Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 18.11.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Lubisz, czy nie lubisz rządu, w weekend mamy nadmiar prądu, to kosztuje cię niewiele, pierz w soboty i niedziele, odkurzanie jeszcze dołóż, i w ten sposób Polskę wspomóż. https://businessinsider.com.pl/gospodarka/nadchodzi-mroz-i-trudne-dni-dla-energetyki-czy-zabraknie-nam-pradu/v38j04h7 punktów
-
Karczma Rzędem w karczmie, spójrz, opoje Wrzeszczą, piją, bawią się, Siadły między nich dziewoje, Między nimi ja też tkwię. Nierząd, umizg i swawola Do cycatych kiec się lgnie – Czasem daje dobra wola, Czasem weźmie, bo tak chce. Karczmarz cienkusz nam polewa Brudną szmatą ściera stół, Śmiech szczerbaty nas owiewa, Rzuca w górę, ciągnie w dół. Skocznym zgrzytem gra muzyka, Na klepisku pary w tan. Odór szynku nas przenika. Wina lej w obity dzban! A na zewnątrz czort Boruta Uroczyście czeka nas – Z nim to pląsa dzicz zepsuta Kiedy przyjdzie na nią czas. Nikt do wyjścia się nie kwapi – Każdy kiedyś wyjdzie stąd. Końca żaden nie przegapi. Dalej! Płyńmy więc pod prąd. Marek Thomanek 12.11.20226 punktów
-
Zimny poranek Piec zaprasza na gorącą herbatę Ciało zastanawia się Czy już uruchomić Codzienność6 punktów
-
Na wieczną pamiątkę dostaniesz nieśmiertelność. Dzisiaj świat jest sam, otulony w łachmany żebrze o miedziaki. Brzęczą wyznaczając godziny otwarcia cmentarzysk, tam poszukiwacze objawień przykładają uszy do zimnych kamieni. Wyraźnie słychać szum podziemnych rzek, zagłusza głosy nieobecnych proroków z parkowych ławek. Zamarli czekając spełnienia przepowiedni. Wierni jak psy swoim miejscom pomiędzy nieistotnymi formułkami słów. Dlatego już nie będzie podróży do gwiazd, nadal będą drwiły, dopóki czas ponownie nie zrówna wszystkiego w jeden punkt. Na okręgu. Na wieczną pamiątkę nie dostaniesz zapomnienia.5 punktów
-
Dzień po dniu czasem czas jest jak guma do żucia płatek świeżości przeżywany przeżuwany rozciągany do granic traci smak pęka balonem zawiniesz resztki w sreberko wyrzucisz do śmieci zostawisz komiks z czterech obrazków złożony na pamiątkę Albertowi5 punktów
-
Podejdź do przodu, w tyle Cię nie zauważą. Nieśmiałość i wstyd dziś są nie modne. Zapuść czerwone włosy i noś podarte odzienie. Obuwie jest nie potrzebne kiedy trwa lato. Nie wstydź się samego siebie, bo takim Cię natura stworzyła, a Ty jej nie poprawiaj. Nie każdemu rozum dała, nie każdy ma serce. Zawsze można wybrać, nawet zły to też wybór.5 punktów
-
Odcisk > wdech > wakacje czarterem < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > drenaż energii < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwierząt zjadanie < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > plastik plastik plastik < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > deforestacja < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zakwaszenie oceanów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > erozja gleb < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > osuszanie gruntów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > topnienie lodowców < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > degradacja wód < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > spalanie paliw kopalnych > wydech > zwiększona emisja gazów > wdech > palenie w piecu < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie gumy < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie laczków < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie hajsów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > palenie Jana < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwiększona emisja gazów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwiększona emisja gazów < wydech < zwiększona emisja gazów > wdech > zwiększona emisja gazów < wydech < ___________________________4 punkty
-
w studni domów obolała cisza płynęła dymem z kominów zamrożone ołowiem okna czekały na nasze gardła wyliśmy do toksycznego nieba wąchając sadzę z pomiętych papierosów nikt tu nie był dobry wojna na śnieżki i rozstrzelany bałwan źle wydawał rozkazy dozorca zginął na miejscu biała kulka trafiła go prosto w serce jeszcze żył gdy wyznaczał początek drogi mlecznej solą i piaskiem od bramy na ulicę tam straszył mięsny zimnymi hakami i smażonymi kurczakami z kroczem nacieranym papryką z octem robiły piruety w ogniu świńskiej wkładki znowu nie będzie plastikowy krokodyl poszedł za parę desek na podpałkę pod kocioł z liśćmi dębu i kostkami lodu z rynny kot Gagarin zeskoczył z drugiego piętra przeżył jak co dzień a może to był jego ostatni lot serce waliło ze strachu przed nocą tak smakuje krew zardzewiałym gwoździem jednak przegraliśmy śnieżki tamtych miały kamienie4 punkty
-
gdy miano już witać go w niebie gdy miano już grzebać go w glebie po tym jak wydał swe ostatnie tchnienie nieboszczyk wstał z trumny na własnym pogrzebie; stanął przy odpalonej zniczy i mówi, że w życiu mało co się liczy bo wszystko co dałeś do ciebie powróci tak jak z prochu powstałeś tak i w proch się obrócisz4 punkty
-
Żyjąc nabywamy prawo do tego by umrzeć umierając do tego by zrozumieć życie Które jest tylko jedną z chwil jaka mija bezpowrotnie nigdy już nie wraca I niech tak zostanie niech nikt w tym nie miesza nie wmawia że jest inaczej4 punkty
-
Oh! Prać w rzece?! To nie można! Pranie w rzece, to rzecz zdrożna, Rzekłby rzecznik od ministra, co ochrania środowiska. Lepiej wypierz sobie w balii, jak przodkowie nasi prali, Mieli przy tym sporo krzepy... chociaż prały im kobiety. Przeważnie... i tu mi się sens nieco rozjechał, ale bezsprzecznie pozdrawiam serdecznie :)4 punkty
-
Kiedy myślę że zostałem sam kiedy myślę że wszystko i wszyscy zdają się mnie opuszczać że jestem stracony nic nie jest mnie wstanie uratować jestem bezsilny przypominam sobie wtedy Panie o Tobie tak nie jestem jednak sam to ja CIEBIE opuściłem a Ty jak każdy dobry ojciec trwałeś przy mnie nie czas rozpaczać że CIĘ zostawiłem nie dostrzegałem teraz CIĘ proszę o wyprostowanie moich ścieżek o pomoc czy jest jeszcze na to czas szansa może z Tobą to się uda Jezu ufam Tobie 11.22 andrew4 punkty
-
Krok przez próg tnie obie strony. Serce więcej nie potrafi. Kiedy światło gasisz, Gubisz ciepło dłoni. Zapamiętasz smak tych ust, Taniec klonów na firanach, Zaślepioną biel po ranach, Wzory śniących tony słów. Wszechświat ma tyle przestrzeni, Ile sięgniesz ramionami. Możesz zostać z nami, Bez obawy spać wśród cieni. Albo krokiem za grajkami Wszechświat zmienić.4 punkty
-
Z radia leci jazz, zmywam naczynia, butla w której płyn, bańki puściła. Rozbawiło mnie, wręcz niesłychanie, kilkanaście tych mydlanych baniek. Gdzieś tam wojna trwa, sypią się bomby, propaganda znów rozsadza głowy, a tu w radiu jazz, jedna po jednej, bańki nikną nad kuchennym zlewem.3 punkty
-
Hałaśliwa bardziej gdzie nie jest niszczy medialnie ufność urwana z łańcucha prawdy szuka nowej pani3 punkty
-
* Mówisz, to tylko jesień i liście grają marsza. Cóż z tego, że złotawa, gdy znowu o rok starsza. * Zdarza się dzień ponury, i łzawym okiem patrzy. Jak widać także jesień, ma swoje dno rozpaczy. * Jesień już traci barwy i w mglistych tkwi welonach. Lecz nosi w sobie zgodę, gdy życiem jest spełniona.3 punkty
-
On: Proszę, bardzo Cię proszę nie krzycz na mnie. Ona: Ależ w ogóle nic nie mówię. Nie odzywam się ani jednym słowem. Milczę. On: Dlaczego tak czynisz? Ona: A Ty jeszcze tego nie wiesz? Zbywam Ciebie milczeniem i domyśl się w końcu dlaczego. On: Dobrze, tylko proszę zdaj sobie sprawę, że Twoje milczenie na mnie krzyczy. Tak, Twoje milczenie ostentacyjnie podnosi głos. Twoje milczenie wrzeszczy jak mało kto i mało kiedy. A domyśleć się znów nie umiem. Ona: Ano właśnie – nie umiesz. W tym właśnie tkwi problem. Warszawa – Stegny, 18.11.2022r. Inspiracja: poeta Czarek Płatak (poezja.org).3 punkty
-
Wyspecjalizowany kwiatek o sześciu ramionach i płatkach wyszedł na spacer w celu podziwiania dookólnego świata wybrednie starając się zauważyć słońce w ludziach. Zadławił się jednak nieznacznie smutnymi minami i beretami na głowach co doprowadziło go do odruchu oddalenia się w kąt ceglasty budynku by poskromić swoje własne niemoce i powrócić do bytowania , w którym codziennie i niezmiennie przebywa. Jednocześnie zbierając strzępy osobowości usłyszał śpiewy ptaków na drutach elektrycznych co go zaniosło w myśli nieco oderwane od rzeczywistości i zaczął troszkę podróżować jak chmury białe kłębiaste które ukazują swój kolor na błękicie nieba typu lazur .2 punkty
-
Leśna łąka ciepły wiatr zapach burzy Pachnąca rosą trawa ach cóż za miła chwila Czas przemiły dech zapiera jest cudny Żyć się chce śnić i marzyć prawdą być Że ten świat wspaniałością częstuję nas Nie wstydzi sie łez jest dziś jutro też będzie2 punkty
-
Nie w użytku Usta twe trawię. Lecz z pociechy Bo ciepło twoje dostanę. Rozbudzona niczym po wiośnie, Pragnę ciała oplecionego w liście. A włosy moje wiatr rozwieje, By tajemniczy mężczyzna miał nadzieje. Złudzić go będę jak rusałka leśna . Zatańczę dla niego wokół drzewa. Mrugnę okiem A także zaśpiewam. Chce jedynie patrzeć na niego A nawet go zabrać. Lecz muszę być ostrożna. Bo nie wiadomo Jakie Licho przyjdzie mnie ugłaskać.2 punkty
-
rozkwitaj tysiącami dzwonków będę boso na twoim pniu rozświetlona w błękicie położę się delikatnie wśród pachnącego ciebie jak wróżka nie zrywając Biegam boso pośród morza słodko pachnących, niebieskich hiacyntów, daję krok w lawendowej sukience z długim rozcięciem w drobne kwiatuszki za samotnym, brązowym podróżnikiem, rozkładam jemu miękki, biały koc.2 punkty
-
planuję podróż w wiosenny słoneczny dzień będę tylko maleńkim ziarnkiem piasku kroplą w rzece niesionej przez twój nurt gdy mnie powąchasz delikatnym zawilcem z suniętej sukienki wypuszczam nogi jak rozwinięte płatki zawilców pieszczotą twoich rąk wygrzewając się w ciepłym słońcu2 punkty
-
@Ana w zasadzie powinienem przeprosić. Niniejszym oczywista oczywistość mi wyszła :// No dziś nie wyszło :// @goździk Tak, właśnie dzięki temu :) Mam kumpla. Kiedyś za młodu nikt tyle co on nie wiedział o kobietach. Uczył nas i doradzał. Tak się nauczył - skubany - że został sam i rzecz jasna bez dzieci :D2 punkty
-
@Ana czasem przemilczenie i milczenie to najgłośniejszy krzyk ;) :/ @goździk To działa w dwie strony. My o Was drogie Panie też myślimy w niewiadomo jakich kategoriach :D2 punkty
-
albo nie mów nic nikomu wyjdź po cichu z swego domu rozglądając się w około ot przypadkiem wejdź do zoo zwiń do wora szopa pracza i do domu szybko wracaj popatrz jak to Ruskie robią wraz z pralkami szopa wiozą a nuż w domu prądu nie ma szop wypierze żaden temat pomysłowość jak sam widzisz Ci pozwoli obejść kryzys pozdrawiam2 punkty
-
@Marek.zak1 Każdy Ci to rzecze taniej jest prać w rzece;-))) pozdrawiam ciepło2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
Dam Ci łyżeczkę szczęścia Kropelkę nadziei Dam gram zaufania Serce co na pół się dzieli Dam Ci marzeń miseczkę Szczyptę bliskości Dam pragnień do smaku I dodam radości Poleje wszystko ulgą Udekoruje słodkim snem Posypie miłością Najpiękniejszym dniem Mam taki przepis Upiekę Ci słońce Będziemy jeść wspólnie Po czasu końce1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ty jesteś światem moim Z kolorowych barw utkanym Tak dobrze mi znanym Na niebie gwieździstym Każdej nocy widzę twoje oblicze I tak szybko gasną Wszystkie znicze Na każde twoje skinienie A gdy jestem obok ciebie To czuję w palcach mrowienie Ukazujące mi majestat Twojej postaci I dobra miłość pokarmem Z twoich ust się bogaci Gdy tyle jest wokół Kochających sióstr i braci1 punkt
-
@Manek Tekst świetny! Jedyne co zrobiłabym inaczej to układ wersów, ale to Twój wiersz wszak, podoba mi się tak czy siak;-)1 punkt
-
@Rafał Hille Dobry tekst, choć staram się nie czytać tak długich ale udało Ci się zająć uwagę czytelnika, kiedyś miałem już do kogoś taką uwagę, oszczędzaj przymiotniki, daj pole dla wyobraźni czytelnikom, nie wszyscy są "ciemnym ludem" ;-))) pozdrawiam i dziękuję, dobry wiersz, takie drobne "do myślenia" tylko1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Krzysztof2022 Bije romantyzmem, sentymentem...piękne. Smutne jedyne to, że pisząc tak piękne rzeczy czujemy ból serca. Trzeba jednak skupiać się na wszystkim co pozytywne i co przed nami, a nadejdą zmiany o których się nam nie śniło. Pozdrawiam:-)1 punkt
-
Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą: collateral damage. A poezja wyprzedza bieg zdarzeń.1 punkt
-
1 punkt
-
@greg_lipski Kosmologiczne zwieńczenie utworu relacją dziecko-rodzic, zerkam na tytuł - grawitacja. Czyżby była nią miłość? A może zwykła zależność?1 punkt
-
1 punkt
-
Tym razem nie zagrzeję tu miejsca. Szkoda czasu na zdejmowanie butów, wieszanie kurtki na wieszaku, wspólne picie kawy z filiżanki czy seans filmowy na wygodnej kanapie. Podjedźmy pod okienko, złóżmy zamówienie, a bez zbędnych zabiegów i niepotrzebnego czekania podadzą nam zamówiony do szybkiej konsumpcji towar. Oby tylko nie przyszły refleksje, by wewnątrz nie włączyło się to coś, co potem siedzi gdzieś w człowieku i miesza w głowie. Zwyczajnie zjedzmy, wypijmy, wyrzućmy jednorazowe naczynia, zgniećmy papierowe torby, wytrzyjmy serwetką usta i palce, nie mówmy za wiele, po czym nie patrząc sobie w oczy odejdźmy każde w swoją stronę. Przereklamowane są te ceregiele z szykowaniem się do restauracji, gdzie przyjmują tylko elegancko ubranych gości, którzy na kolejnych stronach karty menu szukają wielowątkowości wieczoru. Coś na przystawkę, jakaś zupa, danie główne, deser, napoje, wino albo szampan, a do tego niespieszna rozmowa przy zapalonych świecach i dźwiękach sennej muzyki. Nie można niczego pominąć ani przestawić kolejności dań. Wyprostowane plecy na rzeźbionym, grubo tapicerowanym krześle dodatkowo przypominają ci, że ten wieczór ma być głębokim i prawdziwym doznaniem. Czerwona róża dumnie pręży się w przyniesionym przez kelnera wazonie, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie wolno niczego popsuć, a jednocześnie sygnalizuje, że sporo się dziś od ciebie oczekuje. Spotykające się, powłóczyste spojrzenia, pełne oczekiwań i nadziei, że wyjątkowość chwil odczuwana jest przez obie strony, że to drżenie przy delikatnym, przypadkowym dotyku porusza wnętrze obojga, że może dziś padną te dwa słowa. - Żonę już miałem. Teraz jestem twardy i nie dam się nigdy więcej namówić na żadne zniewolenie. Chcesz ze mną być? Znasz warunki - żadnych zobowiązań, tylko wspólne spędzanie wolnego czasu i przyjemności. Żadnego zagłębiania się w cokolwiek, pretensji, rozmów o przyszłości. "Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak na twe babskie łzy" i tak dalej - Adam spojrzał badawczo na Basię. Faktycznie, żonę już miał. Jedyne, co miło wspomina z tamtego czasu to dzień wesela. - Mówię ci, jaką miałem imprezę! Wszyscy świetnie się bawili - Adam szeroko się uśmiechnął. - A po weselu? - Co po weselu? - Czy po weselu też byłeś szczęśliwy? - Czasami. W sumie to ja już w urzędzie wiedziałem, że Beata nie jest miłością mojego życia ani też szczególnie mnie nie pociąga. - Małżeństwo z rozsądku? - Bo ja wiem ... chciałem czegoś nowego w życiu. Sądziłem, że małżeństwo da mi poczucie, że moje życie weszło na inny poziom, na którym było tak wielu moich znajomych. Wiesz, te ciągłe pytania: "Stary, a ty kiedy do nas dołączysz?" - powiedział z obrzydzeniem równym okrzykom, jakie ludzie potrafią wydobyć z siebie oglądając program Fear Factor. - Do nas żonatych? - Tak, dokładnie. Po chwili milczenia Adam zebrał się w sobie i z melancholią w głosie wyznał: - Do dziś trzymam wszystkie kartki z życzeniami i gratulacjami z okazji ślubu z Beatą. Czytam je raz na jakiś czas i wyobrażam sobie, że to nie z nią wziąłem ślub, a z inną kobietą. - Jakąś konkretną? - Tak. Zupełnie inną niż Beata. Jak ja nie znoszę tego imienia! - Adam wykrzywił swoją twarz w sposób, który uruchomił wszystkie mięśnie, jakie ma człowiek w obrębie głowy. - Nadal zastanawiam się, dlaczego zachowałeś te kartki, skoro ożeniłeś się bez miłości, bez przekonania, a krótki czas małżeństwa nie wspominasz jako wyjątkowo udany okres w życiu? - Jestem sentymentalny. Wy kobiety tak nie macie, ja wiem - odparł z politowaniem w głosie. Rozmowę przerwał nagle dzwonek telefonu. Basia spojrzała na ekran i wcisnęła czerwoną słuchawkę. Znowu dzwonił Jacek, typ monotematyczny i sentymentalny. Przypomniała jej się ich ostatnia - odbyta zaledwie wczoraj - jałowa rozmowa. - Słucham. - Jestem samotny i nieszczęśliwy. - Ty? Przecież masz żonę. Nie jesteś sam. - Nie czuję się usatysfakcjonowany swoim życiem. - Czego ty ode mnie oczekujesz? - Nie wiem, tak dzwonię, bo może chciałabyś ... ale nic na siłę. - Na siłę jesteś w związku. Przynajmniej tak twierdzisz. - Na siłę jestem sam ze sobą. Szukam spełnienia i go nie znajduję. - Nie pomogę ci znaleźć spełnienia. Znasz moje zasady - nie wchodzę w relacje z żonatymi mężczyznami. - Jestem jak biały, nieszczęśliwy miś. Potrzeba mi przytulenia. - A ja jestem jak samotna limba smagana zimnym, przeszywającym wiatrem. - Źle z tobą, ale wiesz, twój dziwny charakter tylko bardziej mnie na ciebie nakręca. - Musimy kończyć. Pa! - Pa! "Co człowiek może mieć dziwnego?"- pomyślała Basia. Na jej liście znalazły się włosy, figura, styl, oczekiwania i oczywiście charakter. - Halo! Ja tu jestem! - krzyknął zniecierpliwiony Adam. - Przepraszam, zamyśliłam się nad czymś - odpowiedziała zmieszana. - Wy kobiety! Człowiek się dwoi i troi, a wy myślami odpływacie do innego. Tak? Dobrze się domyśliłem? - zarechotał, otwierając usta pełne pizzy. - Poniekąd, ale ... - nie zdążyła dokończyć zdania. - Słuchaj, przypomniało mi się, że miałem ci powiedzieć o pewnej bardzo dobrej książce. Adam przełknął kolejny kawałek pizzy. Nie mógł się doczekać, by opowiedzieć Basi treść książki, która ostatnio go pochłonęła. Wytarł usta serwetką, po czym odłożył ją koło talerza i przeszedł do streszczania tekstu, który wywarł na nim wielkie wrażenie. - Czytałem ostatnio książkę o Kennedym. Konkretnie jest to praca ukazująca szczegóły śledztwa dotyczącego zamachu na prezydencie ze szczególnym uwzględnieniem wyników sekcji jego zwłok. Basi pociemniało przed oczami. Z niedowierzania nie potrafiła wydobyć z siebie ani słowa. - No, mnie też zaskoczyło, że Amerykanie wreszcie opublikowali szczegóły tej autopsji. A wiesz, że drugi pocisk, który trafił Kennedy'ego, roztrzaskał mu głowę? Dosłownie oderwał mu kawałek czaszki od głowy, a z mózgu zrobił siekankę? Mówię ci, kawałki mózgu Kennedy'ego rozprysły po samochodzie i oczywiście na pierwszą damę. To musiał być straszny widok! – kontynuował Adam. Wzrok obojga spotkał się. Jego oczy błyszczały, zdawały się mówić "Tak, tak, ja znam ciekawostki z historii". Basia skamieniała; próbowała opanować gonitwę myśli, a nade wszystko starała się nie patrzeć teraz na kilka kawałków czerwonawej pizzy, która leżała przed nią na talerzu. - Nie smakuje ci? Wolno ci z nią idzie - zapytał zdziwiony Adam. - Jest dobra. Zawsze jem powoli, inaczej nie umiem. - Pizzę należy jeść szybko, żeby nie zdążyła ostygnąć. Basia ostygła dużo bardziej niż pizza na talerzu. Starała się nie myśleć o autopsji Kennedy'ego, nie czuć smrodu spalin z ruchliwej, miejskiej drogi, przy której znajduje się lokal z pizzą na wynos. Twarda, drewniana ława wbijała się w jej plecy oraz tyłek. W jej uszach przelewały się dźwięki hamujących i następnie odjeżdżających samochodów, klaksonów i pisków opon. Porywisty wiatr przemknął po talerzu Basi, zostawiając na nim miejski pył. Na stole wylądował też liść, który przybył nie wiadomo skąd, ale tylko on przyjemnie ożywiał spotkanie. - Skończyłaś już? Jedziemy do ciebie? - powiedział zniecierpliwiony. Tęsknota za życiem towarzyskim, za drugim człowiekiem sprawia, że Basia coraz częściej odrywa się od rzeczywistości i niczym samotna limba z wiersza Tetmajera raz po raz szumi sobie cichutko nad przepaścią życia. Tymczasem Adam całym sobą czeka na pilną odpowiedź. Nie interesuje go jakaś limba i całe to chrzanienie o głębokich uczuciach. Nie ma nic gorszego niż uduchowiona laska, która mówi dużo i mało konkretnie. Życie nie polega na wyszukiwaniu sensu w zawiłych figurach stylistycznych. Żeby kobiety były bardziej realne, bez fochów i tych wszystkich oczekiwań miałyby na świecie lepiej, o czym na siłę nie chcą się przekonać. Adam nie znosi gry słów, zastanawiania się i udręki, czy dobrze odczytał znaki. Mówi się prosto i jasno. - Dziewczyno! Ja tu siedzę i pytam, czy skończyłaś i czy pojedziemy do ciebie? Mam jeszcze dziś wieczorem ważną sprawę do załatwienia. - Skończyłam. Nie pojedziemy do mnie. Adama nie obeszła ta odpowiedź. Ma jasno sprecyzowane oczekiwania. Trzyma się swoich założeń i dokonuje logicznych wyborów. On wie, że dania na wynos to strzał w dziesiątkę – je kiedy chce, z kim chce i gdzie chce, zachowując swoją niezależność. W mieszkaniu czekają na niego cisza, spokój i wspomnienia. Talerze i sztućce leżą poukładane i nietknięte od tak dawna, że Adam zapomniał już, że je ma. Owszem, czasami zerka w stronę zamkniętych kuchennych szafek, a także na prawie puste półki w łazience, gdzie stoją poukładane jego nieliczne kosmetyki. Połowa łóżka również zdaje się od czasu do czasu sugerować, że zamarzła w oczekiwaniu na gorące serce, do którego Adam mógłby przytulić się w nocy. Tymczasem Basia włączyła radio w samochodzie. Z głośników popłynęły słowa spokojnej i nastrojowej piosenki "My lonely days are over". Melodia wyciszyła ją, wlała w jej serce otuchę, że można znaleźć kogoś, kto pragnie - równie mocno jak ona - zdjąć buty i na dobre rozgościć się w czyimś sercu.1 punkt
-
zakochuję się w każdej chwili ja nagą gałązką dzikiej róży a ty plącz moje wieczne niesforne włosy uchwycę ulotne piękno1 punkt
-
znieczulona nie jednej nocy wdychałam smród przepoconego ciała pijanych napalonych pomiędzy płaczem dziecka a przerażeniem matki przełykałam po kryjomu we łzach resztki godności zmuszony człowiek strawi każdy los1 punkt
-
1 punkt
-
*~Uwierzyć w skowronka~* zatańcz skowronku w błękitnej piosnce póki wzlatywać możesz pod niebem fruwaj wysoko później odpoczniesz tak jakoś raźniej gdy słychać ciebie słońca promienie zaczaruj trelem jak w struny harfy muskaj skrzydłami wszak jeszcze kwiatów zostanie wiele gdy podmuch wiatru barwy ocali w strumieniu ryby nie spłycą słowa śniegi zakwitną wnet na zielono a zatem warto chociaż spróbować choć krew zostanie zawsze czerwoną1 punkt
-
@Krzysztof2022 czułość i samotność? W tym wierszu razem się tulą, oby peel również mógł przytulać to czego pragnie. Pozdrawiam.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne