Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 14.06.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Jako pacjent, nie grymasząc ja w kolejce tkwiłem karnie a czas jakby mi na przekór szedł do przodu ślamazarnie. Bon-ton jasno nakazuje w poczekalni wieść rozmowy ze wszystkimi, bez różnicy czy ktoś chory jest czy zdrowy. Tak też było w tym przypadku większość rozmów o chorobie w szczególności, gdy był duet a w duecie panie, obie. Temat toczył się strumieniem górski przy nim Pikuś mały panie wszystko o swym zdrowiu jedna drugiej przekazały. Przysłuchując się rozmowie, choć to było mimo woli człowiek sobie wbijał w pamięć, co, gdzie oraz kogo boli. Wreszcie przyszła moja kolej i zaczęło się badanie, zdjęcie starych opatrunków masaż, nowych zakładanie. Leżę sobie na kozetce sułtan nie miał lepszych leży a pan doktor pielęgniarce mówi, co i jak należy. Nim dopiszę wiersz do końca muszę wrzucić wyjaśnienie choć tematów było kilka temat główny to jedzenie. Nie wystarczy na to miejsca by opisać treść rozmowy mięso, sosy plus dodatki no i przepis odlotowy. Pora była obiadowa a więc o nim pomyślałem zjadłem go już będąc w domu potem wszystko opisałem.5 punktów
-
"Sen we śnie" "to co widzisz co się zda jak sen we śnie jeno trwa..." znów w bukiety sny układam wstążki wiążę im nietrwałe rozemglają się przed nocą lecz gdy księżyc w nowiu staje czernią farby szlaki kreślą na nich łąka gdzie dwa cienie w tango z motylami spieszą deszczem rosa - zamyślenie by o brzasku od niechcenia móc zobaczyć to co zbiega tak na przekór - zmiennym myślom którym łzy - za dnia kołyską "... nad strumieniem w którym fala z głuchym rykiem się przewala" * czerwiec, 2022 * Tytuł i kursywa... z utworu.. "Sen we śnie".. śpiew: Sanah, Grzegorz Turanu. Wszystkich, którzy nie lubią Sanah, lub uważają jej twórczość za niszową, proszę o wyrozumiałość, że ponownie pojawia się jej wykonanie w okienku mojej treści.4 punkty
-
pytanie jest proste ale rosnące polipy wielkich myśli biochemia ewolucja genetyka i inne heksagony nie dają odpowiedzi ścięłam życie pod kątem jak Euklides stożek odkrywając elipsę święty element wprowadzający trójwymiar w ludzkie umysły zaczęło się niewinnie uniesione piersi wypełniły koronkę stanika gryząc twoje ramiona liżąc zarost na szyi drżenia drżeń jestem swobodna bo nic nie chcę umieć zwijam język w rurkę to działa na wielu oglądam skrzydła ważki pod mikroskopem przeważnie tęsknię druga połówka na kolejny czas czasem połówka by zapomnieć4 punkty
-
poeci jak dzieci-dzieci jak poeci każdy coś ukrywa coś w szafie mu siedzi jak nie stare ciuchy i obrzydłe mole to mnóstwo zabawek a na samym dole w szufladzie zamkniętej na klucz wyrzucony leżą Strachy i Lachów - kompleksy stłamszone czasami marzenia wychodzą z tej szafy o wielkiej miłości wolności bez granic czasami rym jakiś lub brak tego rymu wypełźnie spod szafy i zachwyci tylu lecz najczęściej szafa na głucho zamknięta miało nie być puenty-a jest właśnie puenta4 punkty
-
Mąż mój śpioch w gąszcz mi wlazł, płacz i zgrzyt - chuć jak śmierć. Brnij pod nóż, cóż on wart, chłop czy grzech, raj pół ćwierć. Seks się tli... wzmógł się puls, czy go żuć, włóż go wprzód? Zwis mu spsiał, co za dziad, gryzł by wciąż no i zgasł. Masz go wspiąć, o mur... groch, trza nim drgnąć - a tu klops. Aż sto dziołch chciej się wczuć, idź na tron chwyć do ust. Brał mnie wprost... weź go zgorsz, cichł na wskroś, krzyk... więc kończ! Grzązł bo stał, chęć czy miał? nie śmiał drwić - chwal mą rzyć. Jam nie Kloss, mów mi wprost, śmiech jak chrząszcz, wstręt go strząsł. Więc mnie chłoszcz, baw mój miąższ, głaszcz i bij - marsz na szczyt! "Gdy obserwuje się, jak nasze czasy pysznią się odkryciem seksu, można się dziwić, że ludzkość nie wymarła przed wiekami." - Jean Genet.4 punkty
-
szczerbaty grzebień - już w pierwszej z prób zaczesu śmiał szczerzyć zęby3 punkty
-
Zaskocz mnie Jednym gestem Spojrzeniem Dotykiem Oczaruj Ciszą Onieśmiel Jednym słowem Nie będę się Wzbraniać Wykłócać z echem Do twarzy mi W różowych policzkach3 punkty
-
i co powiem gdy zapytasz o cały świat nie ten pod stopami łatwy do pokazania niewymagający tłumaczeń (nie zadajesz prostych pytań) usłyszysz że w tym jesteś zdana na siebie ze można i warto a nawet trzeba nieustannie odkrywać siebie2 punkty
-
Okręt zanurzał się powoli, niemal pionowo w linii prostej, wciągany przez ośmiornicę w głębinę. Z otwartych furt działowych trzeciego pokładu wydostały się wielkie pęcherze powietrza, burząc gładź powierzchni wody. Potem to samo stało się, gdy morze wlało się na drugi pokład. Już tylko pierwszy, główny, wystawał ponad wodę, jednak opadał coraz niżej. W końcu widać było tylko dolne części strzaskanych masztów, ale i te zapadały się głębiej i głębiej, aż zniknęły. Marynarze patrzyli, przerażeni przerażeniem, którego dotychczas nie doświadczyli. W umyśle każdego dominowała myśl, że wkrótce zginą. Że to ich ostatnie chwile przed śmiercią. Wielu modliło się, aby zachłysnąć się wodą na amen, nim zostaną pożarci przez olbrzymiego krakena. Znając bowiem bezwzględność walki morskiej, nie spodziewali się pomocy z strony załogi Nautilusa, którą bezlitośnie chcieli zatopić wraz z ich statkiem. - Czas na dokończenie lekcji - powiedział Jezus, gdy pancernik całkiem już zniknął pod wodą. - Aby mieli bardziej pełny obraz sytuacji, będącej ich udziałem. - Ergo Domine, zatem Panie, co zamierzasz? - zapytał niedawny antywielbiciel morskich stworzeń, teraz absolutnie zafascynowany wielkością, siłą i możliwościami ośmiornicy. Pozostali na pokładzie Nautilusa, w tym jego żony, też patrzyli z wyczekiwaniem. - Użyć swojej mocy - Jezus uśmiechnął się szeroko. - Zrobić to, co w waszym chrześcijańskim języku nazywa się cudem - spojrzał na profesora, Conseila i Neda. - Albo potocznie u was - tu przeniósł spojrzenie na legionistów - magią. A tymczasem jest po prostu połączeniem z naturą. Albo, w tym wypadku, mojej ludzkiej energii z energią wody. - Ludzkiej? - profesor Aronnax wychwycił to jedno słowo. - Chyba boskiej - spojrzał z ukosa, odruchowo chcąc skarcić Jezusa. - Piotrze - Pierwszy Nauczyciel uśmiechnął się po raz wtóry. - Trafem nosisz imię jak jeden z moich Apostołów. I jak on, zapatrzony w materialną rzeczywistość, z uporem nie przyjmujesz do wiadomości potęgi świata ducha. Chociaż jest ona drugą stroną materii - nad jego wyciągniętą dłonią pojawiła się moneta. - To świetny przykład, niemal zawsze. Albo nawet zawsze. Z jednej strony materia, z drugiej energia. A trzeba zawsze spoglądać z obu stron: z prawej i z lewej. Światło idzie w parze z cieniem, dobro ze złem, korzyść ze stratą. I życie ze śmiercią. Przecież to proste - moneta, posłuszna woli Jezusa, obróciła się wolno, ukazując swoją drugą stronę. - Patrzcie i obserwujcie - powiedział, odwzajemniając wyczekujące spojrzenie. - Chwilę dłużej popatrzył na Ewę, uśmiechając się z miłością. - Najpierw przyjemność nauczania, potem obowiązek. Małżeński. Ewa zaczerwieniła się aż po linię blond włosów, gdy pozostałe żony, też zrozumiawszy, uśmiechnęły się znacząco. Cdn. Voorhout, 14.06.20222 punkty
-
On Mieszka na szczycie wieży mojego ciała przez okna oczu przygląda się światu moim uchem słucha językiem wysławia myśli dzielimy na czworo jak włosy. On które wdycham powietrzem oddycha chociaż bez dymu a brany jest przecież za wspólnika zbrodni konsumpcji środków których posiadania wciąż zabrania prawo. Spłodził moje dzieci ze mną wychowuje tylko mi pozwala na resuscytację kiedy znów żyć nie chce i znów duchem broczy jego śmiech szyderczy boli mnie najbardziej.2 punkty
-
Piłka, pchnięta silnie pewną siebie dłonią, Wiruje długo, wreszcie wpadnie do kosza, Rzut za trzy punkty – jakiż on idealny, Zlekceważony przez sędziego-kalosza. Gracza Badalony trafiono dziś piłką, Upadł na boisko, trzymając się za twarz, Zniesiono go z parkietu - osobisty dla gości, Wszedł zawodnik rezerwowy, Tibaldo Schwartz. Roznieśli w drobny pył drużynę z Madrytu, „Królewskich” z Realu, odwiecznych rywali, A spoliczkowali ich iście siarczyście, Żeby sobie na długo zapamiętali. Ale w Realu wezbrała sportowa złość, Żądza odwetu, chęć ukarania „winnych” Sromotnej porażki, żądają rewanżu, I umawiają się już na termin inny. Po drodze jeszcze (lecz niejako przypadkiem), Zuchy muszą zwyciężyć innych rywali, Żeby również otrzymać Puchar Hiszpanii, Trzymać go przez pewien okres i się chwalić. Warszawa – Praga II, 12.06.20222 punkty
-
ziemniaczki dzieło przypadku pyłek tlący się w słońcu zebrany przez boską pszczołę w wietrzne lipcowe popołudnie przechylam głowę z ciekawością patrząc słodka myśl przelewa się z wolna żywa i gęsta jak miód zalewa sklepienie płomienie wystrzeliły w stronę nieba przy żywicznych nutach ogień igra ze mną a pszczoły poszły spać ja też pójdę spać tylko spróbuję jeszcze w dogasającym ognisku upiec ziemniaczki fot. Toa Heftiba / Unsplash2 punkty
-
Romeo i Julia, Tristan i Izolda, Zosia i Tadeusz, Danusia i Zbyszko. Baryka i Laura, Ligia i Winicjusz, Lester i Angela, Filon i Alina. Edyp i Jokasta, Mistrz i Małgorzata, Andrzej i Oleńka, Ariadna - Tezeusz. Odys z Penelopą, Psyche oraz Eros, Helena i Parys, Uranos i Gaja. Można by tak dalej, ciągnąć w nieskończoność, kochali... czy wszyscy - cyniczne pytanie? Czasem mitologia kosztuje najtaniej, poeci natomiast, dwoją się i troją. A gdzie jest prawdziwa miłość niewzruszona? Byle dopaść, dosiąść - piersiorzędną dżagę. Zakocham się szybko, a po chwili... zdradzę, myślę i nie wierzę - flirt robi za towar. Tam gdzie dwoje ludzi... kontrasty - różnice, kiedyś sztywny gorset zapięty pod szyją. Władza, kościół, szkoła - źle stąpniesz... zabiją, a co najważniejsze, cenzora nożyce! Czy wolność - bezwolna, miłość bez uczucia, gdzie owe balkony i ławeczki w parku? Feblikiem poeto - nie wolno, nie żartuj, bo nie tylko serca, on w sobie dziś skupia. Dwie najpierwsze strofy wstydem różowieją, namaszczone wdziękiem, szalonych miłostek. Przygaszone dzisiaj, trudno jakąś dostrzec, stoi w kusych szatach jak bez liści drzewo. "I kobieta, i kwiat mają dni swoje. Nie mają lat." - Jan Izydor Sztaudynger.2 punkty
-
jeszcze zdążę zapalić we wszystkich gwiazdach nadzieję powietrze jaśminem skropić noc uspać westchnieniem jeszcze zdążę pogodzić skłócone niebo i ziemię kwiaty zasadzić na łące księżyc otulić spojrzeniem jeszcze zatęsknić zdążę jeszcze napiszę z dwa wiersze nim staniesz w progu z uśmiechem powiesz- na zawsze już jestem2 punkty
-
Raz rak (tata) w tataraku tak do syna rzekł, dzieciaku twoim domem rzeka Soła z kalendarza wiosna woła pora sprawdzić czyś gotowy poza domem iść na łowy i jak żniwiarz zbierać plony pędy roślin i planktony. Tato w oczy ci wykrzyczę wolę brać się za raczycę z lekka szczypać ją szczypcami wtedy może między nami choć jesteśmy jeszcze mali coś zaiskrzy, coś wypali wtedy tata synka skrzyczał tak, że synek się poryczał. Ryczał w nocy, ryczał z rana a w południe rzekł kochana droga mamo i ty tato minie wiosna przyjdzie lato z raczka stanie się rak duży co podoła tej podróży podczepiony do kajaka uda się do grodu Kraka. Gdy napotka tam syrenkę to poprosi ją o rękę ona wtedy mu odpowie raczku puknij się po głowie. Niedorzeczność wyszła taka, że jak zwykle rak spiekł raka bo należy o tym wiedzieć gdzie i z kim należy siedzieć.2 punkty
-
I jak i jak i jak to jest, że Ci którzy mogliby powiedzieć najwięcej mówią najmniej? I często jedynie szeptem Czy konstrukcja tego świata zakłada głupotę ludzką i planowo jednym daje długie języki a innym krótkie i słabe ? Wyczytane na jednym z murów tego świata: ewolucja jest powolna rewolucja to gwałt Mądrość potrzebuje czasu i dogodnej przestrzeni Nie strzela i nie wybucha na zawołanie Mądrość w ciszy sobie dojrzewa Jest wielce wrażliwa i delikatna Siada na końcu stołu głos zabiera ostatnia oczy szeroko otwarte niczego nie udaje, jest naturalna Obudzona nawet gdy śpi Wie więcej można to poczuć będąc blisko niej Dlaczego więc milczy? Czy czeka gotowych na jej słowa? A może nie trzeba żadnych słów tak mylnych, nieprecyzyjnych... żadnych Jedynie czuć to co niewysłowione2 punkty
-
Wszystko spowija, jak gęsta, mleczna zasłona Tak pragnę przebić ją sztyletem Ostrym niczym brzytwa Rozjaśnić mrok Unieść z pola bitwy Tę zieleń, przeżartą rdzą. W japońskim teatrze kabuki Nasze cienie tańczą, Nim wezwie nas róg zgiełkliwego Marsa, Skoczymy sobie do gardeł Wiedzeni dzikim, pierwotnym popędem. Wyjdzie z nas pierwotne zwierzę Zatracimy wszelkie zdobycze Cywilizacji Historia lubi się powtarzać Fabryka małp ruszy pełną parą. Warszawa, 13 VI 20222 punkty
-
nic się nie formuje w odmętach rozumowania strugi deszczu przeszywają jedynie powietrze tamtejsze spoczywając na niezgrabnych zgliszczach nic się nie sublimuje ze szczątków myśli które w swojej błogości myślały że ożywczy spadnie na nie deszcz i podnieci je swym tchnieniem by gmach z nich zbudować co raz za to przychodzi błazen i śmiechem płomiennym szaleńczym gruzy smaga rozrzucając po kątach szczątki bez formy i kształtu na pożywkę płonnej nadziei która zgliszcza w końcu deszczem spowije 13 VI 20221 punkt
-
przysiadał na ramieniu realnie rozprasza sen nieoczekiwany w odgłosie na odległość lotu przybliża perspektywę martwej natury na szpilce1 punkt
-
wysiadłem z pociągu na stacji o nazwie niedoszacowanie konduktor świszczy jak trzeba a pociąg jedzie dalej zapaliłem papierosa choć przecież nie palę uśmiechnąłem się do kogoś jak trzeba a życie biegło dalej bez polotu bez nalotu czy tak w ogóle wypada wypijmy za to jak trzeba a nóż i przyjdzie dalej zrozumieć sens tykania po kres do łez jak trzeba a może i dalej1 punkt
-
Świerszczowe noce tęczowe dni uniesień chwile przy ognisku ileż piękna tkwi w tym Myślę że to wszystko łzy warte warte uśmiechu po których w duszy coś gra To nic że na horyzoncie ukryło się przemijanie które szpeci tęsknota i żal Nie martwcie się tym przeszłość zawraca kołem powtórzy te noce i dni1 punkt
-
Czerwiec 2022 plastykowa mysz, którą właśnie nakryłem dłonią klikam z łatwością intuicyjnie naprowadzam okazuje się jest niezastąpiona prosta i praktyczna jak rondo na drodze albo klamka w drzwiach człowiek na balkonie na pierwszym piętrze z papierosem współcześnie już prościej i praktyczniej nie można wyobraź sobie tuż ponad karkiem z tyłu głowy za oknem jest coś czego teraz nie widzisz nie trzymasz w dłoni nie dotykasz najlepsze lody w Łodzi na Złotnie dźwięk syreny strażackiej poezja znienacka przychodzi i odchodzi pod opuszkami palców tuż ponad karkiem z tyłu głowy za oknem pomiędzy zębami. Łódź, 10. 06. 2022.1 punkt
-
dla oczu - kwiat dla uszu - ptak nozdrzami z rozkoszą wchłaniam rześkie powietrze po wieczornym deszczu w domu pod lampą przy świecy przy róży obejmuję chłodną igłę złączoną z miękką jedwabną nicią muskam haftem po ciepłym aksamicie nocą językiem smakuję twój szorstki język - jest taki jak mój - niesłodki szóstym zmysłem otwieram cię życie1 punkt
-
zbudził mnie trzask drzwi zamykanych w pośpiechu odszedłeś bez pożegnania bez pocałunku bez obietnicy zabrałeś nadzieję ostatni lekki oddech nie otwieram oczu złudnie staram się zatrzymać zapach dotyk spojrzenie wtulam twarz w twoje dłonie spod powieki pierwsza łza spływa na dzień dobry słony smak tęsknoty zegar echem w mojej głowie odmierza czas sekundy minuty godziny zaskrzypiały drzwi nocy słyszę szelest twoich myśli przestąpiłeś próg mojego snu witaj jestem gdzie mam być jak nie przy tobie1 punkt
-
1 punkt
-
Pachnie bez pada deszcz Lecą lecą krople Słońce też zza chmur z łez Świeci, a świat moknie Nic by tu chmurka dżdżu Pada na parasol Czasem - ech - drażni... pech "Grunt, to trzymać fason"1 punkt
-
:)) ja nie mam ogonka... oj to przecież nie chodzi o płeć, tylko o przypodobanie się. A poza tym sroka płci męskiej... hmm srok? Może mogłeś zostawić tę ostatnią strofę, skoro tu u mnie w komentarzu zagrała ci z czymś o czym nie miałam pojęcia.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Moja babcia chodziła często do lekarzy i lubiła to, bo spotykała tam znajomych, a nowych poznawała. Już na dzień przed szykowała ubranie, w którym zamierzała tam pójść. Długiego oczekiwania nie traktowała w kategorii straty czasu, gdyż tego jej nie brakowało. Ważne było dostanie skierowanie do sanatorium, a następnie przyspieszenie wyjazdu, ale to już inna historia. Świeć Panie nad Jej duszą.1 punkt
-
Powinienem rozebrać choinkę świąteczną, ale czas tak szybko leci, że za chwilę znowu będę musiał ją ubierać ??1 punkt
-
Wiersz ma "moc", ale wydźwięk dramatyczny. To takie stanie przed lustrem mówienie sobie: - jeszcze dziś, jeszcze dziś, będę niedojrzały. Jeszcze dziś. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
A TU I ZAKUPIONO - I PUKA ZIUTA. IKRA NA KANAPIE - I PANA KANARKI. OT, UŁUDA- I BO CO? NOC, OBIADU ŁUT, O.1 punkt
-
1 punkt
-
mój mąż ma akwarium a w nim złoty łańcuszek pokarmowy dla kategorii wiekowej trzy plus i co najwyżej większa rybka mniejszą rybkę pogania śmiercią w trybie oszczędnym1 punkt
-
@Natuskaa Zostaw i nie psuj, niech sobie miele, w życiu, naturze, nawet w kościele. Pozdrawiam Natusko... jak naturo!?1 punkt
-
I WAR - PA. LAICKA TAK CI ALA PRAWI? IMĆ SKARBIEC HUNA PANU CHCE - I BRAK ĆMI. A MOJA JURGA TANIO I NA TARGU JAJO MA.1 punkt
-
chodzę wśród ludzkich skrajności co rusz podwija mi się i odwija któraś z nóg przekopuję ogródek dziś sieję szpinak mało kto go lubi ale i rzadko ktoś pyta czy mi odpowiada to co sam serwuje i czy mój zdrowy egoizm nie głoduje dziś wymyślam grządki rozrzucam ziarna potem drepczę po wodę dla zieleniny w słońcu jestem ogrodnikiem na życia zagonku a doglądam zalążków dążeń1 punkt
-
Przyzwyczajam się do ludzi niepotrzebnie i na wyrost obietnice składam przecież nie zabiorę was ze sobą tam gdzie idę byłaby to z mojej strony przesada myślałem-mnie to już nie dotyczy moje oczy ogarnęły ogrom nieszczęść widocznie zbyt mało widziałem może widziałem pobieżnie ból nieznośny kołacze się w piersi chce ją wyrwać rozerwać jak granat naczytałem się głupiej poezji proza życia przytłacza jak dramat1 punkt
-
przytul mnie szeptem chociaż oddechem co w słuchawce telefonu tkwi zaczarowany bądź dla mnie latem bądź myśli ptakiem który bezbłędnie wraca do domu nim niebo obejmę pytającym spojrzeniem nim nie zostanie nawet wspomnienie zostań na chwilę tak chociaż do końca życia1 punkt
-
nie za każdymi drzwiami uśmiech i radość są drzwi za którymi cienie nie cieszą nie za każdymi drzwiami prawda jest prawdą a czas zmęczony nie jest szczery nie za każdymi drzwiami dzięń szanuje noc a spełniony horyzont to tylko bajka nie za każdymi drzwiami no cóż tak bywa przecież nie obiecano ze życie to tylko kolory1 punkt
-
1 punkt
-
Kardashianka znowu schudła u Putina znaleźli nowe choroby od których dawno powinien nieżyć dwa lata pandemii teraz wojna i mówią że to dopiero początek nieszczęść które odmienią paradygmaty — sratytaty mówię i śmiejemy się do rozpuku z córką liczy się tylko to na co mam wpływ długo ryłem w mule teraz rozglądam się wypływam na powierzchnię łapię tłusty haust powietrze smakuje jak nigdy błyskam łuską w słońcu na ręku mam pierścienie na głowie noszę stetsona złoty łańcuch na którym męka pańska wprawia w zakłopotanie tych którzy nie wytrzymują spojrzenia sam widzę wokół mnóstwo bólu i lęku przechodzę przez przepływam obmywa mnie opływa mnie dotyka i nie dotyka mnie1 punkt
-
Druga strona lustra Nieczyste słowa odbijają się od tafli lustra Falanga obelg podbija jego pozłacaną ramę Niebawem przebiję swoje własne odbicie A refleksy mojej starości odbiją ich grzech Dla słów kocham i proszę zgasła już świeca Ciemność drapie po ścianach pazurem cienia Rozkosze cielesne dziś trwają w celibatach A w kubku na stole leży mój order wiekuisty Czy starości nasze położą kres reinkarnacji Gasząc na jej twarzy peta polewając wódką Czy w lustrze nie trwa wieczność i podgląda Jak wymiotujemy słabością własnych dusz Uderzył piorun chyląc się do ukłonu mnie Lustro pękło jak żyłka od wybuchu nerwów Wiedziałem, że skończę się w końcu rodzić Że nie będę żył już po drugiej stronie lustra Autor: Dawid Rzeszutek1 punkt
-
1 punkt
-
w tym chorym świecie stęchłym od hipochondrii dotykamy uczuć nie wolno już wolno na parze dusić w sobie trzeba wylewać poruszać powielać upublicznie-rozładowywać płaczą gladiatorzy pękając w szwach na zbyt wielu wlepionych oczach pysznią się w grotesce dyktatorzy myśąc że i to jest na pokaz nihili-depresja tsunami nadciąga choroba pożoga wielokońce świata upakowane w promocji za grosze z odzysku w secondhandzie poproszę przeszła niemrawo wiosna nieznośnie nieudane lato jesień zima bez utęsknienia żadnych oznak braku niepokojów1 punkt
-
Drogi Autorze, Wielki Poeto, jeden z drugim Cogodzinne wrzucanie na portal swoich wybitnych prac nie spowoduje, że staniecie się autorami poczytniejszymi od innych, którzy z jawnego lenistwa ośmielają się podzielić swoim tekstem co kilka dni, lub co kilka tygodni! Skandal! Szanuj innych Autorów. Szanuj i miej łaskawość dla czytelników. Którzy nieśmiało chcieliby poczytać prace innych Autorów, jednakże przez to, że właśnie wrzuciłeś swój jedenasty tekst w czasie ostatnich trzech godzin są zbyt skonfudowani ilością, jaką zostali przygnieceni i wolą zajrzeć na inny portal. Może czujesz się niedoceniany? Może za mało chwalony? Może kiedyś udało ci się zrobić na kimś wrażenie i chciałbyś to powtórzyć? Ale ILOŚĆ to nie JAKOŚĆ. Proszę, nie sprowadzaj POEZJI do poziomu dyskontu. Kłaniam się, miauczenie owies1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne