Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 23.04.2017 uwzględniając wszystkie działy

  1. wciąż pamiętam jak moje piersi obrzmiałe łagodnie skrapiałeś pocałunkami a wokół kwitły jabłonie i zamykały nam oczy płatkami pokazałam ci niebo zielone przesiąknięte lasu zapachem mówiłeś, że będzie pocztówką zamkniętą w świerszczy iskrach treścią w zielonych listach dziś kładzie się echem wilgoć-klin języka w moich ustach a w ręku bez słów tkwi kartka pusta
    3 punkty
  2. siostry smutku smutek przez okno do domu wchodzi jak wąż swym jadem zatruwa życie w krwioobieg włącza nostalgią podziw i melancholią kropi obficie tylko na chwilę siada w pokoju czapkę niewidkę wiesza na kołku palcami bębni po blacie stołu szarość przynosi w dziurawym worku nie ma kolorów liście sczerniały twarze znajomych jakieś woskowe nawet w lusterku gość uśmiechnięty zrezygnowany opuszcza głowę i nagle presja zaciska dusi jak chmura słońce przykrywa sobą ginie nadzieja uśmiech się kruszy pani depresja krąży nad głową znajomy kącik na tyłach domu i strach co bratem moim chce zostać aż tu przyciągnął mnie po kryjomu by beznadzieją duszę wychłostać
    2 punkty
  3. na śniadanie podał mleko fiołkiem przyprawione na obiad zupę z płatków róż ugotował na podwieczorek upiekł ciasto ze stokrotek na kolacje jajko udekorował sosem z bzu i kaliny taki był ów miły ogrodnik który mieszkał w krainie upiększonej kwiatami które bardzo kochał Wiersz dedykuje Annie M której wiersz mnie natchnął
    2 punkty
  4. ogień języki mlaskały śliniąc belki stropu w żarłocznym zapędzie strzelały wysoko mrugając wokoło z uśmiechem szyderczym puszczały wraz z dymem wszystko ku obłokom w tanecznym żywiole iskry rozszalałe niesione na skrzydłach ciepłego powiewu szukały dla siebie bezpiecznej przystani by móc tam dojrzewać - zapalać do gniewu a potem sytością osiągniętych celów rumieńcem płomienne oblewały czoła zapinając wszystko na ostatni guzik mówiły o ziemi że jest całkiem goła
    2 punkty
  5. Mikstura nie z tej ziemi mógłbym iść o zakład że uśmiech widziałem nikt inny emocji nie mógł dostrzec nocą jakby na tle nieba biała twarz księżyca mrugała z gwiazdami bym się pewniej poczuł były chwile takie że pod ciemną chmurą pierzyną zbyt ciężką by się przez nią przebić ukrywałeś drogę na której mi przyszło podobnie jak Jakub z aniołem się zmierzyć ciągle tutaj jestem i trzymam się skały by nie runąć w przepaść jak przede mną wielu choć zwichnięte biodro nie pozwala tańczyć słyszę dźwięk cymbałów - spadek po Jankielu muzyka swą barwą niczym wiosna płaszczem zielenią przykrywa pozostałość zimy kropelka uśmiechu zmieszana ze łzami tajemną miksturą w niej smutki topimy
    1 punkt
  6. Potworna Nudziara zabija przez kalkę i wpycha solistów z powrotem do chóru. Tak już jest, że Śmierć dokonuje innych wyborów niż życie. Lecz to nie jest dobra gospodyni imprez zbiorowych. Podaje plastikowe sztućce i puszcza zbyt szybką muzykę. Tak naprawdę ma duszę samotnika i wie, że z licznym gronem bardziej do twarzy życiu. Gdy wygasa, soliści mają sporo czasu, by nieznośnie pojedynczo się odradzać.
    1 punkt
  7. Trochę pracy widać, trochę :) Wszystko bym rozpruła jeszcze raz skroiła niechby sam żart został który trzyma klimat Macieju, Twój wiersz bardzo się kolebie, każda zwrotka ma inny rytm. Wersy mają różną ilość sylab. Wszystko jest ważne, nawet kolejność słów. Mnie się wydaje, że Ty tylko piszesz swoje wiersze, że ważniejsze jest dla Ciebie Twoja twórczość rzadko czytasz innych autorów, lub czytasz niewiele. Zastanawiasz się czasem dlaczego niektóre wiersze same się czytają, płyną po prostu. Dlaczego tak jest? Masz fajne pomysły na wiersz. Tylko dla pomysłów nie masz ubranek. Ubierasz je w co popadnie, a to krótkie, za duże, rozdarte, to poplamione... To Ty jesteś ich tatą, postaraj się jeszcze bardziej. Umyj, uczesz i ładnie ubierz. Powodzenia :)
    1 punkt
  8. Ja ci szepnę coś na ucho; raz widziałam jakieś ufo, które lśniło mi nad głową, gdy wracałam polną drogą.
    1 punkt
  9. Pewien znajomy nam smok z Krakowa chciał sobie z nudów raz pochorować. Zjadł barana, zagryzł siarką popił wody pełną miarką. Pierdnął, beknął i w tym... zasmakował.
    1 punkt
  10. srebrna poświata zawieszona u szczytu namiastką słońca
    1 punkt
  11. PEŁNIA to srebrne lustro przycupnęło na szczycie jest bratem słońca
    1 punkt
  12. Wiersz otwarty i zamknięty słowem "soliści". Ciekawe. I to naprężenie między "zabija" i "odradzać". Ciekawe. Cóż, takie wiersze nigdy nie mogą być łatwe w odbiorze, ani tym bardziej do napisania. Gratuluję.
    1 punkt
  13. https://soundcloud.com/user-588917783/na-dalekich-peryferiach kompozycja i wykonanie autorskie, tekst: Krzysztof Maria Sieniawski Na dalekich peryferiach na stacyjkach zapomnianych w małych domkach bez adresu za górami - za lasami - Gdzie do dzisiaj gra listopad na starganych naszych nerwach za górami - za lasami - na dalekich peryferiach - Coś umiera - coś się rodzi od początku aż do kresu na stacyjkach zapomnianych w małych domkach bez adresu - Przemijamy jak godziny jak wagony - jak sygnały - jak przelotne klucze gęsi jak kruszone wiatrem skały Nigdy się nie odnajdziemy oszukani przez loterie beznadziejni - cisi - chorzy na najdalsze peryferie...
    1 punkt
  14. środa13 stycznia 2016 Umieram. Leżę w szpitalnej sali i sił starczy mi na tyle, by obrócić głowę o jakieś trzydzieści stopni i popatrzyć przez okno na pokryte chmurami niebo po prawej lub na twarz nowego współtowarzysza po lewej stronie. Podobnie jak u mnie, wykryto u niego nowotwór. Całkiem przypadkowo, jak twierdził. Odczuwał jakieś dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego i lekarze, po dokładnym wygnieceniu brzucha skierowali go na rentgen, który wykazał wielki guz w okolicy trzustki. Zastanawiają się teraz nad dalszym postępowaniem, ale sądząc z ich niepewnych min i tajemniczych szeptów rokowania są niezbyt pomyślne. *** 1 Obudziłem się. Nade mną stała Ona. Śmierć. Myślicie, że wyglądała jak ta, na obrazach? Nic z tych rzeczy. Wyglądała jak. Właściwie, to wcale nie wyglądała. Ani tak, ani nijak. Ale wiedziałem, że to Ona. -Przyszłaś po mnie? - Ni to stwierdziłem, ni zapytałem. -Cóż za błyskotliwe spostrzeżenie - zaśmiała się cicho. - To chyba oczywiste. Ale daję ci jeszcze jedną szansę. -Szansę? Na co? -Na dalsze życie. -W takim stanie? Wolę, żebyś mnie zabrała. -A co byś powiedział na powrót do zdrowia? -Jaja sobie robisz? Przecież nie mam na to żadnych szans. -A jednak. Musisz tylko spełnić jeden warunek. Wskazać mianowicie kogoś, kto ma umrzeć w zastępstwie, a wówczas zyskasz rok spokojnego życia w zdrowiu i dobrobycie. -Rok? -A co, za mało? Nie wydaje ci się, że trochę grymasisz? Zacząłem gorączkowo zastanawiać się nad propozycją. (Co mam do stracenia? Rok, to całkiem sporo. Ile jeszcze fajnych rzeczy można w tym czasie zrobić. No tak, ale mam kogoś innego skazać na śmierć zastępczą. Ale przecież niektórzy i tak muszę niedługo umrzeć, to co im za różnica, czy stanie się to dziś, czy za miesiąc. Nawet lepiej umrzeć dziś, niż cierpieć nie wiadomo jak długo). Z wysiłkiem obróciłem głowę w lewo. -Dobrze główkujesz - powiedziała. Jemu już wszystko jedno. -W porządku. Niech tak się stanie. W tej samej chwili ze szpitalnego korytarza dobiegły dźwięki jakiegoś, nieznanego mi utworu. *** Gdy obudziłem się ze wschodem słońca czułem się wyśmienicie. Zero bólu, duża moc i wilczy apetyt. Spojrzałem w lewo i zobaczyłem sylwetkę człowieka przykrytą w całości prześcieradłem. A więc to była prawda. *** Jakiś czas po tym wydarzeniu spotkałem córkę człowieka, który umarł za mnie. -Dzień dobry panu. Widzę, że jest pan w znakomitej formie. A przecież było już tak kiepsko, wróżyli panu najwyżej kilku dni życia. Inaczej niż mojemu ojcu. Wszyscy twierdzili, że nie miał prawa umrzeć. Ale gratuluję. -Dziękuję. Rzeczywiście czuję się świetnie. Ale dlaczego pani uważa, że nie miał prawa umrzeć. Przecież miał zaawansowanego raka. -To nie był rak, ani w ogóle żaden nowotwór. -Tylko co? Zaczęło mi brakować tchu. Podpuściła mnie cholerna kostucha! -Wie pan, co to jest potworniak? -Bliźniaczy płód wchłonięty przez drugie z bliźniąt. -No właśnie. Ojciec miał potworniaka, który nie powodował żadnego zagrożenia, a dolegliwości, z powodu których znalazł się w szpitalu, to była zwykła niestrawność. 2 piątek13 stycznia 2017 Czekałem w kolejce po odbiór biletu na samolot, gdy wcisnęła się przede mnie jakaś kobieta i niemal płacząc zapytała o możliwość dostania się na samolot. Recepcjonistka sprawdziła kartę pokładową i stwierdziła, że zostało jeden nieodebrany bilet, ale miejsce jest zabukowane. I, że jeśli pasażer nie zgłosi się w ciągu pięciu minut, bilet może jej zostać sprzedany. -To ja jestem tym pasażerem. I właśnie chciałem odebrać bilet, kiedy pani wcisnęła się przede mnie. -Błagam pana! Proszę mi go odstąpić. Mój synek znalazł się w szpitalu i muszę do niego dotrzeć jak najszybciej. Wie pan przecież, że najbliższy lot na tej trasie odbędzie się dopiero pojutrze. Nie mogę tyle czekać! -No wie pani! Ja też mam ważny powód, żeby wylecieć dzisiaj. W tej chwili poczułem wibrację komórki trzymanej w kieszeni na piersi i dźwięk dzwonka, jakiego nigdy nie przypisałem do żadnej osoby z mojej książki telefonicznej. Była to ta sama melodia, którą usłyszałem leżąc przed rokiem w szpitalu. Muszę przyznać, że nękała mnie ona przez dłuższy czas, aż kiedyś usłyszałem ją w radiu. Szybko włączyłem w komórce program Shazam i melodia została rozpoznana. Była to piosenka Zastąp mnie, proszę w wykonaniu niemieckiej grupy Dirty Pigggs. Teraz telefon odtworzył fragment tej właśnie melodii. Już wiedziałem kto dzwoni. -Słucham. -Czy wiesz, że właśnie mamy rocznicę? -Rocznicę czego? -Nie rżnij głupa. Oddaj bilet tej babce i wracaj do domu. Czekam tu na ciebie. I nie kombinuj, bo się wkurzę! Rozradowana z powodu biletu kobieta rzuciła mi się na szyję. Opuściłem terminal i złapaną taksówką wróciłem do domu. Nikogo nie było. Wyjąłem z lodówki piwo i chipsy i zasiadłem przed telewizorem skacząc bezmyślnie po kanałach, by ostatecznie zatrzymać się na jakimś programie sportowym. Oglądałem mecz, gdy w dole ekranu ukazał się pasek z wiadomością z ostatniej chwili. >KATASTROFA SAMOLOTU
    1 punkt
  15. za tą mgłą widzę stają jego buty nie zdążył ich spakować nikt go nie uprzedził że zgaszone światło jest jednoznaczne kończące mimo pięknych wspomnień pociągi nie czekają następna stacja niebo nie ogląda się za siebie nie musi teraz widzi w obie strony a ja mam zostać pilnować co było nasze rozumiem kocha to poczeka na mnie
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...