Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.06.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Przyszła Przyszła na świat dziewczynka, rodzice dali jej na imię Justynka. Otworzyła oczęta, wyciągnęła rączęta, matka była wniebowzięta, a ojciec głaskał istotkę małą to ją uspokajało. Noc Świętojańska ich błogosławiła, paproć kwitnąca utuliła. To tyle o narodzinach ja. , Bo ja jestem J.A.
    10 punktów
  2. Sytuacja , którą opisuje jest bardzo prosta. Niestety kiedy siadam przed arkuszem papieru tudzież notatnikiem komputerowym muszę zamieścić wiele niepotrzebnych słów. Osoby nie lubiące lania wody ostrzegam, że zwyczajne zdarzenie, które można streścić w kilku zdaniach prawdopodobnie zbędnie rozpiszę... Miało to miejsce rok temu, może dwa lata. Więcej na pewno nie. Pewny jestem tylko, że działo się w trakcie upalnego lata (zresztą osobiście chłodnego nie przeżyłem). W wolną sobote. Jechałem do Katowic. Cel był towarzysko konsumpcyjny, ale nie będę wdawał się w szczegóły. Ponieważ nie tego dotyczy opowiadanie. Od kiedy wprowadzono tzw "Flirty". Doszło do rewolucji komunikacji miejskiej w mojej miejscowości. Jest to moja historia więc powiem z własnej perspektywy. Zamiast męczyć się godzinę w autobusie, tudzież 40 min, ale poświęcając 10 min spaceru na inny przystanek. Mogę dostać się do centrum Katowic w niecałe 25 min pociągiem. Do stacji mam niecałą minutę pieszo od swojej klatki do stacji kolejowej - tutaj kolejna rewolucja. Przed wprowadzeniem w/w Flirtów ta stacja służyła kilku celom. Piciu wódki czy paleniu marihuany przez nastolatków oraz podpatrywaniu bielizny kobiet w sukienkach przechodzących mostem nad torami przez dzieciaków. Zresztą chyba tylko one tym mostem chodziły, bo cała reszta wybierała skrót przez tory 20 metrów dalej. Dzisiaj już nie istniejący. Wyszedłem kilkanaście minut wcześniej by móc po drodze w spokoju spalić papierosa i kupić na dworcu w automacie bilet. Nie chciałem przepłacać u konduktora. "Dyszka" na ziemi nie leży (to metafora, znalazłem taką kilka dni temu). Jednak po spotkaniu się z miejską rzeczywistością zrozumiałem swój błąd. Już 3 metry od drzwi do mojej klatki poczułem pragnienie. Przebycie nawet tej krótkiej trasy w klimatyzowanym pociągu wydało mi się nagle misją niemożliwą. Nie będąc nafaszerowany gadżetami na każdą okoliczność jak Tom Cruse postanowiłem zahaczyć o pobliski monopolowy, który dosłownie stał na mojej trasie. Taka przykra didaskalia - jego część spłonęła kilka dni temu w nocy. Nie ma to związku z historią, ale dla mnie to przykra sprawa. Mam do tego miejsca sentyment - wcześniej moja mama posiadała ten lokal (nie było w nim wtedy alkoholu, a przeciętny kiosk osiedlowy). Po wejściu zrozumiałem swój kolejny błąd - wyszedłem za późno. Przede mną stało tylko 3 panów. Jednak sprawiali wrażenie, że ich zakupy mogą zmienić moje plany na ten dzień. Na oko obstawiam, że byli górniczymi emerytami. Na górniczym osiedlu o nich nie trudno, ale w swej ocenie biorę ważny endemiczny argument. Emeryt górniczy to taka osoba, której wieku nie da się ocenić "na oko". Może mieć zarówno 48 jak i 82 lata. Im dłużej się takiej postaci będzie przyglądać tym większe wątpliwości ogarną człowieka. Nieistotne. Stoję za tymi trzema Messerschmitami. W maleńkim lokalu mocno unosi się zapach przetrawionego (niestety) dość niedawno piwa. Panowie uzupełniali swoje baterie od 12 do 18 piw. Po tym wiem, że byli emerytami. Ci pracujący w sobotę wolą kilka razy podejść do sklepu. Już zanim pierwszy z klientów zrealizował swoje zakupy zacząłem tracić cierpliwość (a za mną pojawiali się kolejni z orzeźwiającym oddechem). Nie byłem na nikogo poza sobą zły. Zacząłem sobie wyrzucać, że chłodny napój był przecież oczywisty. Klienci w sklepie tak samo. A ja tu nerwowo spoglądam na zegarek w telefonie z własnej głupoty. Tak dalej być nie mogło. Trzeba się uspokoić - będzie co będzie. Najwyżej się spóźnię. Wciągnąłem głęboki wdech powietrza, zamknąłem. Odliczam od 10 do 0. Poczułem się jak stary Indianin spoczywający na zboczu góry w cieniu swego ukochanego buku. Nie wiem ile minęło od czasu gdy otworzyłem oczy, instynktownie przesuwałem się do przodu. Trans trwał. Już niemal jestem najważniejszą osobą w sklepie gdy pojawia się główny bohater tej opowieści. W sklepie był ścisk wywołany wszech obecnie postawionymi skrzynkami na butelki, napojami itd oraz oczywiście klientami. Pewnie nie tylko ja nie zauważyłem w jakim stylu na samym środku między klientami obok kolejki - w wąskim przesmyku służącym do wycofywaniu się w swoje strony - pojawił się on. Młody chłopak niczym się nie wyróżniający. Sprawiał wrażenie świeżo upieczonego maturzysty, ale mógł być kilka lat starszy. Ubrany nawet dość elegancko, energiczny, twarz pewna swego chociaż na swój sposób delikatnie przerażona. Wyłożył prośbę, którą zwrócił na siebie uwagę wszystkich obecnych: - Przepraszam. Ja przyszedłem tylko po jedną rzecz. Mam odliczoną gotówkę, a bardzo mi zależy na czasie. Gdyby szanowne państwo mogłoby mnie przepuścić uratowalibyście mi życie. Pomyślałem, że też wyszedł zbyt późno, jednak na autobus. Odliczone pieniądze są na bilet. Obudziło się we mnie chrześcijańskie sumienie, szczególnie, że chłopak potrafił wzbudzić sympatie kulturą i pięknym akcentem. Odpowiedziałem: - jestem następny w kolejce. Chętnie Cię przepuszczę kolego, jednak tylko w przypadku aprobaty reszty towarzyszy w niedoli. Wszyscy grzecznie się zgodzili. Żołnierz przede mną spakował ostatnią butelkę piwa do siatki po czym podziękował, życzył miłego dnia i udał się w kierunku swojej bazy operacyjnej. Podchodzi zadowolony młodzieniec do laty, kiedy mnie mijał zauważyłem coś co mocno ukrywał. Ogromne zmęczenie, ból fizyczny i psychiczny - wszystko było wymalowane na twarzy. Myślę sobie. Odwalił jakiś numer. Jedzie się pogodzić z dziewczyną. Pomyślałem by może mu zaproponować brak pośpiechu. Bukiet kwiatów w ręce byłby dobry w tej sytuacji. Z drugiej strony to nie moja sprawa. A zresztą mogę się mylić. Nagle się odzywa: - poproszę setkę "Żubra". Po czym położył dziarsko "piątaka" przed sprzedawczynią. Cały sklep parsknął śmiechem. Chłopak nie zrażony podniósł swoją płynną należność i dziękując wszystkim obecnym wycofał się rakiem ze sklepu... Poprawił mi humor na cały weekend. Nigdy więcej go nie widziałem, ale nie prędko go zapomnę. PS. Zdążyłem na swój pociąg. :)
    4 punkty
  3. zapulsowania w kuluarach chmarach szsz_czekania odchrząkiwania niekurtuazyjne przy okazyjnych przesłaniach zabrania (się): odszczekiwać głową kiwać miętolić chusteczkę niedowidzu: obróć się ku mnie choć tak troszeczkę
    4 punkty
  4. ludzie nie mogą wycinać drzew ponieważ istnieje bóg zielony i tak prawdziwy że aż chce się w niego wierzyć w drodze na zakupy potknęłam się o niego w trójcy świetej jedynego spróchniałego ojca stworzyciela co dał mi życie a teraz skręcił kostkę i uklękłam przed nim na brudnej ziemi przeżegnałam się kilka razy przed boskim konarem w imię ziemi, i ludzi i zwierząt boże zamiast chleba i wina podaruj nam ten świat piękny i czysty a będziemy nasyceni twoją mocą i czcić cię będziemy do końca śpiewem ptaków i szelestem liści twoje baranki boże spragnione raju na ziemi amen
    3 punkty
  5. stare blizny zaklejasz sobą nie naprawiasz kształtujesz od nowa idę pilnujesz żebym miał prosty kręgosłup nie prowadzę ty też idzieMy
    3 punkty
  6. przegrałem całe życie powiedział pierwszy grałem na gitarze i na pianinie przegrałem całe życie powiedział drugi grałem w piłkę i w tenisa przegrałem całe życie powiedział trzeci grałem w filmie i w teatrze przegrałem całe życie powiedział ostatni a przecież nie grałem wcale
    2 punkty
  7. pod warstwami czasu tonie przeszłość a jednak gdy cicho stoję słyszę ją w sercu: "idź dalej" i znów prószę życiem . .
    2 punkty
  8. Czy myślimy o tym samym ? W listowiu dębu cieniu nieskromnie rozłożyła nogi drewniana sztaluga. Wokół nago, radośnie tańczyła tango dziewicza esencja świeżych róż. Twardy i ciepły wymagał oliwienia w ściętej grzywie - drewniany pędzel. Artysta w rozkoszy wielkiej, sensualnie pobudzony, maluje - przeznaczenie. Obraz zaspokoił niecieleśnie duszę - pigmentu smugami i pociągnięciami - geniuszu. /////////////////////////////////////// Ciekawe ile osób się natnie.. heh :)
    2 punkty
  9. Rdza Rudość ceglana wtłacza się w niebo, a niebo wtłacza się w cegły chmur szarą ręką i nuci ciężko — na Mauna Kea nie tędy. Sny brudną wodą płyną i toną, chwytając za drzew gałęzie, rzeka wyrzuca ich ciała co noc, szepcząc — nic z morza nie będzie. Głupie anioły jak ćmy zwabione telewizora błyskami, tłucząc skrzydłami o szybę w oknie, wrzeszczą, że Bóg dziś się zabił. Deszczowe miasto pożera dzieci, jak pestki wypluwa dusze, idę ulicą, z ust leci krew mi, mój dom zburz, już tam nie wrócę.
    1 punkt
  10. Narzekał pewien kat z okolic Dublina, że mu warsztat pracy ciągle się zacina. Sądząc, że usterkę spotka, włożył głupi łeb do środka, lecz nie wyjął, bo to była... gilotyna.
    1 punkt
  11. DZIEŃ OJCA Wybaczam Wszystkie łzy wyciśnięte pięścią Biczem zadane rany Przez Ciebie Wybaczam uśmiech grozy Obecność pijanych kolegów Palone na moich oczach zabawki Choć sąsiad nie raz chronił mnie w piwnicy Ciemna i ciasna z wilgocią na ścianach Bardziej przytulna niż pokój zapełniony tytoniem Zamarzam przed frontowymi drzwiami Deszcz uderza o moje policzki Zmazując ślady krwi Obraz w oczach zrobił się mglisty Słyszę głosy w środku Miłej zabawy życzę Proszę tylko Zakop ciało gdzieś na uboczu Daleko od wspomnień Życiowego hejtu Od piekielnych bram gdzie królem jesteś Gdyby kiedyś Wspomniała o mnie sprawiedliwość Wybaczam Klaudia Gasztold
    1 punkt
  12. Dziewiąte życie mamy, pomiędzy sobą kilka dni mniej więcej zielonych spotkań, w czystych miejscach nie zszarzało na szczęście nic pustego, nastało serdecznie chwilowe zamartwienie gdzieś tu, bardziej dla mnie, ale to co miłe, wstaje co rano kot Erwina, na twoich kolanach żyje, a może to już inny kot
    1 punkt
  13. za co nam nosić takie ciężary otwarta nieszczęść walizka te nocne zjawy i senne mary wnet na nas też przyjdzie kryskapróżno nieszczęśnik sypie talary już piana cieknie im z pyska zaś dookoła łuny pożary złowrogo brzmią ich nazwiskajuż strach wypuścił swoje ogary niesamowite duchów igrzyska tak cudzych nieszczęść piją nektary huk jak z wielkiego lotniska
    1 punkt
  14. nie kupisz jej na targu nie znajdziesz w ciemności czy między gwiazdami nie ukradniesz jej ona sama cię odnajdzie musisz tylko otworzyć przed nią swe serce i to szeroko tak tak moi mili najmilsi to nie są puste słowa one tętnią sensem płoną płomieniem w którym widać wiarę prawdę nadzieje czyli czystą jak mgła miłość
    1 punkt
  15. daleko stąd...chwile spadały zimnemna kuliste posągi ciał,przeciągnięte parąjak szlifem z nas.daleko stąd...chwile mgłą ciepłana rześki jak rosa,spadały w światz miłości bez końca!i był tam chłopiec liczący łzyna własnych policzkachdaleko stąd...
    1 punkt
  16. Sole trzeźwiące, poproszę. Jakby zaryzykowałem:) Kwiat paproci, perunowy kwiat – w wierzeniach słowiańskich, mityczny, legendarny kwiat, mający zakwitać raz w roku, w czasie przesilenia letniego, podczas najkrótszej nocy w roku (około 21-22 czerwca). Znalazcy zapewniać miał bogactwo i dostatek, przez co jego poszukiwania stały się stałym elementem obchodów słowiańskiego święta Kupały.
    1 punkt
  17. żyłem w książkach udawana postać kopiowałem ogół zawsze w pełni kamień węgielny wokół niczego był tożsamością każde kłamstwo długiem wobec prawdy widziałem wyraźniej piękno możliwości uwieczniałem przepych natury wiedząc że świat mój jest odrobiną kurzu w większym którego nie można określić
    1 punkt
  18. dziękuję za piękny komentarz. Rzeczywiście, ten wiersz jest kolejnym rozliczeniem czasu w którym jestem zawieszony. W czasie teraźniejszym, zastanawiam się, ale chyba nie, nie byłby tak wyrazisty. Pozdrawiam
    1 punkt
  19. Witaj ponownie :) Bardzo Cię cenię za ten ogrom dobrego podejścia do autora i za to, że potrafisz naprawdę wiele refleksów wychwycić - to nie jest banalne rozumowanie, a bardzo szerokie i głębokie w dodatku niezwykle wnikliwe spojrzenie. W dodatku jakaś strasznie pozytywna energia bije od Ciebie, mimo kilometrów światłowodów :) i rozproszonego po moim pokoju sygnału Wi Fi (hehe). Lubię takich ludzi bardzo i Ty właśnie do nich należysz :) Pozdrawiam :)
    1 punkt
  20. Sam nie wiem jak długo siedziałem w tak brzydki sposób. Pochylony nad podręcznikiem z anatomii, a może poezją Grochowiaka, nie zwracałem uwagi na ból, który trzaskał w moje kości. Jak się później okazało, nie tylko te na grzbiecie. Kolorowy sześcian stojący na moim biurku, a także ten biały, o dwudziestu jeden oczach... oba chciały to wszystko naprawić. Także oprócz słów na wiatr, rzucałem też kości własne. Piszczelową, skroniową, mostek. Żebra dawno straciły dla mnie wartość, nie miały już czego strzec, toteż dwunastu par tychże pozbyłem się w zeszłe wakacje. Pamiętam, jak trzaskały pod ciężarem pociągu, którym wyjeżdżała nad morze. Te nowe też już przestały mi się podobać. Nie spaceruję już. Czasem tylko wstaję z fotela, żeby podejść do okna i - paląc papierosa - pogapić się trochę na ludzi. Czasem potrząsam też dłonią, żeby na drodze wyjątku, zamiast monetą, rzucić właśnie kostką. Los, ta mała kurwa, za każdym razem mnie zaskakuje i w mojej gierce (w której dodaję sobie i odejmuję liczbę czarnych kropek tak, aby pomogły mi one podjąć decyzję, czy na kolację zjem tosta z ogórkiem czy jajko) zwykle wypada coś innego niż to, na co mam właśnie ochotę. Najgorszym jest, że nie mam na to danie składników. Bo kto jada zupę z trzech szklanek wina z ośmioma ziarnami ryżu? Nawet nie wiem jak to smakuje, do tej pory nie chciało mi się gotować wody specjalnie na te kilka białych drobin, więc też zwykle otwierałem butelkę i piłem ją do dna, tak byłem głodny. Ale co to za sytość była, gdy ze wschodem słońca, po schodach wchodził mi do mieszkania kwaśny zbieg? Zbieg Okoliczności jest moim Arcywrogiem i Przyjacielem jednocześnie. Razem z Losem chadzają pod rękę pod moim balkonem i krąży pogłoska, że mają w naszej piwnicy, na samym końcu, w ciasnej komórce z fioletowymi ścianami, planszę. I jestem nawet w stanie w to uwierzyć, chociaż ciagle nie wiem, dlaczego wciąż ginie mi ta nieulubiona bryła w grochy.
    1 punkt
  21. jestem odlewem gipsowym samej siebie pocałunkiem daj mi życie zobacz jak zimny posąg budzi w sobie burzę
    1 punkt
  22. Podoba mi się to porównanie prawdy do "diamentu o milionie refleksów", bo daje nam wolnośc spojrzenia, lecz pod warunkeim, że rzczywiści patrzymy na niego, a nie obok :) Myslę, też, że każdy z nas powinien starac sie obracać go przed oczyma, żeby jak najwiecej z tych refleksów dostrzec, nigdy nie uważać, że jeden z nich jest "całą prawdą"... Dlatego cieszy mnie też Twoje słowo " może" którym zaczynasz swoje wyjaśnienie na temat sensu i znaczenia prorockeigo chrakteru napisanego przez Ciebei wiersza. Dajesz mu i sobie wolnośc przekonania sie o słuszności tego podejścia i tej formy. Dziękuję Ci, Dawidzie za inspirację, nie tylko wierszem ale tez Twoimi rozważaniami. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  23. A tutaj masz inną wersję tego wierszyka, w której pojawia się facet i facetka :) :) :), a wszystkie ty są z małej litery. Gdzieżeś tam bywał, mój Sewerysiu? We młynie, we młynie, złota Marysiu. Cóżeś tam robił, mój Sewerysiu? Mlął mączki na pączki, moja Marysiu. Cóżeś tam jadał, mój Sewerysiu? Pieczone suchary, złota Marysiu. Cóżeś tam pijał, mój Sewerysiu? Miód, wina, co było, złota Marysiu. A czy cię bili, mój Sewerysiu? Oj bili, oj bili, złota Marysiu. A czem cię bili, mój Sewerysiu? Kańczużkiem francuskim, moja Marysiu. Możeś mi chory, mój Sewerysiu? Oj chory, oj chory, złota Marysiu. Może cię główka boli, mój Sewerysiu? Oj boli, oj boli, złota Marysiu. Może ty mi umrzesz, mój Sewerysiu? Oj umrę, oj umrę, złota Marysiu. A kto cię będzie chować, mój Sewerysiu? Wszystkie panny warszawianki i ty Marysiu. A gdzie cię będą chować, mój Sewerysiu? Za ścianą cmentarza, złota Marysiu A w czem cię będą chować, mój Sewerysiu? Po chłopsku w sukmanie, moja Marysiu. A kto cię będzie płakać, mój Sewerysiu? Wszystkie panny warszawianki i ty Marysiu. A jak cię będą płakać, mój Sewerysiu? Bu bu bu, klu klu klu, złota Marysiu. A któż ci będzie skakać, mój Sewerysiu? Rydelek, motyczka, i ty też Marysiu. A jak ci będą dzwonić, mój Sewerysiu? Bom bom bom, ryp ryp ryp, złota Marysiu. To naprawdę nie jest mój wymysł, ani żadnego z użytkowników tego forum. Zdrowia :)
    1 punkt
  24. Dosyć ciekawy tekst. Myślę jednak, że tytuł powinien być Psycholożka albo Bliska, w zależności od intencji Autora. Personalna, jako pracownica Działu Kadr, jakoś nijak mi tu nie pasuje. No, chyba, że jest w bliskiej relacji z peelem, ale to, z kolei, z tekstu w żaden sposób nie wynika. Jeszcze teraz mi przyszło do głowy, że to mogłaby być Personalna apteczka, albo Personalna Apteczka, można by ją wtedy dopasować do każdej osoby, która przychodzi nam z pomocą w trudnych życiowych momentach. Nie podoba mi się zdanie z bym. Konkretnie, to bym, nieco mnie razi. Wiem, że bym jest krócej, ale współcześnie raczej powiedziałbym żebym niż bym, czy nawet abym, ale to szczegół, bo sensu nie zmienia, tylko styl. Bym go nieco zaburza, w moim odczuciu. Kropki i duże litery. Jeśli decydujesz się pisać bez interpunkcji, to usuń ją zupełnie z tekstu i pozostaw dowolność interpretacji czytelnikowi. Jeśli natomiast postanawiasz ją używać, to rób to konsekwentnie, zgodnie z obowiązującymi zasadami. U Ciebie pojawiają się kropki, które wskazują na pewną budowę wiersza, ale tylko w wybranych przez Ciebie miejscach. W innych odczuwam ich ewidentny brak i muszę domyślać się, że właśnie tutaj powinienem zakończyć zdanie. Podobnie z używaniem dużych liter. Konsekwentnie, albo z nimi, albo bez nich. Poza tym, wiersz, to nie list. Nie ma potrzeby pisania Ty z dużej litery. Powiedzmy, że rozumiem zabieg z wciśnięciem dużego em do idziemy, ale duże te i i mnie nie przekonują :). To tyle mojego marudzenia :) Pozdrawiam serdecznie :) I do poczytania :)
    1 punkt
  25. Witaj, Wiesz, myślę że wiersz to tak naprawdę diament o milionie refleksów, z których nasza dusza łapie jeden lub maksymalnie kilka, a szczególnie te, które dotykają w jakiś mistyczny sposób duszy. Szanuję te refleksy, które stały się Twoimi. W kwestii słowa "czy" myślę, że masz rację, ale z zasady rzadko ingeruję w tekst po napisaniu. Może to tzw. proroctwo powinno nim być, bo być może wpłynie na zastanowienie się odbiorcy nie tylko nad tekstem, czy mną jako autorem, a nad prywatnym życiem religijnym. Ten tekst to tylko jakby "wyrwana kartka" z księgi wizji, a wierzę, że jej kolejne strony będą czymś w rodzaju odrodzenia się wiary i kościoła - w formie bardziej wyrafinowanego szlachectwa i dużo większej pokory, czystości, a przede wszystkim odpowiedzialności w długoterminowym aspekcie czasu, jednocześnie w opozycji do krótkowzroczności kościoła, którego widzimy dziś. Pozdrawiam Duszko!
    1 punkt
  26. Tak, dobrze myślałeś, ale ja (mam nadzieję że nie tyko) chcę to dawać i dostawać tyko za treść, pozdrawiam
    1 punkt
  27. Zabrzmiało groźnie, ale czyż nie taka jest właśnie burza? ...
    1 punkt
  28. Jakaś misja tu jest, ale ja na razie widzę chaos :)
    1 punkt
  29. i dobrze, że przyszła! :) Najlepszego
    1 punkt
  30. Najlepszego owocowego:). Ślicznie napisałaś. Miłej niedzieli i nie tylko.
    1 punkt
  31. Pięknego dnia kobieto wciągaj Arki nie ksztuś się piaskiem na takiej pięknej pustyni wąż pozdrawia z daleka nawet może on
    1 punkt
  32. Wszystkiego najlepszego Justyno. Piękny wiersz, w dodatku o wspaniałej osobie. :)
    1 punkt
  33. Wszystkiego Najlepszego :)
    1 punkt
  34. Fakt to figura niezbyt idealna, ale w koło ją wpisz i cudeńkiem możesz być.
    1 punkt
  35. Letnia ulewagórska staruchazabiera dziecko
    1 punkt
  36. Też mógłbym sporo na ten temat napisać, ale jak to mówią, dżentelmeni o pieniądzach i gównie nie rozmawiają. :) :) :) Pozdrawiam Panów z całą serdecznością na jaką mnie stać :) :) :)
    1 punkt
  37. Albo zwatpienie w słuszność walki i kwestionowanie jej. Czy wogóle była to walka? Niemniej, bardzo ciekawe spostrzeżenie :). Dziękuję
    1 punkt
  38. Znalazłem ciebie w rozsadzie słów (...) Jesteś chlebem i wodą, jesteś mi spełnieniem i nadzieją (...) Kim jestem, ze czuję, kim jestem, że pragnę, a ty słuchujesz wołanie. Dziękuję. Nie wiem , czy dokładnie przytoczyłam słowa piosenki, bo dość niewyraźnie słychać. Dzienniczka cd. Najważniejsze słowo to: Dziękuję. Do słow piosenki przytoczę wersy: Tu szczególnie: Pozdrawiam. J.
    1 punkt
  39. Dawidzie to będzie i dla mnie n. doświadczenie. Ale jakże ważne. :))) Piosenkę zaraz odsłucham. Na razie. J.
    1 punkt
  40. pod powiekami przynoszą (?) twoje imię uczucie w brzuchu Te fragment też do poprawy, bo dotyk, wydaje mi się, nie powinien spoczywać na ciele, itd. Może kiedy czuję twój dotyk, a potem a zapach. Na końcu e zgubiło ogonek :). Pozdrawiam :)
    1 punkt
  41. Dużo strasznie zaimków osobowych. Można by też było wersy zaczynać małą literą szczególnie że takie krótkie Pozdrawiam i witam na forum
    1 punkt
  42. Bogdan, dlaczego nic nie piszesz? Łap za pióro, bo nie ma co czytać ?
    1 punkt
  43. Grafika dość zaskakująca jednak od ponad kwadransa zastanawiam się nad tekstem twojego wiersza. Niby wyczuwam w nim jakiś sens, a jakoś nie potrafię go dojrzeć. Być może po opuszczeniu hipomanii robię się prostakiem... :(
    1 punkt
  44. Wyobraź sobie jestem kroplą i ranisz moją strukturę spotkaj proszę ciemne nocą i wzgardzisz piękne jak smutek... nasyciły dłonie zabawiły głową serce i jak więcej chcesz? nawet tego nie rozumiesz
    1 punkt
  45. Drogi Mikołaju z tytułem świętego co roku przynosiłeś w dzieciństwie autka, planszówki i klocki Lego a także inne zabawki przedziwne Po latach znowu piszę do Ciebie stale starałem się zachować godnie pamiętaj manewrując na niebie, że masz też moją, dorosłą prośbę Jedyne o co wnioskuje panie: światełko, które odgania mrok proszę, przynieś uśmiech ukochanej świecący dla mnie przez cały rok
    1 punkt
  46. brakuje tutaj zaskakującego zwrotu wydarzeń, jeśli wyliczasz. wyliczanka taka sobie ale połykam w miarę pogryzania. pozdrawiam t.
    0 punktów
  47. Dosyć zgrabna zabawa słowem, Pozdrawiam AD
    0 punktów
  48. A bo Ty to Ty :D :D : D Sorry, bez urazy ;)
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...