Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 22.09.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. przyglądam się niemu nie no to musi być zwodnicze na pewno jakaś cyganka maczała w nim palce poużywa nie poużywa leci płatek za płatkiem z mlecza co Bóg raczy wiedzieć jak on się uchował przyglądam się niemu i wiem już że skończy dobrze jak giełda na zielono poszybuje w górę zbierze plon dziesięciokrotny kurczę ładny taki wyszedł ma coś w sobie szkoda że ja już takich nie piszę
    7 punktów
  2. Młody poeta zadał mistrzowi pytanie, - Jakie, według waszeci, poezji zadanie? - Zawsze trzeba się starać, by inny w potrzebie, czytając twoje wiersze, znalazł coś dla siebie,
    6 punktów
  3. nawet gdybyśmy byli jedną z wielu planet gwiazd we wszechświecie będziemy samotni wokół własnej osi Sylwia Błeńska 15.9.20
    5 punktów
  4. Więc mówisz, że jesteś kimś, chodzącą reklamą banku, w którym pierwszy raz ktoś cię potraktował jakbyś kimś był, kimś więcej niż zakodowaną śrubką w długim rzędzie cyfr – kalorii, że głowa puchnie jak balon z helem, unosisz się wyżej niemal ściany rozsadzasz, jak gdybyś zapomniał że to handlowa sztuczka i że złodziej przyjdzie kiedyś jak gumka myszka, wytrze numer konta, zupełnie jakbyś nie był nie do zastąpienia. I zarobi kamieniarz, pozna twoje imię, myślisz, że je głęboko wyryje w rejestrach mózgowych – w końcu tyle ich było. Wypije pewnie za swoje, w którym banku forsę trzyma i jak go tam traktują? Ja trzymam w spółdzielczym, gdzie pani mówi do mnie – tju i tju podpisać - a zna się z moją matką, jak gdybym był dzieckiem, co najmniej z-kosmosu.
    5 punktów
  5. cierpliwością podlewaj smutki na pewno kiedyś wyrośnie z nich lepsze zarażaj innych miłością może zakwitnie z tego kochanie co dzień się uśmiechaj uśmiech lekarstwem na życie nie poddawaj się gdy deszcz zimno i wiatr to też poezja wszystko o czym wyżej napisałem ma sens jest światełkiem nie uczmy się go psuć niech nie gaśnie niech się tli
    4 punkty
  6. wcielonym diabłem ściągam do piekieł by grzeszyć rozpakowuję jak cukierek gryźć ssać i lizać i być białym rozgrzeszeniem na czubku języka
    3 punkty
  7. Lubię błądzić. W nieznane zapuszczać się strony, skręcać z utartych szlaków w zagubione ścieżki, gdzie słońce pryska blaskiem przez liści mereżki, a wzrok znienacka olśni widok utajony. Lubię zaufać drodze, kroki jej powierzyć, schować mapę i minąć słupy drogowskazów, umknąć od przewodników porad i nakazów, bo któż zna uroczysko, w którym cel mój leży? Lecz czy to słuszny wybór? Czy się znawcy mylą kierunek wyznaczając dla marszruty tłumu i tablicami znacząc szlaków trasy kręte? Czy może mnie iluzja wabi z każdą milą, trzepot serca zagłusza wątły głos rozumu i ścigam nieuchwytną, zwodniczą ponętę...
    2 punkty
  8. tylko Słowacki moje serce porusza głębią, szczerością delikatnym smutkiem nienachalnym uśmiechem srebrną nicią srebrnym słowem srebrną różą mickiewiczowskie złoto ciąży mi (patrz! czytaj! podziwiaj! znaj się!) nie znam się, nudzę się ziewam i rozmywam to złoto parzy a to srebro koi moją duszę
    2 punkty
  9. są prawdy samotne z wyboru innym niepotrzebne mieszkają daleko za siedmioma myślami można je szukać ale tylko na własne ryzyko
    2 punkty
  10. Czeka mnie jawy tren Sen Sen Sen A w nim Oczekiwanie Na rozpoczęcie tego Co nie jest dnem Sen Sen Sen Czym on jest Ucieczką Myśli przerwaniem Ciała półtrwaniem Sen Sen Sen Jestem dla ciebie O tobie śnię Nad ranem
    2 punkty
  11. Admirał Oceanu na grzbietach fal stopy szkarłatne od zimna porusza palcami a meduzy tańczą swoimi z jego impulsami
    2 punkty
  12. . w nocy i we dnie - czarne nadto ciężkie wstanę podrę je na strzępy niech odlecą z pierwszym wiatrem w nicość .
    2 punkty
  13. PRZESKOKI Bez zobowiązań sobie trwam, robię - bim - bam, bim - bam., bim - bam Nie mam nigdy drobnych w kieszeniach, to tak dla jeszcze większego pocieszenia, mojego uradowanego już sumienia. W pokera czasami gram, lubię rządek czterech dam, karetę zaprzęgam bez dwóch zdań i pędzę na złamanie karku miłych pań. Niedługo przerzucę się na szachy, tam też królowe - damy i wieża obok władcy a w niej wszyscy doradcy, nawet koń skaczący po władzę. j.a.
    1 punkt
  14. Pewna pani z okolic Nairobi skarży się, że jej syn nic nie robi. A jej syn jest naukowcem, zatem zamiast paść owce, dinozaury odkrywa na Gobi.
    1 punkt
  15. to taki eteryczny wieczór w kolorze kwiatu pomarańczy narodzone słowa mrugnięcie rzęs i jeszcze słodycz obrana do naga lewą nogą odkrywasz dzień ciało jeszcze śpi w niedzieli pościel w błękitne kotki miauczy chromatyczny sen ucieka w pustkę w zgiełku wspomnień słyszałem o Tobie tu ślepcy szukają drabiny wolności dotyk miłość w rzece utopi i rzeczywistość skarcona facebookiem a ten blok to mój dom tylko oczy cudze w gęstwinie czasu zarasta ludźmi pętla grzechu na zaciśniętym niebie Bóg przestaje widzieć i nie widzi Ciebie
    1 punkt
  16. mój ideał skurczył się pobladł zmienił w przeciwieństwo wyrzucić na śmietnik? czy zachować w sercu?
    1 punkt
  17. Żywy Van Gogh w polu piękniejsze niż w dzbanie póki jeszcze kwitną chodźmy, popatrzmy na nie. Jakież one piękne a jakie kapelusze nie wziąłem płótna ni pędzla zatem opisać muszę Mają łodygi wysokie które są jeszcze zielone kapelusze jak słońce na niebie kiedy wiatr kłaniają się one Witamy, witamy słonecznie a i ptaszyna zaśpiewa ten obraz zatrzymam sobie Van Gogha, gdzie pola i drzewa ..
    1 punkt
  18. Aleksandr Siergiejewić Puszkin JEWGIENIJ ONIEGIN Roman v stichach Gława I Strofa XXI Wsio chłopajet. Oniegin wchodit, Idiot mież krieseł po nogam, Dwojnoj łorniet skosijaś nawodit Na łożi nieznakomych dam; Wsie jarusy okinuł wzorom, Wsio vidieł: licami, uborom Użasno niedowolen on; S mużćinami so wsiech storon Raskłaniałsia, potom na scenu W bolszom rassejanije wzglanuł, Otworotiłsja - i zievnuł, I mołvił: "Wsiech pora na smienu; Balety dołgo ja cierpieł, No i Didlo mnie nadojeł". *** Aleksander Puszkin EUGENIUSZ ONIEGIN Romans wierszem Księga I-sza Strofa XVIII. Wszyscy klaskają, Oniegin wchodzi Depcze po nogach, jakby był sam; Na wszystkie strony lornetę wodzi, Zwłaszcza na loże nieznanych dam Wokół na piętra zwrócił swe oczy; Wszystko widziawszy, niekontent on: Ni go dam piękność, ni strój uroczy Niebawi; potém ze wszystkich stron Mężczyzn powitał; wzrok roztargniony Rzucił na scenę zaledwie raz, I wnet, ziewając, mocno znużony Rzekł: teraz wszystko już rzucić czas, Teraz mi wszystko, wszystko obrzydło Dramy, balety, nawet sam Dydło. (Tłumacz. Stanisław Budziński (1824-1895)(Bolesław Wiktor), 1886) Ballet 'Zephyr et Flore', Choreography of Charles Louis Didelot (1767-1836), dancers Yuri Soloviyov, Natalia Makarova, Liudmila Alexeyeva, record of 1964. Ballet was premiered in London in 1796, in St. Petersburg in 1808. Balet "Zephyr et Flore" choreografii Charlesa Louisa Didelota (1767-1836). Tancerze Juri Sołowijow, Natalia Makarowa, Ludmiła Alexejewa, rekord z 1964 roku. Balet miał swoją premierę w Londynie w 1796 r. i w Petersburgu w 1808 r. Aleksander Puszkin EUGENIUSZ ONIEGIN Romans wierszem Księga I-sza Strofa XXI. Oklaski grzmią... Oniegin wchodzi, Po nogach stąpa widzom... Siadł... Po lożach krzywem okiem wodzi, Obcym mu zdał się damski świat... Obejrzał wszystkich piętr krawędzie, W szatach i twarzach znalazł wszędzie Błąd jakiś, lub fałszywy ton; Mężczyznom oddał z wszystkich stron Ukłony; potem ledwie raczył Na scenę spojrzeć; już ma dość; Ziewając, myśli: "Bierze złość, Ze tego nikt nie przeinaczył... Balet już na mnie nudą tchnie, Ba, i Didlot już znudził mnie". (Tłumacz. Leo Belmont (1865-1941) (Leopold Blumental), 1902) *** By Alexandre Pushkin EUGENE ONEGIN Novel in verse Chapter I Strophe XXI The audience claps. Onegin enters. He stamps the legs while forcing thru, Askance, thru opera glasses, glancing At boxes for the belles come true; His eyes saw every single circle. He noticed all. The faces, clothes Displeased him to a great extent: He bowed to all gentlemen On every side, then at the show He cast a deeply absent glance, And having turned away at once He yawned and said: `Show must not go! I suffered ballets quite a lot, But even with Didelot I got bored`. (Trans. By Andrew Alexandre Owie) Alexandre Pushkin depicts the exact morals and manners of his time in the Strophie XXI of the 1st Chapter of `Eugene Onegin`. The democratic public claps demanding to start the show. As to gentlemen, the then theatrical good tone (bon ton) required from them to enter the hall at the last minute. The very appearance of gentlemen also required the performance of etiquette: exchange of greetings, ritual of bows and conversations. Alexandre Pushkin przedstawia dokładną moralność i maniery swoich czasów w Strofe XXI pierwszej księgi „Eugeniusza Oniegina”. Demokratyczna publiczność klaszcze, domagając się rozpoczęcia przedstawienia. Co do panów, ówczesny teatralny dobry ton (bon ton) wymagał od nich wejścia do sali w ostatniej chwili. Samo pojawienie się panów wymagało również wykonania etykiety: wymiany pozdrowień, rytuału ukłonów i rozmów. People stood in the stalls, there were just several rows of seats for the High Society men. Ladies were only in the boxes. Onegin forced through twixt the rows, which was a deliberate demonstration of the shocking negligence and impudence permitted to the young dandies and rakes. Besides, they had to simulate myopia and use the opera glasess. It was not quite appropriate for gentlemen to look at people through the lenses, to lornette them, especially to examine young ladies, and it was twice as inappropriate to look at people askance. It could be a pretext for a challenge. Ludzie stali na parterze, gdy było tylko kilka rzędów siedzeń dla mężczyzn z najlepszego towarzystwa. Damy były tylko w pudełkach. Onegin przepychał się między rzędami, co było celowym pokazem szokującego zaniedbania i zuchwalstwa dozwolonego tylko dla młodych dandysów i hulak. Ponadto musieli symulować krótkowzroczność i używać okularów operowych. Panowie patrzyli na ludzi przez soczewki, co było niestosowne niewłaściwe gdy patrzyli na młodych kobiet, a dwa razy bardziej niewłaściwe było patrzenie na ludzi z ukosa. To mogłby być pretekst do wyzwania i pojedynku. But Onegin was a rake and dandy and behaved according to the unwritten rules. The young men of that stratum were also required to express indifference and coolness. They copycatted `byrons`, `childe harolds`. They were all Anglophiles. Ale Oniegin był hulaką i dandysem i zachowywał się zgodnie z niepisanymi zasadami. Od młodych mężczyzn z tej warstwy było wymagano również okazywania obojętności i chłodu. Naśladowali „byronów”, „childe haroldów”. Wszyscy byli anglofilami. However, Pushkin who was a replica of Onegin in the described time did not agree with him in his attitude towards Didelot. In his commentary to his novel we read: `Didelot`s ballets are filled with a lively imagination and extraordinary delights. One of our romantic writers considered them to contain much more poetry than does all French literature`. Jednak Puszkin, który w opisywanym czasie był repliką Oniegina, nie zgadzał się z nim w swoim stosunku do Didelota. W komentarzu do jego romansa czytamy, że "balety Didelota przepełnione żywą wyobraźnią i niezwykłymi rozkoszami. Jeden z naszych romantycznych pisarzy uznał, że zawierają one znacznie więcej poezji niż cała literatura francuska ”. Entre nous, les filles, all three translators have omitted here an important detail that emphasizes the enormity of the protagonist's arrogance. I mean the first line. Not "Wszyscy klaskają" , "Oklaski grzmią...", 'The audience claps', but "Wszystko klaskuje", 'Everything, Every thing claps' . Entre nous, les filles (Między nami, dziewczynami, nieoficjalnie) wszyscy trzej tłumacze tutaj pominęli istotny szczegół, który podkreśla ogrom arogancji bohatera. Mam na myśli pierwszą linię. Nie "Wszyscy klaskają" , "Oklaski grzmią... ", 'The audience claps', ale 'Wszystko klaskuje", 'Everything, Every thing claps', "Każda rzecz klaskuje". The common mistake of all translators of Pushkin is their intention to use an excess of the lexical wealth of their languages. But Pushkin was a poet who could achieve the highly-artistic results with the use of very simple expressive means of language and colloquial speech. He was one of the main creators of the modern Russian language. While writing his `Onegin` he was being transformed from a romanticist into a psychological realist. And `simplicity`, economy on expressive means of language when tropes and lexical abundance were not required psychologically was his deliberate choice and aesthetic principle. Powszechnym błędem wszystkich tłumaczy Puszkina jest zamiar wykorzystania nadmiaru leksykalnego bogactwa ich języków. Ale Puszkin był poetą, który potrafił osiągnąć wysoce artystyczne rezultaty, posługując się bardzo prostymi środkami wyrazu i potoczną mową. Był jednym z głównych twórców współczesnego języka rosyjskiego. Pisząc Oniegina, zmieniał się z romantyka w psychologa realistę. A „prostota”, oszczędność na ekspresywnych środkach języka, kiedy tropów i bogactwa leksykalnego nie były wymagane z psychologicznego punktu widzenia, była jego świadomym wyborem i zasadą estetyczną. From the series "Entre nous, les filles" by Mona Lisa Z serii „Entre nous, les filles” ("Między nami, dziewczynami, nieoficjalnie") Mony Lisy
    1 punkt
  19. @WarszawiAnka - JEŻ OHYDA (?) - SADY... HOŻEJ! MOŻE JODU - CUDO - JEŻOM?
    1 punkt
  20. Uwielbiam kiedy tańczysz Kiedy nie dotykasz ziemi Choć ja nie tańczę Cóż... moje nogi nie nadają się aby Ciebie gonić Taki żart od losu Słowa pozwalają latać Choć to tylko przenośnia Mojego umysłu Tylko Czy zatańczysz ze mną Na słowa Bo w tym tańcu nadążam za ruchem Twoich stóp
    1 punkt
  21. Razem zatańczmy Na błękicie nieba, A potem patrzmy Jak tańczy też Ziemia.
    1 punkt
  22. Super, optymizm bije z tego wiersza, porozumienie. :)))
    1 punkt
  23. @Witold Szwedkowski Zabrzmiało jak - polityk, a malutki na pal wbity. Pozdrawiam Witku, czy są granice minimalizmu?
    1 punkt
  24. Kiedy tutaj ubędzie mnie, stanę się dziesiątą planetą, ostatnią za planetą X której nie nazwano jeszcze, jak i ona nie będę nosił imienia, bo po co, skoro dla kosmosu, imię nie ma żadnego znaczenia. Dziesiątą planetą w układzie słonecznym, będę ja; gdzie najdalej, najzimniej i najciemniej, stanie się moim grobem, grób najdalszy od ziemi na którym nikt mi nie złoży żadnych kwiatów, zataczający koła, bojący się słońca, bym nie zmartwychwstał.
    1 punkt
  25. Hm... W takim praktycznym podejściu jest bardzo mało miejsca na miłość, powiedziałabym nawet, że ono ją wypiera... Może trochę milej by dla mnie zabrzmiało, gdyby w drugiej zwrotce zamienić "korzyść" na "radość", w trzeciej zamiast "przynajmniej" - "i już" (czegoś się dozna) i w ostatniej zamist "najlepiej" - "najpiękniej". Tak sobie to wymysliłam - w obronie miłości :) Poza tym wiersz zgrabny i wartki. Pozdrawiam.
    1 punkt
  26. Witaj - mełło cię widzieć - dziękuje i pozd. @duszka - dziekuje - coś tam poprawiłem. Uśmiechu życzę.
    1 punkt
  27. II Z najbliższych rzeczy pewno powiedzieć przychodzi, Jak Hawarda z Torebjoernem niezgoda się rodzi, Bo zdarzyło się tedy, że morze oddało Fiordowi Lodowemu wielorybie ciało. Prawo przybrzeżne mieli Torbjoern wraz z Hawardem Po obu fiordu stronach. Tu losu hazardem Zaszło, że to drugiemu przypadała ryba. Był to okaz wspaniały, sześćdziesiąt stóp chyba. Lecz co ludzie gadają, to przecież nie prawo, Przeto sprawę rozwiązać trzeba raczej żwawo Póki cielsko potwora jeszcze w wodzie stygnie. Idą do praw rzecznika, niech on spór rozstrzygnie. Rzecznikowi na imię Torkel było dane- Indywiduum do cna z honoru wyprane. Na nic to, że z dobrego pochodził był domu Gdy był dlań przyczyną ohydy i sromu. Tak więc Torkel głos zniżył, szepce Hawardowi Że mu się zwierz należy, a nie Torbjoernowi. Lecz gode nie pozwala się wymknąć ryzyku- Chwycił za miecz i krzyknął: "Komu, ty nędzniku!?" "Tobie, tobie bezsprzecznie!", Torkel schylił głowę. Torbjoern okazał przemoc i jak białogłowę Zabrał rybę do siebie. A lud tam zabrany Szemrał jak był okropnie Haward oszukany. A jedyna pociecha dla Hawarda taka, Że był przez wszystkich Torbjoern brany za prostaka. Szedł już innego razu Olaf w górskie strony. Była zima a w górach miały miejsce schrony Dla stad owiec Hawarda. A na dworze słota, Noc zapada więc ginie do marszu ochota. Wiatr jakby gigantowi z ust wiał lodowemu. Olaf chce iść z powrotem, ktoś idzie ku niemu. To domownik godego, zwany silnym Brandem, Odznaczał się tężyzną, charakterem hardym. Witają się wzajemnie, kłaniają z pokorą. Olaf pyta co robi Brand tak póżną porą. "Ledwo warte uwagi. Z rana w drogę bieżę, Do mych owiec a one zeszły na wybrzeże. Chcę je powieść na górę, lecz ścieżkę zagradza Nieznanej mi postaci nie z tej ziemi władza. Cały dzień się męczyłem, proszę, pójdź tam ze mną." "Dla ciebie to uczynię." Tak w godzinę jedną Dotarli na wybrzeże- znów droga zgrodzona, A owce pierzchną, idąc prosto w ich ramiona. Olaf patrzy i widzi swego przeciwnika Z całonocnych zapasów- Tormoda umrzyka. "Wybierać przyjdzie teraz, mój kochany Brandzie, Wolisz pędzić stado, czy też walczyć bardziej?" "To wezmę wygodniejsze- popędzę owczarnię" Zadowolony Olaf do walki się garnie. Była obok wysoka śniegowa zawieja. Olaf jak się nie rzuci, nie dźgnie dobrodzieja, Ale ten się uchyla i chwyta w pół ciała. Szarpanina znów szybko się skoczyć nie chciała, Bo Tormod po ostatnich od młodzieńca cięgach, Zdaje się, że nie stracił krztyny siły w rękach. W końcu idzie do tego, że dwaj w dół spadają, I z ogromną prędkością po śniegu staczają. Dopiero łutem szczęścia będąc na wybrzeżu Olaf złamał Tormoda kość krzyża w pacieżu. Po czym ciągnie upiora na głębokie wody. W odmętach topi podług północnej metody. Odtąd gdy kto przepływa w topieli pobliżu, Spotyka go nieszczęście i wielki ból w krzyżu. Olaf szybko powrócił z miejsca morskiej kaźni. Pożegnali się z Brandem, rozstali w przyjaźni. Brand powrócił do Badfarm o późnej godzinie I wszystkim rozpowiadał o Olafa czynie. Wakr na to: "Czyś jest mamką tej baby z wąsami? Jego sława jest z tego, że walczy z duchami! Postaw go przed człowiekiem, a pierzchnie spłoszony, Niczym z pobojowiska przepędzane wrony." Brand na to: "Z ciebie baba co nawet nie może Się równać do Olafa, jako ten lis w norze, Który tylko w swych słowach się wielkim wydaje." Brand mówiłby tak dłużej, lecz go Torbjoern łaje: "Nie wyjdzie to na dobre z pewnością nikomu, By wyżej cenić jego, od tych z mego domu." Przeszła zima, a przyszło do ważnej rozmowy- Do Olafa i całego rodu jego głowy. Rzekł Haward: "Nie możemy żyć obok godego. Przecież nie stać nas dłużej na nieprzyjaźń jego." "Nie widzi mi się zbytnio takie pojednanie, Lecz do ciebie należy ostateczne zdanie. Gdzie więc chciałbyś zamieszkać?" "Na bezpańskiej ziemi, Na drugim brzegu fiordu. Z naszymi krewnemi Będziemy mieszkać bliżej; wszak miejsca tam wiele, Nie dosięgnie nas tam głód, ni nieprzyjaciele." I tak postanowiono. A dwór w miejscu nowem Z imienia gospodarza zwie się Hawardowem. A byli w owych czasach jedynymi z Fiordu, Którzy objęli nowe tam połacie lądu. III Torebjoern jeździł co roku, na wiec ze swą świtą. Był z możnych i piastował godność znamienitą. Pod ten czas inny gode, Gest, syn oddleifowy, Mieszkał w Dworcu Pastewnym. Był to chłop morowy I miał siostrę, o którą Torbjoern się ubiegał. Gest nie był zachwycony. Rozsądek ostrzegał, Że awanturnik Torbjoern, jest małej wartości. Lecz, że Torbjoern pozyskał sprawie przychylności, Tedy w końcu się zgodził, pod takim warunkiem, Że będzie się z swą żoną obchodził z szacunkiem, Oraz poniecha gwałtów i każdemu zwróci, Co się komu należy, i nierząd ukróci. Gdyby zaś złamał słowo, Gest siostrę odbierze. Torbjoern przyrzekł i z Gestem poszli na Wybrzeże Gasti, gdzie Gest miał dworzec. I było wesele, Przybyło z wszystkich fiordów na ślub ludzi wiele. A gdy Sygryda w Badfarm o tym usłyszała, Wypadła naraz z dworca jak zbłąkana strzała. Zebrała prędko ludzi by wycenić mienie Jakie wniosła godemu przez gospodarzenie. Gdy zaś wszystko zliczono oraz wyceniono (A liczono szczególnie dokładnie i słono) Sygryda pożegnawszy z obejścia każdego Wyruszyła w kierunku domu rodzinnego Zabierając ze sobą całą swą majętność. Wielka była Torebjoerna, gdy powrócił, wściekłość. Obiecał karę wszystkim, którzy wyceniali Majątek gospodyni i jej pomagali. Zapałał wrzącym gniewem na wszystkie ich głowy, A był wśród tamtych ludzi i syn hawardowy. Tego lata zwierzęta z Hawarda własności Nie przejawiały zwykłej, owczej spokojności. Wieści do Hawardowem, pasterz z gór przynosi I Olafa o pomoc z zwierzętami prosi. "Bo wielu mi brakuje, a szukać nie mogę, Bo by te com je znalazł, prędko dały nogę." "Wyruszam ich poszukać, wy spokojnie paście." A miał Olaf podówczas leciech osiemnaście. Wziął tedy swą siekierę i ruszył wzdłuż brzegu, Nie martwił się specjalnie o miejsce noclegu, Gdyż szybko znalazł stado, przy Brzegu Zatoki, A były tam Sygrydy, kuzynostwa progi. Wstępuje do domostwa, Sygryda otwiera. Witają się wesoło. Wtem ona spoziera Ponad głową Olafa. "Płyną podróżnicy, Przez Fiord na statku- mają, miecze na zwornicy! To Torbjoern z posiestrzanem! Gode dzierży ostrze Zwane Płomieniem Bitwy! Zaraz tutaj dotrze! Nic dobrego wizyta owa nie zwiastuje, Bo gwałtu już dokonał, lub zaraz planuje. Nie spotykaj się tutaj z Torbjoernem mój miły, Aby owe hazardy ciebie nie zgubiły." "Że nic się go nie boję i żem mu nie szkodził, To na pewno nie będę przed godem uchodził." "To jest odwaga" rzekła, "Żeś choć nie jest stary, Nie uchodzisz przed mężem o krzepie bez miary. Obawiam się jednakże zdrady z Wakra ręki. Widzę cios ci zadany w okolice szczęki." "Z Torbjoernem nie mam przecież powodu do zwady, Jeśli dojdzie do walki, tedy dam im rady." Pożegnali się czule, Olaf prze do stada, A tam łódź na mieliźnie powoli osiada. Młodzieniec wchodzi w wodę, pcha statek ku plaży, Torebjorn pięknie dziękuje, z uśmiechem na twarzy. Mówi, że do domostwa swojej siostry zmierza. Nie odmówi kompani takiego rycerza, Jak Olaf Upiorbójca. Lecz Olaf powiada: "Do domu muszę spędzić owce z tego stada, Raczej to ty pójdź ze mną". Torbjoern się zapiera Nie ma czasu, energii, oraz et cetera. Tu myśl Olafa zeszła z powrotem na sprawę Jak poprowadzić stado zgoła nieruchawe. Jego wzrok naraz spoczął na długiej osęce, Podszedł, zmierzył, przymierzył za czym skócił w ręce I popędzał nią owce. Poszli jedną drogą, Widzi Olaf, że kroku dotrzymać nie mogą, A wręcz jakby celowo przodem go puszczają. Dochodzą do rozstaju, już rozstać się mają, Kiedy zakrzyknął Torbjoern: "Nie czekajmy więcej, Wakr, rób po cośmy przyszli!" Olaf więc co prędzej Uskakuje na wzgórze, tam broni się dzielnie, Do czasu aż osęka, w rękach na pół pęknie. Tedy sięga po topór. Torbjoern znów napiera, Ale tak zręcznie śmiga Olafa siekiera, Że wyniku potyczki przewidzieć nie można. Tordis- siostra Torbjoerna, kobieta pobożna, Rzeczywiście w pobliżu miała swe mieszkanie. Martwiła się okropnie słysząc zamieszanie Bowiem słysząc potyczkę nic z niej nie widziała. Posłała więc parobka. Gdy się dowiedziała, Że stawają tam brat jej, oraz syn rodzony, Pobiegła na drugiego syna jej zagony. Ów mąż nazywał się Skarf. Przyniosła mu wieści, Wezwała aby dobył miecza rękojeści, I czym prędzej wyruszył dopomóc rodzinie W chwili najcięższej próby, w ponurej godzinie. "Chętniej stanąłbym raczej po Olafa stronie. Dwóch przeciwko jednemu? Honorem się bronię, Bo tamtych dwóch za czterech wojowników stoi. Niech sami sobie radzą kuzynowie moi." Matka mu na to: "Miałam dwóch synów serdecznych, Pociechę dla mych oczu, dzielnych i walecznych, Ale teraz przejrzałam, żeś córką, nie synem, Kiedy strachasz się krewnych poratować czynem! Zaraz się okaże, że córka mojej matki, Jest za się warta więcej, niż wnuk twojej babki!" Wyniośle rzekła Tordis, wyszła z tymi słowy, A Skarfa z bladej furii porwał duch bojowy. Pochwycił za siekierę i z oczy szalone Popędził niczym Sleipnir, w bijących się stronę. Torbjoern widząc siestrzana natarł na młodzika. Skarf niezauważony zaś przez przeciwnika Zatopił swą siekierę pomiędzy łopatki. Nie był to jednak koniec wiekopomnej jatki, Bo Olaf czując ostrze w plecach metalowe, Odwrócił się, wbił topór w Skarfa pustą głowę. Skarf osunał się cicho, lecz Olaf się chwieje, Mimo to wznosi topór, jeszcze ma nadzieję. Torbjoern tedy się zbliżył i pchnął wroga w serce. Tego dość miał już Olaf. Padł. Nie powstał więcej. Po czym gode go sieknął w twarz tak umiejętnie, Że wypadły trzonowce, oraz zęby przednie. Wakr mówi: "On nie żyje, na co ta ohyda?" Zaś Torbjoern odpowiada: "To się jeszcze przyda." Bierze chustkę, umuje w nią Olafa zęby, Przy czym uśmech zwycięski nie schodzi mu z gęby. Tordis za tryumf brata dziękuje swym bożkom Lecz na wieści o Skarfie żałuje go gorzko I tego że tak wcześniej, syna podjudziła. Mimo tego Torbjoerna i Wakra gościła, Do czasu aż z ran ciężkich wrócili do zdrowia. Wieść szybko się rozeszła, cały Fiord osowiał. Żałowali Olafa, że tak dzielnie stawał, Zaś gode co należy wrogowi oddawał. Kierowany jedynym dobrym serca rysem. Gdy gode ciut ozdrowiał, wiedziony kaprysem, Udał się do Sygrydy. Nie znalazł jej w domu, Mówiono, że po walce wyszła po kryjomu. Mówiono, że rzuciła się z klifu w obłędzie. Nikt jej już nie zobaczył, choć szukano wszędzie. Za czym Torbjoern na dobre powrócił do siebie I czuwał tam spokojnie, jak jastrząb na niebie.
    1 punkt
  28. Lepsze chińskie jest tsunami niż te fale co przed nami
    1 punkt
  29. Fakt, z bankiem nie wygrasz, bo bank jak kasyno zawsze wygrywa. No i znają się na psychologii. Dobrze przedstawione, z życia wzięte. :)
    1 punkt
  30. Tak.., najlepiej jest unikać jakiegokolwiek "kleju", bo jak tu rozłożyć z nim skrydła i wzlecieć - jeśli nam urosły..? A tego nie da się wykluczyć. A więc życ inaczej, co sugeruje mi przekaz Twojego wiersza - ze wględu na te właśnie skrzydła. To moje rozumienie. :) Interesujący, "siegający do dna" wiersz, ale czy na końcu nie powinno być raczej "przynajmniej"..? Bo "co najmniej" sugeruje mi, że można być czymś więcej niż "dzieckiem kosmosu", co dla mnie jest niewyobrażalne. Pozdrawiam.
    1 punkt
  31. Wolałam cię we wcześniejszej wersji. No i Marcinie uważaj, w poezji erotycznej, granica między kiczem a sztuką jest bardzo cienka.
    1 punkt
  32. 1 punkt
  33. @Pan Ropuch Przyglądam się literom, zawsze pełne wdzięku, tylko czasami zobacz... w nabożnym przyklęku. Pozdrawiam i życzę wspaniałych chwil w twórczości.
    1 punkt
  34. @Gabrys @duszka @ekversisto @lich_o @M.A.R.G.O.T dziękuje serdecznie za ciepłe słowa i uznanie:):) oby wiersze były dla nas źródłem zabawy i radości, a nie, niespełnionych ambicji, jak poniektórych na tym portalu:(
    1 punkt
  35. Witam - mądry wiersz nie przemądrzały czyli na tak. Pozd.
    1 punkt
  36. Witam - mi się podobają owe myśli bo o tym wiersz. Spokojnego ciepłego dnia życzę.
    1 punkt
  37. @iwonaroma Wolę Słowackiego a częściej sięgam po Mickiewicza ktoś odgadnię tą logikę?? Nie będę wchodził w ich perypetie osobiste jakimi byli poetami, czy prywatnie jako ludzie bo i po co. Romantyzm - to było i też na siłę wyszukiwanie sobie nowego cierpienia, dramatu, rozterki romansu, nieszczęścia itd. Cały ich stosunek i ich status oraz perypetie życiowe wpisuje się w to wszystko perfekcyjnie ba z nawiązką. Pozdrawiam Pan Ropuch
    1 punkt
  38. Języka. Cześć Marcinie, erotyk, że hej. Ostro. Pozdr. J.
    1 punkt
  39. A ja przyglądam się Twojemu i również wiem, że zbierze wielokrotny plon, i że we mnie też on powstanie :) Niezwykłym układem słów i sformułowań uzyskujesz bardzo plastyczny i bezpośrednio odczuwalny dla mnie przekaz.., bardzo zbliżasz go do czytelnika. Czuję w nim życzliwość. :) Pozdrawiam.
    1 punkt
  40. Fajne :). Piszesz, piszesz.
    1 punkt
  41. Prawdziwie. Wrzuć sobie Silverko znak diakrytyczny do 'będziemy'. Pozdrowienia
    1 punkt
  42. @duszka ładnie. Pozdrawiam.
    1 punkt
  43. @Silver ślicznie. Pozdrawiam.
    1 punkt
  44. @Jan Paweł D. (Krakelura) Ładnie, z mapą terenu też. Łąki w promieniach słońca czekają, a lato umyka z kalendarza, z każdym dniem. Cóż...
    1 punkt
  45. Idzie diabeł ścieżką krzywą pełen myśli złych, nie pożyczy mu na piwo, nie pożyczy nikt... Takie mam skojarzenie.
    1 punkt
  46. Lepiej nosić niż nie nosić kiedy na coś się zanosi
    1 punkt
  47. Lepiej wietrzyć się na dworze niż wyjechać dziś nad morze Lepsze lody na patyku niż grzebanie w statystykach
    1 punkt
  48. Lepiej durniem być skończonym niż być w piekle zaraz żony
    1 punkt
  49. Wiersz inspirowany "Płonącą żyrafą" S. Grochowiaka, który zainspirował się obrazem "Płonąca żyrafa" S. Dali Widzę mięso. Wszystko to mięso. I nie ma nic bez mięsa. I wszystko jest w mięsie. Smaży się od środka. Trawione wewnętrznym żarem. I skwierczy czasu tłuszcz. I powoli się wypala. Na zbyt dużym ogniu przypiekane. Miejscami spalone na węgiel. Mięso to wszystko co mamy. Mięso faszerowane duszą.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...