Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.09.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Nie było nas gdy płonął las szumiały stare knieje a ciemny bór roztaczał mur spisywał dawne dzieje W porannej mgle na nieba tle blask łuny się roztaczał i zwierząt krzyk i głośny ryk to milknął to powracał Czas zatarł ślad odległych lat lecz wilków pełno wszędzie bo kiedy tak miłości brak kim człowiek wtedy będzie
    8 punktów
  2. a ktoś myślał, że opiszę całe drzewo rozkwita kwiecie rozczarowania
    6 punktów
  3. schyłek lata wiatr rozrzuca zawiniątka złotolistne szeleszczące tajemniczo chwytam w locie melancholia i tęsknota wyfruwają z kruchych zwojów jak motyle z trzepotaniem skrzydeł krążą mącą myśli od niechcenia dotykając ust i oczu wywołują w sercu burzę srebrnym pyłem zdobią aurę drżę z księżycem na jeziorze naznaczona wzruszeniami wchodzę w jesień przewiązując srebrną nitką dzień wczorajszy wyśpiewuję radość gdzieś za widnokresem wrzos rozkwita różowieje świat jak z baśni
    6 punktów
  4. to nie tak miało się skończyć jeśli koniec można zaplanować na początku jeden ruch i mat zaskoczony choć dawałem fory głębi myśli nie określisz sorry
    6 punktów
  5. Wieczorny mrok zgasił oczy Przykrył ramiona wyschniętym liściem Tam gdzie radość i uśmiech Kotwiczny ciężar podnosi dźwig losu Płyną berła, cygara w rzece brandy Zostaje przystań cicha, zadumana i wspomnienie mgliste Pamięci królowej Elżbiety II, która odeszła 8 września 2022 roku w wieku 96 lat. Była praprawnuczką królowej Wiktorii i najdłużej panującą monarchinią Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii. Boże ratuj naszą łaskawą Królową…
    5 punktów
  6. Wnet nadejdzie koniec lata jesień złotem się zaświeci i znów będą nowy temat prozaicy i poeci mogli słowem przywoływać karmiąc swoich czytelników rozwlekłymi powieściami w przeciwności do wierszyków. Długie wiersze nie na topie czy to białe czy z rymami mają ledwie parę zwrotek albo naście, lecz czasami ja na przykład ten tu oto nie rozwlekę na długości napisałem w wielkim skrócie będąc fanem oszczędności.
    5 punktów
  7. Lubisz się droczyć /wierszyk na sobotę / lubisz się droczyć od rana a to łazienka nie posprzątana a to pościel źle złożona całkiem jakbyś była moja przełożona ja staram się na palcach chodzić aby miłego cenzora nie zbudzić on jednak mi się przygląda mego ubrania nawet dogląda poprawia nieraz zmienić coś karze jak ja się tak ubrany w pracy pokażę apaszkę zdejmę po drodze w mig się z niej wyswobodzę i tak codziennie zmartwiony chodzę czy ja się kiedyś z tym pogodzę 9 22 andrew
    5 punktów
  8. Paweł Rapciak Prawdziwe szczęście Jak szczęśliwe jest serce nieznające kochania smaku, Jakże szczęśliwe, gdy nie zna miłości zapachu, Jest jak słońce na błękitnym niebie, Nic nie zna, nie czuje, nietęskni do Ciebie. W nocy sen spokojny, bez serca wyjącego, Które dzień i noc tęskni do Twojego, W ciemności się zanurza i o tym nie myśli, By chodzić i zrywać twej miłości kiści. Rano budzi słońce pięknym swym promieniem, Radości dodaje prostym tym westchnieniem, Słodko czas upływa, wszystko zmysły cieszy, I wszystko powoli, nigdzie się nie śpieszy. Ten stan porównać mogę z wygraną tysięcy, Nikt wtedy nie myśli ,,Biedny ja, nieszczęsny" Lecz radość tak wielka we wnętrzu się zradza, Że każdą myśl ponurą szybko wypogadza. A Ty kobieto -pusty manekinie, Wiem, że niejeden za Ciebie zaginie Wiedz, że w sobie masz tylko dobroć małą, I potrafisz kochać tylko siebie samą. Te słowa okrutne, lecz prawdą być musi, Że to wielu mężczyzn porywa i kusi, By zdobyć Cię jak twierdzę, której grube mury, Powodują u nas ten humor ponury. Jak odkryć tę prawdę o waszej naturze? Gdzie ta tajemnica o najgrubszym murze? Który zdobyć mogą, których wy kochacie, I, którym do zamku drogę otwieracie. Bóg stworzył ten zamek, niech Bóg go zdobędzie, Lub da reszcie ludzkości do tego narzędzie, By twierdzę te zdobyć i mury obalić, Lub tym, że się nie kocha radować się i chwalić.
    4 punkty
  9. życie to nie tylko fałsz smutek oraz łzy to potęga która ma fajne drzwi życie to nie tylko ciemne chmury o których człowiek boi się śnić - życie to czysta poezja to ona prawdą która racją częstuje - pomaga zrozumieć trudy którymi częstuje świat
    4 punkty
  10. Grad myśli Rozbija szklane granice Grad słów Niszczy owoce warg Nie szukaj gradu Kiedy dżdży na sny
    4 punkty
  11. Otwieram okno a tam… pachnie wrzesień. Wspominam smak kawowych pocałunków i bezgwiezdne noce, snujące własne opowieści na dobranoc. Wszystkie niespełnione sny, okazały się być zbyt piękne, aby mogły dotknąć ziemi swoją magią. Nie pozostało nic innego, jak przepisać uczucia w inny kajecik. Staram się czerpać z niego siłę na kolejne dni; mniej efektowne lecz dobre. Późne lato lub wczesna jesień rysuje na nowo nasz kształt. W wyobraźni. Tam możemy się spotkać.
    3 punkty
  12. Eucharystia jednoczy wszystkich, także mnie i moich bliskich Jedność buduje się przez łamanie chleba, lecz czasem trzeba złamać swoje racje by ta jedność miała ciągłość Jezus się uniża, budując jedność między Nami, nie jesteśmy sami
    3 punkty
  13. Ręka sina od opadowych plam… Wciąż drga. To wciąż drga i nie może się pogodzić ze śmiercią… Odchylona głowa. Zdziwione spojrzenie szeroko otwartych niewidzących już oczu. Wspina się po wzorach tapet skowyt sennych majaków. Rozbestwione umarłe ciało przeszywa powietrze ze wzgardą uniesionych wysoko dłoni, tworząc piętrową konstrukcję konfliktu. To się wydarzyło i nie może przestać się wydarzać. Zatem trwa jak echo w nieskończoności nieujarzmionej nocy… Zamykam oczy: nurzam się w klarownym lecie, gdzieś na piaszczystej drodze pod lasem, pod drewnianym płotem, w pachnącej łące… Otwieram: zbutwiałe liście płoną w przedwiośniu. Rozmiękają brudne hałdy śniegu w kryształach kropel topiących się w słońcu sopli… Czas przepływa falami w rwącym nurcie rzeki (Newy?)… Piotrogród, Leningrad, Sankt Petersburg… Lśniące złotem kopuły soboru Zmartwychwstania Pańskiego nad Kanałem Gribojedowa… Zielona Brama Narwska (Łuk tryumfalny)… Echa salw karabinowych z dawnych pokładów przeszłości. Okrzyki tłumów, wiwaty… Po części zatarte jak na starej magnetofonowej taśmie… Przemówienia podczas Piotrogrodzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich… W oddali tumult i pierzchanie kroków. Tykanie stojącego zegara… Kapiąca z kranu woda… Osaczają mnie mżące w piskliwym szumie piksele wypływające z mrocznych zakamarków pustego domu… Drobinki kurzu, pajęcze fałdy… Zastanawiam się nad dalszą częścią pisanego właśnie tekstu, lecz trącam ręką (przez nieuwagę albo w pasji) stojącą na stole butelkę… Zbierając potłuczone szkło, kaleczę sobie boleśnie palce… Alkohol drażni nozdrza, uderza mocno do głowy… * Zgubił mi się wątek, więc kontynuuję jakoś inaczej. Noc mości się w koronach drzew, w miękkim listowiu mokrym od deszczu. Z jednej strony kanapy: „Matka”, Maksyma Gorkiego, i „Martwe dusze”, Gogola. Z drugiej: „Obłomow", Gonczarowa, oraz: „Skrzywdzeni i poniżeni”, Dostojewskiego… Przewracam strony. Szukam. Szukam tej wielkiej tęsknoty wymykającej się wszelkim percepcjom umysłu. Zapadam się. Spadam w otchłań… Co ja plotę? Po co to wszystko? Na co to? Ano na nic. Próbuję zgłębić dręczącą mnie melancholię rozszerzającej się przestrzeni wszechświata, strzałkę czasu, wszelką atrofię pamięci, entropię energii, lecz coś mnie mroczy, coś otacza. Taplam się w kałuży. W egzystencji. W rzece wielkiej jak blizna. W żółtawym, obskurnym świetle wiszącej żarówki. W rozmytych kręgach rozpełzłych przy ziemi. Wiesz, zaciskam mocno powieki, ponieważ dzieli nas zbyt wiele blasku. Więc macam, dotykam jak ociemniały. Podążam w ciemności niczym nędzarz… Idę przed siebie, przez cmentarz. Tak jak szedłem dzisiaj obok ciebie, matko. Szłaś obok, niewidzialna. Stałaś przy mnie, kiedy zapalałem na twoim grobie świeczkę i kładłem cięte czerwone róże, które tak bardzo przecież kochałaś… Lecz, cóż świeczka i kwiaty, kiedy widzisz mnie jedynie samego w nieograniczoności przeżywania świata. Smutek mnie wielki ogarnął i otulił szarą płachtą deszczu, kroplami ściekającymi po mojej twarzy. W szarości zamglonej i lepkiej. Rozedrganej… Zimno mi było i pusto w tej przesiąkniętej wilgocią nieskoszonej trawie. (Włodzimierz Zastawniak, 2022-09-10)
    3 punkty
  14. @Marek.zak1 Ja bym jeszcze bardziej skrócił. Skrót bez sensu ale treść jest. Wrze sień Je sień Pozdrawiam
    3 punkty
  15. Błotnistą ścieżką w mrocznym, gęstym lesie, biegnę co tchu,aż oddech echem się niesie. Słyszę przejmujące wycie wilka. Widzę go... Nie jeden jest a kilka. Strach opanował całe moje ciało. Odwagi w mym życiu ciągle za mało. Wiatr rozkołysał nade mną drzewa, nawet ptak żaden tu nie śpiewa. Wilk wyczuł już moje ślady, dla mnie to noc zagłady. Mój Przyjacielu- znajdź mnie teraz,proszę! Przy Tobie zawsze cień odwagi noszę. Nagle poczułam Twą dłoń na ramieniu.. Nie zapomniałeś o moim istnieniu! Dotyk Twój podarował mi wielką moc, tak wielką, że rozjaśniła tę czarną noc. Wilk zniknął w promieniach wschodzącego słońca. Wdzięczności mojej nie będzie Tobie końca! Dałeś mi odwagę jakiej wcześniej nie mialam. Dlaczego się tak ciągle bałam? Teraz przez życie pójdę już śmielej, ale nie sama ,lecz z Tobą. Będzie weselej.
    2 punkty
  16. s(z)lam wstrzymaj oddech na czubkach sneakersów ścieżka narzuca konieczność czym jest most jeśli nie wspomnieniem usłanym zapałkami jakie miały go spalić czym aktualność saksofonu który nie wie dlaczego płynie i ratuje? rozmowy kamieni i traw recytacje leopardów te wałki w nawiasach a jednak drga liść monstery panczlajn wycisnął się i wyciągnął jak słoik tym sposobem otrzymujemy abstrakcję być może nie są ogryzieni do kości jednak jako wzrokowiec nie lubię dukania chyba że z bitem nawijka inaczej jest w chuj lejm zarówno odczyty uwielbienia recytacja aka pyszna żyłka wyciągnij z niej pierwiastki zmarłych wyciągnij z niej pierwiosnki żywych feromony własnej techniki
    2 punkty
  17. -Dzień dobry, dokąd Pan jedzie? -Dzień dobry. Do BB - odpowiedział Kierowca i wyłączył radio. -A ja chciałem dostać się do W. To po drodze? -Na to wygląda. Ma Pan duży plecak, otworzę drzwi od paki, to go tam wrzucimy. Będzie więcej miejsca. Janek z wysiłkiem ściągnął ciężki plecak ze stelażem i położył na podłodze paki. Strząsnął krople deszczu z zielonej, impregnowanej kurtki i zajął miejsce pasażera. -Było całkiem ładnie w S. a tu leje - zagadnął. -W końcu listopad, dobrze, że nie ma śniegu - odpowiedział Kierowca, po czym zatrzasnął przesuwne drzwi, wskoczył za kółko i przycisnął gaz. Na rozbiegówce zauważył w zakropionym lusterku, że czerwona Scania zmieniła pas, więc włączył się płynnie do ruchu na ekspresówce. -Duże Mobilki, jednak najczęściej myślą za kółkiem - mruknął niby do siebie. Janek chyba nie usłyszał. Stare Ducato - głośny silnik. -Pan pewnie na studia, czy raczej, chyba teraz są egzaminy? - zagadnął Kierowca. -Nie... Teraz podróżuję - odparł Janek. -Teraz? W listopadzie? - zdziwił się Kierowca - Nie lepiej latem? -Latem też podróżowałem, poznaje Polskę. -Nie wygląda Pan na cudzoziemca i nie mówi Pan jak cudzoziemiec - zauważył Kierowca. -Urodziłem się w Polsce i tu mieszkałem do siódmego roku życia - odpowiedział Janek. -Ahaa - mruknął Kierowca. Śmigali na południe, krople falami dość rzęsistego deszczu, spływały po szybie na boki. Przez brunatne chmury w oddali przed nimi zaczęło przebijać słońce. "Ta cholerna wycieraczka, prawie nie zgarnia a przecież ją niedawno wymieniłem", pomyślał Kierowca. -A pan pewnie w pracy - tym razem zagadnął Janek i przetarł okulary. -Tak, jeździ się... - To gdzie? -A po całym kraju. -Za granicę nie? -Dzięki Bogu nie. Za stare auto, bałbym się. Ale i tak, na razie nie mam tam roboty - odpowiedział Kierowca i pomyślał o kolegach, którzy pozamykali firmy transportowe, bo właśnie jeździli za granicę. -Spedycje płacą z reguły tylko w jedną stronę, wysyłasz kierowcę i modlisz się o powrotną trasę - dorzucił Kierowca. -Nie znam się na tym - powiedział Janek. Kierowca pomyślał, "Na czym ty możesz się znać, jak masz dopiero..." -Pan pewnie bardzo młody? - zagadnął. -Mam 21 lat. "Wygląda na sporo więcej" pomyślał Kierowca i wyprzedził nieźle utrzymanego, białego Kanciaka. W środku siedział siwy dziadek przy kości w futrzanej czapce, ogorzałej, czerwonej gębie i kurtce jeszcze z tak zwanego kreszu. Obok siedziała chyba jego żona a na kolanach trzymała jakieś zawiniątko albo raczej zawinięcie, bo musiała przechylać głowę, żeby patrzeć na drogę przed siebie. "Może to jaja, sery, swojska kiełbasa, bimber i tak dalej" pomyślał Kierowca. "Gdyby otoczyło mnie jeszcze kilkoro takich ludzi, poczułbym się dwudziestolatkiem" pomyślał znowu. -Piękny wiek, życie przed Panem - rzucił oklepaną prawdę Kierowca. -Myślę, że wiek nie ma znaczenie - powiedział po zakończonym wyprzedzaniu wieśniaków Janek. -Jak to nie ma znaczenia? - zapytał Kierowca. -No, myślę, że możemy być młodzi lub starzy, ale to zależy od naszego nastawienia. -Jak to? - zapytał Kierowca. -Przez naszą projekcję, czyli nasze postrzeganie - odparł Janek. -Studiuje Pan psychologię, socjologię czy coś takiego? -Nie, na razie podróżuję - z namysłem odpowiedział Janek. Właściwie to Kierowca wahał się, czy go zabrać. Janek wysiadł z tira na stacji benzynowej obok Kurczakowni. Kierowca Kurczakowni nie odpuszcza, twierdzi, że jest uzależniony od skrzydełek. W głębokim tłuszczu smażone, raczej niezdrowe ale cholernie dobre, pikantne, chrupiące. Tak więc, Kierowca też się tam znalazł. Pasażerów zabierał tylko tych, którzy wyglądają bezpiecznie. Janek wyglądał średnio bezpiecznie; raczej wyższego wzrostu, włosy kasztanowe, dawno nie myte, długie związane gumką znad czoła, ubrany na sportowo a na nogach miał buty trackingowe, "mógłby się wybrać na Orlą Perć" pomyślał Kierowca. No, ale go zabrał, Janek machnął na białe Ducato przy wyjeździe z parkingu. Już przestało padać. Woda zalegała tylko na drodze. Lepiej nie jechać za dużymi autami. Te wzniecają prawdziwą chmurę deszczu w sprayu. A gdy są koleiny, jak dostaniesz szprycę "jak z wiadra", to przez sekundę nic nie widzisz. Sekunda to bardzo dużo czasem na drodze. Ale byli na ekspresówce z S do ZG, tu nie ma jeszcze kolein. "Ciekawe czy na tych nowych betonkach też będą kiedyś koleiny" zastanawiał się Kierowca. -Ładna droga - powiedział Kierowca. -W ogóle tu jest fajnie - odparł Janek. -Ma Pan na myśli Polskę? -Tak. -To gdzie Pan mieszka? - zapytał Kierowca. -W Irlandii Północnej. -To tam gdzie strzelają? -No właśnie nie strzelają, zauważyłem, że sporo osób tutaj tak sądzi. Tam można czuć się bezpiecznie. -Ja słyszałem, że tam jest marsz, chyba Oranżystów, dobrze mówię? Lepiej wtedy nie wychodzić na ulice. -No chyba jest coś takiego - po zastanowieniu odparł Janek. -A ci Oranżyści leją się z Irlandczykami.... -Nigdy tego nie widziałem - odparł Janek z lekkim zdziwieniem. -To jest kolejny dowód na to, że media kłamią - z lekko sztucznym uśmiechem zakończył Kierowca. Nie był nigdy na Wyspach Brytyjskich czy tam w Irlandii. -Ale mają oni, ci Zieloni, też jakieś święto - jak gdyby, coś sobie przypomniał Janek. -Jakie? -Nie wiem dokładnie, ale widziałem niektóre ulice udekorowane na zielono i myślę, że tylko ci mieszkańcy się tam dobrze czują - zakończył Janek. -No bo ci pomarańczowi to protestanci a zieloni to katolicy - jeszcze drążył Kierowca. -No chyba tak - bez przekonania powiedział Janek. "Wojny religijne, śmiech na sali, powinni wymyślić jakąś inną nazwę, przecież to ta sama religia" pomyślał Kierowca. -A Pan pewnie katolik? - jeszcze wrócił do rozmowy Kierowca. -Oczywiście, tak byłem wychowany, ale tak siebie nie określam - Janek odpowiadał powoli, jak gdyby się zastanawiał. -A jak? -No właśnie to jest trudne. Nie wiem, wierzy Pan w Boga? -Jasne - odparł Kierowca. -Ja też, ale nie w takiego, jak uczyli mnie na religii - z przekonaniem stwierdził Janek. -A w jakiego? Ekspresówka skończyła się na rzecz Ekspresówki w budowie, równa ale tylko jeden pas w jedną stronę. Nic nie wyprzedzisz, nie popędzisz. Choć stare Ducato niewiele ma mocy, jakiś traktor choć przeskoczyć można. Pachołki biało-czerwone, przedzielona jezdnia na pół. Masz wrażenie, że obijesz lusterka o te pachołki. Kilka miesięcy temu, Kierowca wracał z nad morza z żoną tą trasą. Po prawie stu kilometrach pierwsza stacja była na wysokości ZG. Zdenerwowani ludzie stali w trzydziestometrowej kolejce po hot-dogi. Obok w barze mieli też jakieś żarcie; "pierogi ze szpinakiem" oświadczyła miła panienka. Dlatego, Kierowca przezornie teraz zjechał na stacje benzynową w O. , mimo, że trzeba było nadrobić 2 km. -Mój Bóg jest wszędzie - wrócił do rozmowy Janek, po tym jak już zatankowali. -Jakiej słucha Pan muzyki? - kontynuował Janek, jak gdyby miało to być przedłużeniem teologicznej dyskusji. - Właściwie to każdej. Jest dobra muzyka i tyle. Nie mam ulubionego gatunku. -A jakiej Pan nie lubi? - drążył Janek. -No dobrze jakieś gatunki nie lubiane mam, ale myślę czasem, że im dłużej żyję nie mogę mówić, że nie lubię np. jazzu.. A Pan jakiej muzyki nie lubi? -Ja uważam, że pop jest beznadziejny. Nic głębszego w tym nie ma. Słucham też właściwie wszystko. Od muzyki klasycznej do metalu. Tylko staram się zachować równowagę, bo np. metal burzy ład i spokój wewnętrzny. Dlatego po godzinie słuchania muzyki metalowej, dobrze jest posłuchać muzyki poważnej np. Chopina. -I co, wracamy wtedy na właściwą drogę? To tak jakbyśmy wrócili z Piekła do Nieba? - z niepewnością, wolno mówił Kierowca. -No tak. O to chodzi. Wlekli się za jakąś wanienką, jak mówią kierowcy. Droga w budowie. Ciężarówki nanosiły grube kilogramy gliniastego błota. W oddali na łagodnie wznoszącym się pagórku, leżały równiutko poukładane pnie sosen. Z tej odległości wyglądały jak góra zapałek "Ciekawy gość" pomyślał Kierowca, bo też lubił Chopina. Jednocześnie zastanawiał się co Janek ma na myśli mówiąc pop. Później zaczęli przerzucać się ulubionymi nazwami muzyków zespołów i kompozytorów. Dalej, milczeli i podziwiali lesiste widoki, bowiem tereny wycinek skończyły się. C.D.N.
    2 punkty
  18. -Mistrzu, sądzisz, że dobro z zasady zwycięża? -Tak, jeśli ma za sobą przewagę oręża.
    2 punkty
  19. daję mu coraz więcej swobody - dzień uczy mnie chodzić bez parasola a noc - zamknąć oczy i przeżyć
    2 punkty
  20. Chodźmy na papierosa i zapomnijmy wreszcie i nareszcie o tych wszystkich teoriach i wartościach Zdefiniujmy na nowo nasz świat gdzie ty i ja i długo długo nic i nic pozwólmy tylko od czasu do czasu pobyć z nami przez małą chwilkę adwersarzom i czytelnikom. Władysławowo, 09.09.2022r.
    2 punkty
  21. stary rodzinny dom skrzypiące drzwi magia okiennic słomiana strzecha dziadek przesiadujący na ławce podwórko z drobiem rządził tak kogut studzienny żuraw koza koń przy wozie dobry stróż burek pamiętam wszystko choć byłem malcem chwile te zostały ukryte w pamięci dziś je odtwarzam i chociaż już jestem dużo dorosłym coś serce ścisnęło a po policzku łezka ciepła spłynęła
    2 punkty
  22. Pajęcze usta ukrytych korzeni Z błot tkając ziaren strzeliste sny, Klecą bezmyślnych grzyw okrzyk, Wiatrem czesany z przyzwyczajenia. Z ich gawęd nostalgiczny szmer Pełen rycerzy, traktów, pochodni lęku, Niebu wyjada gwiazd srebrzyste piękno Kotarą łataną przez liściasty kler. Tak z dołu tragiczny Luny przędzie los, Lecz kroku miesiąca to nie powstrzyma. Czarci splot szlachetnej sfery się nie ima, Choć suty rychło martwych płatków trzos. Dla zagubionych spektakl pełen zamyślenia, Jak warkot kłów brać, groźbami w oku grzmiący. Światła nie połknie cień bagiennych kończyn, Do pięt nie sięga wszak orbicie drżący wieniec. Quid Quidem Wersja video https://www.instagram.com/p/CiVE652snrY/?igshid=YmMyMTA2M2Y=
    2 punkty
  23. miejsce pełne snów i marzeń tych pewnych i niepewnych jak worek z prezentami dla grzesznych dziewczynek utkwiło w pamięci pokusą oblaną rumieńcem wśród uliczek na których latarnie dyskretnie odwracały oczy za błędy trzeba było ponieść karę przez niedowierzanie - uwierzyć na słowo a miejsce u boku - oddać za free z powodu "myślenia o szerokiej podstawie" istotność tego miejsca to od dawna nie sen a zadanie i ulica między hotelem a dworcem nic szczególnego
    2 punkty
  24. Bardzo poproszę, również niniejsze Forum nie każcie nie każcie mi żyć bezpiecznie oraz ocaleć. Od takiego podejścia to dopiero można bez mała oszaleć kręćka mózgu przywitać zbiednieć po kroćset. Jakkolwiek zawsze uważam nawet gdy nie dawkuję leków ja z tych od zamieszania z tych co czują że go wciąż za mało. Słowem zawsze zmierzam własną i niewymuszoną drogą nawet pośród miliona szlabanów postawionych na wyjałowionej ziemi. Władysławowo, 09.09.2022r. Inspiracja: poeta Wielobor.
    2 punkty
  25. Jak maj obrodził w krwawe maki, Tak sierpień sypnął gradem brył. Z kamiennych ulic cne junaki Wstały, by z grobów zetrzeć pył. Warszawskie oto są żołdaki : Zośka, Parasol, Chrobry, Żbik. Rozwalcie im łby i prujcie flaki, Bo z wilczej są zrodzeni krwi. Choć wam się zdaje, że jednaki, Nie każdy mundur ma i zapach lwi. Od dymu twarz, śmiech zawadiaki, Za pasem gnat, granaty trzy. Panterki z wroga ich kubraki. Pije za trzech, ze śmierci drwi. A zamiast leży, ma czapraki. Na każdym orzeł biały lśni. I orle pióra te chłopaki, Noszą miast hełmu, co kryje brwi. Ha, ha! To prawda, nie majaki, Że w piórach wilcza siła tkwi. Warszawskie oto są żołdaki : Zośka, Parasol, Chrobry, Żbik. Rozwalcie im łby i prujcie flaki, Bo z wilczej są zrodzeni krwi. Do tańca nie prosi byle jaki, Gdy szaf piekielny czardasz brzmi. Gwiżdżąc na śmierci czarne haki, Ruszy by szwabskie urwać łby. Warszawskie oto są żołdaki: Zośka, Parasol, Chrobry, Żbik. Rozwalcie łby i prujcie flaki, bo Skoczą do gardła, gdy łakną krwi. Za nic ma miny i Goliaty, gdy Z diabłem pod rękę, z diabłem śpi. Gdy księżyc wzejdzie, jak wilkołaki Przed którym Panter stado drży. Warszawskie oto są żołdaki : Zośka, Parasol, Chrobry, Żbik. Rozwalcie im łby i prujcie flaki, Bo z wilczej są zrodzeni krwi. Pół martwe, chociaż śpią junaki, Święci rycerze, czarcie psy; niech Nikt nie budzi, gdy śpi na wznaki, Bo wstanie z grobu wściekły, zły. Warszawskie takie są junaki: Zośka, Parasol, Chrobry, Żbik. Choćby, kto rozbił łeb i wypruł flaki, Gdy czas wybije, zażąda krwi. * Na podstawie : Edmond Rostand - Cyrano de Bergerac YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
    2 punkty
  26. Chciałem zobaczyć : szczyty, wyżyny, granie i jaskinie…( Są labiryntami.) Lecz ogarnęła mnie niemoc. Sięgnąłem do chlebaka po : herbatę, chleb z masłem; serem, kiełbasę… Posiliłem się, wziąłem głęboki oddech i chwyciłem ducha.
    2 punkty
  27. Ukryte we wspomnieniach I marzeniach Twoje serce bije Jest jak z pięknego snu
    2 punkty
  28. Nie rozpędzaj się, Nie popadaj w euforię, Niech Cię nie zaślepią Początkowe sukcesy. Powstrzymaj swoje konie, Wszak przed Tobą przepaść, Nie przesadzisz jej, Spadniesz i rozbijesz się. A gdyś konia powstrzymał, Wziął rozbieg z oddali, I popędził raz jeszcze... Jest szansa, że kark ocalisz! Warszawa, 8 IX 2022
    2 punkty
  29. Idę plażą nad morzem w ciągle to samo miejsce i cały czas nie mogę. A już najbardziej zrozumieć nie mogę. Nie idzie tego uczynić. Co jak co, ale świat potrafi umykać pojęciom wszelakim, a już bladym najbardziej. Człowiek gubi się na silnym wietrze. Władysławowo, 08.09.2022r.
    2 punkty
  30. Znakomite, trafne i ironiczne. Zaproponuję skrócenie dyskusji w temacie: Jest już wrzesień, przyszła jesień.
    2 punkty
  31. Gdy stanąłem kiedyś przed popiersiem Nefertiti, Spojrzenia nasze w powietrzu się przecięły, Ciekawskie spojrzenie młodego historii pasjonata, Dumne spojrzenie żony wielkiego faraona, Z starożytnej historii wieków głębi, Wielkiej królowej spojrzały na mnie oczy, Choć wapienne oczy od wieków martwe, Zachowały w sobie odwieczny ogień… Na skroniach jej spoczywa czepiec wysoki, Niczym nocne egipskie niebo ciemnobłękitny, Królewskim złotym diademem ozdobiony, Trzema zwisającymi wstęgami z tyłu uwieńczony, Oczy jej ciemnobłękitne, Zmrużonymi powiekami na wpół przysłonięte, Czarnym konturem podkreślone, Czarnym niczym najcenniejsze drewno hebanowe, Piękny uśmiech lekko zarysowany, Wielkiej królowej dumę oddaje, Policzki nakreślone ręką mistrza subtelnie, Powagę żony faraona ukazują wiernie, Wielkiej królowej dumne oblicze, Starożytnego Egiptu skrywa tajemnice, Mgłą zapomnienia od wieków spowite, Jak samo popiersie, zębem czasu nadgryzione… Ponadczasowa piękna ikona, Starożytnego Egiptu namacalny symbol, Dumna i wyniosła wielkiego Egiptu królowa, Do realizacji swych celów bezwzględnie dążąca… Kult Atona zarządzony słowem Echnatona, Młodej królowej dalsze życie zdeterminował, Gdy cześć oddała żona faraona, Bogu, którego symbolizowała tarcza słoneczna, Pokochała żona faraona „Horyzont Atona”, W którym przed wiekami tyloma zamieszkała, Niczym złożona w królewskim grobowcu mumia, Uprzednio w złotym sarkofagu zamknięta, Gdy wola wszechmocnego faraona, Tłumiła każdy odruch niezadowolenia, We wszystkim wierna mu małżonka, Podporą zawsze dla niego była, Milczące płaskorzeźby uchwyciły sceny, Dwojga starożytnych małżonków gorącej miłości, Gdy bezgranicznie zakochani wymieniali pieszczoty, Których obrazu piaski czasu nie zatarły, Sześć pięknych córek niegdyś powiła, Olśniewających niczym wody prastarego Nilu, Klucz do serca faraona oddaniem zdobyła, W starożytnej historii swe imię zapisała, Lecz wola faraona syna spłodzenia, Na bieg historii świata wpłynęła, Sercem Echnatona zawładnęła Kija, Gdy wielkiego faraona pokochała prosta niewolnica, Przed oblicze samego Atona, Dopuszczoną została pokorna służka, Gdy do serca wielkiego faraona, Uprzednio sama niepostrzeżenie się wkradła, Musiała tedy dumna Nefertiti, Prostej niewolnicy pola ustąpić, Marzenia męskiego potomka nie mogąc spełnić, Królewskim małżonkiem zmuszona się podzielić, Niespodziewanie sama zniknęła z historii, Przed światem nauki kryjąc tego przyczyny, Zostawiając zagadkę dla współczesnej nauki, U światłych historyków wciąż rozbudzając domysły, Zatarł silny powiew wiatru dziejów, Wielkie tajemnice starożytnego Egiptu, Królującego w każdego faraona sercu, Do współczesnych cicho szepcącego z głębi wieków, Stanął Sfinks wiernie na straży tajemnic, W złotych piaskach Egiptu głęboko ukrytych, Dla archeologów wciąż w pocie czoła pracujących, Wyzwaniem i największą nagrodą zarazem będących… Gdy tak stałem przed popiersiem Nefertiti, Niezliczone starożytnego Egiptu zagadki, Zaprzątnęły naraz wszystkie moje myśli, Przenosząc mnie natychmiast do świata wyobraźni, Po dziś dzień gdy zamknę oczy, Pod osłoną czarnej nocy, Jawi mi się w snach Nefertiti, Opowiadając nocami swe wielkie sekrety…
    2 punkty
  32. Wersja skrócona. Po co więcej. rozmawiasz z kroplami deszczu może mrok rozwodnią do samego świtu na podeptanej ulicy gdzie z rozciętej żyły latarni przez żeliwną kratkę duszy ścieka martwe światło na brudne sierści szczurów a jednak skowronek szybuje nad nimi wysoko przez ścierwa ciemnych chmur przesącza śpiew koloru krwawego błękitu
    2 punkty
  33. Piękna blondynka z pieskiem bieluśkim, badam cud wzrokiem od stóp do główki. Uśmiech na twarzy - w myśli rozbieram - Wenera! Chciałem się znaleźć choć w roli psiaka, mówią mi - Grzegorz, o imię błagam! Mój dog zaś - Filut - ja bezimienna - gehenna! Patrzę - pożeram, lecz nic nie widać, ciało jak Wenus - Boska Aida. Fryz i makijaż, a on się ślini - te mini! Zamszowa skórka bielą pokryta, cycuszków tandem, czar w kształtach czytam. Pulsują drganiem - smaczne arbuzy - już duży! Podaje rękę, psisko - hau, hau, hau! pilnuje cerber - guzik będziesz miał. Odchodzi w ciszy, kiecka z ażurem - zbzikuję! "Że jest brunetką, a nie blondynką, po ślubie odkrył to!... pod pierzynką." - Leszek Wierzchowski.
    1 punkt
  34. panie ministrze spraw niepotrzebnych dlaczego pan jest dla nas tak wredny niekompetentny nosa zadziera i liże dupsko pana premiera panie premierze-pan władzy głodny wybrał ministra-bo jest wygodny a pan prezydent dał pozwolenie żeby na koniec było weselej po co się smucić gdy wokół bida dajmy im chleba-dajmy igrzyska a lud z wdzięczności znów nas wybierze tak sobie myślisz panie prezesie ?
    1 punkt
  35. To powyższe, szczególnie mnie dotyka; wydaję mi się, że przeceniamy nieco własne moźliwości działania, przez co, sam syndrom grupowego myślenia gubi rzeczywistość... Całość! Na tak. Pozdrawiam
    1 punkt
  36. @Leszczym ależ to normalna reakcja... to jak pies trzymany na łańcuchu do końca swojego życia. Cóż z tego, że ma budę i żarcie, skoro nie ma wolności i nie dostaje miłości (sorki za porównanie z psem - to tylko dlatego, że zwierzęta są dla mnie czymś niezwykle ważnym - czasem stawiam je wyżej niż ludzi, niestety). Jeśli człowiek sam sobie nie pomoże (a tu warunek- musi wiedzieć, czego chce), to nikt mu nie pomoże. A psychoterapia w tych czasach to najczęściej strata czasu - podłożenie pod szablon i standardy.
    1 punkt
  37. @Cor-et-anima Ten tekst jest pewną reakcją.na pewien model funkcjonowania. Że tylko bezpieczeństwo i życie co najmniej sto lat, choćby niewygodne, niespełnione i nieszczęśliwe. Buntuję się przeciwko takiemu podejściu. Zupełnie siebie w nim nie widzę. Nie pasuję do takiego modelu. Ot cała historia z tym "wierszem". Im lepiej psychicznie się czuję tym pełniej to dostrzegam. Czasem wręcz czuję się pokrzywdzony, a zwłaszcza przez osoby, które chcą na siłę wtrącić mnie w ten model. A uwierz mi są tacy.
    1 punkt
  38. Witam - ciekawie dziś piszesz - Pozdr.
    1 punkt
  39. @Kwiatuszek O czułym Jedynym przyjacielu, kiedyś schowanym za mrocznym lasem. Teraz odkrytym dotykiem pragnienia - Bogu. Bardzo ładny, wzruszający wiersz.
    1 punkt
  40. A przecież wystarczy listeczek, by lepiej się poczuć w tym zapędzonym świecie :)
    1 punkt
  41. Każdy jakąś wyciąga, a gdy wkłada w usta, wtedy się okazuje, że większość jest pusta.
    1 punkt
  42. @Kapistrat Niewiadomski W Kanadzie wszyscy wiedzą, że z takim résumé (70 lat królowania) to Królowa gdziekolwiek nie trafi to i tak zasiądzie na tronie:))
    1 punkt
  43. @Amber Ach, Kanada opłakuje również... ??? @ais Wszyscy byli na to przygotowani, a jednocześnie nikt nie był na to przygotowany. Zgadzam się, że nawet przeciętna osoba mająca kontakt z tyloma artystami, politykami, znanymi ludźmi z różnych krajów i środowisk kulturowych miałaby ciekawą osobowość. Szkoda tylko misia Paddingtona...?
    1 punkt
  44. @Rafael Marius Równie miło się czyta komentarze ,które brzmią jak z krainy czarów:-) Pozdrawiam.
    1 punkt
  45. Byłam pewna, że Królowa dożyje setki... Niedawno oglądałam dokument o życiu Elżbiety II. Wspaniałe życie ze względu na niezwykłych ludzi, których poznała, mężczyznę, z któryn przeżyła wiele lat i royalsów, którzy oddaliby życie za swoją królową. Ale na pewno łatwo Jej nie było. Cóż, szkoda. Zamknął się pewien rozdział w historii świata. Ale dzięki temu smutnemu wydarzeniu możemy przeczytać Twój wiersz @Kapistrat Niewiadomski Oby częściej? Pozdrawiam.
    1 punkt
  46. O, wiersz! I w dodatku całkiem całkiem. Pozdrowienia
    1 punkt
  47. Spójrz, coś wyrasta na skraju kobaltowego nieba… Coś się rodzi na nowo. Spala. Płonie nuklearnym blaskiem… Spójrz, moja jedyna! Kwiat przed nami rozkwita, przecudnej urody, tylko że śmiertelny i jakże morderczy w swojej kreacji. Zachodzi. Ciemnieje nieskazitelną purpurą. Gaśnie. Wyżarzone do cna popielisko. Matko, moja jedyna! Drżę. Przepływam przez poszczególne warstwy czasu, wyławiając echa przeszłych epok… Powiedz mi. Powiedz mi, proszę… (co mam ci powiedzieć?) Cokolwiek. … nasłuchuję… Lecz, tylko ― cisza. Lecz nic… Jedynie otchłań milczenia, którą eksploruje lodowaty wiatr. Rozwieram szeroko ramiona. Chwyć mnie za rękę. Zamykam dłoń. Obejmuję próżnię. Wciąż próżnię… Zaciskam powieki. Pod powiekami pulsuje bolesny powidok… Otwieram… * Samotny dom na stepie, w którymś słonecznym dniu lipca.. Samotny dom… Nie widzę za wiele, bowiem razi mnie światłość z wnętrza przedmiotów… Skąd ten blask? To jasnowidzenie? Menażeria kształtów. Coś jest. Za chwilę tego nie ma… I znowu jest, ale w innym miejscu i czasie… Przecieram łzawiące, szczypiące oczy… Przede mną białe ściany. Otwarte okna. Drzwi… Białe ściany. Popękane… Białe ściany pełne rdzawych smug… … … naznaczone brunatnym żarem eksplodującego przed dziesięcioleciami słońca… Samotny dom. Opuszczony. Od dawna nieżywy. W porywach wiatru powiewają niecierpliwie poszarpane szmaty ze śladami dawnego życia… Matko, moja, jedyna! Nachodzisz mnie w snach i o coś nieustannie prosisz… … spomiędzy spróchniałych resztek, chwastów, wątłych łodyg… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-09-07)
    1 punkt
  48. @Dragaz smutno tu u Ciebie. Przesyłam małą iskierkę, pozdrawiam.
    1 punkt
  49. Są w niedzielę urodzeni i kierowcy są niedzielni w swych mniemaniach jednakowoż bardzo dzielni. Jedni mają po dwie ręce oczywiście lewe obie drudzy wolno bez pośpiechu na przejażdżkę jadą sobie. Niby wszystko jest normalne lecz gdy się przyjrzymy z bliska leworęczni dbają o to by pod nosem stała miska. Zapracować na nią nie chcą więc w szemrane interesy wchodzą z mafią lub z gangami by gotówka szła do kiesy. Z kierowcami jest inaczej bo w niedzielę sobie jadą wioząc żonę na przejażdżkę super szybką autostradą. Auta mają z górnej półki do dwusetki na liczniku lecz jak jadą to ich szybkość jak pieszego po chodniku. Mógłbym o nich pisać szerzej lecz blokują mnie rozmiary bo drukarkę mam A4 i do tego model stary.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...