Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.09.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. złoto srebro ani inne bogactwo nie cieszą mnie tak jak życie ono mym skarbem jest czymś ponad czym częstuje mnie od lat świat a nie powiem że jest tego mało jednak gaśnie tego blask przy życiu i nie przeszkadza mi że tylko jedno będę z nim grał i się cieszył będę je kochał tak długo aż zatrzyma się moje serce
    3 punkty
  2. Wrzesień soczyste słońce niemalże pęknie jest pięknie-smutno i smutno-pięknie wrzesień gdzieś ptaki po niebie niesie zwijam się w siebie szczelniej i głębiej
    2 punkty
  3. niecałe dziesięć minut orgii prawie pół litra krwi buja się w kołysce niezliczona ilość żyć panicznie bałem się tam zasiąść a mówili – to fotel spełniania marzeń czy w ogóle taki istnieje mieli racje kiedy usiądziesz na nim od chwili podłączenia drenażu zaświatów do ciała z włócznią na końcu oczy drukują na suficie freski Michała Anioła zlewają się w barwę bordo Valhalla tutaj jest kołysząc się u podnóża twoich rąk pulsują ściany wypełnione krwią bidony czekające na maraton nieruchome cienie w oczekiwaniu na przeszczep ciepła więcej ciepła Odyn na końcu cię wita drenaż zostaje odłączony wstajesz freski wracają na swoje miejsce jak młody bóg zaczynasz życie w setkach innych potrzebujących
    2 punkty
  4. cyfry głodne uwagi mieszam ze sobą żeby miały parę i nowy początek potem patrzę długo się dotykają ocierają odwracają chcąc dopasować boki i dwa końce aż stwierdzają że tylko dodawanie może je połączyć nie raz a zawsze w pełnię zgody 07.09.2019
    2 punkty
  5. delikatnie - niczym wiatru musnięcie całuje przeguby przebiegła poczytalność wieczorne zwątpienie, drżenie moralne w tańcu na stole akceptacja i marność i ludzik odziany w pstrokate marzenia, miłość - miało przejść, a nie przeszło zużyty debet na rachunku sumienia na samoistność i podwójne espresso w tej kawiarence, gdzie piękne początki ukryły końce pod splamionym obrusem czekasz - zaklinasz, muszę - nie muszę siedem pięćdziesiąt za prawdę bez wzruszeń
    2 punkty
  6. Żyję jakby jutra nie było a ono uparcie nadchodzi wbrew spojrzeniu doświadczeniu z głowy mi nie schodzi. Było wczoraj było dzisiaj jutro się rumieni: "przecież byłem nawet zimą a ty czekasz do jesieni?" Inni żyją tylko jutrem chwalą się i szczycą to ich zawał może zwalić plany się posypią. Czy jest morał? Każdy sobie po cichu dopowie. (W jakim czasie żyje) Jeden w tyle drugi w przodzie wieki albo chwilę.
    2 punkty
  7. Wysoka kultura jest dla wysokich ja z buta średnia piszę wierszyki więc dla podobnych byle mi myśl uległa. Tak myślę ważne by pisać prawdę naprawdę - pisać czasami feerię dźwięków wiatr zdmuchnie lekko rozgoni kram ze słowami.
    2 punkty
  8. trudno być sobą widząc jak inni dokuczają ręce i słowa w inną stronę uciekają nie są miłe a jak kurwa mać zachować się gdy słychać płacz który serce rwie który trudno zrozumieć czasem trudno być sobą - nawet Bóg o tym wie
    2 punkty
  9. Jak pokonać ciągłe stresy, które niszczą w pracy, w domu, nieprzyjemne te ekscesy, co nie służą wszak nikomu. Kilka tutaj jest sposobów, lecz wymienię tylko pierwszy. Dla hobbystów i dla snobów, trzeba zacząć pisać wiersze. Stresy, nerwy zanikają, kiedy piszesz pierwsze strofy, myśli gdzieś tam się błąkają. tworząc rymy, apostrofy. Niech poezja cię ratuje, czarnych myśli to pogromca. Proza dnia cię nie zdołuje, gdy wzlatujesz z nią do słońca. To tak na zbliżające się jesienne słoty i krótkie dni:)
    1 punkt
  10. Wydaje się, że wyrażanie zachwytu na portalach poetyckich osiągnęło już swoje maximum. Tym bardziej, że gdzie się nie wejdzie, wszędzie ci sami, poprzebierani tylko nickami. Jednak przesłodzonej muminkowatości, świergotaniu, czy zapewnianiu o genialności nie ma końca. Słowa krytyki owijane w muśliny, gdzieniegdzie otwierają nieśmiało oczęta, a i to tylko na chwilę, przy jednoczesnym stokrotnym zapewnianiu, o być może myleniu się, kochaniu i szczerym uwielbieniu. Komentarze żyją swoim własnym życiem, niczym wspaniała proza poetycka rodem z Tańca z Gwiazdami, i zawsze znajdzie się niestety ktoś, kto bezczelnie, bezpardonowo, bezceremonialnie, będzie jeszcze bardziej zachwycony, jeszcze bardziej wyściska, wycałuje i popłacze się ze wzruszenia.
    1 punkt
  11. Wśród młynu twarzy i pestek słonecznika przedziera się świst gwizdka ryk gardeł burzy krew pierwotny budząc instynkt zatracasz się i krzyczysz razem z resztą na dobre i na złe kolejny rytm kolejna pieśń budzisz do życia stadion i zanim się obejrzysz pod twą komendę klaszczą w jedności siła upaja bardziej niż narkotyk i wchłania chociaz nie wiesz jak to wyświechtane sedno za barwy i za klub
    1 punkt
  12. ubieram się w fiolet do twarzy mi w śliwkowych odcieniach podobno przypominam śmierć - tak mówią ci co widzieli podkrążone oczy wiedzą najlepiej potrafią wyczuć zapach wabię nim muchy przylegają do ran moje ciało jest raną ma bakłażanową skórę i głębokie bruzdy skraplam w nich wszystkie cienie od cienie - pamiątki po nieszczęsnych wojnach mam twarde żyły i spękany sen ubieram się w fiolet podobno przypominam tak mówią
    1 punkt
  13. W siebie Bogów w ogniu podrygi, na wietrze pył czarnoskrzydły, dewocjonalia, paciorki, grzech pierworodny, połknij wniebosyt, żyjmy tu i dziś. Sens w siebie, dla siebie, sami, sercami, garściami, bez granic, w nas z jednopłciowym uśmiechem jest oświecenie plemienne, dalej więc idźmy, i trwajmy. My — Homo Sapiens, my — Zwierzę, głupie, krwiożercze, drapieżne, zwęszymy ten raj utracony, gdy z oczu spadną zasłony i w sobie znajdziemy siebie.
    1 punkt
  14. Gdy mi się wszystko całkiem pomiesza, chaos zamieszka w mej głowie, ty mnie nie żałuj i nie pocieszaj, nie mów o jakiejś chorobie. Bo chociaż nigdy nie byłem mędrcem, to kiedy będę jak dziecko, nad sobą płaczek zupełnie nie chcę, wiem to już dzisiaj na pewno. Takie są przecież koleje losu, kiedy przychodzi wiek słuszny, miesza w pamięci komórek stosy, żeby w cierpieniu ciut ulżyć. I może wtedy będę szczęśliwy, gubiąc ostatki rozumu, zapomnę wszystkie te smutne chwile, do których tęsknić nie umiem. A kiedy już wreszcie wszystko zapomnę, nie mogąc usiąść za stołem, nazwę cię znowu moim słoneczkiem, skarbem najdroższym, aniołem. I jeśli wtedy szczerze zapłaczesz, myślę, zapłaczesz na pewno, ja ci jak dziecko będę tłumaczył: Nad sobą płacz, nie nade mną.
    1 punkt
  15. jesienne serpentyny srebrne nitki huśtawki zasiadają na nich wieszczowie choć skrzynka wciąż pusta tu brak adresata nadawcy może list porwał wiatr co zdżbła jeszcze zielonej trawy kołysze wokół tysiące tchnień a jakby nikogo nie było nawet w mieście czerwony parasol wyróżnia się we wrześniowym deszczu tu samotność pełza w ulicami Sylwia Błeńska 11.9.2019
    1 punkt
  16. w tłumie znajdujesz mnie metaforą umiejętnie stosujesz przerzutnię inwersjami rozmowę osładzasz rymem bawisz rytm prosi do tańca w tany pójdziemy? zbędne podłogi cenne dywany kandelabry na ścianach wirujemy – lecą skry krętym wersem prowadzisz w sady ocieramy się czasem o pnie miękkie gruszki spadają na głowy klapsy
    1 punkt
  17. niemowlę które kiedyś płakało rzewnymi łzami wypełzając z łona matki poplamione jej krwią dłonie umywa przeobraziło się w laleczkę chucky wypchaną kołtunami złomu pęka w szwach uśmiech jeden z pierwszych już nie istnieje spojrzenie które kochał cały świat teraz nienawidzi obrzydliwie nauczono nas zamykać oczy ducha niemowlę które nosisz w tobie nie obudzi się póki nie zaczniesz doceniać daru życia czasami chociaż poudawaj że raczkujesz poprzez ten bałagan przecież i tak nie nauczymy się do końca chodzić bezbłędnie za to potrafimy liczyć upadki czasami boli nas kręgosłup to niemowlę się wierci czasami chcemy coś powiedzieć zmęczeni altruizmem wtedy ono ciągnie smoczek próbując zasnąć poddaje się oddychając coraz spokojniej w naszym garbie w bólach reumatycznych zniekrztałceniach lustra defektach ciała i umysłu na drodze starzenia się kurczymy całe swoje doświadczenie do rozmiarów beztroski tylko w ten sposób spokojnie odejdziemy pozostając dzieckiem które było kiedyś szczere do bólu
    1 punkt
  18. Każda chwila bez ciebie, jest jak wessanie przez czarną dziurę . Jesteś moim słońcem, moim cieniem, moim szczęściem. Bez ciebie wszystko życie, świat traci sens. Bo bez ciebie nie da się żyć. Na imię ci, Miłość
    1 punkt
  19. krasnoludy z odpadającą farbą jak potłuczona witalność człowieka zatrzymany czas odosobnienia rozsypanego za nie swoje winy nie żartuj z osób które od urodzenia bądź przez wypadek przypadek niedociągnięcia chirurga chowają się w cień - - trzeba najeść się nim do syta gipsem przełykać chęci dokuczenia kto uchroni krasnala przed rozpadem podczas ukamienowania jak krzyknąć do niemego aby uciekał kto zdąży odciąć samobójcę od problemów w trakcie skoku za późno jest na rozmowy zawsze powinniśmy znaleźć czas a będziemy jak księżyc w pełni kratery się zabliźnią
    1 punkt
  20. Dawno temu, przed wiekami, na początku czasów, żył raz sobie jeden Starzec, tuż na skraju lasu. Miał tam szałas, całkiem spory, a w nim starą żonę i dwóch synów wyrośniętych. Wiersz jest właśnie o nich. Na początku żyli zgodnie, jak powinni bracia, jednak z czasem wielka sprzeczność między nimi zaszła. Miał nasz Starzec wielkie stado oswojonych świnek i te świnie między nimi wszystkiemu są winne. Bracia paśli je od rana, paśli do wieczora. Aż rzekł Starzec do swych synów: Podzielić je pora. Lecz nie ja je będę dzielił i nie wy dzielicie, ile świnek z wami pójdzie, tyle dziedziczycie. Teraz macie jedną szansę żeby je przekonać. Świnie przecież nie są głupie, też mogą głosować. Pierwszy brat powiedział: Świnki! Chodźcie wszystkie ze mną! Dam wam wszystko, czego chcecie, nie myślcie daremno. Dam wam żarcia ile trzeba i dobrej popitki. Dam wam pewny dach nad głową i miejsca na zbytki. Nie będziecie miały zmartwień, wszystko pod ryjami! Chodźcie wszystkie teraz za mną, głosujcie rapciami! Potem drugi brat wystąpił przed tym świńskim stadem: Też wam powiem co zamierzam, dam wam dobrą radę. Ja wam w niczym nie pomogę, żeby przeżyć godnie, same się będziecie trudzić, lecz będziecie WOLNE! Jednak moja dobra rada - zostańcie wy przy mnie, ja swojego Ojca słucham, żadna z was nie zginie. Wiedział dobrze drugi z braci, co pierwszy planuje, lecz że świnie jednak głupie, więc ich nie żałuje. Większość z nich za pierwszym poszła, dziś są pełne chlewy. Potomkowie pozostałych, w lasach zaginęli. Między braćmi jest nienawiść i wieczna niezgoda. I to koniec jest już wiersza, jeszcze tylko dodam: Kto ma oczy niechaj czyta, kto ma rozum - myśli. Może kiedyś nam elita w końcu się oczyści. Jeszcze jedna rzecz się kryje pomiędzy wersami: nie obdarzaj nigdy świni cennymi perłami. Żadna świnia nie doceni najszczerszych intencji, każde dobro ryjem zryje, sianem się wykręci.
    1 punkt
  21. gdy czas drzwi zatrzaśnie krajobrazy zasłonią mgły gdy człowiek zapomni łez powie precz dobremu świat za głowę się złapie zacznie w inną stronę iść...
    1 punkt
  22. Lubo, alibo Popatrz w dal, owiń szal wokół szyi - nikogo już nie zmylisz... Idź, nie czekaj, nie czekaj nie uciekaj, nie uciekaj.... może jednak po - czekaj? @Justyna Adamczewska
    1 punkt
  23. Jak pierwsza róża się staje ostatnią zacznę od końca lat minionych. Teraz znowu mnie nie ma taki jestem pod twoją nieobecność i myślę tam wokół deszczu (bo tu jakoś nie dociera) ile niosłem w moim sercu że dusza, że głowa wyczuła być musi-nić przeznaczenia. Obudziłaś się w środku i pożerała cię moja miłość a był to lekki byt z początku i jego wieczna wątpliwość czy czas już myśleć o końcu. Mieliśmy czas. Teraz jakby pół czasu sekundy, gwizdek. Nie ratuj. Nie-mów światu, wyśmieją.
    1 punkt
  24. Jadą, buce jadą, po chamsku, ze swadą. Patrzą na nas z góry, podskoczy mi który? Nowe, luksusowe auta odjazdowe, w środku z bucami, pędzą ulicami. Buce pokazują, jak się dobrze czują, ile kasy mają i jak nią szastają. Gniew się w ludziach wzbiera, nóż się sam otwiera. By się odstresować- wóz mu porysować, albo lepiej spalić. Nie ma co się żalić. bo bucom jest mało, że im się udało, buce chcą nas zgnoić i się tym upoić, że są lepsi, inni, że inni powinni być tacy jak oni- hrabiowie, baroni, sól nowego świata, co ludźmi pomiata. Co nam po wolności? Nie ma z niej radości, już się nie obudzi u nas, u podludzi. Jadą buce, jadą, oj bo się przejadą. Buce powiesimy, auta im spalimy. To pierwszy wiersz w temacie nadchodzących wyborów, wyjaśniający, co się dzieje i dlaczego.
    1 punkt
  25. Będą wiersze szczersze z jesiennej pluchy destylowane w kubku gorącej herbaty do myśli z krzyżówek intelektualna chandra postawienia przed faktem czy wierzę bardziej w boga czy może życie pozaziemskie bo jak można w nic nie wierzyć? nawet świnie wierzą w gospodarza szczególnie te polityczne
    1 punkt
  26. ile trzeba odwagi ażeby spróbować duszę od człowieka odważyć ? znieważają mnie mając znaczną przewagę ja mam tylko siebie z nadwagą oni dalej to robią na tyle skutecznie myśląc że to koniec odważyli się odejść niedługo po tym na tyle zrobiłem się lekki aż lekceważący zacząłem współistnieć z marzeniami nieważki nieprzydzielony do żadnych fundamentów latam obsrywam ich z góry znieważali teraz ważą chamstwo tonami
    1 punkt
  27. Marek, to nie buce to elyta ;) Cebulactwa
    1 punkt
  28. Fajne to 'ocieranie' i niezgadzanie się. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale sam ciągle o sobie słyszę, że jestem sentymentalny, pamiętam daty, a te właśnie się tak we mnie trą o siebie i moją oś czasu. Z pozdrowieniem!
    1 punkt
  29. Nie- bardzo boli? Raczej nie- zdecydowanie boli Chyba tak- wyklucza naszą znajomość a Tak- stanowcze miewasz oczy Julii Julii za Ciebie zaśpiewam Twoja pieśń w moich ustach jest pewna
    1 punkt
  30. Wystawie siebie na pośmiewisko wyrzucę wspomnienia , wszystko na śmietnisko zwalczę przeklęta w sercu zarazę i znowu nastanie tabula rasa zatopię marzenia podpalę mosty A potem znowu.. będą prosić do tańca ja nie odmówię, spróbuje , zatańczę potem papieros i sok z pomarańczy, spacer po mieśćcie czułe wyznania.... ..........aż nastąpi kolejna próba z a ł a m a n i a z granatu zawleczka ciach trach -ucieczka.Moja ucieczka. Zawisłam i wiszę. Jest cisza. I to jest wszystko. Cykliczne wszystko Tak, jutro znowu na pośmiewisko.
    1 punkt
  31. jutra wcale może nie być rozpłynąć się może jak obłok rozdmuchany więc niech błękit rozleje się we mnie pamięcią a twój dotyk raz jeszcze zapłonie na mojej skórze/ zwykłem tego nie robić już od dawna tutaj zapisałem sobie jak mogłoby to wyglądać coś tutaj się zawiera co przyciąga ale nie w oryginalnej formie. która to jest za bardzo z-enterowana. tak krótkie przerzutnie męczą. i nie są moim zdaniem konsekwentnie przemyślane. pozdrawiam t.
    1 punkt
  32. W jakiej partii warto działać, która jest najlepsza dla nas, gdzie ja - zając mam się starać, i karierę zrobić zaraz? Wiele partii działa w lesie i niełatwo w tym zakresie, zającowi coś doradzić, ale mogę sekret zdradzić, który, bardzo mocno wierzę, dopomoże ci w karierze. Zwykły zając to jest głupi, można łatwo go przekupić. Ale czym? Obietnicami i ładnymi prezentami. Która partia da najwięcej, głos dostanie tych zajęcy, które liczyć nie umieją, a więc też nie zrozumieją, że z obietnic kasy nie ma, a to tylko zwykła ściema, by zające głosowały i nadzieję ciągle miały, że od partii coś dostaną, gdy zostanie tą wybraną. Wtedy synku zabrać trzeba no bo kasy nie ma z nieba, tym zającom, które mają które ciągle się starają i rozdawać wszystkim leniom one bowiem bardzo cenią, tych, co innym zabierają, i im zaraz to rozdają. Leni wszędzie jest najwięcej, kto zdobędzie więc ich serce, odtąd długo na polanie rządzić nami będzie w stanie.
    1 punkt
  33. Astron kocha podróże, małe i duże. Pozdrawiam.
    1 punkt
  34. Tu powiało nieco grozą.... rzeczywiście, jak: Mógłby to wszystko pojąć, co napisano w wierszu. Tytuł ciekawy.
    1 punkt
  35. Czterosilnikowy Lancaster stał na pasie startowym wojskowego lotniska w Aachen. Cywilny samochód podjechał do stojącego samolotu. Gdy Marek wszedł po schodkach, zobaczył, że wszystkie miejsca, oprócz jednego były już zajęte. Obok jedynego wolnego fotela siedziała Claudia z dzieckiem na ręku. Marek spojrzał na nią. Na jej twarzy nie widać było już śladów ciąży. W granatowym kostiumie i białej bluzce, wyglądała zachwycająco. Uśmiechnęła się do niego. Podszedł do niej i pocałował w policzek. Usiadł w fotelu obok i zapiął pasy. - Jedziesz ze mną? Dziękuję ci! - Obiecałam ci, że jeśli wyjedziesz, będę z tobą. Nie pamiętasz? - Tak. To było wszystko tak szybko. Zmusili mnie do wyjazdu. - Dobrze, że jedziemy. Tutaj wszystko by przypominało wojnę i te straszne czasy. Poza tym... zresztą nic. - Na początku nie będzie lekko. - Poradziłeś sobie w Trzeciej Rzeszy, poradzisz sobie w Ameryce! Wierzę w ciebie! Wierzę, że już mnie nigdy więcej nie zdradzisz! - Nie zdradzę cię! - Marek usłyszał swój zmieniony głos. Nie wiedział, dlaczego Claudia powiedziała "już więcej''? Może ktoś powiedział jej rodzicom o Karen a oni zadzwonili do córki? - Von Boltke przyjechał do Arnsberg i pokazał mi zdjęcia. Twoje i Karen. Myślał, że jak je zobaczę, powiem coś na ciebie i będą mogli cię oskarżyć o zdradę, ale zemdlałam i zaczęłam rodzić. Claudia patrzyła na niego swoimi szarymi, smutnymi oczami. Do końca chcieli mnie załatwić, pomyślał. - Długo myślałam, czy mam z tobą jechać. - Wybaczysz mi? - A ty Niemcom? Objął ją ramieniem. Chciał coś powiedzieć, może to, że ją kocha, ale silniki zawyły pełną mocą i nie można było usłyszeć nawet własnych słów. Claudia patrzyła na Marka badawczo, jak gdyby chciała się upewnić, czy podjęła dobrą decyzję, jadąc z nim tak daleko. Uśmiechnął się… Wojna się kończyła. Miał przy sobie świetną dziewczynę, która była jego żoną, dziecko i znane na całym świecie nazwisko. Wszystko to osiągnął podczas wojny, która zniszczyła pół Europy i spowodowała cierpienie milionów ludzi. Teraz jechał do Ameryki, gdzie czekała na niego ciekawa praca i doskonałe warunki materialne. Przypomniał sobie swój pierwszy dzień w Leverkusen, w maleńkim pokoju, do którego zaprowadził go agent gestapo. Pomyślał, że w tym strasznym czasie wojny miał nieprawdopodobne szczęście. Nie wiedział, czemu to zawdzięczał. Może była to nagroda za to, że dzięki jego pracy uratowało się tylu rannych i chorych, a może był to zwykły przypadek. Samolot oderwał się od ziemi i zaczął nabierać wysokości. W dole dostrzegł fabrykę Bayera, w której spędził ostatnie lata. Z kominów pracujących instalacji wydobywały się szare dymy. Po chwili zobaczył zburzoną Kolonię wraz z górującą nad miastem katedrą. Samolot wbił się w białą chmurę i już niczego nie było widać. Książka jest do kupienia wyłącznie na allegro itp. Wydawnictwa już nie ma. http://www.marekzak.pl/szczesliwy_w_iii_rzeszy.php http://www.konflikty.pl/recenzje/fragmenty-ksiazek/szczesliwy-w-iii-rzeszy-marek-zak-fragment/
    1 punkt
  36. odkąd śnisz o słońcu skóra ci ciemnieje pod jego dotykiem odkrywasz że ludzie to często rasiści komu ciało liźnie raz opalenizna już przestaje być stąd znów coś sugerują afrykański klimat szkoda odpowiadać lecz nie chcą zamilczeć ciekawskie ich głowy opowieści snują bez tytułu nawet a ty się przecierasz ze zmarłymi zgodnie z żyjącymi wraz odkrywasz że można nadkładać dniu noce czasem znalezione uśmiechy stosować wyzłacasz swą skórę 24.08.2019
    1 punkt
  37. Niby nic, ale drzewa ukłonem do betonowych łąk chylą korony bez łezki bo rzeka wylała już prąd a ludzie z obrazkami jak dzieci chodzą, migają i mijają ze ślepym oczkiem od fleszy. Niby wiesz, że zdjęcia tylko puste uśmiechy i pobielałe kości jak zęby nie pomieszczą wnętrza jak wtedy z tobą w parku wieczny w czasie przeszłym. Niby nikt, ale w środku ktoś nie ratuj wcale, jeśli życie było błędem. A ty bądź dalej.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...