Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.09.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Nikt nie wie, nikt nie rozumie Tak głębokiej potrzeby. Pozostają jedynie kolejne lajki A ja poprostu chcę już nie być ... To co moje już się skończyło. Nikt nie widzi, ale już nie ma Nadziei, słońca, szumu wiatru ... Ogrzej mnie raz jeszcze ziemio. Piasek między palcami skończył się. Nie ma skąd czerpać, nie ma skąd brać. Wybacz kochanie, że zawiodłem. Zamknę oczy jeszcze raz jeden. Wybacz.
    9 punktów
  2. Newa Ostatnie tango w mieście cara, niedługo czas wracać na powrotną drogę i powolny krok do tyłu, znak, subtelny ukłon, lira wieczności i biała noc, opuszki palców, aksamitna galeria sukni, błękitna malwa, marionetkowe - ramiona, zwodzony marsz, żal, skryty pocałunek i nie wylewaj łez, miła, ostatnie tango w mieście cara, niedługo czas wracać na powrotną drogę i trucizna, przesłanie, zdrada i kołysanka winogron, psiakrew, zabiłem psa! Łukasz Jasiński (maj 2002)
    8 punktów
  3. człowiek jest samotny pod kopułą nieba pełną zimnych gwiazd – patrzą z góry z zaciekawieniem kim jest pionek wkuty w ziemię zazdroszczą, że może się wznieść i pomarzyć a one tylko spaść
    7 punktów
  4. przeważnie zdobywa brązy czasem na złoto się skusi lecz częściej jest poza podium z ulgą że teraz nie musi
    6 punktów
  5. z białym dywanem nie wchodzi się tam z butami
    5 punktów
  6. W archipelagu wysp niczyich jest jedna taka, Którą gołym okiem widać czasami z Księżyca. Nie rosną tu żadne drzewa, nawet trawa jest przyblakła. Zwierzęta tylko nieliczne: kojoty, hieny, dzikie psy... Wyłażą nieśmiało z dziur w ziemi i walczą o szacunek. Są też istoty dwunożne, lecz próżno ich szukać na wyspie, Bo całe dorosłe życie spędzają biegając. A dzieci...cóż, Jedyna prawda zamknięta w wątłych ciałkach nie umie krzyczeć. A płacz nie zawsze rodzi się z głodu. Nie mają tu słodkiej wody, deszcz pada wprawdzie dość często, Lecz w biegu trudno go łapać w skorupy. Poją się wodą z morza... Tak, są szaleni i często zdarza im się zapadać na ciężkie choroby Układu nerwowego, brak empatii i rozmaite nałogi. Wiem o nich sporo, bo kiedyś mieszkałem na wyspie - Szturchali mnie swymi kościstymi łokciami strzelając Oczami na prawo i lewo, nigdy nie patrząc przed siebie. Bolało mnie serce... Zatrzymałem się w biegu, nabrałem deszczu w kielich dłoni, Zanurzyłem spierzchnięte usta, I odpłynąłem na łupinie martwych idei. Do żywych...
    5 punktów
  7. Nie mam ciągu na pisanie jakoś ciągle mi nie leży przeto miejsca ustępuję na popisy dla młodzieży. Dla mnie czas inaczej płynie wraz z zachodem słońca gasnę łykam proszek, dwie tabletki po nich bardzo szybko zasnę. Rano ziółka po nich kawa nie prawdziwa, lecz zbożowa bez śmietanki i bez mleka a i cukier żonka chowa. Pies prowadzi mnie na spacer wydeptane mamy ścieżki drzewo, park do góry łapa potem gnamy do koleżki. Książę tak mój pies się wabi u koleżki jest księżniczka romansują w korytarzu ja z koleżką biorę łyczka. Pieski sobie poszczekują my sypiemy kawałami dwie flaszeczki opróżnione pożegnane wspomnieniami. Powrót dłuższy jest jak zwykle bo zarzuca mnie na boki nawet nogi mi się plączą więc niepewnie stawiam kroki. Cel odległy coraz bliżej już na piętro wiezie winda dzwonię potem coś mamroczę pies u mojej nogi dynda.
    4 punkty
  8. stanąć twarzą w twarz z tym co doskwiera ból zadaje udźwignąć znieść na przekór wbrew wszystkim wszystkiemu dalej iść by za życia nie umrzeć nie umierać być tu i teraz
    4 punkty
  9. Morze niczym jedwabna błękitna etola połyskiwało w słońcu. Brudnozłota plaża znieruchomiała w letargu od klifu po molo. Chciałoby się powiedzieć - jesienny obrazek, pejzaż z melancholią, wielkie zadumanie. Nagle cały koloryt zmienił się, poczerniał, niebo aż po horyzont - rozlany atrament. Zaszumiało od wschodu, zapachniało deszczem. Najjaśniejsze promienie przez chmur kłębowisko przeniknęły, by zdumieć, łącząc niebo z ziemią świetlnobarwnym pomostem w godzinie przypływu.
    4 punkty
  10. Przy polnej drodze porasta zboże; biegał tam kotek, lecz już nie może. Widocznie lisek także tam biegał, i się nie ustrzegł kotek... "lebiega" Wysycha teraz, leżąc na grzbiecie, z łapkami w górze, martwy już przecież. Grzejąc się w łanie, w majowym słońcu, nie myślał kotek o zgubnym końcu. 5 maja 2008.
    4 punkty
  11. Przytulić się do pragnienia porozmawiać z tym co niemożliwe uciec przed byłym Kopa zasadzić temu co niewygodne wyśmiać deszcz wiatr uszczypnąć echo Potem to wszystko razem wymieszać może dzięki temu lepsze zakwitnie
    4 punkty
  12. Zakładam grube palto z tranu. Nieodporność na miłość, tęsknotę, na sen, na czasowniki w trybie niedokonanym ... Kupuję sobie czas. I lichy zgrzebny sweter z kurzem wspomnień - gratis. Przepłacam? Cały czas! - dobrą monetą, ale rzuconą - w złą stronę ... Pragnę umówić się na randkę. Z przeznaczeniem. W ciemno. Zapalam światło, stygnie ... szampan, milkną świece, stolik pusty ... "Miło poznać!" (Któż to?!) "(...) Wszystko ... jedno."
    4 punkty
  13. Polska to glina na butach szara smętne kałuże pyski obleśne stare kawały piękne kobity szarże bez sensu słodkie czereśnie Polska co żyje na kredyt cudzy innym ma za złe wciąż w bałaganie pije i kradnie obcych nie lubi ale w potrzebie do boju stanie ta Polska właśnie co ludzi gubi wabi nas z dala lasem pachnącym modrym jeziorem i jagodami z ręku do syta Polska co nie ma jej sen i kwita
    3 punkty
  14. Nie bój się białego sztandaru Unoszącego się W tych nieugaszonych ogniach Ostatni pień który płonie W moim azylu zanim zgaśnie On jest gwiazdą mojego nieba będzie jaśniał Nawet pod powłoką nocy Nie upadaj proszę Pozwól mi być narzędziem Twojej miłości Czarna róża odwiecznego wyścigu Co to za pościg gdy nikt nie ucieka Nie widać mety ani nawet toru Uwolnij mnie od tych łańcuchów Mój przyjacielu Pokażę ci łaskę którą ukryłam Pod grubą warstwą skóry Zniszczony Sakrament Ty i ja nie jesteśmy w stanie zdecydować Które z nas zostało wzięte za pewnik Pod zastaw Niektórym z nas przeznaczone jest przetrwać Mimo odmiennych zamiarów Otwórz oczy ujrzyj we mnie czego nie widzę Zbyt wiele razy dopuściliśmy do klęski Zwłaszcza ja Nie jestem już Twoim aniołem Pod naciskiem człowieka Coś duszę przygniata Gdzie jest twoja wola mój przyjacielu? Czy też ją z dymem wypuścili do nieba ? Nienasyceni się nie przejmują Potraktowałeś kłamstwo jak dźwignię Pomiędzy światłami życia i śmierci Próba swojego charakteru Mnie to strąciło z klifu Stłuczone poczucie sumienia Ostrą maczetą godząc w serce Nie jesteś tym na kogo wyglądasz Jesteś moim aniołem z białą różą we włosach Taniec z diabłem do bezpiecznych nie należy Jesteś inny perła płynąca po za muszelką Ile mnie żyć ominęło W trakcie w trakcie sztormu Gdy fale przykryły wszystko co znane Jesteś moim aniołem Podczas gdy ja jestem diabłem Twoim Klaudia Gasztold
    3 punkty
  15. Gdy wchodzę w Twe progi, Wracają stare lata srogi, Mój umysł mnie prosi, Gdy dzieciństwa woń się unosi, Jak ciepło rozmowy mnie otula, Ja czuję jako mnie miłość przytula, Lecz gdy wychodzę nachodzi tęsknota, I nigdy nie zgaśnie powrotu ochota.
    3 punkty
  16. Stajemy codziennie nad krawędzią Drugiej strony z wyrazem twarzy Przechodnie wydają się zbyt odlegli Asfaltowa rzeka nagle hamuje nurt Zielone światło uwalnia pęd Miesza się pośpiech z nadzieją Że jeszcze zdążę Inaczej tym razem skłamię w pracy Krzyżują się perfumy zmieszane Z oczekiwaniem energia rozchodzi się Kolejny krok przecina przestrzenie Zatraca się widok ze wzgórza Nie ma potrzeby spojrzeć W oczy sokoła poszukać odcieni wolności Czas jest uwięziony w sieci Czerwień paraliżuje odwagę Podzieli nas na dwoje w wielkim mieście Będziemy sami tak blisko by skoczyć Tak daleko by zapytać o siebie Nawzajem Jutro przyjdziemy znowu
    3 punkty
  17. Rozmawiam ze sobą. To jest dialog !
    3 punkty
  18. Zerwane korale w nawale obłych łez Wypalają sine ślady. Czasem nie ma rady, Nie zmywa ich nawet chrzest. Pamiętać nie jest w cenie, Tego niestety bursztyn nie wie Chłonąc ważki w nieważkim pogrzebie, I żywą wciąż śmiercią się mieni. Godzin lepkość słyszysz w szumnej ciszy, Gwardzisto w futrzanej czapie. Czasem tylko za pierś się łapiesz Gdy pamięć bursztynu usłyszysz. Kruche skrzydła zatopione w miodzie Terkoczą z dala jak kamienna fala, A szyję i ramiona powala Pierzchły sen o porannym głodzie. Wszystkie tęcze bledną, jęczy pokora Warując wiernie przy nerwowej nodze. Przyglądasz się szarej już pożodze Bez leku, smaku i doktora. Nareszcie noc otula duszę w kocyk I mruczy kołysanki. Zagoi Troję rankiem, Pobitewny deszcz ślady rozmoczy. Zmywając żar korali smoczych Otoczy serce bliznowatym zamkiem. Wtedy dopiero oczy zamkniesz.
    3 punkty
  19. w oparach płytkiej metafory na przepalonej blasze stary kotlet grzeje przy szynkwasie się uwija zdążyć przed menopauzą nie obejdziesz wiadomo nie przeskoczysz raczej ci dół jęzorem wykopie ruszysz śmierdzi kręcąc się między obórką a wychodkiem wszędzie chlew zaniesie na plecach puszcza nici melodramatyczna suknia najważniejszy kaprys
    2 punkty
  20. Słońce na tym punkcie widnokręgu Zawsze przypomina mi O pewnym wspomnieniu Którego ani nie miałam Ani nie pamiętam Mimo wszystko Słońce na tym punkcie widnokręgu Zawsze mi o nim przypomina To nostalgiczna chwila Którą mogę przeżywać codziennie Jeśli tylko słońce widoczne jest zza chmur Jeżeli chociaż promień przez nie przebija to wystarczy By przypomnieć sobie dobitnie Że gdzieś tam, tam daleko W innych przestrzeniach zupełnie innych wymiarów Jest mój Dom I że tam tylko jestem u Siebie I drugi wierszyk
    2 punkty
  21. My śli ślimaczym tempem Myśli zbierali tępe My śli tempem ślimaczym A myśli drobne jak maczek Ślumok je jakiś rozsypał Roznieśli krucy i wrony Ten wierszyk to jakiś niewypał Nierówny lecz tu już skończony
    2 punkty
  22. Zmądrzałam? Jedynie odłożyłam: głowę na półkę. Niepoczytalność ....
    2 punkty
  23. za kogo się przebrać by nie bać się przyszłości by nie dokuczał smutek i żal i horyzont za kogo sie przebrać by uśmiech nie był byle czym by nadzieja nie bolała była spełnieniem za kogo się przebrać by świat był ciekawszy nie był tylko pustką za której drzwiami nie ma nic za kogo się przebrać by życie cieszyło nie bolało by chwile były tylko na tak były jak echo i wiatr
    2 punkty
  24. Też prawda :) Dzięki. :) no cóż, materialne serce pełne jest krwi, poranione, cierpiące. Jednak serce (centrum) duchowe jest nieskalane. Serce duchowe to też inaczej Świadomość Chrystusowa - ten Zły z buciorami nie ma tam dostępu :) Dziękuję i również pozdrawiam :) @Łukasz Jasiński @Leszczym Podziękowania :)
    2 punkty
  25. O Liściu, Twoje kolory świecą niczym słońce zachodzące, Spadasz spokojnie, jako krople na delikatnym deszczu, lecz na drzewie szumiałeś, jako ten pianista, który gra odę o Tobie.
    2 punkty
  26. ucieka nagle z rąk wyrwany wiatrem - latawiec lecz dopóki ciągnie sznur po ziemi a ja biegnę za nim jest nadzieja
    2 punkty
  27. To nie sen a może to nie był sen a tylko marzenie tak łatwo się pogubić a gdyby to jednak była rzeczywistość czy to w ogóle jest możliwe ty i ja czy to mogłoby się zdarzyć 9 22 andrew
    2 punkty
  28. Uśmiechnięte łobuzy wchodzą i zostają, a inni, nawet bez butów, zastają zamknięte drzwi. Życie.
    2 punkty
  29. ta historia dzieje się na kartce papieru dwoje narysowanych długopisem ludzi tak długo patrzyło na siebie bez jednego grymasu aż zaczęli się w końcu uśmiechać leżącą obok woskową kredką dorysowali domek z nierównym płotem przy lesie psa przy budzie i leniwego kota w oknie skrzynkę z nigdy nie odebranymi listami a potem namalowali ognisko domowe które miało ogrzać naszkicowany dom oraz ich kredkowego psa z leniwym kotem ale ogień okazał się zbyt prawdziwy spalił papierową kartę wraz z nimi
    2 punkty
  30. Ale tutaj można sobie interpretować. Tak dużo jest miejsca. Długopis jest taki poważny/dorosły, a kredki takie przedszkolakowe/młode, tylko ogień okazuje się prawdziwy. Podoba mi się twój plac zabaw :) Pogłówkuje sobie jeszcze nad nim. Pozdrawiam.
    2 punkty
  31. Nie widać wyraźnie Wszystko zamazane Migotliwe szkiełka skrzące w oczach Marzenie kiełkujące w małym, nieśmiałym sercu Rozrasta się do wielkiego drzewa o mocnym pniu i rozłożystych konarach Łzy podlewają korzenie Korzenie żyją I dają życie A marzenie kiełkuje i kiełkuje I przypomina dzieciństwo I wszystkie wspomnienia Kiedy miłość była jedynym co istnieje A teraz skupiasz się na tym Że nie jesteś w tym sam I że wszyscy niosą nasionko tęsknoty Niewinnego marzenia w sercu Lecz nie każdy je podlewa Daj nadzieję innym Daj nadzieję temu co się kryje Za czarną źrenicą Wstydzę się trochę ale jestem ciekawa otwarta i gotowa na opinie
    2 punkty
  32. graphics CC0 popijam kawę zachwycając się wierszem gdyby czas zakląć w liczmanie elegancji pożywny imbryk z kaolinu jednoczy smak – z manierą estetyczną z miśnieńskiej porcelany unosi brew ma figura retoryczna jak z mistrza Kändlera kobaltowe cebule będące przywołaniem chińskich piwonii czy granatu miarą ust śpiewnych paruję z kształtów w plastycznym słowotoku rezydując na niebieskim wzorku filiżanki osiemnastowiecznych modelach tanecznej fizjonomii tańczę w kawie antykwariusz porcelany wszystko jest szkliwem kuranty trepanują przestworza dopieszczają uczynną melodię tego wiersza symulują słowiki złocenia rymu obradują w gablotach sygnaturki baroku oplatając metaforą chcę poczuć bicie serca połyskliwego jak dzwon pod próbką atramentu docenić porcelanę i mieć tę śliczną świadomość że serwis całkiem dyskretny że nikt nic nie wie – o smaku konesera —
    1 punkt
  33. Miałeś w oczach Takie Błyskające płomienie Zadrżała posada Zadrżały serca Teraz Drży Jedynie głos Kiedy Skrzypiąc Powoli Otwierają się Przed Nami Wrota Do krainy Niekończącego się łkania Przełykam szloch Bo Teraz Nie widzę już Nic W Twoim Pustym spojrzeniu Zadrżało serce Zadrżała posada Zadrżał głos I to ja Przekroczyłam te wrota Nie wiem czy nie gniot, może nie gniot ale patetyczny jest, no cóż, jestem widać nieco egzaltowana
    1 punkt
  34. Zasnąłeś niczym spokojny człowiek. Śpisz udając szczęśliwego. Śpiąc w głowie rodzą się koszmary. Śpiąc zapomniałeś kim jesteś. Głowa leży, zapomniała o świecie. Śpisz marząc by już nigdy nie powstać. Osiągnąłeś spokój? O niczym już nie wiesz i nie chcesz wiedzieć. Szczęśliwy człowiek, wokół świat się wali. Pewnie strop Ci na głowę spadnie, dla Ciebie wszystko jedno. Czy na pewno nie chcesz wstać ? Szedłeś spać wieczorem, wstaniesz za tysiąc lat.
    1 punkt
  35. po co mi żale i smutki sny które dokuczają wiatr i burze marzenia które trudno jest spełnić po co mi świat który ktoś psuje zamiast się uśmiechać grzechy bojące się prawd będące na nie po cholerę pytam lecz odpowiedz ma to w dupie nie ma czasu na to by szczerze mi odpowiedzieć
    1 punkt
  36. Bardzo obrazowo to opisałeś.., staram sie zrozumieć i porównać z własnym doświadczaniem. U mnie chyba tę wewnętrzną otchłań, czy nicość powodowal lęk - tak silny, że odcinał mnie od "dopływu życia", przez co miałam wrażenie, że powoli umieram od środka. U Ciebie jednak, jak piszesz, jest inaczej - ta otchłań co prawda wypełnia się życiem, jednak nie na stałe... Każdy z nas cierpi jednak trochę inaczej. Dziekuję Ci za odpowiedź :)
    1 punkt
  37. Tak, bo zawsze jest możliwość lepszego zrozumienia sytuacji, własnego dojrzewania.., bo istnienie jest żywe :) Dziękuję Ci za zachętę i otuchę :) Pozdrawiam! To sznur jest decydujący - on nas ze sobą właściwie łączy, bo w obie strony. Dziękuje Ci, Grzegorzu, za wrażliwy odbiór i pozdrawiam! :)
    1 punkt
  38. ...żeby biały dywan mógł być nadal biały... Na pewno jest też miękki i ciepły :) Tylko własnie ta biel troche mi się "kłóci" z sercem wypełniającym się czerwoną krwią - może "dusza" pasowałaby do niego (i on do niej) nieco lepiej..? Pozdrawiam :)
    1 punkt
  39. @Leszczym no właśnie ,gdzie się podziały, stragany i prywatki :)) a może , ale to już było............. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  40. @Brevkbevt Nie mogłam się zbytnio skupić na treści, bo zamiast czytać, zaczęłam w myślach... rapować :D
    1 punkt
  41. @Rafał Hille Jak łatwo nasze plany i marzenia mogą spalić na panewce... Jak łatwo otaczamy się ładnymi obrazkami, których rzetelność weryfikuje ogień prawdy. Wiersz niejednoznaczny.
    1 punkt
  42. Spływa słona łza po twarzy w mroku tonie cały dom może cud się kiedyś zdarzy wyrwie się z niewoli szpon Gdzieś daleko jest rodzina już minęło siedem lat wtedy dziecko dziś dziewczyna wciąż na głową świszczy bat Dzień pod znakiem zapytania ręce zdarte są do krwi co porabia moja mama jakże ciężko bez niej mi Ciągle obraz się powtarza najpierw krzyki później gwałt i cuchnąca twarz handlarza cóż dla niego człowiek wart Najpierw porwie później sprzeda wyrwie dziecko z matki rąk kromki chleba nawet nie da i jak workiem rzuci w kąt Może złotem ktoś zapłaci dobry towar w cenie jest na nieszczęściu się wzbogaci któż położy temu kres
    1 punkt
  43. Odrastają ramiona rozgwiazdom - morskim gwiazdom.
    1 punkt
  44. Na horyzoncie zobaczyłem gwiazdę- nadziei. Materia ciała niebieskiego jest gorąca. Podobną iskrą roznieciłem ogień. Razem grzejemy się.
    1 punkt
  45. @Rafał Hille Świetny wiersz!
    1 punkt
  46. Witam - o może jednak będzie lepiej - dzięki za czytanie - Pozdr.
    1 punkt
  47. ile trwa już, gdy jutra nigdy nie ma? skąd wiem ze jutro istnieje, jak teraz nie ma znaczenia?
    1 punkt
  48. @Sylwester_Lasota Na cmentarz to najlepiej skrótem. Bo kto drogi skraca...
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...