Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.05.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Tuż obok, duszący zapach sfermentowanych oczekiwań W środku, smród spleśniałych rozczarowań obrastających myśli Wokół, gnijące nie-owoce porzuconych ambicji Zobacz, tłuste robaki pełzające tunelami niekończących wymagań Poczuj, zjełczałe pragnienia oblepiające serce Porzuć, spróchniałe marzenia trawiące duszę I jak się teraz czujesz, wolny człowieku?5 punktów
-
czuję biedę aż po szpik nawet nie muszę wyglądać przez okno sąsiad codziennie szybciej przyspiesza kroku do sklepu mówiąc pod nosem ceny galopują chiny na wstecznym indie blokada w stanach broń wala się po śmietnikach rosji i ukrainy żadna matka nie rozdzieli skupuję mąkę pszenną i złoto na handel i na gorsze czasy a konserwy będę miał we wszystkich smakach4 punkty
-
lubię swój cień bo nie pyskuje wie co to przyjaźń zawsze wierny lubię swój cień jego ciszę - to ona pomaga mi gdy jest trudno lubię swój cień z nim mi dobrze nie zostawię go sobie ot tak lubię swój cień za to że jest bez niego inaczej bym w życie grał4 punkty
-
Perspektywa W moim pojęciu podejście sceptyczne świadczy o dystansie wobec świata, idea realistyczna o pełnej dojrzałości emocjonalnej, a ironiczny pesymizm - o inteligencji. Pracuję w skostniałym systemie, który w samym zarodku niszczy wszystkie możliwe wyróżniające się jednostki. I pod żadnymi pozorami nie płaci za wykonaną pracę, ale za spędzone godziny przy biurku. Nie toleruje aktywności osobistej, alternatywnej wizji pracy i jakichkolwiek odruchów słusznego protestu. Chętnie nagradza jednak za służalczość, uległość i posłuszeństwo. Na jakiej więc podstawie mam stworzyć solidne fundamenty nowego systemu? Po prostu poczekam jak nastąpi wymiana pokoleń - skuteczna jest tylko cierpliwość. Bądź więc cierpliwy dla tego systemu, w którym nie liczy się wiedza i doświadczenie, ale układy polityczne i znajomości rodzinne. Bądź jeszcze bardziej cierpliwy dla tego systemu, w którym na samym starcie w dorosłym życiu zostaniesz zadeptany przez wszystkowiedzącą inteligencję i wszędobylskich indywidualistów. Bądź z całego serca cierpliwy dla tego systemu, któremu na imię: Rzeczpospolita Polska. Łukasz Jasiński (Warszawa: 2010)3 punkty
-
A przyjdę do ciebie z wizytą z dłońmi pełnymi chęci, zachęt i ponagleń, z naręczem jasnobarwnych kwiatów z wypoczętą ochotą z zupełnym pragnieniem i wypytam i dotknę i spojrzę i odpowiem: za zamiary niewyszukane za słowa rozbrajająco rozbierające za intencje utkane z kolorowych marzeń na pytania rodem w przyszłość na zalotne uśmiechy spojrzeń na opowieści pobudzająco sypialniane Pisarskie i poetyczne i melodyjne – moje kochanie - jest nasze kochanie co również – choć całkiem odmiennie - wymaga od nas oby tylko ze stu kilkunastu uzgodnień niedogodnień. Warszawa – Stegny, 24.05.2022r.3 punkty
-
ludzka przypadłość to ciągłe kończenie tego co jest ukończone ot ludzka zapadka miotła w ręku i szmatka a co z przesytem czy przychodzi rano czy przypływa łzami czy umiemy zauważyć miejsce na kropkę ludzkim zbieractwem od aprobaty z zewnątrz napychając swoją dziko rosnącą dumę szklanką bez smugi zapominamy że to tylko polerowana kruchość3 punkty
-
Niezapominajka wczoraj blisko dziś w oddali znów czasowi oddam żale znów klepsydrę w głowie stawiam pęka ziarna rozsypałam na wypadek gdyby były dworców chłody gorsze rymy w to co trzeba wplotę duszę pyłki grafitowych wzruszeń gdy na torach stukot ciszy wicher myślom złość kołysze żółć w bezmiary się przelewa tego łąkom dziś potrzeba cienie walca tańczą smętkom obraz pędem w oknie znika moim zmysłom las rzepaków tobie - niezabudka maj, 2022 ... znalazłam właściwszą piosenkę naszej Ani W.2 punkty
-
PD/TS Przyszedłem tu tylko z wizytą a chciałbym zostać na stałe żreć pod nos podsuną przypomną o potrzebie toalety i ćwiczeń fizycznych prześcielą łóżko opiorą czas drepcze szurając łapciami doby ślizgają się po lustrzanej posadzce ciągając za sobą ludzkie historie jak odpustowe zabawki wszystko co jest jest na zewnątrz zło zostało na zewnątrz wojny zostały na zewnątrz serca złamane inflacja zostały na zewnątrz tutaj można siedzieć i patrzeć jak paproć chciwie wyciąga ramiona w kierunku podłogi spokojnie jest i cicho są pastelowe uśmiechy jest przymglony tembr głosów są kolorowe draże żeby chciało się rano otworzyć oczy żeby się chciało wstać żeby się chciało jeść żeby się chciało chcieć i żeby się nie chciało umierać przyszedłem tu tylko z wizytą a chciałbym zostać na stałe ale już kończą na dzisiaj zapraszają ponownie2 punkty
-
Raz i dwa i trzy i cztery raz i dwa i trzy i cztery. Były w szkole lekcje śpiewu, nie śpiewałem, więc dlatego ryczę dzisiaj niczym osioł i o(!) aplauz się nie proszę! Graliśmy na instrumentach, lecz niewiele już pamiętam zapomniałem o trójkącie, z cymbałami stałem w kącie! Raz i dwa i trzy i cztery raz i dwa i trzy i cztery. Ale teraz mam gitarę i wydusić z niej się staram jakieś rytmy i melodie i się bawić przy tym dobrze! Czas zamknięty w cztery takty przelatuje mi przez palce, więc do czterech tylko liczę. Co wychodzi, to słyszycie! Raz i dwa i trzy i cztery raz i dwa i trzy i cztery. Jak wychodzi, tak wychodzi, mi to granie życie słodzi i weselej płyną chwile, gdy muzyka czas umila. Tobie tego również życzę! Choć nie śpiewam tylko krzyczę, możesz śmiać się, możesz skakać. Przecież widzisz, że się staram! Raz i dwa i trzy i cztery raz i dwa i gra gitara!2 punkty
-
TWÓJ poranek JESTEŚ dla mnie każdym rozpoczynającym się dniem budząc się czuję TWÓJ zapach pachniesz morzem górami nizinami ogrodem pachniesz łąkami kwiatami cała przyroda u TWYCH stóp się mieni kolorami widzę CIĘ delikatnie stąpającą aby nikogo w domu nie obudzić te pierwsze chwile masz dla SIEBIE pewnie je uwielbiasz jak ja nikt nie zakłóca CI tego wspaniałego rannego czasu po podziękowaniu Panu za dany kolejny dzień możesz pomyśleć o tym co CIĘ czeka oraz na moment skupić uwagę na sobie mimo że zawsze wyglądasz ślicznie poranek wymaga podkreślenia TWOJEJ urody uczesanie włosów lekki makijaż... możesz się przyjrzeć sobie w dzień raczej skupiasz się na innych TWÓJ piękny uśmiech świadczy że JESTEŚ zadowolona z tego co widzisz JESTEŚ przecież taka cudowna śliczna TWOJE błękitno szmaragdowe oczy nawet rano dodają CI blasku a promienny uśmiech mówi i nam że czeka CIĘ kolejny piękny dzień cudownie wyglądałabyś płynąc w gondoli trochę tylko zmienić ubiór i... byłabyś śliczną KSIĘŻNICZKĄ na królową jesteś za młoda 4.2022 andrew2 punkty
-
że tak się plącze podąża przecież za igłą którą ja wkłuwam i wykłuwam mogę też regulować długość dobierać grubość nici i tak strasznie się nie śpieszyć jej supły niewinne2 punkty
-
gdy był młody inaczej świat widział nie bał się prawd które spotykał gdy był młody wędrował szukając przygód o których marzył nie uciekał gdy był młody zdarzało się że popłakiwał widząc jak pijany ojciec mamie dokuczał gdy był młody na gitarze grał ballady o wolności której mijanym ludziom bardzo brakowało gdy był młody koleżanki kochał ale wstydził się im o tym powiedzieć odwagi nie miał ta jego młodość wciąż za nim łazi i mimo że jest coraz dalej on ją widzi2 punkty
-
O matko! Jaka jesteś piękna! Nawet opuszczona przez Boga i ludzi, w cierniowej koronie, kochać nie przestajesz.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Spłoszyłeś ostatnie miłosne słowo. Przyzwyczaiłeś do kłamstwa, którego tak mi brakowało. Czy jutrzejszy sen będzie wielokropkiem wieńczącym zdanie, jakie uroniłeś prosto z serca? Nie chcę umierać według regulaminu, zatracać się we łzach, tak brakujących tegorocznemu niebu. Zanim się pomylę, obudź we mnie światło, wskrześ bezludną duszę. Nie doszukuj się zalążków kamieni w tej modlitwie.2 punkty
-
Kiedyś rozkwitł w moim mieszkaniu przecudowny krzew, Cały odziany w pąsy, niby panna wstydliwa, On różowe kwiaty miał na błękitu nieba tle, Dla moich oczu spektakl, estetyki festiwal. Niby to tylko kwiat, przecież to nic specjalnego, A jednak ożywił dom, dał troszeczkę kolorów, Więc ja muszę teraz specjalnie zadbać o niego, Aby przy okazji samemu nabrać poloru. Warszawa, 25 V 20222 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
Boże nałóż mi proszę kremowy fluid nieba na twarz szyję i dekolt bym mogła mieć wreszcie jasność słońca i wszechświat pudrem różanym mnie obsyp chcę rumieńców i wiosny zamknij mi w oczach fiołki diamenty błękit i perły i smugą srebrzystych obłoków wymaluj mi proszę powieki na usta nałóż mi świeżość zielczystej rosy o zmierzchu i pozwól patrzeć daleko za czarne w kącikach kreski1 punkt
-
nic nigdy nie będzie dobrze to zwykłe chujowe dziś odwieczne nieprawdy jak mielenie pędów ostu wracam spalona bo ślad tamtej iskry wytrąca ciężar kochania nadzy w niebo wspólnego oddechu ubrani żywa mapa rozkoszy wmawiam sny nienawidząc ze wszystkich stron1 punkt
-
1 punkt
-
pada na łono natury modre oczka pokryte rzęsą moknie łono na tury zamglone oczka pokrywa rzęsa moknie sitowie lekko zamglone oczko pokryte rzęsą pada rzęsiście wiosenny deszcz na babkę szerokolistną pada na różę i niezapominajki zielenieje tło1 punkt
-
burza przeszła ponad nami pierwszy raz nie zagrzmiało nie strzeliło piorunami cicho tak się zrobiło trochę smutno ale słońce w końcu wyjdzie może jutro1 punkt
-
1 punkt
-
wschód słońca w Trondheim Czasem, tak sobie myślę nic się nie przejmuj nie martw co ma być to będzie musisz być twardy albo udawaj twardziela zawsze bez względu na wszystko wykaż się wielkim sercem albo wrażliwością na miarę poety i pamiętaj jak coś kiedyś nie wyjdzie zawalisz nie podołasz okażesz sie słaby zwątpisz zawsze możesz liczyć na wschód słońca w Trondheim i kobietę którą kochasz która ciebie kocha nawet w ten jesienny poranek daleko od domu od kobiety kiedy mgła i czarna kawa na drogę delikatnie pozbieraj wokół siebie wszystkie okruchy chleba na otwartej dłoni pozwól niech spoczywają przez chwilę. Trondheim, 23. 05. 2022.1 punkt
-
@Dared Tu tak napisałam, Mistrzowie zaraz podnieśli alert, już się nie zdarzy, no może kiedyś, nic nie mogę obiecać, bo jestem kobietą ???1 punkt
-
1 punkt
-
Idę w słońcu padającym z ukosa, pochylony do przodu… Wiatr rozwiewa włosy, porusza zardzewiałą, skrzypiącą bramą do opuszczonego domu… Wiatr. Wiatr zimny. Wiatr nadciągający polami. Wiatr pędzący ulicą, chodnikiem, podwórzem… Wiatr. Wciąż wiatr…Wiatr, jak westchnienie zwiastujące zmierzch, zwiastujące mrok, śmierć… Zachodzące słonce odbija się od szyb, od reklamowych szyldów, karoserii pędzących aut, wystawowych witryn… Nie wiem, gdzie i dokąd iść. Nie wiem, dokąd… Przede mną ulica skryta w cienistości drzew, za mną spowita blaskiem żywa arteria miasta. Tętniąca krwiobiegiem struga w fałszywych dźwiękach klaksonów, warkotu silników, wyciu pędzących karetek, zgrzytu tramwajów… Buchająca spod ziemi parą… Cuchnąca kloaką, wymiocinami, moczem tętniąca struga… Życiodajny nurt… Przede mną mrok i cisza. Przede mną noc. Przede mną nic. Łopocze poluzowany na ścianie plakat. Wpatrują się we mnie oczy. Podążają za mną uważnie z wyrazem obojętności. Szelest liści. Dębowe pnie, które całuję i przytulam. Rozmawiam z nimi, wsłuchany w przepływ żywicy… Mówią do mnie, coś do mnie mówią, trzeszczą w skłonach, opowiadają nieznaną nikomu baśń… Długa aleja. Samochody na poboczach. Zakurzone wykwity industrializacji. Zapomniane, porzucone bryły. Przechodnie dziwnie mżą, obsypani ziarnami upływającego czasu. Rozsypują się w pył, w niebyt… Idą następni. Idą naprzeciw. Mijają mnie. Wyprzedzają. Milczą. Mówią. Śmieją się… Wychodzą naprzeciw, by rozminąwszy się ze mną, zniknąć na wieki… Lecz coraz ich mniej i coraz ciszej… Lecz ciszej… Wchodzę do małego antykwariatu. Rozglądam się – pusto. Niestety, zapomniałem tytułu książki. Półki uginają się od dzieł. Pradawnych tomów ułożonych byle jak i byle gdzie. Słyszę szelest przewracanych, pożółkłych stronic. Przez, kogo? Przez nikogo. To ja sam zagłębiam się w dawno minionym czasie już przepadłym w potoku dziejów… Złocą się litery na brzegach w smudze czerwonego słońca. Wirują drobinki kurzu i drżą wzruszone moim nagłym westchnieniem. Jesteś tu? Powiedz, jesteś? Cisza. Milczenie. Nic… Wiesz, nie zdążyliśmy nawet zamienić słowa, bowiem wdarła się między nas okrutna przestrzeń ludzkiej obojętności. Ja, poszedłem w jedną, ty, w drugą stronę. Milczący. Wpatrzeni, gdzieś… Ale to nie było spotkanie, ani nawet ostatnie rozstanie…Rozeszliśmy się nie zaznawszy niczego. Rozeszliśmy się bez jednego słowa… Pozostał jedynie szum ruchomych schodów i gwar, tupot setek nóg, pierzchających kroków… Zgiełk buzującej metropolii… Ty i ja. My. Czy, wiesz? Czy o tym wiesz? Nic nie wiesz. A może, jednak… Ściskam w dłoniach „Obcego”, Alberta Camusa, albo „Moskwę-Pietuszki”, Wieniedikta Jerofiejewa… Nie wiem, nie pamiętam. Może to tylko śnię? A może… Jesteś tu, prawda? Więc czemu milczysz? Czemu drżą twoje śmiertelnie blade usta? Co do mnie mówisz? Co? Nic… Mówisz, nie mówiąc niczego. Nie mówisz, mówiąc coś nieskładnie przez niedopowiedzenia rozgorączkowanego snu. Snu pełnego koszmarnych mar, widziadeł nie z tego świata. Czy ja ci w nim towarzyszę? Czy idę w nim za tobą w ślad? Spójrz, trzymam twoją dłoń lodowatą. Nie drżysz, nie wyrywasz jej. Więc? Gładzę cię po twarzy, ustach… Na jawie? We śnie? Twój wzrok przenika przeze mnie, jakbym był niewidzialny, jakbym był powietrzem. Włosy opadają ci na czoło… Odgarniam je delikatnie palcami… Próbuję. Chcę. Lecz ― rozpadasz się na drobne fragmenty niczym pękający kryształ. Wolno, bardzo powoli rozsypujesz się w pył… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-05-25)1 punkt
-
~~ Wiosna .. jakaś taka licha; moczy, wieje, no i chłodzi - zatem pewno nie zaszkodzi, jeśli zajrzę .. do kielicha. Zdrowia nigdy nie za wiele, więc rozgrzewka się należy; ta najlepsza (bądźmy szczerzy) - niezbyt chętnie się nią dzielę .. Do barku żwawo podchodzę - czas się żegnać, moi drodzy .. ~~1 punkt
-
@OloBolo Zajrzyj proszę na "tańsym casie" jak to górale mówią, na odnośnik "a to Polska właśnie" nie ostatnią stronę1 punkt
-
1 punkt
-
Kiedyś, bo z kilka chwil temu, w Warszawie i chyba w Centrum byłem w miejscu gdzie rozstrzelały mnie rozśmiechy i co zrobić, że wyszedłem stamtąd niepocieszony. Prawdy nie mówiąc o mało co się nie rozpłakałem (generalnie słabo mi się płacze), zresztą z prozaicznego powodu, a mianowicie, że niestety niekiedy bywam taki śmieszny. Seranon, 21.05.2022r.1 punkt
-
A TO KOMU - KADRA - KOGUTA METODY DO TEMATU GOKARDA? - KUMO KOTA. JAKA BABA? JA? BAJ, A BABA KAJ.1 punkt
-
ANNO, POMNIK. KIN MOP, ANNO. KOT, SIEROTA - MA TO... REI STOK. MARTYNY, ŻE JEŻ... EJ, POMAWIA. I WAM OPOJE, ŻE JEŻYNY RAM.1 punkt
-
nosił wilk razy kilka a ponieśli i wilka! Mars. Jowisz. Saturn. dwa miliony pikseli eksploduje w zwięzłej tęczy... na pierścieniach Saturna piwo lubi dym! a stokrotki - kotki ! jestem ci ja birbant i dandys chodzę po świecie władca i heros ręce w kieszeniach... w ustach papieros! dwa wilki wychowała wilczyca jest taka planeta jak cudny raj a na niej karczma i ta karczma Rzym się nazywa ! Herzliche willkommen! lubię maj i czeremchę są jak słodkie pocałunki... całe w prążki!1 punkt
-
1 punkt
-
@Franek K Dziękuję bardzo za komentarz i czytanie:). To nowy wiersz, ja zwykle po jakimś czasie wracam, czytam na nowo i czasem dokonuję zmian w tekście (jak już do nich dorosnę :). Wezmę pod uwagę sugestię dot. tytułu. Dzięki!1 punkt
-
1 punkt
-
@Dared tak jakby się domyśliłam ;) @Marek.zak1 tylko tych spróchniałych, bo i takich wiele u wielu ;)1 punkt
-
Fakt, przewrotne... nieco inaczej bym to ułożyła, skracając tytuł... ale w Twoim maleństwie, sens jest. Pozdrawiam.1 punkt
-
Piękna wrzutka, Dared.!!! Sabaton.. aż musiałam poczytać o nich, nie znałam.!!! Kapelusze z głów za ich muzę.. dobra, mocna nuta no i tematyka...dzięki, że to dałeś. Całe życie poznajemy coś/kogoś nowego. Muszę to, no.. muszę...1 punkt
-
OT, ANNO - MARYWIL. TON CMOKA - JAKOM CNOTLIWY RAMON, NATO. ALE CWANIAKOWI WOKA - I NA WC, ELA?1 punkt
-
1 punkt
-
A BABA DANIA, MIC; PODOBNEGO GEN, BO DO PCIMIA, I NADA BABA. A KREWNEMU TU MEN, WERKA.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Można odpocząć przy Twojej poezji. Zastanawiam się, czy nie lepiej 'z pąka już się wykluwa' ale to tylko ze względów brzmieniowych, bo w oryginale bliskość 'ą ę' Pozdrowienia1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne