Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.11.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
żyję codziennością własnego zdania nie studiuję prawdy uznawanej za objawioną nie przyjmuję za pewne wywodów ekspertów rozmyślam o tym co możliwe bo nawet najdziwniejsze rzeczy mają swoje argumenty zmiany przyjmuję stopniowo potrzebuję czasu6 punktów
-
Jednak Moje jak woda, chociaż wciąż nie potrafię pływać, twoje jak skała rodząca, skała zielona i żywa. Moje jak palce ślepca, głodne i zalęknione, twoje jak pięść zaciśnięta, jak ostrze i chłodny płomień. Moje w podartych chmurach buja ptakiem niebieskim, gdy twoje woli akurat z ziemi zapatrzeć się w błękit. Moje co noc się kończy, w twoim światło dnia mieszka, a jednak wspólny mianownik znalazły nasze dwa serca.5 punktów
-
Nie zasypiaj... wierszokleto, pojednaj się z ołówkiem i pisz, bo nasze życie ktoś próbuje rozegrać za nas. W sieci śnięte rekiny walczą o odłamki władztwa, a ja głupia zerkam na to, na co nie powinnam. Poprawiam koślawe wiersze, kiedy tylko mogę prostuję własne. Zakręty na poboczu, potykam się o sumienia, które lawiną kłamstw schodzą w dół i myślę, co jeszcze może mnie zaskoczyć. Może to, że wieczorami przestawiam łóżko, gdy w prostokącie okna pojawia się księżyc. Rozdzielam monologi na pół, bo tak łatwiej przywołać wróżki tkające ciszę na dobranoc. listopad, 20204 punkty
-
Wiesz, uwielbiam góry, ich spokój i tę ciszę, uwielbiam się zachwycać gdy mądrość ich usłyszę. I wtedy gdy się gwiazdy zejdą i gdy słońce się obnaży lubię usiąść wśród kamieni patrząc w górskie krajobrazy. Czuć na twarzy chłód poranka, jak wzrok sięga patrząc w chmury, usiąść w cieniu starej sosny, mówiąc "Wiesz, uwielbiam góry..."4 punkty
-
łzy pocieszycielki gęsiego i truchtem biegną niestrudzone tam gdzie myśli smutne każda jest samotna gdy się w oku kręci lecz wspólnie obmyją czym się duch zaśmiecił jakże ich nie kochać kiedy najwierniejsze szóstym zmysłem czują które tulić wiersze4 punkty
-
tęsknię za sobą kiedy jestem smutna tęsknię za swoją radością przeżywania bez zakłóceń kiedy jestem smutna jestem pamięcią kiedy cierpię nie ma Mnie wcale3 punkty
-
nie wstydzi sie zapominania o tym lub tamtym nie wstydzi go słuch już nie ten co kiedyś nie wstydzi wzrok który mija znajome mu twarze nie wstydzi się życia która zaczęło lekko wyprzedzać bo wie że starość to inna bajka która też cieszy nie zamyka drzwi dni upiększa tak mu bliskie3 punkty
-
gdy oczy zmęczony przymykasz wieczorem a sen znowu zapomniał przyjść bo zrzędzeniem losu znękany po prostu w długą wyruszył jak w dym i został pod lasem więc mówisz nie zasnę chono lulu za chiny za nic wtedy kochany nim noc oczy ćmami okryje przejdź ze mną na ty bo razem jest raźniej i bardziej jest razem zasypiać marzyć i żyć3 punkty
-
A zatem przyjdzie nam znów umierać i Znowu pogrzebać nam przyjdzie praw ? I zamiast żniw puste nam plewy zbierać, I patrzyć na próżne ptaków gniazda traw ? A więc do szturmu dzwon znów zbudzi Młodości, co z życia złożą krwawy dar ? Znów gdzieś ktoś nam rycerza wskrzesi, Który usypie z herosów nowy stos i wał ? A więc znowu nam przyjdzie łzę uronić, Nad grobem gdzie białe lilie leżą w pęk ? A więc znów kolejny nam raz przesłonić Mrok światłem, co znosi każdy cień i lęk? I znów nam mozolnie piętra wznosić, by Wśród drwin, pogardy liczyć każdy krok ? Nie licząc lat jak siewca trwać i prosić, i Wierzyć, że drzewa puszczą żywny sok ? Trzeba uparcie sypać popiół w prochy i Z martwych popiersi liryk ścierać pył ? I wbijać w pamięć następne puste strofy, By płomyk buntu wzniecić, by w nas tlił ? Nie dziw się, że w bitwie życiem szczodry Na słów prawdziwych ktoś zapragnie lec, Wiesz wtedy, że wiersz naprawdę dobry, A Ona nie zginęła, nie zginie i ciągle jest. YouTube - wersja dla leniuchów3 punkty
-
ptaki czarną wstęgą przepasały niebo wiążąc koniec z końcem deszczu z mokrą głową aż po horyzonty rozmyte i ciasne myśli smętnomokre bębnią szarugą w powieki listopad deszczy we mnie dosłotnie mam dość zbiera mi się na burzę2 punkty
-
Za nieba błękity i róże w pąsach zaszczyty za pianę po piwie na wąsach szczęścia uśmiechy jesienie łzawe książki od dechy do dechy ciekawe słońca promienie zacny stary trunek za ,,Rolling kamienie" i pierwszy gatunek za bory i góry strumienie jeziora zaranne wstawanie współspanie z wieczora za ubaw po pachy i lód zimą śliski za szachy i za to że czeka ktoś bliski ceratę w kwiaty na kuchennym blacie za szaty zaświaty i fusy w herbacie za słony smak soli i w oknie zasłony za serce co woli do dzieci do żony za piasek na plaży rydze i kanie prawdę co waży więcej niźli łganie za Boga wiarę że gdzieś tam w niebiosach od czasów prastarych na wzór Hefajstosa nowy dzień kuje2 punkty
-
Paryż paryż akordeon na dnie Sekwany już nie może z siebie wydobyć żadnego dźwięku a duchy Bastylii na Polach Elizejskich rozpętały pożogę tradycja islamu zabrania malowania ludzi co w obecnej chwili mąci obraz świata a bez punktu odniesienia trudno odnaleźć podobieństwo pastele jak dzieci toną w Morzu Śródziemnym wszystko wrze aż gołębie podrywają się do lotu odkrywając lej po bombie na moim podwórku nie wiem czy istnieje dobre rozwiązanie kiedy wszyscy czują zapach krwi to byłoby niegodne w ramionach gilotyny stracić głowę2 punkty
-
po co nam to wszystko komu ma to służyć i tak będziemy mieszkać w jednym kraju kto serwuje prawdę kto nas okłamuje w pustych obietnicach niespełnionych marzeń głos ulicy krzyczy ojczyznę czas zmieniać nie popierasz głupcze już jesteś wyklęty farby czy petardy nie widać różnicy brunatna falanga tłum obrońców tęczy jaka wolność słowa jaka tolerancja szukasz trzeciej drogi zostajesz opluty masz się opowiedzieć która racja lepsza nie chcesz tego zrobić kończysz jak mamuty2 punkty
-
Dziś wcale nie chce mi się wychodzić - przewietrzyć rzeczywistości. To tylko nudne, przewidywalne pudełko, upchnięte w lofcie, gdzie powstają kolaże z przygody Dotykasz mnie pyłem gwiazd - w pośpiechu zabranym z wczorajszej nocy Myślę: jesteśmy w dobrym punkcie - bez zaczepienia i bez pomocy Nauczmy się czegoś: białe jest czarnym, a czarne białym Wady budują nas bardziej, deprawuje - tak zwane bycie "doskonałym" Za zasłoną późnej jesieni i z chronometrem liści - ponownie kosztujesz budyniu moich trzęsących się kiści Z ołowiu te kilogramy... Czy mam się z tego oczyścić? Malutkie kamienniczki - pastisz kolorów i gestów, sztyletów, skarg nieubranych, opatulonych szelestów Tak mieszka nasze życie Krząta się w małych domkach Bywa, że w amfiteatrach, bastionach... Tam - miota się w skromnych podomkach. Choć nadal chcemy zdobywać Nie chcemy oblec się w stratę Ludzie!!! Dziś świat czeka na wykupienie!!! ... Gdzie jest ważności data?!2 punkty
-
jestem uzależnionym nie boli mnie to nie wstydzi ten nawyk mnie cieszy kłaniam się mu co dzień co noc uzależniony od życia to fakt który jest mi bliski na pewno nie będę się z tego leczył wręcz przeciwnie przecież to on ciepłym wiatrem zachodem mgłą i sadem poproszę innych by ten nałóg docenili odkryli w nim sens2 punkty
-
1. Pitagolas półnagie myśli nędznie odziane sprzedawał wszystkim półdarmo prawie 2.1.Sofoklec (wierszyk ubezdźwięczniony) mądry jak sofa pseudo-filosof klecił mandrony gdy ruszył głową *mandrony - "mądre" androny 2.2. Sowokles (wersja udźwięczniona) gdy dziób otwiera każdy zamiera inaczej gleba 3. Barystoteles same mądrości wpadały do głowy gdy wlewał do niej olej wyskokowy 4. Platfon wtem go oświeciło więc po dziś dzień goni cień za cienia cieniem w jaskini z urojeń1 punkt
-
Proszę o zrozumienie poziomu absurdu tego tekstu. Rodzaj uzewnętrznienia emocji, które zagrały na mnie tej nocy. Zatem Cassiopeia A - najpiękniejsza pozostałość po supernowej, największe zaraz po słońcu źródło energii, jeden z najlepszych aczkolwiek nieukończonych przeze mnie utworów, który do dziś męczy mnie dniami i nocami, taka zadra w palcu, która boli wtedy....no właśnie - niech zatem zastąpi tutaj szerokopojęte wszystko zwane kosmosem. Nawet dalej, Dlaczego nie kosmos? Zbyt tam chłodno. Czemu właśnie Cassio? - cóż - sama nazwa ocieka romantyzmem...Kiedy pierwszy raz jako chudy, blondwłosy, wystraszony, nieuzbrojony w zasadzie w nic, nękany przez ogłupiałą większość dzieciak, musiałem stanąć na przeciw innemu gówniarzowi, który chciał zrobić mi krzywdę nie zdawałem sobie sprawy z tego, że cios który przyjąłem na kościsty policzek tego dnia, wróci ze zdwojoną siłą do tego kto go zadał. Dwa tygodnie później chłopak miał jakieś złamanie, miałem trochę spokoju.28 lat życia, w którym praktycznie za każdym razem musiałem wkupić się czymś w czyjeś łaski nauczyły mnie bycia elastycznym. Nienawidzę wchodzić w dupę, to nie to. Na szacunek musiałem zasłużyć, teraz to już nie ma dla mnie znaczenia, ale nie w tym rzecz. Zmieńmy nieco klimat...Zawsze fajnie było walnąć kielicha z przyjaciółmi. Kiedy tych zabrakło, fajnie było walnąć kielicha na skype, czasem przez telefon, czasem przez sms. Kiedy było smutno i nędznie, powietrze nosiło smak pogardy i porażki, zagubienie dopadało cię w tym pojebanym mieście na rogu kamienicy i kazało oddać drobne, kiedy brakło pory w której najbliżsi odbierali, kiedy brakło sił by mówić, a następnie słów by opowiedzieć, kiedy brakło ciepła a sam zapadałeś się pod siebie nie zdając sobie sprawy z tego, że to nie jest normalny rytuał rozpaczy, kiedy muzyka nawet patrząc na ciebie odwracała się na pięcie i wpadała do pierwszego lepszego tramwaju - zostałeś sam. Sam, kurewsko sam, a ta podstępna istota zaczynała podchodzić od tyłu i kreślić nożem szlaczki na plecach - wtedy się zaczęło. Postanowiłem się wyżyć za swoje porażki, tak totalnie. Wziąłem ogromny, największy jak był w sklepie przycisk astralny z napisem "Ty Kurwo, Ty" - cóż wybór nie był zbyt duży - były też "jebać biede", "jebać Policje", "jebać ŁKS" "jebać wszystko" lub "Dagmara z Polesia _numer_telefonu" to coś tam cośtam" (btw podobno najpopularniejsze ostatnio mocne wyzwisko w polskim języku to Ty kurwo, Ty - no wybitne^^) i stanąłem tam, wkurwiony jak nigdy dotąd, pijany, brudny od łez na środku zapijaczonego, zpatolonego 6 sierpnia, padał śnieg, tramwaje rozpaczliwie skrzypiały gdzieś w oddali, ktoś kogoś obok gwałcił, ten sztyletował jakąś inną "mordeczkę", z nieba spadały rozpalone, płonące brykiety, z okien kamienic niósł się lament i płacz bitych kobiet i ich dzieci, w jedynce leciał drozda, PO doszło do władzy, komuś wybuchł piec z gazem, przede mną leżał nagi człowiek, wciągający śnieg - delikatnie przesadził - a ja ciągnąłem na sznurze od Zielonej tej wykurwiście wielki jak tramwaj - przycisk - i kiedy już byłem na miejscu, zastawiłem odpowiednio ruch - nagle - żul odpalający papierosa pstryknął w zgrabiałe palce - stop - światek popatrzył na mnie przez tą chwilę jak na Foresta Gumpa popierdalającego w dwie strony kontynentu - muzyka ucichła, zaćpani ludzie wyszli na chwilę ze smartShopów, inni z Żabek pijani, jeszcze inni przestali trzaskać swoje kobiety po twarzy - wszyscy patrzyli przez tą chwilę tylko na mnie... Z całych sił rzuciłem się całym sobą aby odpalić to cacko. Z ziemi do nieba wystrzelił przeogromny różnobarwny napis "a chuj wam wszystkim w dupę", zaraz po nim poszybowały wszystkie synonimy słów "nie szanować", kutasy, hwdpki, łksy i inne symbole nienawiści. Przez chwilę stałem tak zaskoczony tym co się stało. Obejrzałem się i popatrzyłem na wykwintną publikę dokoła mnie, byłem nieco zmieszany - ja? - powiedziałem sobie, chłopak z S.....który oglądał ze swoim psem spadające gwiazdy, ten sam który sam nauczył rozkochał w sobie muzykę, ten sam - nieugięty, honorowy, uczciwy, gardzący fałszem? - To ja?Ludzie zaczęli szaleć z radości....taki sylwester czystej nienawiści wypełnił tej nocy niebo nad Łodzią. Jeden jegomość niewiele myśląc ściągnął panience spodnie, tej samej, którą przed minutą okładał łokciami po twarzy i i zaczął ją mocno posuwać od tyłu, kolega obok z impetem wskoczył na elegancką panią w wieku średnim, która nieszczęśliwie przechodziła z parasolem od Gucciego tą częścią Piotrkowskiej, kierowca tramwaju z Zielonej, który lubił wpaść do Futurysty na pijane małolatki po fecie kiedy żona już spała dostrzegł całą sytuację, zatrzymał tramwaj przed przystankiem, z uśmiechem na ustach i dzikim okrzykiem półobrotem pozbawił znienawidzonej pasażerki - Pani Jadzi, - szczęki i oka, i czym prędzej pobiegł ku nam wymachując przy tym rękami jak dziecko, wyrywał na bilety miesięczne #spryciarz. Płonące brykiety zamieniły się w deszcz syntetycznych narkotyków, panie krzyczące przed chwilą z pobliskich kamienic krzyczały dalej, jednak z ich gardeł zdało się czuć bardziej rozkosz niźli rozpacz, i pewnie przypadkiem, ale pierwszy raz wtedy zauważyłem właściciela restauracji Ramzes roześmianego...Blondynka, która stała koło mnie przypatrując się do tej pory całej sytuacji lekko zataczając się na swojej zdartej balerince zdjęła pikowaną kurtkę Zary, zsunęła legginsy do połowy odsłaniając solaryjną dupę rzuciła papierosa w śnieg - podeszła do mnie - i szepnęła mi na ucho "nic już nie musisz mówić, majtek i tak nie miałam, tylko kup mi potem browara chociaż nie" i chwyciła mnie za rękę ciągnąc w kierunku skwerku. Kiedy tak szedłem nie do końca wiedząc co robię spojrzałem raz jeszcze w niebo - ujrzałem tam siebie...moje zdjęcie, nieco leciwe - ale było tam obok, kurew, kutasów i innych hejtów....zatrzymałem się - ale tylko na chwilę i poszedłem w pijaną blondynką na skwerek. Było tak jak chciałem, bezimiennie, szybko , mocno, bezczelnie, dobrze całowała do chwili w której zaczynała wymiotować na karmnik dla ptaków zawieszony między prętami bramy. Przez chwilę przeleciało mi przez głowę pojęcie godności...wystarczyło obejrzeć się przez ramię, rozpłynęło się niczym dym - i tak, kupiłem jej tego browara na koniec kiedy siedziała z pijanym uśmiechem ze ściągniętymi do połowy legginsami szukając papierosów w w brudnej kurtce. "Ej - a może kurwa byś zadzwonił do mnie? co? - "kiedy" - spytałem. "No nie wiem, kurwa jutro, pojutrze, mordo co to za pytanie" - "To może pojutrze?" - odpowiedziałem i zanim zdążyła wypuścić dym z papierosa ja już byłem dalej, znacznie dalej. Spierdalałem stamtąd biegiem, mocniej, jak najdalej - ja pierdole - co ja zrobiłem, kim ja się stałem - dafuq man - znienawidziłem siebie jeszcze zanim dobiegłem do 6ki. W rytm tramwaju jęczącego na torach rytmicznie wracałem do domu, milczałem. Ja i moje myśli. Ślina była dziwnie kwaśna, chciałem pluć pod nogi. Treść żołądka podeszła mi do gardła, nie wytrzymałem - otworzyłem okno w ostatniej sekundzie i zwymiotowałem czymś czarnym na taksówkę. - Dobrze ci tak złotówo - pomyślałem, nagle ktoś wkroczył na tory, tramwaj gwałtowanie przyhamował a ja poleciałem prosto na zarzyganego jegomościa o woni śledzia zmiksowanego z denaturatem przybijając mu głową pieczątkę na kamizelce.Co dalej? Co ja zrobiłem? Podobało mi się, lecz nie do końca. To taki rodzaj uwielbienia, który trwa tylko chwilę....zaraz potem, kiedy dostałem w ryj od ziomeczków za brak fajka dla "czeciego" kolegi na przystanku Park Śledzia, zaczęło do mnie docierać co się dzieje. Wtedy jeszcze łudziłem się, że miałem pecha zwyczajnie, ale kiedy na Franciszkowskiej wysiadając z tramwaju straciłem równowagę i wybiłem sobie dwa zęby, a dziewczyna, która była nawet z nami na 6 sierpnia doznała samozapłonu wysadzając cały drugi przedział w powietrze zacząłem się bać siły z którą zagrałem z nieczystą grę....1 punkt
-
graphics CC0 Gdy zmrok utuli promenadę ulicznik księżyc błyśnie szpadą i w oczu twoich mgle Zabluźni gen, rozpięty żakiet ja srebrny kwant. ty osa w pasie tak mizdrzyć się? a fe! Będziemy szli wtuleni w siebie z łuny pąsowy nieba grzebień we włosy wplecie się Loków zamszowych liberia brązu otuli gwiazdy zamknie w kontur tu; cuda czyni zmierzch Jak mogłaś moje serce skarcić? z wiatrem pożądań biedne walczy wikłane w dziką grę Spójrz; ciemna brama. skręćmy szybko sweter się ciągnie długą nitką nieważne; rozpruł się… Piano na forte. prędko głośno gdzieś drzewa pachą czuć błogostan zaczynasz lekko mdleć Różowe usta puszczają jady w warg mych tunele pełne żenady w lepką się wplatam sieć Zerkasz mi w oczy. ja się gorszę całkiem przypadkiem targam gorset ciut; dyskontując pierś 31 sierpień 2016 r ——1 punkt
-
Północnica. Raz widziałem, słowo daję - to najpewniej było z rana, patrząc na mnie tak przejęcie, tak patrzyła, taka sama, lubię kiedy patrzy tak, że, wiem, że nie wie, że ja patrzę, czasem - zdarzy mi się , że i sam się zapatrzę... rzuca okiem wtedy - miną dusi, czasem pląs niezgrabny dłonią zdradzi... coś ma w sobie - musi... Wzrokiem bram otwiera setki, słowem ludzi studzi, krzykiem noc rozerwie czasem, wrzaskiem czasem budzi, Czasu w dłoniach swych wskazówki ściska, łzą oliwi stare bramy, nocą rzuca się z urwiska, znów jest sobą, znów to na nic.... Raz widziałem słowo daję, kiedy jeszcze jej nie znałem, szaleństw ścianę raz zburzyła, wcale po tym nie sprzątając. Marzeń sennych w pustych ścianach, trafi świetlić hologramy, dzikim gestem rzuca w niebo, raz widziałem to nad ranem... Gdy całuje - stygnie woda, parą kosmos się wypełnia, zapach wszelką myśl wywraca, zmysły kradnie niczym pełnia, raz widziałem - słowo daję, może jestem już szalony, ale było to nad ranem, gdy raz stałem tuż koło niej.1 punkt
-
Idzie jesień, złotość niesie. Gałęziami mocno trzęsie. W żółcie, brązy i czerwienie Pozamienia nam zielenie. Powiewami, porywami, Słońcem, deszczem, kolorami. Chłodem, ciepłem atakuje. Zanim zima lodem skuje. Lasy łąki i ogrody Doczekały się nagrody. Morza kwiatów i owoców Warzyw, nasion...z nich potomków. Unurzajmy się po szyję, Zanim biel kolory skryje. W te zapachy, barwy słotę. Utaplajmy się jej błotem. I... pozwólmy sobie przy tym, Choć przez chwilę być bogatym. Dajmy się obsypać złotem. I nie martwmy się co potem!1 punkt
-
gdy nic nie układa się pomyślnie i przeżywam złe chwile mam swoje miasta schronienia Muzyka i Poezja jedno na północy na południu drugie uciekam tam przed zgiełkliwą rzeczywistością która wyciąga po mnie zachłanne ręce chcąc wymierzyć sprawiedliwość1 punkt
-
1 punkt
-
w duchowych opowiastkach strażą biali bogowie bez odwrotu zaprzysiężony ciałem zroszonym lepkim gorąco wplecionym bez ciebie wlokę dni targa samotna noc ukrytego choćby w kamieniu ogniem wyszeptam przebłagam wyciem sykiem dreszczem pokos my1 punkt
-
Są we mnie dwie odrębne siły, A żadna z nich nie jest pozytywna, Obie najchętniej by mnie zabiły I obie wstydzą się do tego przyznać. I nienawidzę się za ten dualizm, Za brak decyzji przez paniczny lęk, Za to, że kiedy wszystko się wali, Dla mnie nigdy nie jest dostatecznie źle. Choć nic nie przeraża mnie tak jak ogień Od lat pozwalam innym się podpalać, Wciąż bezsensownie wmawiając sobie: "Jest dokładnie tak, jak bym tego chciała".1 punkt
-
podejmowanie ważnych decyzji jest bardzo trudne i wcale się nie dziwię, że się boisz pozdrawiam.1 punkt
-
kamień również kruchy gdyż któraś kropla rozkruszy nie jest niczyim narzędziem dopóki się jego nie ruszy również przemówić może chociaż nie ma języka ale w czyjś rękach to bomba która tyka raczej nie widzi nie słyszy a jednak kamieniem przemawia niestety w rękach wyznawcy kobietę życia pozbawia a to tylko rzecz martwa która nie ma duszy ale jaki zbrodniczy tylko kto pierwszy nim rzuci1 punkt
-
Pan kamieniarz, ten z Kairu na śniadanie miskę żwiru z mielonym boksytem zjadał z apetytem gdy powracał z gór Pamiru.1 punkt
-
Nic dziwnego jestem mikry szaro blady, brak mi ikry nie rozpycham się łokciami nie szafuję sloganami ciężko mnie wyłowić z tłumu jedno pewne, że rozumu stwórca mi nie pożałował więc nie będę się promował a do Ciebie propozycja Twoja sława i pozycja tu na forum jasno świeci zazdraszczają jej poeci ja nie wjeżdżam na ambicję lecz ponawiam propozycję pisz tak dalej tylko częściej czytać Ciebie to jest szczęście. Serdecznie pozdrawiam:)1 punkt
-
@Wieslaw_J._Korzeniowski Tylko Ona, Wiesławie. Dziękuję i pozdrawiam. ☺️ @Nata_Kruk Tak, Natko. Zawsze w pamięci... Serdecznie pozdrawiam ☺️1 punkt
-
A nie taki był zamysł. Miałam tu na myśli bycie przedłużeniem deszczu, tych kropel :) jak dziecko bawienie się nim, bo przecież można się ustawiać w różnych stanach kiedy pada, od smutku, nudy, złości aż po zwyczajną radość, kołysanie, przecież deszcz tak fajnie kołysze do snu, prawie jak odkurzacz :) Dzięki, ja też lubię do twojej twórczości zaglądać. Pozdrawiam :)1 punkt
-
graphics CC0 To jest ballada o talerzu kobalt z glazurą może miśnieński talerz jak talerz przyznać należy pewnie złocony albo niebieski. Biedny raz widział [chcesz to uwierzysz] jak newralgicznie dobyli broni pan no i pani - z miasta Żuromin! To była drama zajeb..ta pani baristka a pan artysta. Talerz złocony albo niebieski jaśniał i błyszczał nigdy nie struty z wzorzystych znaczków autoramentów. pysznie podkuty. Przez wzgląd na prestiż chylmy mu czoła jakie miał ego i tyle wdzięku w hurcie nie znalazł więc amatora. Pani kupiła talerz do zupy czasem i jedli w talerzu mięso... Talerz to znosił - zero cykora nie miał ci boski - nic z promotora dobra porcelanowa szkoła dostojnej buty. Jedynobóstwo i kult okręgu stał niczym posąg -na cokole- w zacnej rodzinie inteligentów a z czasem już na stole. Siła tajemna no i aniela mówili: jaki piękny talerz wzorki na buźce od Böttgera tak sobie talerz przyjednał parę. Egocentrysta i snobo-danser czciły go sztućce niepokupne i te bez logo i te pod transfer. Łyżki widelce noże okrutne te na wesela i bale huczne ot posrebrzane a nawet sztuczne talerz był dla nich mega birbantem. Niepomywalność niewycieralność niepodważalny autorytaryzm... Gdy go nie znałeś to byłeś nikim dla tej szczęśliwej pary. Aż w końcu przyszło otrzeźwienie przy pierwszej kłótni tego małżeństwa święci Anieli – Boże niebieski pani rzuciła w pana talerzem to finał talerzowej klęski. Cepelia perfum - Pan to Walewski więc porcelany kanonada! Potłukli talerz w dniu jej imienin pani do pana krzyczy: ZDRADA! a pan się z drugą ożeni! —1 punkt
-
W zaczarowanym lesie jest 550 stokrotek i 690 bławatków a na Marsie zimno i ciemno stawiam krok za krokiem nad przepaścią ile jeszcze kroków zostało do złotej łodzi Argo czy zdobędę złote runo? Argonauci piją piwo i Różanopalca Eos tka srebrne arrasy o świcie kwadryki i logarytmy kłaniają się w pas!1 punkt
-
1 punkt
-
rusałki nad brzegiem rusałki pluskały się w wodzie nie oszczędzał nasz stwórca nic na ich urodzie rybak co za nimi na ploso wypłynął dziwnym trafem tak jakoś rozkosznie zaginął1 punkt
-
1 punkt
-
@Nelson Początek ciekawy. Myślałem, że będzie lekcja patriotyzmu. Tak Polski nie zmienisz. Polecam komercyjny przekaz z drugiej strony naszego morza. Albo walczymy albo jęczymy. Wybieram wariant pierwszy. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
No proszę :) od szczegółu do ogółu :) I przy tym wiele ciekawych wątków pobocznych :) Pozdrowienia1 punkt
-
oj tam zawrcisz w głowie, porzucisz, ja jednak wolę odwzajemniać wspaniałe uczucia tuląc się.1 punkt
-
@duszka Pozwolilem sobie przerobić Twoj wiersz: po zachodzie przyjdzie wschód a jeśli nie dla ciebie to sam będziesz promieniem i słońce będzie większe w tobie Pozdrawiam i sercem nadrabiam! :-))))1 punkt
-
Kochana jesteś, Nato :) Z serca Ci dziękuję i pozdrawiam :) @Joachim Burbank@tetu serdecznie Wam dziękuję i pozdrawiam :) :)1 punkt
-
1 punkt
-
Od musicalu, po krople deszczu, a w każdej.. ona.. Dlaczego nie.. Deszczowa piosenka.. to kultowy musical. Też go lubię. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
@Dawid Rzeszutek Przeczytałam wiersz kilka razy, starałam zrozumieć, było ciężko - ale się zawzięłam:) Nie pragnę twoich skrytych dukatów W cieniu majtek wypranych z bliskości (????) Gdy strzałami cienkich jak nić batów Wchodzę w ciasną szczelinę bezlitości (szczelina bezlitości???) Portfele w gwiazd świetle są zbyt pełne Dziwki niszczą w nich serca kochanek (dziwki niszczą w portfelach serca kochanek?) A bębny przebiły dno strzałą zbyt celnie (jakie dno przebiły bębny?) I gwóźdź w wieko wbił mi złoty poranek (trudno mi sobie wyobrazić, jak może poranek wbić gwóźdź?) Gdybym krzyżem leżał lub nawet wisiał Nietoperze rozdziewiczyłyby go echem (kogo rozdziewiczyłyby nietoperze?) A gotycki ich taniec sen w mózgu zapisał I ksiądz zabiłby mnie zimnym śmiechem Nie tracę pamięci dób i nadziei kulawej (???) Że nogi przywiodą znowu w otchłanie Do tej modlitwy gromu jednej i prawej (nie rozumiem, choć się staram) Której tyś nie nauczył mnie mój Panie Już życie wrzeszczy i skrzeczy, by uciec Z serca, które kochać już jak nie pamięta Wbito gwóźdź wczoraj, a dzisiaj też kolec Już tylko alkohol po wątrobie się pałęta Wzorkiem mierzę trumnę tą mi bliższą Wkładam buty czarne i wypolerowane Bo śmierć ma dla mnie wartość wyższą (od czego?) A oczy w orgazmach mam już skąpane Pozdrawiam:)1 punkt
-
Kółka na wodzie... rysowane kroplami łez, powinny bardzo dużo podpowiedzieć, temu, który... Mnie się podoba Twoje wierszowanie. Pozdrawiam.1 punkt
-
Opal ... bym pominęła Twój komentarz... oczywiście, możesz zwracać się do mnie, Natko, ja także lubię to imię. W treści odnalazłaś strumień myśli, fajnie i.. cząstkę, którą 'kupujesz w ciemno', cieszę się, choć taki 'zakup' bywa ryzykowny.. ;) ps. nic nie rozumiem, edytowałam poprzednie odpowiedzi, a wskoczyło, jako nowe. Pozdrawiam Cię. Bogadnie Brzózka.. dziękuję za punkcik1 punkt
-
Sympatyczna treść i oddająca hołd babci Sabinie. Musiała być ważną osobą dla Ciebie. Pamiętam moją, i będę pamiętać, dopóki nie stracę pamięci..;) Pozdrawiam.1 punkt
-
Podziały były, są i będą, tylko pytanie, kto się przyczynił najbardziej do rozkołysania tej łódki, akurat teraz? Pozdrawiam1 punkt
-
Ja szczęścia nie zmieniam niech trwa we mnie wiecznie bo raz osiągnięte nie cofa się wstecznie galopem do przodu się też nie wyrywa podąża wraz ze mną z nim dusza poczciwa i jakby nie patrzeć to gramy w tercecie i dobrze jest nam z tym w rozpasanym świecie. Serdecznie pozdrawiam:)1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne