg przetrwała każdą burzę tysiące przeciwności i przeciwwskazań nastających na jej wrażliwą naturę i siłę która w niej tkwiła - od samego początku przeżyła - wszystko przepłynęła całe morze marzeń aż dotarła do spełnienia i nicości podły czas źle się z jej ciałem obszedł ale serca i duszy nie tknął one są i krzyczą wciąż tak samo jak kiedyś pięknie i doniośle
    2 punkty
  18. na tym krześle częściej drętwieje mi noga bez skrupułów odbierając władzę nad zdrowym podejściem mimo to wracam powoli zatracając zmysły by oddać się kolejny raz pieszczocie drętwego obicia
    2 punkty
  19. Chcesz usłyszeć o czym baśń? O stolemie czy golemie? Stolem - olbrzym, wielki lud. Golem - z gliny żywy cud. Może ci się przyśni sen I Kaszuby, i cheruby. A semickiej magii cień, Wkroczy między wielkoludy. Będzie to jak dawna baśń, Po niej dobry, miły sen. Z Kaszub stolem będzie kłaść Się u stóp twych, golem też. Cherub czuwał będzie nad Wami trojga. Skryty w beż. Żegnaj, bajko, trzeba wstać, Pokonywać koszmar dnia. Stolem, golem - poszli spać. Cherub z Kaszub... U konania.
    2 punkty
  20. W znaku Krzyża jesteś Panie, To nienaiwne mej wiary wyznanie
    2 punkty
  21. Ta noc gwałtowna przywieje zmory, Szalone strzygi na sen łakome, Mary upiorne potrząsną domem, Gdy na poduszkach złożymy głowy. Wiatr bezlitosny obróci w zimno Odwagę, z którą zeszliśmy z jawy, Koszmar przed krzywym lustrem postawi Wszystko, co koił dzień, nim przeminął. Rankiem zdziwimy się, że choć myśli Mącił nam wicher - nie tknął pamięci. Na kość zmarzniętych marzeń oszczędził - Nikt się nikomu w tę noc nie przyśnił.
    2 punkty
  22. daj mi swoje serce daj mi swoją miłość Niech nasze serca się połączą będą dwa zakochane serca miłość popłynie z serca ich moc będzie wielka pokona wszelkie zło Ja Cie kocham , a ty spisz Na twej kromce posmarowałem sercem moje siebie Każda litera mojego imienia to serce z ręki dla Ciebie Dziś to my już love. Lovej 2023-02-20
    2 punkty
  23. Wiesz, że nic na to nie poradzę Nie ukryję się przed twoim wzrokiem Nieważne co zrobię zawsze jest to samo Chwilowa ekstaza i wieki cierpienia Tak wiem ,że to cię nie rusza Trudno by mogło stać się inaczej Bo nawet się nie odważę by ci się postawić Przed zaśnięciem odczytując karty wspomnień Czego bym nie zrobił trafiam tylko na Ciebie Trudno by mogło stać się inaczej Bo lubisz być jedyną osobą co sprawia mi ból Z nadzieją na lepszą przyszłość spoglądam w gwiazdy Znów obiecuję sobie to legendarne "Carpe diem" Lekki uśmiech maluję się po rzewnych dniach Dumnie stawiam krok do przodu Podekscytowany tak bliską wizją sukcesu Tak mało dzieli mnie by to wszystko zostawić Nagle z oddali słyszę znany mi głos Znajome ciarki znów przechodzą po ciele moim Ponownie robię dwa kroki do tyłu by się do Ciebie zbliżyć Mój Boże, znowu to samo
    2 punkty
  24. miłość krótkotrwała namiętna zabierająca oddech wraz z rozumem taka cielesna bez granic niebezpieczna i skazana na szybką śmierć odejdzie wraz z nasyceniem - niehumanitarnie z morzem kobiecych łez i niespełnionym bukietem obietnic odejdzie zanim na dobre pojawi się uczucie
    2 punkty
  25. Drewnojad Kowalski ma w domu pokój Na jego środku stoi drewniany koń Nie jeździ na prąd, na grawitację, sunie Przytłacza go dźwięk gryzionego drewna
    2 punkty
  26. Smutek nigdy nie był tak piękny, jak ten skryty nocą, gdzieś w głębi serca Każdy ruch gwiazdy w świetle księżyca jest smutku zamkiem, to twierdza. U wrót jej rycerze, błękitni jeźdźcy, skryci w bystrości łez gdzieś pod okiem, tak piękny smutek kryje się w nocy, krąży skupiony tuż pod obłokiem. Pasmo wydarzeń schowane w chwili, film metrażowo długi, tak krótko, tworzy przesłodko-gorzkie urywki, które składają się w obraz smutku. Jak puzzle z kawałków imaginacji, ze szczyptą wspomnień cierpkie wspomnienia, krążą po myślach tak uporczywie wciąż nie wydając swego istnienia. Te krótkie wizje, synonim smutku, przenoszą w miejsca wciąż nieodkryte, w doliny piękne, długie i żyzne, w krainy z książek, które tak czytasz i dają upojne złudzenie istnienia, gdzieś zamroczone chwilami pustki wydając szeptem okrzyk, rozkazy "uśnij mój drogi, no uśnij" By znów zapędzić w senne wojaże duszę strapioną tym, co prawdziwe, wprowadzić w świat kruchych słabości, tego co trudne, krótkie i ckliwe. Gdzież autentyczność w tym złudzeń świecie, gdzież szukać prawdy wśród blasków nocy? Wciąż tylko smutek puka do serca, a ono głupie da się zaskoczyć. Wyleje rzewnie kilka łez z oczu, rozmaże obraz próżnego złudzenia, by po raz kolejny zasnąć tej nocy, pełne nadziei, kłamstwa, cierpienia. Lecz któż oceniać może to serce, gdy świat jego uczuć jest tak pokrętny? Patrząc się w gwiazdy myślę uparcie, że smutek nigdy nie był tak piękny. 2018/03/08
    2 punkty
  27. pomiędzy szubienicą a powieszeniem pod nieboskłonem tańczę gdzie skowronki fruwają do tyłu fałszując w prawdzie przedwiosenne pieśni lecz sączą brzmienia w skalne echa powtórzeń pośród zawirowań deszczowych ścieżek wyrytych w drogowskazach dłutem wykutym w kierunku wskażą drzewa z tożsamością słojów w poświacie sęków wrośniętych w przeznaczenie spełnień pił mechanicznych żółtej krwi której przesłanie coraz bardziej zapętla zacieśnia martwym powietrzem aż w końcu ostatni akord ostatnia pomyłka kroków budzi łabędzi śpiew rozsądne nuty wysysają z kołysania ostatnie chwile pakują w nową przestrzeń związują czasem wstążeczką nieodwołalnie przedartą w zapętleniu przemijanie niepotrzebne będą dla innych z pomiędzy powieki a źrenicy wycieka wzrok szeleści wgranymi obrazami kruki wydziobują ostatnie spojrzenie w kierunku łąki gdzie ktoś oderwał cień szubienicy zmiął w kulkę i rzucił ku niebu chyba
    1 punkt
  28. Niektórzy lepiej radzą sobie z życiem niż z myślami. A przynajmniej tak to z pozoru może wyglądać. Bo jaka jest prawdziwa jakość ich życia to tylko oni wiedzą. Czasem słyszy się o samobójstwach ludzi, którzy wszystkim wkoło wydawali się szczęśliwi, odnoszący sukcesy. Niby mieli wszystko, ale na niby.
    1 punkt
  29. @Rafael Marius to już całkiem niedobrze. Jak człowiek ma się skonfrontować z życiem, skoro nie potrafi z własnymi myślami...
    1 punkt
  30. Rzeźnik – grafoman popełnił nietypową zbrodnie !
    1 punkt
  31. Nie da się ukryć. Wierszyk prawdę Ci powie.
    1 punkt
  32. @Rafael Marius i znów punkt wspólny, bo ja też z tych zachłannie myślących :)
    1 punkt
  33. @Ewelina Tu wiele zależy od typu osobowości. Są tacy jak ja, którzy cały czas rozmyślają. Jest to dla nich stan domyślny, naturalny dociekać istoty rzeczy. Kopać coraz głębiej do źródła, które gdzieś tam bije. Dla innych z kolei byłoby to wielce szkodliwe i szybko by się rozchorowali.
    1 punkt
  34. @Rafael Marius jak najbardziej, trzymają nas mocno i dobrze, bo nieraz wychodzimy z tego wariactwa zwanego życiem - cało, prawie bez szwanku
    1 punkt
  35. @Somalija zatrzymałam się, czekanie mnie dobija. Dziękuje za piekny wiersz
    1 punkt
  36. Dziś jest już chłodniej, lepiej się oddycha, wśród chmurzych tłumów chowa się słońce, dziś jest już lepiej, tak zawsze wspominam te pierwsze, jesienne miesiące. Dziś jest już inaczej, świat barwę zmienia, bałtyckie bursztyny już takie wyblakłe, dojrzałe śliwy ku ziemi się chylą, znacząc żywota koniec ukradkiem Dziś już energia uszła ze świata, letni dzień z nocą już się nie spiera, życie pogrąża przyjemny letarg uśpiony głosem Cheta Bakera Dziś już przemija, zasypia ukradkiem, mogiły pokryją kwiaty na łące, i choć ponure, choć tak deszczowe, to kocham te pierwsze, jesienne miesiące.
    1 punkt
  37. Przez dziurę w swetrze chłodny poranek Wdziera się, w warstwie zaraz przy skórze Szerzy wzburzenie, kiedy zachłannie Karmisz się dymem i parzysz lurę I parzysz ręce Strach się zagapić, ale nie sposób W taki poranek niby zwyczajny Od barwnej feerii oderwać wzroku Niechaj pulsuje, rozsadza ściany, Urzeka pięknem Rozmył się miraż wraz z przymrużeniem Widać dobitnie ostrość konturów Rzeczywistości, zaledwie tchnienie Ledwie mrugnięcie zastyga w ruchu Nic się nie dzieje
    1 punkt
  38. @kwintesencja Bardzo Ci dziękuję za serduszko i śliczny komentarz. Pozdrawiam również.
    1 punkt
  39. @kwintesencja Nie chciałem przesadzać z wulgaryzmami. Łatwo przedobrzyć. Bardzo dziękuję za serduszko i komentarz. P.S. Na przyszłość się poprawię :-)
    1 punkt
  40. @violetta ależ wakacyjne klimaty, podoba mi się!
    1 punkt
  41. Nieważne jaka jest, nieważne jaka była, ważne że się spełniła. 😊
    1 punkt
  42. Być może słuchasz… Wiem. Skrzydlata szarość dnia przytłacza wszystko swoim ciężarem. W zgiełku napastujących dźwięków, w fałszywym wyciu klaksonów. W rozgwarze życia. Zamyka się nade mną i otwiera przestrzeń osnuta muzyką. Skąd dobiega? Z ciszy. Z mroku. Z oddechu pustki… Czy mnie słyszysz? Ja słyszę bicie twojego serca. Czy widzisz? Ja widzę pęk róż i cień twój na ścianie, choć oczy mnie bolą od niedowidzenia. Zaciskam powieki. Otwieram. Szczypią mnie i palą wspomnienia minionego blasku, które krążą niczym gwiazdy po nieboskłonie. Które płoną… Wysypały się ostatnie krople, okruchy pyłu, ziarenka piasku. To koniec. Stało się wszystko zimnym kamieniem, który wrósł w ziemię posągami zmarłych bez imienia. Gdzieś w półmroku, za starym domem, w miejscu zacienionym od wielkiego drzewa. Omszałe, zatarte napisy na własnych krzyżach. Milczenia… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-02-18)
    1 punkt
  43. wyśpiewane na ciszy pięciolinii wewnątrz wiolinowych trumien raniły nuty fałszując sens krzyżyków teraz zimne obojętne w bezgłośne zaklęte brzmienie mówisz że w piosence umarły słowa a może jeszcze warto choć nucić melodię próbować
    1 punkt
  44. i o kilka mniej już drzew kilku chłopa wojna dała im też kopa tak jak trawka jesteś łomem idź na wojnę będziesz złomem ułomnikaków jest co miara wiatr już o to się postara i pod trawą cię zachowa będzie o tym mowa -traw choć nie trawię zielska choć nie mówię mową traw wiatr szeleści już na łąkach i pamięta wojny smak
    1 punkt
  45. Był raz sobie człowiek prawy, prawe prawdy sprawnie prawił, ich prawideł wciąż dociekał, aż zgubiło to człowieka. Sprawiedliwie trzeba przyznać, że prawdziwym był mężczyzną, bo prawiczkiem nie był przecież, co zawdzięczał swej kobiecie. Najprawdziwszej swojej żonie wielką radość sprawiał co dzień kiedy biegał po sprawunki i opłacał jej rachunki. No i oczywiście co noc się sprawował prawidłowo i w tej właśnie to oprawie niemal był herosem dla niej. W prawym łożu prawołożył - był w tych sprawach całkiem hoży. Potem spał na prawym boku, rano wstawał prawą nogą. Praworęczny, pracowity, prawdomówny zawsze przy tym, prawą stroną zawsze jeździł, ignorował błahe treści. Prawo prawie znał na pamięć, poprawności też był fanem i rozprawy o wyprawach wprawnie w prasie czasem wstawiał. Zgodnie z prawem postępował, nieprawości zaś piętnował, prawomyślne myśli myślał... w każdym razie, aż do dzisiaj. Dzisiaj poczuł się niedobrze, ze zdumieniem nagle dostrzegł: serce ma po lewej stronie... i to był człowieka koniec.
    1 punkt
  46. To się cieszę. Staram się pocieszać kogo tylko mogę. Taką mam cechę od dziecka. Nie zawsze się udaje. Czasem wychodzi na odwrót. Ale się nie zniechęcam. Co się nie udało za pierwszym razem może uda się za następnym. Ta zasada też sprawdza się w miłości, również tej szkolnej, o której tu mowa.
    1 punkt
  47. nie mam pewności czy istnieję niczym amalgamat rozpuściłam się w tobie miłość to początek obowiązku i mimo jej postaci rynkowej niezmiennie ewolucyjna korzyść na granicach zmysłowości ciała przepływają po mnie dreszcze nie czekam na poziomie słów zapiekany pod blachą sen odmieńczy ci ześlę psychoenergetyczna odpowiedź nie da okazji w fenotypie pod skórą zostaniesz
    1 punkt
  48. Mroźny oddech nocy... Wkradła się nocą zima klimat jesienny bielą oszroniła Gwiazdy niebieską kopułę rozświetlają Dwoje przyjaciół Jesień Zima walczą o czas swojego istnienia Tak blisko siebie a cele inne Skrupuły prysły Śnieg prószy przysypuje drogę Słychać rozmowy Ludzie się kłócą Padają zarzuty jak w tej przyrodzie Jednostka ważniejsza ... Przyjaźń? Co to za słowa? Utrata ciepła i zrozumienia Bestie przebudza Jej się należy ... Obok istota Jest wszystkiemu winna... Tracimy barwy Tracimy uściski Okrucieństwo spływa poranek się budzi Błoto rzucone pozostaje na twarzy Słowa burzą łączące mosty Chcemy być ważni Uczucia... Uczucia innych są już w śmietniku Czy wygra egoizm bez cienia własnego Przyroda inaczej nam to ukazuje Po mrozie i błocie wiosna przynosi nowe życie Pory roku walczą mostów nie burzą Przenikanie wzajemne tworzy barwne przestrzenie... Mroźny oddech nocy przynosi srebrne kwiaty Słońce jak wstanie płatki pięknego obrazu roztopi.... Ktoś z boku przypomni słowami smutku Że ktoś odszedł na zawsze bez naszego uśmiechu.. LRD
    1 punkt
  49. pewnego dnia popatrzysz na to wszystko, mądrzejszym okiem, poczciwą siwizną docenisz przez czas skurzone momenty zadumę potoczysz nad zmarszczką i blizną zrozumiesz królową piękna - prostotę jej kunszt i artyzm w każdym detalu wiedz, to przywilej jest i przekleństwo które poznało zaledwie paru
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...