Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 30.04.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
jak przystało na kochanków sypiam z moim piórem znów sturlało się jak spałam prosto pod koszulę muszę mu zapalać światło ponoć lepiej widzi ale gdy się nie popisze ja się muszę wstydzić10 punktów
-
kość odrapana z mięsa niezbyt dokładnie zimna woda na cal ponad ulubiony garnek jeszcze niekompletny dodam marchew seler pietruszkę chrusty rozważnie rozpalę w ogień niech się wodzianka rozgrzewa jeszcze soli i pieprzu do smaku suchy chleb obok jednego talerza gotować na wodzie to sztuka nie musimy się najeść do syta wystarczy zapach gorącej pary by dokuczliwy głód poczuć od nowa5 punktów
-
pod koszulę się sturlało tak niby przypadkiem zobaczyło oniemiało bo widok nierzadki przerzedzona i wytarta niwa poetycka przez gros wierszy które w harcach miękkość mogły zyskać :))3 punkty
-
A może by tak na ryby na ryby...? nie... dużo ości... Wiem! Na grzyby wyskoczę. Eee... bez odżywczych wartości... rowerek? nie... bo zakwasy jogging...? tylko się spocę Wiem!!! mam pomysł na wieczór! na chwilkę tylko wyskoczę... Na rower wskoczył pojechał jak Majka gnał do nocnego śledzia zakupił i grzybki i... ...0,7 do tego.3 punkty
-
Czekam wietrze wiej burzo mrucz słońce świeć spoza chmur gradzie bij ściel się mgło szronie skrzyj w mroźną noc jeśli zaś Bóg jest też niech da znać czekam cześć2 punkty
-
Statystyki... Setki tysięcy poruszeń wiatru zgaśnie za murem nim spojrzysz czym ,,to" oddycha... Piach przez palce na plaży patrzysz w parę gwiazd co zgaśnie przez ,,czas" klepsydra... Przepuścisz tylko część inna musi wyparować przecież nie ma miejsca dla życia, zresztą boli cię ,,głowa" Chyba nieśli cię na noszach a nie, to twój brat lub siostra nie mam szans zapamiętać zresztą, bolała go tylko noga... Wieczór, teraz las drzewa, ile można tak stać!... zresztą, czuję się jak kat nie chcę nim pozostać chyba czegoś mi brak...2 punkty
-
(panegiryk I) Zjawiskowa, eteryczna kruszynka, Jak z obrazka, przecudna dziewczynka, Tak drobna i zwiewna, Skromności, codzienności królewna, Wdzięk swój przed obiektywu okiem odsłania, Jak każda kobieta pragnie podziwiania, Lecz dlaczego tak rzadko się uśmiecha? Proste, gdyby zbyt często to czyniła, Niechybnie, dziesiątki męskich głów by rozpaliła, Serce ma dobre, litościwe, współczujące, Pośle, więc czasem spojrzenie, ból męskich serc kojące... (panegiryk II) Takiej istoty jeszcze nie spotkałem, Całe życie na nią czekałem? Jest jak grom z jasnego nieba, By żyć naprawdę – nic więcej nie trzeba, Czar swój roztacza mimowolnie, jakby od niechcenia, I nie ma już dla ciebie ocalenia, Pod jej urokiem, jak we śnie dalej żyjesz, Błędnym patrzysz wzrokiem, nie jesz, nie pijesz, Rozmyślasz, z dnia na dzień wegetujesz, Serce i umysł boleśnie katujesz, Przy jej charyzmie zalety innych bledną, Natura stworzyła ją na tysiąc – tą jedną, Czy ma wady? Na pewno. Jakie? Nie pomnę, Bo gdy jakaś się pojawi, w pięć minut ją zapomnę, Taka to już jest natura kochania: Serce nie patrzy, serce nie słucha, To żywa pompa na głos rozumu głucha, Co wielbi jestestwo i ducha... (panegiryk III) Wiele już w życiu swym ujrzałem, Lecz oczu takich dotąd nie widziałem, Nie potrzebują makijażu, pudru, kreski, Mogłyby zdobić mistrzów renesansu freski, Zwykle widzę je w smutku pogrążone, Bólem naznaczone, cierpieniem utajone, Kiedy jednak najmniejszy uśmiech na jej twarzy, Oczu tych blask rozjarzy, Nie ma ucieczki przed ich mocą, Jak arcyklejnot jaśnieją i migocą, [Widzę w nich równikową dżunglę w promieniach świtu, Karakorum białe szczyty sięgające nieba, Feerię tysięcy barw rafy koralowej, Bezkresne, zielone prerie Ameryki, Norweskie, nagie fiordy wzburzone falą przypływu] I wszystkie, wszystkie cuda świata, Nie ujrzałbyś tyle, wędrując przez lata, Mówią, że oczy są duszy zwierciadłem, Oczy anioła, dusza anielska... (panegiryk IV) Ujęła mnie swą skromnością, Oczarowała lekką nieśmiałością, (Jej dobroć przemówiła do mnie z wyżyn) Niezwyczajna zwyczajność mnie ośmieliła, Bezpośredniość wprost zachwyciła, (Jej sposób bycia to czysta naturalność) Jest ot tak, po prostu szczerze miła, Nigdy mnie frazesami nie mamiła, Gdy jednak trzeba potrafi być niegrzeczna, Na zawołanie staje się zadziorna, rzecz bezsprzeczna, (Jak każda kobieta może być femme fatale) Ostra riposta zbyt nachalnego śmiałka spotka, Potrafi z humorem dogryźć, słodka trzpiotka, Nad psyche się rozpisałem, O fizis całkiem zapomniałem, Jest jak Barbie cudna laleczka, Być obok, to do raju (za życia) wycieczka, (Tak bardzo chciałbym być jej Kenem) Każdego faceta mogłaby być ozdobą, Bo jest piękną, zjawiskową osobą, Figury zazdroszczą jej chyba nastolatki, Głos miły, spokojny, aksamitnie gładki, (Gdy mówi, chcesz słuchać, cokolwiek by mówiła) Jest moim najskrytszym pragnieniem, Niespełnionych marzeń urzeczywistnieniem...2 punkty
-
Wróć do mojego snu w obawie przed przeszłością przyjmuję pozycję embrionalną tak będzie szybciej dla równowagi spoglądam w serce modlę się lecz już nie wiem do kogo pragnę zasnąć pierwszy raz od lat noc nie chce nadejść żywimy się krwią poety dźwigającego krzyż pióra przestań marzyć odzywa się niebo patrz pod nogi bo się potkniesz wróć do mojego snu tak dawno cię nie widziałam goniąc śmierć boimy się nie zdążymy dałam się schwytać w sidła zastawione przeze mnie na marzenia nadzieja nie mogę przełknąć tego słowa piecze w język pali w gardło pożyczysz krztynę ciepłego dotyku? tak zimno z tęsknoty za życiem wychodzę prędko stwierdzam nie warto wracam wymijam stojącą pod latarnią samotność och biedna nie wie kim jest z bezsiły i zapomnienia ukrywam się na strychu czuję się bezpiecznie2 punkty
-
przerzedzona i wytarta niwa poetycka dobrze prawisz, pełna zgoda zbiedłam na pożyczkach pożyczałam i pisałam czas wenę wycyckał Dziękuję Jacku, zawsze mnie odnajdziesz, pozdrawiam ciepło :)2 punkty
-
Zawiodło mnie ku niechcianemu, jak to bywa, gdy po prostu idziemy,niechcianym było wszystko, co przypominało, że żyję. Słońce, wpadające przez okna, brzęcząca natrętnie mucha i drżące ręce, jakby chcące wszystko zepsuć... Suchość w gardle, jakby powietrzeAfryki drenowało ostatnie krople pochłoniętych wcześniej butelek, niszczyła ekosystem nadziei,lecz szedłem dalej, tak po prostu...Z kranu kapało, uderzenia smutku poiły nienażarte karaluchy, też skorzystałem...Byłem już blisko... Gdyby nie szczur wygrzebujący z pod starego, śmierdzącego łózka resztki suchego chleba,nie wiedziałbym, że w tym domu jest jedzenie, ale uciekł, nie dzieląc się.Widocznie nie miał Chrystusa w sercu.Głód i pragnienie zmusił mnie dotego bym nie szedł po prostu... Wstałem z łózka, nie obserwowałem już krajobrazu faweli mieszkania, szczególnie tego,co niechciane. Był już wieczór, boski wieczór- zbawienie nadchodziło...Sklep był otwarty, więc wyskoczyłem po dwanaście małpek, które jak apostołowie, otoczyły zmartwychwstałego mesjasza, znów chciało się Żyć !Niech zbawienie trwa do ostatniej butelki !2 punkty
-
Nasze błędy poznaję cię po odciskach palców na mojej duszy poznaję po szumie skrzydeł anioła stróża rano zauważam się w lustrze nie wiem kiedy zmienił mi się kolor oczu włosów kiedy wydłużył się nos wymieszały barwy myśli stało się to dzisiejszej nocy wspólnej zanim wyjdę upewniam się czy w masce nie zrobiła się dziura przez którą byłoby widać światłoczułe serce do twarzy mi z samotnością ktoś mądry stwierdził że człowiek zwierzę stadne zatrzaskuję powieki upewniam się że na cztery spusty razi mnie w oczy krew świata gdy muszę iść pod prąd pewnego razu zaryzykowałam zostawiłam przebranie w domu nie zapomnę tych spojrzeń ciekawskich i ironicznych zapamiętam wymierzone we mnie palce złośliwe docinki niewybredne komentarze uczę się na błędach moich i innych następnym razem wezmę maskę2 punkty
-
Ładnie, lekko, dowcipnie ? A już myślałam, że będzie kokieteryjna słodycz i nic więcej ? A tu fajna, niespodziewana puenta ... Chociaż po tytule pomyślałam sobie, że mogłoby być coś ostrzejszego, ale to może nie u Ciebie, więc wpadło mi na myśl, że tu może być przewrót, i pomyślałam o słodkościach, ale na szczęście ich tu nie było i przez to jest ciekawiej i bardziej wytrawnie ? Dobra, dość gadania, pozdrawiam ?2 punkty
-
czasem może mocno przylgnąć podczas snu na jawie i wilgotną będzie panna miała swą piżamę lecz zabijcie mnie bo nie wiem czym plamę wywabić bo to bardzo sympatyczny jakiś jest atramanet2 punkty
-
Wciągam sobotnie poranki gdy z uśmiechem na twarzy krzyczałem pobudka kiedy metr kwadratowy mieszkania rozszerzała dziecięca wyobraźnia przeszłość do granic rozciąga płuca dmucham i widzę gasnące świeczki dzieciństwa1 punkt
-
więcej może niż rozległy umysł który drąży od A do Z i nigdy dalej poziomy jest, logiczny, to dlatego a serce może fruwać (ma dwa płatki :)) w przestworzach w przestworzach...1 punkt
-
To mój pierwszy wiersz w dodatku dla dziewczyny i chciałbym znać Wasze zdanie. Jestem także w trakcie pisania kolejnych dwóch, ktore mam nadzieję będą lepsze. Miłego czytania! Piękna, urocza, zalet masz wiele Niczego Ci nie brak cudny Aniele Kiedy cię widzę brakuje mi tchu, Dziewczyno jesteś z innego wymiaru! Jedno spojrzenie zmienia mój świat Tobie przyniosę każdy kwiat Dla Ciebie wszystko zrobić mogę Dla Ciebie przejdę każdą drogę Ty oderwałaś mnie od rzeczywistości I teraz mieszkam w krainie miłości Chciałbym być tam z Tobą Jesteś niesamowitą osobą!1 punkt
-
zrealizować myśli które wyprzedzają codzienność namalować o nich obraz pokazujący czego pragną by ktoś inny mógł w nie uwierzyć zaufać im one są osiągalne nawet te daleko przed nami są drugim sercem bez którego nie można istnieć dlatego warto jest je pielęgnować z nimi żyć wiem ktoś powie bywają trudne a nawet złe odpowiem krótko trzeba nauczyć się je segregować1 punkt
-
1 punkt
-
Scheda Co zostawię po sobie, kiedy przyjdzie odejść, gdy już w drogę wyruszę, co się w nocy topi, kilka włosów wsuniętych między strony książek, z tą nadzieją, że może je znajdziesz, nas wspomnisz? Kiedy spotkam tę nicość, co pożera wszystko, jakie ślady po sobie zostawię na ziemi? nieencyklopedyczne dano mi nazwisko, kopa w tyłek na drogę i goryczy kielich. Mam snów niedokończonych po brzegi w szufladach oraz drobną kolekcję blizn maści wszelakiej, w szafie duchy starannie na półkach układam, lecz to spadek mizerny, więc zadanie takie pozostawię potomstwu, by za mnie dośnili moje sny, wraz z własnymi mieszając je gęsto, kiedy w pył już jestestwo zamienię i w dymy, niech mnie w wierszach szukają, gdy za mną zatęsknią.1 punkt
-
nie mogliśmy się najeść bo jedliśmy oczami pochłaniając żarliwie zapalczywie na pamięć i na sianie i w trawie trawiliśmy zmysłami prawie lecz nie do syta wciąż zachłannie u szczytu tylko bez bez dotyku1 punkt
-
Jak to jest, że gdy oko żółtym kwiecień pola się raduje Wiosenną zielenią i zapachem Nam tak tęskno do długich nocy ponurych i czerwieni drzew Jesienią świat tak różnorodny jest Jak to jest, że gdy słońcem i złotem pól cieszyć się nam dane Letnim śpiewem i błękitem nieba Nam tak tęskno do niewinnej bieli i czarnych koron drzew Zimą tak pięknie dla burzliwych dusz Jak to jest, że raz nam tęskno do kruków, a raz do bocianów Raz do liści, a raz do pól kwiatów Jak to jest, że raz nam tęskno do nocy, a raz do blasku dnia Raz do wschodu, a raz do zachodu Jak to jest, że raz w przeszłość, a raz w przyszłość dziką wyglądamy No jak to jest, ktoś może wie?1 punkt
-
wyobrażcie (sobie) moi mili… opodal gaiku leszczyn i klonów, dworek nieduży, z obejściem, pobielany, u zbiegu dwu strumieni naraz, gdy kur zapieje po raz piąty, a zegar wybije drugi kwadrans do dziewiątej, z ganku na schodki, ze schodków między grządki, bosą stopą wybiega panna, bez toalety, dopiero co zbudzona, z objęć Hypnosa oswobodzona, w stroju jeszcze nocnym, koszuli samej, białej, krochmalonej, kolana skrywającej, biegnie jak szalona, ścieżką między rzędami rzepy i fasoli, kury i kaczki podnoszą wielki krzyk, gęś skrzydłami w kapuście bije, i wężową szyję wypuszcza, by skubnąć z sykiem białą łydkę, jeszcze dwa, trzy susy, i już piętami po kładce stuka, co spaja brzegi ospałego ruczaju, teraz goni ścieżką na grzbiet pagórka, to najwyższa w okolicy tej górka, na jej czubie sadowi się wielka, wiekowa, rozłożysta lipa, wokół łąki usiane letnim kwieciem, dziewczę dobiega szczytu, łapie tchu, w promieniach porannego blasku rozpościera ręce i wiruje, słońce na jej loki srebrno złote, kładzie palce swych promyków, i sypią wokół iskry ogniste, a gdy która skra padnie na kwiat, to on wybucha jaskrawo, kolor żywy dobywa z wnętrza, wiruje łąka, wiruje panienka, wiruje lipa, psotny Zefir dmucha zuchwale, unosi koszulę dziewczęcia, odsłania kolana, mlecznobiałe uda, bezwstydnik, jeszcze trochę w górę… [ i czar jakiś na faunę łąki pada, zastygł, przekrzywił główkę i patrzy, czyżyk, boży ptaszek, co jeszcze chwilę temu na gałęzi lipy stroszył piórka, skakał, krzątał się i trelił, przysiadł, zamarł w bezruchu zając, co na miedzy postawił słuchy, opodal na omszałym pniu jeż w kulkę zwinął się wstydliwie, na kłosie dzikiego jęczmienia, mysikrólik wybija bezwolnie takt zegarowego wahadła, a wszystkie w pobliżu kwiaty maku, nie mogąc odwrócić swych oczu, purpurą wstydu płoną, prosząc o wybaczenie za śmiałość ] nieboga płoszy się, lico jej się płoni, koszulkę na kolana ściąga, patrzy, wokół się rozgląda i choć nie dostrzega świadków owej sceny, pąs różany twarz jej okrywa, cudnie zdobi, dzieweczka w trawie się skrywa, na dywanie koniczyny kładzie się zlękniona, oddycha ciężko, pogonią zmęczona, pot jej skórę rosi, na usta się prosi, drży cała po takiej przygodzie, rumieniec policzki krasi, ranne, rześkie powietrze, gęsią skórką na ciało jej wychodzi, wargi różowe, w łuk wygięte, rozchylone, chwytają łąki kwietną esencję, słońce nań patrzy, patrzy niebo i sokół znad chmury, paź królowej na złotym puklu przysiada, w diadem na czole się układa, niesforna biedronka na piersi aksamitnej toczy kółka, niczym majowa, wesoła jaskółka, ważka tęczoskrzydła, na palcu stopy przysiada, zrywa się, błyska diamentowo, trzmiel przy koniczyny kwiecie krąży, basem brzęczy, upojony, kwiaty główki swe chylą ku niewiasty ciału, otulić, to mało, przytulić się, mało, do snu ją kołyszą1 punkt
-
muszę zgodzić się z Alicją, co do puenty i z racji, że twój wiersz trochę pod poletko mistrza Adama podchodzi, więc mógłby równie dobrze wypaść, przy podrasowaniu owej puenty, jak choćby "mrówki na Telimenie" :) Nie nakłaniam do zmiany poglądów, chociaż moim zdaniem to zupełnie nieuzasadnione, żeby nie czynić zmian "po czasie". Ale to Twoja sprawa, więc nie namawiam. Całkiem przyjemnie się czytało, więc tylko obrazek dorzucę, z którym mi się trochę (bo nie do końca) kojarzy Twój wiersz. :) Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
och, gdybym się mógł tak staczać (oby w nim atrament wysechł) mógłbym wizje Ci eoztaczać będąc Twoim dłuuugopisem :) Serdecznie pozdrawiam. PS Alu, mam to samo, ale teraz korzystam z telefonu - dyktafon ;)1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatni sen krew żyzna krew samolubna w moich żyłach posłusznie bieży dlaczego sen ten pielęgnuję jakby z miłości do strachu? pojutrze pogrzeb mojego wiersza narodził się martwy śliną kwaśną śliną białą wypełniam zmarszczki duszy znak że wciąż jeszcze żyję śmierć je mi z ręki boję się cienia zostaję sam na sam z pragnieniem którego nie chcę pamiętać nowy dzień przeciska się przez szparę między firankami udaję niczego nie zauważyłam mylisz się nie płaczę wyczerpał mi się zapas łez śniłeś ukrzyżowano mnie szukasz w sennikach znaczenia przygotowuję się do snu mam nadzieję że będzie to sen ostatni1 punkt
-
Zdecydowanie bardziej poetycki, niż inne Twoje do tej pory przeze mnie przeczytane, widzę, że wzięłaś sobie do serca uwagi ludzi, którzy pisali, iż nadgadujesz i narracja stała się tu bardziej wierszowa i, że tak powiem brzydko - wpyskostrzelna. Ale nie wiem, czy to słuszny kierunek, wiesz? Masz dobre pióro do prozy, szkoda by było je zmarnować, ja pewnego razu się uwzięłam, aby pisać wierszem i teraz już opowiadanie ciężko mi sklecić, a kiedyś przychodziło mi to z lekkością i swobodą. I czasem naprawdę źle się czuję z tym, że nie umiem prowadzić powieściowej narracji tak jak niegdyś. Twoja precyzja i umiejętność osadzania treści w czasie i przestrzeni w prozie sprawdziłaby się z pewnością, w wierszach zazwyczaj komuś jest czegoś za dużo. Może niepotrzebnie tak bardzo chcesz tej poezji? Przecież proza nie jest w niczym od niej gorsza... Ale to tylko moje przemyślenia, nie musisz ich podzielać ani się do nich stosować, rzecz jasna. Tyle dygresji. A co do powyższego tekstu, to ciekawe obrazy i wciągająca narracja, mam jedno zastrzeżenie techniczne: dobrze by było tu moim zdaniem wcisnąć "że" pomiędzy "udaję" a "niczego", albo oddzielić od siebie te dwa słowa enterem, zależnie co chcesz przekazać, bo w obecnej formie wers ten przy lekturze brzmi dla mnie kostropato. Pozdrawiam, D.1 punkt
-
Poruszenia wiatru to życia, oddechy- ciche i niezauważone. Wiersz opowiada głównie o samobójstwach,cierpieniu którego wiele osób nie zauważa lub nie chce widzieć. Stąd ,,klepsydra" - wrażenie przepuszczania tylko części emocji/odczuć, które docierają do nas ze świata, ale nie chcemy całości tych wrażeń*. ,,Czas" użyty ironicznie- wielu bliskich tłumaczy cierpiącym osobom, że przecież wszyscy to czują, że czas itd.- wiele znaczeń. Słowa nie są przypadkowe i mówią o ulotności wszystkiego wokół ludzi ( w myśl zasady: Piach, woda, klepsydra...) Czwarta zwrotka- zobojętnienie, brak przywiązania uwagi do rzeczy tak naprawdę ważnych, co przekłada się na odpowiedź do wiersza- Peel'owi brakuje serca (ale to dosyć szeroko pojęte słowo). A ,,drzewa"- to już pewnie wiesz ;) To główne znaczenie wiersza, ale w myśli miałem jeszcze jedno ważne przesłanie. Nie chcę tylko zdradzać całości, bo straci to swoje minimum uroku, który po takim krojeniu jeszcze jest ;) Pozdrawiam ( Tak wiem, chaotycznie, ale peel też wariuje bez ,,serca" ;)1 punkt
-
1 punkt
-
Witaj Duszka :) Ciekawe rozwinięcie myśli :), naprawdę trafne, podoba mi się... Nawiązując do mojego tekstu, muszę powiedzieć, że wiara opiera się o miłość i totalnie zgadzam się z twoim określeniem, że pokonuje śmierć, że daje i przywraca życie. Jest to bardzo dobre wnioskowanie, wynikające z dobrego zrozumienia tekstu, bo mówiąc o "przejrzeniu na oczy" i "uwierzeniu" ( co nie jest oczywiste, bo niewspomniane w wierszu), chodzi mi też o miłość, która jest siłą największą we wszechświecie. Miałem nadzieję, że to gdzieś wyniknie w komentarzach i dzięki tobie, tak się stało. Dziękuję za Twój czas i umysł, Pozdrawiam.1 punkt
-
Witaj nowy kolego, jesteś tu nowy - ja także - fajny wiersz, ale ja bym parę rzeczy zmienił -( nie wiem czy wypada, aby taki świeżak jak ja udzielał rad) ale to działa w dwie strony - gdy poprawisz coś w moich wypocinach, będę happy. :) ( A jest co poprawiać - bardziej doświadczeni koledzy troszkę mnie wczoraj naprostowali :)) ) A więc: po pierwsze - staraj się utrzymać całość wiersza w rytmie 8 sylabowym, a drugi wers pierwszej zwrotki wyraźnie zaburza rytm - zostawiłbym ,,do szaleństwa ukochaną ", bądź też np. ,,bez wyjątku doskonałą." Po drugie - unikaj proszę powtarzania tych samych słów wers po wersie - druga zwrotka ,,czy - czy" oraz trzecia zwrotka ,,Twe - Twe - Twe" powtórzone 3 razy. Po trzecie - ,,Czy wieczorem przy wieczerze" - myślę że powinno być ,,przy wieczerzy", np. ,,Kocham Cię - możesz mi wierzyć czy to rano przy śniadaniu jak też później, przy wieczerzy", (zwrotka druga), oraz np.,, Lubię Twe bystre spojrzenie i zmęczone pracą tchnienie, mdlejące z rozkoszy ciało, bo ja lubię Ciebie całą" To tylko wskazówki - wszystkiego dobrego Zygfrydzie. :)1 punkt
-
Nic dodać, nic ująć - pokłady hipokryzji w tej akurat frakcji są niewyczerpane jak złoża absurdu w głowach ,,jedynie słusznie myślących" obateli. Smutne to.1 punkt
-
Korzyść z bycia poetą w środku nocy skończył mi się inkaust nie będzie dalszego ciągu chyba że krwią krew poety jest w modzie każdy chce ją mieć poeta nie jest aby go podziwiać raczej współczuć poeta pisząc marnuje łzy dzierga na cienkiej skórze puentę modli się do stworzonego przez siebie Boga (mawiają że każdy Bóg jest miłosierny i niespodziewanie nieśmiały) wtedy poeta budzi się nie pamięta kiedy zasnął przy biurku nad poematem który zaczął pisać jutro czyta recenzje swego tomiku na lepszy początek dnia poeta ponownie wstaje z martwych nikt nie zna jego słów gdyby je spisał papier wykrwawiłby się na śmierć1 punkt
-
Wciąż wierzę w ciebie Nawet gdy widzę Twoje groteskowe wady I tę napompowaną minę Buńczuczną pewność siebie Lekkomyślność i wyrachowanie Wierzę, bo wiara to moja broń Przeciwko twoim zapędom Do autodestrukcji, wręcz anihilacji Kładzenia kresu koegzystencji A ja ciebie wciąż potrzebuję Bo mamy wspólny interes Przewrotu doczesności Powrotu do korzeni życia Odkrycia tajemnic synergii Wyprawy po złote runo Więc wyłaź z nory mętnych spraw I nie jęcz o nieuchwytnej depresji Zakasuj rękawy i ciągnij ten wózek Jesteś z nas najsilniejszy Trasa koncertowa przed nami Świat wciąż stoi otworem Technicznie wszystko dograne Więc pchaj naszego złomka Ja sobie dziś pokieruję Obrócę kołem sterowym Wytyczę nam nowe cele Określę współrzędne rafy Przygotuję dobre papiery I zadbam o twoje udziały Wciąż wierzę w ciebie Nawet gdy widzę Twój zaraźliwy brak wiary We wszechobecny cud...1 punkt
-
Doskonały tytuł. Jeśli chodzi o treść to muszę prosić o pomoc w interpretacji. Wyczuwam w tym sens, ale trochę na zasadzie "gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie".1 punkt
-
deszczu lej w ziemi susz jodem siej prosto z mórz Ty zaś twórz wierszy moc wówczas już milszą noc .. ... SIEMA!! (Ty coś z .. Lema?)1 punkt
-
dzięki cieniom widać jakie z nas ciemne olbrzymy bezpłodne wyrzuty sumienia i wszystko to czego nie zdołamy nie chcemy już wypluć1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Nie wiem czy istniejesz coś pukało w moje drzwi o świcie, lecz obawiając się wystawienia na słońce zamilkłam - wśród sennych bzów i mgły, więc nie wiem czy istniejesz czy to wiatr mąci mi w mieszkaniu, czy zwyczajne sny. Nie wiem czy istniejesz czy to mnie nie ma jeszcze? Przezroczysta skóra niezbyt widoczna jest pod ubraniem, jak mleko, a jednak wywołuje pożądanie. Ciebie nie ma i mnie nie ma jeszcze jeśli zechcesz przyjść, jeśli ja zechcę drzwi mogą być od dawna zamknięte a ja ślepa wśród smaków a ty nieczuły na dotyk więc może przyjdź już tego wiersza mam dosyć1 punkt
-
Mam jakiś niedosyt, możliwe, że to z powodu braku zakończenia, braku puenty. Pięknie łączysz obraz słowami, rozwijasz akcję, dodając i to, i to, i to, bez końca, nadmuchujesz, rozkręcasz, podkręcasz głośność, dramaturgię (jak w filmie, w którym za chwilę coś ma się wydarzyć, widz to czuje, bo muzyka coraz głośniejsza) i co, i co? i co? Ano nic z tego, ano do snu ją kołyszą. Puenta żadna, bo cieniutka jak pisk maleńkiej myszki, której nikt nie słyszy i nie widzi. Opisowo piękny, powiedziałabym książkowy, ale na zakończenie zabrakło pomysłu albo cierpliwości. Chciałabym żebyś popracował nad zakończeniem, bo jest moim skromnym zdaniem do uratowania. Pozdrawiam serdecznie :)1 punkt
-
~ Jędrek zamieszkać zechciał w Szczecinku - wykupił chatę tuż obok rynku, dużą - pokoje cztery. Kuchnia - a w niej "bajery" - z bimbrownią skrytą sprytnie w kominku .. ~~~1 punkt
-
~~ Hanys porzucił Śląsk i mieszka w Szczecinie - swoją szczeciną czyści sadze w kominie. Bo taki ma zarost własnie, że żadna przy nim nie zaśnie. Etat kominiarza przyznano chłopinie.1 punkt
-
Ty też jesteś sympatyczny, Marcinie, dziękuję za kwiatki, znaczy wiersz, pozdrawiam ciepło :)0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
-
0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne