Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.11.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. ostatni takt światła osuwa się wydłużonym dźwiękiem a ja zahipnotyzowana wspinam się na palce by dotknąć twojej melodii drżę badając czubkiem języka czułe miejsce po słowie kocham i nie mogę się doczekać kiedy wygramy z naszego nieba kolejne wieczności
    6 punktów
  2. jesienne wieczory podchodzą za blisko do oczu zaglądają w zakamarki duszy wywołując po imieniu lęki a później rzucają na pastwę nocy
    4 punkty
  3. Lubię Obi i Castoramę* tę spokojną atmosferę elementów gotowych do tworzenia domu i ogrodu uwielbiam pasmanterie bo tam nie rozdziera się szat tylko zszywa, dzierga i haftuje cudeńka! guziczki, koraliczki tasiemeczki, wstążeczki, koroneczki wełenki, kordonki, mulinki, niteczki ach! kocham papierniczy :) sklep w którym tak pachnie... zeszytami, notesami karteczkami, kopertami blokami, kartonami a te ołóweczki... długopisiki... pióra! pióra... tak, pióra! naprawdę, można odlecieć :) ________________________ * to nie jest lokowanie produktu
    3 punkty
  4. Było dla mnie jak to drzewo, co wyrasta samo z ziemi i choć serce jest ruiną, ono ciągle się zieleni. Było dla mnie tą nadzieją, co ogrzewa serce wiosną, tą radością i uciechą, rzeczą trudną, chwilą prostą. Było dla mnie pismem głuchym, wzrokiem, mową, czuciem, śmiechem, życiem, śmiercią i wiecznością i zbawieniem, i też grzechem. Było niczym powiew wiatru - niewidzialne, a obecne, ktoś powiedział, że przeminie, ktoś powiedział, że jest wieczne. Snem, marzeniem, głuchym lasem, wzgórzem wielkim, brzegiem bliskim, chmurą, słońcem i księżycem, było dla mnie ono wszystkim. Lecz nie wróci – wiem to przecież próżno patrzeć w puste ręce, wyczerpane listy pisać na papierze, co jest sercem…
    3 punkty
  5. nie każdy krzyk boli są takie które cieszą nie zamykaja drzwi nie każdy krzyk chwilą która zło rozsiewa wymusza łzy nie każdy krzyk trudny zdarza się taki po którym jaśniej nie każdy krzyk kłamie niektóre to czysta jak mgła prawda prawda o prawdzie że krzyk to wyzwolenie nie tylko siebie
    3 punkty
  6. Czy można się życiem nasycić i dni nie obarczać już żalem. Mieć pewność, że tyle wystarczy, więc skarżyć się mniej, albo wcale. Jak spokój odnaleźć i zgodę, na to, co w zasięgu jest ręki. Gdy w dali, choć kształtu żadnego, coś jednak przyzywa, i nęci.
    3 punkty
  7. Podszepty Złotą bramą idź w stronę przepaści świtania, jęzorem z płaszczy w otwór rozdziawionej paszczy, w jaskrawość, w której plama czerepu majaczy, cień zmyć z powiek plunięciem, chromym drogę wskazać. W progi obecności idź i ponieś gorliwość oczyszczenia dla domu, co ma się w gruz zmienić, najpierw księżyc się wpatrzy w niemal pełny kielich, krew i ciało zostaną kolacją dziękczynną. Ze stygnącym warg śladem idź z nimi, na nagich łąkach skóry wysieją ci maki broczące, skałę czoła w spiekocie głożyna porośnie, w dłoniach i u stóp z tkanki wykwitną róż kwiaty. Pozostanie już, tylko by umrzeć na belce i niech leje się, leje krwi niewinnej więcej.
    3 punkty
  8. Moja Sowa spełnia te kryteria:)
    3 punkty
  9. jestem na i w połowie zeszytu życia siebie sucha popękana ziemia mój brat walczy codziennie moja siostra jest Tytanem rodzi w niemocy moc i znowu niemoc dusi w sobie moja matka jest Bogiem ojciec mój swe modły składa do niej co dzień przeglądamy się w sobie dzielimy równo owocem żywotów naszych amen
    2 punkty
  10. Przekręcam klucz naciskam klamkę otwieram drzwi mówię : jestem ... nikt nie odpowiada nie cieszy się nie złości nikogo nie ma ... włączam czajnik wyjmuję szklankę z kredensu parzę herbatę piję małymi łykami ... myję szklankę chowam do kredensu siadam patrzę w okno myślę ... o czym ? nie wiem ... krzyk ciszy przerywa moje myślenie ona jest ... a ja ... czy jestem ?
    2 punkty
  11. Sam siebie stanowczo zagrzewał do boju bo i sam przebywał w stołowym pokoju, wydał dziki okrzyk bierz się za psubrata otworzył lodówkę - czym chata bogata. Wyciągnął z ukrycia postawił na stole małpeczkę, dwa piwa a także jabole dał okrzyk bojowy - obróć to w perzynę i wziął się za małpkę, wlał w się butelczynę. Wykończywszy małpkę zabrał się za piwo, które wypił duszkiem a potem o dziwo chwyciwszy jabola do ust go przytyka i ciągnie i ciągnie i wino połyka. Już pusta butelka na drugą, więc pora lecz już nie dociągnął i znikł jak kamfora z łazienki dochodzi rytmiczne chrapanie bo tam nasz prowodyr tkwi na pierwszym planie. Czy we śnie się także do boju porywa my tego nie wiemy on kart nie odkrywa i choć to niepewne przypuszczać należy że nasz pan prowodyr tuż przy muszli leży.
    2 punkty
  12. darowano ci życie wartość dodana nie do przecenienia skup się więc zanim znajdziesz siebie z przekroczonym terminem przydatności
    2 punkty
  13. Utknęłam w wiosennej krainie młodości jest mi tu dobrze, już tutaj zostanę czas niechaj płynie, a ja się rozgoszczę i chwilą ciszy zapiszę testament. Komu co za co i z jakiej przyczyny z potrzeby serca, czy z powinowactwa sprawiedliwością by uniknąć winy nie chcę dla siebie wszystkiego zawłaszczać. Niebu dam błękit, a granice morzom stokrotkom szczęście zaniosę na pola samotnym ludziom ich serca otworzę optymizm wyślę na skrzydłach anioła. Drzewom w korony wplotę wiatru powiew łąki ukwiecę, a szczyty ośnieżę. W hołdzie dla świata wszystko to zrobię bo kocham życie, a w miłość wciąż wierzę.
    1 punkt
  14. Jak dobrze, gdy tak w bezruchu- Nie pojmiesz nigdy moja miła- Przez błysk szalony wybuchu, Kropelka szczęścia przepływa. Z zachwytu nad nagą i białą, Tak mocno i bardzo tkliwie, że Pragnąłbym pożreć cię całą w Jedną małą, malutką chwilę, by Zastygnąć potem w zachwycie W bogów antyczny posąg i aby W blaskach marmuru doczekać Na ust zimnych dotyk i osąd, i Aby przeżyć chwilę zbyt krótką Gdzie czas i kształt nie istnieje, Gdzie łudzę się wciąż i rozpalam, Na garść rozkoszy nadzieję. W lodowym odległym świecie Tak jak planeta sam i bez lęku Okrążam gwiazdę bijącą, lecz Dokąd już nie masz dostępu. Od takiej chwili przedziwnej Samemu powrócić nie sposób, Lecz dotyk warg niespokojnych Odwraca nieuchronny bieg losu, By witał mnie splot twoich ramion Twój zapach, smak potu i śmiech, I gdzie zazdrośnie skrywamy Przed światem odwieczny grzech. I gdzie zmęczony i prawie senny Zapytam w smutku i melancholii: Cóż do ust miła moja ci podać, Czy orzech, czy też kwiat magnolii ? YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)
    1 punkt
  15. Pragnę jeszcze raz usłyszeć tej melodii cichy ton w sercu poczuć słodką ciszę która spływa na mój dom Dzisiaj to jest niemożliwe wiele się zatarło dróg kiedyś przyjdzie taka chwila wrócę do rodzinnych wrót Znów poczuję dotyk nieba zapach łąk i chabrów woń i smak pszenicznego chleba tam gdzie mój ojczysty dom Znajdę ścieżki wydeptane ślady moich dawnych stóp tamte miejsca ukochane gdy przekroczę domu próg Będę czekać na tą chwilę i cierpliwie liczyć dni wrócę w miejsce w to jedyne wtedy łatwiej będzie mi
    1 punkt
  16. Na skraju lasu stała chateńka a w niej mieszkała mała Kasieńka Dziewczynka bardzo z ludźmi być chciała mimo że biedna rączek nie miała Matka ją strzegła całymi dniami kryła przed ludźmi i docinkami Gdy zachodziło słonko za lasem pozwól pobiegać mateńko czasem Znała w tym lesie każdą ścieżynę a strumyk szemrał Kasieńki imię Oj gdybym mogła zaczerpnąć wody zbierać do kosza czarne jagody Ale nie mogę rąk mi nie dano inni je mają mnie odebrano Ty masz coś więcej niż inni ręce bo masz najczulsze Kasieńko serce Tak szemrał strumyk szumiały drzewa to Tobie Kasiu las piosnki śpiewa Szedł kiedyś lasem stolarzyk młody ujrzał dziewczynę tu cud urody Wyciosał z drzewa dwie zgrabne ręce do środka włożył gorące serce Aż nagle ręce ciała nabrały i się w prawdziwe poprzemieniały Już najszczęśliwsza Kasieńka była w cudowny sposób ręce zdobyła A potem razem już zamieszkali Stolarz i Kasia smutku nie znali
    1 punkt
  17. linie naszego pola magnetycznego wyślizgują się z rąk grawitacja maleje a ciała unoszą się jak nieżywe ryby w akwarium aż do granicy atmosfery stamtąd widać złote punkty otoczone chłodem błyszczą niedostępne a my dryfujący po orbicie chwytamy się najlżejszego prądu byle jakiej fotografii z ostatnich wakacji
    1 punkt
  18. mamy ciała obleczone skórną powłoką co uchwycone na fotografii zamierają chciałabym dotknąć miękkiej oczywistości często nieobecnej lub utraconej szkło ramki natomiast twarde wyziębia opuszki tęskniące
    1 punkt
  19. @Kolorowooki Baaardzo piękny wiersz. Pozdrawiam! :)
    1 punkt
  20. ... a jednak ten dom czekał na Ciebie.., ten czajnik, ta szklanka, ta herbata.., i ten widok za oknem na Twoje spojrzenie... Inaczej ich istnienie nie miałoby sensu. Ostatnio miałam taką mysl, że cały świat czeka na naszą miłość.., na nasze uważne, kochające go spojrzenie, kochający, troskliwy dotyk. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
    1 punkt
  21. Poszukuj i chwytaj światło. Odbijaj je, by trafiło do innych.
    1 punkt
  22. tona miłości dla ciebie może być i dwie przyjmij mój że tonaż niech w głowie zakręci się w słodkich kochanych tonach ode mnie miłość ta zatem weź ją sobie mile proszę ja ładuj że a ładuj do pieca podkładaj na pewno nie braknie płomień sercu zadaj Łychami - tak łychami gdyż mam kopalnią swą na milion lat wystarczy miliony miliony ton Pokłady w moim sercu po prostu są niespożyte oto kolejne na dziś i serce twe zdobyte
    1 punkt
  23. Co manewr da? Kadr. Wena moc.
    1 punkt
  24. Ta fraza bardzo mi się podoba , mistrzostwo liryki:):)
    1 punkt
  25. Fajnie, że usunęłaś to powtórzenie na końcu, teraz jest ok.
    1 punkt
  26. To co trwało przestało płynąć jak strumień uderzający o brzegi pole opustoszałe a na środku narcyz szarmancko poruszał listkami szepty koron koiły burczenie porywczych silników cisza wprosiła się do pokoju jako gość nadąsany dyskutując z kurtyną która wystrzeliła iskry to co trwało przestało płynąć natura zaszarżowała by cały świat mógł wreszcie stanąć
    1 punkt
  27. Bardzo delikatny, drżący opis jednej z nieskończonych cudownych chwil czystej miłosći... Dla mnie byłby może jszcze bardziej delikatny i drżący bez dwóch słów:"zahipnotyzowana" i "kocham", bo to, o czym "informują", mogę już wyczuć w tekście. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  28. @opal Dzisiejsze...
    1 punkt
  29. Są miłosne emocje:). Pozdrawiam
    1 punkt
  30. Przemierzam mieszkanie w tę i z powrotem, Dłonią ocieram czoło, Kłykcie, opuszki, paznokcie lśnią potem, Gdy wszystko szarzeje wokoło. Z krainy ociekającej barwami, jasnością, Pozostał bezbarwny cień. Czyjeś oblicze spoziera z litością Z lustra naprzeciw mnie. Po raz kolejny z bijącym sercem Próbuję znaleźć sens. Wzrokiem martwym patrzę na ręce, One zbawieniem od klęsk. Najsamotniejsza decyzja okrutnie ponagla, Gdy dusza opuścić próbuje powłokę, Gdy po raz kolejny te dłonie błaga, By zakończyły mroczną epokę Zwaną życiem.
    1 punkt
  31. Ileż to uczuć mieści się w jednej chwili. Pięknie opowiadasz, mucha nie siada:)
    1 punkt
  32. @opal Przyznam się szczerze, że wiersz zainspirowany był sprzątaniem lodówki:)
    1 punkt
  33. Świetnie wpasowane słowa w melodię. Nic wyciąć, nic dodać, jak ulał. bb
    1 punkt
  34. Witaj - ale całościowo wartościowy wierszyk. Pozd. uśmiechem.
    1 punkt
  35. @duszka Pięknie, mam tylko wątpliwości co do pierwszego wersu - napisałabym bez "słońca", bo dla mnie dalsza narracja nie jest jednak o słońcu, a tylko o "glebie" ("przyjmujesz, poisz", "zapuszczam korzenie") Ale może być też tak, że czegoś nie dostrzegam i się mylę. ☺️ Pozdrawiam. ☺️
    1 punkt
  36. 1 punkt
  37. @Dawid Rzeszutek Zadając pytania o prawdę, szukając jej, zapracowujemy na odpowiedzi... Pięknie wyrazileś to w ostatniej zwrotce. ...Poprzednie zwrotki mówią mi, że te odpowiedzi, słowa, które je przenoszą, bywają atakowane, że krwawią, że sa zmęczone, ale nie mogą nas zwieść... Poruszający przekaz i Twój nieco inny, bo krótszy i bardziej przejrzysty wiersz. Bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam.
    1 punkt
  38. Oj, ciary. Dobry buk ma duży parasol :) No, a za nawiązanie do Zaczarowanej dorożki i mojego jednego z naj Kota to już prawie love.
    1 punkt
  39. Świetny tekst. Tyle w nim i moich wspomnień. Nie wiem jak w Warszawie, ale u nas w łódzkim jak chciało się żeby Donald miał dodatkowo kolor wciskało się w gumę kawałek rysika z kredki i zagryzało. Oranżada w proszki, a taką w woreczkach mieliście? Dziękuję, ten wiersz to kapsuła czasu. Pozdrawiam
    1 punkt
  40. @ais Faaajne, znaleźć poezję tam, gdzie inni widzą tylko patologię, no, najwyżej - groteskę. I ci "niczyjkije" - siewietne! Pozdrawiam ☺️ @opal ps the gresja taka - gdzieś mam cóś o tytule "Sen nocy nie bardzo letniej" ☺️ (ale nie nieletniej!) Nie ściągam ?
    1 punkt
  41. ostatnio mają takie sceny w parkach.
    1 punkt
  42. ... niewielka scenka, wielu spośród nas.... Dobry tytuł i bardzo fajne dwa neologizmy.... :) tzw 'ukośniki', wydają mi się zbędne, już i tak w wersach i pomiędzy można sobie sporo (d)opowiedzieć. Zastanawiam się jeszcze, czy.. po chwili.. konieczne, bo gdy nawet zadziało się dalej to, o czym piszesz, to zanim ktoś zgłosił, zanim dorożkarz przybył, trwało to trochę, chyba. Można by pominąć, ale to Twoje pisanie, a ja od czasu do czasu 'mącę' komuś. Nic pochopnie, mogę się mylić. Pozdrawiam.
    1 punkt
  43. @ais "Protestująco" zabrzmiało jak Boskie kredo, mam nadzieję, że co robią... wiedzą. Kłaniam się.
    1 punkt
  44. Od tego autobusu zaczynało się poznawanie świata przez mieszkańców wioski. Wcześniej nie za bardzo orientowali się, co też znajduje się za tymi górami, które w piękny, pogodny dzień lśniły srebrzyście w słońcu. Tak naprawdę, niewiele ich to obchodziło. Mieli miasteczko oddalone o kilka kilometrów, gdzie raz w tygodniu zawozili swoje plony, by sprzedać na lokalnym bazarze. Nawet te wycieczki były dla niektórych aż nadto odważne, mieszały im w głowach kolorowe domy, brukowane ulice, obsychające po nocnej wilgoci, która, choć nie było jej już widać, siadała na ubraniach, twarzy, włosach. Tego dnia, staremu Józefowi to nawet wydawało się czasem, że przez tę mgłę, zaczyna zanikać. Siedział, przyglądając się w skupieniu dłoniom. W końcu, po dłuższych oględzinach złapał za lejce i potrząsając nimi energicznie, wołał do starej szkapy ciągnącej wóz: - Wio Baśka, wio! Bo ta przeklęta mgła pożre nas, zanim dojedziemy na miejsce. Mgła, szczególnie upodobała sobie Ptasi Wąwóz ciągnący się przez ponad kilometr. Czaiła się na drzewach i w krzakach, pełzła po ziemi jak porzucona kochanka, łapiąc się kół i końskich kopyt, co skutkowało tym, że przerażony koń stawał dęba i nie chciał dalej iść. Stary Józef zsiadł z wozu i założył mu na łeb jutowy wór i idąc koło niego, mówił łagodnym głosem: - Oj, Baśka, Baśka i czego ty się głupia boisz? Przecież to tylko zwykła mgła, nic ci nie zrobi. Zaraz wąwóz się skończy i wyjdziemy na drogę. Tam już tylko pola wokół, to będziesz spokojniejsza. O, zobacz, kopnąłem nogą i ta przeklęta mgła się rozeszła. Kłamał. Mgła nie chciała się rozstąpić, uparcie owijała się wokół nóg, czasem nawet sięgając do kolan. Koń wyczuwał strach Józefa, jego przyspieszone bicie serca i nawet spokojny ton głosu nie był w stanie go zmylić. - Prr. Poczekaj staruszko, zapalę lampę, bo coś szybko dziś zmierzch zapada. O widzisz — powiedział po chwili — od razu lepiej. Szedł, trzymając w lewej ręce uzdę, a w prawej, podniesionej nieco do góry starą lampę naftową, rzucającą nieco światła wokół. - Czekaj, dam ci trochę owsa, żebyś zajęła się jedzeniem, to może nie będziesz tak się bać. Zawiesił na szyi Baśki karmiak wypełniony owsem i poklepał ją po karku: - Idziemy, już niewiele nam zostało, żeby wyjść z tego przeklętego wąwozu. Trochę się zagadałem z Domańskim, może i wypiło się o jednego za dużo, ale, raz na jakiś czas każdemu się może przytrafić. Popatrz, toż to chatka Szymona pustelnika. Gdyby było trochę widniej, to byśmy zaszli do niego, trochę sera bym mu dał, chleba, a i ziemniaków bym nie poskąpił. - Szczęść Boże, Józefie. Zanim usłyszał znajomy głos pustelnika tuż obok, odezwał się puszczyk, tym swoim krzykiem sprawiając, że włosy stawały dęba. Koń zarżał nerwowo i Józef przytrzymał go za uzdę, zatrzymując w miejscu. - O Matko Najświętsza, ależ mnie brat wystraszył, mało mi serce nie wyskoczy! - Od kiedy to Józef taki strachliwy? - Od kiedy, od kiedy? Żadna przyjemność plątać się w nocy po tym przeklętym wąwozie. - Jaka tam noc, Józefie. Toż to ledwo słoneczko zaszło. Nie ma się czego bać, nic złego się tu nikomu nie stanie. Może zajdziesz do mnie Józefie na naparsteczek naleweczki. - E, nie. Późno już. Może jutro przyjadę, za dnia. Przywiozę bratu trochę sera i chleba. - O ziemniakach Józef już zapomniał? - O ziemniakach? A, o ziemniakach! Nie, no gdzież bym zapomniał. Jutro, braciszku, jutro przyjadę. Chuda, wysoka postać z narzuconym na głowę kapturem pochyliła się nieco do przodu i cichym głosem rzekła: - Wypijemy nieco naleweczki od Wasiuka. Orzechowa, zeszłoroczna, dobra na strach, a potem cię odprowadzę do końca wąwozu, aż do pola Kalisiaka. Zrzucisz trochę ziemniaków, to i koniowi będzie lżej iść. Józef podrapał się pod czapką, rozejrzał w gęstniejących ciemnościach i rzekł: - No niech i tak będzie, ale żeby mnie brat do samiutkiego pola Kalisiaka odprowadził. Tylko bez tego wstrętnego ptaszyska, proszę. - Och, Tymoteusz jest przecież takim spokojnym ptakiem, zupełnie niegroźny. - Ja tam wolę, żeby się za mną nie pałętał i konia mi nie straszył. *** - Widzisz staruszko, już niedaleko chałupy jesteśmy. Babuleńka pewnie tam już od dawna wygląda, zamartwia się, gdzież my to przepadli po nocy. Przyznać trzeba, że ten Wasiuk nalewkę dobrze wyszykował. Palce lizać. Bo to widzisz, droga Basiu — w chwilach szczególnego rozczulenia, stary Józef mówił do klaczy, Basiu — Człowiek nie jest taki, żeby z drugim człowiekiem nie usiąść i nie porozmawiać, a że przy tym ździebko się napije, toż i rozmowa lepiej się układa. Teraz tylko moją babuleńkę muszę jakoś udobruchać, a to już takie łatwe nie będzie, oj nie. *** - Na miłość boską, gdzieś ty się stary włóczył! Czy ty wiesz która godzina? Już myślałam, że cię jakieś złe licho porwało. - Oj, Cecylko, daj spokój. Trochę się w mieście zagadałem z Domańskim, a potem w tym przeklętym wąwozie spotkałem brata Szymona, no i zaprosił mnie do siebie, wypiliśmy troszku nalewki od Wasiuka, przyznać trzeba, palce lizać, zna się Wasiuk na robocie. Odprowadził nas brat Szymon, aż do pola Kalisiaka, a potem to już prosta droga była. Baśka trochę się bała, jak ta mgła się podniosła, ale dzięki Bogu i bratu Szymonowi, jakoś przebrnęliśmy tę mgłę. - O czym ty mówisz, stary durniu. Jaki brat Szymon, jaki wąwóz? Toż to będzie już z rok, jak zmarł brat Szymon. Ludzie mówią, że ta mgła go dopadła, bo ona podstępna jest, potrafi zwieść na manowce, tak, że ludzie wariują. Z nim też ponoć tak było. Zwariował braciszek i powiesił się na starym dębie. Jak go ludzie znaleźli, to, to ptaszysko, co za nim tak latało, oczy mu wyłupiło. Młody Kaliciak mówił, bo to on go znalazł. - Co ty, Cecylko mówisz? Toż ja z nim przecie nalewkę pił dzisiaj! - Urżnąłeś się stary w mieście, usnąłeś w autobusie i przyśnił ci się, ot co. - No co ty, Cecylko? A nasza Basiulka, co nie chciała przez wąwóz iść, bo mgły się bała? No przecież ona w stajni stoi teraz, odpoczywa bidulka jedna. - Człowieku, toż nasza szkapa zdechła! Będzie już z rok. No tak, to było w tym czasie, jak brata Szymona znaleźli. - Rany Boskie! Rany Boskie — stary Józef złapał się za siwe włosy. - Idź spać Józek. Za dużo wypiłeś w mieście. Dobrze, żeś chociaż do chałupy trafił, bo to od pekaesu kawałek drogi jest, a mgła dziś taka, że łatwo zbłądzić.
    1 punkt
  45. @Alicja_Wysocka ..spoko..:)..Ala! :)..repertuar jest różny,wkrótce będą erotyki "miękkie"..wówczas mam nadzieję,nie będziesz się wahać..:)..Pozdro Maleńka..:)
    1 punkt
  46. Heniu, mało masz wierszy bez bez .urwa, ..uj itp. Czytam Cię, ale jeśli mam być szczera, to zastanawiam się zanim otworzę Twój wiersz, ile tym razem znowu bluzg wlepisz. Przecież zdolny gość jesteś, masz wiele do powiedzenia piórem, nie przestaniesz być poetą ani facetem, jak sobie większość z nich odpuścisz. Może nikt Ci o tym nie powiedział, sorry, życzę Ci jak najlepiej, może dlatego mówię. Serdeczności :)
    1 punkt
  47. Z moich kontemplacji wynika, że wilk owcę zeżre lub jak woli autor: wpier.oli. I po co w to mieszać sezon ogórkowy?:)
    1 punkt
  48. wszedłem do środka i wskazując na Nastkę u swojego boku powiedziałem do zebranych Cokolwiek tu się kurwa stanie Ona ma być bezpieczna i gdy wiodłem ją do baru oni szemrali nad szklankami aż jeden z nich biegły w zlewaniu machnął ręką mówiąc Mistrzu Chuj z nią nie masz na Wino a że nie byłem jeszcze gotowy więc poiłem ich ze swojego aż posneli i uśmiechali się widząc wilka i owcę pasące się razem
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...