Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 01.10.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Zobacz jesień znów zagląda nam do okien, a dopiero sadziliśmy tamte kwiaty. Wieczór miejsca ustępuje chłodnym nocom, nie do wiary jak się spieszą teraz daty. Popatrz tylko jak wyrosły nasze dzieci, jeszcze słyszę dziecięcego głosu brzmienie, a już świat je powykradał z ciepłych ramion, zostawiając w oczach tęskne zamyślenie. Chodź na spacer babie lato nas przygarnie i podaruj bukiet astrów tak jak kiedyś. Przecież jesień bywa piękną porą roku, kiedy cieszy się ze zbiorów żyznej ziemi.5 punktów
-
Raz młody szlachcic zadał mistrzowi pytanie, - Czemu tyle kłopotów z szóstym przykazaniem? - Bo ono jest jedyne, przy którym grzeszenie może dać człowiekowi boskie upojenie, i sobie wtedy myśli, po śmierci do czarta, ale każda z nią chwila była tego warta.3 punkty
-
lecz czy płacząc nie kocham najbardziej? miękka cicha otwarta nagle świata pełna tak, że aż się przelewam .3 punkty
-
gdzie znaleźć spokój gdy w oknie bałagan który nogę podkłada głupio się śmiejąc gdzie znaleźć ciszę gdy słychać hałas który wszystko co fajne psuje gdzie znaleźć otuchę gdy ciągle pada - ba zimnem pachnie słońce kuleje gdzie gdzie jeszcze raz gdzie - może wy moi drodzy coś o tym wiecie3 punkty
-
Źródło: https://www.pexels.com/ Słyszę ― jak mówi szeptem ― kokietując ptaki ― i tysiącletnie drzewa… … zapatrzona w blaski ― nieruchomej rzeki… … Jest taka piękna i świadoma swojego czaru ― kiedy stoi na krawędzi światła… … ubrana ― jedynie w cienie… ― chodzące po niej konturami liści… … czeka cierpliwie ― z refleksem słońca ― na ustach… … z dłońmi złożonymi na piersiach… … Czeka ― aż nadejdę ― jako szum leśny ― albo ― szelest łąki… … by mnie porwać ― ku niebu ― w zorzy witraży… ― … bym się zatracił w białym obłoku… … I uświadomiłem sobie ― całe życie ― pomiędzy dniami zgasłego lata… … mój dom ― dzieciństwa… … tętniące źródła… I każde ― inne ― miejsce… ― … które po mnie… ― … stanie się p u s t k ą… (Włodzimierz Zastawniak, 2014-03-29)3 punkty
-
Tam, gdzie pod górą mokradła stoją, u brzegu wody, wśród olsów młodych - czeremcha szumi, klaszcze wiatr liśćmi - może on przyjdzie może się przyśni... Dusznym zapachem mami, upaja dziewczynę młodą, co u ruczaja - czeremchy kwiaty w naręcza zbiera - może mnie kocha może już teraz... I nagle pada, i tchu jej braknie... Zapach czeremchy mdlący tak strasznie...! - czeremchy kwiaty trucizną pachną - daj, Boże, umrzeć a on niech za mną...2 punkty
-
Rodzina i znajomi niejakiego Umby polowali jak zawsze na mamuta. Gdy trąbowiec się ukazał na polu, obrzucili go kamieniami, kijami i tym co mieli pod ręką. Mamut śmiertelnie zraniony padł na ziemię. Mężczyźni kamiennymi nożami rozpruli zwierzę i wyjęli z niego wnętrzności. Kobiety w tym czasie rozpaliły ogień, a po chwili piekły wątrobę i serce mamuta. Kiedy wszyscy jedli podzielone dla wszystkich pieczyste, Umba wszedł na zwłoki zwierza i krzyknął : -Od dzisiaj zostaję przywódcą tego plemienia i to ja będę dzielił mamuta według swojego uznania. Taki był koniec wspólnoty pierwotnej a zarazem jedynej prawdziwej demokracji. *** Pewnego wieczora plemię Umby siedziało przy ognisku , kiedy młody Kimba usłyszał podejrzany hałas niedaleko obozu. Wszedł na pobliską skałę i zawołał : - Jacyś obcy na horyzoncie, pewnie mają ochotę na nasze kobiety i chcą nam skraść mamuty. Umba z miejsca wstał i rzucił hasło : -Maczugi i kamienie w dłoń ! nie oddamy im ani mamutów ani naszych kobiet ! - Za mną wiara ! I pobiegli wszyscy mężczyźni z maczugami i kamieniami w stronę nieznajomych. Tak się odbyła pierwsza bitwa w dziejach ludzkości.2 punkty
-
Przedwczoraj szefowa znowu uparła się na mnie. Kazała zostać mi po godzinach i przygotować raport z ostatnich trzech lat. Musiałam odwołać lekarza na którego czekałam siedem miesiecy. Mam padaczkę, ale nikt o tym nie wie. Boję się, że stracę pracę. Dlatego nie powiedziałam szefowej o lekarzu. Będe musiała iść prywatnie. Moja szefowa to zła osoba. Raz w tygodniu wybiera ofiarę i znęca się, dopóki nie przejdzie jej ochota. Przez jakiś czas miałyśmy spokój, bo dołączył do naszego działu młody mężczyzna od razu po studiach. Był nieśmiały i małomówny. Szefowa bez litości dręczyła go o wszystko mając pretensję. Ze wstydem przyznaję, że było mi to na rękę. Przez trzy tygodnie spokojnie spałam, nie miałam tików i nie brałam leków. Chciałam żyć i pracować. Po raz pierwszy poczułam w pracy, że jestem szczęśliwa. Ale on odszedł, a na nas padł blady strach. Ostatniej nocy zmoczyłam łóżko. Znowu nie mogę jeść, spać, wróciły tiki i myśli samobójcze. Tamtego dnia skończyłam późno, chyba około dwudziestej drugiej. Szefowa przyjechała godzinę wcześniej niezadowolona, że raport nie był gotowy. Poczekała w swoim gabinecie, aż jej przyniosę. Razem wyszłyśmy z budynku i czekałyśmy na przejściu na zielone światło. Słuchałam jej uwag o moim bezgustownym ubiorze i tanich butach. Tiki nasilały i wtedy poczułam jak kręci mnie w nosie. Kichnęłam, a moja szefowa znalazła się pod kołami dużego samochodu. Nie wiem jak to się stało. To był wypadek.2 punkty
-
Stary wampir Nikolas Vade do spółki z Christine - dziwaczny dwugłowy stwór, nadal ignoruje maszynę wychodząc na scenę, że tylko drzwi zaryglować krzyżem lub czosnkiem, srebrną kulę włożyć do ucha. Żywy, żywszy niż niejeden za życia, w którym niemal wszyscy chcieliby mieć to co mają inni, Nik powstaje pod wiekiem wydobywa głos z trumny, że to jest ważna rzecz - - nie śmierdzieć gównem.2 punkty
-
zwykle nie porywają siłą tylko charyzmą czasem nawet całe tłumy ale na ogół jedną osobę najpierw taki ideał który nie potrafi kochać uwodzi a później osacza i bawi się ofiarą aż się nią znudzi o ile w końcu sama nie da nogi gdy już przejrzy na oczy że to obcy2 punkty
-
za szklanką morza ujrzałem brzeg kołyszący oddech duszy w tangu mocnej rakiji wiatr przegania chmury drwiąc z wędrowców na odległość w kierunku nocnego Istambułu W Pomorie jest katiusza i codzienny cerkiewny dzwon rzeźby samotności odganiam rankiem kawą i zakuskami każde morze mieni się inaczej Czarne pragnieniem przebycia samego siebie2 punkty
-
Już wiatr ostatnie liście z gałęzi drzew strącapromyki słońca ciepłem nas nie popieszcząletnie obłoki kłaniają się deszczomten sam obraz malowany bez końcaszare chmury przesłaniają słońca pozłotęprzemija dzień coraz bardziej krótkia na pięciolinii zostały nutkiz nich ptaki zanucą tęsknotęwkrótce zamilkną i hen za ocean odlecążegnając tę porę podarowaną odlotompająki coś tam dla nas uplotąi gwiazdy tak szybko zaświecączy ktoś ten czas cofnie i cokolwiek zmieniw pokoju na ścianie stary zegar cicho tykaszum wiatru brzmi jak muzykaz partytury dla królowej Jesieni2 punkty
-
wygłuszam przepijam krew w zniżce kurs myśli odwlekam próbuję przepełniona ty on miękkich męk hermetyczny trójkąt niepomierny1 punkt
-
PRZESKOKI Bez zobowiązań sobie trwam, robię - bim - bam, bim - bam., bim - bam Nie mam nigdy drobnych w kieszeniach, to tak dla jeszcze większego pocieszenia, mojego uradowanego już sumienia. W pokera czasami gram, lubię rządek czterech dam, karetę zaprzęgam bez dwóch zdań i pędzę na złamanie karku miłych pań. Niedługo przerzucę się na szachy, tam też królowe - damy i wieża obok władcy a w niej wszyscy doradcy, nawet koń skaczący po władzę. j.a.1 punkt
-
Wojnie A między nami znowu wojna. Armie butami ryją ziemię naszej pieśni i błękit nieba drapią dymów czarne słupy. Pobocza toną w trupach rzeźnych kwiatów nadziei — w tej walce nie bierze się jeńców i nie ma zwycięzców. Tylko stygmaty starcia przez bólem brzemienne serca jak miasta w gruzach malowidło na pulsującym krwią płótnie. A kiedy kolejnej bitwy pył opadnie i my z nim upadniemy na kolana, żeby wzajemnie swoje wygłodniałe blizny lizać, wtopić się jedno w drugie ciało, w całość, we flagę tak jak czaszka białą.1 punkt
-
Woń jesiennej ściółki, niezmiennie — mnie mami, wypełnia nozdrza, i łapie w potrzask falami. Bez woli wdycham, powoli nasycam rozkładem. W środku nieczysty, na mech puszysty się kładę. I w tę godzinę wspominam dziecinę, którą byłem, światłem natchniony w ten czas miniony — lekko żyłem.1 punkt
-
a ja kropeczką on wie wszystko a ja prawie nic on trwa wiecznie a ja zaraz zniknę w nim (a ty?)1 punkt
-
graphics CC0 starzy z jakości młodzi z biografii użyci w asymetrii w podstawach dydaktycznych w źródłach Helikonu wrażeń tarpany trzaskające kopytem o subdomeny wyrzucane przed kropki za przecinkami urwanych zdań pod formularzem internetowym w obłokach danych z kłamstw biuletynów i w scrabble'ach prestiżu buksują nam egzoszkielety a trzewioczaszki na rusztowaniach potrzeb klanów artykulacji działania interaktywne to płytki kostne rogi i pazury po ciemku bladą nocą piszemy wiersze a świat jest awaryjny wypływa między rolami a reżyserką między kolędą a błyskiem fleszy w śnie lub na jawie użyj cienia zerknij w słońce spowite z mrowienia twa biurwa przygryza słoną wargę robi się duszna gdy krwawi raz w miesiącu twój chytry los jak napad padaczkowy żyjący z kusego konta a miałeś być z porannej wątłości z pozorów miałeś wstać z sumienia o które potyka się cyniczna cywilizacja znów schodzi dzień i sploty gwiazd ciumkają karne gaże --1 punkt
-
oto historia super pechowca co to się potknął wpadł na staruszkę bojową wielce torebką dostał tak że mu głowa jak Jowisz puchnie po tej przygodzie można rzec przykrej kiedy przechodził biedny przez tory Jowisz dosięgnął sieci trakcyjnej świeci jak neon dyskotekowy niby z imprezą się człek kojarzył lecz nikt mu nie chciał już podać ręki po tym jak kumpla prądem usmażył wszyscy piorunem się odsunęli żona odeszła zeszłej niedzieli bez niej samemu trochę się przykrzy nie stracił jednak ciągle nadziei że między nimi jeszcze zaiskrzy ciągle powtarza dam sobie radę mimo ostatnich ciężkich tragedii wszystkim nam świeci dobrym przykładem ma pozytywnej mnóstwo energii1 punkt
-
Kiedy już się upewniam, że nie oddychasz Wstaje słońce i budzi cię w blasku okrzykiem I ten dotyk, ten zawodny przyjaciel Spóźnił się dotkliwie, by uciszyć Wymazać koszmar z marzeń A potem jeszcze światło Rażące od zaniedbań Wbiło szpilkę w oko Chcąc wykurzyć z pokoju sprzeczność1 punkt
-
drzewa mężnieją pakują liściaste manatki ćwicząc zapasy przed zimą chcą upchać w słoje zdrewniałe marzenia o zielonym zanim zbabiałe lato rozwłóczy je wronami jesień znów jakaś zgrzybiała a ja dostaję z liścia prztyczka prosto w piegowaty klonowy nos i rozmazana jak ona nie szukam już szczęściem wiatru w polu czas na zapasy1 punkt
-
1 punkt
-
To tak na poważnie, czy dla jaj? Bo wiersza (własnego oryginalnego) to mi nie przypomina, co najwyżej jakiś internetowy aforyzm sklecony przez nieznanego autora. D.1 punkt
-
1 punkt
-
teraz nie wzięło się z teraz i teraz wcale nie zginie w przeszłość się ciągle przemienia z przyszłości zaraz wychynie we rwącym czasu potoku toczy się liścia kołyską nie wie skąd w strumień upada w jaką oddala się przyszłość lecz tyś nie liściem Człowieku głazem nie jesteś też przecież do źródła wolno Ci wracać rozumieć dokąd Cię niesie teraz co znikąd nie przyszło i dokądś zawsze prowadzi by nie dać zamknąć się w chwili masz chyba dosyć odwagi leje się woda na głowy z idei mglistych jak chmury już prawie prawdy nie widać w deszczu zasłonach ponurych więc może pora jest teraz polecieć znowu do Słońca deszcze i chmury rozgonić szukać początku i końca1 punkt
-
można tak powiedzieć, choć szukam taniej, ale ja tak przetwarzam, że nic nie wyrzucę. nie chodzę po restauracjach, u mnie jest restauracja. :)1 punkt
-
wydziela pot oraz ekstrementy staram się nad tym panować płaczę i śmieję na przemian uff... chłodny umysł byle nie zamrozić całego człowieka jednak przeobrazić1 punkt
-
nie do końca zapiekanka, bo to się tak praży, pomidory kipią i jak kipią to czas wyjąć :) trzeba umieć robić, żeby wyszła idealna. zrobiłam w piekarniku oczywiście. powoli przechodzę na wegańską kuchnię, na razie wegetariańską i uczę się na nowo gotować. kuchnia z warzywami jest bardziej wyrazista, taka naturalna.1 punkt
-
zawsze jesteś ze mną nie pozwalasz o sobie zapomnieć wiercisz się na skraju ducha spacerujesz po linii uczuć a chybot Twój kołysze mnie wraz z moim dziś i jutro ty czekasz wiernie by tamy stawiać potokom płynącym aż gniew we mnie wzbiera a chwila gdy zdarzy mi się nie myśleć znika bo pryska jak bańka jak tylko usłyszę Twój szept kolorujesz mój przyjacielu bezbarwną i kruchą istotę odziewasz w skrytość łaskawie wulgarność wtykasz w oczy i tworzysz mój towarzyszu swą opowieść w opowieści mej nie wiem czy wszystko zawdzięczam czy za wszystko cię nienawidzę znów robiąc krok do tyłu przed tym co nieuniknione1 punkt
-
1 punkt
-
Los spragnionemu nalewał wodę ze studni. Potrzebujący ponaglał i zdenerwowany dobrodziej niechcący ją zmącił.1 punkt
-
1 punkt
-
Znany motyw jesienny, przemijanie, zbiory. Niby ładne to, harmonijne i nastrojowe. Ale jakiejś szpileczki innowacji mi tu brak. Rozumiem, że to jest klimat "aletojużbyło", ale jakoś tak... tęskno mi do inności, w każdym wierszu szukam jakiejś nowatorskiej błyskoty. Aczkolwiek nie twierdzę, że jest do bólu banalnie. Pozdrawiam, D.1 punkt
-
niebo błękitne nad nami bogactwo myśli nadzieją wciąż jesteśmy tacy sami bez względu skąd wiatry wieją lata sprawiły i życie wzmacniając nasze zasady zrozumiane należycie stworzyły złu barykady uczuciem spojeni w jedność mierząc siły na zamiary doceniliśmy wzajemność przy realizacji planów dotarliśmy jak do mety końcówki życia pogodnie sumując jego zalety wliczając te niewygodne1 punkt
-
Cieszę się, że pobrzmiewa w nim ten uniwersalizm. Też odbieram zjawisko wojny jako stan, który na najniższym poziomie może dotyczyć jedynie jednostek. Pozdrowienia1 punkt
-
Na razie Twój duch święty odbija się od Ciebie, gby będzie w środki, nawet nie będziesz wiedział, że rozprawia się z tym złem. Daj się ponieść wyobraźni.1 punkt
-
Wzajemnej tolerancji granica się zaciera coraz mniej przy mnie bliskich samotność mi doskwiera. Tęcza kochana dzieckiem na tle jasnego nieba dziś inne ma znaczenie a takiej mi nie trzeba. Wulgaryzm się panoszy a stwierdzam to z przykrością że nawet dla najmłodszych już stał się codziennością. Ekstrawagancja stylu tak w mowie jak i w modzie pytanie każe zadać - Gdzie dążysz mój narodzie? Ja tego nie dożyję zbyt mało na to czasu lecz regres coraz bliżej i coraz bliżej lasu. Zwyrodnień długa lista i tylko patrzeć, kiedy na drzewach zamieszkamy - mnie już nie będzie wtedy.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Witam - zaciekawił i to bardzo - ładny ten płacz coś otwiera... Spokojnej nocy życzę.1 punkt
-
1 punkt
-
Nareszcie Naprawiam wszystko powoli, głowa już nie boli. Mogę chodzić swobodnie, siadać sama wygodnie w fotelu nie w wózku, Nie leżę ciągle w łóżku, Nareszcie wolna, swobodna od wschodu do zachodu dnia Ha.1 punkt
-
1 punkt
-
Bajka, bajeczka Hasało źrebię po łące, przyglądało się biedronce. Ta do niego rzekła czule: - Lepiej popatrz na motyle, machają swymi skrzydłami, niby zajączki uszkami. Klacze dziecię zadziwione popatrzyło w inną stronę, a tam był modraszek młody i korzystał ze swobody, skakał także konik polny myślał sobie - Jestem wolny. Nagle grom z jasnego nieba warknął - Co to za czereda? Tak to było niby z cicha, acz obudził leśne licha. One zatańczyły bosko, zaśpiewały bardzo głośno i rozpierzchły się zwierzaki tratując pobliskie krzaki. Czytelniku znajdź tu morał, bo to już najwyższa pora. J.A.1 punkt
-
Ogłoszonka 1. Jestem wypalona Marihuana 2. Wynieśli mnie z piwnicy, teraz jestem niczyj Rower 3. Puste bez drewienek, jestem tylko cieniem Pudełko 4. Koryto zmieniłam, jestem kałużą Rzeka 5. W wodzie bywałam, jestem teraz stara Żaba 6. Zostałam wkłuta, jestem zużyta Igła1 punkt
-
http://www.muzykalnie.pl/film/7308/piosenka-z-filmu-w-samo-poludnie--1/1 punkt
-
OTO JEST Mam dużo chęci do niechęci, to nęci, nęci, nęci. Ciii - łaknę krwi, uciekajcie żywi. Żwawo, żwawo,żwawo. szukajcie drogi - macie prawo. Jam wilk omega, którego ciało żerowi podlega. Alfo - kolego, nic z tego, pochłoną cię kły odepchniętego. J.A.1 punkt
-
Stan Kiedy nie śpię, rozlewam się jak rzeka. Roztapiam się, mróz puszcza jak drzewa. Opalam się słońce parzy jak piekło... Co dalej - uciekło. J.A.1 punkt
-
Odkryto ład Las i jego uroki skierowały me kroki w głąb... Rozbudziły się zmysły na przyrody pomysły stąd... Tak blisko jestem nieba słoneczka promiennego krąg... Owinął gałązeczki uspokoił nurt rzeczki a prąd... Odnowiciel energii dał słodycz pikanterii rad... Wszystko teraz całością z konieczności równością tak... Objawił się rajski czas to uspokoiło nas oswoiliśmy nieład Teraz już jest spokojnie nikt nie mówi o wojnie gwiazd. J.A.1 punkt
-
Zaczarowani różami Widziałam lwa karmionego marchewką, aby nie rósł, aby do zdjęć pozował, jako maskotka. Widziałam słonia bez kłów, zabrali je ludzie. Teraz olbrzym klęczy przypatruje się obręczy krwawej, przez którą skacze dzika bestia bez duszy. Ma skulone uszy, kły wyrwane, ale to nic. Widownia klaszcze, śmieje się, klaun wygibasy czyni, ot cyrk, cyrk! Nocą skulone zwierzęta w boksach dwa na trzy, drżą milcząc, łzy kapią na klepiska usłane nie różami, lecz łajnem. Cyrk. Justyna Adamczewska1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne