Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.06.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Zostały po niej kwiaty i pamięć. Ta osoba była babcią Dory, zostanie nadal w słowach. Nie wierzę, że coś znika. Wchłania się we wszechświecie, antymateria w dziurze, śladu jej nie znajdziecie. Nie musi być nazwisko w tablicę wmurowane. Nie znałam babci Dory a śniła się nad ranem. Ze wspomnień pozbierane okruchy szczęśliwości i myślę o niej ciepło, tym przeszła do przyszłości. W przyrodzie nic nie ginie i ten kawałek duszy przez dotyk poszedł dalej, w pamięci się nie skruszył. I przeszła jej energia - doniczki dotykała. Jej nie ma, lecz mi Dora o niej opowiadała. I jakby była z nami, choć była tylko chwilę, dla wszystkich starczy miejsca, energia w dal popłynie. Dla wszystkich starczy miejsca w tej formie albo innej, powiązań są miliardy, w przyrodzie nic nie zginie.
    6 punktów
  2. bawoli kark ciężkie biodra z łatwością udawane szczęście kolejne selfie z deserem najbardziej samotna jestem wśród ludzi szkoła naturalna przestaje pasować z obrzydzeniem w moją stronę a przecież to ja zostałam z niczym przyznaję stykam nogi w kolanach tak jak lubiłeś przepraszam nie próbowałam nie chciałam
    5 punktów
  3. wciąż go ściszam ile trzeba wysiłku by stał się czułym szeptem
    5 punktów
  4. siedzi na schodach obok galerii na szyi szary karton ciemna karnacja rzadka w tym mieście wygląda bardzo marnie tacka po frytkach siedem pięćdziesiąt w kieszeni szukam drobnych chciałbym jej pomóc nie moja wina że płacę kartą banknoty mam stuzłotowe powinna obok trzymać terminal przecież żyjemy w europie chciałbym jej pomóc ale nie mogę jutro wakacje we Francji niestety Paryż jest bardzo drogi byłem tam kilka razy biorę telefon robię trzy zdjęcia wrzutka na fejsa zróbmy coś z biedą tragedia!
    5 punktów
  5. Zapłoniła lico a hormony krzyczą, mama nie kazała, pasem weźmiesz mała. Co mam powiedz robić - uwolnijmy słodycz, idziemy do łoża, jeszcze kibić młoda. Dziurka już na stałe, poszedł w łąki wianek, teraz mam wygodę, rozkosze nagrodzę. Dorosłość ochrzczona... nie sil się na morał, tak każda zaczyna, romans - może kpina? Księżniczką nie będę, majaki natrętne, królewną tym bardziej, prędzej słońce zgaśnie. Więc po co mi cnota w rozpuście się miotam, bierz błagam me ciało, jak się spodobało. Puściły hamulce, presję we mnie stłumże, daj mi co ulotne, niech do końca dobrnę. Zabierasz mi wolność, żądze niechaj pomkną, do raju boskiego, co masz dla mnie Ewo? Chyba nic mój drogi - niebiańskie rozłogi, a dla mnie jabłuszko, ugryzę - trwa krótko. Miłość wyśpiewana na balkonach z rana, co z onej zostało... obręcz pustych ramion?
    5 punktów
  6. Puste miejsce przy stole, niedopita herbata. Milkną kroki za rogiem, cisza w progi się wkrada. Świat się o was upomniał, kartę nową pokazał. Wiedza w służbie człowieka, ma potęgę mocarza, a marzenia są po to, aby spojrzeć im w oczy. Łzy zostawiam dla siebie, łatwiej będzie wam kroczyć.
    4 punkty
  7. obliczam odległości przecięcie kołyski jest dowodem na pokrewieństwo dusza ma głębokie echo odległe o cały wszechświat nad ziemią rozsypane niebo zaprzężone w dwa konie galopują by zdążyć nim noc przebije się w dzień
    4 punkty
  8. kiedy to było może z dwa trzy lata temu przy szkole w parku wokół konara lipy wił jak gniazdo pętlę na swą szaloną szyję i odratowaliśmy go wówczas brutalnie nabijając małego siniaka na głowie bowiem jak nas uczono ludzkie życie bronić trzeba nawet gdy umysł go się już wyrzeka nie był wdzięczny za pomoc wzgardził i opluł nas po co było się śpieszyć mówili nam wszyscy dziś jest wizja lokalna a on pogarbiony krzywym placem u czarnej graby wokół spiętej metalową obręczą maluje scenerię zdarzenia przed dni kilku w mrocznych ścianach jeszcze na popękanym brudem linoleum krew brązowieje jeszcze czerwień rozmazana bryzgiem mordu lamperią określa tło ściany jeszcze krwisty rój cętek kwitnie na suficie jeszcze protokół bada szczegóły i jeszcze wektorami obłędu rusza się wciąż stłumione powietrze tnąc milczenie jak siekiera kiedy mordowała bezdomne ciało w tej melinie lekarz w gumowym kitlu na Oczki pośpiesznie rżnie je teraz do szpiku nic nie ważnych kości życie za życie bilans złudnie wyrównany
    4 punkty
  9. panoszą się czarne stoliki stoliki czarne na amen a przy nich żałobnicy w żałobie po sobie samych za oknem śnieżne migotania świat znów powtórkę ma z umierania pozostawione na kołkach w murze żebrzą o głowy kapelusze na czarnych stolikach rozdania wciąż nowe bo wolą damę pik niż żonę
    4 punkty
  10. - Mistrzu, niektórzy sądzą, że poezja zginie. - Niech się martwią o siebie, ich śmierć nie ominie.
    4 punkty
  11. Na szafirowym nieba tle tysiące znów rozbłysło gwiazd a księżyc ku nam uśmiech śle w krainę snów zabiera nas Świetlistej drogi wiedzie szlak pośród perlistych srebrnych róż i na księżyca niemy znak wnet się wyłoni Wielki Wóz Rozetrą koła srebrny pył potoczą dalej nasze sny i swoim blaskiem będzie lśnił gdy się rozstąpią przed nim mgły A za nim pomknie Mały Wóz rozkwitnie marzeń piękny sen bukietem cudnych wonnych róż przywita już kolejny dzień
    4 punkty
  12. uzależniona od uwodzenia na oślep tańczysz kankana nigdy nie wiesz kiedy i kogo w uścisku na dłużej zatrzymasz w garderobie pełnej adoratorów często płaczesz z samotności a gdy kurtyna opada zamiatasz scenę z kurzu oklasków
    2 punkty
  13. 1. Kaskę w portfelu. Mówią coś o podstawie egzystencji. Monetę przy monecie. Ecie pecie nie styka w grube lata i lata chude. Zawsze tu za cienko. 2. Karę za błędy. Miesiąc do miesiąca, rok z rokiem rokrocznie. Miało być mniej, kary zawsze więcej. Kibluję w domu i na urlopie. Jam poetą (?) mówią przesadzam. 3. Ładne okresy z dziewczyną Anną. W wersji full romantic. Zmęczenie nad ranem przegadanymi odważnymi wieczorami. Nawet roku ze mną nie wytrzyma. 4. Się z nagrodą. Miałem tu wygrać, miałem dostać, planowałem podziękować. Znów spotkał mnie niefarcik. Takie czasy. Nagroda rozmawia z milszym petentem. 5. Lajki za treści. Ha, co zrobić, że wpada ich tyle o ile. Fejmu za grosz. Przecież wszystko takie fajne i ponad ładne (;). Kiedyś lajki wymienię na bitcoiny. 6. Się z polityką. Nowy rząd, twarda władza, nowe idą tu rozdania. Strach. Właśnie tam mam Wasze wybory. Głupiś myśląc, że rządzący Ci w domu pomoże. 7. Z tekstem. Ja naprawdę sporo myślałem znojnie pisząc skrojone słowa. Nic się nie zmienia. Litery tkwią i stoją wyrazami. Ni ma ani śladu po nowym świetle na tutejsze. 8. Się w sprawie sądowej. Już wiem, bo pytałem, że nic tutaj nie pomogą solenne tłumaczenia. Po przemowie i tysiącu wyjaśnień na piśmie ciągle to samo. 9. Sny. Zapisałem ich tłumne dziesiątki. Obejrzałem w te i wewte świadomość. Znaczenia i symbole bywają nieobce. Natura krzyczy - hej dajcie no wrażeń. 10. Kartki w notesie. Tyle ich pustych oraz tyle myśli niezapisanych. Trzy emocje, dwa dogasające uczucia i czterdzieści słów. Trzeba się będzie nagłowić żeby zapisać. Ech, nie potrafię się nie liczyć :/
    2 punkty
  14. On powiedział natchnij mnie, a ty co zrobiłeś? Okrutny twój los ma być, bom ja tak rzekła, Łza wyleciała ze mnie, a ty nie przyznajesz się do mnie, Ledwie cię znam, nigdy do mnie nie napisałeś, wszystko musiałam robić sama tylko czuję twoje spojrzenie każdego dnia, Psychoza jaka mnie ogarneła, wzbudziła we mnie rany, Lęk jaki mam przed miłością ty spowodowałeś, Idź precz ze świata, i niech on oceni twój los.
    2 punkty
  15. Gdzieś w ścianach słychać szepty, nieustanne monologi jednakowych twarzy… Przykładam ucho do chłodnego tynku… Wiatr za oknem kołysze drzewami… Widzę ciebie… … nie chowaj się… Umykasz mojemu zapatrzeniu… Nasłuchuję… Nic… … straszliwy szum gorączki — miażdży obolałe skronie… Wołam ciebie zdławionym głosem, gdyż czekanie staje się nie do zniesienia… Kroki pod oknami… … to ty? Nie… Przeszło… … ucichło… Rozsypało się w rozgwarze nocy, w westchnieniach mroku… Żółtawe światło wiszącej lampy — razi moje suche oczy… Zaciskam żarna powiek… … rozwieram… Drewniana szafa ze słojami czasu, regał z książkami, lustro stojącego trema… Wszystko milczy, okryte warstwami minionych epok, jakby złuszczającym się naskórkiem… Uśmiechnięte, znajome twarze… … znikające widma… Obsypana kurzem sterta archiwalnych czasopism… Zdjęcia z lat 50. XX w., w kolorze sepii… Uśmiechnięty Ray Charles — obserwuje każde moje poruszenie — z wielkiego plakatu… ... jego czarne, jakby spawalnicze okulary, kontrastują z oślepiającą wręcz białością zębów… Nawiązuje się między nami — jakiś rodzaj symbiozy… … poprzez tajemnicze znaki, gesty i symbole, niezauważalną mimikę twarzy… Nachodzisz mnie wciąż, zjawo, kusisz bezsłowną konwersacją… Jak ci na imię… … powiedz… (Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-13)
    2 punkty
  16. Zimowa miłość w swetrze starym zawsze chodzi na spacer do pary. W ciepłych butach wszystkie zaspy ominie. Potem kołnierz z czułością poprawi. Jak to w zimie. Zimowa miłość w rękawiczkach i czapce, przysiądzie sobie czasem na ławce. Pochucha w ręce, bo zimno. Przytuli. Czerwonym nosem rozczuli. Zimowa miłość jest taka zimowa. Czasami ze śnieżycą lubi powirować. Czasami ma ochotę jeszcze w zaspę śnieżną wskoczyć. Czasami sypnie śniegiem prosto w oczy. Zimowa miłość po chłodzie, zawsze w fotelu się grzeje. Żółtym uśmiechem w herbacie, ciepło do mnie się śmieje. Potem przytuli się mocno, powie jak bardzo mnie lubi. A ja pozamykam okna dokładnie, by ciepła tego nie zgubić.
    2 punkty
  17. na horyzoncie mam górkę marzeń nie jest zbyt wielka w sam raz na jedno życie trzymam na dystans skracam w dni pogodne w myślach zdołałam wejść na sam szczyt poza albatrosami nie było tam nikogo widoki prosiły okazać przepustkę powiedziałam im jeszcze tu wrócę Zdjęcie własne, przedstawia Morro Bay w Kalifornii, a widoczna na horyzoncie skała ma 23 miliony lat.
    2 punkty
  18. Nie lubię robić niczego, gdy nie widzę w tym sensu. Nie akceptuję zasad opierających się na regule „bo zawsze tak było” albo – odwrotnej – „bo nigdy tak nie było”. Lubię wolność połączoną z odpowiedzialnością i perspektywą życia pozagrobowego. Lubię również – z racji swojej emocjonalności, większej niż u ogółu – wyrażać swoje przeżycia wewnętrzne, których często jeszcze zwyczajnie u siebie nie rozumiem. Poezja jest narzędziem, które pozwala to robić. Na tyle doskonale, na ile tylko zdolne jest wznieść się słowo. Polski język wydaje mi się dobrym materiałem do słownej obróbki. Gdybym został przymuszony, by stać się człowiekiem innej narodowości i gdyby istniała w ogóle taka możliwość – bo to przecież przykład nierzeczywisty – nie zmartwiłbym się tym szczególnie. Jestem bowiem kosmopolitą w rozumieniu Pawła z Tarsu (Nie ma już Żyda ani Greka), przywiązany do Polski raczej kulturowo niż historycznie czy geograficznie. Nie chcę na siłę stawać się nierozsądnym patriotą, jako że inaczej niż inni traktuję moją „patrię” – Polskę. Najbardziej jestem jej wdzięczny za piękny język, bogaty w słownictwo, zdrobnienia, zdolny do szalonej gry słów i tak bardzo bogaty w semantyczne odcienie. Język akuratny do poezji. Czemuż więc, zdaniem wielu, choć jestem obywatelem świata, wolnym w swych decyzjach i sam stanowię o sobie, mam dostosowywać się do jakiś poezyjnych kryteriów, których czas mija od dłuższego już czasu? Czy ktoś z „poetic nazi” zadał sobie fundamentalne pytanie dotyczące celu tego typu utworów? Poezja to przede wszystkim dzieło, które nie jest prozą. Proza czasem nie wystarcza. Jest zbyt bezpośrednia, nie skrywa w sobie żadnej tajemnicy, którą trzeba dopiero odkryć. Poeta pisze przede wszystkim dla siebie. Jest autoterapeutą, leczy swoją duszę słowami. Werbalizacja jest dobrą próbą wyrażenia niewyrażalnego i zapanowania – w sposób nie tylko symboliczny – nad swoimi wewnętrznymi przeżyciami. Adam nazywa zwierzęta w raju i przejmuje nad nimi kontrolę. My nazywamy to, co wydobywa się ze studni naszego serca, a każda rzecz, którą z niej wyciągamy, przestaje być obca, a staje się bliska, znana. Są oczywiście poeci, głównie ci, którzy czerpią z poezji dochody, piszący nie dla siebie, ale dla określonej grupy odbiorców. Sam z siebie czyn moralnie neutralny, ale stawać się niczym sofista sprzedający swoją mądrość tłumom? To takie mocno średnie. Słaba poezja to nie ta, która nie spełnia wymyślnie wydumanych kryteriów panów z piórem gęsim za uchem. Kiepski wiersz to przede wszystkim taki, który nie odzwierciedla dobrze duszy autora. Po to bowiem się wierszykuje. Bywa jednak i tak – często nierzadko – że pisze się, aby wylać się przed innymi, uzewnętrznić. Wtedy kiepską poezją będzie utwór, który uniemożliwia innym poznanie naszego wewnętrznego stanu. Pół-zdolny poeta jest w stanie wystrzelać z siebie mnóstwo artystycznych frazesów i dla oka będzie to całkiem przyjemny zbiór liter. Co z tego, gdy oprócz chwilowego zaciekawienia kunsztem słowa utwór wyleci nam z krótkotrwałej pamięci? Gdy chcę coś swoją poezją powiedzieć innym, staram się używać słów nie wykwintnych, ale głębokich. To wielka różnica. Słowa wysublimowane są trudne, mało znane, nierzadko długie, a słowa głębokie mogą być nawet powszechne, byleby – to najważniejsze – trafiały w sedno. Ich celem jest wywołanie u odbiorcy efektu „aha!”. Gdy nie zrozumie on tego, co przeżywamy – choć jest potencjalnie w stanie, gdyż ma rozwiniętą empatię, bądź wspólne doświadczenie – to oznacza to wtedy, że wiersz jest słaby. Bezsensowny. Nie spełnił swojego celu. Ja piszę przede wszystkim dla siebie, autoterapeutycznie, aby mieć jak najdokładniejszy zapis moich uczuć na przestrzeni czasu. Staram się stosować wyrazy, które akurat przychodzą mi do głowy. Uważam je za najbardziej autentyczne i szczere. Tworzę przez to wiersze dość szybko. W pół godziny napiszę czasem trzy, na następny dzień zrobię tylko kilka poprawek, przeformatuję i – gotowe. Do tego potrzebna jest jednak ta mistyczna (nie mityczna!) wena. Ona to sprawia, że magazynek do naszej wierszokleckiej broni szybko się wyczerpuje, a na zapasy amunicji trzeba czekać czasami dniami, jak nie tygodniami. Ona powoduje, że tak trudny jest zawód pisarza, który musi swoją wenę produkować sztucznie, ona w końcu przyczynia się do faktu, że zawód poety nie istnieje. W sporze o opłatę reprograficzną chce zrównać się poetę z ekspedientką sklepu spożywczego, podczas gdy to dwa światy. Poeta nie wstaje o piątej do pracy i nie siedzi za biurkiem do trzynastej, tworząc pięć wierszy na godzinę. Prawdziwa poezja powstaje dzięki harmidrowi codziennych obowiązków, (nierzadko pracy), ciszy poranka, przypadkowemu zdarzeniu lub spotkaniu z przyjacielem. Możliwości jest wiele. Dusza poety (każdy z nas ją ma!) jest jednak tak nieprzewidywalna, tak wyrywająca się wszelkim standardom, że nie można uschematyzować ją w jakiś zawód, profesję. To nie znaczy, że nie można sprzedawać tomików swoich wierszy i na nich zarabiać. Jeśli ktoś chce zapłacić za czytanie twoich emocji i przemyśleń, niech to robi.
    2 punkty
  19. Po wielu latach pilnie spędzonych w bibliotekach wiem, że cierpliwy papier bardzo łatwo się pali, użyteczny, jak łzawa wilgoć na powiekach, spieka prawdę słowami, jak żar twardość stali. Tu klasycy, tam piewcy ponowoczesności, prawa logiki, prawa epistemologia... Lecz prawdę się najłatwiej ustala grą w kości, gdy ból rychło przemawia, jak tautologia, uderzeniami pałki z gumy w gołe pięty. Pyta się o nią i rzeźbi skórzanym pasem, pociągając po grzbiecie i język spuchnięty chwiejnymi zębami, szepcze szczerym grymasem. Prawdę też wypłukuje wlana w nozdrza woda, sączy się przez zaćmienie myśli i rozbrzmiewa krzykiem krwi szklącym ciszę, ona szybko poda sens znaczeń oddzielając ich ziarno od plewa.
    2 punkty
  20. Ileż to już różnych śmierci przewidywano... :) I gdzie ci czarni prorocy? Umarli :)
    2 punkty
  21. W tym pudełku Nie było jej Ani jego nie było Kiedyś dawno temu Jak miałam kiść społecznego przymusu Robiłam rzeczy z rozpędu Przymus niewystarczający Na skalę niechęci Dał pusty oszczędny świat Na miarę gładkiej kartki Chcącej nic poza jednym Smutnym Została z możliwością Brakiem Chęci Miałam taką marmoladę Mieszankę szczęścia na własne życzenie Niepojęte Wiedząc już o tym on Ale do tej pory nie wiem czemu Wczepia się i oczekuje
    2 punkty
  22. Dzień seksu chciał święcić Joachim z Lublina, lecz chyba nie z żoną, gdyż była gderliwa. Strofowała Joachima, że w olbrzymie pary ni ma, więc uśpił małżonkę, w końcu była miła! ~*~ Lucyna z Szaniawy chciała akt uświęcić, nie miała nikogo, poszła do agencji. Tam zaznała eldorado; praca jej dawała radość, lecz przyszli koledzy synusia - studenci. _____ 7 czerwca obchodzimy Dzień Seksu, więc miłego świętowania ???
    1 punkt
  23. stare drzewo zapomniana chata obok niej studnia z którą żuraw rozmawia zachwaszczony płot który pachnie minionym oraz ostatni kwiat zagubione zapomnienie trawę głaszczę to jemu wiatr nauczył sie kłaniać to wszystko altanka upiększa pluszczem ozdobiona w niej echo mieszka oraz świerszcz którego wieczorny koncert księżyc podziwia także cień miłości która tu kiedyś gościła zakochana
    1 punkt
  24. wkładam palec do nosa jak klucz do stacyjki nie zważając na porę roku (chociaż w zimie jest to zabieg leniwy niefortunny) i nic zupełnie sucho i głucho akumulator wyczerpany -jak miałby być w pełni sił skoro stał nieruchomo przez wiele dni pod płaczącą(ciekawe pod jaką jest śmiejąca) wierzbą obrośnięte chęci czy ktoś ma klemy? czy ktoś? halo? jest kobieta i mężczyzna mają kable(żyły pod prądem) dobrze mieć znajomych choć na moment na strzał docieram się jak stary silnik w nowej obudowie terkocze prawie zniekrztałca maskę - twarz pogięta jak pordzewiała blacha klamki od drzwi odpadają zaraz po tym jak ktoś je chwyta centralny zamek zawodzi układ nerwowy strzyk na złom za wcześnie wystarczy odrestaurować tylko jak?
    1 punkt
  25. I tak siedzę w tej jaskini między łańcuchami, mając odrobinę miejsca jak pies przy budzie a przecież to miało być coś wyjątkowego ale żyję, bo tak każdy żyje… I tak siedzę w tej strasznej jaskini a wydawała się ciepłym domem ale teraz widzę tylko cienie były tak realne, na wyciągnięcie ręki ciemność może jednak oślepić i tak siedzę w tej jaskini patrzę na cienie patrzę ile klepsydra piasku przesypała i tak siedzę i tak patrzę na te cienie Panie Platonie…
    1 punkt
  26. reumatyzm doskwiera już kiedy oko otwieram dłoń na przywitanie trzęsie się ze strachu nogi chcą uciec jak najdalej siebie kości trzaskają nieustannie łamiące się gałęzie od upadku serce przestaje podpowiadać gubi rytm bas wymaga wzmacniacza reumatyzm jak droga pełna kolein niezrównana walka ze starzeniem
    1 punkt
  27. Niebo bez grzechu czy życie będzie trwać przecież nie ma nieskończoności perpetuum mobile wprawienie czegoś w ruch początek początku tutaj pewno ręka boska się wtrąci i będzie wieczność podana z nieba zatem mamy wytłumaczenie życie po życiu przekroczona brama i jesteś ale czy zobaczysz tych których kochasz gdzie różne epoki w jednym miejscu w tym niebie bez grzechu
    1 punkt
  28. Fotka... jakbym była u siebie.. poza tą górą "na wodzie". Treść... ode mnie plusik. ... za wielkie/wysokie, być może byłyby za trudne do pokonania. Pozdrawiam.
    1 punkt
  29. Kilka razy kupiłem jedzenie, a jak się odwracałem - wyrzucali. Pozdrawiam
    1 punkt
  30. Fajnie napisane, ale też temat złożony. Seks jest bardzo więziotwórczy, a jego brak stresogenny, zwłaszcza przy wysokim poziomie hormonów. Ciekawy film w temacie: To tylko seks. Pozdrawiam
    1 punkt
  31. @tetu podobno dusza jest nieśmiertelna, ale nie da się tego sprawdzić bez ofiary jednorazowego życia. Czy poświęcenie życia jest warte obietnicy nieśmiertelności, tego nie wiadomo, nikt i nic tego dylematu miarodajnie nie rozdrzygnie. Wiersz inteligentny, inspirujący do zadumy. Pozdrawiam
    1 punkt
  32. O Qrcze, że też nie wiedziałem :)))))))
    1 punkt
  33. Do tego nawiązuję:). Pozdrawiam
    1 punkt
  34. niech żyje wolność wolność i swoboda i dziewczyna młoda Mars. Neptun. Pluton. te dziwaczne liany oplotły mi serce i duszę zgubiłem się w dżungli choć do Rio Bravo muszę czy Tarzan polubi Rumcajsa? to chyba nie ten kanał i nie ta bajka radośnie witam wiosnę i zapach czeremchy niech żyje maj ! wiawat wakacje!
    1 punkt
  35. @Marek.zak1 poezja daje tyle możliwości, jest tak ogromnym potencjałem ciągle zmiennych okoliczności, języka, wyrażeń, obserwacji, punktów widzenia i jeszcze kilku innych rzeczy, że nie zginie nigdy. W perspektywie szerszej może lekko przycichnąć, trochę wygasnąć, obniżyć statystyki, apanaże i kilka innych spraw, ale żyć z nami będzie do samego, samiusieńkiego końca. I dobrze:)) Takie jest moje zdanie:))
    1 punkt
  36. delikatnie wygładzaj zadziory i kanty w sercu jest tyle miejsca na czułość kiedy tylko zdejmie barwy ochronne
    1 punkt
  37. przytulne mieszkanko na poddaszu drewniane podłogi ręcznie tkane dywany niebieskie zasłony pod sufitem lampy o papierowych kulistych kloszach plazmowizor obok kominka naprzeciw szczytowego okienka, w kącie stolik z dębowego drewna nakryty lnianą serwetą każdego ranka promienie słońca wydobywają z przestrzeni cienia stojący na nim wazon z trzema białymi różami Legionowo, 24 - 28 listopada 2004
    1 punkt
  38. powiedz czy w oddali widzisz świt w rozkołysanych krwią przedsionkach serca a jeśli bajkę na dobranoc w okładkach z mgły związanych wstążką tajemnicy wiatru jeszcze nie milkną cienie urodzinowych świeczek tylko jakoś policzyć trudniej idzie na burze morda ciemnego cumulusa błyskawicznie pożera kawałek tortu dziecko co tu robisz samo na łące czemu masz zakrwawione dłonie mimo to wzroczysz lśnienie w delikatności białego motyla siadasz na wielkich prześwitujących skrzydłach szumiących wahadłach dobrych i złych chwil nie wzbija się do lotu chodzi tylko w okruszkach z brzasku tam gdzie między kartkami szybuje czytanie w napowietrznych łódkach wyrzeźbionych z tysiąca słów a w świecie przezroczystości przemówiły ryby lecz pająk bezwilgoci owada
    1 punkt
  39. Wolę depresję od obojętnego szczęścia śmiercionośne myślenie od apatycznej normalności Lepsza tajemnica nierównego sufitu niż czerwony dywan pełen roztoczy wybieram szatańsko straszne lęki nie! ponad niewzruszony spokój Przygoda woła sacrum wciąga życie pragnę chłonąć w odkażane piersi Cierpienie ceną stać mnie jeszcze Bóg ma być nagrodą
    1 punkt
  40. @Anna_Sendor Cieszę się, że ów fragment jest dla ciebie inspirujący.
    1 punkt
  41. @w kropki bordo @Johny Johny napisał wszystko. Świetny komentarz!
    1 punkt
  42. @Anna_Sendor Dawno nie zdarzyło mi się tak mocno zidentyfikować z wierszem i odczuć go. Ściskam!
    1 punkt
  43. Kiedyś był taki czas, że nikt nie mógł mnie zatrzymać. Na swoim grzbiecie czułam lekkość przestrzeni i oddech spełnienia. Kiedyś był taki czas, że wiatr szarpał moją grzywę i wdmuchiwał w chrapy wszystkie zapachy wolności. Rozpędzał moje kopyta i gnał przed siebie. Kiedyś był taki czas, że gasiłam żar słonecznego promienia wodą ze strumienia, a nocą okrywałam się gwiezdnym granatem. Kiedyś był taki czas, że tarzałam się w ciszy niezmąconej ludzkością i zastygałam w bezruchu nasłuchując niczego. Kiedyś był taki czas, że nikt nie mógł mnie skrzywdzić. Byłam szczęśliwa w swojej samotności. Byłam wolna w swojej szczęśliwości. Kiedyś był taki czas... A teraz jestem człowiekiem...
    1 punkt
  44. @[email protected] Dziękuję za piękny komentarz. Nie omieszkam zatańczyć ... przy najbliższej okazji ;)
    1 punkt
  45. W Jezioraranach czyli opera mydlana za trzy gorsze sitowie fastrygą przytrzymuje jezioru nadgryzione brzegi w oczach mętnieje czas a wbite w rzęsę miecze kosaćców wygrażają Bogu ducha nam winnemu niebu i rozpływa się nad niedoczekaniem moim serce pisane palcem po wodzie którą rozdzielam na ha i dwa o złota rybka nie to zwykły karp jak on z trudem nabieram powietrza wody w usta się na gładkie i wreszcie - odwagi by łuski spadły mi z oczu to z serca kochanie przecież tobie wszystko i tak rybka i karpie diem
    1 punkt
  46. @error_erros Napisane zabawnie i z pomysłem. ☺ Stach Lem nie powstydziłby się. Serdeczne pozdrowienia.
    1 punkt
  47. my colour black| edytuj wiersz| usuń wiersz moim kolorem jest czarny czarna krew w moich żyłach to co ja wiem sukinsynu twoja gęba nie przeżyła. Obejrzyj film „PRAYERS: Tears in the Rain” w YouTube Autor: antosiekszyszkaKategoria: Bajki Oceń wiersz Komentarze my
    1 punkt
  48. Słowotok, słowogór. ..zaczęło się, jednoznacznie, oczywiście. Nie chciałem tego. Nigdy. Ani wielka litera, ani małą. Bez matki i ojca. Wyrzucony na ziemię, jak ziemniak, albo kawałek czegoś do uformowania przez czasoprzestrzeń a może przez krzyki, lanie, kopanie. Leżący, próbujący ze swoją skorupą przejść na drugą stronę. Piękne są te górskie szlaki. Zacząłem pisać, żeby lepiej się poczuć. Nie chcę dbać o formę i treść, choć wiem, że ważne. Przekonywał mnie Andrzej i przekonał. Miał rację, całkowitą rację. Zbił mnie nią. Nie da rady tak dalej. Darek spojrzał na mnie i zaczął drwić. Tak się nie da kolego, tak się nie da. W dupie ludzie mają twoje uczucia, twoją empatię empatii. O co ci chodzi Marku. Widzisz tę płytę? Posłuchaj. To jest naprawdę świetne. Dobre teksty, nieźle musiał się koleś naćpać. O czym on właściwie śpiewa. Trzeba przetłumaczyć to wszystko na język pijaka. Wiem, że pijesz. Masz problem. Ja zresztą też. Też piję, brzuch mnie napierdala, sram co godzinę. Dotykam krtani, wyrzucam język na lustro, pełznie po mojej twarzy. Uwielbia moje usta, zawsze tam się chowa. Identyczne oczy, jego i moje. Cztery czarne gały wpatrzone w odbicie uzależnionego od swojego ciała. Ile masz uzależnień, tyle masz niewoli w sobie. Musisz jeść, musisz pić, musisz spać, musisz chodzić, siedzieć, słuchać, oglądać, wąchać. Co jeszcze bezwiednie robić, żeby po prostu żyć. Seks! Kto ma jeszcze jakiś pomysł? Modlić się, medytować. Czytać, czytać. Pisać kurwa, pisać. Co ty się tak wzruszasz, spoko gościu. Mareczku, pedałeczku, pedofilku jebany. Weź się w garść. Nie obiecuj nikomu niczego. Walnij seteczkę i lulu. Do snu. Masz fajne sny. Przez nie się budzisz. I obudzony znowu pierdolę. Dlaczego musi być porządek słońca i księżyca. Nie chcę tak. Ma być mój porządek. Księżyc ma świecić kiedy Ja chcę. Słońce won do piwnicy. Niech zeżrą go szczury, jak światłowód. Nie będzie internetu, ale będą ogórki, słoiki wypchane grzybami, warzywami, owocami, byle nie ludzkimi cząstkami. Fajnie tak siebie odnaleźć w occie, rok pański taki i taki, pasteryzowany, zakurzony, bez wpatrzonej mordki gryzonia. Nie mogę przegryźć tego szkła, choć widzę kawałki życia, całkiem cierpliwie pocięte, regularnie, według receptury przodków. Ciekawe jak będzie smakować. Na współczesnym talerzu, obok sztućców, filiżanki z gorącym płynem, drżącymi palcami na uchwycie, pochwycie z widokiem na maseczkę z gumkami na uszach. O kurde jak smakują te łogórki. Łoscypki. W końcu piszę z góry, siedzę na Wołoszynie i opowiadam wszem i wobec legendy o smokach, rycerzach i wężach. Ciekawe czy dotrą gdzie chcą, podług zielonych, czerwonych, żółtych, czarnych szlaczków. Takie małe kreseczki, napaćkane w przewodniku co do minuty, niby oczywiste, kuszące, tu rysik, tam kopa. Idę leżąc na nich i wcale nie jest lekko. Wręcz przeciwnie. Fikcja. Deszcz pada. Mokry jestem na zewnątrz. Wycieraczki nie pomagają się wytrzeć. Sucho w przełyku.
    1 punkt
  49. Ok. Nic nie wymagam. Po prostu tylko opisałem jak sobie wytłumaczyłem synkrazje Becketta z twoim wierszem. Mogą to być równie dobrze i inne motywy. Uciekaj, nie zawracam gitary, pa pa ☺
    1 punkt
  50. Adam, adminitrator z Alwerni często miewał ataki histerii. Żona z trzema córkami były bywalczyniami drogerii w galerii i pizzerii. ~*~ Irek, informatyk z Inowrocławia dość często się w sieci brzydko zabawia. Udaje kobietę wzbudza tym podnietę i takim sposobem właśnie zarabia. ~*~ Kajtka, komputerowca z Kwidzyna rzuciła w diabły pewna dziewczyna. Caluśki w nerwach siegnął po gerlach - laptopa dziewczyny po-przecinał. ~*~ ___ 08 czerwca obchodzimy Dzień Informatyka - Najlepszego?
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...