Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 5 Listopada 2024
-
Rok
6 Listopada 2023 - 5 Listopada 2024
-
Miesiąc
6 Października 2024 - 5 Listopada 2024
-
Tydzień
30 Października 2024 - 5 Listopada 2024
-
Dzisiaj
6 Listopada 2024 - 5 Listopada 2024
-
Wprowadź datę
18.02.2019 - 18.02.2019
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 18.02.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
z samego rana przecieram oczy wyciągam w górę ręcę zaciągam się powietrzem które morze niesie z każdym oddechem porannej lekkiej bryzy tak pięknie się zapowiada nowy dzień z tarasu widok mam na spokojne morze jednostajny szum budzi mnie na dobre zapatrzona w delikatny błękit rozkoszuję się smakiem i zapachem kawy cudem jest ta fototapeta3 punkty
-
Hej umieszczam część I rozdziału swojej książki. Czy wzbudza on wasze zainteresowanie? Ulica Legionów w Łodzi, to jeden z wielu miejskich rarytasów, dzięki którym przylgnął do tego miasta status „miasta meneli”. Brukowana kocimi łbami, wąska jednopasmówka, środkiem której biegną pokrzywione tory tramwajowe, a po obydwu stronach, w ciasnych rzędach, stoją dziewiętnastowieczne kamienice – szare i odrapane, upstrzone niewyszukanymi inwektywami i wulgarnymi piłkarskimi sloganami w stylu „Nowak faja” czy „Żydzew to kurwy”. Gdzieniegdzie rzucają się w oczy częściowo wyremontowane fasady obskurnych domów, których dolne kondygnacje zagospodarowano pod solaria, apteki i salony kosmetyczne. Ten kontrast pogłębia jedynie ponure wrażenie, jakie wywiera ulica, której nazwą zwykło się określać całą okolicę wraz z sąsiednimi zakamarkami. Kolorytu scenerii dopełniają jej mieszkańcy: bramni poeci, Kochankowie z Legionów[1] – kobiety w starych pomiętych kieckach i mężczyźni ciągle w tych samych postrzępionych, przydużych jeansach i dziurawych butach. Ich wyłącznym życiowym powołaniem wydaje się być rola stójkowych, polegająca na sterczeniu od świtu do zmierzchu w bramach i obserwowanie ulicznego ruchu przekrwionymi ślepiami, ziejącymi z oszczędnie uzębionych, czerwonych, spuchniętych gęb. W przeważającej mierze to życiowi wykolejeńcy: długotrwale bezrobotni alkoholicy, emerytowani złodzieje, ćpuny, tanie kurewki i inni, niezaklasyfikowani do żadnej z grup buntownicy, tworzący wzorcowy margines społeczny postindustrialnego miasta, które lata swej roboczej świetności dawno ma już za sobą, a orzeźwiająca bryza kapitalizmu nie wszystkim powiała tą samą świeżością, chociaż niektórym wiała prosto w oczy. W takiej okolicy postanowił zamieszkać Julian Ozimski, jak tylko zadecydował, że wyprowadza się od matki i babki. Wcale nie dlatego, że wkrótce miał skończyć trzydzieści lat, w związku z czym odczuł palącą potrzebę usamodzielnienia się – „pójścia na swoje”, jak zwykli mawiać ludzie starszej generacji. Od takich wniosków był daleki. Nigdy nie poddawał się żadnym społecznym naciskom: że coś trzeba, że już czas, bo tak. Zawsze traktował je z dystansem, wręcz nimi pogardzał, uważając je za egzystencjalny kicz, utartą formę, słowem: schemat, któremu ludzie jego pokroju nigdy nie powinni ulegać. Do tej decyzji popchnęły go chroniczny alkoholizm matki, ciągłe awantury, interwencje policji, rozpacz bezradnej babci i permanentny lęk, towarzyszące mu od dzieciństwa. I coś jeszcze. Coś, co bulgotało w nim od kilku lat, nie mogąc się ostatecznie wykipieć. Tym czymś było nieokiełznane pragnienie życia, jakie Julian określał mianem „wszystkoczucia”, rozumiejąc pod tym pojęciem wszelakie możliwe doświadczenia, absolutnie wykraczające poza jakiekolwiek granice ludzkich wyobrażeń o normalności. Przeprowadzka z peryferyjnego osiedla z wielkiej płyty do obskurnego łódzkiego śródmieścia z jednej strony była ucieczką od przygniatającej teraźniejszości, a z drugiej niczym innym jak realizacją marzeń o podniecającej podróży do nieznanych czeluści ludzkiej egzystencji. Podróży w oparach wódki, kobiet, przygodnego seksu, literatury, muzyki, sztuki i tego, co Julian nazywał „poezją życia”, akcentując tym samym swój pejoratywny stosunek do jego epickiego wariantu – codzienności szarej masy ludzkiej, którą szczerze i konsekwentnie nienawidził za umyślne trwanie w błędnym przekonaniu o sensie i celowości istnienia. Julian mawiał, że jeden raz to żaden raz, że jeden raz się nie liczy. I w tym krótkim twierdzeniu zamknął sens tego, w co wierzył i co stało się fundamentem jego istnienia. Życie, w którym nie ma żadnej powtarzalności, w którym nie zachodzi jakikolwiek cykliczny związek skutków i przyczyn, nie rodzi również konsekwencji, bo te – nie będąc powtarzalnymi – zdarzają się jedynie raz, a jeden raz to żaden raz, jeden raz przecież się nie liczy. Czy przy takim rozumowaniu Julian mógł mieć wątpliwości, że ludzka egzystencja zmierza w kierunku innym, aniżeli donikąd? Gdy go poznałem nie miał ich wcale, ale zamiast niego ja je miałem. Julian dużo czytał. Literatura była, w pewnym sensie, jego modus vivendi, chociaż on sam mawiał, że czytanie książek to jedynie strata czasu i nie warto poświęcać temu zbyt wiele czasu, bo wszystko to, co w nich opisane należy przeżyć samemu, a czytanie traktował jako zamiennik prawdziwego życia – określał to mianem „ersatz”, co oznacza ułudę. Czytał, bo sam chciał pisać. Natomiast to, o czym wyczytał i co miało posłużyć jako materiał budowlany pod jego twórczość wdrażał w swoim codziennym bytowaniu z zupełną niefrasobliwością, jak gdyby jutra miało nie być. W życiu Juliana nie było jutra. Było za to nigdy niekończące się dzisiaj. [1] Nawiązanie do piosenki Agnieszki Osieckiej, Kochankowie z ulicy Kamiennej2 punkty
-
pralce żelazku lodówce... a powinniśmy przyjmując w swoje podwoje coraz więcej sztucznego protezy, zastawki, stenty, soczewki serca i nerki, skóra i kości... kiedy będziemy całkiem mechaniczni kto nam będzie współczuł? nawet nie umrzemy tylko staniemy. jak zepsuty czas.2 punkty
-
Nie oplataj mi bajek, nie zmyślaj. Przecież wiążę fakty i słowa, mam dosyć twojego koromysłu, od pleciugów już boli mnie głowa. I nie zmyślaj, nie oplataj, a bój się, to jest życie, nie fatamorgana, spójrz na siebie i w końcu stań w lustrze, w oczy prawdzie spójrz jeszcze dziś z rana. Nie fantazjuj, jadaczkę ścisz raczej! (Jak ja cenię rzeczowe dialogi) Żebyś z kłamstwa obstrukcji doświaczył, dobry pretekst wystawić cię za progi. 15.02.2019r.2 punkty
-
Kto ci zawsze prawdę powie? Żadnej ściemy. Prawda naga. Mądrej głowie dość dwie słowie. A to lustro jest i waga.2 punkty
-
@Don_Kebabbo dokładnie tak jest. jedna moja znajoma powiedziała mi kiedyś, w odpowiedzi na mój wiersz, który był różnie komentowany, że prawem artysty jest błądzić, szukać ścieżek, odkrywać nieodkryte i grzebać w oczywistościach.2 punkty
-
A to mnie zaskoczyłaś. Fototapeta... Już miałem pytać o to jak żyje się nad morzem. ;)2 punkty
-
Zwierciadło Choć raz mój umysł wynieś nad orbitę światów Bym spojrzał bodaj chwilę w lustra wszystek życia, W odbiciu, których Stwórca swe natchnienia widział I przelał zmyślnie w ziarno tej planety kwiatu. Gdy stanę już przed lustrem co mą przyszłość widzi I spojrzę na anioła co mnie tutaj przysłał Zapytam czy poezji gwiazda ma rozbłysła, Czy może dawno zgasła i mam się jej wstydzić. Już koniec tych rozmyślań, późna noc nadchodzi. Już gwiazdy niebo kryją swego blasku strojem, Bo księżyc tak świętuje ciemną noc urodzin. Zasypiam, choć nerwowo szukam rymów spojeń, Bo wiersze tworząc pytam, śniący w życia łodzi: Czy coś w ogóle warte są poezje moje? ---1 punkt
-
Osobliwość Czy kiedyś Cię odwiedzę w mej przyszłości dalszej By móc podziwiać piękno i potęgę Twoją, Co czasu i przestrzeni są zakryte zbroją, I nie ma we wszechświecie zagadki wspanialszej? Nie umknie nawet światło spod Twego władania, Bo Słońc martwe oblicza w horyzoncie zdarzeń Zostają już na wieki pozbawione marzeń I mrok odtąd świadectwem śmierci panowania. Gdy długo tak rozmyślam nad gwiazdą upadłą, I wiem, że żywot iskrą, podpalonym lontem, Co prędko się wypala gonitwą zajadłą, To wiem, że me pragnienie wielkim jest afrontem. Lecz wzniosę w chwili śmierci kurtynę opadłą, I ujrzę świat przykryty zdarzeń horyzontem. ---1 punkt
-
za oknem życie wzbija się do lotu przeciska przez zamarznięte spękane szczeliny ziemi tchnienie Biel nie jest już biała nawet szara może pora ustąpić pamiętam majowe zaspy Sylwia Błeńska 15.2.20191 punkt
-
...tę ranę po tobie, to moje najgłębsze jezioro lśniące łzami a wokół te kwiaty wspomnień. .1 punkt
-
1 punkt
-
....nie depcząc, tak lekko że może poderwać i ponieść nas wiatr i miłość się stanie wzajemnym muskaniem. .1 punkt
-
U Prady Pewien ludek rodem z Mazur, postanowił mieć wychodne do krainy przecudownej. Narzucił kapotę, wzuł botki modne, i kapelusz na głowę, bo wygodnie. Wybrał drogę bardzo prostą bez kamieni oraz pokrzyw. Ruszył rankiem wraz ze słonkiem chmurką oraz ptasim trelem. Tak weselej. Zbierał grzyby i maliny, natrafił też na jeżyny, a że smak miał wyrobiony, więc też z każdej lasu strony delicje zbierał, ot tak dla fasonu. Nagle piorun weń uderzył – krasnal w szoku. Oczka zmrużył. Pobladł. Padł. Mimo tego polik jego - malowanie – tak do Prady się dostanie. Będzie stąpał, wraz z gwiazdami, po czerwonym dywanie. J. A.1 punkt
-
Kiedyś jak Brunhilda spałam wśród płomieni, lecz on, tak jak Zygfryd, przeszedł ognia ścianę; myślał, że wśród iskier razem z nim zostanę, gdy mnie, obudzoną, wywiódł spośród cieni. Żar rozpalał oczy, zmysły żar rozpalał, dłoń sięgała dłoni, głos rozbrzmiewał echem; jednym krokiem można cofnąć się przed grzechem, jeden krok wystarczy, żeby świat oszalał. Choć tak łatwo ulec, wpaść w wir odurzenia, dość się opamiętać, cofnąć znad urwiska; zamiast stert popiołu i pogorzeliska ulga - spokój, w którym nie bolą wspomnienia.1 punkt
-
przepił dzień przepił noc potem tydzień miesiąc rok zapomniał co to uśmiech miłość i lęk przed złem raz w parku raz w piwnicy bywa że i pod mostem na twardym podłożu śpi tuląc się do butelczyny na którą wyżebrał mówiąc że potrzebuje na chleb którego zapachu nie pamięta bo woli wypić niż zjeść wyżalił mi się dziś pewien człowiek który po uszy w tym łajnie tkwi który myśli że mydło i tak nie upiększy mu życia tak jak codzienny łyk alkoholu Waldemar1 punkt
-
Co ma pomiar; kra i mop... - a moc? Co na domiar; gra i moda, noc. A "myta" da namiar; kra i ma, na daty ma. Ulu, wymiar gra, i my w ulu. Zaraz umiar gra, i muza raz. Miar gra im. Miar kra im. Lunety ten ul.1 punkt
-
Puenta mnie roztrzaskała :)))))))) Super :) Jedynie osobiście likwiduję sobie przy czytaniu "porannej" w szóstym od góry wersie, acz nie narzucam się ze swoim widzeniem, bo konstrukcja zapisu mogłaby na tym ucierpieć, a chyba szkoda by było ;) Pozdrowienia :))))))))))))1 punkt
-
Dobre, a nawet więcej :) Moje klimaty, lubiany przeze mnie styl wypowiedzi (pisywałam podobnie), Julian w dużej mierze mi bliski :) Z przyjemnością :) Kłaniam się i pozdrawiam :)))))))))))1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Spadła mi na głowę dzisiaj prozaicznie, tak po prostu i nie myślcie, że coś zmyślam, tylko mówię prosto z mostu. Drżąca była, przerażona, bo uciekła gdzieś z kosmosu prosto do mnie, w me ramiona zapragnęła złożyć los swój. Była piękna, promieniała, lecz samotna, odrzucona, więc do serca ją schowałam. Tak to Miłość. Właśnie ona. MG 14.02.2019r.1 punkt
-
Dodam swoje pięć groszy odnośnie rymów-cymów. Kiedyś tu nie było mody , że tak powiem na wiersze rymowane. Rymowanie było dla dużego grona poetów uwstecznianiem się. Od ponad roku na tym portalu bezwzględnie króluje rym. Wiersze białe bywają tu negowane, a metaforyka wyśmiewana - lepiej wyśmiewać niż starać się zrozumieć. Wydaje mi się iż każdy z nas potrafi rymować, nie jest to trudne. Jednakże, to forum straciło swój dawny prestiż, gdyż wygoniono Wprawnych Poetów. Wynika z tego, że nikomu nie zależy by poezja się rozwijała. Niewiele można zresztą tu się nauczyć . Dział Warsztat nie działa , bo niby od kogo można się uczyć? Od cudownych dzieci rymowanek?1 punkt
-
1 punkt
-
proszę przepraszam dziękujekażde z powyższych słówtak samo smakujeproszę przepraszam dziękujekażde z tych prostych słównadziej w nas budujeproszę przepraszam dziękujekażde z tych słów nicnie kosztujea mimo to często nam teniby łatwe słowagardło blokują1 punkt
-
bezgwiezdne niebo tylko w oczach mego psa gwiazdka wieczności rudy kot i ja trochę dziwna jest ta przyjaźń niczym śnieżna biel śnieżna noc i lód tworzę wiersz o zorzy lata przed czasem gwiazd zimowa gwiazda moralne prawo we mnie żyje myśl Kanta lodowe sople a sopel z plasteliny i ciepłej dłoni mgła pod niebem ja i mój wierny piesek to nasze niebo zimowa chmura przezroczysta woda dla naszych kotów stado wron w górze i samotny rudy kot na tym padole1 punkt
-
Poezja nigdy nie może być ta sama Choć często rymem wiedzie, składnią Ab ovo ma budzić się od rana Odkrywać dziewiczych plemion lądy.. Poeta ma świat tworzyć od nowa Bo nigdy w nim nie gra co grać powinno I może kuleć w wiersza strofach Choć myli się.. to jemu wolno! On dźwiga wielu jawną butę Która w maluczkich się wypala On nie jest w stanie umrzeć Zanim jej jawny spłodzi dowód A więc gdy pisać chcesz piosenki W garniaki się przebierać ładne O płaskiej miłości skrobać chlubnie Górach i lasach śpiewać.. Nie kalaj słowa alma mater! Ani dławiącej pieśni z serca Płynącej bólem jego wnętrza Ty na ściernisko ruszaj chłopcze Tam twoje miejsce.. Zatańcz tam sobie, słodko śpiewaj! Na pewno znajdziesz pełen audyt I poklask gromki, aż pradawny I zejdź poecie z mlecznej drogi.. Enigmy - tobie nieosiągalnej1 punkt
-
Bardzo lubię wizualność poezji. :) Puenta zaskakująca, sprowadza na ziemię. Pozdrawiam1 punkt
-
Kiedy zaczynam bać się snów Zmienia się świat Kiedy zaczynam myśleć o nocy Zmieniam się ja Znasz to uczucie, przeszłas przez ból Nie krzyczę ! Nie umiem... Chce byś fruwała W uśmiechu trwała Siedzę wśród mroku Nie chce się dzielić Maski wybieram Przebieram... Dla Ciebie Kiedyś zrozumiesz.1 punkt
-
Forma wiersza płynna, a sama fototapeta - zastanawiam się, czy tak samo smakuje gdy kawa już zacznie działać :) czy po kawie nie stanie się tylko kawałkiem papieru, bo rana przed kawą to różniste wizje... :) nie lubię fototapet, ale jeśli to naprawdę takie cudo, to chciałabym taką - tylko taką - mieć! Sztacheta1 punkt
-
Witam - podoba się - takie inne spojrzenie na rzeczywistość którą można mieć w domu. Pozd.1 punkt
-
Fototapeta nie zastąpi natury ale w pewnym sensie może ukoić. Wiersz z lekkim humorem :)) PozdrawiaM.1 punkt
-
lekkość która przemawia przez twój wiersz, robi na mnie wrażenie kurde, ta fototapeta na koniec to mnie trochę rozbawiła dobrze, że wcześniej był wers o kawie to się trochę rozbudziłem na tyle, żebym nie uderzył głową w ścianę, chcąc iść nad morze :) Dziękuję @wjola1 punkt
-
Co do wiersza (skoro tak się rozpisałem na inny temat, to nie wypada odejść i nic nie skrobnąć): jeśli chodzi o formę, to na pewno nie jest to najkrótszy wiersz, ale może wcale nie o to chodziło, tylko o to, że to te gwiazdy spadające nad polem rzepaku są tym najkrótszym wierszem - znowu można by się kłócić, że są krótsze, jak mrugnięcie okiem do kelnerki w ciepły wiosenny dzień, ale nie o to chodzi: autor ma swoją wrażliwość i widzi, jak widzi. Sam też napisałem tekst pt. "Dwie strofy o niczym", który wcale o niczym nie był, więc wykłócał się nie będę ;) Pozdrawiam.1 punkt
-
(Audycja zawiera lokowanie produktu) Wedle rachunku prawdopodobieństwa możliwe jest takie ułożenie słów, żeby spełnione zostały wszystkie z poniższych warunków: - jest sens/przekaz - nie ma zbędnych słów - tekst jest rymowany Nie mogę się zgodzić na takie uogólnienie jak w Twoim komentarzu - ani tym bardziej, że wiodą prym: gdy zaczynałem tu publikować dostawało się bęcki za pisanie z rymami właśnie. Dużo dobrych autorów odeszło z forum i szkoda, bo taka krytyka, jaka była kiedyś, potrafiła dać kopa. Całą swoją pisaninę oparłem na sprzeciwie wobec podejścia, że nie da się rymować bez przegadania i pitolenia do celu (chciałem udowodnić, że da się napisać wiersz rymowany bez żadnego zbędnego słowa - raz na innym forum dostałem komentarz (cytuję w całości) "Bez to.", więc chociaż raz byłem blisko ;)). Są różne drogi pod prąd, Witoldzie. Pozdrawiam. PS. Zapraszam do mojego pstryczka w nos wierszokletom od Rubika i Martyniuka, o których napisałeś: https://poezja.org/utwor/165639-wokół-rynku/ i polecam mistrzowski cioswnos sprzed lat autorstwa Oscara Dzikiego (bez obaw, ten już się nie rymuje): https://poezja.org/utwor/26004-poeta-uznany/1 punkt
-
Dobre. Umiesz dobierać słowa, jest wyraziście [sic!]. "ślepiami" tylko trochę zraziło - jest zbyt oceniające na mój gust, ale to Twoja twórczość/wrażliwość i masz prawo do używek ;) Pozdrawiam.1 punkt
-
Sprawczyni Jestem drapieżnikiem, który poluje nocą, potrafię też sprawić, że serca zakołaczą, wykorzystaj to, niech wszyscy nadzieję utracą, pozwól mi na działanie, acz nie splam mnie pracą. Mam swoje plany, realizować je będę, nowe ofiary zdobędę i to bezbłędnie, lecz na pewno oddam się pod twoją komendę. Przyjmiesz mnie, odniosę sukces na miarę bogini, wdzieję purpurę, naszyję na nią cekiny, odepchniesz, to z kimś innym będą zaręczyny.1 punkt
-
0 punktów
-
Bardzo dobry metafizyczny wiersz. Skojarzył mi się z horrorem science-fiction, który wczoraj oglądałem- "Ukryty wymiar" z 1997 roku. Tam jest motyw czarnej dziury właśnie.0 punktów
-
0 punktów
-
Horyzont zdarzeń - niezłe określenie, Wędrowcze. Tak operujesz fajnymi określeniami. No, nie ma. Ciekawa jestem, jakie pytania masz uzbierane? J.0 punktów
-
Jak zawsze - bardzo mi się podoba. :) Pragnienie Peela ociera się o doświadczenie mistyczne - wyniesienie ponad światy, aby ujrzeć źródło istnienia. Dobrze to rozumiem. Ponadto, bardzo lubię motyw luster. Brak wiary w siebie jest jednak u Peela pozorny: nie wystarcza mu opinia ludzi (która może być pochlebna), ale chce u samego Stwórcy szukać potwierdzenia wartości swojej pracy. Peel prosi też o wsparcie anioła. Mam jednak problem z dwoma wersami: 1) "Bym spojrzał bodaj chwilę w lustra wszystek życia". Może: "w lustra wszego życia" albo "w lustra źródeł życia" ? 2) "Już gwiazdy niebo kryją swego blasku strojem". Może: "zdobią ? Pozdrawiam :)0 punktów
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne