Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.09.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wiosnę raz się przeżywa, raz gra się w zielone, Raz błękit płynie w żyłach i raz słońce wstaje. Raz tylko się planuje podbić świata kraje, Raz tylko twoje ciało nie jest pochylone. O przewrotna młodości, zdradzieckie twe drogi! W twoim ciele trwa równo piękno i pogarda! Ty jesteś wzniosła Diana, tak lotna jak harda, Dla tych, którzy jesieni przestępują progi. Największa zbrodnia przeciw twej świętej godności To wyrzec się z umysłu i serca młodości. Karzesz za to surowo- jesień raz zasiana Łamie równo tak starca, jak byle młodziana Po czym w posąg ze spiżu człowieka obraca, Bo wiosna raz skończona nigdy nie powraca.
    4 punkty
  2. najważniejszy sznurek to ten od prawej ręki od żegnania w imię ojca zatwierdzania pinem od podnoszenia jej by wskazać palcem naznaczyć według zamysłu resztę sznurków trochę odpuścili więc chodź na spacer w siną dal wolnych zakątków w las pajęczyn by zerwać swoje i odtąd lewą ręką mówić nie i tak tą bliżej serca niech nie wie prawa co czyni druga gdy nawet myśli bywają nie nasze to tylko cytaty trudno wyczuć klej wśród warg rozpoznać głos wielkiego brzuchomówcy i zerwać z nim zanim zacznie szarpać drugim sznurkiem - prawej nogi tym od kopania
    4 punkty
  3. Wolność - w moim sercu, Wolność - w mojej głowie Również ona w duszy, rześka, mnie na zdrowie Miłość gdzieś wyszła, drogę zapomniała Moje serce wolne, którym sterowała Z głowy uszły myśli , w świecie gdzieś przepadły. Nie są już ołowiem które nerwy jadły Duszo,moja,duszo, lżejsza,ni żeś była Wolność jakże lekka, piórem zaważyła.
    4 punkty
  4. były żonkile tulipany krokusy kalina bzy konwalie piwonie dziś pozostały po nich tylko zapachy i żal tamtych dni dziś tylko chryzantemy astry i samotna ostatnia z róż w moim ogrodzie zasypia mówiąc do widzenia kończy się mój czas ale nie martw się mój miły kalendarz szybko mknie nim się obejrzysz znowu zakwitną twoje marzenia w ogrodzie barwnym jak sny
    3 punkty
  5. mam słomiany zapał do życia do wszystkiego nie jestem midasem czego dotknę w proch zamieni się dno rozpaczy dobrze znam stąpam po nim próbując się odbić piszę przewidywalnie korzystam z okazji że minęło południe i mogę się napić gnając w owczym pędzie staję się kozłem ofiarnym własnej ambicji
    3 punkty
  6. Pani Garnuszkowa wzięła się za przygarnianie sama miotła robi wrażenie każdy ruch niby od niechcenia podrywa wszystkie liście naraz szybują bezzwłocznie w jedną słuszną stronę kurzy się ziemia - czysta poezja Pani Garnuszkowa nie jest z metra cięta posiada psa kury konia i cztery kocięta przeczytała wszystkie lepsze książki raz jej kochankiem był znany pieśniarz koleżanki nic tylko sikały to z radości to z jej szczęścia Pani Garnuszkowa znalazła Pana Garnuszka można ich spotkać tam gdzie jabłoń tam gdzie gruszka razem to już istne szaleństwo w przygarnianiu chodzą już po okolicy nawet słuchy że zmienią niebawem nazwisko - na Kocioł
    3 punkty
  7. w łóżeczku się cieszy dziewczątko maleńkie kanarek znów śpiewa dla dziecka piosenkę choć klatka otwarta powiewa zasłona nie frunie na wolność aż tak umiłował lecz kiedyś tu dla niej nie mogło być jutra przerwała jej życie choroba paskudna ~~ już nie ma dla kogo w gnębiącej go ciszy wciąż tęskni w nadziei że znów ją usłyszy ~ choć zamilkł na zawsze to jakby wciąż śpiewał by tam usłyszała z tajemnic nieba
    3 punkty
  8. I znów źle I znów to samo Przecież to już było Czemu znów się stało? Nie chcę Nie mogę Nie będę ani chwili dłużej ciebie znosić Po co mi to? Lepiej było samemu kroczyć Co moje to moje Nikomu nic do tego! .... Hej! Co u Ciebie? U mnie jest okej... Hej? Czy słyszysz? Czemu Ciebie nie ma? Przecież to nie było naprawdę Byłem zły przez moment Odpuść Wybacz
    3 punkty
  9. autorka j.w. Kiedy to dostrzegłam, było już po wszystkim; kot mi przebiegł drogę, niósł gołębia w pyszczku. Kotek kolorowy - właśnie takie lubię - gołąb był stracony - tarapaty zgubne. Kocurek drapieżny, więc mu się udało; kiedy wlókł gołębia, skrzydło zeń zwisało. Niedobrze się stało, a finał był taki, kotek ze zdobyczą uciekł prosto w krzaki. Porwał kot gołębia, nikt nie zauważył; ale mnie koteczku, toś się dziś naraził! Krótką chwilę trwało, lecz w pamięć zapadło; jakież to... kocisko, że gołębia zjadło (?)
    2 punkty
  10. . ślepa i głucha, bez serca i ducha jesteś ciężarem a ja chcę biec dalej, za prawdą nieprawdo . . .
    2 punkty
  11. Kompozycja utworu jakby linia prosta nieznacznie zagęszcza się i rzednie, jak gdyby brakło czasu na oddech w pogoni - bez końca i początku, która by mogła trwać. Lub tryby szalonej maszynerii – inżynier zapomniał po co ją stworzył, albo dawno już nie żyje, ona pusta, zgrzytając gna niewypełniona żadnym sensem ni celem, rdzewiejąc, jelitem puste kalorie czasu, przestrzeni przepuszcza. Być może tłum cząsteczek splątany w zderzeniach, lub umysł genialny w ocean się wnurza, z prędkością światła płynie by dociec Imienia, ze świadomością nawiasu.
    2 punkty
  12. Wiele rzeczy lubią ludzie i żyć czysto i żyć w brudzie i żyć w wierze i bezbożnie chwytać dzień lub żyć ostrożnie Głupio, mądrze, pospolicie hałaśliwie, cicho, skrycie po trzeźwemu lub na haju ale w jednym się zgadzają Głupio, mądrze, pospolicie każdy chciałby Przeżyć życie.
    2 punkty
  13. graphics CC0 teraz wiem. ciężar żyje. wyrasta z gzymsów z kamiennych torsów i bazaltowych oczodołów. zaciężna masa z postumentów może ożyć gdzie zechce. dla przykładu jako rodzina wydostająca się wprost z dakarskiego wulkanu w Senegalu. ożywa z krateru afrykańsko-odrodzona aktywizuje posąg kobiety lub jej męża unoszącego ich latorośl na sztabie ramienia z cyzelowanego brązu. włókna cenotafów są zaczynem. strzegą prawdy. kształtują kurs i puls przykładowej epoki. w Myanmar ogromny posąg Buddy w pobliżu Świątyni wskazuje palcem na miasto Mong La. okryte niechlubną sławą. gdzie kwitnie prostytucja. handel prochami i gatunkami zagrożonych zwierząt. bóstwo wygraża. obraca kołem Dharmy. w Meksyku w Isla Mujeres i Cancǘn. multimilionerzy w płetwach i pod tlenem zaglądają aż na dno Morza Karaibskiego by odwiedzić posągi biednych anonimowych wieśniaków w zaskakujących pozach wtłoczonych przez Jason'a de Caires Taylor'a w rafę koralową żądza celebry i przepychu – kontra – cicha ewolucja atolu. więc oto zrozumiałem... że ciężar żyje. raczkuje w moralnych zasadach. a w moich wierszach jawnie umilkła statyczna pycha zaś cichszy człowiek wyrzucił balast i śni. w Stolicy przy klasztorze Wizytek odwiedzisz ławeczkę księdza Twardowskiego i tam odnajdziesz pewien mechanizm. naciśnij przycisk – odsłuchaj kolejny ślicznie ludzki wiersz. odkryj prostotę której u mnie – nigdzie nie doświadczysz. etyka to masa galaktyki. zaczarowana Alicjo... za posągami „królika goń!” z własnym „androidem”... zawrzyj Traktat Królewski w Gnieźnie. zetknij się z przewodnikiem. poczęstuj niedźwiedzia Wojtka cukierkiem. na fortepianie Rubinsteina w Łodzi zagrasz tylko po prawej stronie tego instrumentu. a do kufra Reymonta nawet nie zajrzysz bo przysiadł na nim sam maestro od Jagny i pilnuje z klasą – tradycyjnej Polski. choć kufer to ponoć podróżny i selfik galerianek przy Pałacu Kindermanna... gdzie upuściłem latem rożka. --
    2 punkty
  14. @Tomasz Kucina Jest naprawdę godny polecenia dokument o polskim artyście rzeźbiarzu Szukalskim. Śmiano się z niego, kiedy uknuł teorię że rzeźby na wyspie wielkanocnej to pozostałość po wielkiej biblijnej powodzi i jego wytłumaczeniu jak do tego doszedł. W każdym bądź razie niesamowita nietuzinkowa osoba -Stanisław Szukalski. Pozdrawiam Pan Ropuch
    2 punkty
  15. A mi się tak ta druga podoba, no ale. Dzięki i pozdrawiam :) Bo tym razem to nie historyjka tylko dwie rzeczywistości, które współistnieją, roboczo miał być tytuł "dwa światy". Niemniej jest serce dwukomorowe za które dziękuję :) Pozdrawiam. Taka jednomyślność to aż dziwne. Tyle, że z faktami się nie dyskutuje. Dziękuję i pozdrawiam :) A już myślałam, że to tylko męski punkt widzenia. Dzięki za opinię. Pozdrawiam :)
    2 punkty
  16. dwa małe dwa duże w świat wpatrzone okna tworzą rodzinną rzeczywistość klimat salonu i pokoiku gdzie traktor z lalką zgodnie istnieją na półce szynka czeka w lodówce podjazd czysty wymieciony trawnik przystrzyżony a ta kropka na zderzaku jak urażona godność lepiej wygląda w garażu cel uświęca cóż te środki mogą skomleć łasic się wyciągać piwo argumenty i układać siwe włosy w pokątnym krzyku odrapanych mocno ścian wylewającym się jak deszczówka na ulice wszystkich miast a zbierająca się czasami by naprzeć przejeżdżający zbyt szybko by ją dostrzec pojazd pionu decyzyjnego
    1 punkt
  17. graphics CC0 Życie w czasach zarazy. Obracam telebim do słońca, wszystko się może wydarzyć. Rzut plazmy. Zaćmienie na łączach. Odgrażam się chandrom i żalom. Hartuje się wredny zarazek, głośniki pulsują marazmem, kineskop wypala obrazy. Życie w regule rozkładu, choć trzeba dosięgać do marzeń... ile się można panoszyć? Żyjemy w czasach zarazy. Ukradkiem uchyla się okno, wachlując płucoskrzydłami, uznajmy, że pokój to morze, już płynie na fali firany. Wybiegam przez czasoprzestrzenie do tkanki sumiennych nawyków. Me ciało jedwabiem. Selenem. Przenika przez blask morganitów. Życie w regule rozkładu, choć trzeba dosięgać do marzeń... ile się można panoszyć? Żyjemy w czasach zarazy. Dusz smutek. Apatia. Znużenie. Uciekam pod górę z brokatu, ta rośnie i robi się duża, za oknem w zagonach lilaków. Kołyszą budynkiem rubieże. Wiatr zbliża do podstaw atomu, zarazek robi się cięższy. a świat unosi – za dronem. Życie w regule rozkładu, choć trzeba dosięgać do marzeń... ile się można panoszyć? Żyjemy w czasach zarazy. Blask generuje energię, a słońce ubiera ją w słowa. Z arytmią szturmuje poezja, w reakcjach fuzji jądrowej. Tak łącząc jądra wodoru, uzbrajam jaźń słońca helem. Wyrzucam plazmę na forum. Zarazek uznaje – za wiele. Życie w regule rozkładu, choć trzeba dosięgać do marzeń... ile się można panoszyć? Żyjemy w czasach zarazy. Przez formy tryby czy style przenikam do infradźwięków. Pastele słoneczne motylem sięgają aż firmamentów. Żyję też przez przypadki i uczę dosięgać do wrażeń... ile się można jednoczyć? Żyjemy w czasach zarazy. -- * treść utworu – to abstrakcja literacka, nieosobista, w szerokim przekroju społecznym.
    1 punkt
  18. Chciałem coś osiągnąć na tym świecie marnym zatańczyć fokstrota na parkiecie snów zostawić po sobie teksty bardzo ważne dla przyszłych pokoleń żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie kiedy będę w niebie być może zbyt późno zacząłem żonglerkę myśli malowanych kolorami słów dobieranych często pochopnie za prędko gdy pamięć pokrywa geriatryczny kurz i nie wiem na końcu co jest na początku nieudolne zdania zbędne powtórzenia czy to moja wina czy okrutny los że rytm wciąż ucieka rymy od niechcenia to żadna poezja tylko liter stos wątek zawsze kręty kto to zapamięta chciałem coś osiągnąć na tym świecie marnym i co osiągnąłem wiek emerytalny
    1 punkt
  19. Gady mają truciznę we krwi i nie uczą się kąsać.
    1 punkt
  20. wszystko kwestia smaku i dobrego gustu długa , ciepła jesień trochę śniegu na święta po co chcieć strachu i cierpień ...trzeba się odzwyczaić prognoza to oczekiwanie jakgdyby...
    1 punkt
  21. cukierki cukrzyka cukiernika cukrowa cukiernica cukrz cukierni cukrowcem
    1 punkt
  22. czy warto zerkać w tył patrzeć na to co było przecież to minęło raczej nie wróci czy warto gdy nie trzeba płakać być smutnym uciekać przed życiem bać własnego cienia czy warto - trudne pytanie - każdy sam musi je rozgryźć znaleźć odpowiedz by mieć pewność że idąc do przodu z uśmiechem nie depniemy w gorsze
    1 punkt
  23. To raczej nie są fajerwerki tylko kanał. Może wyszło tak przeładowane, bo tę warstwę ludzi, którzy robią za "środki" bardziej znam. Pozostaje im czekać aż spadnie coś z nieba i wyleje się na ulicę, może jakieś zadrapanie powstanie na zderzaku... a tak to flaszka, kłótnie itd. Nie chciałam rozjaśniać, no ale :) A tak apropo dyskusji można dyskutować byle na temat, a jeśli temat na który się początkowo dyskutuje okazuje się gdzieś ginąć to już dyskusją nie jest. To już są przepychanki o to, czyje będzie na wierzchu. Tylko mordobicia wtedy brakuje. Miłego dnia życzę.
    1 punkt
  24. @duszka "dałem mu się porwać nie wiedziałem gdzie obiecywał wielkie góry a jestem na dnie" - R. Riedel "Boczny wiatr" Dziękuję za czytanie i miły komentarz:) Miłego dnia!
    1 punkt
  25. Pozdrawiam wszystkich Forumowiczów, ktôrzy się uśmiechnęli czytając mój absurdałek i tych, którzy zostawili pod nim "serdeczny" znak czytania. @Annie @WarszawiAnka @miauczenie owies @Franek K @[email protected] Dzięki :) s
    1 punkt
  26. No to cieszę się w takim razie:) ?:D osobiście nie mam nic do leworęczności, nawet zdaje mi się, że ci których znałam, byli mocni z matematyki i nauk tym podobnych. W przeciwieństwie do babci, która gdy moja siostra malowała czasem lewą ręką mówiła, żeby jej zabronić, bo to szatańskie jest;) Dziękuję za ❤ @Kot @Waldemar_Talar_Talar @Joachim Burbank
    1 punkt
  27. Wiecznie stoi za kurtyną. Nie śmie szerzej jej uchylić. Chowa się za praprzyczyną- Jeden czyn by wszystko czynić. Podtrzymuje wciąż w istnieniu Prądy przyszłe, stare skały Mierzy wieczność w okamgnieniu- Wszystko pędzi- jeden stały. W czasie ale poza czasem. Nieuchwytny lecz wcielony Wzgardził złotem i atłasem- Pan najwyższy- uniżony. Nieuchwytny a schwytany, Wszechobecny, ale skryty, Wszechmogący, a związany, Wszechpotężny, a zabity. Wszystko to podryg kurtyny Absolutny skrawek cienia. Cienia Prawdy odrobiny, Prawdy, która się nie zmienia. Prawda kryje się w pozorze Złudy, bujdy, zabobonu. O Ty który wszystkie może! Daj nam swego dotknąć tronu. Pozwól zerknąć za kotary, Poczuć woń krwistego potu. By skończyły się koszmary. By poderwać się do lotu.
    1 punkt
  28. Witam - zginęła mi edycja po ostatnich modernizacjach forum. Ale niże jest poprawnie. Dzięki za czujność i czytanie miły kolego. Pozd.
    1 punkt
  29. połóż się nauczę cię cierpienia bezszelestnie w nieświadomości uwolnię żmije myśli zasznuruję kręgosłup oplotę szyję jaszczurzy płód w gardle zalęgnę w jaźni obmyję dłonie i będę się z wami kochać aż słodycz przesyci łzy w obłędzie rozkoszy zabrałaś go weźmiesz i mnie
    1 punkt
  30. @valeria Też spałem na fizyce, dopiero jak zacząłem o tym czytać popularnonaukowe książki to zobaczyłem w tym wielką tajemnicę, której nikt w szkole nie potrafił mi pokazać.
    1 punkt
  31. To prawda. Umiał spacerować. Szczerze powiedziawszy uwielbiał ów proceder ponad wszelki bezruch. Tylko któregoś dnia, gdy tak wędrował po zielonej łące, przechodzący gość zapytał retorycznie: „Panie, gdzie pan idziesz z tym trupem”? Po usłyszanym pytaniu, w każdej mierze jak najbardziej zasadnym, zdał sobie nagle sprawę, że coś obficie czuje. Bynajmniej nie woń, której by pragnął najbardziej na świecie. A zatem ktoś ten codzienny rytuał sowicie zakłócił. Przybysz pojawił się nagle i nie wiadomo skąd. Na domiar złego zaczął towarzyszyć w nożnym przemieszczaniu. Niewychowany taki, wygnał zapachy kwiatów oraz innych pasikoników, wytwarzając w te pędy, bezczelnie swój. Słodkawy odór jak się patrzy. Jeszcze niedawno samotny wędrowiec, w zasadzie nawet nie musiał spojrzeć. Od razu poczuł w nozdrzach – co już zdążył zauważyć – niemiłosierne mdłe szamotanie. Szedł przy nim jako żyw rasowy trup. Sprawiał nieco pesymistyczne wrażenie. Nieskazitelny rozkład – przeciekający tu i ówdzie, poprzez zbutwiałe szczątki ubrania, z których gdzieniegdzie wystawały okrwawione kości, niczym zarżnięte pisklęta z gniazd – faktycznie nie należał do przesadnie miłych. No cóż. Nasz bohater, który zaczął podróż na początku tekstu, płochy zanadto nie był. Zapytał prosto z mostu, krótko i treściwie, bo właśnie przechodzili przez kładkę nad strumieniem z ropuchą. –– A tyś kto? –– Trup. –– A po kim? –– Co po kim? –– dopytały zwłoki zgniłym tercetem słów. –– Nosisz żałobę. Czarne odzienie masz. –– Jest białe, tylko ty widzisz na czarno. –– Nie łazi trup, tylko leży spokojnie. –– Widzisz sznurki nade mną? –– Te? –– Nikną w błękicie nieba. Poruszany jestem. –– A mowa twoja? Też poruszana? –– Też. Tylko linki głośniejsze. –– Nie widzę ich. –– Ale zapewne słyszysz. Nieprawdaż? –– No tak. –– Wiesz co. Zamiast marnować czas na uprzejmości wobec moich zwłok, to lepiej dokładnie na mnie spójrz. Spojrzał i padł trupem. Pomimo zniekształcających czynników, co wzrok sprowadzały na manowce, rozpoznał. * Spacerowicz chodzi po bezdrożach. Nagle dwa nieboszczyki idą obok niego. Po krótkiej rozmowie, każą się jemu, im… dokładnie przyjrzeć. Nie pada trupem, choć powinien, lecz dwóm zwłokom w tym samym czasie, zostają odcięte sznurki. Sypią na padół swoje ciała, zamieniając się w proch. * Gościu prochy wciąga… i zaczyna wędrówkę po zielonej łące. Lecz nagle, ktoś ten rytuał sowicie zakłóca. Jakiś przechodzący wędrowiec pyta uprzejmie: „Trupie, gdzie trup idziesz z tym doczesnym”?
    1 punkt
  32. @Wieszcz Doslowny Mam nadzieję, że nie widziałeś nas w tę sobotę, tak mniej więcej od 22.00 do 23.00...
    1 punkt
  33. @Sungura Bardzo smutny wiersz. Z wybaczaniem jest taki problem, że często oczekujemy tego wybaczenia od innych, samymi nie będąc do niego zbyt skorymi. Oby tych ,, złych momentów" było w naszym życiu jak najmniej i obyśmy umieli jako pierwsi podać rękę. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  34. @valeria Czas Plancka... tak w przybliżeniu, bo fizykiem kwantowym nie jestem, to najkrótszy odcinek czasu, tak krótki, że łeb pęka, nie jesteśmy sobie w stanie tego wyobrazić, podobnie długości Plancka itd. Era Plancka to etap wczesnego rozwoju naszego wszechświata, z naszego punktu widzenia niewyobrażalnie krótki, a wydarzyły się wtedy rzeczy, któe zaważyły na tym, że teraz istniejemy... Kosmos jednym słowem. :) Ja też nie mam specjalistycznej wiedzy na ten temat, ale lubię poczytać to i owo, bo to fascynujące. Ot co. @Jan Paweł D. (Krakelura) Znajomy mi opowiadał o rozmowie z pewnym fizykiem kwantowym, i on twierdzi, że religia jaką my wyznajemy (chodzi o wszystkie, nie tylko o Chrześcijaństwo), to taki wstęp, warstwa wierzchnia, a dalej jest świat od którego wielu fizyków kwantowych wariuje, albo się nawracają, bo dochodzą do granicy za którą wszelka logika wysiada, a tym bardziej język, a zwłaszcza potoczny, nie jest w stanie niczego opisać. Np. tego, że na poziomie kwantowym przestaje istnieć czas i przestrzeń, a przynajmniej w tym znaczeniu w jakim my je rozumiemy. Czytałem o tym, ale nie proś mnie o szczegóły, bo musiałbym sobie odświeżyć wiedzę. Tak z grubsza, jak zapamiętałem dochodzi się do miejsca, gdzie istnieje tylko jeden punkt, a żeby opisać czas i przestrzeń muszą istnieć co najmniej dwa, jednym słowem nieprzekraczalna ściana dla logiki i rozumu, a ja cieszę się, że ona istnieje.
    1 punkt
  35. graphics CC0 ołówki – gumki – wieczne pióra kartki papieru napoczęte multimorficzny sprzęt poetów wszystkiego nie ukryjesz w ustach nie upakujesz w ludzkich mózgach ci – co się bawią w kalambury i wyciskają tusz do końca maniacy każdych długopisów pod strzechą z liter co rusz śpią i książek im pod głowę tron najmilszy posag ponad władzę szelest papieru – to majątek makulatury chełpią lobby w szuflad zakątkach kamuflują fluktuacyjną płynność myśli pinezek szwadron w palec kąsa kacerski obrzęd ukąszenia z kiełzna paszcz rześkich krzyczą na świat zapachem druku przesiąknięci poeci zaguśleni w przedmiot zeloci pełnych kałamarzy a dalej: to już wszystko jedno —
    1 punkt
  36. Nie będę specjalnie polemizować, bo - niestety - jestem nocnym Markiem, ale pracuję nad tym. :) "Wartość graniczna" to druga w nocy. Badania pokazują, że niedobór snu prowadzi ostatecznie do problemów z pamięcią, a nawet depresji. Ponadto, po nieprzespanych nocach nie wygląda się najlepiej. Z drugiej strony - czy czas może ograniczać poetę? Przychodzi wena o północy, albo po - i cóż robić? :) Pozdrawiam
    1 punkt
  37. ewolucja biegnie w innym kierunku. Czynnik- „dobór koleżeński”.
    1 punkt
  38. Mogę tylko zgodzić się z Przedmówcami. :) Pozdrawiam
    1 punkt
  39. ELA - POSOLI LOS OPALE. PARASOL - OTO LOS. A RAP? TAKI SOLI LOS - I KAT.
    1 punkt
  40. Jak to... wszakże serca z piersi nikt Ci nie wyrwał, chyba że samoistnie wyszło do ludzi.
    1 punkt
  41. Witam - za Marcinem i Grzegorzem - ale pierwsza bardzo na tak. Pozd.
    1 punkt
  42. Chyba Marcin ma rację, pierwsza zapowiadała interesujące zakończenie, ale... przedobrzyłaś. Ale serduszko za pierwszą, ono ma dwie komory. Wszystkiego dobrego.
    1 punkt
  43. Witam - do mnie przemówił. Pozd.
    1 punkt
  44. Pierwsza super drugo przekombinowana jak dla mnie a szkoda
    1 punkt
  45. A jak nazwiesz to: Może weszły już te zwroty zbyt mocno do naszego języka, ale nie są przecież dosłowne. Pozdrawiam
    1 punkt
  46. Tak, z takiego dogłębnego rozpoznania natury Boga, w jakby w samoistny sposób wynika potrzeba i chęć wejścia w relację z Nim oraz własnego uzdrowienia czy "uskrzydlenia" przez nią... Czujemy chyba wtedy, że jet to możliwe, i że tylko w ten sposób... Niezwykły, mocny i wzniosły wiersz - o wzniosłej prawdzie. Szczególnie podoba mi się sposób, w jaki go otwierasz. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  47. @samm Zaś ekspedientce w Pierwszych Karczmiskach myszka wygryzła dziurki w dwóch miskach już nikt ich nie kupi chyba. że głupi Jaś. użyje ich w wykopaliskach.
    1 punkt
  48. @samm Ha ha ha ha ha, kasjerce zawsze daj! Wszystkiego dobrego, wyszło super - na czasie.
    1 punkt
  49. Codziennie rano zawsze się golęi tak ostatnio kobietą być wolęchoć często czuję męską chućchcę być kobietą i tak się czućPłeć moja jest wszak kulturowadlatego będę jako białogłowanosiłem co prawda brodę czarnąlecz moja płeć będzie teraz binarnąW dowodzie M z urzędu mi wpisaliale dam radę bo nerwy mam ze stalizrobię sobie zdjęcia z tyłu i z przoduzażądam wkrótce zmiany dowoduChcę być kobietą już od kilkunastu dnidlatego nie zoperuję nigdy mojej płcipowiem jeszcze i szczerze wyznammam partnerkę …to bi mężczyznaA poza tym jeszcze wam zajdę za skóręi potem sobie 5 lat wcześniejpójdę…na emeryturę
    1 punkt
  50. Kwiecisz, kwiecisz, aż... ukwiecisz! :))) Nie napiszę o wierszu, tylko o tytule - bo mnie uderzył. BEZnadzieja - czyli: BEZ i nadzieja. Właśnie obłędnie kwitną i pachną bzy, a mnie nadziei brak... Ale gdy na bzy popatrzę - wraca życie. Dziękuję za ten tytuł. :))) Pozdrawiam :)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...