Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 05.07.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
Niejaki młody człowiek u mistrza się zjawił, gdyż słyszał wiele razy jak mądrości prawił. - Powiedzcie mistrzu szczerze, czy jest to możliwe, wiedzieć, czemu kobieta cię kocha żarliwie? - Jest to możliwe, jednak trudno rzec dlaczego kobieta kocha ciebie, za to nie innego. Lepiej się w to nie wgłębiaj, bo miłość jest płocha. Do czego ci ta wiedza? Ciesz się, że cię kocha.5 punktów
-
Nic z tą miłością nie mogę zrobić. Mieć jej, czy nie mieć? budować, tworzyć? zbędne pytania. Przyszła, opadła, jak mgła o świcie i przysłoniła to stare życie z garścią nawyków. I się wymyka spoza kontroli to za czym tęsknię, i to co boli, radość co niesie. Nie wiem co będzie, jestem bezradna, bezbronna, słaba i nieporadna, ale tak czuję. Jakaś w tym prawda - że miłość zmienia, ciągnie uwagę w stronę partnera, zmienia horyzont. Jaki to banał, póki nie poznasz, że sens w niej mieszka, największa rozkosz i niesie w górę. bb PS Takie banalne jest to wyznanie tekst piszę prozą i niech zostanie, na wieków amen.5 punktów
-
Ledwie siódma wybiła nad ranem YouTube - wersja dla leniuchów Czmychnęły już diabły z okolicy, Gdy wątpliwości wszelkie rozbiła Dzwonnica, tak wściekle dzwoniła. Jej dźwięk świdrował nieznośnie, Mieszając się z dumną przemową Z głośnika, gdzie mówca już głosi, I złote góry, i ewangelię też nową. Lecz złotousta i śliska larwa, Wolniutko wypełza mu z gardła. Wiem, jak nie przerwie przemowy, Z pewnością nie utnie jej głowy. Więc jak się w sobie nie zjeżę, Do ucha na amen mi wlezie, I opanuje mi zwoje mózgowe, A sami wtedy wiecie: gotowe ! Ruch dłoni głośnik wycisza, Paląca pojawia się kwestia: Co wyje na obiad dziś z garnka Drugi kot naczelnika Jarka ? Czy na balkonie urosną lewkonie ? A czy księżyc już prawie w pełni Przeznaczenia swego dopełni ? I dręczy podstępny mózgojad, Męczy, wciąż męczy przeklęty, A gdzie zaśnie w zakolu Wisły Okoń, chyba że dawno już śnięty ? Czy pasjans odpowie w kartach, Dokąd pofrunie mucha dożarta ? No i pytanie zawisa bez przerwy, Co taki koń właściwie ma z tego, Że na końcu wygrywa derby ? „Daremne to żale, trud próżny’’, Idea nowa już wsuwa się gładko: Będziesz solidną czterdziestką A może pełnokrwistą sąsiadką ? Będziesz snem czy też jawą ? Choć jeszcze nie na kolanach, To błagam, kochana przybądź, Dziś właśnie, z samego rana. Nim chłodne przyłożysz dłonie, Przedtem narzuć tylko koronki, Być mogą dowolne z promocji Takie różowe, nawet z Biedronki. Łańcuszek koniecznie z 'mosiądza' By mocniej kłębiła się żądza. Bo gdy dosiądziesz już siodła, By zmysły figura twa bodła, Uwierzę, że jak pan Prezydent, Łaskawa będziesz i szczodra, I jak nieskromnie pisują esteci : Z czułością przychylisz mi łona, A pisząc przyziemnym językiem, Radośnie uchylisz mi bobra, a Uwolniwszy z rozkoszy puginał, Należny dasz ciału i "wierszu" finał. A już na koniec wyznam ci chętnie Bez wstydu, intymnie, w skrytości: Odwrotnie niż na liście wyborczej, W dowolnej dać chciej kolejności.3 punkty
-
? leżę sobie pod jabłonką z lewej chmurka z prawej słonko * w ślicznym kwiatków otuleniu tym kolorem różnorakim tęskniąc za rozległą łąką zasnę sobie smacznie w cieniu a siekierka na gałązce drzemię sobie gdzieś w listowiu ptaszek śpiewa kołysankę dla wiosennych śpioszków obu brzęczy pszczółka paskowana spija nektar łyk po łyczku przy dzbanuszku pełnym miodu zapach sadu śpi w koszyczku pasikonik podskakuje między trawą ma schronienie żaba nuci przy strumyczku kot ma w myszce ukojenie myśli wietrzyk dobroduszny ja uczynek dobry zrobię sen rozhuśtam pokołyszę dłużej śpiochy pośpią sobie żółtą szmatkę wiatr uleczył zaczął bardziej on zawiewać aż się ptaszek zapowietrzył obrażony przestał śpiewać coraz większe kołysanie włos na czole tańczy walca obuch groźnie zaczął ziewać gdzie ten główny winowajca widzi czółko lśniące białe oraz jabłko adamowe tak się rusza ciągle całe że od wiatru gasi mowę przebudzona snuje plany patrzy wściekle tam na dole popamiętasz mnie kochany tyś mój sen wypłoszył w pole rozbujana jest gałązka trzonek reszcie znaki daje jak ta światła szybka wiązka ostrze leci w swej siekierce i w mlaśnięciu raptem staje * leży ciało pod jabłonką z prawej chmurka z lewej słonko3 punkty
-
@Grynszpani Tak właśnie ludzie życie umilają i niemoralne święta sobie wymyślają :))) Dziękuję! poZdrówka!!! @[email protected] Nie wiem, czy Czesio lubi szyć namioty xD Dziękuję! poZdrówka!!! @Pan Ropuch A widzisz Pan, ale wystarczy krótkie szkolenie i praca, jak marzenie xD Dziękuję! poZdrówka!!! @Deonix_ Uściskam miseczką, albo dwoma, hahaha Dziękuję! poZdrówka!!! @Franek K Poprawiłam! Bardzo dziękuję za korektę! poZdrówka!!! Dziękuję bardzo cichym bączkom za serduszka: @Sylwester_Lasota @Gathas @Marek.zak1 @[email protected] @Somalija @dmnkgl @Allicja Wszystkim bardzo dziękuję i miło, że mogłam uśmiechnąć :)))3 punkty
-
2 punkty
-
gdy miłość cię spotka nie rób głupiej miny uśmiechnij się gdy powie witaj to ja poznajesz od lat za tobą chodzę niech twoje oczy i serce przyznają że jej jest racja niech powiedzą że to jest miłe spełnienie a ty tego chcesz że teraz horyzonty twoje będą dużo wyraźniejsze2 punkty
-
* miecz schowany za tarczą użyję kiedy trzeba obronię mego króla > pionek szachowy < *2 punkty
-
Nigdy nie przypuszczałem, że są aż tacy zieloni. Nawet bardziej od okolicznych krzaków pełnych liści i spoconej podkoszulki. Też zielonej. Ale bez przesady. Nie aż tak. Stoję wryty w ziemię, jak samotne radło u mojego dziadka i nie wiem co mam robić. Wyszli zza drzew zupełnie bezszmerowo. Tak bardzo delikatnie, jakby w ogóle nie byli obcymi. Myślę sobie, że to może jacyś przebierańcy. Chyba jednak nie. Za dokładne kostiumy. Podchodzę do jednego, żeby stwierdzić, czy się czułek nie odklei. Nic podobnego. Aż się dziwię, że mam tyle odwagi. Całkiem możliwe, że jestem pierwszym człowiekiem na ziemskim globie, który tak dziwnie przywitał się z obcą cywilizacją, ciągnąc przybysza za ucho. Jeżeli oczywiście to są uszy, a nie na przykład: oczy, lub jeszcze coś innego. A zatem stoję przed nimi, z wiaderkiem grzybów i dziwię się samemu sobie, że przed chwilą byłem takim porąbanym ziemianinem, którego obcego zielonego, wytargał za coś, nie bacząc na ewentualne konsekwencje, nawet dyplomatyczne. Jest ich trzech. Duży, Mniejszy i Kurdupelek. Oczywiście wszyscy zieloni. Jednak nie tacy zieloni, w sensie znajomości języków. Bo po co by wyłazili, nie chcąc ze mną gadać. Na pewno są cierpliwi i wyrozumiali, bo tylko nieznacznie głowami kiwają. Wyglądają prawie tak jak ja, tylko są trochę ładniejsi i mają czułki. Mnie znowu na grzyby wygnano, żebym po okolicy nie chodził i dzieci nie straszył. Chociaż nie wiem. Może jestem zakompleksiony i sobie wmawiam, że brzydalem jestem i nic ponadto. Nie wyglądają na strachliwych. Duży Zieleniak wychodzi trochę do przodu i zadaje pytanie po mojemu: – Powiedz Ziemniaku... – Tylko nie Ziemniaku. – Powiedz Ziemianinie. czy jesteś dumny z tego, ze należysz do rasy ludzkiej? No nie! Takiego pytania pełnego patosu się nie spodziewałem. Czy jestem dumny? Hmm... no cóż, myślę sobie. Gdyby chodziło tylko o mnie, to rzecz jasna, że tak. Jak najbardziej. Natomiast jeżeli chodzi o całokształt życia na Ziemi… i w ogóle o wszystkie za i przeciw... jacy bywamy dla siebie nawzajem, fauny i flory… to nie wiem co odpowiedzieć. Drepcę z nogi na nogę, oczka mam spuszczone i coś tam mruczę bez zobowiązań. Duży podchodzi do mnie i mówi łagodnie jak do dziecka: – Czyli nie jesteś dumny? Tak? – Tego nie powiedziałem. – Ty nic nie powiedziałeś. – Ale mruczałem. A jak mruczę, to myślę. – No nic, dajmy sobie spokój – to powiedziawszy, wziął mnie za rękę i zaprowadził przed tego Mniejszego i Kurdupelka. – To jest moja żona, a to jest mój synek – przedstawił w ten sposób swoją rodzinę. – A ty kim jesteś? – Ja? Człowiekiem. – To dobrze, że powiedziałeś. Sam bym na to nie wpadł. – O… to w kosmicznych przestworzach znają pojęcie: sarkazmu? – Musimy cię zbadać. Lecz najpierw polecimy nad Ziemię, żeby się przygotować do ataku. Rozumiesz? Oczywiście ty polecisz z nami. Do jakiego: ataku. Jestem coraz bardziej zatrwożony. O siebie i całą ludzkość. Czyżby planowali jakąś małą inwazyjkę na malutką Ziemię, między śniadaniem a obiadem. Ale cóż mogę na to poradzić. Przecież ich nie zatrzymam. No może gdybym im czułki wyrwał. Odpada… teraz już nie pozwolą przy nich gmerać. Nie mam co rozpaczać, nad rozlanym mlekiem i rozbitą butelką. Grzecznie pytam: – Do jakiego ataku? Mogę wiedzieć? – Możesz. Do ataku śmiechu. – Śmiechu? Ze mnie? – Też. – A dlaczego musicie to robić na orbicie? – Bo nasz śmiech jest bardzo donośny. Moglibyśmy Ziemię uszkodzić. – Czyli nie chcecie… – Nie marudź, tylko wsiadaj! – Gdzie i w co? Po chwili słyszę, jak mówi do żony: – Kochanie, bądź tak dobra i zdejmij z naszego pojazdu, szatę przezroczystości. – Nasze szaty „prawie człowiecze” też mam zdjąć? – Ale gdzie tam! Ani się waż! Padnie trupem jak zobaczy nas takich. – Tacy jesteście nieładni. Bardziej ode mnie? – Wręcz przeciwnie. U was istnieje takie coś… jak to było… no mam to na końcu czułka… – Zawiść, zazdrość? – Oooo… otóż to. – E tam! Mnie tam żadne piękno nie przeraża. – Nie bądź taki pewny. Wsiadaj. Czas na badanie. – A nie mogę uciec? – Możesz, ale nie uciekniesz. Bo coś się tobie przytrafiło, w twoim nudnym życiu. Nie chcesz stracić takiej okazji. – Czytacie w moich myślach? – Nie ma takiej potrzeby. – A śmiech? Już nie chcecie? – Przed chwilą wróciliśmy. Razem z tobą. – Nie pamiętam. – Ale my pamiętamy, czego nie pamiętasz. Wszystko jasne? – Jak Słońce. – Słońce to normalnie… pikuś. Wsiadaj. Zapraszamy serdecznie. – A wiaderko z grzybami mogę wziąć? – Możesz, tylko czymś nakryj, żeby się po całym statku nie rozbiegły. – Grzyby nie biegają. Przynajmniej te co znam. – Jesteśmy na obcej planecie. Musimy być na wszystko przygotowani. – Co racja, to racja. Jestem święcie przekonany, że wnętrze uderzy w moje zmysły, jak lawina cudownych widoków. Nic bardziej mylnego. Jakbym w pokoju moich dziadków przebywał. Nawet stół podobny. Jedynie aparatura dziwna jakaś wokół stoi. Na szczęście nic nie mruga, sycząc złowieszczo. Nagle zupełnie niespodziewanie, znalazłem się na stole, w pozycji nagiej leżącej. Ręce na bokach, nogi trochę też, ale przywiązany niczym nie jestem. Jednak ruszać się za bardzo nie mogę. Za chwilę włazi cała rodzina, ale tylko Duży podchodzi do mnie. I od razu musiał się zaciekawić tym, co mam między nogami. Zboczeniec międzygalaktyczny – pomyślałem cicho, żeby mnie nie podsłuchał. No i oczywiście usłyszałem pytanie: – A co to? – To jest mój… członek – rzekłem z pewną nutką dumy. – Mogą być jeszcze członkowie spółdzielni albo członkowie rodzinni. Miło z takimi pogawędzić. Bo musisz wiedzieć, że czasami lubimy porozmawiać między sobą. Nie tylko z obcymi. – Z nim też rozmawiasz? – Z kim? – No z nim. – Nie, nie… z nim nie rozmawiam. – A czemu? – Nie umie mówić. – Skoro nie przydatny, do go utnę. Co ty na to? Po co ma zawadzać. – Tylko nie to! On służy do tego, żeby było nas więcej. U nas też są kobiety, jakbyś chciał wiedzieć. – Nie muszę wiedzieć, bo wiem. Im będzie was więcej, tym mniej miejsca dla nas. – A jednak planujecie inwazję na Ziemię. Tak myślałem. – Za miliard lat. – Aha… to nie musimy się przejmować. – My z... więcej… mamy problem… który w sumie nas cieszy. Nasze żony wydają corocznie średnio: tysiąc osobników. Prawie wszystkie przeżywają. Mówię tobie Ziemianinie, zjazdy rodzinne u nas, to naprawdę kupa zamieszania, ale nasz świat jest bardzo, bardzo wielki. Raczej żyjemy w zgodzie… – Raczej? – No… zdarzają się utarczki. Jak wszędzie. – Mogę zapytać o szczegóły? Ilość zabitych, rannych i tego tam? – Nie. – Tak myślałem. A swoją drogą, gdybyście żyli w moim kraju, to mając tysiąc dzieci… bo u nas jest taki dodatek… – No słucham? – Nic, nic. – Ukrywasz swoje myśli. Jak ty to robisz? – Nie wiem. Może nie mam za bardzo… co ukrywać? Jak myślisz? – Myślę, że albo twoja inteligencja, jest jak to ziarno gorczycy, co upadło na skałę, albo… co to ma być… co to za cholerstwo tutaj stoi? – Gdzie? – Przy nodze od stołu. – Nic nie widzę, bo leżę na stole. Może wiewiórka? Nagle stoję na podłodze. Nawet ubrany. Oni trzej stoją za mną i się trzęsą ze strachu. Albo z czegoś innego. Sam nie wiem. Spoglądam na miejsce przy nodze od stołu. No rzeczywiście. Mnie też zatyka, ale się nie boję. Mało to się o nich nasłuchałem w różnych bajkach. Na podłodze stoi: Krasnoludek. Na dodatek wnerwiony, bo mu robak z ust zwisa. Wypluwa go i piskliwie rzecze: – Obudziły mnie jakiś hałasy. Patrzę przez dziurę w grzybie i cóż widzę. Jakaś stalowa szeroka rzeka, fundament mojego domku podcina. Za chwilę cała chałupa się podnosi, a ja uderzam głową o skamieniałego robaka, bo jestem zbieraczem takich wykopalisk. Ocknąłem się dopiero tutaj. Zobaczyłem tych trzech, Zielonych. Aż mi się lżej na sercu zrobiło, bo jakbym nagle w lesie stanął. Opowiedziałem im o tym, co mówię tobie, okrutny barbarzyńco. Morderco grzybów! No i co ty na to? – Mam gadać do krasnoludka? Krasnoludki nie istnieją. – To czego się oni boją? – Też się dziwię. Czego się boicie? – Ciebie. Skoro twoja rasa jest taka paskudna, że nawet takich malutkich krzywdzi... – No właśnie – przytakuje Skrzat – … to co dopiero takich dużych, jak my. Teraz wiemy, dlaczego te wasze drzewa są takie zielone. Żeby nas zwabić, a później rozmnażać i do niewolniczej pracy zaciągnąć za marne grosze, bez żadnych dodatków. Co to, to nie. Nie oczekujcie żadnej inwazji z naszej strony. Nie doczekanie wasze. Nawet za miliard świetlnych lat. * – No i co. Fajną szopkę odstawiłem. Musisz przyznać. – chwali się krasnoludek. – Nie wiadomo, jakby się dalsze badania potoczyły i co by z ciebie zostało. Podziękujesz mi chociaż? – Chętnie bym podziękował, ale jak już wspomniałem: krasnoludki nie istnieją. Po prostu… nie wierzę w krasnoludki. – Ale ten jeden uwierzył w ciebie. – Hmm... dzięki... chociaż warto było? – A jak myślisz?2 punkty
-
Nad ranem fantazje odpływają tą samą rzeką, którą przypłynęły pod powieką zmrożone chłodem realizmu mimetyzmu błędnego nihil. Dajcie trumnę martwym snom poległym w wiwacie, lecz wy dnie, a nie noce – czy dla marzeń urnę macie? Nihil. To brzmi dumnie. Nihil. To brzmi święcie. Nihil to sakrament i herezja jednocześnie. A wszystko jest święte, co zamknięte w labiryntach nocy i utkane na zboczach sandrów pajęczyną archetypów lub nicią oleandrów Świt widmem tam, gdzie cień światłem w swym karacie, lecz wy dnie, a nie noce – czy marzeniom hołd oddacie? Tym o fioletowej krowie Tym przeciw fioletowym krowom, i o prostytutkach z Brackiej i tym o samotności, która sadza nas na łożu śmierci, a śmierć jest nam obcą wtedy, niemniej niż inni śmiertelni Nihil to przemiana i nihil to podróż Uchwyć piórem mentalność Świadomość swą odłóż Otwórz trumnę ze snami jak pudełko z zabawkami I znajdź w nim pozytywkę Nakręć ją minionym rytmem Rytm wystukaj na pamięć, tak przynajmniej z parę razy, wtem w fantazji odnajdziesz strumień nie przypadków, acz ekstazy2 punkty
-
Serca mego dotknąłeś, poczułam jego drżenie. Naszych oczu wzajemne głębokie spojrzenie. Zatopiłam się w nich i dobre serce wyczułam, o wspólnej przyszłości swe plany już snułam. Serce moje w tęsknocie za prawdziwą miłością, od dawna w niespełnionych pragnieniach tonie. Powitałam uczucie z ogromną w duszy radością, wraz z wyznaniem poczułam twoje ciepłe dłonie. Pełne miłości słowa obudziły długo śpiące serce, zamarzyłam o spacerze, trzymamy się za ręce. Rozmawiamy otwarcie o tym, co w środku boli, między nami narodzi się intymna więź, powoli. Uczucia rozkwitają wypełniając serca nadzieją, teraz będzie inaczej, nasze obawy się rozwieją. Po latach fascynujących, zmysłowych uniesień, życia rutyna przygniata, nadchodzi miłości jesień. Wszyscy już wiemy, jakie historia koło zatacza, jakże ciężka nad dobrym związkiem, jest praca. Bywa, że uda się cudem miłość od śmierci ocalić, o trwałości tej ziemskiej, można jednak mity obalić.2 punkty
-
Uderza młot W kowadło świata, Niewidzialny kowal, Kuje zawzięcie Rozsypuje światełka, W ciemności Nieskończonej Małe iskierki, Drobne i delikatne, Uparte by trwać, I zniknąć, Bez śladu Z siłą Zdolną rozpalać Wielkie pożary Gorące Krótkim życiem, Wypalają się Swoim żarem Tak bardzo Chcą zaistnieć, Zostawić ślad Po sobie, Rozpętać inferno Zanim znikną nagle Małe i wątłe Iskry w mroku1 punkt
-
Że Bóg przykazał czynić nam ziemię poddaną, ksiądz dobrodziej na łowy wybierał się rano, a do zbawienia drogą szedł prostą i z górki, miłego Panu prochu nie szczędząc z dwururki. By zasiać bojaźń bożą wśród leśnego bydła, szedł raźno ksiądz dobrodziej i kropił z kropidła. Każdą salwą radował Pan serce i uszy kiedy kolejne bydlę padało bez duszy. A ksiądz dobrodziej widząc nieżywą sarenkę do roboty zabierał się z wprawą i wdziękiem, a że z wiarą to czynił żarliwie głęboką - - nawet na to łaskawie przymykał Bóg oko.1 punkt
-
kiedy on zły jest bardzo dobre lecz gdy dobry - złe... mam w sobie siłę i miękkość tak jak ty nauczymy się harmonii w wymianie kochany1 punkt
-
1 punkt
-
Sen w tańcu Czy taniec we śnie Tango sensualne Wbieram w ramiona Błękitem źrenic Zmysły pijane Trzepoce motyl Zamknięty W dłoniach1 punkt
-
że byłaś to mało powiedziane ciągle jesteś królową masz swoje miejsce w mym sercu nie jesteś pustym słowem lubię z tobą rozmawiać jesteś tęczą echem - to nic że czasem rozrabiasz lubie ten bałagan jest w nim nie tylko sens jest w nim też miłość zwana kochaniem1 punkt
-
Przyśnij mnie. W splecionych rzęsach, dłoniach poczuj mnie. Zapachem, ciepłem skóry, zapałkami palców, oddechów gonitwą pobudź. Przetykana drżącą nitką ciebie roziskrzona migoczę. Oblepieni objęciami, obręczami nóg w studnię spadamy, pocałunków strumieniem zniesieni.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Witam, aż się obawiam, że ais kompletnie się stopi... Ale wiemy, wiemy to taki powrot do okresu niemowlecego - stąd popularność u kolegów... Pozdrawiam radośnie i dziękuję.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Pewnie nie uwierzysz, ale ponad dwadzieścia lat pracowałem przy... biustonoszach :))))))). I chociaż nie było w tym nic, a nic zbereźnego, to doskonale Cześka rozumiem ;)1 punkt
-
czy chodziło o wyjdzie? Trochę mnie obrzydziło, trochę rozśmieszyło, trochę zniesmaczyło xD Ten wiersz, to cały obraz POLITYKI. Jeszcze tydzień i ktoś pozbędzie się złudzeń... Będzie się działo, a komuś nie będzie smakowało. poZdrówka!1 punkt
-
@Pan Ropuch Jaki to banał, póki nie poznasz, chcesz w nim zamieszkać, banalnie kąpać i śmiać do słońca. Taki to banał, czego i życzę. b1 punkt
-
narodziny poety dziesięć złotych skrobanka wiersza dziesięć podcinanie skrzydeł gratis na życzenie aleksandrze mistrzu zen powiedz jak żyć aleksandrze tata pyta wymazywanie zaczęło się bladym świtem zniknęła linia lasu i kilka drzew z drugiego planu rzeka podpłynęła pod dom przenieśliśmy lodówkę na półpiętro bo góra jeszcze nie gotowa tutaj będziemy oprawiać zające 1804201 punkt
-
@Sylwester_Lasota Dziękuję :) "żabi rechot" był w tym wierszu od początku, a tekst powstał dwa m-ce temu...."wojna portalowa" ....dobre :) może rzeczywiście ktoś ją prowadzi, nie moja sprawa :) Dziękuję za komentarz i cieszę się, że się spodobało. Pozdrawiam :) @Sylwester_Lasota To znowu Pan, dziękuję....tak to absolutnie świadome nawiązanie. Miłego:)1 punkt
-
Na tym forum, zasadniczo, nie wstawiamy tekstów w formie grafiki. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że jest to niezgodne z regulaminem. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Wielka przestrzeń i ja, to moja samotnia, babcia zawsze zadaje pytanie, czy ja tam dobrze się bawię. To moja odskocznia, człowiek zbiera myśli i natchnienie, jest bardzo przyjemnie, czasem na trawie się położę, nie skupiam się na problemach. Nieraz zając sobie skakał, i bocian przylatywał mam o czym wreszcie pisać. Babciu spróbuj ty masz to na co dzień, u mnie spalenizny, nie ma gdzie posiedzieć. Z chęcią bym z tobą zamieszkała, na pole codziennie latała.1 punkt
-
@Pan Ropuch - witam - miło cię widzieć - dziekuje i pozdrawiam. Witaj - dziekuje dużym uśmiechem. Udanego dnia ci życzę @Somalija - dziekuje serdecznie. Pozd. @Radosław - miło że przeczytałeś za ci dziekuje. Pozd.1 punkt
-
Gramy w rozbieranego jedyne rozdanie wszyscy złe karty każdy blefuje twarz pokerzysty podbijam stawkę kto jak nie ja powiedział sprawdzam poeta przeklęty1 punkt
-
Wybudzona ze szczęścia Trzeźwo spoglądam w okna Zabite Wschodem słońca Jest upał Ty - cały w szronie i ...płaszczu Sir Antarktyk kąpany we wrzątku ... Gorąca woda to mało: Liniejesz i blakniesz od iskry Rozedrganego zapału Co ciągle za ciebie myśli Wrogowie nie mają przyjaciół. Więc ... nie rozmawiam ze sobą W wiaderku się spuszczam do studni Demony ogniem i wodą Próbują mnie jeszcze pogrążyć:'' Jest drugie dno pod tą studnią.'' Ważne, że cenią szczerość, mówią: ''Cenimy twoją obłudność. Gdy w domu plackiem - lenistwa, a krzyżem - leżysz w kościele, gdy starasz się czynić (nie)dobrze - w walce z (nie)przyjacielem (...)'' Miętowe powietrze nocy Martwię się o stan konta Rozmyślam: ''nie znajdę zbawienia'' Nad ranem już prawie piąta Czekam do przytulenia, do zobaczenia ...? Ciekawe, bo słyszę ... ''Z Bogiem.'' Rozmyślam: jak płodny jest ludzki ląd ... a jednak leży odłogiem ...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
skrzy się najwyższa wokanda pierwszomajową purpurą wysoki sądzie sądzie ostateczny tak wiem zburzyli mój pomnik ale tylko z tęsknoty za prozą życia zapisaną w dekrecie bywało że gorzkie żale chcieli wykrzyczeć na ulicy wtedy wkładałem im palce w gardziel dławiąc pokusę nadziei dociekanie powodów nieszczęścia było bezcelowe wolna wola to wasz niefortunny wymysł i nie boję się konsekwencji skoro Rzym upadł to wszystkie drogi prowadzą do piekła1 punkt
-
@MIROSŁAW C. Mirku podobnie kontrastowe i różne są wiersze, jedno stymuluje drugie. Mało tego, inaczej patrzymy na ten sam wiersz i to jest cudowne. Powiem więcej autor pisze o jednym, a my widzimy co inne. Nieokiełznane słowo, ono może wszystko. Miłej soboty.1 punkt
-
Nie szukam swojego miejsca w przestrzeni Ani nieskończoności w czasie Nie szukam w czarnych myślach zieleni Przemarzam - w przeciągu wszechświata W jesieni chodzę bez ubrań … w podszewce płaszcza - lata. W słońcu żongluję szmaragdem, na sercu noszę ... łatę Nie zmienisz nic, gdy leżysz - w przytulnej gawrze złudzeń, goryczą słodzisz plany, od cudów żądasz powtórzeń Odkryj cudowny obraz - we wnętrzu swojej duszy, Zostaw tam szklankę wody! Modlitwę też czasem suszy ...1 punkt
-
1 punkt
-
alkohol szkodzi ale to nie szkodzi pijanym być to teraz beztroska moda on młody ona jeszcze młodsza rodzi dziecko ze znamieniem FAS czy dragi czy tiktaki czy inny kwas przez spruchniałe zęby powie wy mieliście w dupie mnie ja mam teraz was nieopodal leży zakrwawiony nóż obok zwłoki naciągana historia? nie worek się czarny zamyka nie pozostawia po sobie już żadnej zwłoki próżny temat na wyciąganie wniosków1 punkt
-
na taboreciku w kuchni przycupła patrząc w swoje odbicie na blacie sól pieprz papryka słodka na zewnątrz po bokach no i do środka, dać łyżkę masła porządnie czosnkiem natrzeć skropić cytryną świeże oregano z rozmarynem też się przewiną lampka wina na kuraka - a co tam kulinarna to jest draka koniecznie kieliszek wódki zdezynfekuje natłok smaków i niestrawności skutki chyba raczej zamarynowana na noc do lodówki piec z samego rana... chyba raczej? chyba raczej! rzecz niesłyszana to jest przecież niezdecydowanie i cóż za słów niedoprecyzowanie prosto z radioodbiornika gdybym mógł być poetą chociaż jeden dzień byłbym i Zbigniewem Herbertem tyle o poetach wiem jestem chyba raczej jednym z nich chyba raczej?! chyba raczej nie wie co to wziąć wysokie cis chyba raczej to żałość - żałość wielka chyba raczej to jest tak bzdurny tekst że spokojnie możesz mnie zbanować chyba raczej no nie jak u egzaltowanej panienki chyba raczej to niestety straszna grafomania chyba raczej strasznie naiwne chyba raczej szukam wiersza nie znajduję ......................................................................................................................................................................................................... Gotowa! skórka cienka jak na łokciu równiutko się przyrumieniła a w kuchni unosił się zapach - pozjadał wszystkie rozumy1 punkt
-
@Pan Ropuch ależ przedszkole....ależ zabawa....mamy foremki i nowy piasek.... się bawimy się na całego.... kółko graniaste....1 punkt
-
~~ Jędrek zgłosił swój akces do formacji WOT-u - jeśli go tam przyjmą, nabawią kłopotów nie tylko dla siebie, ale i dla miasta .. Jędrek bowiem w pomysłach wielu z nich przerasta i potrafi "przekręcić" na ich oczach wszystko .. Dla mnie rzecz zrozumiała - jasna - oczywista, że za niedługo w bloku, gdzie mieszkamy razem będzie nie tylko zbiornik (ten, z bojowym gazem), ale i pancerfausty, lub inne wyrzutnie .. - takiemu wtedy podpaść, albo wszcząć z nim kłótnię .. ~~ Jędrek zaprasza do nowego domu pod adres: https://musbron.blogspot.com/1 punkt
-
Podlir jest męski, ale kochania w nas więcej. Czemu ty Ją kochasz, temu ona Ciebie. W wymianie mechanizm, gdy ona ustanie i miłość minie. (tak mówią mądrzejsi, ja tylko donoszę) Lubię ten cykl przypowieści, b0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne