Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.05.2021 w Odpowiedzi

  1. odpowiedzialność za życie którego nie mogła dać była wskazówką co robić by nie zwariować musiała wybrać odpowiednie czasowniki być mieć kochać choć próby zawsze kończyły się tak samo jej największą przenośnią była wiara w przyszłość wchodziła wypełniona słowami tobie mówię wstań — i szła co jakiś czas niosąc w sobie biały wiersz tę samą przestrzeń jaka łączyła kolejną śmierć widziała ten blady proch na czystej kartce dmuchnęła by ożył wniósł coś intymnego poza językiem nic to jedyny pewnik następna wyskrobana litera
    7 punktów
  2. Świat nie jest rockowym koncertem. Może dlatego bywa czasem tak trudno: Nikt nikogo nie kołysze, zimno, daremno i brudno. Tylko ciska o pokład, koje, maszty i ... sztormy ... bezlitosna Boska cisza A ty? Masz siedzieć i dziękować - zaszczycony i pokorny! Ech, Boże Niestworzony! Masz najmądrzejsze czoło na świecie. Czarny sweter. I sądzę, że mogłabym cię nawet poślubić! Gdyby nie to, że jestem zbyt brzydka i stara, a ty - zbyt przystojny i ja - nie bardzo lubię ludzi ... W sumie nie wiem ... za co Pokrętna prostota mojej logiki: za pancernymi drzwiami spędzam całą dobę Wszędzie fiolki piołunu - znów ludzie! Słodycz - tak! To ... pustka! ... Pozwolisz, że sobie dosłodzę? Sądzę, że jeszcze kiedyś (na pewno!) wrócę do życia Rzępoląc na głównej ulicy - pragnienie kontaktu z "nim(i)" poda mi coś do picia ... Obecnie: kulkami z kryształu podliczam lata życia, Być może kiedyś jedną - do łba sobie strzelę Odpowiem za błędy, rozgrzeszę je sobie A potem się wyśpię ... jak sobie pościelę ...
    7 punktów
  3. pytam wiosny czemu taka deszczowa zostawia mnie bez odpowiedzi nadal sypiąc z nieba kroplami nie zamierzam jej przeszkadzać szanuję jej prywatność każdy ma gorsze dni moje dobrze znasz znają nagie ściany odłamki szkła Twoje silne ręce wiele razy trzymały mój świat gdy okno było na oścież otwarte a z nieba patrzyły gwiazdy nie mogąc negocjować zapytałam nocy czemu taka cicha skoro w niej najwięcej myśli w odpowiedzi podesłała wschód słońca Klaudia Gasztold
    5 punktów
  4. w każdej godzinie jasnej lęk łatwo odsunąć Panie najtrudniej gdy ziemia spod nóg i skoczyć w zaufanie
    5 punktów
  5. Śniłem w szyszynce pod blaszką pokrywy gwiezdny pisk i rumor nadciągających grenadierów na kwadrat placu niszczących wszystko tak że stała się powódź i wody tego który błyszczy w otchłani odcięły nas od natury Byłem tu na tym placu zamojskim Nikiforem i podobnie jak on kiedyś był krynickim Matejką a ten wózek wagi ciężkiej był moim krzyżem spoczywały w nim hufce Anielskie Człowiek ślimak w liczbie mnogiej Pijacy Koty i Psy pary Zakochanych Muzycy budynki Miasta Drzewa które nikomu nie były zawalidrogą po niebie płynęły chmury i spoglądało oko Słońca święte geometryczne wzory esy-floresy bez linii prostych Śniłem też inne wody z rzek Tygrysu i Eufratu Merkurego Hermesa Trismegistosa w towarzystwie mędrców Wschodu i Zachodu śmierć boskiej jaźni i triumf fałszywe ego nowotworu pasożytującego na braku współodczuwania i empatii
    3 punkty
  6. teatrowi naszego życia co dzień inna kotara otwiera chwile w tym teatrze sami sobie bijemy brawo tu nie ma czasu na bis ten teatr ma jednego aktora - bez suflera wie jak grać nie boi się pustej widowni nauczył się ciszy nie bać
    3 punkty
  7. uśmieszek na wszystkich zdjęciach porwać wyrzucić spalić powiesić na ścianie grać w rzutki dokleić wąsy i afro wysuszyć łzy spić się winem oglądać stand up i umrzeć ze śmiechu fatalna przyczyna lepsza niż z lęku przed życiem bez jutra
    3 punkty
  8. Pośród barwnej zieleni grabów, lip i leszczyn, rozłożyste drzewo moc gałęzi wznosi. Wiosną ozdoba lasu, białoróżowy bukiet. Producentki złotej słodkości nie ustają w pracy. Jesienią inne kolory: czerwień i żółć błyska. Słychać tupot, chrupanie, czasami mlaskanie. Leśni mieszkańcy borów ciągną na stołówkę z apetytem chłonąc drobne, kwaśne dary. Bywa również: dwunogi poszukiwacz odwiedzi drzewo, kłaniając się nisko. Z głębi dziejów dziękuje pokornie karmiącemu drzewu życia, o żywność prosząc. Czasem błaga o ochronę, albo potomków wypatruje, wota składając dzikiej jabłoni.
    3 punkty
  9. Dzielne liczby przybliżają świat, czasem określają prawie nieskończoność. Bywają często drugim imieniem. Są one narzędziem fizyków. Choć mam do nich respekt, zauważam, że zabierają czar.
    3 punkty
  10. To zostaje ze mną, skasowałabym "papieru"(pleonazm?). Lubię Twoją wrażliwość językową, budowanie przekazu, całość czytelna. bb
    3 punkty
  11. siedzimy patrzymy układamy w porządku przeciw porządku pożądanie cielosność spływa krótkotrwale-intesywna energia dana oddana zabrana stracona ..................... siedzimy patrzymy układamy w porządku przeciw porządku pożądanie...
    2 punkty
  12. wciągasz mnie cała przeszłam smakiem zapachem gestem nie podnoszę już powiek ustami doznaję całuję czule we wnętrze dłoni liżę nadgarstek palce błądzę twarzą w drobinkach sutków miękkości brzucha nie domykam się
    1 punkt
  13. Zryw (tytułowy paczwork 2) bez różnicy jak jest, letnio czy zimowo, pod wieczór ta sama dolegliwość, głusza. to już repeta, albo życiowa laborka, więc nie zasypiaj gdy wokół bez(w)ład. pod parasolem chowasz terapię i stajesz się obcy a ja - ranny ptaszek, mam ochotę na skargę do twojej matki. do niej... ona jak intruz, poczekaj na październik, w ogrodzie zdarza się, że od tyłu wpełza w cudze, by urodzić jedyną rzecz, wirówkę plotek, gdyby dodać pasjanse tkane z TV wizjer, to na wszystkim przybije pieczęcie, a potem zaćma i jesiennieje gdy w oknach wiosennie, taka to aktoreczka. przestań - to jeszcze nie impas, w przyrodzie tak bywa, od czasu do czasu dylematy, a czasami mętlik kiedy miasto rzuca ci romans pod nogi - tak wiem i rozumiem, każdy ma swoją wiosnę, ale w tobie od zawsze przesilenia, a my razem od lat jak w korcu maku, może jakiś retusz, by na koniec roku zaśpiewać grudniową kołysankę. znowu zaczynasz już prawie północ, najważniejsze że... kręci się.
    1 punkt
  14. dla dziecka - nieskończony dla starca - mgnieniem a ja pakuję go do torebki upycham szpilką pieczętuję szminką skrapiam perfumami i robię fiuuuuuuuu... w kosmos
    1 punkt
  15. Wzgórze nasączone wiarą. Całe wieki nasycało zbocza srebrnym blaskiem z nieba, Promontorium Lunae. Nowy podmuch nie zniszczył świątynnego blasku wyniosłości. Najwyższe Tchnienie wciąż ożywia stoki, święte wzgórze pozostaje sobą. Zmienił imię wywyższany Bóg, odmienne treści podszyte wiarą, głazy i skały nadal promieniują tysiącami lat modlitw, próśb i darów. Każda grota, dziura i jaskinia zagarnięta, wypełniona życiem. Cisza... tylko szum wiatru akompaniamentem modłów. Wszechobecny korek dominuje w zgrzebnym wnętrzu eremu. Mroczne otoczenie szepce, medytuje, duma, składa wiersze. Na zewnątrz tysiącletni wicher muska liście, podpowiada, stada chmur biegną nad stokami, niosąc odpowiedzi, zabierając myśli.
    1 punkt
  16. szczep się niech walczą komórki i rwie się oddech w gorączce
    1 punkt
  17. Powróciła do mnie wena z wdziękiem i w swej krasie a od progu zakrzyknęła jak się masz... w tym czasie gdy pandemia nam dokucza albo z nóg powala i ściszając głos szepnęła zalejmy robala. Nie od razu zajarzyłem, o co wenie chodzi ale sobie przypomniałem, że byliśmy młodzi i to wtedy w tamtym czasie było powiedzonko choć zalejmy tego gada pod śledzika dzwonko. Wenie zwykłem nie odmawiać, więc poszliśmy w tany czas jak strumień wartko płynął robak wciąż był zalewany były jak to zwykle bywa i uboczne skutki robak sobie ciągle pływał nie stroniąc od wódki. Duet się przerodził w tryjo a gdy jeszcze kac dołączył kwartet szalał po parkiecie, choć nie zawsze zdążył potykając się o flaszki równowagę złapać chyba przyjdzie mi się podnieć miast jęzorem kłapać.
    1 punkt
  18. Nic... krzyk...płomienie na dziedzińcu Szkli się oko świata, ziemia w ogniu Czerwone aksamity otaczają już budynek To w środku dywan zajął się ogniem I rozprzestrzenił czarną burzę na zewnątrz A zaczęło się od papierosa wypalonego późną nocą w niewłaściwych palcach wydmuchana przyjemność rozkruszyła całą strukturę lichego skręta i posypał się wciąż żarzący na podłogę
    1 punkt
  19. Jestem pacyfistą, a lubię wystrzał broni nie boleję, gdy kula bliźniego postrzeli choć tylko na filmie Nie znoszę marnotrawić swego czasu co z tego, gdy zabijam go przy każdej okazji zwłaszcza, gdy cierpię Jestem pierwszy, który rozprawiałby o sensie życia o tym, jak bardzo jego brak nas niszczy a sam wciąż go szukam Uwielbiam ludzi, rozmowy i dyskusje żal mi aspołecznych, bo znam ich cierpienie ja też rzadko wychodzę Cenię naturalność a chowam się w sarkazmie którego nienawidzę Chciałbym cieszyć się jak dziecko a zgrywam dorosłego i wstydzę się niedojrzałości Jestem kosmopolitą ale nie żal mi łez przeciwników gdy przegrają z naszymi Nieostatni to pewnie paradoks każdy z nich rzuca rękawicę niespójność mi zarzucając
    1 punkt
  20. Bóg mi powiedział nie bój sie mnie ja też się mylę zdobywaj szczyty miłości laury sens życia nie bój sie grzechu on jest twoim horyzontem nie bój się swego on nawet mnie czasem uczy bo jest szczere ma okna drzwi radość słyszy Bóg powiedział ja mu uwierzyłem co mnie cieszy dlatego idąc spać modle się do niego
    1 punkt
  21. miłość to drzwi za nimi tak wiele kochanych chwil złamanych serc to czas pięknych bukietów i słów gorącej krwi usmiechów łez to coś co nigdy nie wstydzi umie pieścić noc rozumie miłość to świat w nim można sie odnaleźć lub zagubić
    1 punkt
  22. @iwonaroma Ooo... bardzo dziękuję, zaraz zmienię blagę... jak ona się przemknęła... Bardzo dziękuję za czytanie i uwagi. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  23. @Wojciech Dziękuję za czas, lekturę i komentarz. Nie będę tłumaczyła. Kiedyś na zajęciach z literatury współczesnej jedna ze studentek powiedziała profesorowi, że jej się źle czytało esej, bo autor używał zwrotów francuskich, a ona nie zna tego języka i czemu w ogóle pisarz posługuje się obcojęzycznymi słowami w tekście polskim, jej się przez to gorzej czyta. W odpowiedzi usłyszała, ze ktoś nie będzie prościej pisał, żeby jej się lepiej czytało i na tym profesor zakończył rozmowę. Nie będę tłumaczyła przesłania wiersza, bo skoro po przeczytaniu Pan go nie znalazł, to nie ma to sensu( publikuję tu wiersze, a nie autoanalizy).Być może dla Pana ten tekst nie ma żadnego przesłania i muszę to zaakceptować, a nie wmawiać Panu te przesłania na siłę aneksami do wiersza. Jeszcze raz zupełnie szczerze dziękuję za poświęcony czas, natomiast moja odpowiedź na Pana prośby może być wyłącznie taka. Pozdrawiam.
    1 punkt
  24. Niech nie ucieknie nam sprzed oczu słaba poezja niech będzie pozdrowiona Za to, że nie potrafi oszukiwać skrywać emocji i ubierać je w zbyt wyszukane słowa za to, że przelewa myśli na papier bez retuszu Kłuje w oczy i chcemy ją usunąć zasłonić przed nią oczy jak Mojżesz przed Bogiem Niech będzie pozdrowiona słaba poezja bo tylko ją zrozumieją ludzie i połączą się w solidarnym uścisku wspólnego doświadczenia
    1 punkt
  25. @Annuszka Fajnie Aniu, takie Twoje, wyrzucone na jednym oddechu. Miłego wieczoru.
    1 punkt
  26. Coś w tym jest... podoba mi się. Pozdrawiam
    1 punkt
  27. @siachna Najlepiej, gdybyś przynajmniej jednego nie miała w szkatułce, ale na sobie. Nie szkodzi, że będą się obijały i ocierały o siebie. Atmosfera zacznie się z wolna oczyszczać :)
    1 punkt
  28. odszedł zabierając z sobą lewą komorę prawą zostawił przestrzeloną dziurawa pompuje krew do mózgu tylko po to by podtrzymać świadomość że obie zawsze należały do niego ...przejdzie z czasem :)
    1 punkt
  29. Szedłem z Kościołem za rękę dopóki jego krok nie stał się niepewny, wolny jakby nie znał drogi Puściłem więc dłoń niech idzie beze mnie niech idzie przede mną Ja pójdę krok za nim gdy spadnie w przepaść fałszu, zdążę się wycofać gdy znajdzie drogę do Domu, zdążę wejść przed zamknięciem się drzwi.
    1 punkt
  30. odpoczywaj. mam nadzieję, że kiedyś wrócimy do rozmowy, jestem zwyczajnie zajęta jak Ty, czasem nie mam siły odpowiadać, jak coś przeczytam to jest super. coś za coś, mam pracę, zajęcia, naukę, Boga, upojne dni, że stroję się.
    1 punkt
  31. @Marcin Krzysica Dno głęboko, więc długo kopać trzeba... a to już jest zaleta;) Nie wiem dlaczego, ale przekonują mnie te objawy uboczne. Czekam na drugą dawkę. Tak, czy inaczej, zdrowia życzę :) i pozdrawiam oczywiście IR
    1 punkt
  32. @Michał_78 Ano właśnie... Bóg, to z nim rozmawiamy i idziemy za rękę. Dla niego odwiedzamy świątynię. Ludzie kościoła natomiast, są tylko ludźmi. Tak też należy ich traktować... Dobry wiersz. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  33. Kiedyś jednego wypaliłem, wciągnąłem za jednym wdechem całego w płuco... i sobie szybko pomyślałem, jak za każdym kolejnym będzie on płytszy i to koniec mych tytoniowych przygód;)
    1 punkt
  34. @pokojnaodwrot mi też z podobaniem...
    1 punkt
  35. @pokojnaodwrot Nieźle oddane napięcie, ale też groźna uroda ognia. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  36. 'Proroczo - wróżbiarski', mocny wiersz.... obyś się mylił. Pozdrawiam.
    1 punkt
  37. @OloBolo Tak wiem. Obydwa Twoje wiersze, potraktowałam po prostu jako jeden w dwu odsłonach. Taka kontynuacja :)
    1 punkt
  38. stoję grzecznie odstęp jest dezynfekcja maska też szybka szpila w lewe ramię daje szansę na przetrwanie cztery kąty piąty raz aplikacja pokaż twarz przyszedł koniec miałem szczęście że stanąłem w tej kolejce po co stoję nie wiem sam trochę lat już przecież mam pół europy zaliczyłem tam gdzie chciałem to już byłem wiem – zostanę zaszczepiony świat otworzy znowu bramy ale wszystko się zmieniło już nie będzie tak jak było
    1 punkt
  39. @Konrad Koper póki szczepienia nie są obowiązkowe będę się od nich migał, potem zobaczymy . Nie ma czegoś takiego moim skromnym zdaniem jak "mniejsze zło" . Jest zło albo dobro.
    1 punkt
  40. @ais Od dobra, do zła, poprzez dziwne i kręte ścieżki. Minimum słów, a wiele treści. Niezłe. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  41. To można łatwo sprawdzić opowiadając po raz kolejny tę samą historię. Kiedy mówią, że już to mówiłam, to mam pewność że słuchają :)) A tak na serio rodziców i dzieci dzieli najczęściej ponad 20 lat różnicy. Czasami robię tak jak Ty. Po prostu siadam i słucham nowinek z ich świata niby takiego jak mój, ale trochę innego i uczę się od nich, dzieci wiele potrafią nauczyć na różnych płaszczyznach. Również dobrego :)
    1 punkt
  42. Proszę to przekazać lekarzowi ducha co leczy dla samego leczenia który przepisuje najlepsze leki wiedząc, że dawka leku zbyt mała aby kurację zakończyć. Nastąpił nawrót choroby nie chcę się już u niego leczyć. Proszę o wypisanie recepty na kolejną dawkę leku nie pamiętam niestety swojego numeru cyfr za dużo On będzie wiedział Napisane: 5.05.2020
    1 punkt
  43. jej ciało to miejsce nadużyć połamała palce na próbach zliczenia – zegar tyka nieprzerwanie – jej ciało byłoby ziemią obiecaną gdyby nie dwie przepastne głuche studnie zamilcz posłuchaj jak mówią nie będziesz miał bogów przed nami krok w przód i dwa w tył – zegar tyka nieprzerwanie –
    1 punkt
  44. Jesteś powietrzem, dźwiękiem w eterze, Ziołem leczniczym, wszystkim, w co wierzę. Łagodzisz ból, co trawi mą duszę, Przynosisz deszcze, by skończyć suszę. Pomimo burzy, co niszczy plony, Jest we mnie spokój oddanej żony. Gaszę pragnienie - niczym łyk wody, Jak promień słońca w czas niepogody. Żądza porywa, jak morskie fale. Czas zatarł znaki wyryte w skale... Wszak potrzebuję, kocham Cię, jestem... W blasku księżyca i w codzienności, Twe usta szepczą słowa miłości... Czy mógłbyś zniszczyć ją jednym gestem?... Na klucz zamknąć serce?...
    1 punkt
  45. mamo ja dzisiaj dla ciebie śpiewam chociaż nie jesteś tutaj już ze mną pamiętam chwile do dziś do teraz nie wszystko owszem było jak trzeba ścieżka niejedna trudną i krętą mamo ja dzisiaj dla ciebie śpiewam ty kołysanki też chciałaś śpiewać o tym aniołku co czuwał z chęcią pamiętam chwile do dziś do teraz czasem strudzona wcześniej zasnęłaś choć dobiegały hałasy zewsząd mamo ja dzisiaj dla ciebie śpiewam wiele przepraszam musiało czekać oraz dziękuję przecież niejedno pamiętam chwile do dziś do teraz dużo by wspomnień można nazbierać śladem tęsknoty wewnątrz zapiętą mamo znów dzisiaj dla ciebie śpiewam pamiętam chwile do dziś do teraz
    1 punkt
  46. Wiersz jest również inspirowany kulturą starożytnej Grecji. Czas toczy się przez wieki, kapie kroplami sekund, w rytm uderzeń serca wciąż przed siebie goni. Kolejny ranek jaśnieje, zapowiadany Jutrzenką... ciemnieje zmrokiem i tak wciąż na nowo. Czy widzisz, co ja widzę? Rok mija czworaki, zmieniając oblicza, przebierając szaty. Wczesną wiosną postać wątła jeszcze, słaba, rośnie z wolna w siłę, jasną zieleń nosi. Z czasem pełna, zwiewna młodą, soczystą zielenią, wielobarwnym kwieciem zdobna, niesie radosną nadzieję. Mocna już, uśmiechnięta, przybiera inną postać. Krzepki młodzieniec z urodziwą twarzą. Żywiołowy, płodny, ćwierkający radością, obdziela zdrowiem, obfitością do nieprzytomności. Z wolna nabiera spokoju... bujnej matrony ciało i oblicze. Dojrzałej Wielkiej Matki życiodajne łono. Złota suknia zdobna w kłosy, grona i warzywa obleka postać. Nie kryje łagodnego uśmiechu. Później siwieje na skroniach, kurczy się ciemnością, kształty starca przybiera w szarawych łachmanach. Chwiejny krok na wichrze, czerep z włosów odarty, pomarszczone ciało i wzrok wymęczony. Kres już nadchodzi wychudzonej mary i... znów świta nadzieja, nabrzmiewa sokami. Nic się nie kończy, znowu się zaczyna cykl życiodajny. Wiedzie w tysiąclecia.
    1 punkt
  47. opuszkami palców by nie zranić myśli delikatnej jak motyle skrzydła dotykam ciszy to już tu tak lekka drżącym ciałem układam pieśń pochwalną o spokojnej nocy to już tu budzę kształt moich snów
    1 punkt
  48. - Hej, proszę pana! Zatrzymał się zdziwiony i rozejrzał wokół. - Na drzewie. Niech pan spojrzy na drzewo, jestem u góry! Podszedł bliżej. Gęste, zielone listowie, z którego dobiegał głos, nie pozwalało dojrzeć osoby, która go wołała. Podszedł więc pod sam pień drzewa i zadarł głowę do góry. Dopiero teraz dostrzegł dwie nogi zwisające z gałęzi, dziecięcą twarz spoglądająca w dół i drobną dłoń machającą mu na powitanie. - Co ty tam robisz, dziecko. Spadniesz i zrobisz sobie krzywdę — mówiąc to, spojrzał na zegarek. - Dokąd się pan tak spieszy? - Mam bardzo ważne spotkanie, nie mogę się spóźnić. Właściwie to po co mnie wołałaś? - Chciałam z kimś porozmawiać. Przechodziła tędy starsza pani, ale chyba nie słyszała, jak ją wołałam, bo poszła dalej. - Proszę cię, zejdź z tego drzewa, bo zrobisz sobie krzywdę! - Już pan to mówił. - Po co ty tam w ogóle weszłaś? - Żeby być bliżej gwiazd. - Zwariowałaś? Przecież teraz nie ma gwiazd, jest ładny słoneczny dzień. - Nic pan nie rozumie. Wy dorośli tak wszystko musicie komplikować. - Dobrze, dobrze nie mądruj się tak. Lepiej zejdź z tego drzewa, bo naprawdę nie mam czasu, spóźnię się na pociąg. - Na ten pociąg może się pan spóźnić, będzie przecież następny. - Aleś ty przemądrzała. Schodzisz, czy mam dzwonić po policję? - Nie mogę zejść, a pan może dzwonić albo wejść tu do mnie na drzewo. Jak pan chce, bo ja na razie nie zejdę. - A kiedy zejdziesz? - Zejdę, jak będzie już po wszystkim. - Co to znaczy: jak będzie już po wszystkim? Nie wiem o co ci chodzi, ale zaraz tam wyjdę do ciebie, chyba że zejdziesz sama. - Ależ proszę, niech pan tu do mnie przyjdzie, miejsca jest dużo, zmieścimy się oboje i popatrzy pan sobie na miasto. Stąd jest piękny widok. - Sama tego chciałaś — odparł mężczyzna zdejmując marynarkę. Po chwili wspinał się na drzewo. Szło mu to niezbyt sprawnie, ale o dziwo, zaczęło mu to sprawiać przyjemność. - Nie jestem przecież taki stary — pomyślał — czterdzieści lat to przecież średni wiek. W tym wieku mężczyźni robią różne dziwne rzeczy, więc dlaczego nie mogę wejść na drzewo. Tylko żeby mi ktoś walizki nie ukradł. - Ależ pan się wlecze. Pan już jest taki stary, że nie powinien pan chodzić po drzewach. - No, no. Nie pozwalaj sobie smarkulo, wcale nie jestem stary. Powoli, uważając, gdzie stawia stopy, wspinał się. Po chwil był na górze. Od dziewczynki dzieliło go tylko kilka gałęzi. - A teraz młodziutka, schodzimy powoli - usiadł niepewnie na grubej gałęzi i z lękiem spoglądał w dół. - Niech się pan nie boi. Jak już pan tu wyszedł, niech pan popatrzy na miasto, jaki piękny widok. Spojrzał i rzeczywiście, widok był piękny. Miasto położone w niewielkiej dolinie, te domy i ulice, które znał tak dobrze, teraz wyglądały nieco inaczej, jakby majestatyczniej. Wieża kościoła strzelała w niebo, bloki jakby przykucnęły, zdziwione swym wzrostem. - No rzeczywiście ładny widok, ale po co ty tu wyszłaś, możesz mi powiedzieć. - Często tu przychodzę, bo lubię to drzewo. O, pana pociąg właśnie wjeżdża na stację, widzi pan - pokazała palcem w kierunku stacji, gdzie właśnie wtaczał się pociąg. Spojrzał nerwowo na zegarek i wykrzyknął: - Cholera, to mój pociąg. Przez ciebie się spóźniłem na bardzo ważne spotkanie. - E tam. Może nie aż tak ważne, jak się panu wydaje. - Co ty możesz o tym wiedzieć. Schodzimy na dół i to szybko. Może jeszcze uda mi się dogonić ten pociąg. Chodź szybko. - Kiedy mnie tu dobrze i nie chce nigdzie stąd iść. - Słuchaj, jak ty masz w ogóle na imię? - Róża, a pan? - Marek. Słuchaj Różo, skończmy tę zabawę i zejdźmy już na dół. - Ależ to nie jest żadna zabawa. Panu się tak wydaje, ale później pan to wszystko zrozumie. - Dobra, nie wiem o co ci chodzi, i pytam po raz ostatni, schodzisz, czy mam ci pomóc. - Nigdzie się stąd nie ruszam, a panu radzę to samo. Zdenerwowany Marek wstał, postawił stopę na sąsiedniej gałęzi i powoli przeniósł na nią ciężar ciała. W tej chwili usłyszał trzask i poczuł, jak spada. Zdążył jeszcze pomyśleć, że teraz to już na pewno nie zdąży na pociąg. ☆☆☆ Powoli otworzył oczy i zamiast spodziewanej zieleni drzewa i błękitnego nieba ujrzał biały sufit. Przy łóżku siedziała Weronika, jego żona. - Gdzie ja jestem? - W szpitalu. Miałeś wypadek. - Jaki wypadek? - No właśnie. Czy możesz mi wytłumaczyć, co ty robiłeś na tamtym drzewie? Przecież szedłeś na pociąg, a nie, żeby się wspinać po drzewach. Z drugiej strony to dobrze, że nie pojechałeś tamtym pociągiem, bo mogłoby być dużo gorzej. Gdybyś do niego wsiadł i zajął miejsce, które miałeś wykupione, prawdopodobnie już by cię nie było. Pociąg się wykoleił i zginęło wiele osób. - O czym ty mówisz? - O katastrofie kolejowej pociągu, którym miałeś jechać, ale nie wiadomo czemu zamiast tego wspiąłeś się na drzewo i z niego spadłeś, łamiąc sobie rękę. - A co z dziewczynką? - Z jaką dziewczynką? Tam nie było żadnej dziewczynki. - Kto mnie znalazł, kto powiadomił pogotowie w takim razie? - Jakaś starsza kobieta przechodziła tamtędy i cię znalazła. Chyba to ona zawiadomiła pogotowie. ☆☆☆ Kilka tygodni później, biznesmen Marek udał się pod drzewo, na którym spotkał Różę, licząc na to, że znów ją tam zobaczy, lecz tylko ptaki śpiewały skryte wśród gałęzi. Przewiesił aparat przez ramię i powoli zaczął się wspinać, aż do tego miejsca, gdzie ostatnio spotkał dziewczynkę. Spędził tam kilka godzin, zrobił wiele zdjęć miasta i podjął ważną decyzję. Nadszedł czas, aby zwolnić tryb życia. Osiągnął już wiele, ma stabilizację finansową i tak naprawdę był już zmęczony tą ciągłą gonitwą, pogonią za uciekającym królikiem, za mamoną. Czas na zmiany. ☆☆☆ Napisał do mnie kilka dni temu z prośbą o pomoc, dlatego zamieszczam ten tekst na moim profilu. Poszukiwał Róży przez kilka miesięcy, lecz nadaremno. Dopiero przygotowując się do wyjazdu do Gruzji, natknął się przez przypadek na historię Róży. Planował podróż pociągiem z rodzinnego miasta, aż do stolicy Gruzji, Tbilisi i napisanie książki z opisami historii stacji kolejowych, znajdujących się na trasie, oraz własnymi fotografiami. W tym celu wertował internet w poszukiwaniu informacji. Zaczynając od rodzinnego miasta, przeczytał o 10-letniej dziewczynce, Róży, która zginęła na torach, ratując dziecko, które bawiąc się w berka, spadło z peronu. Róża, widząc nadjeżdżający pociąg, nie zastanawiając się ani chwili, skoczyła na ratunek. Zdążyła złapać dziecko, odepchnąć je na bok, tym samym ratując mu życie, lecz sama zginęła pod kołami pociągu. Ta historia wydarzyła się w 1962 roku. Teraz dopiero sobie przypomniał, że ta dziewczynka spotkana na drzewie, była ubrana w sukienkę jakby z innej epoki. Teraz próbujemy odszukać rodziny zapomnianej bohaterki. Może ktoś coś wie? Tymczasem szykujemy się do wyjazdu. Jutro zaczynamy podróż do Gruzji.
    1 punkt
  49. dobranoc. nim odejdę, zasypię struchlenia, wynajdę odpowiednie dla ciszy zacisze i bosa tobie podam do rąk odkupienie. nim w ziemię spadnę, z duszą bez nut się rozpiszę, roztańczę w znośne echo, pogłaszczę pogłosem. za mało mam obrazów, a lat nie wybieli dobra noc. powiem jutro, bo dzisiaj też bose - znalazło złoty środek bez końca dni. nie licz, nie szukaj mimochodów, mgnień oka, przymrużeń. przywołam serce z dłoni, przed wiekiem schowane na darmo. pusta droga za dnia, cień wydłuży i w dobrą noc zabierze. już stopy odziane. (10.11.2012)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...