Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 14 Października 2025
-
Rok
14 Października 2024 - 14 Października 2025
-
Miesiąc
14 Września 2025 - 14 Października 2025
-
Tydzień
7 Października 2025 - 14 Października 2025
-
Dzisiaj
14 Października 2025
-
Wprowadź datę
15.06.2022 - 15.06.2022
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 15.06.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
dla oczu - kwiat dla uszu - ptak nozdrzami z rozkoszą wchłaniam rześkie powietrze po wieczornym deszczu w domu pod lampą przy świecy przy róży obejmuję chłodną igłę złączoną z miękką jedwabną nicią muskam haftem po ciepłym aksamicie nocą językiem smakuję twój szorstki język - jest taki jak mój - niesłodki szóstym zmysłem otwieram cię życie5 punktów
-
wytarłam z policzka ostatnie piegi które odnajdą swoje miejsce w brudnej kałuży gdzie wszyscy wyrzucają niechciane elementy istnienia deszczowa aura przenika na wskroś zostawiając po sobie wilgotne miejsca pozostaje jedynie nadzieja na wysuszenie zamglonej ciszy aż ściany zaczną mówić własnym językiem5 punktów
-
Serce Ciśnienie wzięło serducho moje podskoczyło i ugrzęzło w przełyku Pomyślałem zjem popiję czymś popcham i wróci na miejsce Nic nie pomogło nie wróciło do siebie i wybija rytm nie tam gdzie trzeba Stąd suto na bogato piszę dużo o miłości i czekam aż serce mocniej opadnie A gdy serce będzie na miejscu - myślę sobie - - snuję nitkami nadzieję - znów pokocham znowu ciebie, ba, nas nawet (miłość ma coś z egoizmu) znów miłością ładną i trafną. Warszawa – Stegny, 15.06.2022r.4 punkty
-
"Sen we śnie" "to co widzisz co się zda jak sen we śnie jeno trwa..." znów w bukiety sny układam wstążki wiążę im nietrwałe rozemglają się przed nocą lecz gdy księżyc w nowiu staje czernią farby szlaki kreślą na nich łąka gdzie dwa cienie w tango z motylami spieszą deszczem rosa - zamyślenie by o brzasku od niechcenia móc zobaczyć to co zbiega tak na przekór - zmiennym myślom którym łzy - za dnia kołyską "... nad strumieniem w którym fala z głuchym rykiem się przewala" * czerwiec, 2022 * Tytuł i kursywa... z utworu.. "Sen we śnie".. śpiew: Sanah, Grzegorz Turanu. Wszystkich, którzy nie lubią Sanah, lub uważają jej twórczość za niszową, proszę o wyrozumiałość, że ponownie pojawia się jej wykonanie w okienku mojej treści.3 punkty
-
/zaawansowane OOBE/ Kocham cię poezjo bez zawału! Rośliną jestem - rozszerza mnie wiatr, pola dookoła wahadłem gromadzę w łodydze szeptami, dla korzeni przechowując dane ************************************* Nikt nie zerwie, sama wystrzelę; po sobie zostawiam dla ciebie! Dół studni, nieskończoność dna gdzie mrok miga oczy światłem Dzisiaj jestem nie z tego świata; w alternatywnym złoża wszystkie są potężniejsze, umysł wypacza starą rzeczywistość, lecz koszta pieniądz nie mierzy tylko dusza! Strażnicy wymiaru czuwają nad tobą. Wejdziesz! Chrzest ducha / na jawie / Wikipedia to rys, tylko praktyką! Wyspowiesz w tym konfesjonale powietrzem grzech bez księdza, pełnym łykiem da rozgrzeszenie Jesteśmy równi! Bo oddychasz! Jedną hostią wagę przeważają; "andruty,, nie szły parą z czasem, zagryską bez smaku wypróżnisz przeszłość - zapachy przed tobą, ciężko sprostać teraźniejszości Dyskurs epokowy daje zadanie Dopomóż mi Boże - widzę cię. Kalendarzem plan twój realizuję! Na trzydzieści języków tłumaczę siebie wiatrem Jeszcze wypocznę, kawałki wracają bumerangiem, ogień kartek lepi mnie całością; niegdyś liśćmi kontemplowałem wiosnę w słońcu, teraz zostawię oczom dwa tygodnie - rejestrem pocieszą kolor maków i zapach Potem Muszę iść do piekła - linią frontu spisywane teksty, nie wstawiłem dla was, powietrze wzięło górę umysłem przepraszam! Żyją w nas firany kalek teraźniejsze wersum epok Percypuję! Poezją rzeczywistość... /ponieważ jestem jak wy! Miłośnikiem muzyki; obok głównego utworu zapodaję również te, pod kątem jakich, ów wiersz został napisany: " INSOMNIUM - Heart Like A Grave" - remastered https://ww.youtube.com/watch?v=lI6bA8eSYag&ab_channel=TypeONegative-Topic - dodajcie "w,, przed "youtube,, - "Love you to death" I finał! /3 punkty
-
A jak z sercem będzie już wszystko w porządku nastanie najwyższy czas wziąć się za przepołowioną sztyletami przypuszczeń duszę. Warszawa – Stegny, 15.06.2022r.3 punkty
-
Komnata jest zamknięta. Przed nią świeczki się palą i kadzidła tlą. W środku stoi dziewczyna spięta. Atmosfera jest napięta.2 punkty
-
2 punkty
-
zachłysnąłem się myślami głodny ciebie i chwil płodnych co przed nami tętnem serca spływają rosą miodną marzeniami wędrują za bezkres nie uronię ani jednej kwitną we mnie jak ogień zachłanny jestem podaj mi tylko rękę2 punkty
-
Jego życiorys jest prosty uwielbia być wolnym tęczowe niebo i gwiazdy Kocha kochać innych uśmiechać się i płakać patrzeć prosto w oczy Nie ukrywać swoich wad zawsze być tylko sobą jak się uda nie zawracać Lubi niedziele poważne święta - boli go gdy innych boli - uwielbia góry lasy Nie lubi mówić o śmierci brzydzi się pedofilizmem cieszy beztroską dzieci Uwielbia domowe zacisze swoją ławkę pod wierzbą gdzie mierzy się z poezją Taki w skrócie jego życiorys prosty i zrozumiały który oddycha szczerością2 punkty
-
nie mam pomysłu na jutro więc nie szukam dziury w całym żyje dzisiejszym horyzontem uśmiecham się do życia przecież nie jest popsute wręcz przeciwnie cieszy mnie nie mam pomysłu na jutro nie martwi mnie to jestem sobą nadzieja jest obok nie potrzebuje martwić się jutrem bedzie jak będzie2 punkty
-
poeci jak dzieci-dzieci jak poeci każdy coś ukrywa coś w szafie mu siedzi jak nie stare ciuchy i obrzydłe mole to mnóstwo zabawek a na samym dole w szufladzie zamkniętej na klucz wyrzucony leżą Strachy i Lachów - kompleksy stłamszone czasami marzenia wychodzą z tej szafy o wielkiej miłości wolności bez granic czasami rym jakiś lub brak tego rymu wypełźnie spod szafy i zachwyci tylu lecz najczęściej szafa na głucho zamknięta miało nie być puenty-a jest właśnie puenta2 punkty
-
Krzyk przerażenia zamarł Stanął kością w gardle Zdjęty własnym strachem Jest zimny i nieczuły Anemiczny anemon Demoniczny demon Martwy Bóg Przygląda się naszemu Cierpieniu z obojętnością Kawałek skały Zawisł w próżni Noc jest jego czasem. Warszawa – Praga II, 15.06.20222 punkty
-
Mąż mój śpioch w gąszcz mi wlazł, płacz i zgrzyt - chuć jak śmierć. Brnij pod nóż, cóż on wart, chłop czy grzech, raj pół ćwierć. Seks się tli... wzmógł się puls, czy go żuć, włóż go wprzód? Zwis mu spsiał, co za dziad, gryzł by wciąż no i zgasł. Masz go wspiąć, o mur... groch, trza nim drgnąć - a tu klops. Aż sto dziołch chciej się wczuć, idź na tron chwyć do ust. Brał mnie wprost... weź go zgorsz, cichł na wskroś, krzyk... więc kończ! Grzązł bo stał, chęć czy miał? nie śmiał drwić - chwal mą rzyć. Jam nie Kloss, mów mi wprost, śmiech jak chrząszcz, wstręt go strząsł. Więc mnie chłoszcz, baw mój miąższ, głaszcz i bij - marsz na szczyt! "Gdy obserwuje się, jak nasze czasy pysznią się odkryciem seksu, można się dziwić, że ludzkość nie wymarła przed wiekami." - Jean Genet.2 punkty
-
On Mieszka na szczycie wieży mojego ciała przez okna oczu przygląda się światu moim uchem słucha językiem wysławia myśli dzielimy na czworo jak włosy. On które wdycham powietrzem oddycha chociaż bez dymu a brany jest przecież za wspólnika zbrodni konsumpcji środków których posiadania wciąż zabrania prawo. Spłodził moje dzieci ze mną wychowuje tylko mi pozwala na resuscytację kiedy znów żyć nie chce i znów duchem broczy jego śmiech szyderczy boli mnie najbardziej.2 punkty
-
nie przyspieszaj nie odwlekaj szczęście nasze zaczeka na właściwy moment na nasz czas wtedy spojrzę w twoją stronę nic już nie mów to ten moment by bez słów myśl odnalazła myśl zostawimy świat na potem by uczuciom w swym galopie dać rozkwitnąć łąką pragnień niepojętych jeszcze chwila jeszcze moment zobacz idę w twoją stronę i skosztujesz tych ust zawsze malinowych2 punkty
-
Spójrz na mnie. Milczysz… Powiedz mi cokolwiek. Powiedz cokolwiek. Milczysz wciąż. Wiem, twoje milczenie jest zaklęte w kamień. Zaklęte w kamień, który jest obrośnięty wilgocią i zielonym mchem… Wiesz, upiłem się. Kręci mi się w głowie i mdli. Słyszę nieustanny perlisty szum płynącej rzeki czasu. Szum. Szum. Szum… Perlisty upływ życia. Obcowanie ze śmiercią nie jest takie łatwe. Mówi do mnie, szepcze, nie patrząc na mnie, i jakby patrząc przeze mnie… Mówi do mnie, tocząc wiosenne wody, wnosząc wiosenne toasty. Do kogo? Do mnie? Do nikogo. Pozdrów. Pozdrów te istoty z blasku, te nieziemskie mary ze snu i wilgoci. W takiej gorącej godzinie, w jej apogeum… Muzyka w mojej głowie. Przepastne otchłanie… Jakieś mgliste zarysy nie wiadomo czego… Utknąłem w niewiedzy, w jakimś nieodnalezieniu… Błądzę. Szukam. Lecz nie znajduję. Noc sponiewiera mnie tęsknotą, jak wszystko, co nieruchome i martwe. Jak wszystko zapomniane, zakamuflowane senną wyobraźnią. I znowu się budzę na podłodze twarzą do dębowej klepki. Wchłania mnie feeria wyrazistych słojów, które gładzę, które obrysowuję i które… Lecz, nagle ― słońce! Jaśniejąca poranna zorza. Wspinająca się po ścianie świetlista plama. Pomarańczowa wstęga, w której wszystko porusza się i milczy, zaklęte w niewysłowieniu. Wszystko przychodzi i odchodzi. I wszystko tworzy się od nowa, ale w zupełnie innej formie albo tworzy się takie same, tylko widziane pod nieco innym kątem, innym nachyleniem ziemi. Uczę się ciebie na pamięć, o, zmoro widziadlana, wyjaskrawiona w lustrze stojącego trema. Któż, to? Co tak nagle weszło do mojego świata? Do mojej nędznej egzystencji? Jakim to jesteś równa bogom wciąż nieodkrytym? Co cię sprowadza do tej obskurnej groty, do tego miejsca pełnego wilgoci i zimna? Nic, to. Zgaduję. Próbuję rozwikłać tę dręczącą umysł zagadkę. Coś przemyka w tajemnicy przed światem. Nieostrym cieniem, lekkim tchnieniem wiatru. Tą krótką zaledwie chwilą. Twoje spojrzenie stężało w bezruchu, zatopione na dnie kryształu. Pusty pokój z otwartymi oknami. Firanki falują jak żagle. Czuć woń skoszonego siana albo kwitnących kwiatów. Znad jakich to obłoków wylatują ptaki? Przelatują w milczeniu kluczami i płoną rozgrzane słońcem. Albo srebrne, metalowe, ciągnące z cichym pomrukiem silników, w powolnym prologu pędu. Gdzieś tam leżałem na łące, opętany dmuchawcami. Rozkrzyżowany słodkim upojeniem z kroplami rosy na twarzy czy może łez? Ale to tylko wspomnienie. Nieodbyte, nieprzeżyte… Wspomnienie raczej sennej maligny okraszonej ostrymi zarysami konturów, dalekich domów, drzew, kamieni tak, jak może się śnić jedynie podczas gorączki. Z początku szare, potem w kolorze sepii. Nie wiem, nie pamiętam w jakiej pozycji śniłem. Czy może lewitowałem, rozgarniając warstwy atmosfer niczym pływak? Biegłem powietrzem? Podążałem długim korytarzem do innego wymiaru? Wiem, że mijałem zamknięte drzwi z numerami na mosiężnych tabliczkach ― cofające się lata. Przemieszczałem się, nie dotykając podłogi. Raczej płynąłem, jak wyrwana z zeszytu kartka, wdychając nikłą woń woskowej pasty. Otwarte na oścież okna. Gorące lato. Za oknami drzewa… Cofałem się do aż do momentu naszego spotkania. W całkowicie obcym mieście, na placu. Ogarnął mnie od razu tumult i rozgwar spacerujących. Za przejeżdżającą pomywaczką unosiła się tęcza rozpylonych kropel… Metaliczny zgrzyt tramwajów, klaksony samochodów… Piskliwe śmiechy biegających wokół betonowych donic dzieci. I gdzież byłaś? Nie było ciebie. Szukałem w skwarze lipcowego upału. Usiadłem w cieniu drzew na ławce, zmęczony. Być może na tej, na której i ty siedziałaś przed laty. Obezwładniony zapachem jaśminu. Gdzie ty byłaś? Nie było ciebie. A może byłaś, tylko niewidzialna? Pamiętam, że wtedy patrzyłaś mi w oczy, trzymałaś za rękę pod tym drzewem z wyrytym na korze sercem… Wiem, to już było. To już kiedyś było… Ale wraca. Wciąż wraca… Oddychaliśmy głęboko, nabierając powietrze z ust do ust… Oddychaliśmy głęboko, przytłoczeni bezgranicznym niebem… Położyłem głowę na twoich kolanach i uniosłem wysoko ręce, gdzieś daleko za siebie, aby objąć czule nachyloną nade mną twarz. „Włodku”, szeptałaś… „Włodku”… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-06-14)2 punkty
-
Wszystko spowija, jak gęsta, mleczna zasłona Tak pragnę przebić ją sztyletem Ostrym niczym brzytwa Rozjaśnić mrok Unieść z pola bitwy Tę zieleń, przeżartą rdzą. W japońskim teatrze kabuki Nasze cienie tańczą, Nim wezwie nas róg zgiełkliwego Marsa, Skoczymy sobie do gardeł Wiedzeni dzikim, pierwotnym popędem. Wyjdzie z nas pierwotne zwierzę Zatracimy wszelkie zdobycze Cywilizacji Historia lubi się powtarzać Fabryka małp ruszy pełną parą. Warszawa, 13 VI 20222 punkty
-
Trzydziesty pierwszy raz powitałem kasztany Trzydziesty pierwszy raz widzę złoto I trzydziesty pierwszy raz czekam na biel Tak po kolei rok w rok to samo sumuje jesienną aurą wszystko co wcześniej Mogę trzydziesty pierwszy raz powiedzieć "jestem" ale jakie to ma znaczenie? Gdy byłem dzieckiem każdy kasztanowy rok był inny raz cieszył mnie spadający liść innym razem picie po kryjomu piwa w krzakach gdy deszcz padał A teraz patrzę jak ucieka czas nie cieszy te złoto jak kiedyś serce dudni z samotności i tak co roku od kilku lat Przychodzą wiosną amory i zawsze odchodzą późnym latem zbyt krótki czas by pozostały na zawsze Męczy to coroczne zakochanie co roku inna i co roku inny ból lecz podobny Męczy to wciąż czekanie szukanie tej z którą kolejne roczne kasztany razem będę zbierał Co rok w dłoni jeden owoc brązowy twardy jakby te serce ukochanej roztrzaskać nawet trudno nie myśleć o zmiękczeniu Tak pusto w sercu i szaro jak upływanie zieleni Czasem zastanawiam się jak na równiku gdzie kasztanów nie ma układały się życie i dni Może ta miłość by przetrwała albo zmęczyła bez reszty Emil Kowalski MegaKultura2 punkty
-
Spotkałem cię przypadkiem Upadłaś sterując statkiem Nie znałem imienia twego Chciałem dowiedzieć się jednego Skąd w ogóle pochodzisz I czy na pewno mnie nie zwodzisz Szukałem, pytałem Nawet na spotted napisałem Rozdzierający ból przeszył mnie Gdy szukania minęły godziny dwie Wtedy widzę, to ona Na zdjęciu w niebo zapatrzona Zestresowałem się nieco Giń mego serca forteco! I piszę wiadomość szczerą. Chcąc wykazać się dobrą manierą, Przedstawiłem się ślicznie I opisałem swe uczucie lirycznie. Wysłałem. Czekałem. Odczytałaś. Nie odpisałaś. Nawet nie wiesz // jak wielki ból mi sprawiłaś Moje życie całkowicie odbarwiłaś Pobladłem okropnie i jeść nie mogę Już nie utykam na prawą nogę Bo bólu nie czuję wcale Jak mogłaś, mój ideale Nie umiem żyć w samotności Pustka w mym sercu i umyśle gości Sięgam po telefon, rozpaczając I umieram, wiadomości przeglądając Napisałaś Usunęłaś Wysłałaś kolejną wiadomość „Dlaczego wyznajesz mi miłość A nie odpisujesz, Uczucia moje rujnujesz Jak można tak oszukać!” Próbuję przeprosić, odpukać Nad mą głową chmura burzowa I tylko dwa smutne słowa Za późno J.1 punkt
-
nic się nie formuje w odmętach rozumowania strugi deszczu przeszywają jedynie powietrze tamtejsze spoczywając na niezgrabnych zgliszczach nic się nie sublimuje ze szczątków myśli które w swojej błogości myślały że ożywczy spadnie na nie deszcz i podnieci je swym tchnieniem by gmach z nich zbudować co raz za to przychodzi błazen i śmiechem płomiennym szaleńczym gruzy smaga rozrzucając po kątach szczątki bez formy i kształtu na pożywkę płonnej nadziei która zgliszcza w końcu deszczem spowije 13 VI 20221 punkt
-
panie doktorze ja pana nie winię bo jakaż może w tym być pańska wina że już przestałem wierzyć w medycynę która sprzedajna zdaje się być inna niż kiedyś była i ma inne cele niż dbać o zdrowie leczyć a nie szkodzić kiedy na żywym społeczeństwa ciele eksperymenty sobie jakieś robi lecz to nie koniec nie wierzę już w sztukę zawód sprawiło mi wielu artystów straciłem wiarę w kulturę w naukę czar oświecenia zupełnie gdzieś prysnął zapewne pana wcale to nie ździwi przestałem całkiem ufać politykom którzy są niczym wiarołomne dziwki i wciąż prowadzą nas znikąd donikąd żadnym nie wierzę dzisiaj dziennikarzom kłamstwo się szerzy powiela nieprawda i nie wiadomo w co naprawdę wierzyć kiedy do prawdy taka w nich pogarda wielu mi zawód sprawiło pasterzy którzy dziś tworzą własne swe religie nie jestem pewien czy każdy z nich wierzy w te same prawdy czy każdy zna inne jedyna wiara jak ziarnko gorczycy turla się jeszcze przede mną po ziemi i wniebogłosy o ratunek krzyczy lecz nie wiem czy jest krzyk coś w stanie zmienić i to już wszystko co chciałem powiedzieć pana diagnozy oczekuję zatem jakoś specjalnie mnie teraz nie zdziwi nawet stwierdzenie że jestem wariatem1 punkt
-
pytanie jest proste ale rosnące polipy wielkich myśli biochemia ewolucja genetyka i inne heksagony nie dają odpowiedzi ścięłam życie pod kątem jak Euklides stożek odkrywając elipsę święty element wprowadzający trójwymiar w ludzkie umysły zaczęło się niewinnie uniesione piersi wypełniły koronkę stanika gryząc twoje ramiona liżąc zarost na szyi drżenia drżeń jestem swobodna bo nic nie chcę umieć zwijam język w rurkę to działa na wielu oglądam skrzydła ważki pod mikroskopem przeważnie tęsknię druga połówka na kolejny czas czasem połówka by zapomnieć1 punkt
-
1 punkt
-
Świerszczowe noce tęczowe dni uniesień chwile przy ognisku ileż piękna tkwi w tym Myślę że to wszystko łzy warte warte uśmiechu po których w duszy coś gra To nic że na horyzoncie ukryło się przemijanie które szpeci tęsknota i żal Nie martwcie się tym przeszłość zawraca kołem powtórzy te noce i dni1 punkt
-
Nie wódź mnie, marzenia niespełnione wdowieją w zakamarkach powiek. Pozostaje zimne spojrzenie. Ścisk wszystkich łaknień. Obnażonych snem najtwardszym. Śpią, pod zasłoną suflera. Racjonalna egzystencja, w dłoni spokój sumienia... Czy upragniony ocean? autor: a-b P.S. Jedna z osób na tym portalu przypomniała mi o Havasi, ale również o tej Pani. Miłego słuchania, warto.1 punkt
-
@jan_komułzykant A jakoś tak mi się niesfornie pomyślało, że francuski ? Żart... ?1 punkt
-
@jan_komułzykant Włochate to to, paskudne, songo śpiewne, obłudne. Pozdrawiam Janku.1 punkt
-
Nie masz siły Związać myśli w supeł Przeciągnąć liny Na swoją stronę Nie masz odwagi Zawiązać sznurówek Pójść ścieżką Jeszcze nie wydeptaną Wyszeptaj z głębin Błękitne otwórz okno Roztańczony wiatr Zaprosi do tańca Nie licz kroków Rytmu nie łap za nuty Tylko szczęście obejmij To nic że nie umiesz Może być niedbale1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
brzmi zawałowo bardzo, z poczatku :) ( wiem z autopsji), by w konsekwencji wkroczyć na ,, pola niebezpieczne. Pozdrawiam.1 punkt
-
Pogratulować. Pozdrawiam wzajemnie Dziękuję. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że wszyscy są zwarci i integralni. Nawet kiedy twierdzą, że tak właśnie jest. Z pozdrowieniami1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Nata_Kruk Przepiękny wpis :)) Tak się składa że też uwielbiam sny :)) Czasem pomyślę, że chętnie bym się tutaj nie obudził :))1 punkt
-
@Somalija cześć, aga, a ja z zupełnie innej beczki... która wersja lepsza? dumam i nie wiem, oryginalna? cover?...1 punkt
-
Na wieczornym spacerze, dość nieoczekiwanie spotkałem siebie. Zaczęliśmy dyskutować, ale jakoś się nie kleiło. Może dlatego, że za długo siebie nie widziałem? Poirytowany machnąłem ręką i poszedłem dalej, zostawiając siebie w dość kłopotliwej sytuacji. Po chwili, przyszła refleksja, że powinienem być bardziej wyrozumiały, zwłaszcza dla siebie. Obejrzałem się, lecz już mnie nie było, gdzieś się zapodziałem, zagubiłem. Desperacko zacząłem szukać siebie, niestety moja postać zlała się z niewyraźnością gasnącego dnia. Tak sobie myślę teraz, że to była ostatnia szansa na poznanie siebie nie odnajdę już raczej.1 punkt
-
Jako pacjent, nie grymasząc ja w kolejce tkwiłem karnie a czas jakby mi na przekór szedł do przodu ślamazarnie. Bon-ton jasno nakazuje w poczekalni wieść rozmowy ze wszystkimi, bez różnicy czy ktoś chory jest czy zdrowy. Tak też było w tym przypadku większość rozmów o chorobie w szczególności, gdy był duet a w duecie panie, obie. Temat toczył się strumieniem górski przy nim Pikuś mały panie wszystko o swym zdrowiu jedna drugiej przekazały. Przysłuchując się rozmowie, choć to było mimo woli człowiek sobie wbijał w pamięć, co, gdzie oraz kogo boli. Wreszcie przyszła moja kolej i zaczęło się badanie, zdjęcie starych opatrunków masaż, nowych zakładanie. Leżę sobie na kozetce sułtan nie miał lepszych leży a pan doktor pielęgniarce mówi, co i jak należy. Nim dopiszę wiersz do końca muszę wrzucić wyjaśnienie choć tematów było kilka temat główny to jedzenie. Nie wystarczy na to miejsca by opisać treść rozmowy mięso, sosy plus dodatki no i przepis odlotowy. Pora była obiadowa a więc o nim pomyślałem zjadłem go już będąc w domu potem wszystko opisałem.1 punkt
-
Romeo i Julia, Tristan i Izolda, Zosia i Tadeusz, Danusia i Zbyszko. Baryka i Laura, Ligia i Winicjusz, Lester i Angela, Filon i Alina. Edyp i Jokasta, Mistrz i Małgorzata, Andrzej i Oleńka, Ariadna - Tezeusz. Odys z Penelopą, Psyche oraz Eros, Helena i Parys, Uranos i Gaja. Można by tak dalej, ciągnąć w nieskończoność, kochali... czy wszyscy - cyniczne pytanie? Czasem mitologia kosztuje najtaniej, poeci natomiast, dwoją się i troją. A gdzie jest prawdziwa miłość niewzruszona? Byle dopaść, dosiąść - piersiorzędną dżagę. Zakocham się szybko, a po chwili... zdradzę, myślę i nie wierzę - flirt robi za towar. Tam gdzie dwoje ludzi... kontrasty - różnice, kiedyś sztywny gorset zapięty pod szyją. Władza, kościół, szkoła - źle stąpniesz... zabiją, a co najważniejsze, cenzora nożyce! Czy wolność - bezwolna, miłość bez uczucia, gdzie owe balkony i ławeczki w parku? Feblikiem poeto - nie wolno, nie żartuj, bo nie tylko serca, on w sobie dziś skupia. Dwie najpierwsze strofy wstydem różowieją, namaszczone wdziękiem, szalonych miłostek. Przygaszone dzisiaj, trudno jakąś dostrzec, stoi w kusych szatach jak bez liści drzewo. "I kobieta, i kwiat mają dni swoje. Nie mają lat." - Jan Izydor Sztaudynger.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Mipysio8 Rany można zabliźnić wierszami, przejdzie... po to przecież mamy! Miłego dnia, powiedz... już jest lepiej?1 punkt
-
bombardier Tytus na stanowisko! ach! Świnki morskie z załogi g trzymają się razem! Mars. Jowisz. Saturn. Droga Mleczna jak Czerwony Młyn wiruje czy Tomcio Palauch Calineczkę pocałuje? o czym szumią wierzby w wiosenne wieczory? słodko... słodko... słodko... kwili szpak w krzakach czeremchy Molibden Astat. Cynk. co dwie legendy to nie jedna!1 punkt
-
1 punkt
-
Chcę cię odkryć Tak jak gwiazdy Nocą na niebie Żebyś miała taki blask Jak one Piękne gwiazdy Cudne i znajome Chcę odkryć Twoje usta Jak gwiazdy Móc przejrzeć się W ich blasku1 punkt
-
@sisy89 Zmetaforyzowałaś mnie do cna, nie zasłoni tego, nawet mgła. Pozdrawiam Sisy.1 punkt
-
1 punkt
-
Drogi Autorze, Wielki Poeto, jeden z drugim Cogodzinne wrzucanie na portal swoich wybitnych prac nie spowoduje, że staniecie się autorami poczytniejszymi od innych, którzy z jawnego lenistwa ośmielają się podzielić swoim tekstem co kilka dni, lub co kilka tygodni! Skandal! Szanuj innych Autorów. Szanuj i miej łaskawość dla czytelników. Którzy nieśmiało chcieliby poczytać prace innych Autorów, jednakże przez to, że właśnie wrzuciłeś swój jedenasty tekst w czasie ostatnich trzech godzin są zbyt skonfudowani ilością, jaką zostali przygnieceni i wolą zajrzeć na inny portal. Może czujesz się niedoceniany? Może za mało chwalony? Może kiedyś udało ci się zrobić na kimś wrażenie i chciałbyś to powtórzyć? Ale ILOŚĆ to nie JAKOŚĆ. Proszę, nie sprowadzaj POEZJI do poziomu dyskontu. Kłaniam się, miauczenie owies1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne