Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.06.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Kamień Przyznaję, ludzi nie cierpię, człowieka cenię jednakże tego, co w piersi ma serce, a nie, że kamień. Ten kamień może być różny, na przykład ludzka głupota, człowiek, i zwierz taki dumny, próżny hemofag. Kamieniem nienasycenie w czynieniu Ziemi uległą, zaprzęgnięte z intelektem ego do złego. Przyznaję, jestem mizantrop, nie kocham ludzi, przyznaję, a zatem Ludzkości, śmiało! — rzuć we mnie kamień.
    5 punktów
  2. chciałem zabrać cię statkiem, daleko za widnokrąg pokazać nowe kraje, inne owoce dotknąć lecz ty nie chciałaś tego, wymówkę miałaś prostą pływanie tobie szkodzi, bo masz chorobę morską proponowałem góry, Bieszczady tak urocze wspólne piesze wycieczki, najlepiej ciemną nocą odpowiadałaś krótko, z lekką drobiną złości wiesz, że tego nie mogę, ja mam lęk wysokości myślałem, szybki wypad, za miasto, potem pieszo trzymamy się za ręce, spacerujemy w lesie ty krzyczysz oburzona, puknij się w głowę wreszcie do lasu ja nie wchodzę, tam atakują kleszcze i co mam z Tobą robić, jak wszystko jest do dupy została nam galeria, pójdziemy na zakupy
    4 punkty
  3. Stary tekst, który chyba nie stracił na wartości, a może nawet trochę zyskał :) baju bajui w Dubajukwiatki w majusię kiwająwścibskiej osiedostało sięraz po nosiekwietnym pyłkiemdrżała chwilkępotem w leciena tym kwieciepająk sieciswoje wodziłi dowodziłże nie szkodzisię odmłodzićz namaszczeniemproszę Ciebienie wódź że mnienapokuszenie Amen
    3 punkty
  4. Ze słońcem przyjdę /od wschodniej świata strony, nie czekaj mnie dziś / nie patrz wzrokiem zamglonym, drżenie źrenic ścisz / oczy otwórz szeroko, wyglądaj tęczy / płynącej ku obłokom. Kolorami szkła / dotknę pierwszych promieni, przyjdę po ciebie / aby życia bieg zmienić. Krwisto zamglone / neurony zbitych pragnień jednym dotykiem / zabiorę lub wykradnę. Poczujesz wolność / ciepło po ciele spłynie, bez krępujących / życie powrozów pójdziesz, popłyniesz w przepaść/ ciemną, obcą krainę, tylko nie czekaj / smakuj życie, bo minie. 18.06.2018r.
    2 punkty
  5. uliczki tak znajome pachnące jeszcze odległymi czasami gdy każda kostka bruku końskich kopyt okutych w stal echem się po kamienicach odbijała w sierpniowy upalny przed wrześniowy dzień a słońce od szyb puszczało zające ku uciesze dzieciaków bawiących się z Jezusem w rynsztoku. po dachach gołębie się rozgościły by kolejny raz igraszki miłosne uprawiać ku zadowoleniu Pań szykujących obiad z okrawków kupionych od rzeźnika na rogu za pól grosza z ziemniakami z pól kabackich od rolnika który Ziemi za żadne pieniądze by nie sprzedał Czas mija nie ubłaganie, po wprowadaczach danych komputerowych ku chwale zachodnich korporacji nie pozostanie nic, nawet odgłosów końskich kopyt o bruk.
    2 punkty
  6. Zaczarowani różami Widziałam lwa karmionego marchewką, aby nie rósł, aby do zdjęć pozował, jako maskotka. Widziałam słonia bez kłów, zabrali je ludzie. Teraz olbrzym klęczy przypatruje się obręczy krwawej, przez którą skacze dzika bestia bez duszy. Ma skulone uszy, kły wyrwane, ale to nic. Widownia klaszcze, śmieje się, klaun wygibasy czyni, ot cyrk, cyrk! Nocą skulone zwierzęta w boksach dwa na trzy, drżą milcząc, łzy kapią na klepiska usłane nie różami, lecz łajnem. Cyrk. Justyna Adamczewska
    1 punkt
  7. To był ładny, majowy dzień. W powietrzu czuć było jeszcze lekki chłód, lecz słońce świeciło jasno na błękitnym niebie. Edyta postanowiła więc wybrać się ze swoim chłopakiem – Jackiem- na spacer. Zmierzali nad łąkę. Szli powoli trzymając się kurczowo lewej strony szosy, by następnie skręcić w opadającą stromo, piaszczystą drogę otoczoną chłodnym, przesyconym wilgocią gąszczem drzew.Wejście tam mogło więc stanowić pewnego rodzaju szok, wziąwszy pod uwagę, iż wcześniej oboje byli wyeksponowani na działanie oślepiającego i piekącego słońca. I właśnie takiego doznania doświadczyła Edyta. Straciła z oczu Jacka. Została sama w gęstym, ciemnym i cichym olsie. Poważnie zaniepokojona zaczęła więc szukać kontaktu ze swoim towarzyszem. - Jacek! Jacek! Gdzie ty jesteś do cholery? Coś się stało? Jacek, odezwij się!- Raptem nagle poczuła, jak ktoś krzyżuje ręce na jej brzuchu w niespodziewanym uścisku i delikatnie szczypie ustami płatek jej ucha. –Czyś ty zgłupiał?! – Tak, szaleję na twoim punkcie. – Odrzekł Jacek opierając brodę na ramieniu dziewczyny i spoglądając w dół uśmiechnął się lekko w rozmarzeniu. –Bardzo śmieszne! – Odpowiedziała ciągle poirytowana Edyta, rozłączając obejmujące ją ręce. - Wiesz, że nie mamy zbyt wiele czasu, chciałam nazbierać kwiatów jeszcze pod południem i pójść na cmentarz. Chodźmy wreszcie na tę łąkę. -Ok, ok. Przepraszam. Kiedy wreszcie przebyli gęsty ols i doszli do nadrzecznych łąk, do których zmierzali, Edyta zaczęła zbierać pierwsze, polne, majowe kwiatki, jakie zdołały przetrwać przymrozki. Nie było ich zbyt wiele o tej porze roku, ale Edyta zawsze czuła się w obowiązku ułożyć chociaż drobny bukiecik idąc na grób ukochanej babci, w rocznicę jej śmierci. Jacek w tym czasie przesiadywał nad brzegiem Wisły wpatrując się w śpiewające ptaki siedzące na starej wierzbie. Lecz w pewnym momencie odwrócił się i spojrzał na schylającą się dziewczynę. Opętany podnieceniem rzucił się i przycisnął ją do drewnianego płotu pobliskiej chałupy. Zaczął zrywać z niej ubranie. Gryzł i drapał. Wykręcał ręce, którymi próbowała go od siebie odepchnąć. Broniła się, lecz w końcu wszedł w nią i silnie przycisnął jej ciało do sztachet. Teraz już nie mogła mu się przeciwstawić. Czuła, że mechaniczny suw bioder ją odczłowieczał. Gorący oddech muskający szyję wywoływał u niej obrzydzenie. Łzy szlifowały jej policzki. Nic już nie mogła zrobić. Kiedy wreszcie skończył, upadła wycieńczona pod płotem, kuląc się. On podciągnął tylko spodnie i powiedział - Muszę się odlać. Gdy odszedł, uciekła. W podartej sukience, roztarganych włosach, ze zdartym naskórkiem na rękach- biegła. Ile tylko mogła. Zatrzymała się dopiero w pamiętnym, ciemnym olsie. Wilgoć i ciemność nadrzecznego lasu pchały się do jej wnętrza wszystkimi drogami, jak gdyby wstrętne, gliniaste powietrze chciało ją przekonać, że nie warto już żyć. Brzydziła się sobą i tym, co ją spotkało. Olsowa, czarna zgnilizna ściągnęła ją w rozmiękczone błoto, kładąc bezwładnie. Bezradną, pozostawioną samej sobie. Ale to przecież nic nowego…
    1 punkt
  8. buduję dom z kart warstwa po warstwie mury przekonań podłogi pewności na strychu - poukładane i rozpada się wszystko gdy myślę że ma to już kształt niepewna ręka burzy częściej niż co siedem kart
    1 punkt
  9. Tak sobie Nie zasłonię już twarzy, uniosę tylko brwi ponad zmarszczki zła, przymknę oczy piwne, rzęsami lekko musnę dolną powiekę. Może i zadrżą mi policzki, nozdrza wchłoną zapach piżma, ale kąciki ust i tak pochylą się nad resztkami spłowiałych marzeń. Zatem nie krzyknę i nie wymknę się cicho, cichuteńko w ciemność. Nie ucieknę, tylko rzeknę: - Nie bierz tego na poważnie, kochanie, żartowałam przecież, wiesz, że zawsze będę. Justyna Adamczewska
    1 punkt
  10. zegar szaleńczo zapukał drzwi mu otworzył kalendarz rozsyp bieliznę i ziarna jakbyśmy znali się wieczność dotykaj defektów lubieżnie poczuj jak twardnieją skazy blizny gotowe na rozkosz bledną przestrzenie i twarze podgryzaj ślady po krzywdach wbijaj paznokcie w rozcięcia niech krwawią opuszki uniesień demony w nas tańczą pod tętno zaciskaj dłonie na jaźni aż mojra tryśnie obłędem i zadrżą biodra wskazówek tęsknotą straconych pętel wytrzyj soki o tarczę i pozwól mi żyć jak nigdy wśród transu pustych pokoi gdzie czai się krzyk klepsydry
    1 punkt
  11. utonęły moje źrenice w ciszy złotego poranka klęczy moje serce u stóp nowego dnia
    1 punkt
  12. Buddyści mantrą modlitwę nazywają, ważny jest rytm i te tajemne słowa które nas samych w cudowne istoty przemieniają.
    1 punkt
  13. Albo kierunek: Bieszczady ?
    1 punkt
  14. A już myślałam, że to będzie o 'wiesz o co chodzi' hehe Z jednej gliny jakby lecz o właściwościach różnych czas utwardzi jednych lub rozmiękczy drugich inni sami rozetrą się w palcach Ps. tak mi wpadło - z racji na Twój przeszły fach - może zlepisz właśnie wiersz o glinie?
    1 punkt
  15. Dzięki Waldi. Tak sobie szlifuje warsztat i szukam przestrzeni . Sam nie wiem w jakim kierunku iść. Satyrycznym, lirycznym czy politycznym. Na razie piszę co mi przyjdzie do głowy. pozdrawiam
    1 punkt
  16. powieki jeszcze sklejone ciepłej nocy wilgocią lecz źrenice wszystko widzące w ciszy poranka jak w klatce złotej pragną tylko uklęknąć obok serca które nowy dzień niecierpliwie wyczekuje. Przepraszam za kradzież Pięknych Słów.
    1 punkt
  17. Można zostać też weganem Tak na amen.
    1 punkt
  18. Nauczyli nas czytać, Nazw wszystkich gór i potoków, Ale nie nauczyli nas życia, Nie nauczyli nas kochać. Narysowali nam na tablicach Granice świata i ludzi I pokazali nam, jak zasypiać, Ale nie to, jak się budzić. Dostaliśmy piątki i szóstki Z mówienia, jak każe nam klucz; A teraz jedynki i dwójki Mamy z mówienia z dusz. Bo o tym, co najważniejsze, Nikt mądry książek nie pisze; Bo tam, gdzie liczy się serce Tam podręcznikiem jest życie. A wszystko to, co wie głowa, Ciągnie nas tylko w dół - Bo mózgi mamy po dwa, A serc tylko po pół.
    1 punkt
  19. W trójkącie bermudzkim Z niebiańskiego aksamitu Zapomniał się wśród fal Uniesień krzyku
    1 punkt
  20. to nie wiersz jest drogi panie to krzyk serca to wołanie tego w ramki sie nie włoży nie opisze nie odtworzy
    1 punkt
  21. lubię to, prawie jak: pozdrawiam
    0 punktów
  22. Wytnijmy wszystkie dzrzewa na przykład na Mokotowie poco komu one tylko ptaki na nich siadają i po samochodach srają.
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...