Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.02.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. (z cyklu: Maryśkowe wierszyki) Na sawannie pewna zebra Uwielbiała bardzo srebra. Czy pierścionki, naszyjniki, Czy kolczyki, medaliki, Wszystko jej się podobało, Byle srebrem się błyszczało. Miała zebra urodziny, Przyszli goście, pół rodziny, Każdy prezent przyniósł zebrze: Biżuterię całą w srebrze. Zebra w srebro już się stroi, Cała srebrna dumnie stoi. Zawiesiła sto kolczyków I sześćdziesiąt naszyjników, A na ogon stos pierścieni, Już się cała srebrem mieni. Nad kopytka powsuwała Bransoletek też niemało, Blaskiem srebrnym się pokryła, Wszystkie paski nim zakryła. Wtem nadbiegło wielkie lwisko, Kiedy było bardzo blisko, Wszyscy goście uciekali, Zebra jednak stała dalej. Przez to srebro, co ubrała, Wielki ciężar uzyskała, Strach ją opanował blady, Chciała uciec, nie da rady. Niech się więc nauczy zebra, Że nie dla niej tyle srebra. zakończenie dla romantyków: Wtem nadbiegło wielkie lwisko, Kiedy było bardzo blisko Glans srebrzysty zobaczyło I się w zebrze zadurzyło. Dzięki szacie posrebrzonej Pojął zebrę lew za żonę. Wkrótce mieli dwa bobaski Z grzywą w czarno-białe paski.
    10 punktów
  2. Krzak dzikiej róży w tym roku obrodził, ugiął korale do samiutkiej ziemi, powiązał trawy kolcami i zioła obraz korali rozrzucił w przestrzenie I zapachniało szypszyną wokoło, głęboki powiew mięsistej czerwieni tańczy nad łąką akordami płynie koralowa jesień. Zima ją odmieni. 31.01.2019r.
    7 punktów
  3. Szalony Koń Wieczoru tamtego do wioski wracałem, Polować przed świtem wyszliśmy. Bizona mięsiwo na ćwierci siekałem, Trofeum na koń złożyliśmy. Promienie księżyca na twarze padały, Dakotów tak dumne oblicza. Kojoty do nieba swe pieśni śpiewały, Równina preriowa dziewicza. Sylwetki zmęczone w półmroku kroczyły, Tęsknota do rodzin wzmagała. Spojrzenia myśliwych w horyzont patrzyły, Strudzona drużyna wracała. Zasypiać zmęczony już prawie począłem, Wierzchowca przytulne posłanie. Ostatnim spojrzeniem na prerię zerknąłem, Ciekawość zwalczyła zaspanie. Przedziwnie czerwienieć niebiosa poczęły, Błyszczała poświata złowieszcza. Kobierce gwiazdowe posoką spłynęły, Czarownik mą zgubę obwieszcza. Galopem pod łunę w amoku gnaliśmy, Tragedii czuliśmy zapowiedź. Promykiem nadziei dla siebie byliśmy, Bolesna przed nami odpowiedź. Wtargnąłem do wioski obłędem zatruty, Widziałem jak płonie ma przyszłość. Bagnetem armijnym był wódz nasz rozpruty, Łotrostwa poznałem oślizłość. Rozbite na wschodzie me tipi rodzinne, Dogasać w oddali poczęło. Rozpaczą wiedziony przez pola równinne, Dotarłem i serce stanęło. Patrzyłem na żonę, na dzieci malutkie, Ciałeczka na ziemię ciśnięte. Zgwałcona squaw moja, jej ciało golutkie, Brutalnie me dzieci zarżnięte. Wrzeszczałem na bogów, niech gwiazdy opadną, Zabierzcie złe duchy straceńca. Ześlijcie na ziemię swą karę przykładną, Wołałem mym głosem szaleńca. Rozpaczą rozdarty w horyzont spojrzałem, Tumany się kurzu kłębiły. Dostrzegłem najeźdźcę i gorzko krzyczałem, Współczucie te chmury zabiły. Wyłonił się z hordy orężny przywódca, Poznałem kostuchy kuriera. Rzeźnikiem był Indian dostojny dowódca, Batalion widziałem Custera. (1) Poranek zabłysnął nad wioski zgliszczami, Uczucie mą duszę przecięło. Narodził się mściciel pomiędzy trupami, Cierpienie me życie przejęło. Południe las mogił na prerii zastało, Myśliwi rodziny grzebali. Kroplami rzewnymi tu niebo płakało, Ziomkowie w ulewie szlochali. Wybrano mnie wodzem bym pomścił zabitych, Przewodził równinom spalonym. Przestrachem me imię śród krain pobitych, Przezwano mnie Koniem Szalonym. (2) Stoimy tu dzisiaj odwetu zwiastuny, Fortunę nam duchy przyniosą. Cudowny ptak gromu roznieci pioruny, (3) Jastrzębie mą zemstę poniosą. Zdejmiemy dziś skalpy z wojskowych czerepów, Powrócą na prerię bizony. Chełpliwy generał i sześćset bagnetów, Wyniośle ku nam jest zwróconych. Ruszajcie do boju plemiona równinne, Zaraza niech kona parszywa. Przeklęte im będzie to miejsce niewinne, Co Little Bighorn się nazywa. (4) --- (1) gen. George Custer - postać historyczna, wielokroć nazywana brutalnym pogromcą Indian. (2) wódz Szalony Koń - postać historyczna, wódz indiański. (3) ptak gromu – legendarne zwierzę, czczone przez Indian północnoamerykańskich. (4) Little Bighorn – miejsce bitwy pomiędzy Indianami, a wojskami gen. Custera, który w bitwie poległ. Pod wodzą Szalonego Konia Indianie wyszli zwycięsko z potyczki.
    6 punktów
  4. Mogłam Przyszła łaska ramiona wyciągnęła otuliła. Wszelkie smutki duszy, ciała chciała i zabrała na łąki zielone. Mogłam patrzeć na zwierzęta rozkokoszone dobrem, silne, uśmiechnięte z wąsikami, drepczące po łące, skaczące, w błękitach strumyków się przeglądające. Śliczne zjawy – mogły bez obawy, biegać, leżeć, karmić dzieci. To raj dla prześladowanych szkoda, że obraz się zatarł i znikł. Ale tak zawsze bywa, gdy wyobraźni cząstka odpływa. @Justyna Adamczewska
    6 punktów
  5. na wysokim drzewie ptak utonął w śpiewie słucham zatopiona wyciągam ramiona padam na kolana w dźwięki zasłuchana i w głębokiej trawie nieprzytomna prawie pośród fal płynę w dal
    5 punktów
  6. a kiedy w końcu zza ciemnych chmur cienia rozbłyśnie promień odrzucanej prawdy ogrzeje zimne nienawistne serca rozpuści lody wieloletnich granic ułoży drogę której nie widzimy przykryci bielmem osobistych racji szybko wyrówna lat ubiegłych rymy pokaże wartość każdej ludzkiej nacji co wtedy zrobisz dalej będziesz krzyczał tylko tradycja wszystko złe co nowe czy zrozumiałeś na chwilę milkniesz wpatrzony w lustro opuścisz głowę
    4 punkty
  7. na jarmarku pod Neptunem stoi stary srebrny mim chociaż tłum go ignoruje dziś nie robi smutnych min czasem ktoś złotówkę wrzuci czasem ktoś odwróci wzrok a on dziwnie uśmiechnięty czeka aż nadejdzie noc wtedy wróci po kryjomu na poddaszu jego dom nie ma dzieci ani żony ale czeka mały kot przebrnął rano schody kręte a zwichniętą łapkę miał na ostatnie doszedł piętro nie chciał nocy spędzić sam
    4 punkty
  8. Kołysanka grudniowa w bramie na Krzywej zziębnięty skrzypek czaruje bajkę nie chce zbyt wiele zbłąkany wróbel wtulony w szalik niepewnym trelem nuci kolędę i jak co roku obce ramiona w zaułkach miasta gdzie oddech zmroku krzyż własny ciągną drętwą melodią niekiedy rzucą groszem o karton w granacie nieba Woźnica przysnął wieczór nadchodzi miły gdy w domu świerczyny zapach lasom zabrany może zgubione złączy rozmowy o rok za późno lepiej niż wcale labirynt chytrze ścieżki wydłuża do stołu siada uliczny grajek niech choć na chwilę bajka się stanie grudzień, 2014
    4 punkty
  9. Prowadź, Szaleńcze w okularach, Co grasz z Orkiestrą już lat tak wiele. Choć wielu Ci kłody pod nogi rzuca I tępią Ciebie nawet w Kościele. W tym roku hojnie wrzuciłam do puszki, Za rok obiecuję trzy razy więcej. Im mocniej opluwać niektórzy Cię będą, Tym ja Ciebie wielbić będę goręcej. Bo moje dziecko Twym sprzętem badane, Bo widzę, jak wiele dobrego działasz, Bo łączysz ludzi, bo nic nie udajesz, Nawet, gdy ostrym językiem przemawiasz. Bądź sobą, rób swoje - wbrew nienawiści, Do końca świata i jeden dzień dłużej. Za Tobą Polaków mur stoi wiernie, Krytyka to tylko rysa na murze. A Tobie, hejterze, dam radę jedną: Nie dajesz, nie wspierasz, to skończ te żale! To moja sprawa, komu co wpłacam, Ty nie masz prawa rozliczać mnie wcale!
    3 punkty
  10. zapomniał jak się nazywazapomniał gdzie mieszkazapomniał co to miłośćco orzeł a co reszkadziś w domu zapomnieniepo jego sufitach błądzinie czuje że jego ciałemi duszą ktoś inny rządziktoś kto nie rozumieco znaczy zapomnieniektoś kto nie wie co znacząna białej ścianie cieniedlatego proszę swój loso tak mało tak niewieleby mnie w moim życiuono nie spotkało
    3 punkty
  11. kiedy przyniósł mi pierwszy kosz róż tak pąsowych jak burgunda toń ucałował z czułością mą dłoń ostrzegł mnie wtedy mój anioł stróż jednak róże te kwitły co tchu w mały ogród zmieniły mój dom zapach ich towarzyszył mym snom taka była ich woń jak ze snu kiedy przyniósł ostatni kosz róż tak różowych jak zachodu skroń musnął tylko zdawkowo mą dłoń z ulgą odetchnął mój anioł stróż róże te jedna zgasiła noc smutno główki swe zwiesiły w dół suche płatki opadły na stół i wspomnienia straciły swą moc
    3 punkty
  12. w złoconej ramie czeszę jaśniutkie me włosy grzebieniem z kości słoniowej otulam się prawdziwymi długimi perłami rozpylam zapach wschodnich perfum z kryształowego flakonu o szyi okręconej czarnym jedwabnym frędzelkiem zakończonym misterną głęboko fioletową zakrętką... babcia wyszła do pracy a ja czuję się księżniczką. lustro jest teraz ostre bez obramowań grzebień plastikowy perły sztuczne perfumy z supermarketu babcia już dawno wyszła do nieba a ja staram się być. królową? :)
    3 punkty
  13. Mam czasem wrażenie, że wszystko to rynek Że tutaj już każdy się sprzedał schematoł Gdzie spojrzę, manekin się gapi w witrynę I szyldzą butiki z niemodnych biedaków Jest multłum wszystkiego: smartfony, przechodzień Dzieciarnia, z psem pani, najdroższe z zabawek A w dali syreny - coś zawsze zawodzi Pękają butelki i bywa łeb słaby Kontrasty są piękne, więc może zachwycą Gdzieś szkliste biurowce, gdzieś ludzie, bruk rwący Jednemu do szczęścia wystarcza full wypost Drugiego zachłonność się nigdy nie kończy To śliczny fundiament pod każdą kulturę Wystawy w galerii też chyba są o tym Na sztuce się nie znam, wiem tylko, jak tu jest I co się rysuje na szybie gabloty (Ulice zdzirami przy bolkach z betonu Co mają gdzieś sklepy, się może wydawać) A wszystko, co w dali rozbija się o mur Uleci jak muszka, głupawe jak krawat
    3 punkty
  14. kwiaciarka plotki sprzedajewidomy ślepego udajemalarz przechodniów malujepoeta wiersze recytujegołębie wesoło gruchająludzie o pogodzie rozmawiająna wieży hejnał grajągwar rynkowy przedrzeźniającwięc proszę uśmiechnij się synkutak jest na każdym rynkutak było i tak zawsze będzieto jest miast polskich orędziektóre wszyscy kochająswoje miejsce w nim mająniezależnie od pogodydodają mu czaru urody
    2 punkty
  15. Ta, która rozłożyła się na poduszce, w oknie, w swoim domu, ona mnie nienawidzi, ale jeszcze nie wie za co. Idę równym krokiem, a ona chciałaby, żebym miała jej garb, bym się nie zmieściła w jakieś drzwi. Idziemy wzdłuż rzeki na spacer, biorę cię za rękę, a ty chcesz mi ją odciąć, schować do kieszeni na później, bo jest twoja. (będzie tak, jak chcesz, nie poruszę nią w żadnym innym kierunku). Idziemy dalej, wpadam do rzeki, chcesz mnie ratować, ale schowałeś mi rękę w kieszeni, nie wiesz gdzie ona jest. (zanim ja znajdziesz, ja utonę, będzie ci smutno, ale nie dowiesz się, czemu umarłam). A ona kreśli w notatniku krzyżyk nad moim zdjęciem, jest szczęśliwa. Dzień się na dobre nie zaczął, a już jest tak pięknie nad rzeką.
    2 punkty
  16. Ooo świetne. Z romantycznym zakończeniem lepsze. ;)
    2 punkty
  17. Ciekawe, co myślą o tym rodzice chorych dzieci. Czy myślą tak jak ty? Leżałem na neurologii w Słupsku. W pewnej chwili przywieźli na moją salę około 18-letniego chłopca o strasznym poziomie kalectwa. Za nim weszła jego Matka, w wieku około 45 lat. Piękna, wysoka blondynka. Poświęciła się synowi całkowicie. On nie mówił, on nie znał słowa dziękuję. Ona słowa dziękuję od niego nigdy nie usłyszy. Słyszałem od personelu, że ta Matka raz w roku brała na siebie syna i obydwoje byli wkładani do tomografu, aby jemu zrobić rezonans. Ta Pani była ze swym synem wiele godzin na mojej sali. Przez ten czas nie miała gdzie usiąść, siedziała jakiś czas na krawędzi łóżka, ale chyba miała problemy z kręgosłupem. Więc usiadła na wózku inwalidzkim swojego syna i tak trwała wiele godzin. Takie sceny widzą bardzo szlachetni ludzie, pewnie i ty jesteś w śród nich. Ale tylko Owsiak o niej pomyślał i kupił kilka tysięcy leżanek dla rodziców chorych dzieci, dla licznych szpitali w Polsce. A ci szlachetni ludzie plują na Owsiaka lub piszą pełne pogardy komentarze. A gdybyś mi nie wierzył, to podaję numer telefonu na Oddział Neurologii Szpitala im. Janusza Korczaka w Słupsku: 59 84 60 380 Tam znają tą Panią.
    2 punkty
  18. Przepiękne są krzaki dzikiej róży, te kwitnące i te z koralowymi owocami. Jeszcze bardziej urzekająco bajecznie smakuje konfitura. :)
    2 punkty
  19. I co, że szaleniec:) Gdyby nie ten szaleniec jedno z moich dzieci, dziś mogłoby być tylko wspomnieniem. Wszystkie sprzęty na oddziale były oklejone serduszkami orkiestry. Nikt nie zrozumie, komu się nie przydarzy podobna sytuacja. Ja tego pana w okularach też będę wspierać do kiedy będę mogła... i tak nigdy się nie odpłacę. Pozdrawiam
    2 punkty
  20. To z tej zebry niezła sroczka ;)
    2 punkty
  21. dziś porannym zwyczajem ślą wszem zapach swój cudnie te filiżanki kawy, ta losu i ta dla mnie gdy przed nowym dniem stoję, moje życia równanie, dziś gdy już stary jestem, wciąż ma to rozwiązanie: milszym jest mi ten zapach porannej czarnej kawy, niż dźwięk ostrzenia miecza dla wojennej wyprawy chociaż nie mam polisy, na to co dzień przyniesie, tak poranne spotkanie wiarę w dar łask mi niesie dnia każdego wędrówka znów gdzieś cel swój osiągam, a gdy droga jest trudna, takie słowa pamiętam: miłuj bliźniego swego, szanuj matkę i ojca swego, nie kradnij, nie mów świadectwa fałszywego … PS. Jest to druga wersja tego wiersza. Ta wersja powstała jako efekt mojego starcia się z tematem rytmu w wierszu. Dla przypomnienia tak wyglądała stara wersja: dziś porannym zwyczajem postawiłem na stole dwie filiżanki czarnej kawy, dla losu mojego i dla mnie dziś gdy już stary jestem, przed nowym dniem stojąc, moje na życie równanie ciągle ma to rozwiązanie: milszym jest mi zapach porannej czarnej kawy, niż dźwięk ostrzonego miecza na wojenne wyprawy chociaż nie mam polisy, na to co dzień przyniesie, nasze poranne spotkanie wiarę w jego łaski niesie dnia każdego wędrówka gdzieś cel swój osiągam, a gdy droga jest trudna, słowa te proste pamiętam: miłuj bliźniego swego, szanuj matkę i ojca swego, nie kradnij, nie mów świadectwa fałszywego …
    2 punkty
  22. spiker śnieżenie niebo w tysięcznych źrenicach szarość rozbłysk szarość cisza czekanie szum drżenie krzyk cisza zanikanie znaczeń
    2 punkty
  23. Evicco, kocham zebry. Ale będę miała radochę, gdy zbliżę się Twojego wiersza. Tylko to trochę później, bo na razie muszę zniknąć, nie na długo. Pozdrawiam J. Zebry są fajne. Luuudzie a ta jest czarodziejska jeszcze do tego wszystkiego. . No narka.
    2 punkty
  24. Waldku Karol May to dobranocka, w przypadku Czejenów, Dakotów, Seminolów i wielu innych to był holocaust. Pozdrawiam
    2 punkty
  25. Z tego co wiem matka kurka dostał wyrok wlasnie za pomówienia. Co do rozliczen jest i byla orkiestra transparenta i nie raz byla lustrowana przez wladze jakby nie patrzec jest lakomym kaskiem dla urzedu skarbowego. Nikt przynajmniej tam nie twierdzi ze dostał maybacha od bezdomnych ;)
    2 punkty
  26. - Ulotne? - Ten, Tolu. Ot, kto. - Co ma ta moc? - Tolo, pył... zły polot.
    1 punkt
  27. Poranna mgła nad górami Orzeźwiająca rosa pod stopami Smak truskawkowych lodów w lecie Na łące barwne, dzikie kwiecie Strumyka kojące szemranie Soczyste czereśnie na śniadanie Czystej wody łyk w upalny dzień Wiekowej lipy cień Życie to czy bajka? Jawa czy sen? Jeśli sen - niech nigdy nie obudzę się!
    1 punkt
  28. ...i jeszcze raz. :)
    1 punkt
  29. 1 punkt
  30. Morał taki: do herbaty w świetle słońca zbieraj kwiaty, bo gdy nocka cię zastanie, prześpisz sernik, miły panie. :)
    1 punkt
  31. Skrada się na paluszkach,w kącie przysiada. Wie, że tutaj miejsca nie zagrzeje długo. W końcu ją znudzi ta płonna maskarada i prędko stąd ucieknie w pogoni za ułudą. Łatwo ją przeoczyć, chociaż ona błaga byś uwagę zwrócił na jej egzystencję. Krótkowzroczność Twoja wcale nie pomaga, powątpiewasz ciągle w jej ponurą atencję. Lecz nie zawsze tak było,lepszymi czasy ona trzymała się blisko, przy tobie siadała. Wyraźna i piękna jak rosyjskie arrasy, pokrzepiające słowa do ucha szeptała. Końca dobiegła ta wasza wspólnota, nie wiedzieć czemu, tak stać się musiało. Nieodzyskanie jej, wielka to będzie głupota, przez którą Twe życie będzie gnuśniało.
    1 punkt
  32. @Alicja_Wysocka @WarszawiAnka Specjalnie dla Was romantyczne zakończenie: Wtem nadbiegło wielkie lwisko, Kiedy było bardzo blisko Glans srebrzysty zobaczyło I się w zebrze zadurzyło. Dzięki szacie posrebrzonej Pojął zebrę lew za żonę. Wkrótce mieli dwa bobaski Z grzywą w czarno-białe paski. ??
    1 punkt
  33. bardzo ciekawe sformułowanie :)
    1 punkt
  34. Ja na to nie wpadłam! :) Widocznie za mało romantyzmu w sobie mam... Ale idą Walentynki, będzie lepiej. :)
    1 punkt
  35. Bardzo ciekawa dyskusja. Zdarzało mi się wrzucać jakieś marne grosze do puszek z serduszkami, ale robiłem to jedynie ze względu na zbierające je dzieciaki. Niestety, styl jaki reprezentuje pan Owsiak, to zupełnie nie moja bajka. Ogólnie, to raczej trzymam się jak najdalej od ludzi prezentujących podobny sposób bycia. Byłbym prawdopodobnie hipokrytą gdybym popierał człowieka którego zapewne z trudem tolerowałbym w najbliższym otoczeniu. I czym dłużej na to patrzę, tym bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu. Niemniej doskonale rozumiem osoby broniące pana Owsiaka, szczególnie jeśli brały udział w organizowanych przez niego zbiórkach. Pozdrawiam serdecznie :) P.S.: A zastanawialiście się kiedykolwiek, jak silnym lobby może być grupa producentów sprzętu medycznego? Bo ci ludzie chyba też sporo, jeśli nie najwięcej, ugrywają na Orkiestrze. Nieprawdaż?
    1 punkt
  36. Andrzeju mądre słowa rzekłeś wierszem. Oby tak się stało . PozdrawiaM.
    1 punkt
  37. Bardzo dziwne zjawisko, a mianowicie: napisano wczoraj o 13:38, a do teraz 24 905 wyświetleń. Między czasie zakłócenia na forum i przerwy w otworzeniu strony PPL Bardzo intrygujące.
    1 punkt
  38. Zawiść to jedna z najbardziej destrukcyjnych emocji. Czasem trudno sie jej wyzbyć. Można skorzystać ze skutecznej terapii. Zawistni nie chcą przyjmować takiej pomocy, gdyż uważają, że nie jest im potrzebna. Życzę miłego, weekendowego wypoczynku dla ostudzenia nerwów.:))
    1 punkt
  39. Wiersz mi się podoba, nawet bardzo. Oryginalne metafory, fajna puenta.Co myślę o opisanej scenie? Czasami bywa tak, że ludzie widzą, co chcą widzieć. Nieznajomy — łotr/kanalia a może przyjaciel, którego jeszcze nie znamy? Pozdrawiam :)
    1 punkt
  40. Witam - fajnie wesoło i z humorem - dzieci się ucieszą i nie tylko... Dnia pełnego uśmiechu życzę.
    1 punkt
  41. Witam ponownie - super prawdę napisałeś Andrzeju . tak trzeba iść... Pozd.
    1 punkt
  42. Tytuł: Szalony Koń (bo to imię). Bardzo dramatyczny, ale i romantyczny... Kiedy przeczytałam tytuł, domyślałam się, o czym będzie wiersz, ale nie spodziewałam się aż tak dynamicznej, wciągającej opowieści. Pozdrawiam
    1 punkt
  43. To jest bardzo budujące, mimo iż po jednorazowej lekturze może wydawać się nieco niepokojące. Połączyłeś , Andrzeju, w Swoim wierszu los dwóch istot. Na pewno się uzupełnią, ładnie, z nutką takiej, takiej koronkowej fantazji. Uśmiechnęła się do Twego wiersza. A tego mi trzeba - uśmiechu, dziękuję. Twój wiersz delikatnością i dobrocią otulił. :)) J.
    1 punkt
  44. i tu dotykasz istoty. Pewne "prawdy" wbijane przez lata do głów zostają i tragedią jest gdy okażą się gprawdy. Dzięki Pozdrawiam Jacek
    1 punkt
  45. Bez zbędnych fajerwerków, ale urzekający, fajny klimat. Pozdrawiam ciepło :)
    1 punkt
  46. Ładny obraz Supraśla. Urzekła mnie szczególnie pierwsza i druga strofa :) ale dwie następne również dobre. Choć jest zima , wiersz jest ujęty ciepłą klamrą . PozdrawiaM.
    1 punkt
  47. Tak, mam kilka dłuższych, takich mniej więcej, jak powyższy i kilkanaście krótkich, czterowersowych o zwierzętach domowych. Cieszę się, że Ci się podobają. Pozdrawiam i dziękuję.
    1 punkt
  48. Że wrzeszczy i judzi to wiadomo, ale nic nie jest całkiem czarne i całkiem białe (Są różne odcienie szarości: od czerni do białości - Kazik), a gość w okularkach zrobił prawdopodobnie więcej dobrego niż autor powyższego pamfiletu i autor tego komenpotwarza razem wzięci - jesteśmy gnojkami, ale gdyby choć nawóz z nas był, to mógłbym być dumny. Pozdrawiam.
    1 punkt
  49. Tylko ty jeden o Boże wiesz ile kosztuje mnie następny dzień każdej minuty pilnuję krzyża aby nie upaść. Zbieram oddechy jak krople potu komu powierzyć koronki szlochu komu mam oddać wszystkie złe słowa jak się ratować? Jezus upadał od grzechów ludzi nic nie zrobiłam a los mnie strudził lecz krzyż jak kijek wspiera i wiara nie chcę się złamać. Pod górę droga wciąż wyboista dziś Wielki Piątek serce mam czyste On patrzył w niebo ja patrzę w niego: czuję więc żyję. I nawet nie wiem czy wierzę w cuda czy wierzę w niego czy mi się uda nie bluźnić więcej nie schodzić z drogi ale się staram. To wariacja na temat wiary. Liczę, że nie obrażę głęboko wierzących: nie mam takiej intencji.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...