Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.10.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
po wielu latach na drabince w świecie atrybutów rozwoju i sukcesu odkrywam ponownie siebie robiąc wycinankę z kolorowej bibuły jak wtedy gdy jeszcze nie zadałam nikomu pytań o życie7 punktów
-
Były tęcze zaćmienia zachody uśmiechy pogrzeby i wszy Były zacne drzewa udane myśli drogi i miłe mgły Była miłość było tulenie pocałunki a potem sny Było to oraz tamto co więcej chcieć od życia Przecież więcej się już nie da więc czy warto dalej iść5 punktów
-
póty człowiek życie nosił póki ciało mu się nie urwało gruby silny powróz z czasem z życiem zdziera się w wątłą nić i nic już nie przeszkadza by ciało do ziemi a duszę do nieba zaprowadzić4 punkty
-
Klosz Położyłeś mnie pod kloszem jak eksponat, albo deser suto lśniący od polewy. Uwolniona, byłam ornamentem komnat, kruchość kształtów kosztowałeś jak kęs bezy. Konsumować znów skończyłeś z niedosytem, („przez chroniczną zmorę braku apetytu”). Wino język rozwiązało mową głodną, jawiąc twej rozwiązłej diety różnorodność.4 punkty
-
3 punkty
-
szukał w lesie dzikiego zwierza jagód szukał grzybów przygód ochrony przed chmur baldachimem czy mógł tam zostać czy został czy rosę już na zawsze spija czy opuszcza norę swą szałas przegląda się w sarnich oczach płochych bo strach odnajdujących czy może odważnych wilczych w watahach teren stróżujących czy znalazł to po co przechodził przez zieleń wśród traw wysokich strumienie napotkane mącąc mieszkając w ciągłym czuwaniu czy dobrze wydał oszczędności na nowy zegar z kukułką3 punkty
-
Moje życie to moneta - nie zostałbym orłem bez reszki W moich snach kobieta - trzymam jej rękę i nie widzę twarzy Włosy blond popsuły serce, teraz tam wieczne zamieszki Gdzie moje miejsce? Gdziekolwiek nie spojrze tam niemiłe skazy Zatruta młodość, depczę po pędach co zostawiła po sobie I w żadnym sposobie nie mogę zapomnieć o pewnej osobie Mam robić swoje - ja sam. Za nas dwoje. Nie chcę tej roli ofiary, biorę nogi za pas, gonię Za nieznanym Wszędzie oko za oko, czasy ślepców, których nie mogę przejrzeć Mylę sufit z podłogą, widok zasłania mi uparta łza cudze zalety i wady to balans co uśmiech zamienił w bezsens Smutne żelazne zasady, do ktorych przytuliła się rdza Taka moja wypłata - upojne bogactwo - w doświadczenie A nie stać mnie nawet na szczerość, więc jakie ma to znaczenie? Moje marzenie to żebyś nie była tylko marzeniem Urwałem kontakty, urywam filmy, serce stało się tylko kamieniem Wszystkiego najlepszego kochanie Pamiętam jakby to było wczoraj...3 punkty
-
Nigdy nie oduczyłem się pić Wciąż mam to we krwi Choć nie mieszam taniej wódki Z patosem Za oknami ujadają psy Pewnie gej ksiądz albo żyd To żarty już zbyt popkulturowe Wśród natłoku informacji Małpiej artykulacji Behawioralny reset Od radioodbiorników Jak ci pełni nonszalancji Którzy pięknie kłamali Że wódka jest tylko dla romantyków Wciąż w imię pokoju wstrzynają wojny Lecz pod niebem gdzie raj utracony Kawałki błękitu to żadne apanaże Idę póki jeszcze pełna jest butelka Ślad w chodnik się przykleja Bom w dziób nigdy nie nabrał manier3 punkty
-
świt odbarwia mrok — znikam w jaskrawym świetle dnia niebo bliższe śmierci daleko mi do powtórnych narodzin gwiazdo zaranna wschód jest dla tych którzy się obudzą nie szczędź im blasku niech czerpią siłę z żywego ognia nim pod ciężarem czasu noc zmieni się w kamień2 punkty
-
północ tęsknoty na niebie krwawią przygryzane usta kształt pomieszczenia wydaje się znajomy patrzę w okno alkoholiczne nic nie widzę współzmysłowy mi jesteś uwięził nas przedludzki język ciał czerwone minerały piersi w koszyczkach dłoni jestem splecione światło słońca i księżyca przepojona czuję opierasz usta o moje na policzkach zakwita różowy sad dotykasz palce rozsuwają uda kocham cię w dychotomii miłości najcięższe zmaganie2 punkty
-
TROP; - ILE WYRAZÓW? - O, POWÓZ ARY W ELI PORT. TON ANI; PODJUDZAJ... A GAJA Z DUJ DOPINA NOT. KAPOWNIK Z KIN W OPAK.2 punkty
-
Poczucie zagubienia Ciągłe zmartwienia Noc bez końca dech zapiera Śmierć zamiast życia Świat bez pokrycia Lepiej nie wychodzić z ukrycia Bez gwiazd na niebie Nie czuję dziś siebie Ziemia mnie znowu pogrzebie Dobrych momentów nie widać w ciemności Poświeć latarką, choć to nic nie zmieni Nie odnajdziemy drogi do domu Chyba wszyscy jesteśmy zgubieni Nie będziemy w domu gdy zaświta Powoli siada nam psycha Po co wracać do miejsca Które nas ciągle odpycha? Zrodzeni z nocy Zniszczeni przez dzień Nie pozostanie po nas cień.2 punkty
-
kwitnę i więdnę do wilgotnych ust miękkimi płatkami w zachodzącym ciebie gdy uderzasz jaskrawością jestem piękną chwilą2 punkty
-
miałem kiedyś marzenia nawet realne godzina po godzinie słowo po słowie spektakularnie spłonęły we mnie ale żar nie chce wystygnąć naiwność może dać szczęście2 punkty
-
- Pora więc powrócić do waszych marzeń - podjął Jezus. - Do tych duchowych cząstek w was i w każdym innym człowieku, będących pomiędzy duszą, sercem i umysłem. - Chcieliście wiedzieć, kogo spotkacie i z kim ułożycie sobie życie. I zobaczyć wasze poprzednie wcielenia. Nie pokażę wam - albo nie przywołam wszystkich dawnych was, inaczej mówiąc - aby zachować większą część waszego spokoju. Soa, zacznę od Ciebie. - Ty zgodzisz się na powrót Twojego pierwszego partnera, ojca Twojej córki - rozpoczął. - Zrobisz to, zapewniam Cię. Niezależnie od tego, jak trudno Ci w to teraz uwierzyć. Spotkasz go niespodziewanie po pewnym czasie od powrotu z naszej podróży i równie zaskakująco wrócą Ci dawne doń uczucia. Tylko ostrzegam Cię przed zazdrością. Wtedy, w przeszłości, właśnie nią powodowana zniszczyłaś wasz związek, chociaż w gruncie rzeczy wcale tego nie chciałaś. Po prostu poniosły Cię negatywne emocje. Teraz panujesz nad nimi w znacznie wyższym stopniu. Ale i tak uważaj - Jezus popatrzył na nią znacząco, podkreślając słowa spojrzeniem. - A teraz Twoje poprzednie wcielenia - kontynuował z uśmiechem. - Proszę. Na piasku plaży pojawiła się ni stąd, ni zowąd roślinka, przypominająca liśćmi jagodowy krzaczek. W chwilę później jej miejsce zajęła kwitnąca białym, podobnym do lilii wodnej kwiatem, rozłożysta paproć. Po jej zniknięciu pojawił wysoki na kilkanaście metrów skrzyp, następnie ośmiornica, a po niej ogromna, znacznie wyższa i o grubszym pniu akacja. - Kwiat paproci! - Soa chwyciła się za policzki. - Ojej. A myślałam, że to jedynie bajka. I inne rośliny, pomijając ośmiornicę. - W każdej bajce można znaleźć trochę prawdy - uśmiechnął się Jezus. - W końcu wszystkie pochodzą ode mnie, zatem w każdej ową cząstkę prawdy umieściłem. Także w tej polskiej o kwiecie paproci * . Ale poczekaj: zaraz nastąpi ciąg dalszy. Po zniknięciu akacji na piasku wyrósł kuflik, po nim jak spod ziemi wyrosła zwiewna rusałka, nastepnie ubogo ubrana Egipcjanka, a w chwilę po niej kolejna mieszkanka kraju nad Nilem. Tym razem bogato ubrana. Dostojnie wyglądająca, o władczych ruchach i charakterystycznym nakryciu głowy. - Och... - Soa zająknęła się ponownie. - Czyżby to była... Nefretete? Ja nią byłam? Naprawdę, Mistrzu? - przenosiła z niedowierzaniem spojrzenie z królowej, która na dźwięk swego imienia popatrzyła na nią badawczo, czyniąc przy tym przeczący, pełen niezadowolenia gest - na Mistrza i z powrotem. - Ujmijmy to precyzyjnie - poprawił ją Jezus. - Dusza, która jest połączona teraz z Twoim ciałem, ówcześnie wybrała sobie rolę władczyni Egiptu. Stąd Twoje zainteresowanie tym krajem i jego kulturą. Następnie w powietrzu pojawiła się kula wody, a w niej przypominający obłok kształt, stopniowo zmieniający kontury. Po nim kobieta wyglądająca na szlachciankę: wysoka blondynka w ciemnym ubraniu i z mieczem u boku. Tym razem Soa domyśliła się natychmiast. - To Lagertha, prawda? - popatrzyła na kobietę, która odpowiedziała jej uśmiechem, mówiąc coś przy tym. - A ten kształt przypominający... wodną chmurę, co to takiego? - zapytała. - I co ona powiedziała? - To Lagertha - przytaknął Jezus. - I duch wody. Powiedziała ci, że widziała cię niedawno kilka razy w swoich snach. A teraz przygotuj się na postać, której się nie spodziewasz. Odczekał chwilę, nim zadał pytanie: Jesteś otowa? Cdn. * Bajkę na podstawie słowiańskiej legendy o kwiecie paproci napisał Józef Ignacy Kraszewski w drugiej połowie XIX wieku. Voorhout, 24.10.20222 punkty
-
tu nie chodzi wcale o to że ja jestem jakąś nocą a ty dniem pięknym dniem noce raczej są od spania żeby wigor wrócił z rana ja to wiem dobrze wiem lecz niestety już nie usnę póki ty się nie przeciśniesz przez mój sen mroczny sen łypiesz okiem bałamutnie jakbyś chciał wyprzedzić kłótnię o mój sen dziwny sen sen to prawie jest na jawie ściskasz mnie za lewe ramię boli mnie szczypiesz mnie przestań w końcu mnie dotykać obudziłem się wszak chyba nie ma cię nie ma cię2 punkty
-
A niektórym z nas od poczatku jest dany raczej słaby powróz, lub życie go bardzo szybko osłabia... Ci muszą żyć "ostrożniej", może pokorniej... Trudny temat, ale ujęłaś go bardzo trafnie i pobudziłas mnie do myślenia :) Pozdrawiam!2 punkty
-
budzę pocałunkiem uśmiechem witam radosnym daję nadzieję na lepsze dni spełniam sny rozjaśniam jesienną szarugę to co mogę ofiaruję zabieram tęsknotę ocieram łzy gdy smutek w życiu zagości w zamian nie pragnę nic szczęściem się dzielę swym ze światem który trwa biorąc od niego co mi da2 punkty
-
@iwonaroma Wspaniale przysłowie sparafrazowałaś. Duży plus za obrazowe przekazanie mądrej myśli.2 punkty
-
Na Poczty a nie - na poczcie nie tu chodzi o ulicę gdzie dorastałam tamto podwórko było moje... nasze gromadki rozbrykanych źrebaków pamiętam zmierzchy nie chcące iść do łóżka i dłonie brązach bo na samym środku w garści trzymał ziemię olbrzym - orzech tulił gałęzie do ściany budynku dając cień w upalne dni ścieżynki między garażami były labiryntem do chowanego ... zupełnie jak dzisiaj... no i... dalej kiedy wiek... a jeszcze nie wiek kotwiczy w gardle kalendarze nie wiedzieć czemu zawieszają się... mkną na wstecznym biegu robiąc w głowie dłuższe przystanki szkoda że podwórka miast umierają albo już umarły... jak tamto pod dywanem tłucznia i asfaltu który strawił wszystkie owocowe drzewka czas rozgonił dekady plątaniną zegarów a rok za rokiem wciąż tak samo rzuca kasztanami w jesień kołysze złoceniami lub zniewala i uśmierca jak widać nie wszystko a ta ulica to było... na Poczty Gdańskiej a twoje podwórko ? październik, 20221 punkt
-
O dnia, kiedy to spożył pierwszy kęs, już nie mógł przestać. Jego obecność bardzo mu zasmakowała. Zjadał ją coraz bardziej łapczywie, a przez to, z każdym dniem, mniej ludzi go rozpoznawało. Nawet stojące wokół, rodzinne członki. Odczuwał przykrość z tego powodu, ale nałóg spożywania obecności, odczuwał silniej. W końcu, po ostatnim kęsie, nawet własny pies go nie poznał. Na drugi dzień, znalazł paczkę przed drzwiami. W środku było antydotum, oraz informacja, by używać z umiarem, po trochu. Po pierwszym kęsie, pies go rozpoznał. Zatem spożył łapczywie wszystko... wyszedł na ulicę… i nagle umarł. Zjadł swoją rozpoznaną obecność, raz na zawsze.1 punkt
-
Rzecz o ginących miastach <fade in> Są miasta które umierają z hukiem są miasta które giną ze skomleniem i tylko wiatr świszcze później w oczodołach ich okien powiewając strzępami firanek jak zwichniętą rzęsą, miasta które szczerzą połamane, sczerniałe zęby budowli miasta skopane, wdeptane w ziemię umierają żeby kiedy zgasną ognie pożarów kiedy wiatr rozwieje dymy i opadnie pył powstać z martwych, żeby się ponownie narodzić. <fade out> Są miasta które umierają powoli dzień po dniu rzedną światła ich oczu słabną glosy ich głosu, jak gdyby jedna za drugą wyciszały się ścieżki na mikserze ulic, jakby spośród grających chaotyczną symfonię instrumentów jeden po drugim, jeden po drugim wyłączały się basy silników pojazdów snery sapnięć autobusów, dzwonki tramwai gwarny śpiew przechodniów, tak jakby z pozornej kakofonii dźwięków odpadały, odpryskiwały kolejne słowa, skrecze śmiechów, dzwonki smatfonówi i rówerów, żyje! żyje! syren hi-haty kółek walizek na kostce chodników bociani klekot przejścia dla pieszych aż zostaną jedynie zawieszone w ciszy pojedynczy wyraz, reverb czyichś kroków oddalone szczekanie psa, warkot samochodu szelest przemiatanych wiatrem śmieci to miasta które odwiedziłaś, to miasta z których wyjechałaś, by nigdy nie wrócić to osierocone miasta które za życia obracają się w duchy przeszłości.1 punkt
-
siedziałam na fejsbuku a czas płynął siedziałam na fejsbuku troszkę się śmiałam troszkę złościłam siedziałam na fejsbuku a czas płynął płynął płynął siedziałam na fejsbuku pobrałam za dużo megabajtów to kosztowne siedziałam na fejsbuku przeglądałam obrazki czytałam literki stawiałam emotki przeglądałam obrazki czytałam literki stawiałam emotki przeglądałam obrazki czytałam literki stawiałam emotki teraz bolą mnie oczy siedziałam na fejsbuku tak długo za długo także boli mnie głowa i dupa1 punkt
-
W czterech kątach podwórka Zamknęłaś swój cały świat. Stary dom płotu furtka Tam drzewo, a tu kwiat. Czasem pragniesz odlecieć Rozwinąć skrzydła jak ptak, Lecz tylko zataczasz koło I wracasz tu po dniach. W czterech kątach podwórka Wciąż słyszysz śmiech i gwar, Już nie zauważasz zniszczeń których dokonał czas. 22.10.221 punkt
-
Jak przyjemnie jest w wakacje przy sianie pracować, Długie pole licznymi kopami siana przyozdabiać, W gorącym upale zimną wodą się posilać, Wielkie świerki nieba sięgające podziwiać, Przyjemnym letnim powietrzem pełną piersią oddychać, Tak… To zaszczyt urodzić się w Małopolsce… W dzieciństwie mlecze i dmuchawce zrywać na przydomowej łące, Całym sobą przeżywać przyjemne letnie noce, Spontanicznie wąchać kwiaty bzu pachnące, Małopolscy chłopi z dziada pradziada pracowici, Z ciężką pracą niemal od dziecka obyci, Do ciężkiej pracy przez lata nawykli, Lecz nade wszystko bardzo honorowi, I ziemi ojców wiernie oddani, Tak… To zaszczyt stawiać swoje pierwsze kroki, Na tej świętej małopolskiej ziemi, I wzorem przodków w miarę swego dorastania, Ziemi ojców uczyć się oddania, Cała małopolska ziemia jest utkana, Partyzanckimi legendami o zakopanych karabinach, Które przezorni partyzanci skrzętnie ukryli, Gdy nadzieją przyszłej walki ciągle się żywili, I dogodnego czasu zemsty wciąż wyczekiwali, Tak… To zaszczyt w Małopolsce dorastać… W dzieciństwie w stare opowieści babci i dziadków się wsłuchiwać, W książkach o regionalnej historii wciąż się zaczytywać, Unikalną tajemniczą wiedzę z zapałem zdobywać, A ze wszystkich miast polskich, Małopolski Tarnów jest najbardziej węgierskim, Z generałem Józefem Bemem wodzem arcywybitnym, W przepięknym mauzoleum swym spoczywającym, W młodych Małopolanach inspirację wciąż budzącym, Tak… Będzie dla mnie zaszczytem wielkim… Zostać kiedyś pochowanym w małopolskiej ziemi, Ziemi bohaterów sławnych, Lecz nade wszystko ziemi ludzi honorowych!1 punkt
-
@Leszczym prawdziwy artysta,chce coś ważnego przekazać, nie ważne w jaki sposób, ale są też pseudoartyści, którzy chcą, żeby o nich tylko mówiono..........nie ważne co........... :) Spokojnej nocki:)1 punkt
-
1 punkt
-
@Starzec Czasem myślę, nie zawsze ale zdarza mi się, że skoro jesteśmy poetami to żyjemy dla zamieszania. Im większe poczynimy tym lepsi jesteśmy, ale w sumie to dyskusyjna jest teza :))1 punkt
-
Tyle wdzięków, tyle treści Kształtów, geometrii... Światła, światłocienia Niby nic... A coś się zmienia Mała rysa Układ nosa Dłoń łagodnie nie opada Niby nic... A jawna zdrada Oko widzi Sielankowo Siłę, młodość Duszę zdrową... Niby nic... A obłokowo Lecz ćma krąży W lustra cieniu Niby nic... Dorianie Grayu1 punkt
-
Płacze nad sobą, mój Drogi człowieku. Bo wiem, że nigdy nie będę tym, co serce by chciało. Zapłacz więc tak jak ja, Drogi przyjacielu, Bo odwagi nie mam tak jak tej na początku . Więc zbiorę to co pozostało, I zmarnuje ją na nieudolne rozwiązanie problemów . Stworzyły się przez mnie ale nie dla mnie. Stworzyły się przez mnie dla ciebie. Ale nie uważam, że to była moja wina, Bo Twoje myśli były w potrzebie. Teraz drżysz na mój widok, Drogi Człowieku, Chodż widziałeś to samo nie raz . Zadrżyj nad mną mój Drogi przyjacielu, Bo łaski nie zaznam, przed wybawieniem. Śmiałość się burzy jak olimp na górze, Poproszę teraz mamy by kochać mnie nauczyła. Kocham ciebie ale nie siebie . Kocham ciebie i nic więcej. Bo jak mam pokachać siebie ? Skoro jestem dla Ciebie w każdej potrzebie .1 punkt
-
1 punkt
-
W nocy siadam na łóżku i słucham jak oddychasz Czuję to, jednak nie mogę dostrzec konturu ciała Zbliżam się i sprawdzam Twoje usta, są ciepłe Dotykam po kolei Uszy brodę nos Niżej Szyję, tłoczy puls Tętni pod palcami Twoje dłonie, są na miejscu Tak bardzo bałam się, że ich nie znajdę Klatka piersiowa unosi się Budzisz się nagle Słyszę serce, jednak Nie bije tak jak kiedyś Jest wolne kiedy patrzysz mi w oczy Wstaję więc i odchodzę Zostawiam cię w ciemności Twoje serce przyspiesza1 punkt
-
Raz przeziębiony meloman z Jasła kaszląc przeklinał i klnąc wciąż, zasłabł. Gdy skończył się medyczny teatr, to za przykładem Amadea* choć już nie kasłał, to jeszcze "ka" słał. *Wolfgang Amadeusz Mozart dotknięty był prawdopodobnie koprolalią (niepohamowaną potrzebą mówienia wulgaryzmów) związaną z zespołem Tourette’a. https://www.poradnia.pl/zespol-tourettea.html Pozdrawiam.1 punkt
-
Pokłóciła się żaba kiedyś z bocianem: -Nie chce mi się gadać więcej ale z panem -czy to na poważnie czy nawet dla hecy -albowiem pan mi wbija ciągle dziób w plecy -Na pana klekot od dzisiaj będę głucha -bo ja nie jestem taka zwykła ropucha -kłap sobie pan dalej swym dziobem czerwonym -ja ci pokażę wraz z kumakiem szalonym -Żaba rzekotka przybędzie też z odsieczą -takie bociany jak pan lepiej niech leczą -już nie ma gorszego ptaka niż bociana -dlatego bez przykrości pożegnam pana -Już nigdy nie spotkamy się nad tym stawem -wbijać mi straszny dziób w plecy ? jakim prawem? -ja chcę w spokoju pożyć jeszcze trochę lat a bocian westchnął, dziabnął żabę …i ją zjadł1 punkt
-
bardzo dobry pomysł ale może wersy skrócić pokłóciła się żaba z bocianem nie chce mi się gadać z panem "na poważnie, czy tylko dla hecy wbija mi pan swój dziób w plecy" na klekot od dzisiaj jam głucha bo zwykła nie jestem ropucha pan kłapie swym dziobem czerwonym obroni mnie kumak szalony " gdy ona gadała od rana tak bardzo znudziła bociana że kłapnął ze złości ją dziobem w żołądku na zawsze znikł problem lecz w życiu me dziadki kochane bociany słuchają w poranek od żabek wyrzuty i gadki gdy kropli za dużo przypadkiem za serducho to dokończyłem Pozdrawiam1 punkt
-
Pół roku później, kilka osób , które już poznaliśmy, szło przez pole. Zobaczyli znowu jasną kulę, a na niej sylwetkę Konrada. Po ośmiu sekundach bohater zstąpił z niej i wszystkich przywitał. Potem spotkał się ze mną. Jestem parapsychologiem.1 punkt
-
Nie wiedziałem, że picia można się nauczyć, a później oduczyć, ale widocznie można. Znałem jednego co pił dla towarzystwa, a gdy towarzystwo go znudziło, pić przestał i wówczas jego życie utraciło sens. Czyżby odrzucenie rzeczywistości, potrzeba zaczynania od nowa, wyboru innej drogi? Jest w tym wierszu coś, choć trudno powiedzieć, co takiego naprawdę. 🙂1 punkt
-
@kwintesencja Podoba mi się Twoja sprawność posługiwania się naszym językiem, dużo treści wplatasz w swoje wersy. Dawaj po kolei co tam masz na IG :)1 punkt
-
Człowiek też rodzaj dzbana z różnej gliny ulepionego: z upływem czasu coś innego się urywa, aż zostaje pusty dzwon i głucha cisza w środku. Nie rozdzielałbym tylko duszy od ciała, bo są to dla mnie dwie rzeczy nierozerwalnie powiązane: nie ma jednej bez drugiej. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że jest w nas mimo wszystko coś wiecznego, doskonałego, coś co nigdy nie zaginie. Przepiękny wiersz. 💜1 punkt
-
O, CYFRA... HO!... HARFY, CO? TAM UDA ŁAN, A PANA ŁADU MAT. UDA SZOK; OKO Z SADU... RAJ, A NAM U TUMANA JAR? I MA LUZ ŁAT, I PAKIETY TE, I KAPITAŁ Z ULAMI. DA RAD? NORMOM RONDA RAD.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@tetu Wiersz świetny, więcej takich! (stadium przejściowe (z ciemności w światło).) Urok nadziei - gwiazda zaranna zajaśnieje... Pozdrawiam serdecznie! *******1 punkt
-
1 punkt
-
Dawno Cię nie czytałam... ... świt odbarwia mrok... po to... żeby ciężar czasu nie zamienił nocy w kamień.. a w niej... wszyscy ci, którzy się budzą... i niech się przebudzą wreszcie... niech nikt nie znika... nikt... Zaczarowałaś mnie tym wierszem... 'wielowymiarowy' w przekazie. Tak, to jest... stadium przejściowe... Serdeczności, Tetu'.1 punkt
-
i nie trzeba wyglądać przez okno enterem w hołmpejdż mapuję googlem yeah wślizgiem przez bakspejs zaciągam pasek http wbijam się w tajmslot piksel mi w inter fejs zlizuję mapę źrenic językiem yeah wczyt pod powiekę opuszek krztuszę [ping] <jeden siedem w milisekundę [ping] <jeden siedem w milisekundę [ping - taki FX] kabel podaje transfer przez router ad hoc na smartfon nad apką adblock treści niechcianych hasztag w reklamy za fri/pół darmo full kontakt z bazą s.piny klikbajty spam transfer danych skroyolo oltajm online na łączach ciekną obrazy w kwarcowych oknach krew jest czerwona chociaż nie mokra ej dobra weź ej no kurw@ oj tam1 punkt
-
W głowę zachodzę jak stało się, że wcześniej nie wpadłem na Twoje pisanie. Musiałaś bywać kiedy mnie nie było. Sprawne rymy, niebanalne uchwycenie tematu, liryzm i mądrość biją z każdego wersu. Cieszę się, że mogłem czytać i na myśl, że może (jeśli będziesz tutaj publikować) będę więcej.1 punkt
-
nigdy nie sądziła że zostanie aktorką własny teatr kilka drobnych ról i już wyciągała księżyc z kapelusza mówiłeś że to Oscar z klapsa na klaps pełniejszy jak ślad po niewidzialnych palcach w mlecznym rozwidleniu spacer pająka dreszcz deszcz i perła spływająca wolno jakby scena miała się powtórzyć a wystarczyło rzucić kości rozrzedzić gęstniejący mrok by supernowa umierała z głodu w dowolnym miejscu na ziemi1 punkt
-
1 punkt
-
Świetnie się to czyta. Tym świetniej, że pozwala mnie, facetowi, poznać świat doznań kobiecych...:). Pozdrawiam :)LP1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne