Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 27.12.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
Ślub A ślub weźmiemy w lesie, gdzie rzeką eteryczną łódź z szeptów nas przyniesie, bez imion, incognito. I będą nam za świadków oddech lasu, szum wiatru. Nad głowami, w błękitną, podniebną ramę nasze złote wpiszesz monidło słońca zachodu światłem, a ja kwaśne tabletki jak ryż sypnę do rzeki. W źrenic jeziora czarne wpadnę, kiedy obwiedziesz zarys ust drżącym palcem, jakbyś chciała powiedzieć: — chodź do mnie, zakończymy za długie zaręczyny.5 punktów
-
życie chce być zauważone i docenione dzięki temu może się powielać jestem userem zwiedziłem wszystkie portale takie gdzie liczą ile modlitw wypowiesz ile będziesz biegł zanim nie upadniesz na ryj oraz takie gdzie genitalia skwierczą na profilowych jak bekon eat me! życie w sieci ma swoje ramy zawsze jest jakiś Mateusz zawsze popełniam grzech za karę znowu jestem nikim nie wybiegajmy zanadto w przyszłość teraz TU mam swoje konto publikuję zbiory słów udaję że coś znaczą chcąc się przypodobać wycieram się w obłudzie aż skóra czerwienieje nazywam się Lahaj i możesz mnie pogłaskać w gruncie rzeczy gdybym wysmarował się gównem i bił w werbel szedł środkiem galerii handlowej pod okiem kamer nie tylko przemysłowych lecz odpowiedniej ilości lajków bym nie uzyskał byłbym nikim lub oblał benzyną zaśmiał się szyderczo zapłonął jak zapałka z pudelka i zgasł jeszcze szybciej czy osiągnąłbym więcej niż pisząc tu te coś tam ku atencji waszej osiągnąłbym więcej? czy nie w tym rzecz by łaknienie młodego psiaka odszukać i zniszczyć w sobie? jestem userem nazywam się Lahaj kpię z deszczu a ty?5 punktów
-
uściślijmy fakty Piotrze prawda jest jedną z dróg podążając nią mamy szansę przetrwać dlatego trzymam się świętych imion nieświęcie przekonana że kłamstwo rodzi się w człowieku bez przyczyny zawsze jest po coś dla kogoś nie pozwól by weszło do naszego domu i grzybem porastało ściany - pleśń jest trująca jeśli zajmie słowo nie zdołamy się odrodzić w sobie noszę pentagram na zgubę złu i w imię wszelkich zasad obmyję rany ochronię skałę daj mi włócznię Piotrze a przebiję rozdwojony język węża5 punktów
-
rozwiąż jak prezent najbardziej soczyste wgryź się a z kolejnym kęsem niech narasta apetyt na życie3 punkty
-
przeskakuję nad znaczeniem pojedynczym znakiem czytam wersy i przerzutnie nawet drobnym makiem liter było setki nutek pamiętam na wieki nauczyłeś mnie melodię czytać z drgań powieki ale dzisiaj wzrok swój gubisz gdy dzielisz opłatek już nie proszę i nie pytam czemu mnie nie lubisz tato2 punkty
-
Symetria przelatujących gęsi niesplątanych wrzeszczącymi poglądami. Muszę zawrócić. Przez myśli po minąłem łagodność zakrętu strumienia. Raz spotkałem tu szczura kilka małych rybek. Wyrzucam kości dla głodnego lisa co mieszka przy torach. Zaraz za jeżynami. Szkoda, że zapomniałem o ziarnie dla głodnych ptaków.2 punkty
-
I Nie ma śniegu, nie ma zimy. Pod wystrojoną choinką pierwsze igły, na stole śpi Jezus z niedomkniętymi powiekami. W radiu dyskusja o mowie nienawiści. Jeżeli nie mogę otworzyć kluczem, otwieram cierpliwością. II Od wschodu do zachodu jaskrawoniebiesko, bezchmurnie, wydobywam dobre rzeczy. Z zarośniętego rowu spogląda na mnie lis, przez mgnienie spotkanie oczu i zaraz znika. Pokorę gubimy każdego dnia. III Zaspany dzień. Za kościelnymi witrażami przelatują cienie ptaków. Sól jest symbolem przyjaźni i mam ją w sobie, kapłan mówi o dniu, o którym nikt nic nie wie.2 punkty
-
Został po niej kredens o smaku owocowych landrynek, stara szafa z zardzewiałymi zawiasami, które skrzypiąc otwierały dziwne historie.To w szafie kiedyś mieszkały wilki i dumny płaszcz dziadka pełen odłamków z wojny. Modlitewnik jak sędziwy mnich w sutannie czarnych okładek, opowiadał przypowieść o tym, że czas jednak żółknie na jego kartkach, ale prawda jest zawsze tu, na końcu strofy. Na dnie szuflady żegotały rozsypane ziarenka różańca, podobno karmiła nimi gołębie.2 punkty
-
Piekarnia w Eilenburgu, I krzesło ze skai w Londynie, Sprawdź, jaka na jutro pogoda, choć jutro - i tak przeminie..... Uszczypnij się i powiedz - wszystkim przechodniom, czy żyjesz ...Pożeram chrupiące kartacze i w kosmos wystrzelam, choć tyję - od mgławic, co napęczniałe - fruwają nocnym metrem - pokaż mi, co potrafisz - być może zjem coś jeszcze? Sałatkę z kabanosów - wczorajszy taniec na rurze - uśmiechasz się, bo masz swoje - po krzywej przekątnej - podróże. Blondynka w mini wysiada - tuż przed centralnym ... w Brukseli. Bóg oczko puścił nieśmiało - jej to nie onieśmiela - do kostek szyje suknie - wesele jest w Bazylei. Jesteśmy zaproszeni! Poranek gęstym muślinem mgłę przebudzenia spowiela. Zaślubiam się w ... nadprzyrodzeniu... To ... kiedy następna niedziela...?2 punkty
-
@Gl00my_D00m27 przypomniał mi się Mirmił i Lubawa. On zawsze mówił żeby posadzić na jego grobie orchidee. Pozdrawiam2 punkty
-
znów wszyscy będą śpiewali że noc jest cicha i święta a ja nie poczuję magii nie chcę pamiętać tych świąt bez ciebie ubogich pustego miejsca przy stole i niekończącej się trwogi wśród martwych kolęd nagiej choinki przed domem braku radości z nowiny opłatka co splatał dłonie płaczu dzieciny nie chcę pamiętać Betlejem narodzin w stajence lichej tam słowo ciałem się ściele nie mnie być bliżej znów wszyscy będą śpiewali że noc jest cicha przepiękna spróbuję siebie ocalić i prześpię święta wszystkiego dobrego orgowicze zapadam w świąteczny sen;) do siego roku 2020 https://www.youtube.com/watch?v=VBXjt6Tmfcg2 punkty
-
@Marek.zak1 dzięki ale u mnie zawsze joy division gra jako gwiazda a the Beatles co najwyżej może ich poprzedzać i to musieliby grac materiał od revolver2 punkty
-
ambitne dążenia do niebotycznych celów wielkie serce dobre chęci w spotkaniu z rzeczywistością oczywista staje się ich realizacja... ...zablokowana przez nałogi strachy oraz smutki i znów nie mogę się ruszyć2 punkty
-
@kot szarobury Czyżby na pewno? Mam wątpliwości gdyż pani boi się otyłości. Na stole ciasta, ryby, mięsiwa pani i owszem coś tam spożywa kruszynkę ciasta, mięska plasterek bezkaloryczny wędzony serek niegazowanej wody szklaneczkę więc jak sam widzisz tylko troszeczkę spożywa z tego, co ma na stole mówiąc do innych jak już to wolę żeby mi kiszki zagrały marsza a jeść to będę jak będę starsza wtedy nie będę o linię dbała i co podadzą będę zjadała to jest mentalność młodej kobiety żeby być szczupłą, no cóż niestety. Kto lubi tęższe niech się uzbroi i przy tej szczupłej niech wiernie stoi to mu na starość się pewnie uda to, co ma w talii przejdzie na uda ja w tej materii się nie wypowiem bo chcę mieć święty spokój albowiem nie chcę ujawniać ukrytych chęci bo mnie i szczupła i tęższa nęci.2 punkty
-
Ocknęła się w zielonej kałuży, czując w ustach metaliczny posmak. Dookoła było pełno amarantowego dymu. Trochę otępiona wsparła się na nadgarstkach i uniosła górną część tułowia, równocześnie rozglądając się wokół. Znowu jej oczom ukazał się blondyn. Zdziwiona rozdziawiła usta i… wtedy właśnie zaczął ją męczyć duszący, suchy kaszel. Kaszlała tak chyba z pięć minut - dopóki nie wykrztusiła z siebie zwartej, metalowej kuli wielkości męskiej pięści. – To zgnieciony autobus. – rzekł z uśmiechem stojący obok dziewczyny chłopak. Marita wyczerpana i zawstydzona całą sytuacją odsunęła się od niego, i raptownie poderwawszy się pobiegła przez kłęby dymu. –Zaczekaj! Marita, nie idź tam! – krzyczał blondyn. Dziewczyna zatrzymała się. –Skąd wiesz, jak mam na imię? – spytała z zaciekawieniem odwracając głowę w jego stronę. Nie odpowiedział. Zbliżył się tylko, odgarnął włosy z twarzy dziewczyny i delikatnie wsunął język w jej rozchylone usta. Znieruchomiała. Słodkie ciepło rozlało się po jej drobnym ciele. Lewitowała płonąc niebieskim, faceliowym ogniem. A po wszystkim - kiedy ich usta i języki rozłączyły się - ujrzeli zamrożone kłęby złotego pyłu. *** Oboje znaleźli się na scenie. Wokół siebie dostrzegli publiczność ze złożonymi do braw rękoma. Jednak nikt z siedzących na widowni się nie poruszał. Ludzie siedzieli zastygnięci jak woskowe figury. Tylko Marita i jej towarzysz mieli możliwość nieskrępowanej lokomocji. –Marcin, czy ty rozumiesz coś z tego? –Spytała Marita. –Nie, a skąd…? – nie dokończył zdania, gdyż dziewczyna wskazała wzrokiem napis na jego koszulce. Widniały tam jego imię i nazwisko oraz inne dane. Chłopak zarumienił się. –Nic z tego nie rozumiem. Rozumiem, że wiem coś niecoś o tobie, bo mi się przyśniłaś, ale jak wytłumaczyć to?! – powiedział patrząc z niedowierzaniem w dół swojego tułowia. –Jak to możliwe? – Marita wzruszyła ramionami, po czym uśmiechnęła się najsłodziej, jak potrafiła i wtuliła swoją filigranową sylwetkę w smukłe ciało Marcina. W tym momencie kurtyna zawieszona nad nimi opadła i spłukał ich zimny, szklisty deszcz. Oboje stali się przezroczyści. Mogli dostrzec u siebie nawzajem pracujące narządy wewnętrzne. Lecz zamiast przesuwających się różnymi drogami płynów ustrojowych widzieli ciągi cyfr. Tylko impulsy nerwowe w elektrycznych synapsach jawiły im się jako krótkie, lecz ciepło lśniące, mleczne rozbłyski. Cdn. ...1 punkt
-
Rok się kończy, mamy Święta! Wokół krążą wciąż życzenia, więc ja również chcę Wam życzyć Świąt Bożego Narodzenia. Żeby były Najprawdziwsze, pogodzone same z sobą, aby wiodły Was bez przeszkód, tam gdzie one zawieść mogą. Niechby były bez błyskotek, bez światełek i bez blichtru, niechby nawet bardzo proste, ale by w nich było Wszystko czego nie da się zakupić. Mogą być jak biedna chata, ale z serca dziś Wam życzę, by w nich była Szczera Prawa, Szczera Miłość i Nadzieja, ziarno Wiary, co żyć daje i spojrzenie na świat zmienia gdy w grunt trafi urodzajny. Właśnie takich dziś Wam życzę Świąt Bożego Narodzenia. Wesołych Świąt!1 punkt
-
Drodzy użytkownicy, wszystkim Wam życzę spokojnych i radosnych świąt, znalezienia pod choinką olbrzymiej ilości inspiracji, paczki świeżych rymów i kilku nowych PL. Mam nadzieję, że po świątecznym zamieszaniu spotkamy się w niezmienionym składzie. Pamiętajcie też o zostawieniu choć jednego świątecznego komentarza pod wierszem! ;)1 punkt
-
Jak to mówią: nie śpi licho,oczy tylko ciut przymknęło.Jego słowo nam ostatniejeszcze w gardłach nie stanęło.Jeszcze trzcina nie złamana,fala ją do ziemi zgięła.Minie fala- znów wystrzeliw niebo jak strażnicza wieża.W krtani świata drut kolczastynadal w kłębek tkwi zwinięty.Licho z niego robi szalik,światu szyję chce opętlić.Na kosmiczną zawieruchęw nocy wyszedł nasz glob stary,żeby mu nie było zimnow starym piecu diabeł pali.Bo, jak mówią, nie śpi licho,lecz udaje wciąż, że chrapie.Lichu stale burczy w brzuchu,ślina mu po pysku kapiei rozlewa się jak lawa-- rośnie wulkan, cicho... cicho...aż urośnie grzybem w niebo,bo, jak mówią, nie śpi licho.1 punkt
-
1 punkt
-
Dziennik Zachodni z 1945 nie różni się specjalnie od wydania z 2075, jeśli przymknąć oko na to, że z kart tego drugiego wyglądają krzyczące, kolorowe nagłówki pisane Consulem, a nie Timesem. Na frontowej stronie litery układają się, zgodnie wtórując treści pierwotnego wydania, w "ewakuację". Ale nie, to nie jest tym razem ewakuacja niemieckiej ludności cywilnej, której towarzyszy rytmiczny marsz zbliżającej się do Śląska Armii Czerwonej. Mowa o ewakuacji c a ł e j ludności z c a ł e j planety, nie z jednej wsi czy miasta. To jak mówić, że zna się siłę odrzutu większego kalibru, a zaznajomiło się tylko z cmoknięciem pistoletu. Sam świat też się specjalnie nie różni od tego sprzed ponad wieku. Równie szary i wypalony, gdzieniegdzie wyjałowione dziury nadymają się i pękają, aby łzami osolić chodniki, które nie pamiętają już puchowej pelerynki ze śniegu. Ponadgryzane budynki spoglądają z góry, a z ich ran sączy się betonowa codzienność. A kwiatów woń akompaniowała cichnięciu śpiewu zamilkłych już teraz ptaków... Bo i nad głową unosi się szarość, gdzie barwy chromatyczne mogły niegdyś pływać w cząsteczkach wody. Atomy ciała drgają i otulają się nawzajem, kształtowane przez plastelinowe myśli, uginające się pod ciężarem obrazów. Obrazów przed oczami i za. Tam w środku jeszcze ta nadzieja się otwiera. I nagle ewakuacja, niczym nie odbiegając od 1945, zmienia się w deportację w 2075, której towarzyszy strach i niepewność, i kiełkowanie nowego - czy na lepsze - niepewne... Z betonowych ulic pakują do kapsuł i obiecują nieśmiertelność po wgraniu nowego systemu. Podróż będzie długa, zanik mięśni - gwarantowany. Wojna, ale bez Armii Czerwonej, za to z Czerwoną Planetą. Kto ją wygra - człowiek czy natura? A gdyby tak sprzymierzeńcami się stali i nowy bieg historii nadali?1 punkt
-
Blask choinki do mnie mruga, pachnie sernik i makowiec; zewsząd kolęd płynie struga i wędrują trzej magowie... Świec ozdobnych jasny płomień biały obrus opromienia; myśl za myślą półświadomie z grudniowego wyjdzie cienia. Ten świąteczny czas niezwykły dni otula niosąc pokój; oby wszystkie troski znikły w nadchodzącym Nowym Roku.1 punkt
-
1 punkt
-
@tetu trudno mi jest wiersz skomentować bo jestem daleki od prób wiary ale warsztatowo jest Ok. Są teorie ze ludzie to formy grzyba. Pleśnią porośnięte jest wszystko na ziemi. Grzyby są w ludziach a ludzie to tylko narośl na grzybach. :-)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
kiedy dzień się kończy a wieczór nie zaczął wykrada niepewność czy to tak być musi że jasność umiera dzień po dniu rok po roku życie po życiu niech już zginie na zawsze to, co tak ściemnia1 punkt
-
Tetu, a czy nie powinno być: że kłamstwo rodzi się w człowieku nie bez przyczyny? Tym bardziej, że następny wers jakby to potwierdza. Ten na pohybel złu, zabrzmiał trochę groteskowo i dalej już tez w podobnym klimacie. Ta włócznia kojarzy się ze św. Jerzym co prawda tam był smok, ale... są różne interpretacje. Bardzo alegoryczny obraz.?1 punkt
-
1 punkt
-
W biblijne tony poszło. innymi slowami ale nie mogę zrezygnować z tego skojarzenia. Brakuje tylko ozdobników: zaprawdę i powiadam wam. Czy bóg pyta czy ma wiernych, jak jest bogiem? bb1 punkt
-
1 punkt
-
w reżyserii Jacka Kurzątkowskiego Znudziło nas oglądanie aktorów i ich udawanych emocji Mamy dość pirotechniki i efektów specjalnych Natalia N jak narkomanka zryte ma gardło na live hashtag „polska suczka robi trzeciego głębokiego loda” z pasją aż nadto jest kontrowersyjne więc wypada z wizji bo nie nabije reklamy Człowiek z handicapem na głowie (tak względem inteligencji emocjonalnej) w czapce która gore stalkerzy ze wszystkich stron atakują A przecież on ma wszystko wyliczone na zicher jak sprawny buchalter altruista ze wszech miar niech będą pochwaleni bezinteresowni dobroczyńcy od charytatywności w blasku fleszy dzielący łupy dziewięćdziesiąt procent dóbr przeznaczą dla siebie a dziesięć dla jednego z tych maluczkich co stał się bohaterem gdy trafi się jeleń to będzie po mniejszych własnych kosztach za sajderka lub jointa na przełamanie lodów w liczniku subów jako twórca się popłynie w szerokim nurcie sików1 punkt
-
w tylu miejscach byłem tylu ludzi widziałem i nic nie pamiętam nic nie pamiętam ich twarze przezroczyste ich włosy białe ich oczy szklane na skrajnych drogach stopy ślad zasypany a ja nie pamiętam nic1 punkt
-
Osobliwość Czy kiedyś Cię odwiedzę w mej przyszłości dalszej By móc podziwiać piękno i potęgę Twoją, Co czasu i przestrzeni są zakryte zbroją, I nie ma we wszechświecie zagadki wspanialszej? Nie umknie nawet światło spod Twego władania, Bo Słońc martwe oblicza w horyzoncie zdarzeń Zostają już na wieki pozbawione marzeń I mrok odtąd świadectwem śmierci panowania. Gdy długo tak rozmyślam nad gwiazdą upadłą, I wiem, że żywot iskrą, podpalonym lontem, Co prędko się wypala gonitwą zajadłą, To wiem, że me pragnienie wielkim jest afrontem. Lecz wzniosę w chwili śmierci kurtynę opadłą, I ujrzę świat przykryty zdarzeń horyzontem. ---1 punkt
-
Król upadły Gdy serce króla gaśnie, gdy w ciszy zapada, Godzinę martwą biją, odtąd po wsze czasy, Zegary wszelkie jego, otchłani kompasy, Szykując w podróż władcę, bezkresów nomada. Król czarne dzierży berło, przestrzeni i czasu, Wszechświata on watażką, próżni magnaterią, On słońc i planet zgubą, nasycon materią, Pożądać wiecznie będzie, gwiezdnego popasu. Lecz zgaśnie król ciemności, z inne wespół pany, Gdy za miliardy epok, jeno czerń zostanie, Król przezwycięży króla, skończą się tyrany, I zapanuje pustka, śmierci jazgotanie. Nie będzie już wędrowca, co wiecznie wygnany, Podziwiać miałby cudy, nim koniec nastanie. --- Tymże sonetem pragnę się przywitać, ponieważ to mój pierwszy post. Interesuję się poezją okresu romantyzmu i czasami próbuję coś samodzielnie napisać. Tytułowy król upadły to gwiazda, która umiera i staje się czarną dziurą, postrachem wszechświata, wokół którego zamiera czas, i którego boją się wszystkie królestwa żywych. Takich królów jak ten opisany w sonecie są setki tysięcy i przez miliardy lat zawsze dochodzi między nimi do bratobójczej walki. Jeden władca wchłania królestwo drugiego, to nieuniknione. A gdy już wszyscy władcy pomrą, jeno pustka zostanie w wiecznie rozszerzającym się uniwersum. Pozdrawiam poetów!1 punkt
-
- Czego chcesz? - Wszystkiego mojego. I jak najwięcej. - Kogo kochasz? - Swoje lustro i tapetę w narcyzy. - Kto cię zawiódł? - Wszyscy, którzy są kimś innym - nie mną, tylko na przykład tobą. - Czym jest dla ciebie świat? - Zawadzającą ozdobą. - Co robisz, gdy wszyscy wokół cię ''dołują''? - Przysypuję ich kompostem i czekam aż się zmiarkują. - Jaki jest twój znak zodiaku? - Poza gwiazdozbiorem. Nosorożec i alpaka. - Kiedy zamierzasz się ustatkować? - Kiedy odcumuję łódź i zacznę wiosłować. - Kogo najbardziej kochasz? - Już zostało stwierdzone. - Myślisz, że się zakochasz? - A ty myślisz, że jutro umrzesz? Głupie pytanie. Nie wiem.1 punkt
-
Ach, o Page'a Ci zapewne chodzi. Znalazłem jakiś filmik, ponieważ mnie zaintrygowałaś, i rzeczywiście używali. Page w ogóle od samego początku Led Zeppelin lubił grać na gitarze używając smyczka, szczególnie właśnie w Dazed and confused. Page dawał, nazwijmy to, akord, a później Plant go naśladował. Mnóstwo mieli takich improwizacji. Nie powiem żebym za nimi jakoś szczególnie przepadał ale czasem lubię posłuchać. @calluna Proszę, 1969 rok :)1 punkt
-
@calluna All of my love. <3 @calluna Uwielbiam ich debiut. Cudowna płyta! Nagrania studyjne są świetne ale to jednak nie to samo co koncerty. Mam trochę bootlegów i sporo nagrań słyszałem. LD live zabija! Kiedy usłyszałem po raz pierwszy How the west was won to miałem ciary i od razu wiedziałem, że to jest to! Wielki zespół, jeden z największych i najbardziej wpływowych na tej planecie. :-)1 punkt
-
1 punkt
-
Ból krzyżowy jest już mój, od jakiegoś czasu. Potrafisz dotrzeć do mnie tym tekstem, ale nie z powodu bólu. Całość odbieram jako cholerny dysonans pomiędzy tym co w sowim przekazie niosą mijające właśnie święta, a zwykłym, czasami niezbyt nadającym się na pierwsze strony tabloidów, życiem. Przynajmniej ja tak to odbieram, zderzenie dwóch światów bez kładki dającej możliwość przejścia na tę, jaśniejszą stronę. Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Cofnę się z miejsca samotnego i złotego błyszczy mi w oczy lustro siebie samego Cofnę się dwa trzy kroki duże robią nogi długie cienie proste cienie zabiegły zdeptały świeżą zieleń cofnę się i poprawię słowa wygarnięte z duszy ciemniejszej bo wiem że ciemnej1 punkt
-
leży na ulicy pijana brudna i zgwałcona możesz jej użyć jak wielu przed tobą brutalnie wejść od tylu powiedzieć ty kurwo - wszystkie światła zgasną ale ty weź ją do domu napuść wody do wanny zmyj z niej brud poniżenie owiń w koc i daj kubek ciepłego mleka z odrobiną miodu na sen - zaśpiewaj lulajże gdy uśnie wyjdź na ulicę szukać drugiej takiej poezji1 punkt
-
Życie sztuką trudną jest. Tak ponoć. Bo - Trzeba upadać Gonić Iść dalej Nie oglądać się Przyjmować "na klatę" Nadstawiać policzki Godzić się z tym i owym Patrzeć, co innym Niebieska Rokosz dała Uciekać Chronić się Graniczyć i porównywać Celować Znosić i trudzić Oddawać siebie i troszczyć Zapytywać i zgłębiać Szukać a nie marudzić Nie naruszać, a walczyć o swoje, Ścierać łokcie, a nie uginać kolan I rozglądać się. W pustym kościele. Gdy nawet trumna Na orszak wilkiem spogląda. Nie smucić się A szukać - promienia nadziei w betonowej kostce chodnika Gdy mówią, że to nowotwór Że nie dożyjesz wiosny I wciąż - wypiekanie chleba Bo dusza z ciała się nie składa Oto jest życie Ustąpić Zasiedzieć ‘Od nowa’ ‘Pomimo’ ‘Którędy’ ..... Te słowa - do nieba wszakże cię nie zabiorą Nawet jeśli prowadzisz cztery biznesy I dobrze wiesz, jakie są karty I wiecznie głodujesz – choć ciągle na-żarty Karmić, upajać i być powolnym Tępo się gapić w poranne zorze Przytulić dziecko I psa się nie bać Kupić ocean I przeżyć to - że kalosze zmokły po ostatniej burzy A mucha się topi w szklane herbaty Rozumieć daty i "historycznie" I nie wymagać, by "było twoje." Gdy znasz odpowiedź. Nie patrz do góry Bo życie w swej sztuce Do dołu patrzy W dziesiątym akcie cię łapie - za skórę Wyprawia śluby, uczy wesela Zacienia pogrzeb Rozświetla chrzciny Tak to się toczy, bo jest i zboże i łan zielony Zbieraj kasztany Zasiewaj łąkę Otruj pająka Krochmal obrusy Nie szukaj słońca Lecz chroń się przed burzą I nie rządź wiatrem Bo wiatru śmiech Kupuje oddechy Jeśli coś wiesz o "ostatnim tchnieniu" Nie życz drugiemu ... Co tobie ... miłe? "Ja tęsknię ... za CZYMŚ" – mówisz niepewnie - taki jest człowiek w tej sztuki antrakcie Godzić się trzeba Z tamtym i owym Nie bardzo umiem - dlatego żyję i z każdą sekundą – TEŻ ...umieram, choć żyjąc ... trudno to zrozumieć ...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dzisiaj rano otworzyłam oczy, jak zwykle obudzona promieniami słońca wpadającymi przez okno na poddaszu. Jednak nie wszystko było takie samo. Czułam się dziwnie, nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. Zsunęłam się na kraj łóżka i zrzuciłam nogi na ziemię. Były jakieś mniejsze i chudsze. Jeszcze bardziej się zaniepokoiłam. Poszłam do łazienki i w lustrze zobaczyłam siebie. Siebie sprzed co najmniej 14 lat. Zeszłam na dół, nie było śladu po tych wszystkich remontach, które rodzice wymyślali przez ostatnie 5 lat. Nie wierzyłam w to co się stało, myślałam że może jeszcze śpię, ale nie. Wszystko było zbyt realne. Może to dziwne, ale nie zmartwiłam się. Byłam strasznie szczęśliwa. Pierwsza myśl: biegnę do dziadków. Ubrałam się, zjadłam szybkie śniadanie. Przechodząc przez kuchnię zauważyłam wiszący kalendarz, już byłam pewna. Znów mam 7 lat. Moje beztroskie dzieciństwo wróciło, albo to ja wróciłam do niego. Przyszłam do dziadków, nie miałam dużo do przejścia. Dzielą nas tylko dwa domy. Weszłam nie pukając, drzwi do tego domu zawsze były otwarte. Stanęłam w progu, od wejścia poczułam znajomy zapach. Dziadkowi przywieźli znów jakiegoś biednego zwierzaka, który zginął pod kołami samochodu. Dawał im drugie życie. Sowy, łasice po wyjściu od niego zostawały nieruchomymi figurkami ozdabiającymi domy. Widząc mnie, babcia od razu zaczęła parzyć dodatkową herbatę. Wypiłam napar przy dziadkach i poszłam zbierać moich kompanów. Po paru minutach byliśmy w pełnym składzie pięciu chłopaków i trzy dziewczyny. Różnica między najstarszym z nas Radziem, a najmłodszym Olinkiem wynosiła sześć lat. Wszyscy razem pobiegliśmy na pole, aby się bawić. Podczas biegów, ukrywania się w trawie i kopania piłki zauważyłam żabę. Decyzja była jednogłośna, trzeba się dowiedzieć czym się żywi i jakie są jej cechy charakterystyczne. Złapaliśmy ją, jak zawsze delikatnie. Od małego wpajana nam była miłość i szacunek do zwierząt. Wiedzieliśmy, że tak jak ludzie, mogą odczuwać ból. Przenieśliśmy nasz nowy obiekt badań do najmądrzejszego profesora jakiego znaliśmy. Dziadek był cenionym biologiem, miłośnikiem gadów i płazów, miał także swoje małe zoo w ogródku, ale o tym może innym razem. Pokazaliśmy zdobycz dziadkowi, a on zaczął opowiadać: czym się żywi, jak się zachowuje, gdy się boi i o tym, jak powstają te małe płazy. Po tym ciekawym wykładzie wypuściliśmy żabę bezpiecznie do swojego środowiska i poszliśmy bawić się dalej. Tak dowiadywaliśmy się o życiu wielu zwierząt, od owadów przez płazy, gady, ptaki i ssaki. Czasami przynosiliśmy potrącone przez samochody, ale jeszcze żyjące zwierzęta. Opiekowaliśmy się nimi razem z dziadkiem, a potem wypuszczaliśmy na wolność. Pamiętam opowieść taty: kiedyś dziadek znalazł orła, który miał złamane skrzydło. Wziął go do siebie. Leczył i karmił, a gdy orzeł już wyzdrowiał - siedział mu na ramieniu, gdy ten przechadzał się po swoim ogrodzie. Orły mają dziką naturę i ten także chciał być wolny, więc po nabraniu odpowiedniej ilości sił, uniósł się w powietrze i odleciał. Pewnego dnia wrócił, znów usiadł dziadkowi na ramieniu, ten go pogłaskał, nakarmił i przeszedł wokół domu. Pod koniec dnia orzeł wzniósł się do góry i nigdy już nie pojawił się ponownie. Przyleciał się pożegnać, by na zawsze stać się wolnym. Właśnie kładę się spać. To był wspaniały dzień. Mam nadzieję, że jutro też obudzę się jako siedmiolatka i będę mogła przeżyć kolejny dzień tu, w tym samym czasie co jest teraz, w czasie laboratorium dzieciństwa.1 punkt
-
Zainfekowane miałam płuca nie umiały oddychać innym powietrzem wirus wdarł się do serca które biło wspomagane dawkami adrenaliny czasami uginały mi się nogi zawroty głowy, rozpalenie i dreszcze były na porządku dziennym na końcu straciłam niezależność wymagałam troski i zapanowała cisza potrzebowałam czasu izolatki i leków przez które zapomniałam o wszystkich i wszystkim wyleczyłam się taką miałam nadzieję dziś Cię spotkałam zabrakło mi tchu serce zakłuło i poczułam...1 punkt
-
Uwieram na już starali się mnie rozbić przewiercić, wymalować szlifować nie próbował nikt Za inspirację do tych paru słów dziękuję @Joachim Burbank1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne