Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 29.04.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
(prawie bajka) Siadł pewnego razu bociek na latarni, i klekocze... Na latarni, ponad drogą, z podwiniętą jedną nogą. Czekał tak... vis à vis szkoły zatroskany, niewesoły. Obserwował skrzyżowanie skrupulatnie niesłychanie. Nawet przysnął zasmucony tym, że dzwonek nie zadzwoni. Przystanęłam na żądanie i - pstryk - fotkę masz... bocianie.6 punktów
-
Bezczelnie przyszła znikąd, nieproszona, bez uprzedzenia. Wyjęła z kieszeni zegarek na łańcuszku i czas stanął na jej żądanie Rozgościła się na dobre w mojej głowie... Wrzuciła żeton jak do szafy grającej i wybrała utwór o Tobie. Melodia melancholii brzmi znajomo, co parę lat ją słyszę... Zmienia temat, Przeźrocza wspomnień oglądam w świetle księżyca Nachalnie wyświetla te, za którymi tak tęsknię. Pierwsze promienie Słońca spłoszyły ją, robi się coraz słabsza aż w końcu umiera w snach...5 punktów
-
Przedrzemałem trzy tygodnie na fotelu przy kanapie nie z lenistwa, lecz dlatego że małżonka moja chrapie. Mało tego jeszcze wierzga jak rasowy koń wierzchowiec ciężkie życie mamy w nocy ja i cały nasz wieżowiec. Kiedy zwracam jej uwagę to jak grochem rzucać w ścianę muszę mieć się na baczności a nuż szmatą w łeb dostanę. W zaistniałej sytuacji jedno widzę rozwiązanie wyślę żonkę do jej mamy a sam uskutecznię spanie. Wreszcie wyśpię się jak nigdy w błogiej ciszy i w spokoju i w sypialni na tapczanie nie w fotelu, nie w pokoju.5 punktów
-
codziennie zaczynam i nie kończę dziesięć różnych wierszy na tyle samo i innych tematów o fiołkowych leśnych dywanach o wiośnie o namiętności co nie szuka konwenansów po prostu o czymś lub o kimś - tak mam i już siedzę pod kamieniem z listy życzeń wybierając ciebie byś się zapytał czy masz jak ja3 punkty
-
zgubiłem wczoraj źle się z tym czuje pytam sam siebie gdzie się podziało gdzie wiatr pogonił czy mu tam dobrze jest beze mnie czy może nie zgubiłem wczoraj tęsknie za nim brak mi jego uśmiechu było lekarstwem na smutek łzy oraz nadzieją na lepsze zgubione wczoraj dzisiaj szukam myśląc a może się odnajdzie...2 punkty
-
(A może nie) potrzebuję psychologa duszy specjalistę do spraw ciemnego pokoju, w którym morskie pejzaże rysują się na moim czole, a górzyste archipelagi gonią mnie wzdłuż kręgosłupa Moje rozbabrane, rozbryzgujące się gwasze myśli lubią miękką kwiecistą sofę "jak w amerykańskim serialu," częściej jednak ... siadają na nieoheblowanej desce w samym środku pustyni malują pamiętniki, o tym, "co by było gdyby" i "o tym, co nie będzie" Gubią ołówki sekund i pióra wieczności A lepiej z tego bałaganu całkiem-uchwytnych fatamorgan widać MOJE ''wszędzie": równonoce pulsowania świata i przedwiośnia domysłów Nieomylny Terapeuta Duszy lubi wisieć na trzepaku i myśleć o tym, że z pustaków chaosu fortecy pewności się nie ułoży Ja zaś lubię siadywać na zmruszałej ławce w kościele bez sygnaturki - lepiej stamtąd widać umykający Wielki Wóz wiozący ... "eureki"2 punkty
-
podsuwam rękę pod kolano patrzę na dłonie opadam miękko w koszyk stokrotki czując ciepłe promienie całą sobą polubiłam siebie muśniętą lekkim słońcem2 punkty
-
byly wiersze o milosci a teraz mam pytanie wasz najbardziej ulubiony wiersz jaki czytaliscie czytacie Moj jak wiadomo Galopem A.L.Tennysona Galopem, galopem. Galopem... Nieś się! Hej po dolinie śmierci Jedzie ich sześćset. „Do szarży!" - rozkaz brzmiał- „Lekka Brygado, w cwał!" Oto w dolinę śmierci Zjeżdża ich sześćset. „Brygado Lekka, w cwał!" Czy który zbladł lub drżał? Że wodza błąd tu był Wiedzieli jeźdźce. Nie im - komendy prym, Badać, co? jak? - nie im, Ich rzecz - iść w bitew dym. W czarną dolinę śmierci Wjechało sześćset. Na prawo - ogień dział Na lewo - ogień dział, Naprzeciw - ogień dział Grzmi, pluje, zmieść chce! Poprzez granatów grad, Mężnie, przy bracie brat, W rozwarty śmierci pysk, W gardło piekielnych krat Pędzi tych sześćset! Ognistych szabel huf Zalśnił, wzniósł się, i znów Runął na armię luf, Rąbiąc baterie, aż Świat zamarł w geście. Pędzą przez dym i żar, Łamią front wrażych chmar; Kozak i Ruski, w łeb Rażony szablą, marł, Padał w ucieczce. Wraca Brygada - lecz Już ich nie sześćset! Naprawo - ogień dział, Na lewo ogień dział, Za nimi - ogień dział Grzmi, wali, zgnieść chce; Przez ten granatów grad Niejeden jeździec padł. Żołnierz, w chwata chwat! Widzieli śmierci pysk, Z gardła piekielnych krat Wracają! - może stu? A było sześćset... Uderzcie w mosiądz surm! Ta szarża - to był szturm! Świat zamarł w geście. Grzmij chwałę wielkich spraw! Lekką Brygadę sław! Rycerzy sześćset!1 punkt
-
Piękne są polskie żonkile. Te pierwsze najżółciejsze, w wiosny promienie ubrane, ja je zapiszę wierszem. Na grządkach i rabatach poukładane wzory, bahama yellow złocisty, a z brzegu kanarkowy. Z rodziny amarylkowatych od francuskiego słowa, jonquille- żółty narcyz w okwiatach i ozdobach. Na zieloniutkim pędzie zakwita kilka kwiatów, koronką wydzierganych poukładanych płatków. Bursztynu bałtyckiego z zielenią Veronese’a, figlarne baletnice, patrzę, aż dech zapiera, przecieram ręką oczy, nie mogę się nadziwić, jak każdy przykoronek napręża swoją kibić. I wiosennego czaru song bananowy płynie, umówmy się na spacer do parku, gdzie żonkile wędrują kolorami, słońce je ciepłem złoci, w zapachy czas ubrany smakujmy, bo nie wróci MG1 punkt
-
sączę bluesową zawartość ze szklanki z grubego szkła coraz mniej jestem sobą szukam leku na emocjonalną osteoporozę licząc na przełom na nowe mieszkanie dla duszy zmęczonej podartej pożółkłej ze zniszczoną okładką nieczytana od lat leży na zakurzonym regale z wyprzedaży1 punkt
-
tak się złożyło że nie zostałem wybitnym piłkarzem przejawiałem talent w obronie Darek wciąż pamięta moje brutalne wślizgi niestety tata kazał się uczyć a mama powiedziała że nie ma kasy na korki straciłem zapał i kondycję. [potem było życie w tym m.in. studia i snucie planów w dymie lakistrajków wtedy niewiele brakowało a zostałbym autorem poczytnych powieści już zabierałem się za pisanie w głowie miałem postacie fabułę niestety najpierw odwiedził mnie znajomy potem sprzątanie i kilka seriali straciłem zapał] gdyby nie pech byłbym poetą jak stachura albo mickiewicz miałem szóstki z polaka i powodzenie u okularnic umiałem w ą i ę oraz ech i ach niestety okazało się że wierszówka słaba niewiele w tym wartości dodanej i w ogóle minus 100 do PKB zostałem dziennikarzem.1 punkt
-
tło jest ważne - książki najlepiej grube grzbiety - poważni autorzy temat rozmowy - kryzys światowy wiedza ekspercka - zmarszcz brwi istotne są parametry kamery szybki internet ale 5G co to to nie włóż czapkę z antenką perswazji może nie wszystko stracone i jeszcze przekonasz niedowiarków1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
wspomnienia są jakie są nieukrywajmy ich miejmyprzy sobieniech ozdabiają chwilez których czas nasokradaoczywiście o te miłe chodzinie o te które zadają bólsą trudneo ozdobione sensem będącedrogowskazem doprzyszłości1 punkt
-
wypady geograficzne tramwajem po rzadko sklejane statki oczekiwań kogoś kto nim żeglował przed kompem w trakcie zasiedzenia powrotnego odbijanie od brzegów baru poprzez zamienianie miejsca na nowożytną tawernę gdzie narady po wyciągnięciu z pomysłowej kieszeni mapy jego kontynentu1 punkt
-
Mam podobnie, ale okresowo ;). Ale bywa, że wpadam pod walec konkretu i jadę. Ciężko, nieustępliwie. A wiersze piszę pojedynczo, prawie że na czysto, prawie prosto z głowy. A gdy wena śpi, to nawet zdania nie wyskubię. Bywa w głowie pustka jak licho. Śmieje się wtedy złowróżbnie. A wiersz fajny i zaczepny. bb1 punkt
-
Wkurzała malarza z Balboa modelka albowiem być goła nie chciała za Chiny a to z tej przyczyny że malarzem był pierdoła.1 punkt
-
skazany na młodość w życiu na podsłuchu i w obliczu niejasnych perspektyw zapadł się w sobie za długim stołem jak Step Kazachski nakrytym zielonym suknem to nie Bóg pociąga za sznurki w łapciach z kory brzozowej najinteligentniejsi jako pierwsi dostają kulę w łeb mimowolnie i bez sensu cieszył się słomą butach pewny swojego miejsca na nocnym niebie przedwcześnie dojrzałe dzieci nie czując ziemi pod stopami odchodzą w niebyt1 punkt
-
No sorry, pewnie Ci się nie spodoba co powiem. Jak weźmiesz książkę do ręki i znajdziesz w niej jakiś kawek tekstu opisowego, też będzie od marginesu do marginesu. Do głowy by nie przyszło doszukiwać się w takim opisie, (może to nawet być cała strona lub więcej) jakiegoś rytmu Skąd Ci się wzięło takie wydziwianie i po co? Nie czyta się dobrze, tekst jest niezwięzły i ciężki w odbiorze. Zatrzymywałam się co rusz, żeby zrozumieć o co chodzi. Po kilkukrotnym przeczytaniu, pozostaje mętlik, bez złośliwości, kłaniam się :)1 punkt
-
@Pan Ropuch niestety, mimo ogromnej pracy i energii, które wkładam w każdy dzień... też tak mam... Pozdrawiam serdecznie ?.1 punkt
-
Stos wulkanicznej pierzyny wybucha gonitwą myśli nieprzespanej nocy i straconych włosów idealnie ułożona pościel niepasująca z chaosem kołdry szklanka pusta przy rogu żeby zjawiła się woda kwietniowe słońce Poddasza w którym widziałem tak ją poznałem.1 punkt
-
Pusty peron, kilka ławek. Żółtawe światło w oknach dworcowej poczekalni. Noc… Jesienny chłód… Kołyszą się rozczapierzone palce bezlistnych drzew. Wstrząsany falami nieustannego dreszczu, naciągam jeszcze ciaśniej poły szarego płaszcza. W piskliwym szumie toczącej mnie gorączki rozchodzi się trzask niedomkniętych drzwi. Bulgocze w rynnach, postukuje coś o blaszane parapety… Unoszę twarz. Krople zimnego deszczu rozmazują makijaż na uśmiechniętej masce klowna. … zaciskam powieki, otwieram… Woda ścieka zewsząd wartkim strumieniem. Spływa po słupach latarni i spływa ze mnie. Majaczą w oddali światła zbliżającego się pociągu. Powiększają się. Rażą mnie coraz bardziej w oczy. … ostrzą się świetliście krawędzie szyn… … Otwierają się przede mną drzwi… Omiata mnie zimna jasność pustego wagonu i kurz, wzruszony moim nagłym wtargnięciem. Tańczą nad rzędami czerwonych siedzeń błyskające drobinki samotności… Nie siadam. Trzymam się kurczowo zwisającej nade mną pętli. Przygasające, co jakiś czas jarzeniówki – mrugają do mnie porozumiewawczo. Kołyszę się, chwieję… Toczy się po podłodze pusta butelka po alkoholu, zgrzytają po szynach koła… … jestem … … coraz bardziej senny… Pomiędzy ścianą a oparciem siedzenia, dostrzegam wciśnięty, mocno zniszczony egzemplarz jakiejś książki. Przechylam głowę, aby z trudem odczytać z poplamionej okładki: Wieniedikt Jerofiejew „Moskwa – Pietuszki”. Sięgam do kieszeni płaszcza. Pociągam łyk. Alkohol rozgrzewa gardło i rozlewa się rozkosznie w żołądku. Jadę do kogoś. Do kogo? Za oknami nieprzenikniona noc. Odbija się w szybie obraz mojej zniszczonej twarzy. (Włodzimierz Zastawniak, 2018-05-19) https://rewo.bandcamp.com/track/the-surface Moskwa-Pietuszki – poemat napisany prozą poetycką przez rosyjskiego pisarza Wieniedikta Jerofiejewa, w latach 1969 – 1970. Jest to historia o alkoholiku-intelektualiście, który podróżuje pociągiem z Moskwy do Pietuszek, do ukochanej i dziecka. Pietuszki – cel podróży – jest w utworze miejscem idealnym, utopijnym. Pietuszki – nieduże miasto (ok. 15 tys. mieszkańców) leżące 70 km na płd-zach. od Włodzimierza i 120 km na wschód od Moskwy. Wszystkie teksty są mojego autorstwa. Publikuję również na: http://wiersze.kobieta.pl/, jako Arsis, i na swoim autorskim blogu: https://wlodzimierzzastawniak.wordpress.com/1 punkt
-
Jak tak słucham różnych polityków wszelakiej maści fanów krytyków miłośników plotek i pogłosek taki nasuwa mi się wnet wniosek iż w dyskusjach rządzi jeden schemat : ten co w czambuł potępia decyzje wyraża głównie swą hipokryzję własnych propozycji bowiem nie ma A jak już ma i się nawet przy nich uprze to bywają one często jeszcze głupsze1 punkt
-
Widzi przed twarzą plugawe usta mówiące o niebie, jakby anioł całował po spływających smutkach aż słowo odległe ciałem się stało i zamieszkało w grających duszach... Czuje przy twarzy gorący oddech upalnych dni i samotnych nocy gdy trzasnęły drzwi, a został problem że wszystko to sny, a ciemność koi bo nie ma rzeczy, na którą patrzeć wejrzenie pozwoli... Zawiedziona wizjonerka i zwiedziony marzyciel gdyby poczuli raz w sercach że nikt dla nich nie chciał źle.1 punkt
-
@beta_b ta czerwień ust... poza tym muszę coś poszukać... pani od balonów... pozdrawiam trzeba wybaczyć dla pana wszystkie niuanse objąć pana jak obejmuje się szklankę dać w pysk kiedy wymaga tego rzecz pan przecież i tak odda po stokroć więcej i mniej a później w ciszy rozgnieść wszystkie wątpliwości w końcu pan nie zna braku wiary w możliwości1 punkt
-
Jesli pan autor pozwoli, to przeczytam po swojemu: "Rodzinna opowieść" przecież lepiej wiesz jak zawsze najlepiej grasz wieczną rolę w teatrze skąd możesz przypuszczać że ktoś się zgubił na wietrze choć nie chciałaś może miłość jest zbyt skomplikowanym tematem albo nie istnieje a co jeśli jest przecież lepiej wiesz jak zawsze nie wyświetlą w kinie słabego filmu o żadnej miłości, o niczym z nikim wobec nikogo bo istnieją ideały na tym świecie bez ideałów. Końcówka ma duży kaliber. Pozdrawiam.0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne