Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.08.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
w mieście oddycham innymi barwami szarością asfaltu jego głębią po ulewnym deszczu chmurami izabelowatymi wylatującymi z samochodów ludźmi z półkolami potu pod pachami stemplami życia w biegu złotem słońca świecącym jakoś tak skromniej w konfrontacji z czerwono zieloną sygnalizacją5 punktów
-
Czy piąta nieprzespana doba mi się znów zapętli w świadomości mojej omnipotencji Czy uda mi się dojść do sedna materii Pytaniem o sens człowieczej egzystencji Czy potęgując światło wszechobecne Dobrnę do przyczyny kosmicznej esencji Czy zrozumiem zawarte to w sobie wszystko Jedną prawdą uniwersalnej kwintesencji Czy pierwiastkując ogół rzeczy do atomu Ukażą się mapy kwantowych emergencji Kształtem okazałe jednolite fraktale A na nich odciskiem boskiej eminencji Czy zachowując dystans uda mi się Zażegnać spór dzieci nauki i wnuków eucharystii Czy dualizm życia uświęcamy tylko w hostii I cały ten rebus jest zwyczajnie prosty Czy gdy otworzy się brama o ramach elizejskich Będę wiedział jasno i pewnie Że szczyty piramid alpejskich Wstąpione zostały losem mistrzów greckich Czy eony wtedy rozpoczęły losu tajemnice I tak trwać będą do nieskończoności Czy umrą lub zgasną Swoimi następnymi narodzinami niesamowitości Czy przyszłości doznajemy teraz W ramach czasu elastycznej osobliwości Czy nastała już nowa dla człowieka era W przestrzeni ogromnej miłości5 punktów
-
poświęcić czas sobie ogolić lenistwo i nudę ostudzić spokojem czoło otulić kocem półmrok a potem w nim usnąć śnić o radości życia o dzieciach uśmiechniętych, swoich o wietrze w blasku księżyca i lśnić na firmamencie jak lampa w ciemnym pokoju niczym ogień niszczyciel sprawić zawód wrogom przetrwać co nieuniknione i nic więcej, nic darmo wziąć gdy dają ręce wiedzieć że warto5 punktów
-
Kiedy mnie znów dotykasz świat robi się różowy niebo uśmiechem błyska gdy jesteś obok jesienne kwiaty kwitną późną wiosną oczy pokrywa wilgoć szczęścia rosy w ogrodzie marzeń grają piękne myśli gorący wspólny taniec mógł się ziścić a nad głowami śpiewa jasna tęcza cóż mam powiedzieć więcej dotykaj jak najczęściej5 punktów
-
Prośba Póki śmierć nas nie rozłączy, póki śmierć nas nie rozdzieli, pozwól oczy mi wciąż topić w głębi jezior twoich źrenic. Póki w piersi bije serce, póki jeszcze tutaj jestem, pozwól niech me troski koi twoja skroń przy mojej skroni. A gdy przyjdzie ruszyć w drogę i pójść tam, gdzie trzeba odejść, nim mnie wieczne cienie połkną, trzymaj mnie za rękę mocno.3 punkty
-
mam już fizyczne ciałko ociupinkę rozumu i trochę serca zdobytego w doświadczeniach ostatnio doznałam mojej przyjaciółki - duszy obiecała że zespoli mnie z duchem kiedy wyjdę z bloku3 punkty
-
Łódź już stoi na brzegu i oto wyrusza Wraz z pierwszymi błyskami wschodzącego słońca. Przed sobą ma zadanie bez zasad i końca. Jezioro i ryb setki kontra jedna dusza. Z ryb przepastnych gardzieli chce wyrwać je wszystkie, Choć już sił w drobnych skrzydłach by wznieść się nie staje. Więc Zbawca Much uderza w srebrnych łusek zgraje, Lecz zwycięstwo od tego nie jest nawet bliskie. Ropierzchły się spłoszone, porwały ofiary, Tylko jedna się szarpie na ostrze nadziana. Zbawca tnie ją nożem, choć otwarta rana Jest już tylko wyrazem bezowocnej kary. Nie żyją bowiem obie, ni ryba, ni mucha, Zaś Zbawca zasmucony porzuca ich ciała I pracuje w ten sposób dzień cały bez mała, Wiedząc, że nić życia jest tu nazbyt krucha. Ocalił ledwie garstkę, odebrał głębinie, Skazanym na porażkę przywrócił nadzieję. Ze znużenia Much Zbawca na nogach się chwieje. Dziś powraca do domu. Jutro znów wypłynie.3 punkty
-
wieczorem zawsze sprawdzam pogodę nie lubię deszczu i niepewnej przyszłości o zmierzchu oddycham trochę ciężej zamykam okna ze strachu przed smogiem gdy gaszę światło szukam odgnieceń na prześcieradle bo idzie wrzesień i robi się zimniej odmierzam czas zużytymi kostkami masła płaczę nad kanapką żyję3 punkty
-
chcemy czy nie los nas okrada lub coś nam daje a my no cóż wyboru nie mamy musimy to zrozumiec że taką lub inną chwilą zostaliśmy obdarowani chcemy czy nie żyć musimy a los naszym panem3 punkty
-
Między myślą a myślą nie ma już prześwitu; bo łatwiej jest ujarzmić tabun dzikich koni, uciszyć rozbujany spiż, co jak grzmot dzwoni, niż przestrzeń ciszy wydrzeć z rozedrgania bytu. Pomiędzy synapsami iskra iskrę goni, impulsy się panoszą, sygnał znak wypiera; w szaleńczym tempie krążą jedynki i zera żelazną zaciskając obręcz wokół skroni. Jak wir ten mam pokonać, jak się z tej spirali wyrwać, rozedrzeć wściekle pulsujące ściany? Forsują bramy jaźni obłędne tarany, aż rdzeń jestestwa pęknie, choćby był ze stali. Wiersz zainspirowany przez @iwonaroma2 punkty
-
Kusisz swoim kształtem. Stoisz naga, przezroczysta. Obejmuję twoją kruchość dłońmi, aby ogrzać cię ich ciepłem. Wypełniam cię po brzegi. Zimne krople pokrywają cię jak kryształy. Lekko pocieram twój łuk zwilżonym palcem. Błyszczysz, wibrujesz, wydajesz z siebie melodyjny pomruk. Pokusa jest ogromna, aby opróżnić cię jednym haustem. Ale ja się nie spieszę. Droczę się z tobą. Drażnię ustami twoją napiętą krzywiznę. Aż do ostatniej kropli.2 punkty
-
Dokąd tu ptanocą jeż? 4:30 pobudka bieganie siedem i pół kilometra prysznic kawa matematyka 5:30 rutynowa praca by zaktywować w pełni schemat procesów określonych zwojów mózgowych synaps i przeskoków neutronowych codzienne preludium na czterdziestosiedmiostrunowej harfie pierwsze akordy wagnerowskiego Das Rheingold tu nie ma przypadku tu rodzi się przełom dwa i pół roku ślęczenia nad jedną zmienną by zrozumieć sfinalizować problem piątego stanu skupienia ducha cząsteczki zdolnego przenikać przez ścianę „i” ciągle brakuje nam tej kropki nad „i” pomostu fizyk 6:00 na horyzoncie pojawia się mały człowiek zbyt mały zbyt wcześnie zupełnie nie w porę niczym przypadek-wypadek przeskakuje w logarytmie współrzędnych osobliwości mknąc przed siebie na spotkanie - Ojcze! nie mogę spać - Połóż się zamknij oczy i policz do 1000 - Nie mogę spać od problemów! - Problemów?! A jakie to problemy Ciebie trapią? - po pierwsze dlaczego planety i ciała niebieskie są jak spheres a nie jak żelki czy obwarzanki po drugie czy można ulepić z kosmicznej energii pierogi i wreszcie po trzecie czy gwiazdy gazowe śmierdzą bądź pachną …………………………………………………………………………………………………………………………………………………………… na karuzeli w parku Ojciec kręci Syna przeciwnie do ruchu wskazówek zegara którego znów zapomniał założyć przeciwnie do ruchu obrotowego Ziemi od dwóch miesięcy próbuje sprzedać czterdziestosiedmiostrunową harfę na ebayu2 punkty
-
Gdybym ja miał skrzydła pegazie mój drogi to bym bez problemu piętrzące się progi wznosząc się nad nimi w cuglach pokonywał i wierz mi pegazie ciebie bym nie wzywał a że ja nie jestem uskrzydlonym ptakiem ani też aniołem, lecz zwykłym pismakiem przeto proszę ciebie byś pomógł poecie abym mógł wygodnie siedząc na twym grzbiecie pokonać przeszkody wznieść się na wyżyny lecz wpierw bym cię prosił byś mnie do dziewczyny tej, która mi weną podrzucił a potem jako zgrane trio pofruniemy lotem wznosząc się nad poziom pisarskiej miernoty pegaz niewzruszony rzekł mi chłopie, co ty myślisz, żeś jedynak i tu jesteś w błędzie takich są tysiące, nic z tego nie będzie.2 punkty
-
2 punkty
-
Od dziś – czasu nie liczę Od dziś – zmieniam oblicze Od dziś – się tylko uśmiecham Od jutra – nic mnie nie czeka …2 punkty
-
Szary błękit i dziewczynka z warkoczykami z uśmiechem na zamówienie w krótkiej różowej sukience z białą falbanką którą uniósł roześmiany wiatr - Ale byłaś śmieszna zawsze się uśmiecham kiedy widzę ciebie na tym zdjęciu Ale ja widzę coś innego chudą dziewczynkę w zbyt krótkiej sukience niczym trzepot okaleczonego motyla smutek w jej ciemnych oczach i zaciśniętą dziecięcą dłoń w której rozpaczliwie ściskała swoje małe wielkie marzenia które niedługo potem spłynęły krwią po jej nadgarstkach - Tak byłam śmieszna2 punkty
-
2 punkty
-
@M.A.R.G.O.T Moja wena, choć pegaza jak dotychczas nie dosiada lecz skrzydełka ma pod sobą chyba je do majtek wkłada. Ja nie wnikam, po co jej tam oraz jaką pełnią rolę bo ja z weną mówię szczerze jeśli już to tworzyć wolę. pozdrawia Henryk I - dadaista ;))) @[email protected] Z tą też nadzieją i ja wyruszam gdyż wypoczynek zawsze wskazany a po weekendzie zresztą jak zwykle kolejny wierszyk będzie pisany. pozdrawia Henryk I - dadaista ;)))2 punkty
-
@M.A.R.G.O.T Cóż mam powiedzieć więcej komentuj tak najczęściej Pozdrawiam i dorzucam rymowankę mało znaną muzyką malowaną.2 punkty
-
choć nie minął nawet miesiąc ja znów z tobą jem precelki te z Półwiejskiej najsmaczniejsze i szczerzymy się w uśmiechach pod pretekstem ziarn sezamu co utknęły w nich bezwiednie a my mamy w sobie coś z tych białych ziaren bo też trwamy w swych potrzaskach oddzieleni marząc iż może w przyszłości los tak sprawi że będziemy znowu razem połączeni1 punkt
-
Gonił dewiant za przygodą szukał także jej w chlewiku lecz go świnia szybko zbyła mówiąc tak mu - zbereźniku jeśli już to raczej szukaj pośród ludzi tej przygody czasu na to masz aż nadto jesteś jeszcze taki młody. W waszej trzodzie, choć to ludzka świń nie zbraknie, słowo świni tam nie jeden i nie jedna już na samą myśl się ślini. Młodzian słowa wziął do siebie i się z nimi przespał nocą a od świtu intensywniej szukał świnek z wielką mocą nie potrwało to zbyt długo znalazł kilka z małą tuszą seks zawładnął emocjami jak zaczęli wciąż świntuszą.1 punkt
-
Pewnego razu, kiedy Słońce zasłonił horyzont, zabrało ze sobą jasność. Potwór wyszedł z jamy i podążył na pobliską górę. Po przybyciu na miejsce, wyjął lornetkę i zaczął obserwować, pogrążone w nocnej ciszy miasto. Niewielka ilość lamp, dawała jedynie tyle światła, by doświadczyć cieni. Pragnął zejść na dół, chcąc zaspokoić wielki głód, chociażby jednym człowieczeństwem. Jednocześnie był zmęczony wspinaczką. Pomyślał sobie: po co tu wchodziłem. Przecież mogłem od razu, pójść gdzie trzeba. No cóż. Widocznie tak musiało być. A zatem siedział na kamieniu i spoglądał przed siebie. Miał wspaniałą lornetkę, chociaż nie wiedział skąd. Skierował na oświetlony pokój. Zobaczył człowieka karmiącego dziecko. Łyżeczka jednostajnie szybowała, między talerzem, a umorusanymi ustami. Jadło z apetytem. Widać było, że mu smakuje. Jego twarzyczka kipiała radością. Mężczyzna też się uśmiechał, ale jakoś smutno. Patrzył na mały prostokątny kartonik. Byłby z nich smakowity kąsek – pomyślał potwór. Jednak ich oszczędzę. Za bardzo potrzebują siebie nawzajem. Spojrzał w inne okno. Zobaczył człowieka siedzącego samotnie na kanapie. Trzymał w ręce pistolet. Przyłożył do głowy. Po chwili odłożył na stół. Zaczął pić jakiś płyn z butelki. Wyjrzał przez okno. Po chwili zamknął i zasłonił. Potwór znowu pomyślał o tym, że jest bardzo głodny. Lecz ten człowiek nie wyglądał na zadowolonego. A może po tym całym koszmarze, będzie miał okazje przeżyć jakieś miłe chwile. Nie mogę go zjeść. Spojrzał w następne okno. Ujrzał kobietę i mężczyznę. Pieścił delikatnie jej ciało. Najpierw rękami, a później ustami. Ona nie była gorsza. Co to to nie. Robiła to samo. Gra wstępna – zajarzył potwór. Całował ją wszędzie. W usta, czoło, pępek, oraz w takie miejsca, gdzie lornetka – mimo wielkich wysiłków – zajrzeć nie mogła. Obserwator był z lekka wnerwiony, ale pomyślał sobie, że da im spokój. Nie będzie niewychowanym chamem. W końcu, z tego całego podglądania, o głodzie zapomniał i usnął. * Na drugi dzień, kiedy wyjrzało Słońce wyzwoliło, nastał świt. Mieszkańcy miasta, przyszli na górę. A jeden z nich widząc, że potwór smacznie śpi, wziął sztylet i wbiwszy go w tętniące serce, zakończył jego żywot. Gęsty strumyczek krwi, jak czerwona wstążka zrodzona z cierpienia, popłynął w kierunku miasta. Następnie upiekli go i przygotowawszy wspaniałą ucztę, jedli i radowali się do samego wieczora. A gdy Słońce zaczęło tracić swój blask, poszli do swoich domów, głośno rozprawiając o całym zajściu. Lornetka cicho i spokojnie leżała na trawie, pośród porozrzucanych kości, dziwnym trafem nie zauważona przez biesiadników. Kryła w sobie zapamiętane obrazy. Była zaprogramowana na różne sytuacje, w zależności od tego, co się wydarzy. Nagle na okrągłych szkiełkach, pojawiły się trzy kropelki krwi. Było ich coraz więcej. W poświacie Księżyca, miały czarny kolor. Po chwili leżała w mazistej kałuży, a drgające wspomnienia tego, co zobaczyła, zaczęły ściekać w kierunku doliny. * Pewnego razu, kiedy Słońce zakrył horyzont, nastał zmrok. Potwór wyszedł z jamy i podążył na górę, by obserwować, w ciszy pogrążone miasto. Doskwierał mu głód. Nie spiesząc się za bardzo, zaczął schodzić, obserwując okna. * Kiedy wyjrzało Słońce, wstał nowy dzień. Nic poza tym.1 punkt
-
1 punkt
-
marzenia ulotne deszcz nadciąga przyszłość śmiech ukryta agresja gdzieś i ten piękny zapach poproszę bez1 punkt
-
1 punkt
-
Ujrzałam Nikę w masce Pe/gaz, która zakrywa całą twarz. I widać tylko szczupłą szyję białą, widocznie często myje. Rozmiar tej maski jest w sam raz, NIKa się prezentuje... ais. eNeN ais powitania; i w masce nie zje śniadania. Może najwyższy juz czas odłożyć maskę Pe/gaz?1 punkt
-
Poeta także miewa chimery popada w dołek i stresy miewa powód wiadomy, choć zrobił zasiew zboże wyrosło, lecz nie dojrzewa. Choćby polewał wodą z konewki co w minerały jest wzbogacona jest coś na rzeczy, czegoś zabrakło a sprawa nadal niewyjaśniona. Wena vacatio legis w Paryżu zwiedza butiki by kupić łaszki bez niej wspomniany wyżej poeta nie skleci wiersza ba nawet fraszki. Popada w marazm, ginie w oparach papierosowym smogiem owity alkohol także wpływa ujemnie lecz to jest obraz niecałkowity. Brak tutaj innych form uzależnień lecz ja nie będę ich tu roztrząsał autor ma prawo, prawo do dąsów więc i ja także będę się dąsał.1 punkt
-
@>Marianna< Marianno oczy przecierałem jak to czytałem, lekarze leczyli... arszenikiem, ołowiem, rtęcią. Ilu zabili ludzi - nikt nie wie. Kłaniam się pięknie.1 punkt
-
@Konrad Koper A ile wiesz o sztuce współczesnej? Bo jest różna, i taka i taka, jak zresztą w każdym czasie. bo gdyby jedynym wierszem współczesnym jaki czytałem był Twój, to bym napisał: Poezja współczesna - napisał dwie linijki i udaje, że wie... ;) Bez urazy.1 punkt
-
@Frohnixe W mieście nie oddycham, bo nie chcę, brudne powietrze po płucach mnie łechce. Pozdrawiam Fro, młodzi tego nie zauważają.1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec A pegaz stanął i oczom nie wierzy. Że takie wiersze pisze Henryk I :) Jakby w pegaza zamienić się chciał. I ruszył z kopyta i popędził w dal :) Wiersz super. Nie do lamusa :) Pozdrawia Margot bez skrzydeł pegaza ;)1 punkt
-
Uciekłem na wieś i zupełnie inaczej, ale większość moich sąsiadów to też uciekinierzy - może dlatego. Przeczytałem z przyjemnością. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
@Pan Ropuch Dobra instrukcja. Może jakaś nagroda Nobla w innych dziedzinach niż literatura kiedyś będzie. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@>Marianna< Marianno czytam obecnie książkę Eleonor Herman "Trucizna" i wyobraź Sobie, że w poprzednich wiekach w modzie było w ogóle się nie myć. Niektórzy nie myli się nawet rok i to królowie i królowe. A my obecnie ścieramy skórę set razy dziennie, aż patrz jak zostaną same kości. Król bez mycia... my bez życia. Pozdrawiam na czysto.1 punkt
-
Tato, ty mi teraz powiedz, co ma mądry zając robić, aby życie mieć ciekawe, dużo czasu na zabawę. Życie nie jest sprawiedliwe, to jest trudne, lecz możliwe. Naucz się więc tego słowa. Co masz robić? Bajerować. A w rozmowach z zającami powiesz im, że będą lwami. Lwami, zaraz po ich śmierci, twoi wiedzą to eksperci. Ale jeden jest warunek- muszą przynieść podarunek. Najważniejsze jest przesłanie, ten największym lwem zostanie, kto najwięcej ci przyniesie. O tym wszystkim powiesz w lesie. Gdy zające zbajerujesz, niczym już nie ryzykujesz, bo z tamtego przecież świata żaden zając tu nie wraca i nie powie, że lwów nie ma i że wszystko to jest ściema.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@annzau Od jutra będzie się działo- bo jestem dziewuszką śmiałą. Miłego dnia Anno, po każdej zmianie jest inność.1 punkt
-
1 punkt
-
Dziękuję. :) Oczywiście, to Twój wiersz, ale do mnie w tej skróconej formie bardziej przemawia. Pozdrawiam P.S. Proponuję tylko, żebyś edytowała go jeszcze raz i wprowadziła spacje pod ostatnim wersem, aby wyraźnie wyodrębnić całość.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Czuję się dziś samotną wyspą, pośród wielu samotnych wysp. Po policzku płynie gorzka łza, jeszcze bardziej samotna niż ja. Do niej dołączyła kolejna i płyną jedna za drugą, swoją smutną zawartością wypełniając ocean osamotnienia. Jest tylu ludzi wokół nas, czasem również blisko z nami, lecz nie pomogą nam, niestety, uporać się z duszy dylematami. Samotni przychodzimy na ten świat, realizujemy pragnienia dążąc do spełnienia. Potem równie samotnie ziemię opuszczamy, kiedy nadejdzie nasz czas pożegnania. Z nikim wtedy nie podążymy, w tą ostatnią, pełną tajemnic, niebiańską drogą przemienienia.1 punkt
-
– Słodzisz mnie piołunem, gorzki sypiesz cukier, ja ci za to wręczam, zwiędłych kwiatów bukiet. ~ Martwisz znów radością, cieszysz smutkiem szarym, a ja muszę wdychać, twoich kłamstw opary. – Pieścisz mnie skalpelem, ranisz miękkim udem, ja ci szepcę w biuścik, przetrwamy tę próbę. * Zgodnie z prawdą kłamiesz, mówisz tylko słowem, słuchasz miodem w uszach, jak mam wierzyć tobie. W tej naszej szufladzie, chaos wciąż się błąka, słodko kwaśna miłość, wierci się po kątach :( Kupa bałaganu, swarów cały korzec, rozejm tu nie wzrasta, choć na spodzie młodzie. :) ~̅ Niech weźmie cholera, waśnie w mgle zrodzone, mostem z przebaczenia, spieszmy gdzieś na stronę...1 punkt
-
W czwartkowy wieczór (Lub rankiem w piątek) Czytam te listy Tak na pamiątkę Chociaż nie muszę Znam wszystkie słowa I trochę wierszy (Pisał je o nas) Bo kiedyś, dawno Oddałam serce Chłopcu - co poległ Na wojny męce1 punkt
-
Poezja jest moim życiem, częścią mnie. Nie wyobrażam sobie siebie bez poezji. Jerzy Edmund Alchemik1 punkt
-
Wychodzę sam jeden...przede mną w step droga, I to, co odeszło, nie wróci już, nie, Noc cicha — pustynia wpatruje się w Boga, A zresztą nie będzie tu mowa o mnie... W innym końcu ojczystego kraju, Tam, gdzie rośnie znakomity pieprz, Samuraje się zdecydowali, Przejść granicę gdy zapadnie zmierzch. Trzej pseudoklasyczni Japończycy: Hokusai, Basho i Mitsu-Gać, Umówili się tej ciemnej nocy, Naszych na wiadomy owoc sprać. Całe szczęście mieliśmy, że kiedy Popłynęła ponad rzeką mgła, Ku brzegowi szła Kasienka błoniem, Ku brzegowi wysokiemu szła. Zobaczywszy wstretnych napastników, Co po drodze mknęli, wznosząc kurz, Co sił w płucach ryknęła Kasienka: "Won mi stamtąd, łotrzy, ale już!" Jeszcze w ślad dodała mocne słowo... ...ze nie łatwo jego wkleić w wiersz... Choć nie obce słowo to nikomu, Ty i sam to bardzo dobrze wiesz... Slowo to na "ku.." sie rozpoczyna, I normalnie konczy sie na "..wa", Z tamtym slowem przyjazn sie zaczyna, Ze nierzadko cale zycie trwa. Od Warsawy do nadalszych kresów, Od Afryki do pólnocnych ldów, Slowo to powstaje niczym skala, Miedzy innych pieknych polskich slow. Gdy go powiesz chamu czy zlodzieju, — Slowo to na tyle mocne jest — To odrazu, swinia, uciekaje, Niczym upior, gdy zobaczy chrest. Slowo to tak czesto i szeroko, Nie używa żaden inny kraj... ...I na ziemię padli samuraje, I uciekli z głośnymi "banzaj!" Dobrze im tak, wstrętnym samurajom, Nie doczeka ich japonska mać. Tak to nasi ludzi postępują Jeśli wróg spróbuje nas złamać! (c) Aleksandr Domanski, 20201 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne