Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.02.2020 uwzględniając wszystkie działy
-
czyż końce nie są wspanialsze niż początki pewne oczekiwane takie przewidywalne jak lubimy najbardziej początek zaskakuje czasem nie wychodzi potyka się o własne stópki próbując wstać koniec jest majestatyczny dojrzale zmierza ku sobie i na pewno jest przygotowany kochajmy więc zakończenia bo wszyscy się od nich odwracają zupełnie niepotrzebnie gdyż one i tak nastąpią nieważne czy zamkniemy oczy czy nie3 punkty
-
Jestem skłonna zmienić zdanie w sprawie lustra. Skoro pękło - zatem wola taka świata. To co było nie najlepiej mi służyło, zbite szkiełka nowym wzorem poukładam. To ciekawe, jak odbiją z różnej strony słońce, kształty a kryształem nie są wcale. Czy pokażą obraz świata utracony, niedostępny w zwykłym widzie, i detale? Gdy przypomnę sobie chwile bardzo smutne (ocierałam łzy zmieszane z makijażem), siedem lat nieszczęścia - mam to już za sobą, nowe lustro wróży nowe kalendarze. Cóż, że starsza jestem siedem lat do przodu. W doświadczenia też bogatsza, mimo zmarszczek. Lustro to podręczny tylko na to sposób: jak ocenić krótką chwilę - gdy weń patrzę.2 punkty
-
Wciąż wracam do jaskini i za każdym razem odnajduję czerwoną ochrą odciśniętą dłoń, jakby ją przed chwilą zostawił na ścianie ktoś mi dziwnie znajomy i był niedaleko, niemal na wyciągnięcie ręki. Przykładam pięć swoich palców i czuję żywą skórę skały, spoza której dobiega cichy, rytmiczny szept krwi, moja dłoń pasuje, jak klucz przypisany do mnie. Palce splatają się w węzeł, tak jakbym nigdy stąd nie wychodził, z tej ciemnej jaskini, w której światło latarki wskazuje na ściany, z nich wyrasta łukiem tłum rąk, pierwsze graffiti, moja-twoja krew.2 punkty
-
wszyscy wchodzą bardzo łatwo miło miękko jak w chleb z masłem lecz gdy robi się nietęgo kończą nagle sytuację i wyłazi z nich prostactwo gburstwo podłość chamowatość pięknie skończyć nie jest łatwo dżentelmenem być - o psia kość delikatne zakończenia zwiną gorycz w tiul słodyczy ograniczą w mig westchnienia znowu życie nas zachwyci więc kochajmy zakonczenia te z fantazją i subtelne przecież życie nas odmienia jakże ono jest przyjemne Pozdrawiam2 punkty
-
I wyobrażaj sobie wszystko - dokładnie tak, jak ... nie było Najlepsze scenariusze życie - wyrywa siłą Kurczowo trzymasz w dłoniach to, co ''ma się wydarzyć'' Bo ''tak to widzisz,'' bo czekasz, bo kąpiesz się marzeniach Codziennie, każdego wieczoru I zawsze: 'nic się nie zmienia' Nieodebrany telefon, bo ... nigdy nie zadzwonił Stadnina z jednym źrebakiem - nie wsiądziesz tu na sto koni A rano - istny kryminał! Jakby ktoś rzucił racę Nie wolno wypiekać croissantów: spóźnisz się - stracisz pracę Szef może nie mieć nastroju Dziecko się zmoczy w przedszkolu Może zabraknąć biletów - na mecz tajskiego futbolu ''I co ci po scenariuszu?'' - pyta introligator W ramy oprawia swą wizję ... Życie: Rzemieślnik-Uzurpator ...2 punkty
-
2 punkty
-
wyglądam śmiesznie do ślubu porost włosów nieproporcjonalnie z tą spinką do wnętrza z pazurem moja facjata nie jest sobą przemęczę potem dotnę ale niech w warkocz splecie się los zaczaruje ******* zauważyłam ostatnio z głębszym wdechem mocniej wchłaniam miłość i czary otwiera się brama czymże jest miłość jak nie czarem irracjonalią realu czymś ponad błoto zwiewnym majakiem z filmów wróżką ze skrzydełkami gdy pozwalam sobie na wdech zdmuchuję codzienność i dryfuję po falach znikają może miłość to bajka?1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Słońce budzi mnie o świcie, uśmiech sam się pcha na twarz. Myślę sobie: „kocham życie, jest cudownie”, a tu masz... Ledwie człek otworzył oko, dzwonek do drzwi, chwytam pion. W mig otwieram je szeroko: co za morda, któż to on? I zaczęło się bluzganie, że ja taka, że on wie, że zalałam mu mieszkanie, zgłosić to policji chce! Dosyć miałam już tej gadki! Chłopa pierwszy widzę raz, myślę: „mieszka u sąsiadki? Niech go szlag, nie na to czas!” W ciągu godzin dwóch lub trzech, rozpieprzyli pół chałupy. To ci ranek, co za pech! Ledwie dzień, a już do dupy. I zaczęło się grzebanie, chłop tkwi w przekonaniu swym. A to rura poszła w ścianie, żadnej winy mojej w tym. Utwierdziłam się w mniemaniu - - nie jest jeszcze aż tak źle. Nagle myśl o kupowaniu w głowie pojawiła się! Sklep jest blisko, ale gratka, w mig załatwię sprawy te! Patrzę, a tu gna sąsiadka i pogadać ze mną chce. Kilka bluźnierstw wyszeptałam, mówiąc, że czas goni mnie. W miarę grzecznie zagadałam, ta zaś wszystko lepiej wie. I narzeka, że za sucho, że za mało deszczu jest. Potem, że z pieniędzmi krucho, daje dzieciom, bo ma gest. Że ulica za szeroka, czy za wąska - - chust to wie. Że coś ziemia jej za grząska - - nie wiem, wyłączyłam się. Łypię okiem na zegarek, słuchać tego nie mam sił. Kurna, bo za minut parę, obuwniczy zamkną mi! Lecę biegiem na łeb, szyję, myślę sobie: „dobrze jest, kupię buty, to odżyję to na chandrę jest the best!” W sklepie czarno, a do tego gość, w kolejce nie chcąc stać, wykrzykuje na całego: „ja się śpieszę, … mać.” Nagle źle mi się oddycha, do krwi się rozdrapać chcę! Myślę, kurna, co u licha? Czyżby krew zalała mnie? Wyskoczyłam jak z ogniska, bieg do domu, łeb pod kran. Patrzę - rumień na pół pyska: „ja pitolę, skąd ten stan?!” „Dość tych wrażeń” - myślę sobie. - „dzisiaj passę miałam złą. Nie chcę myśleć o chorobie lub się bardziej wpędzić w nią”. Znając przykład mój, kolego, gdy ci cenne zdrowie twe, zapamiętaj, że od złego dystans uratuje cię. Stroń od ludzi upierdliwych, jeśli tylko szansa jest, a alergii uciążliwych nie nabawisz się na fest!1 punkt
-
KOMAR KOTA A SUS UTKA KOTA BLATEM. IMA TSUAMI IMA USTAMI METAL. BA, TO KAKTUS USA A TO KRAM, OK!1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Do tego przyznam się i bez bicia i nawet prosić mnie nie potrzeba bo komentarzy do odpowiedzi łaknę jak głodny wody i chleba bo jakoś sobie radzę z pisaniem i nie narzekam, że nie mam czasu bo mnie odstawić od rymowania to tak jak wilka wygonić z lasu a że nie czynię tym komuś krzywdy zawsze powtarzam wszystkim i sobie żeby nie było zgrzytów i kwasów muszą coś z tego mieć strony obie. :))1 punkt
-
za ostatni grosz kupie marzenia na które mnie nie stać za ostatni grosz kupie sny które znikają gdy budzę się za ostatni grosz pochowam to co mnie boli czyli zło za ostatni grosz poproszę Boga by powiedział czy prawdą jest1 punkt
-
O tym nie pomyślałem - więc dorzucę zeta - może przemówi. A tak szczerze to masz rację - bo ta wiara jest uwarunkowana od pieniędzy - czym więcej dasz tym większe masz boskie poparcie - a czemu to każdy wie - płacimy za tę wiarę od narodzin aż po pogrzeb - przykre to ale prawdziwe. Dzięki że zajrzałeś. Pozd.1 punkt
-
tańczę tańczę tańczę a wy tylko patrzycie i pytacie czemu ja chciałabym wyjaśnić lecz głos hamuje jak stopy w skarpetkach z antypoślizgiem gdy słyszę wasze drwiny porozumiewawczy ruch waszych brwi i te niemiłe słowa często obraźliwe przeklinające więc tańczę tańczę tańczę bo jestem poczwarką w której drzemie motyl którego nigdy nie zobaczycie1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Pewna pani, spod Żyrzyna, chciała męża mieć Murzyna. Wymyśliła tak to, wyłączała światło, gdy przystawiać się zaczynał.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Cichy delikatny do zbudzenia. Przypomina każde inne miasto. Jest i gwiazdkowe światło rozpryskuje się po ciemnych ciałach nieruchomych, nie tak jak za dnia. Głośnych mamroczących dolin deszczu nie mamy wcale nocą. Próżno szukać, tak nocą i w rynnach zastygły liście. Piję na krążenie Piję za ziemię za rozbite światło za radioodbiorniki za matkę za śnieg którego nie mam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Luule - oba dość ciekawe - jestem na tak. - A miłość to duże słowo trzeba umieć je czytać. Pozd.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
ja wiem że teraz jesteś w Warszawie kiedy powrócisz w mig się rozprawisz z tymi co piszą tu komentarze każdego wierszem jakimś obdarzysz każdemu z wdziękiem rymem odpowiesz bo rym Ci stale łazi po głowie dla przyjemności zaś sklecisz strofy samą przyjemność będziesz miał po tym :))1 punkt
-
podróże kształcą więc gdy powrócisz tym bardziej jeszcze mądrzejsze wrzucisz na komentarze swoje spojrzenie radosne jak cały wątek - czyż nie ;)1 punkt
-
@Henryk_Jakowiec aby nie wstawiać byle czego i nie przekroczyć granic smaku tę oto pannę pod Twą pieczą już zostawiłem Ci na szlaku pamiętaj tylko żadnych mięsiw ciastek cukierków gdyż pączuszek uwielbia nimi choć po części wszystkich obdzielić z Ani muszem więc jako człowiek doświadczony poradzisz sobie bez problemu pączuszka oddziel czymś od żony z tym że to problem jest już nie mój. ;D1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Tylko w świetle świec widzę kim jestem Z sercem bijącym za szybko parę słów kreślę Ile dni jeszcze prześpię z przeszłości nie mogąc się dobudzić Kiedy płomień marzeń nierealnych w końcu się ostudzi Patrząc w twe białe płótno czekam na pierwszą kreskę... Może tym razem narysujesz mnie w blasku świec taką, jaką jestem.1 punkt
-
Pan (to) Felek ma zadatki na fajtłapę pantoflarza bo co tylko powie żona z automatu on powtarza tak mój skarbie, tak ptaszyno mój kwiatuszku, me kochanie jeśli sobie tego życzysz to się wedle woli stanie. Oczywiście według twojej jam twój sługa uniżony nawet nie śmiem o tym myśleć by skontrować rozkaz żony tak, więc wedle twojej woli spełnię wszystkie twe życzenia więc mu żonka rzekła - Felek pakuj się i do widzenia.1 punkt
-
podoba mi się nawet ten twój cynizm dotkliwa nagość wstecz wypełzająca niekiedy z żalem gdy sięgnie logiki na wyciągniętych palcach stóp wrzeszczących do mnie pustych ramionach do kolejnej granicy doprowadzamy się nawzajem bo innym razem tylko nami wzdryga szamoczę się wtedy jak dzikie zwierzę jak ty kiedyś gdy mnie zabiłaś kolejny raz już zabijam siebie w poprzegryzanych żyłach pustka jedynie cieknie coś więc po nas wciąż spływa1 punkt
-
Napewno przeczytam:) Może kiedyś napiszę,teraz nie jestem jeszcze gotowa do tego Pozdrawiam milutko1 punkt
-
Ciekawa opowieść,może napiszę kiedyś swoją,jak zasnęłam jak to pielęgniarki ujęły dzwoniąc do lekarzy to słyszałam'pacjentka usnęła na sucho'.Może kiedyś się odważę to opisać,przebudzenie było jak nie z tego świata i byłam 1szą pacjętką która nie spała po operacji,chyba się bałam usnąć.Ale wspomnienia powracają. Pozdrawiam milutko1 punkt
-
Pierwsza lekcja jazdy konnej. Odprowadzał brat do stajni klacz. Klacz była stara, siwej maści. Była to własność babci, i stajnia też do niej należała. Prowadził brat tę klacz przez podwórze, a ja tam akurat się bawiłam. Przywołał mnie brat, i nim się spostrzegłam posadził mnie na grzbiet tej klaczy. Nagle znalazłam się wysoko nad ziemią, ale na dłuższe rozmyślania to nie było czasu. Zauważyłam, że siedząc na grzbiecie klaczy nie zmieszczę się w drzwiach stajni, bo były zbyt niskie. Do stajni było już tuż, tuż, więc z tym ładunkiem niespodziewanych emocji w sobie, zaczęłam wrzeszczeć wniebogłosy. Wtedy, oczywiście w odpowiedniej chwili, po prostu zdjął mnie brat z tej kobyły, i postawił na ziemi, bez słowa, bo sam musiał zająć się klaczą. Było, minęło ale dobrze pamiętam, a urazu nie mam. Zajączek wielkanocny. Święta Wielkanocne, to jedno z najważniejszych świąt w roku, i wszyscy uroczyście je świętują. Tak samo było dawno temu, około roku 1965, chociaż świat wyglądał wówczas mniej kolorowo, a jajka malowało się przeważnie w cebulaku, tzn.w wywarze z łupinek cebuli. Mama organizowała te święta, i obmyślała listę potraw, a rodzina tylko jej "pomagała". Brat, jak to brat...też był pomysłowy. Tego dnia, gdy przebudziłam się rano, na dworze leżał śnieg, i było chłodno. Przyszedł brat z tajemnicza miną, i powiada; - Wstawaj i ubieraj się szybko, pójdziemy do sadu, bo chyba już zając wielkanocne jajka roznosił, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nie dowierzałam, ale czułam zapowiedź przygody, i słodki niepokój. Poszłam do sadu, a tam pod krzaczkami leżały kolorowe, jeszcze ciepłe pisanki malowane w cebulaku. Bardzo się ucieszyłam z tej niespodzianki, jednak moją uwagę przyciągnęły ślady w śniegu. Sądząc po rozmiarach śladów, to ten zajączek był mutantem, bo nosił buty numer dziewięć. Oniemiałam... W puszczy. Pewnego razu zabrał mnie brat około półtora kilometra od domu, jak mi się wówczas wydawało, bardzo daleko. W głębi pola, choć nie daleko od drogi, rosła kępa drzew i zarośli. Nazywaliśmy to miejsce puszczą. Owa puszcza wydawała się wówczas dla mnie tajemnicza, i nieco groźna. Po dotarciu na miejsce rozejrzeliśmy się po terenie, i po zaroślach. Przyznaję, że niewiele widziałam, bo trawy były tam wyższe ode mnie. Brat zaproponował mi zabawę w chowanego. - Ja będę Cuckiem - tak nazywał się pies sąsiadów - a ty zajączkiem, powiada brat. Odwrócę się twarzą do drzewa, i policzę do dziesięciu, a potem będę ciebie szukał, tylko dobrze się schowaj. Tak też zrobiłam. Nie oddaliłam się zbytnio. Schowałam się za grubym pniem. Brat trochę przedłużał to szukanie, ale w końcu mnie znalazł ukrytą za grubym pniem drzewa. - Teraz ty odwrócisz się, i policzysz do dziesięciu - tylko nie podglądaj - a ja się schowam - kontynuował zabawę. Jak powiedział, tak też zrobiłam . Policzyłam do dziesięciu, i zaczęłam rozglądać się. Zarośla i drzewa urastały do rozmiarów puszczy, a brata, jak nie widać, tak nie widać. Zaczęło mi się zbierać na płacz, bo może tak mnie tu zostawił, i poszedł sobie. Trwało to dłuższą chwilę. Widocznie obserwował mnie z ukrycia, bo akurat odezwał się. Wtedy go dostrzegłam. Ukrył się wysoko na drzewie, pomiędzy konarami. Tak wysoko, gdzie nawet nie starałam się go szukać. - Nie bój się, jestem tu, już do ciebie schodzę - powiedział mój duży brat. W ten sposób - w zabawie - mógł mnie uratować z opresji, i zabrać z groźnej puszczy do domu. Spotkanie z trzmielem. Innym razem zabrał mnie brat na łąkę. Było to latem, i byłam lekko ubrana. Miałam na sobie kolorową sukienkę, i buciki. Powietrze drgało w upale, asfalt był lepki, tu i ówdzie rosły poziomki. Poziomki były słodkie, dorodne i aromatyczne. Wokół pełno było różnych owadów: fruwały, pełzały, latały, skakały, brzęczały, i bzykały. Byliśmy około kilometra od domu. Sielanka. Nagle brat wpadł na jeszcze jeden świetny pomysł. - Zdejmij bucik z prawej nóżki - powiada do mnie. - Po co mam zdejmować bucik? - pytam. - Jak mówię zdejmij, to zdejmij - nalegał brat. Posłusznie zdjęłam więc bucik z prawej nóżki. Tuż, tuż w trawie latał brzęczący bączek, to znaczy trzmiel. - Nadepnij nóżką bączka - nakazał brat, nic ci się nie stanie -zapewnił. Nadepnęłam więc nieszczęsnego bączka, a on natychmiast wkłuł mi żądło w spód stopy. Rozpłakałam się, bo to było bardzo piekące. Stopa obrzękła mi od spodu, więc brat musiał zanieść mnie do domu "na barana". Być może zaserwował mi naturoterapię... Otwieraj, jestem bandytą. Pewnego dnia na długiej przerwie miałam przyjść do domu - to było bliziutko od szkoły - aby doglądnąć chleba, który piekł się w piecu, i nie mógł tam "siedzieć" zbyt długo, bo przypaliłby się. Przyszłam więc, otworzyłam piec, i robię, co mi nakazano, aż tu nagle ktoś wali do drzwi. - Otwieraj, jestem bandytą - krzyczy za drzwiami nosowy głos. Wystraszyłam się bardzo. Otwierać ani myślę, tylko pędzę do drugiego wyjścia, i wydostaję się do ogrodu z drugiej strony domu. Szybko biegnę przez sad do furtki. Za furtką to już była droga, a za drogą boisko szkolne. Dopadłam furtki, oglądam się blada ze strachu, z sercem w gardle, a zza domu wyłania się mój brat i mówi: - Nie bój się, to ja, żartowałem tylko. Popatrzyłam, odetchnęłam, i jeszcze roztrzęsiona pobiegłam na kolejną lekcję. Nic się nie stało. Zakład. Zabrał mnie kiedyś brat ze sobą na zabawę. Zbytnio o mnie się nie troszczył, bo też nie musiał. Tego wieczoru przyszedł mu jednak do głowy jeden z ciekawych pomysłów. Mój brat był brunetem o ciemnych oczach - teraz już mocno szpakowaty - opalał się na kakao, i wzrostu mu nie brakowało. O jego pomyśle nic nie wiedziałam, więc nie byłam świadoma tego, co się dzieje. Brat spotkał swoich kolegów, i zaproponował im zakład. Mniejsza o co, mnie to nie dotyczyło. Koledzy mieli za zadanie odnaleźć na sali siostrę, bez żadnych dodatkowych wskazówek. No i szukali wyrośniętych brunetek, gdy ja tymczasem spokojnie bawiłam się w towarzystwie rówieśników. Pamiętam, że w czasie tej zabawy poprosił mnie do tańca jakiś mężczyzna w wieku brata, ale mnie o nic nie wypytywał. Brat wygrał zakład. Po zabawie zabrał mnie do domu. Osiemnastka. Ukończyłam osiemnaście lat, piękny to wiek. Urodziny świętowałam skromnie z rówieśnikami, na łonie natury i do późna. Taki ciepły, przyjemny, majowy wieczór. O urodzinach pomyślał też następnego dnia mój brat, i tak do mnie powiada: - Skończyłaś osiemnaście lat, to napij się ze mną wina. Byliśmy w sadzie, brat wyjął czerwone wino. Rozmawialiśmy o banalnych sprawach, i popijaliśmy to wino. W pewnym momencie poczułam się dziwnie. Po prostu moja miarka już się przebrała. Powiedziałam bratu, że czuję się nieprzyjemnie, i tego wina mam absolutnie dość. Brat popatrzył na mnie uważnie, po czym powiedział: - No, widzisz, jak to jest... od dzisiaj będziesz wiedziała, że tyle wina, to ci już nie wolno pić. Tak skończyła się lekcja picia wina, i muszę wyznać, że wina nie lubię pić. No, maleńką lampeczkę, przy szczególnej okazji, jeśli bardzo dobre.1 punkt
-
@~Mari*anna~ nie każdy ma tak piękne wspomnienia z dzieciństwa. Masz niezłą pamięć, gratuluję :)0 punktów
-
"chciała męża mieć murzyna" (...) "gdy przystawiać się zaczynał? chyba lepiej "zagra" :)0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne