Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.04.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Przebudzenie Gdyby tylko się zatrzymać Poznać nieco własną głębię Ciszę i siebie wytrzymać Przyjąć swych emocji pełnię Obserwować i poznawać Nie wzbraniając się przed niczym Akceptować i uznawać Nie szacować nawet przyczyn Najpierw byłoby nam pusto Trwając w tym osamotnieniu Trzeba by się okryć chustą Smutków, trosk w radości cieniu Potem byłoby nam dziwnie Jedną ręką wciąż trzymając Sieć przekonań, która niknie Coś wstydliwie odsłaniając I wynurza się z nicości Obraz niewypowiedziany Postać Twa Rzeczywistości Nie odziana w żadne ramy Oczy szeroko otwarte Twarz rzeźbiona w zadziwieniu Wszystkie węzły z serca zdarte Lekkość w duchu i w sumieniu Etykietek szukać próżno Tych co można było mnożyć Każdy jest istotą ludzką Każdy jest stworzeniem bożym Nikt już nie zagraża słowem Ni obmową czy spojrzeniem Nawet gest wiatru powiewem Przebaczenie zrozumieniem
    2 punkty
  2. Droga Zamknąłem oczy tak. Były zmęczone, sama widziałaś, gasły. Nić - drżącą wskazówką do przodu biegła drogą do nieskończoności. Nadal istnieje delikatnością w naszych duszach. Podzielmy się nią, połączmy. Wiem, że tracisz mój uśmiech, łagodność. Może za mało się staram, by nie krwawiły jak stygmat? Ty moje dziecko – ja tato. Graliśmy w chińczyka, śpiewaliśmy, wędrując tajemniczymi ścieżkami grzybobrania. Córeczko, jestem, pamiętaj. Justyna Adamczewska
    2 punkty
  3. Telewizja dziś od rana Super niusy nam serwuje Bezrobocie ciągle spada Sondaż władzy znów pikuje Stopa rośnie w społeczeństwie Lecz niestety mózg się kurczy Oficjalnie jest wspaniale Mamy sukces gospodarczy Są igrzyska i w bród chleba Bo plebs tego potrzebuje Człowiek coraz bliżej nieba Kościół tego dopilnuje CeBeA i inne służby Wciąż pracują w pocie czoła Ich idolem jest Janosik Jednym zabrać innym dodać Elektorat się bogaci Każdy więcej dziś zarabia Społeczeństwo nie narzeka A jest nie do wytrzymania Uśmiechnięty prezes Jacek Dobrej zmianie wciąż hołduje Ci co rządzą to są święci Opozycja same ….zbóje
    2 punkty
  4. Tymczasowa kraina Jesteśmy razem, bujamy w szorstkości. Chociaż będziemy się oszukiwać. Mnie trudno znaleźć, ale jestem. Przykuta do innych jednym losem. Wszystko i nic, to nas łączy. Uczucia, wiedza, ucieczka w zaufanie i jednoczesny jego brak. Taki byt w niebycie zgotowany nam przez ciasnotę egzystencji. Nie ma bogów, są tylko ich pozy i cienie, jak w jaskiniach Platona. Tam wszyscy głowy w dół i na kolana. Nie dla modlitwy jednak ani zmiłowania, lecz po to, aby wrócić do teraz już pustych a kiedyś rosnących brzuchów samic. Napełnić puste trzewia kosztem innych.. Na czym polega tajemnica przetrwania? Powiem,bo znam się na tym. To ucieczka od niebytu, od nirwany a nie odwrotnie. Zdążamy podobno, tak twierdzą „bujający w obłokach”, do zdobycia źródeł nieśmiertelności. My, z narządami na wierzchu i pod władzą wspierających mury - znamy już pseudowieczny byt. Byt budynków katedralnych, podziemi kościołów, w których są nasi. Nieruchomi dla żywych, bo się na to zgodzili. Są jak promienie Rentgena na kliszy oczu obserwatorów. Odwrotność kieruje bytami przechodzącymi przez szarość - pomieszanie bieli i czerni w nieładzie, tłoku i nadmiarze wrzasku. My wiecznie głodni lub wiecznie nażarci. Najlepsze są wnętrzności. Zapychają żołądki, mózgom pozwalają myśleć. Pobudzają pragnienie sytości, choć często kościstej. Nie wiem, dlaczego, przecież bywamy niezwykle otłuszczeni, ale o budowie herosów. Stanowimy wspólnotę. Mali i duzi, i anorektycy o pustych wnętrzach jak podziurawione metalowe sito z makaronem i rozedrgane wnętrza wydętych z głodu brzuchów. Brak jelit, wątrób, nerek i serc, rozwarte od łon aż po szyje, jak ubrania do poprawki, ciała. I jak wierzyć? Ufać? Czy będziemy kiedyś jednością, pasującą do dawnych siebie? Może? Oddaliśmy się w ręce dobrych rzemieślników, którzy wezmą pod uwagę zwisające jak zepsute grona pełne plemników, genitalia. A piersi kobiet? Po co im one, skoro nikt nie będzie spijał mleka, a jednak są. Nawet dość pełne i jędrne. Dla kogo lub czego? Pewnie, aby dowieźć, że nadal z nas homo sapiens lub jesteśmy na nich przeznaczeni. Na razie chaos a obietnica Edenu gdzie? Chyba w tym, że w ogóle się włóczymy zmieniając pozy, pozycje i propozycje. ________________ Po co to wszystko? Głód i obżarstwo. Odwieczna zagadka, zapewnień Jezusa.,.. u nas są nie da spełnić. Nikt nie posila się ciałem i winem, bo w nic nie wierzymy. No może tylko w to (co) nie jest niezwykłe. Już lepsza muzykalna szarość niedopieczonego mięsa. Niesamowity jego smak – zadziwiający nawet mistrzów garkuchni i paleniska. To jemy z ochotą wychwalając kunszt kucharzy – jedynych pracujących wśród nas. Tu, w katedrze poniewierki trzeba być czujnym. Pieśń w tym pomaga. Nie spać, nie przymykać nawet oczu. Nie bój się tego. Musisz wytrwać. Bo inaczej czeka cię pustka ciała i żar ognia oraz kandydatura na garkotłuka. Ty i ja oraz inni „wspolnotowcy” dobrze o tym wiemy. Tak trwamy nietrwając Paradoks naszego tajemniczego bytu przydatny do naukowej dyskusji. . Nie wydajemy jednak głosu, mamy mózgi i podświadomość oraz pokrzepiający jak ochłap mięcha song. Przyszli kosmici dla Denikena. Strefa pięćdziesiąt jeden na ogromnej pustyni – też poszarzałej od eksperymentów. To przez nas - przybierającym czasami pozy ukrzyżowanych, ten świat, który nigdy się nie dowie o naszej mrocznej, lecz pewnej egzystencji, zmuszony jest do obawy o przyszłość. My mamy to z głowy – choć niektórzy jej nie posiadają, ale ich wspieramy, jednocześnie zabierając im jaźń. ________________ Twarze nasze wyraziste, trudno to jednak dostrzec. Włosy na przepoconych licach, przylegające jak węże z Raju, tak z Raju. Możesz mi zaufać teraz It's not unusual To nie jest niezwykłe You can not trust me now Nie można mi zaufać teraz Skąd to znamy? Były kiedyś śpiewne obietnice, ale wyszły z nich nici, którymi próbujemy pozszywać kawałki naszych korpusów, rąk, nóg i głów. No w ogóle wszystkiego, czego brakuje do doskonałości. Może wtedy… trąby spod Jerycha, rozwalą i naszą przestrzeń? Może? Na razie tylko melodia, brak ładu, ale i nieładu. _______________ Wiecie co? Schodzą w nasze kryjówki nowi. Skąd? Ziemia ich pochłonęła. Mają uszkodzone narządy, trzymają w zębach swe palce, miotają się jak w ekstazie miłosnej. Jeszcze. Krzyczą Muzyka ich i nasza od teraz. Cóż się zdarzyło tam? Konflikt. E… takie nic. U nas bez przerwy są utarczki i trwamy, nawet mamy gości. Jeden nie chce pokazać twarzy. Stoi tyłem, mocny, silny z wypustkami na głowie. Przyzwyczaimy się i do jego widoku. Chociaż nie wiem? Nam wszystkim czegoś brak, a on ma nadmiar. Zabierzemy kiedyś, oddamy i powiemy: Ponieważ cię kocham I give you his Daję Ci to Don't be afraid of this Nie bój się tego. Strach widać w ruchach nowo przybyłych. Oni nie wiedzą, kim są i gdzie są. A są w Krainie Zbierającej od Milionów Lat (KZoML). To tyle. ______________ A jeszcze ja. Leżę sobie nieopodal mężczyzny stojącego (już) przy kratach. Jest mi dobrze, choć było jeszcze lepiej. Splot ciasny, węzły nie były przecięte. CUUUDOWNIE. Przy dźwiękach pieśni skarlałych kucharzy. Niedługo usłyszymy wrzaski, które wedrą się w nasz chaotyczny ład i rozniosą w pył spokojne brzmienie Hymnu KZoML. Na jego gruzach powstanie drugie, trzecie i tak w nieskończoność…. On tylko mówi do mnie: Zaufaj mi teraz. ____________________________________________ Fragmenty tekstu napisane kursywą są cytatami z piosenki Swans Trust me https://www.youtube.com/watch?v=R0-QN16CXls
    1 punkt
  5. Patrzę sobie na daty powstania niektórych postów, patrzę na datę moich urodzin i zastanawiam się czy można coś zrobić by w Polskim Portalu Literackim zamiast 7 marzec było 7 marca, zamiast 25 wrzesień był 25 września. Po prostu, żeby było zgodnie z zasadami języka polskiego.
    1 punkt
  6. A co, jeśli gwiazdy runą? Jeśli niebo nam spadnie na głowy? Chcę, żebyś się bliżej przysunął I powiedział, że jesteś gotowy Bo chwila przyszła Była piękna I chciałeś, by trwała Pragnąłeś zawsze mej duszy Nie ciała Widziałeś zachód, goździki i oczy I jeśli faktycznie znów spłonąć mamy Rozsypać w atomy Połączyć z gwiazdami Które być może już martwe są (nie wiem) Po raz ostatni zobaczyć chcę Ciebie Pragnienia, cień wspomnień, napady złości Nieśmiały uśmiech i okrzyk zachwytu Ufnie zatonąć w ramionach ciemności I razem z Tobą nie doczekać świtu
    1 punkt
  7. niepotrzebnie podajesz mi rękę patrząc wzrokiem żarliwym przecież wiesz nie jestem dostępna dla chłopców tak płochliwych nie od dzisiaj wpadłam ci w oko ty wiesz a ja jestem pewna i widzę w twoim wzroku wyczuwam miejsca odległe musimy razem to przełknąć o krok przejść na drugą stronę przecież kolego z pracy masz w domu dzieci i żonę 24.04.2018r.
    1 punkt
  8. Blizny zdobią moją duszę doświadczeniem każdy dzień nauczycielem wybierania właściwych ścieżek
    1 punkt
  9. Chciałbym pogadać z ołówkiem Ponieważ życie ma krótkie Przez grafit i temperówkę Zapytać czy mu nie szkoda Zostawiać na kartkach zdrowia Tak łatwo go przecież zgumkować Choć staram usilnie zagadać On nie chce mi odpowiadać Od szekspirowski dramat Aż wreszcie krzyknąłem Eureka I płynie cudownych strof rzeka haptyczny ołówków poemat (Nie żadna ściema) I kropla w mym oku się kręci Bo utwór wyszedł wielki Wrzuciłem wyśmiali Bezczelni
    1 punkt
  10. Bardziej ciebie niż siebie … bo miłość, mój miły, to ja. Julian Tuwim jeszcze tu i ówdzie słychać — mój chłopak coraz rzadziej — narzeczony mąż — najczęściej nazwą formalną na topie partner gdy płomienność między dwojgiem dogasa w kącie na środek wychodzi partnerstwo * nieraz już sił brakło a wciąż nosiłem ją na rękach tysiące razy w nocy do niej wstawałem częściej niż niejedna matka do dziecka przy nieprzytomnej na OIOM-ie codziennie warowałem do północy na szpitalnym korytarzu — bliskość i modlitwa tylko pies wierniejszy leżałby obok cały czas * nie lubię zaśmiecania tak pięknego skarbu niech partnerstwo pozostanie w biznesie i w kuchni — przy zmywaniu naczyń (jeśli nie ma zmywarki) bo kochać to znaczy zapomnieć o sobie 20 - 23.04.2018 Wiktor Mazurkiewicz
    1 punkt
  11. w znamionach cierpienia zrodziła mnie Ona bardzo za nią tęsknię bo grzech ją pokonał ten sam przeszedł na mnie formą w genotypie winą obarczając za zbyt krótkie życie nie dość że ulotne to jeszcze niestałe dziś nie wiem gdzie jutro codzienność ustawię myślą zawiniłam moja moja wina na szczęście czekająć byłam niecierpliwa kochajac za bardzo pozwoliłam ranić otworzyłam oczy do ostatnich granic za dużo widziałam za wiele cierpienia i nie moja wina że dzisiaj to zmieniam 24.04.2018r.
    1 punkt
  12. Słowo wstępu. Cały wiersz oparty jest na historii opowiedzianej w książce Waltera Moersa zatytułowanej "Miasto Śniących Książek". Główny bohater, będący smokiem, trafia do Księgogrodu i tam poznaje osobiście postać Księcia Cieni (Homunkolosa), który jest głównym bohaterem poniższego wiersza. Był to człowiek przybyły do krytyka literackiego o prośbę oceny swojego opowiadania. Ten ocenił go pozytywnie, wręcz wychwalił autora i zaprosił do siebie w celu ustalenia dalszych szczegółów współpracy. Człowiek ten przybył na miejsce, lecz tam spotkało go niemiłe zaskoczenie. Krytyk literacki wcale nie miał zamiaru mu pomóc, bo to nie leżało w jego interesie (talent autora opowiadania byłby w stanie zagrozić krytykowi, ponieważ trzymał on w szachu cały rynek wydawniczy). Zamiast tego otruł go, a następnie, w iście frankensteinowskim stylu i w takich warunkach przerobił go na człowieka z papieru, który był silniejszy i miał wyostrzone zmysły, lecz nie mógł wychodzić na światło dzienne (przy kontakcie z nim papier automatycznie zajmował się ogniem). Wtedy to krytyk (o wdzięcznym nazwisku Fistomefel Szmejk) zesłał Homunkolosa do podziemi, narażając go tym samym na pewną śmierć. Po kilku latach przebywania tam, ochrzczony mianem Króla Cieni i darzony respektem przez wszystkie podziemne stworzenia, mężczyzna wraca z głównym bohaterem-smokiem do domu krytyka (łączył się on przez piwnice z podziemiami), by się zemścić. I o tym właśnie będzie ten wiersz. - Przyszedłem porozmawiać - mówi i cały jest kokieterią - Urosłeś - stwierdza Fistomefel. Homunkolos śmieje się tylko; a ten śmiech jest krzywdą i prawdą właśnie w tej kolejności; Robakin może przejrzeć się w nim, lecz przejrzeć się nie chce. Spogląda więc na całokształt ze słusznie ojcowską dumą: szlachetna figura, błysk w oku i szelest w mowie; Tymczasem całokształt rośnie i rośnie Robakin głośno oddycha z ciężkim wdziękiem charakterystycznym dla swojego gatunku - Dorosłeś do roli - powiada. Wymiana uśmiechów. Cisza Wtedy Król Cieni wzdycha To westchnienie jak obraz rzucony pod nogi - Fistomefel potyka się, lecz spojrzeć w dół nie śmie; - Przyszedłem - Król Cieni podchodzi bliżej - Oddać ci pokłon, T w ó r c o - mówi i potężnym gestem rozrywa przestrzeń ogień zaczyna wspinaczkę.
    1 punkt
  13. odnajdę może kiedyś szkiełko zgubione przez los jeszcze zanim mi dane być miało powiększające milimetry sekund chwil między przechodzeniem obok nieuważnie i przyjrzę się wędrówkom źrenic spojrzę właściwie i ciepło odnajdę pogubione i nie uciekną sekundy w nieuchwytne lata i zwabiony promień wiązką światła rozżarzy odnajdę inaczej przeciągiem stanie się byt we wspólnych ścianach nie ciepłym muśnięciem policzka nie majem filmem w tle snu
    1 punkt
  14. dziś jestem skrawkiem jasnego błękitu co widzi fale w korycie wzburzone srebrzystym błyskiem wodnistej powierzchni wirują faliście rzeką utwierdzone dziś jestem słońcem żarem, mocą płonę promieniem sięgam źdźbła wilgotnej trawy półkula ziemska na zachód popłynie spokojnie zasypiam, z sercem bez obawy. dziś będę wiatrem pieścił długie włosy kochanki pukle rozwiewał w listowiu między drzewostan akacji i wierzby pomieszam, zarzucę cienie ukwiecone bo nad wszystko przy mnie zostały marzenia ponad ciało kruche unoszę pragnienia wyobraźnią leczę, chęci tłumię wzrokiem naprzemiennie liczę, schodzę w nurt istnienia 16.04.2018
    1 punkt
  15. Paulino, no ja... cóż, tyle mam.
    1 punkt
  16. Piękny wiersz, chowam pazury i się rozpływam :) <3
    1 punkt
  17. oj niepierwszy to jest wierszyk o kłamliwej telewizji o prezesach tłumach wieprzy i rządowej hipokryzji łodi ridi dla młodzieży... :)
    1 punkt
  18. Jestem po wrażeniem. Zainspirowałeś. pozdr.
    1 punkt
  19. chłopcy z bazy sokołowskiej nowe szlaki wyznaczacie życia wyścig taki prosty wy na pewno radę dacie korporacji wszystkie szczeble jak bieszczadzkich dróg zakręty pokonacie w pełnym pędzie sukces dzisiaj najważniejszy wy nie macie dylematów nie istotny sens istnienia najważniejsze być bogatym kosztem zdrowia i sumienia zrobiliście obóz z życia gdzie zniknęły ogrodzenia taka wasza lekkość bytu przekonania, że tak trzeba jednak nie ma
    1 punkt
  20. Jeśli gwiazdy runą, a księżyc zapłonie, pamiętaj - chcę głowę mieć przy twojej głowie, spojrzeć namiętnie w źrenice oddali, może ta bliskość nas wtedy ocali? Ładnie napisane, pozdrawiam :)
    1 punkt
  21. Słusznie uczynił, zejść trzeba z drogi Gdy "wielka" miłość przyprawia rogi
    1 punkt
  22. Paulino, "blizny" - ludzie się ich wstydzą, krępują. Czasami bywa tak, ze z daleka ludzie z bliznami są pokazywani palcami, obmawia się ich - niestety. A u Ciebie? Piękna miniatura. P. S. Wiesz tez mam bliznę po wypadku, mało widoczna - jest na ciele i w duszy. Tak już zostanie. Justyna. Dziękuje Ci za ten wiersz.
    1 punkt
  23. Czas fotograf - to mi się podoba. Ale w moim przypadku : Weekend skończył się bezpłciowo wiele w nim się wydarzyło dobre kina niezły koncert chyba mi się nie nudziło lecz gdy rano spojrzę w lustro będzie tak jak dnia każdego twarz znudzona cicho szepnie kiedyś właśnie chciałeś tego Poniedziałek od początku wszystko już jest zaplanowane wtorek szybki drink po pracy czwartek u przyjaciół kawa i za chwilę już sobota co mam robić zapisana czemu z tego się nie cieszę że tak to poukładane pozdrawiam
    1 punkt
  24. Wiosna przyszła do bloków grzeje windy i beton uwalniając zapachy nieznajome poetom :) fajne toto
    1 punkt
  25. i ja tak uważam; to "A" wprowadza niejako ciąg dalszy opowiadania o pięknie. Gdybym miał coś zmienić, to jedynie w pierwszym wersie przestawiłbym: zamiast A miała włosy spięte wstęgą światła, dałbym A włosy miała spięte wstęgą światła, ale to drobiazg. Z przyjemnością przeczytałem pean na cześć jej włosów, włosów pięknych, długich, luźno rozpuszczonych, włosów nie skażonych żadną farbą, a więc czysta najpiękniejsza natura. Aha, bym zapomniał; strona techniczno-matematyczna:) bez zarzutu 5+6 = 11, chyba się nie mylę .. Pozdrawiam
    1 punkt
  26. Rozumiem, ale ja nie mam zamiaru ściemniać i kombinować. Zwyczajnie. Lubię czyste, jasne sytuacje. Jeśli o mnie chodzi - prawdopodobnie zrezygnuję z publikacji tutaj, jeśli moje teksty będą bez moje wiedzy i zgody udostępniane gdziekolwiek. Zgoda to drobiazg, nie wymaga wiele wysiłku. Rzecz jasna, to mój punkt widzenia - z perspektywy portalu - może niewiele znaczyć, bo nas są tłumy. ;D bb
    1 punkt
  27. Ładny wiersz, poruszający. Ściskam Cię.
    0 punktów
  28. Dziękuję Ci bardzo za te mądre słowa. Każdy ma swoje blizny, czy to na ciele czy na duszy. Pozdrawiam Cię serdecznie i jeszcze raz dziękuję za ciepłe słowa. Czasem tak niewiele wystarczy, żeby kogoś uszczęśliwić, a słowa płynące z serca już na pewno ;)
    0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...