Już ja z ziemi nieba nie widzę
Już i gwiazdy na mnie nie wejrzą
Sprawiedliwy! wydaj mi wizę
Na pustynię najpustynniejszą
Żebym bez trwogi i pogardy
Ale z nadzieją i miłością
Mógł wznieść oczy w bezmiar otwarty:
Wieczną prawdą świecący kościół.
Żeby nocą usiedli przy mnie
Nowi bracia moi - szakale,
I zwierzęco dysząc na zimnie
Ciepło do mnie pomrukiwali.
A ja z bladym nad głową krążkiem,
Najszczęśliwszy w świecie uchodźca,
Zapomnianą otworzę książkę,
Gdzie Syn skonał dla prawdy Ojca.
Pod tą czystą nocą ogromną
W ludzkie strony zawyją żalem
Zrozumieją - i nie zapomną
Moi nowi bracia, szakale.
Wzniosą oczy, nowe i inne,
W moje spojrzą wiernie i ufnie
I z tej czystej nocy pustynnej
Gwiazda spadnie - i nie wybuchnie.