Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.01.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Sylwester 2022 Przywitałem nowy rok nienadzwyczajnie, jak częściowo beznadziejny, częściowo stary, częściowo młody człowiek, poeta, kierowca ciężarówki, co wreszcie może nacieszyć się domem; z cierpliwością atlety, po raz pięćdziesiąty tej nocy, pchając stalową kulę sporo powyżej własnego rekordu nostalgii. Charakterystyka wygnanego o północy z łóżka, tak naprawdę z ciekawości, bo ona jest i będzie niezależnie od pory dnia, roku, wieku, okoliczności i miłości. Wychyliłem głowę na zewnątrz. Całe niebo wypełnione fajerwerkami. Czerwone, fioletowe, niebieskie. Przeszywające. Nie wiadomo, które głośniejsze, jaskrawsze, efektowniejsze, lepsze, gorsze, nijakie. Spojrzałem na elektroniczną, podświetlaną tarczę zegara: 00:09. 01. 01. 2022. Zamknąłem okno, położyłem dłoń na ramieniu żony, mówię - - chodź, napijemy się ekstra zielonej herbaty. Łódź, 01. 01. 2022.
    7 punktów
  2. Fenomen Frankena „Nic się nie kończy, nic się nie zaczyna. Żadnych podsumowań, żadnych postanowień“. M. Świetlicki Ci co się modlili pomodlą się może trochę żarliwiej chyba że Jehowi im prawie nic nie wolno Jakiś dupek którego zaczęły męczyć krzywe spojrzenia szepty za plecami i dyskretne wycofywanie się osób kiedy tylko znajdzie się w pobliżu obieca sobie częściej się uśmiechać Trzydziestoletnia zaniedbana przez siebie i męża matka dwojga dzieci które w pakiecie sprezentowały jej nadprogramowe kilogramy i rozstępy kupi miesięczny karnet klubu fitness Polityk o poświętnie rozbudzonym sumieniu zdecyduje że teraz w imię z dawna ostygłych ideałów dla odmiany zrobi coś dla innych kraść i kręcić mniej będzie Pijak alkoholik że ileby nie wlał w siebie to żonie więcej już nie podmaluje pięścią nie ukocha Odgaszając papierosa w zjeżonej popielniczce z głową w dym wtuloną gęsty tak że łyka go jak bańkę mleka w stanie nieważkości powie — żegnaj wierny druchu I w ekrany patrzeć mniej będą asertywni będą czytać więcej kłamać rzadziej a szczerze mówić co myślą choćby miało kosztować mięso ograniczą i konsumpcję razem ze zużyciem co ważne w dwójnasób bo ten świat ginie panie no i ceny takie Jedynie ci którym zmiana cyfry wydaje się głupim i banalnym pretekstem do celebracji wzruszą ramionami sięgając po piwo Sprężyna entuzjazmu skręcająca się z każdym kolejnym toastem wytrzyma jeszcze kilka minut po północy do świtu do popołudnia kolejnego dnia kolejnego tygodnia aż z cichym westchnieniem pęknie i jak było tak jest i jak było tak będzie za rok znów sylwester.
    6 punktów
  3. nie rozpamiętuję przeszłości ani nie snuję wizji chwila jest mocna potrafi unieść głaz życia uwolnić
    5 punktów
  4. Spójrz oto wehikuł czasu możliwości mnóstwo zawiera można cofnąć cię o stulecia aby w genach innym namieszać albo w przyszłość się wybrać zobaczyć co naprawdę nas tam gdzieś czeka może przeznaczenie świetliste i błogie może nie ma tam już człowieka będziesz wtedy prawie jak bóg teraźniejszość to tylko okowy wszystko leży u twoich stóp po Sylwestrze alkoholowym więc zdecyduj się-byle czym prędzej nie masz czasu na wybrzydzanie wóz czy przewóz? nadchodzi świt zaraz ze snu obudzisz się-wstaniesz
    5 punktów
  5. Umrę bez miłości. Ona - wynajmuje tanie hotele na doby, nie zostając w nich nawet przez kwadrans ... Po co to marnotrawstwo? Dom to miejsce bez ścian. Dom to miejsce, w którym myśli się oknem. Jakie dzisiaj widzisz pejzaże? Jaką przystań - na szarym końcu nieba? Mnie?! Zapomnij! Nie pukaj, ostrożnie! Mizerna futryna bez progu i drzwi ... Dziękujesz?! Ach, za to, że - "nie trzeba" ...
    4 punkty
  6. Frankowi za pomysł i inspirację wierszem To cii...hałas. Dzięki. Benedykt Hałas z miasta Łodzi Małgosię Ciszę wciąż nachodził. Chciał ją zbajerować i pohałasować. Po cichu wierzył, że się zgodzi.
    3 punkty
  7. Piję żeby nie wyjść z wprawy jednak zawsze z przestankami wciąż legalnie i cyklicznie posługując się "małpkami" Tak o sobie zwykle mawiał kto, wiadomo alkoholik który to w podrzędnym barze podnajmował w rogu stolik. Po trzeźwemu to niemowa a na rauszu jak przekupka chwali swoje osiągnięcia choć wychodzi w nich na głupka. Nim alkohol wyparuje i gdy w dobrym jest humorze przez nikogo niepytany opowiada, co on może. Jedną pijam do poduszki w nocy drugą w toalecie świtem trzecią przed stosunkiem jakim, wszyscy dobrze wiecie. Po śniadaniu, przed obiadem to jest czwarta oraz piąta i na deser coś się znajdzie gdy wyciągnę szóstą z kąta. Przed kolacją niekoniecznie jednak po niej wyposzczony znowu piję do poduszki zanim legnę obok żony.
    3 punkty
  8. Wszystko, co robię, dopisuję sobie do rachunku. Lubię zmieniać nieba i sny. Nie lubię, gdy ludzie zasłaniają mi horyzont. Jesteś "lepszy"? Musisz być kimś. Chcesz mnie postraszyć? Musisz być kimś. Chcesz zrobić mnie na kompleks? Musisz być kimś. Chcesz pokazać, że tu jesteś? Musisz być kimś. Chcesz być? MUSISZ być KIMŚ. To dlatego tak mało ludzi wnosi cokolwiek do świata. Część pomaga bezpańskim zwierzętom i dzieciom w Afryce, a całość - żyje sfrustrowana, bo tylko są. Ale nie kimś. Nadprodukcja nijakości. Trzeba zmieniać nieba i dachy, gdy się widzi, że fundament aktualnej tymczasowości tworzą zajmowacze metrów kwadratowych - wyraziście-nijacy, nie-życzliwi i słodko-zgorzkniali. "Podam ci łyżkę wody" - mówią. "Postaraj utopić się sam." Trzeba dążyć do zmiany, która da radość - w końcu, wreszcie - wyraziście obrysuje kontur sylwetki i powie: "a teraz możesz swobodnie być i się cieszyć" MOŻESZ być kimś. Tamten świat wynajmie kto inny. Uciekaj, póki czas - goni, ale jeszcze nie dogania. Stwórz sobie własny wszechświat z niebem - pod każdą klepką ... I myśl! ... o tym, jak miło skrzypi podłoga.
    3 punkty
  9. kto zamilkł lub odszedł z portalu, kogo wiersze były dla Was ważne. U mnie są to: Justyna Adamczewska Duszka Radosław Ślę im dobre promyczki, gdziekolwiek są, cokolwiek robią :) ??
    2 punkty
  10. wskazówka przesunie się o sekundę słyszę uderzenie rozedrganego serca milczę chociaż pędzą myśli wraz z wilczym apetytem wchłaniam spojrzenie zapach uśmiech i wiem że jeśli nie uciekniesz na ustach rozmarzę ostatnią linię obrony
    2 punkty
  11. przeszłość odeszła wciąż teraźniejszość jutra nie będzie cyfrowa przyszłość dom czy wygnanie nie ma znaczenia są aplikacje zamiast marzenia a moje plany chyba nic z tego dziś nie mam prawa zostać autorem czasu przyszłego
    2 punkty
  12. Ledwie się skończył stary rok a już podryguje koziołek czasu Już biegnie do góry Usypuje się spod kopytek piasek Spadają kamyczki I siup Godzina za godziną umyka Spod nóżek koziołka I siup Przeskoczył koziołek całą pełną dobę Jak strumyczek wąską I już stukają kopyta o kolejną przeszkodę Stuk puk Stuk puk Stuk puk Podsłuchał zegarmistrz koziołka I nauczył zegar naśladować Uciekający spod kopytek czas Tik tak Tik tak Tik tak Przesypuje się piasek sekund Spadają kamyczki drobnych minut Tik tak
    2 punkty
  13. Ty jesteś dla mnie Utkana ze snu A smak twoich ust Jest podobny do bzu Jak dzień i noc Prowadzi mnie Twoja siła, twoja moc
    2 punkty
  14. Substancje iście żrące wwiercają się w żołądek robią faktyczny raban w czeluści wnętrzności I pisać byłoby nie warto gdyby nie okoliczność że dalece smakują rozkoszują zgoła najbardziej Przepełny trującego dobrego smaku dzisiaj nie zamierzam martwić się o jutro Pojutrze? W planach napisane zostanie Danielem Forsitem. Inspiracja: "Francuski Kurier" Wesa Andersona.
    2 punkty
  15. Benedykt Bem na Bemowie ośmielił się, był po słowie. Wybranka nie skrywała atutów swego ciała. Bembenek skąd? Szwagier to wie. PS Wiem, że akcent w piątym wersie przestrzelony, więc od razu wariant alternatywny. Bembenek skąd? Nikt nie powie. Inne propozycje mile widziane, byle by liczba sylab się zgadzała i był bembenek:) Pozdrawiam.
    2 punkty
  16. Wsłuchuję się w ciche oddechy ścian, w odgłosy przeszłych epok… Przywieram rozwartymi dłońmi do chłodnego tynku, całując drobne pęknięcia, grudki cementu… … sponiewiera mnie swoim milczeniem noc… ― melancholia opuszczonego miejsca… Oplatają mnie senne krajobrazy, widziadła o nieustalonych rysach twarzy… Wdycham zapach palących się świec, których blask unicestwiają mżące piksele samotności… Gdzieś tu i tam pozostał nikły ślad, jakaś niestarta plama... … rysa, odpryśnięty lakier, wkłuwająca się boleśnie pod paznokieć wystająca zadra, … Czasem trzask rozsychającego się drewna ― oznajmia, jakby czyjąś obecność… Czyją? Śledzę snujący się cień wśród rzędu zakurzonych książek, starych czasopism, gazet… … ktoś najwyraźniej czegoś szuka, a co zapomniał za życia… Zwiedzam bezkres milczenia z kapiącymi na moje palce kroplami rozgrzanej stearyny… Pod sufitem, w kącie ― plątanina rur… … umywalka z rdzawym nalotem, ciężka żeliwna wanna na krzywych, krótkich nogach… Kołyszące się wizje w blasku dopalającej się świecy, migotliwe omamy… Stąpam po zimnej terakocie, niby po ciele mojej umarłej matki… … gdzieś w oddali ― roznosi się chrzęst mechanizmu… … zaraz potem ― gong stojącego zegara… GONG… ― i znowu ― GONG… … po chwili ― dopada mnie rozsadzająca półmrok ― szumiąca w uszach piskliwa cisza… … za kolebiącym się o futryny otwartym oknem ― jedynie wiatr, bezbrzeżna noc… (Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-02)
    2 punkty
  17. Róża trzymana w dłoniach Wbija swoją delikatność W opuszki palców Onieśmielenie miesza się Z czerwienią Kolce przecinają Subtelne oczekiwanie Na wskroś. Zostać Na jeden łyk ciepłej Jeszcze kawy Najlepiej w filiżance Smakują ziarenka goryczy Odejść. Po gładko Wydeptanych kamieniach wyznaczyć drogę. Nie wiem Mam jeszcze te róże I myśli niesplecione Poproszę o kawę. Najlepiej W filiżance smakuje Nadzieja. Nawet gorzka
    2 punkty
  18. nad ranem śniąc twój zapach poprzez różowe płatki uszu rozchylone usta po zaciśnięte uda wilgotnieję na kalce ciała mocne wrażenie ciebie w białym śnie trans jasnego srebrzenia wcieram kryształki cukru w zgięcie szyi pod obojczyk jeszcze tam nocują twoje szepty miłosne kłamliwe zaklęcia jedynie wtedy byłam żywa poluźniłeś z kręgosłupa nieprzyjemną fastrygę życia i wśród trzeszczących żerdzi świata wysunęłam kończynę ichtiostegi chociaż nadal nie mam czym oddychać jesteś mi przysłoneczny minął rok w wierszach każda myśli że to ona
    1 punkt
  19. - Dlatego nie umrę tak, jak według ciebie powinienem - kontynuował Na Wpół Uwolniony. - Nie umrę też inaczej. Mało tego: w ogóle non moriar. Non habeo takiego zamiaru. Ani chęci. Ani teraz, ani nigdy. - Ale to niemożliwe - jakoś bez przekonania stwierdził dowódca. - Każdy kiedyś umrze. Prędzej albo później, w taki albo inny sposób. - Niemożliwe? - po raz kolejny zaśmiał się Ten, Którego Nie Udało Się Zabić. - Co z twoją memoria? Akurat tu powinieneś nie mieć żadnych wątpliwości. Przecież próbowałeś dwa razy. Prawda? I dwa razy bez skutku. A zresztą - Uwalniający się roześmiał się ponownie - spójrz. Wciąż wyprostowany, jakby podtrzymywała go niewidoczna zewnętrzna siła, uwolnił będącą na wierzchu lewą stopę, a zaraz po niej prawą. W identyczny jak poprzednio sposób. Lekko, bez wysiłku i bólu. Wręcz z gracją. - Spójrz - powtórzył, przenosząc wzrok najpierw na legionistę inteligentnego odmiennie, a po nim na drugiego. - Mówiłem vobis, że niczego nie muszę. Że niczego nie powinienem. Ale nie dodałem - tu Całkowicie Wolny pokiwał wpierw zdrową już stopą prawą, a w chwilę po tym lewą - że nunc omnia possum. Omnia possum. Ergo... Voorhout, 02.01. 2022.
    1 punkt
  20. Pierwsza część nosi tytuł "Inna wizja" i jest też mojego autorstwa, tyle że pod innym nickiem - Michaił. Bazyli, z przyjemnością zapraszam Cię do lektury. I tak, słusznie zgadujesz: zamierzam napisać kolejne części. Pozdrawiam Cię noworocznie i serdecznie.
    1 punkt
  21. i niech mi nikt nie wmawia że ta pani nie potrafiła grać i śpiewać
    1 punkt
  22. sylwestrzycy tak jak mszycy trudno się pozbawić przyczyn ;)
    1 punkt
  23. @Aleksander Glowacki Bardzo piękne, bardzo chciane! I takiegoż Nowego Roku życzę! ????
    1 punkt
  24. Witam jasny wyraźny wiersz - takie lubię - Pozdr.
    1 punkt
  25. Czasami ściszam muzykę, Żeby lepiej kroki słyszeć, A to znowu tylko wiatr Z nocą żarty sobie stroją, Aż każę im milczeć krzykiem!... Bywają kielichy rozbite, Są i pożary z watr. Nie tego się boję. Przeraża mnie myśl, Że pewnego dnia zapomnę. Zamrugam, zapytam co się stało? I zwyczajnie pójdę gdzieś tam. Zniknie całe wczoraj, dziś. Zgaśnie płomień, Którym się ogrzewałem, Leczyłem z ran. Nie chcę. Wolę zasnąć w nocy, I, nękany szeptem wiatru, Z zamkniętymi powiekami, Patrzeć ci w oczy. Tylko po co? Ot, tak, dla żartu. Bo oboje jesteśmy sami, A nasza fortuna dołem się toczy.
    1 punkt
  26. Fajnie wyszło, oby tylko nie było tylu huków bo Sowa tego nie cierpi. Odwzajemniam. M
    1 punkt
  27. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO i DOBREJ ZABAWY
    1 punkt
  28. do Siego Roku! ja już szampana piłam w winogronem :)
    1 punkt
  29. elektroniczny już mi się śni sen elektronicznie z dniem rozprawię się w prostych słowach innej poezji nie znam wszystko na przekór staje ciekną rzeczy jak sprawy usterka znak powódź zalanie a nuż rzucisz się w diabły czy na rozstanie byleby bylejak by wiedzieć czemu siebie mam dosyć wina to takie śmiesznie krótkie słowo zaprzepaścić szansę adekwatniej mierzy bezmiar nacieków
    1 punkt
  30. Czytam tak: Tak szybko, by jeszcze przed mszą zdążyć:). M
    1 punkt
  31. http://www.poezja-polska.pl/fusion/themes/Pegasus/images/blank.gif Dobrze mi tak. Tak mi źle - brak słów, Mać. Ja to pierdolę! Ja jebię! W chuj, kurwa, poszła! Poszła fama, że pod kapturem wyrosły mi rogi, że w sam kołnierzyk wycelowana muszka. Że byle chłyst palce maczał przy spuście. Stąd naleciałość - kurwa - od teraz za przecinek. Jak również za słowa, które nie padły, bo przecież gdzieś tam sobie żyją. Mokre, nie przelane na papier. Sam już nie wiem, ten tusz to jakaś farba, czy jeszcze posoka?
    1 punkt
  32. Wszystkie wyniki niedobre spis chorób długi jak kartka o jednym wszak zapomniałem ja czuję się doskonale Zatem to zwykła pomyłka stwierdzam, radując się życiem o jednym wszak zapomniałem to życie wszystko spisało Umarłem przy urodzeniu z krzykiem łono opuszczając odejdę ostatnią kartką zażaleń nie przelewając
    1 punkt
  33. Nie zbiję bierki, jest potrzebna.
    1 punkt
  34. nutki przystrajasz dźwięków kobiercem misternie układasz w ładnej piosence chcesz mi dziś sprawić radość tak wielką... ...jak słoń który na ucho moje nadepnął
    1 punkt
  35. I co teraz? Koparka i ból głowy, albo na odwrót ból głowy i koparka. Wyczekana latami budowa nawierzchni ulicy, akurat teraz, akurat pod samym domem, akurat gdy Covid tak boli, plus „izolacja do trzydziestego grudnia” i wszyscy domownicy obok mnie (co jest akurat miłe). Obieram kolejną mandarynkę i kolejną. Zastanowienie schodzi ze mnie jak skórka z tego niezwykle słodkiego, bezpestkowego owocu. Niewiarygodne, jak bardzo potrafi smakować mandarynka. „Kwarantanna do dwudziestego siódmego dla zaszczepionych” kolegów z klasy dziecka... Ciekawe czy spędzą wigilię z rodzicami? Czy machną na to ręką oni albo rodzice? Czy domino się przewróci? Odkąd przestałam być dla szefa kurą znoszącą złote jajka, bo nie zdążyłam wykonać pracy (w związku z izolacją), tak by zlecający pamiątkowe książki w ostatnim tygodniu przed świętami, wręczył je swoim pracownikom jeszcze na spotkaniu wigilijnym... ten nawet nie zapytał czy żyję, ani jak się czuję, pewnie ma FOOOCHA... cóż w końcu kasa musi się zgadzać, a kasa musiała być duża... ale nie jestem zła. Lubię kiedy ludzie się obnażają, kiedy ściągają z siebie wszystkie pozory i maski. Lubię ich widzieć wybebeszonych, bo wtedy są SOBĄ... to jest moja rekompensata. A kto ten pierwszy klocek przewrócił? Może kolega z pracy, który się zarzekał, że zrobił dwa testy zanim przyszedł taki chory i bez maseczki do pracy, może... może i może. A co jeśli nie zrobił, albo zrobił źle, w złym stadium choroby... on nie rozumie... człowiek powinien mieć dzieci, albo chociaż psa. Podobno psy też chorują na Covid. Tak naprawdę najgorszy był wciąż brzmiący jeszcze w głowie nakaz, bo to się tylko nazywało prośbą, prosto od żony szefa: „nie przyznawaj się w Sanepidzie, że miałaś z nami kontakt, bo nas zamkną”. Każdy chce spędzić święta, tak jak sobie zaplanował – jasne, zrozumiałe... nie, nie jest zrozumiałe. Koleżanka z którą przekładałam przez cały dzień kartki, z którą dotykałam jednej myszki, jednej klamki, korzystałam z tej samej małej toalety... ta koleżanka robi wielką rodzinną wigilię dla dwóch starszych kobiet i nie wiem kogo jeszcze... te starsze kobiety mi wystarczają by przestać ją poznawać. Obieram kolejną mandarynkę. Dwanaście złotych i tyle przyjemności... nawet głowa boli jakby mniej i... czy mogłam inaczej? Mogłam... na pewno mogłam zrobić ten test kilka dni wcześniej, nie czekając na ból głowy, ale kto mógł przypuszczać, że to nie jest przeziębienie, skoro wszyscy wokół są po prostu „przeziębieni”?
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...