Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.10.2018 uwzględniając wszystkie działy
-
Pozwól nam Boże z szacunkiem, w pokorze odnaleźć drogę pojednania Żeby w narodzie żyło się w zgodzie bez rachunków do wyrównania By polska ziemia w przyszłych pokoleniach nie ujrzała już widma wojny A kraj pochodzenia niczego nie zmieniał nie dzielił na lepszych i gorszych Daj dobroć dla gości a pozbaw zazdrości Polaka do swego sąsiada Dla starszych godności dla chorych litości i naucz nas sobie pomagać Pełny miłości składam te prośby bo wierzę, że lepiej być może Dla wspólnej przyszłości proszę Wszechmocny pomóż nam zmienić się Boże5 punktów
-
Pokolenie Y Pokolenie Gwiezdnych Wojen starych, kiedy młody był Skywalker mamy siwe jak on włosy w brodzie każdy i swojego w grobie Yodę trwamy. Choć Indiana Jones sflaczały drepcze, wciąż szukamy, gdzieś są skarby jeszcze, ląd nieznany, niezbadany szepcze i majaczy hen przed nami przestrzeń. Rocky stracił swoją krzepę dawną, nam czas w oczach chowa cienie na dno, dzień przybliża każdy ten dzień, gasnąc, gdy stróż włoży buty w niebie anioł. Już Janosik i Hans Kloss są kaput, lecz my jeszcze pełen galop w zachód, lecz my jeszcze w światłość rdzawą w blasku gnamy, zanim wezmą nas do piachu.4 punkty
-
boję się nocy kiedy przychodzi zamyka za sobą wszystkie okna zasłoną ukrywa resztki prywatności szarpie ze klamkę sprawdzając czy drzwi już zamknięte nagle wnętrze wypełnia półmrok przy ścianach odzywają się stare meble kukułka wykrzykuje dwunastą i nic nie zasypia choć powinno boję się nocy tej obojętności słońca co gwiazdom ustąpiło miejsca wartę oddało księżycowi za ciemno w pokoju by usnąć spokojnie i na wpół przymknięte powieki ciesząc choćby blaskiem z nieba mrugającej gwiazdy uspokoić na dłużej boję się nocy nim nad ranem słońce zapuka do okna szepcząc śpiewnie już wszystko w porządku4 punkty
-
Nie mów do mnie misiu tylko panie Puchatku z czego się śmiejesz pajacu tyś taki milczek w dodatku jedynie pusta lalka z ciebie gdzie się pchasz słoniu już przez całe trzy nocki a ty kukło powieszona jak zwykle na sznurku zamilcz ty bujany koniu nie ze mną gra w te klocki elegancik w mundurku nadęty siedział na regale zakurzona stara pacyna znowu gadać zaczyna samochodzik bez pilota i kół leży na podłodze balon znów się nadyma zaraz pęknie kawałki gumy spadną na stół pamiątki dawnej dumy pluszowa kotka bez przyjaciół nieszczęśliwa wciąż miauczała kto taką w pudle trzyma kukiełka z medalami na agrafki tylko jeden piesek był cichy bo mu bateria się wyczerpała i nie miał ochoty szczekać wcale pod oknem w małym kąciku w dziecięcym pokoiku jak zawsze o północy ożywały zapomniane zabawki4 punkty
-
nakarm mnie słowem, którego pragnę tym najgorętszym, co mnie uniesie może przez chwile będziemy razem ostatnia szansa- mamy już wrzesień nie dla nas były wiosenne blaski każde z kimś innym je odbierało więc może teraz rzutem na taśmę zegar wciąż bije, czasu tak mało liście nadziei już wiatr porywa z drzewa pamięci, co rośnie we mnie nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam za moim oknem wciąż krzyczy jesień przyjdź albo zadzwoń , wyślij wiadomość czekam na sygnał zawsze wieczorem niech się już skończy to brzmienie ciszy nakarm mnie sobą nie chcę czuć głodu3 punkty
-
Drobiazgi składają się na doskonałość, więc przeliczam guziki w sukience, włosy rozwiane układam, tam niedosunięta szuflada wstaję, popycham, by idealnie zlała się z frontem komody. Tak. Jesteś za młody, aby grzebać w śmietniku słów, wypowiadanych skrzywionym językiem. Zostaw i chodź. Bierz, jedz, pij za darmo, na pewno nie zwymiotujesz. 06.10.2018r.3 punkty
-
idę swoim tempem najbardziej lubię rozmyślać ziewając w promieniach słońca z nogą wyciągniętą i wyprostowaną kocham się wspinać zawsze dążę do celu jak już się uprę to nie odpuszczam tak łatwo tyle mam w sobie samozaparcia i odwagi włażę w ciemne kąty a oni mają mniej i mówią żółw3 punkty
-
spokoju nie pozostał nawet ślad jeden z powietrzem w firankach jeszcze myśl falowała leniwa kiedy policzki histerycznie wydęła i wypadła bez przekleństw jak ta z dopiero co wstawionych drzwi roztrzaskana szyba świeżo polakierowany parkiet roziskrzył się wściekle pod okruszynami szkiełek chwilę po tym gdy i ja wyszedłem z siebie wróciła po torebkę już po niej nie wiadomo co wzbudziło ten powiew że też w jej nastroju wiecznie wojowniczym jeszcze odnajduję siebie i to stare wnętrze niedawny pokój z lastrikowym wmurowanym w czaszkę parapetem wciąż podejrzewam że może być ich więcej że wtopione również i w jej głowę znów zasymilują się boleśnie w takt z moim betonem2 punkty
-
~~~ Pajęcza przędza w słońcu srebrzyście błyszcząca w cudowny czas jesieni, babim latem zwany, przywołuje wspomnienia podobnych obrazków przez wiele lat widzianych, w moim, długim życiu. Niejedna łza wysycha, uroniona skrycie, spływająca obliczem przed nastaniem brzasku, gdy sen przywołał dawne, mile wspominane zdarzenia z lat dziecięcych. Tęsknota gorąca za minionym okresem, który nie powróci. Nadal jednak żyć trzeba i zbytnio nie smucić ... ~2 punkty
-
zastygłe twardą koniecznością pozbawione żalu chwały intymności oczy - szare wnęki nie odmierzają dali nie wypatrują żagli pod chmurami gdziekolwiek pogodzone z faktem zamkniętej bramy stoją przed trybunałem stóp bosych czekają na spełnienie wyroczni monety złotej a światło i cienie uwieczniają ich poprzednie istnienie1 punkt
-
odkąd tu jestem dotykam materię przedmiotów rozpoznawalnych drobiazgi kreują rzeczywistość cieknący kran przepalona żarówka odliczam odcienie szarości ulatujące po strunie komina widzę wirujące mieszadło w obawie przed zbliżającą się otchłanią głębszą od cienia doglądam w szklanym wizjerze stan ciekły uwalniający duszę w ulotnych cząsteczkach rytuał wciśnięty pomiędzy terakotową posadzkę a sufit zwykła codzienność1 punkt
-
rzygać mi się chcę na widok polityków którzy o własne dupska się troszczą zapominając o tych którzy im stołki załatwili zawierzając ich obietnicom rzygać mi się chce widząc głupkowate uśmiechy na ich spasionych mordach którzy o głodnych zapominają pomimo że na stołach wiele im żarcia pozostaje rzygać mi się chce słysząc jak oni cwanie bronią się przed wymiarem zwanym prawem konstytucyjnym które ponoć wszystkich na równi ma w tym kraju obowiązywać1 punkt
-
Czy pamiętasz spotkania przypadkiem na schodach, gdy wracałam zdyszana po lekcjach do domu? Wpatrywałeś się zawsze, nic nie mówiąc. Szkoda. Zauroczeniem milczeć, kochać po kryjomu. Czy pamiętasz spacery w poświacie księżyca, kiedy nasze spojrzenia noc magią skrywała? Gałązkami piwonii przykrywała lica, a wśród dzwonków rozpierzchłych, miłość już czekała. Może teraz, gdzieś idąc ulicą po latach, ja na ławce w ogrodzie w zapachach jaśminu zatrzymamy się na raz, na rozstajach świata, pomyślimy o sobie, choć czar dano minął. 05.10.2018r.1 punkt
-
zahipnotyzowałaś spojrzeniem szeptem sączyłaś słówka na szyi zostawiłaś ślad swojego autorstwa na plecach wyryta historia naszych spotkań krążysz w krwioobiegu doznań1 punkt
-
czas żuję i wypluwam myślami wybiegam w podróże i nie powracam pod żadnym pozorem szukając prawdy zmagam się ze szczęściem z nadzieją z bólem potrafię policzyć każdy oddech łamiąc sobie głowę jak mam na imię za szybą bawią się dzieci słyszę ich głosy one kłócą się kto pójdzie po piłkę do krwiobiegu wylali pomyje odgryzam stopę z sidła idę dalej1 punkt
-
1 punkt
-
Bardziej niż na treść zwróciłam uwagę na rytm i melodię. Ciekawy rytm. Wszystko oglądałam oprócz Gwiezdnych wojen:)1 punkt
-
jesienne słońce leniwie spływa po zżółkniętych kartkach gdzieś z oddali dochodzi szum pełzających po jezdni samochodów ostatni warkot kosiarek śpiew ptaków i cichy szept wiatru trącającego gałązki buntującego kosmyki włosów występujące z ciasno upiętych myśli które dyktują gdzie iść co robić co powiedzieć czy na pewno myśli a może to konsekwencje a może to obyczaje morały i takie by się tak zbuntować gdy jesienne liście tańczą wesoło jak kosmyki włosów na wietrze1 punkt
-
Heheh, spokojne, spokojnie :) Absolutnie żadna płachta. Pomysł na wiersz pojawił się z myślą, że bohaterowie, na których się wychowałem są starzy, a ja posunąłem się w wieku z nimi. Wyjątkiem są dwaj polscy bohaterowie, którzy już odeszli, ale byli dla mnie równie mocno charakterystyczni jak ci zza oceanu. Zadziornie poprosiłem o wymienienie innych opcji, bo myśląc o tym przez dłuższy moment wcześniej po prostu nie znajdowałem ich tak wielu pasujących do wzoru: bohater kina lat 80-90, któregoś postać po latach wróciła na ekran w wersji powiedzmy mocno dojrzałej.1 punkt
-
Dobrze, już dobrze, niech Ci będzie. Dziś chyba jakiś zadziorny księżyc jest;) dlatego napisałam, że inna para kaloszy, z myślą, że nie było tam jednostkowego bohatera. Ja o Costnerze akurat , widzisz, o istnieniu serialu nawet nie wiedziałam. A o wymienianiu, wymienianiu, wymienianiu, to pomyślałam w kontekście popkultury tych lat, 80-90, że jest sporo ogólnie, nie, że mam lepiej nadające się przykłady akurat w tym kontekście. A widzę, że jak płachta na byka to podziałało, albo raka:D1 punkt
-
Parę lat nas dzieli to prawda, ale czy do konstrukcji, zamysłu wiersza pasują Drużyna A, Star Trek? Nie bardzo, bo to zjawisko niejako grupowe. Nie ma tu jakby dominującego bohatera jakim wg. mnie był w Gwiezdnych Wojnach Luke. Pasowałby Van Damme, ale osobiście nie przepadałem więc tu nie sięgałem. Poza tym postać, którą odgrywał nie doczekała się chyba jakiś powrotów na ekrany współcześnie. Robin Hood był również bohaterem mojego dzieciństwa - ten z Michaelem Preadem, ale i jego postać też nijak pasuje do tego jak zbudowałem wiersz, bo w przeciwieństwie do tych wymienionych, żyjących, aktorów, których postaci posunęły się w wieku razem z nimi diabli wiedzą co porabia i jak wygląda Michael Pread, który właściwie zniknął zupełnie z ekranu po serialowym Robin Hoodzie.1 punkt
-
co pozostawię kiedy przyjdą po mnie trochę ulubionych książek wąski uśmiech na zdjęciu kilka zaległych spraw niespełnionych marzeń co powiem czy tylko "żegnaj" a może nowy świat pojawi się niespodziewanie zamknie usta cichym pocałunkiem co wtedy zrobię łez już nie ma tylko lekki podmuch zwiastuje nowy początek .... na niebie niknie kolejna gwiazda1 punkt
-
Pomyślałam o mniejszych być może produkcjach, no i ja raczej te z początku '90 mogę pamiętać. Od razu za StarWarsem nasunął mi się Startrek, który faktycznie lubiłam, StarWarsy prawdę mówiąc obejrzałam dopiero ze 3 lata temu. No ale to inna para kaloszy. Drużyna A była jakaś.. O, moim bohaterem był KickBoxer z Vandamem! Czterej pancerni. Robin Hood! Wiesz, jednak parę lat nas dzieli;) a to dużo jeśli chodzi o to, co było do oglądania1 punkt
-
Dobrze się czyta. Bardzo obrazowe pisanie. Zabrało mnie na spacer. Pozdrawiam1 punkt
-
A mnie się podoba powyższa modlitwa i wcale nie skazywałabym jej odgórnie na niepowodzenie. Już sam fakt, że została napisana świadczy o tym, że ktoś ma dobre chęci. A ja nie zgadzam się z tym, że dobrymi chęciami jest tylko piekło wybrukowane. Dobre chęci, to dobra energia, a ta - nie marnuje się, tylko przepływa, zmienia swoją postać. I może przynieść dodatnie efekty, niekoniecznie takie, jakich oczekujemy, ale czy my jesteśmy wszechwiedzący, żeby z całą mocą stwierdzić, w jaki sposób dana sytuacja ma się poprawić? Dobra, kończę te przemyślenia :) Pozdrawiam :)1 punkt
-
A wuj to chłop, co był na schwał. I więcej dawał niźli brał. I każdy mu zazdrościł tego wuja… Wspaniały był i wielki był, po prostu wzór witalnych sił. Jak dąb, a nie mizerna jakaś tuja. Stracił wuja… I nadszedł ten ponury dzień. Nad wujem zwisł złowrogi cień, być może go przeklęła jakaś szuja… I nagle w sobie skurczył się, i nagle wszystko poszło źle. W potrzebie wyszedł na jakiegoś luja… Stracił wuja… Już nie był sobą po tym dniu, nikt pomóc nie potrafił mu… W tych sprawach to już raczej słaba trója… Anielskie nie pomogły łzy. Współczuli, ale raczej przy Wuju to się dzisiaj nikt nie buja1 punkt
-
choć niby długa drogamiędzy jedną a drugąto ci którzy ją przeszli mówią że to tylko krok krok bardzo malutkidzieli te tak oddaloneale bardzo sobie bliskiedwie rzeczywistościktórym ktoś na chrzcie nadał przepiękne imionanazywając je po prostudzieciństwem i starością1 punkt
-
Szliśmy raz ulicą, był to chyba Kraków. Piękne kamienice, kocie łby, krawężniki pamiętające obijane o nie lata temu koła dorożek. Zmierzchało, choć po ilości ludzi bawiących się na rynku, można by wnioskować, że jest jakieś święto. Hmmm, może i było- dla nas dwojga ważniejsze było, by omijać kałuże, o ktorych dawały nam znać dziurawe buty. Dygot zimna, który wprawiał nas niejako w rezonans tłumiliśmy, by nie pokazać jeden drugiemu, że odczuwamy cholerny dyskomfort. Ubrania, za cienkie jak na tę porę roku, zresztą przemoczone, sprawiały, że szliśmy ociężale, krok w krok. Żaden z nas nie odpuszczał. Czasem chciałem przysiąść, choćby na krawężniku, lecz po jego chodzie wnioskowałem, że jest w transie i lepiej pozwolić mu iść. Milczenie jest typowe dla ludzi idących bez celu, my też szilśmy nie zamieniając ze sobą ani słowa. Nagle nasz letarg przerwało dwóch gentlemanów, z których jeden, pewnie przez moje gapiostwo, trącił mnie w ramię. Przeprosiłem. Mój kolega tylko spojrzał z ukosa. Elegancki pan zapytał, czy według nas wszystko można kupić, bo ta dyskusja właśnie do tego stopnia go rozproszyła, że na mnie wpadł. Ja odpowiedziałem, że wszystko ma swoją cenę. Facet chciał dalej rozmawiać, ale jego towarzysz odciągnął go- miał lepszą perspektywę, by nam się przyjrzeć. Wtedy mój znajomek zrobił coś, o czym marzyłem już z pół godziny- usiądźmy, powiedział, chcę pogadać. Kurde, poznałem go niedawno, a nigdy z nim nie rozmawiałem dłużej niż minutę. Co tam?- pytam maski, która przenigdy nie była uśmiechnięta. Czemu uważasz, że wszystko można kupić?- pyta się mnie, który zawsze sprawiałem wrażenie pogodnego. Bo tak jest- mówię- póki się nie stoczyłem, zawsze wszystko załatwiałem, bo miałem kasę. Stoczyłem się, bo piłem, a wódkę też kupowałem za kasę. Kupowałem książki, prezenty dzieciom, dziwki, wolność, nawet ubrania z lumpeksu, które masz na sobie. Kurde wszystko można kupić, a nawet jak nie za kasę, to na przykład ciałem. Kupisz wszystko, jeśli masz środki, taki jest ten świat. Chcesz się wykończyć- kupujesz działkę, złoty strzał i heja. Proste. Czyli śmierć można kupić?- pyta żelazna maska. Zastanów się- mówi on irytująco beznamiętnie- wszystko co nadmieniłeś to ogólniki, choć prawdziwe. W jakimś sensie szczęście, pewność siebie, dobra niematerialne można też kupić. Ale śmierć... mój drogi Jacku, śmierć jest tylko na sprzedaż. I jest to transakcja nieodwołalna. Ty jesteś chory na mózg- mówię idiocie- Co ty, zabić się chcesz? Żelazna twarz odpowiada- Chodzę z Tobą krok w krok. Jest zima, z minus dziesięć. Chodzimy i żebrzemy, żeby tylko się napić. Dziś mieliśmy iść do ogrzewalni, dlatego prosiłem Cię, żebyś się ograniczył. Spójrz wokoło! Rozejrzałem się- jakieś schody, my schowani w cieniu, nawet ciepło, gdyby nie ten komfort odszedłbym od tego debila. A tak, siłą rzeczy słucham, przynajmniej jest ciepło. Śmierć jest tylko na sprzedaż i ja Ci to udowodnię- gada maska dalej-spotkałeś gościa, po czym ze mną usiadłeś na dworze, zimą, w przemoczonym ubraniu, wychłodzony. Mówisz mi, że wszystko da się kupić i ja od Ciebie to biorę. Ja nawet Ci wierzę. Za wyjątkiem jednego- to ja Cię poprosiłem, żebyś usiadł ze mną na chwilę, w ten sposób sprzedałem Ci śmierć. Zanim wydasz ostatnie tchnienie zrozumiesz, że umieranie to nie umowa kupna sprzedaży, to efekt handlu wymiennego. Co wniesiesz, to dostaniesz. To co posiadałeś, warte było śmierci. I sam sobie ją sprzedałeś. Bo przecież nie oszukujmy się, całe życie miałeś tylko jednego przyjaciela- siebie. Przysypiam.... powieki się kleją, nie czuję mrozu... cisza. Myślę, dobrze, do jutra tu będzie nasza miejscówa. Oddech mądrali, jakiś urywany, uspokaja mnie, nie jestem sam. Zasypiając chcę mu powiedzieć, że jest mądry, jutro pójdziemy na odwyk, przekonał mnie. Ale to jutro, dziś śpimy. Śmiech dziecka, zapach chleba, ciepłe mleko, ukochana przytulona ciepłym ciałem, chcę do tego wrócić. W końcu dopada mnie mrok nieba o północy, unoszę się i zastanawia mnie, gdzie są gwiazdy... Rozpływam się w ciemności, to nie ja ją wchłaniam, to nie ona wchłania mnie, jednoczę się z nią.... krótki błysk, jeden, drugi i ostatnie co słyszę, nieznajomy głos: zgon nastąpił o 3:25, widać, leżał tu sam od dłuższego czasu. Kto powiadomi rodzinę?1 punkt
-
by jasnych barwnie zamazywałado drugiej trzeba się przytulići razem wspólnymszalem otuleniprzed siebie iśćnie pozwalając jejna okradanie ze światła którenadzieją jest1 punkt
-
Witam - oczywiście że trzeba uważać - ale myślę że one raczej pozytywnie patrzą na swój ból. Dziękuje za czytanie Karenko. Uśmiechu słonecznego życzę1 punkt
-
Na potańcówce wiejskiej we wsi Antolkapewna "gorąca" Andzia poznała Bolka.Do stodoły niedaleko,więc nie było na co czekać.Co tam się z nimi działo ... istna demolka ~1 punkt
-
1 punkt
-
Mam skłonność do wycinania w swoich tekstach , dlatemu zwrócę uwagę na te elementy, które w moim przekonaniu niewiele wnoszą - zaznaczyłem innym kolorem . A fus, jak to fus, żeby się napić herbaty, musi zaistnieć. Co innego - wróżenie z fusów:)1 punkt
-
Witaj - Nadal jednak żyć trzeba i zbytnio nie smucić ... I tak należy patrzeć na świat... Pozd.0 punktów
-
0 punktów
-
Dobrze, że jesteś :) Najlepszy sposób na takich krzykaczy Sam głośniej jęczeć zacznij :)0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne