Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 13 Października 2025
-
Rok
14 Października 2024 - 13 Października 2025
-
Miesiąc
14 Września 2025 - 13 Października 2025
-
Tydzień
7 Października 2025 - 13 Października 2025
-
Dzisiaj
14 Października 2025 - 13 Października 2025
-
Wprowadź datę
02.11.2022 - 02.11.2022
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.11.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Może jestem już za stary by mówić o miłości ale słysząc jak niektórzy z miłości biją w twarz To w kieszeni otwiera mi się strach że owo kochanie na pierwszym zakręcie będzie pełne łez A przecież miłość to miłego i ciepłego ma być kram mamy ją podziwiać a nie smutni obok stać Może jestem już za stary ale serce mam otwarte które wstydzi się miłości bać7 punktów
-
Wers rozpocznę bez namysłu Dwóch aktorów, garść patosu Wątły kościec mądrych przysłów Brak morału (ledwie kontur) Trzeba stracić reputację Między baśnie wsadzić rozum Talent drzemie - sam nas znajdzie Tylko daj mu dojść do głosu6 punktów
-
Otacza mnie strach, nie czuję siebie Odpływam w morze pustki i mroku Boję się myśleć o tym, co będzie Gdy słońce ponownie nad nami wzejdzie Czasem siedzę w pokoju samotności Nie ma tam miejsca na żadnych gości To mój osobisty bunkier przed światem Gdzie mogę uciec we własne marzenia Czasem siedzę w pokoju samotności Mojej bramie do lepszego jutra Zawsze pomaga mi wstać na nogi Gdy przyklejam się do podłogi Ten stan zbyt szybko nie przechodzi Myślę, że już wszystko mnie zawodzi Gdy otworzę me oczy ponownie Mam nadzieję, że to już się skończy.6 punktów
-
Ciężar porannego wstawania Leżę wygodnie w pościeli, Nade mną sufit się bieli, Rozmyślam o próżni w kosmosie, I dłubię palcem w swym nosie. Ta mucha brzęczy przy oknie, Przeszkadza w myśleniu okropnie, Przegonić by ją się przydało, Gdyby się wstać tylko chciało. Niechaj ją słońce wysuszy, Naciskam poduszkę na uszy, Pogrążam się znowu w zmęczeniu, Jak dobrze, że leżę w ścian cieniu. Rozciągam me ciało z mozołem, Obciążam materac swym czołem, Poranek przechodzi w południe, Pod kołdrą leżeć jest cudnie. Marek Thomanek 20226 punktów
-
strącone z drzewa jedni długo rozkładają się w wodzie i ziemi wnikają pierwiastkami w podłoże by znów wzrastać drudzy schną, łamią się, kruszą i rozsypują na wietrze przemierzając świat wte i wewte a inni przy pomocy żywego płoną! i spłoną w siwy proch i biały dym wprost do góry4 punkty
-
Gdybym miał porównać siebie do zwierzęcia to nie mam pewności czy już od poczęcia mam charakter osła ale gdy ktoś pyta wtedy odpowiadam to cecha nabyta. Osioł jest uparty cecha to dodatnia wobec powyższego moja dusza bratnia bo gdybym ja nie miał wzmiankowanej cechy czyżby moje wiersze trafiały pod strzechy. Dzięki uporowi aby trwać w temacie sprawia, że me wiersze tak chętnie czytacie a ja podam przykład mojego uporu więcej nie napiszę już tego wieczoru.4 punkty
-
cały jestem z muśnięć palców pocałunków twoich od fundamentów po kalenicę wzniesiony od piwnic po strychy na przestrzał tchnieniem żywym przeszyty jadę do góry windą duchem jadę mijam warstwy etaży zgęstniałe jak magma skorupy pod martwą pościelą szkieletów ludy mijam krajobraz strachu w którym zaszły zmiany nie wiem jak ale podmieniłaś funkcje tu i teraz idę po wodzie a ze mną koliście ławice ryb stada kociąt nad taflą pod taflą razem krew szumi radośnie kłaniam się szuwarom już prawie na miejscu — przez jezioro najbliżej i wątpliwość czy przed zamknięciem lombardu zdążę wykupić …4 punkty
-
nie pamiętam bezdeszczowych dni w jeżynowym lesie tam polowanie na myszy dookoła zaostrza pazury pył na tle nieba zawirował wyłaniając zwierza bestia ze zjeżonym włosem na karku i dzikością w oczach moje serce szybuje do lotu przy październikowym wietrze idę po horyzoncie jak drzewa powtarzając tajemne zaklęcie że tutaj już go nie ma a on w imię porannej rosy łaskawie otępiał i przepadł bez śladu4 punkty
-
@Leszczym No właśnie ja ostatnio też...prawdopodobnie gdzieś była informacja o tym @ais, że będzie, ale ja przedzierając się przez nagłówki o kryzysie, wojnie, morderstwach i przez wypowiedzi skretyniałych polityków, musiałem nie doczytać. @NatuskaaPewno zmieniłoby niewiele, pewno nic, ale kiedyś? Gdybym był kapłanem egipskim wieki temu, to wiedzą, że takie zdarzenie będzie miejsce mógłbym wpłynąć na decyzje władców :) . @Nata_KrukDokładnie tak, niby nic, ale choć przez chwilę lubię to zobaczyć - jest coś niesamowitego w tym, że w naszej skali, czasu odliczanego latami doświadczamy zjawisk, w których miarą są lata świetlne. Oczywiście chciałbym zobaczyć zaćmienie całkowite, szanse jak myślę, większość, mam jednak marne. Tu gdzie mieszkam, będzie w 2135 r . Muszę zadowolić się cząstką. Czyli samo życie :) . Pozdrawiam słuchając nowej płyty Voo Voo - świetna płyta, świetne teksty.4 punkty
-
ma sens w przypadku bardzo grubej skóry jedwabną duszę poety taki krawiec rozerwie na strzępy3 punkty
-
Jutro Nie zapukam Nie spłoszę psa sąsiada Tyle jeszcze miałem do powiedzenia Niepotrzebnie Zamknąłem usta na klucz i serce Mogłem przyjść Przedwczoraj Słońce z tak wysoka spoglądało Ciepłe ramiona Przytuliłyby zmęczone myśli Codzienne słowa pożółkłe od sprzeczki Na fotelu dzisiaj była Twoja kolej Posiedzieć Oglądałbym jak przymrużasz oczy Opowiadasz swoją historię Nawet śmiałbym się Inaczej Przedwczoraj to był najlepszy moment3 punkty
-
Oko przebija się przez szarość nadchodzącego dnia Potem drugie dołącza, nie ma już spania Przeprawia się istota ludzka przez kolejny dzień bez sensu, bez drogi Czuje jak na każdym, pojedynczym kroku uginają mu się nogi Jednak gdzieś z tyłu siedzi myśl, nadzieja Mimo tego nie raz nad tym ubolewa, rozkleja Kiedyś na pewno nadejdzie dzień na zmiany Więc trzymaj się, człowieku mój kochany3 punkty
-
Zakocham się w trzylatce czy pannie kolegi. Daj mi uwagi, a dam ci całe swe serce. Cztery latka — poznałem mą sąsiadkę Julię. Myślę o twych jagodach; wciągających oczach; Białych, dębowych lokach… Potem wyjechałaś… Marzyłem nocami o przyszłym życiu z tobą. Serce mi się topiło, będąc z tobą w klasie. Wkradliśmy się na balkon, trzymając swe dłonie. Kochałem cię sześć lat, gdy jeszcze nie umiałem. Były potem trzy Julki, Kinga, Billy, Roxi. Całe me życie jak ten zakochany kundel. Muszę kogoś mieć w sercu, inaczej nie umiem…3 punkty
-
Wierszyk polskawy Siedząc przy biurku, tak dla zabawy Piszę dziś dla was wierszyk polskawy. Mieszam litery sobie jak chcę, Czasem napiszę ęł a raz ę. Pisanie takie ma swe zalety – Wolnostylowe śi, ći i rżety. Jak piekarz ciasto – formuję słowa I znów następna zwrotka gotowa. Jedziemy dalej. Interpunkcyja To dla mnie czasem jest kołomyja Tu studiowani kazali ludzie Abym się męczył i tworzył w trudzie. Ale nie szkodzi, sobie poradzę, Najpierw se rymów w bród nagromadzę, Później naciągnę odmianów członki, Zmienię przyimki oraz ogonki. A jeśli mi to tak zapasuje Wtedy kreskuję ja nawet óje Ó mnje to nawet bók sobie morze W zdłórz albo fszesz pszepłynońć może! Na zakończenje dodam coś jeszcze Na temat rytmu, kturego pieszcze, By sie nie łamał ten ptaszek płowy. Za lektóre dzienkóje. Wiersz teras jusz jest gotowy. Marek Thomanek Październik 20222 punkty
-
Autor nikomu to nie jest na rękę ale w duchocie i skwarze też chowa się zmarłych W gorący dzień kondukt idzie szybko jak orszak weselny w deszczu krok w krok z niezręcznością ksiądz mówi krótko bo zaraz zaczniemy się pocić czy wypada zdjąć marynarkę? opada trumna nareszcie klimatyzowane wnętrze stypowe pogodne rozmowy i gorąca kawa lody zimne - na zębach szkliwo pęka niepostrzeżenie niczym serce staruszka2 punkty
-
Nie w smak panience z grodu Kraka, zaloty kumpla z pośredniaka. - Mógłby - narzeka dziewczyna - fundnąć choć bilet do kina. Miast tego ciąga mnie po krzakach.2 punkty
-
Kiedyś odejdą wszystkie trudy, spoczną spokojnie, niewzruszone. Pomilczą przy nich chryzantemy, znicze ogrzeją chłodne dłonie. To co bolało, straci ważność, a życie zyska inny wymiar. Milknącym echem powrócimy, w pamięci matki, córki, syna.2 punkty
-
Leczenie Kilka lat temu wybyłem ze szpitala Napytali. Nasłuchali. Narozmawiałem. I chyba jeszcze minie trochę czasu zanim wyleczę się z lekarek i lekarzy którzy... Warszawa – Stegny, 01.11.2022r. Inspiracja: poeta Wielobor (poezja.org).2 punkty
-
gdy już całkowicie wybrzmię i będę zimnym trupem którego umieszczą w dole wtedy buractwo sobie o mnie przypomni że byłem i w chwili śmierci nabrałem dla nich szczególnej wartości ta decyzyjność wyboru te szepty pseudopoetów artystów za dychę i innych kurw nie związanych z tematem jednym chórem wybrzmią aby mnie obligatoryjnie pominąć w zbiorze wartych uwagi lektur i bardzo dobrze2 punkty
-
Sołtys pan tutejszej wioski na bazarze kupił nioski żeby mieć kurczaka sadzał je na ptaka odgarniając na bok włoski.2 punkty
-
„nie będzie niczego” - Krzysztof Kononowicz znikną domy drogi miasta wsie rzeki mosty więzienia biblioteki szpitale i cmentarze zniknie smierć bo zniknie życie znikną jego znamiona np język zniknie dobro i zło znane i nieznane więzi znikną kręgowce skorupiaki owady znikną tkanki wraz z nimi ból i euforia znikną grzyby bakterie wirusy wygaśnie cały bionet ciebie i mnie już dawno nie będzie dzieci naszych dzieci ich najmniejszych śladów też nie będzie nie będzie ziemi i słońca światła ani ciemności gdy wszystko co znamy zastąpi nicość i pustka której nie znamy w końcu nie będzie niczego2 punkty
-
Znowu odliczamy kolejne lata ile wiosen nam jeszcze pozostało do samej mety albo życia jesieni czy zdążymy na koniec świata czy kolejną zimę jeszcze przeżyjemy czy coś jeszcze nasz los odmieni upłynęło tyle czasu i dni wszak niemało ale najbardziej to jest istotne że jeszcze żyjemy wciąż możemy marzyć i śnić i to ważne że jeszcze sobie tutaj trochę pobędziemy w nostalgii smuteczku czasem błogo policzymy nowe chwile radości nasze dawne rozterki i miłości choćby nawet te najmniejsze bo ważne jest czy chce się nam żyć a to jest przecież najważniejsze kiedy mamy jeszcze żyć dla kogo2 punkty
-
Po prawdzie najlepszymi lekarzami jesteśmy sami dla siebie, no chyba że już nie ma wyjścia 🙂2 punkty
-
smutno mi Boże gdy się spać położę i widzę nad łóżka brzegiem pluskwy idące szeregiem i gdy pomyślę że któraś ugryźć mnie może smutno mi Boże pozdr2 punkty
-
Lato świetności ma już za sobą Nimb przygasł, tli się wśród mokrych włosów Wzdychając pisze (a wzdycha srogo) Ciska bluzgami po wylot grotu By przedziurawić niebieskim BIC’iem I poczuć mocniej to ciebie-niebie Na brzegu kartki pet przygasł, tli się Nucąc przemienił to niebie w siebie2 punkty
-
Żyjemy sobie w naszej Ojczyźnie i pomyślałam, dlaczego nie założyć wątku właśnie o naszym Kraju, który jest dla mnie bezcenny. Stan Borys i moja ukochana.. Jaskółka... dla mnie, to Polska. Nie mogłabym pominąć Czesława Niemena Dorzucam Grzesia Ciechowskiego1 punkt
-
Sprawiedliwy podział świata Jednych liżą po ich rękach, innych gryzą psy Czasem piękny, szczery uśmiech to drugiego łzy Tutaj biały, święty anioł a tam dziki zwierz Złote pawie na murawie, tam ciernisty kierz Błyszczy pierścień swym klejnotem, czerstwy chleba kęs Czarna sadza na policzku, tusz do brwi i rzęs Z zapinkami pantofelki, tupot bosych stóp Luksusowa niedosytość, zaropiały strup Szaty modnej wykwint srogi, brudnej szmaty strzęp Nad padliną taniej biedy krąży zbytku sęp Tutaj bogacz, tam żebraczy, niepozorny byt Słodki piernik, lukrowany, ciężkich kajdan zgrzyt W imię boga i mamona kiepskich doktryn moc Jeszcze dzień się nie rozpalił, znów zapada noc Marek Thomanek 20221 punkt
-
@Rafael Marius Naprawdę kończę, ale jedną rzecz widać wyraźnie tych lżej chorych łatwo zbić z drogi, wybić z rytmu a nawet sporo dopowiedzieć i wyolbrzymić a tym naprawdę ciężko chorym bardzo trudno w ogóle cokolwiek pomóc:// Ubolewam nad tym jako były pacjent, ale również jako momentami dobry obserwator i ktoś niekiedy wygadany :// Kończę Rafał jak chcesz coś dodać zapraszam, ale już nie kontynuuję ;)1 punkt
-
na przezroczystości z kolorowych ziarenek piasku wysięgnikami wyobraźni układasz obrazek maciupeńkie kamienne puzzle uderzają miniaturowo ranisz dłoń skończonością tafli tej niechcianej barwy pomimo... tobie brakowało rozmazujesz w prześwitujące smugi ku wzmocnieniu przyklejasz jakby cząstki siebie tak często raniły kazały cierpieć odnaleźć sens w niezrozumianym świecie ostatnie ziarenko największym ciężarem choć dziwnie lekkie niczym piaskowy pył wnikasz w niedokończony obraz przeistacza się w pryzmat wyśniony świat który jednak ułożyłaś z zewnątrz prześwitują twoje najpiękniejsze barwy pomiędzy krawędziami odczuwasz obecność gdziekolwiek jesteś1 punkt
-
... poprawiasz mi humor tym "pisadłem"..:)) Ode mnie uśmiechnięty plusik. ... Jacek.. poproszę o ręcznik papierowy... znowu zapaćkałam ekran.. :)1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec Choć istnieje ryzyko, że podanie adresu zamieszkania owego sołtysa może wzbudzić zainteresowanie organów, to nie mogę powstrzymać się od komentarza. Chwalił wójt z gminy Łyse alians niosek z sołtysem. Na bok szły włoski, tak aby nioski, jajka znosiły łyse. Pozdrawiam1 punkt
-
Rzekł kawaler do swej klaczy słuchajże kobyło nie ma żadnej zażyłości w tym, co się zdarzyło. Pewnie także ty pamiętasz chwile mej słabości gdy odrzucił me starania obiekt mej miłości. Klacz zarżała jednoznacznie wyszczerzając zęby tak pamiętam mijaliśmy wtedy cztery dęby. Dęby rosły rozłożyście nieopodal rzeczki ty wracałeś zmarkotniały od swej kochaneczki. Na siedzeniu obok ciebie stał koszyk z wikliny symbol starań i odmowy o rękę dziewczyny. Wtedy rzekłeś mi kochana gdy gnałam po polu szybciej, bo ja chcę utopić swój ból w alkoholu.1 punkt
-
to był ten moment na który wszyscy czekali zwierzęta gospodarskie i ludzie pospołu konie w stajni strzygły uszami bykom otwarły i szkliły się oczy bardziej koguty podnosiły szyje z dziobów za moment wyjdzie kat kolin każdy pleń na drodze do lasu dębiał drżały groty świerków kora stawała się jakby zmysłowo szorstka cała grzybnia niosła wieść ze doda pokazała d….1 punkt
-
@kwintesencja Dla mnie również. :)@violetta No, faktycznie wtedy atmosfera takiego poranka byłaby dopełniona.1 punkt
-
1 punkt
-
Witam - dokładnie tak - trzeba śmiało żyć - dzięki za czytanie - Pozdr.uśmiechem. Witam - oj trudno to fakt - dzięki że czytasz - Pozdr.1 punkt
-
1 punkt
-
Scenariusz jest ten sam. Nie widziały, bo interpretowały zachowanie jako nieśmiałość, delikatność, kulturę, niekiedy przywiązanie do religii i odbierały to pozytywnie - tak jemu nie chodzi o sex, a o mnie, miłość, chęć posiadania rodziny itp. Pozdrawiam.1 punkt
-
Otwieram drzwi – kolejne korytarze, odgałęzienia, odnogi podziemnego krwiobiegu. Niezliczone pomieszczenia. Porzucone w nieładzie sprzęty. Pokryte szarym pyłem, pleśnią rdzą… Plątanina kabli, rur, składowiska pogiętych blach… Dusi mnie mroczność podstępnej nocy, która snuje się po tym labiryncie nieskończoności. Wpełzam. Wypełzam. Przeciskam się przez ciasne szpary, raniąc sobie do krwi brzuch, plecy, ramiona, pośladki… Gdzieś tutaj gnijące pozostałości, resztki. Woń zgnilizny miesza się ze stęchlizną zawilgotniałych piwnic. Stojące jedne na drugich stare telewizory z popękanymi kineskopami w ogromnych, pokrytych tłustymi plamami obudowach, smukłe radiole, głośniki… Pod gołymi stopami opiłki żelaza, chrzęst potłuczonego szkła, ostrego gruzu… Skrzypienie podłogowych, pełnych sęków desek… Martwe laboratorium. Eksperymenty biologiczne, mutacje. Wyrastające z sufitu i ścian, nowotworowe guzy, niczym czarne, ohydne grzyby, które naciekają wszystko w tej udręce nienasyconej śmierci. W dławiącym smrodzie trupiego rozkładu z domieszką chemicznych odczynników idę. Wlokę swoje nędzne, ropiejące ciało. Dokąd? Donikąd. W ciemnych wnękach, załomach rozwierają się szeroko z mlaśnięciem półsenne szkarady, ociekające cuchnącym szlamem wnętrza pełne złogów i flegmy. Nie ma jednego wolnego miejsca. Wszystko zapchane. Zapraszają ochoczo do środka, oferując raj nie z tej ziemi. Nieskończoną miłość. Przede mną jakieś progi, piwnice, schody… Ktoś z nich schodzi wśród wiwatów i oklasków. Wśród fanfar… Kto taki? Nie wiem, ale znowu się chwieje. Ręce rozpościera, gdzieś w połowie drogi, bez powietrza, w ciemności, ale z nagłym błyskiem spojrzenia. Jakby to była jakaś totalna wizja ujęta w rytuale okina-hōnō, w japońskim teatrze Nō albo Kabuki. Z pełną gamą psychicznych przeżyć człowieka. Pod moimi stopami plączą się zleżałe taśmy z czarno-białymi filmami Kurosawy, zakurzone tomy w płóciennych oprawach Strindberga, Faulknera… * Wstaję wolno, bowiem leżałem nie wiadomo jak długo. Wokół mnie jakieś zjawy, nieokreślone gesty, znaki i symbole… Drewniana ławka, alejka. Daleki szmer płynącego strumienia. W uszach piskliwy szum. Omiata mnie oddech ciepłej nocy. Powolny i tkliwy, i jakiś melancholijny wyrzut sumienia sennego omamu. Przez park zamglony, jesienny idę. W żółtawym świetle latarni. Na moich skroniach wiotkie gałęzie płaczącej wierzby. Gładzą mnie resztkami pożółkłych, wilgotnych liści… Gdzieś tam twarz mojej umarłej matki. Zaczajona i smutna. Towarzyszy mi w tym powolnym chodzie znikąd, donikąd. W coraz zimniejsze obszary bezgranicznej pustki. Idziemy razem w swoistym, milczącym spacerze. Opieram się o drzewa. Obejmuję je i głaszczę… Coś przeminęło, zamajaczyło w oddaleniu. Nastąpił tu niezrozumiały upływ substancji czasu, jak we śnie. Nikogo tu nie ma. Rozglądam się w tej przepaści cichej, wsłuchany w szept, który idzie poprzez chropowatą korę, ceglany, omszony mur… Idę i ja, trapiony gorączką opuszczenia. Nazwij mnie, melancholio. Wypowiedz wreszcie moje imię. Miękki dywan ze zwiędniętych, opadłych liści tłumi moje kroki. Przykleja się, wilgotny, do podeszew… Aleja. Ławki. Zarysy nagich, rozcapierzonych gałęzi, podwójnych, potrójnych pni. Oplecionych sobą w szarości mroku. Niekończący się mur… Noc… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-11-02)1 punkt
-
@Rafael Marius Zgoda. Tylko że chory nawet jeśli jest cały czas nawet obiektywnie chory w sztuce i nie tylko w arte terapii może coś osiągnąć. Mi pisania odradzano i choć faktycznie w początkowej fazie było to zbliżone do choroby to gdzieś tam wytrwałem. Jak ktoś zechce to i u mnie doszuka się z 15 zaburzeń. Na szczęście wcale nie zależy mi na przekonywaniu świata o swoim zdrowiu ;)) A i poziom średni co najwyżej ;)) Największe przypadki jakie znam to Miron Białoszewski i Philip K. Dick. Wojciech Młynarski też miewał takie problemy. Marek Grechuta i ładnych kilku innych. Nawet posądzano o takie zaburzenia Salvadora Dalego. Ale to już temat na inną opowieść. Wyżej wymienione osoby były wielkimi postaciami w sztuce. Przywołałem film Silent Twins, bo na mój wgląd bohaterki tego filmu przez pomyłkę z dziwnych artystek zostały uznane za ciężko chore psychicznie, a film oparto na faktach. Bardzo polecam ten film osobom zainteresowanym pisaniem jak i chorującym, choć jest mocny i tragiczny w swojej wymowie.1 punkt
-
1 punkt
-
My, ludziki lubimy liściom nadawać większą rangę. Np jak mówimy dam Ci z liścia a liście to tylko naskórek, żaden samodzielny byt. Wiersz jak zawsze spoko.1 punkt
-
a może tak owadem być i miodek z kwiatków spijać niejeden raz i to jest fakt kwiatuszki te zapylać i cieszyć się mieć zawsze chęć by iść przez świat w zachwycie bez żadnych trosk jak jakiś trzpiot co warte takie życie pozdrawiam1 punkt
-
A jeszcze inni zerwani: nie w porę, przypadkiem, dla zabawy, przez kaprys... odzierani do szkieletu... Podoba mi się porównanie do liści :) Pozdrawiam.1 punkt
-
Mały wredny Stephen z miasteczka Derry Odstawiał w Halloween niezłe numery Czy dostał cukierek Czy tylko papierek To zawsze był psikus od niego szczery. *Przewrotne i zabawne życzenia.1 punkt
-
Karawaniarz raz w Kairze chciał przewozić w wielkim tirze wielbłądy na dziko znaczy się za friko. Przeszkodziły mu w tym niże.1 punkt
-
1 punkt
-
Piękne wyznanie, ale… z kobietą i mężczyzną to różnie bywa, raczej skomplikowanie: cały w tym ambaras, aby dwoje chciało naraz. Pozdrawiam i życzę miliona polubień. 💜➕➕1 punkt
-
W wolności sie najlepiej błądzi Odejdź upojeniu swiata ty obojętny Niech zainteresowanie Cię zwycięży Bo nietrzeźwości jestem niechętny Chcę być z różami, nie wśród węży Substancja ma zwycięską naturę Chemikalia łykamy na nieszczęście Zamiast wielbić idei żywą konfiturę Zaciskamy na świat dzikie pięście Bo dym z komina znaczy istnienie Na mapie koloru wyjących niebios Śladem zbyt ulotnym jak złe cienie Co dla dorosłości są jak silny cios Wrażenia uniesienia budują pamięć Być młodym i dzikim to czas ciężki Anioł stróż zły zaciska silną pięść A na piżamach pojawiają sie prążki W starym etapie lini tego nieistnienia Odużenie odbioru sygnału nienawiści Bywa skryte w pamieci światłocieniach Spokój przemyśleń sens śmierci iści Niech Bóg młodość błedem nazwie Gdy odurzenia kręgi lekko zataczałem I sumienie mnie przed sąd pozwie Ze nie rady a błędy na szyi wieszałem To prawem jest młodości by błądzić Chemią malować balans na granicy Mozesz byc stary i akty te osądzić Zabić w polach zardzewiałej pszenicy autor: Dawid Daniel Rzeszutek1 punkt
-
Nietypowe ale warto przećwiczyć to ze swoimi małymi pociechami. Przyjemnej zabawy - autor Wiersz edukacyjny nr 1 - rok szkolny 2022/2023 Dostał Janek od swej mamy to, co skrzętnie my zbieramy czyli kolorowe znaczki na nich gęsi, kury, kaczki. Znaczków było dosyć sporo lecz kolegów przyszło czworo pierwszy dostał trzy z kurami potem wybierali sami więc ten drugi i ten trzeci po dwa znaczki tak jak leci czwarty wybrał też nie mało wybrał cztery i zostało pięć kaczuszek, gąski cztery wszystkie dobre, nie kancery a ty policz sam lub sama ile znaczków dała mama? 1. Ile znaczków dostali koledzy Janka? 2. Ile znaczków zostało Jankowi? 3. Ile znaczków dostał Janek od swojej mamy? Wierszyk, jako część składowa do prowadzenia z młodzieżą zajęć filatelistycznych. Pomysł autora wierszowanej zagadki napisanej 27.10.2022 dla MKF nr 9 im. Beaty Ciesielczyk. autor - Henryk Jakowiec1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne