Na obchód Słowackiego

Autor:

Po­eto! Oskar­żo­no cie­bie przed na­ro­dem,
Ze ka­za­łeś bez­wład­nym po­ru­szać się bry­łom
I po swej śmier­ci nio­sąc pieśń - jak sztan­dar - przo­dem
Pro­wa­dzi­łeś bez­bron­ne za­stę­py na wy­łom,
Gdzie bez na­dziei zwy­cięstw lały krew ob­fi­cie.
Je­śli to two­ją winą, że bu­dzą­ca ży­cie
Pieśń jak or­kan wstrzą­snę­ła śpią­cą gro­bów zie­mię
I na chwi­lę zwięk­szy­ła na­szych nie­szczęść brze­mię
Krwa­we wid­mo oj­czy­zny wy­wo­łu­jąc z trum­ny;
Je­śli to two­ją winą, że pcha­ny roz­pa­czą
Na­ród ze­rwać chciał wię­zy - to mo­żesz być dum­ny!
Ci, któ­rzy ucier­pie­li naj­wię­cej, prze­ba­czą!
I Pol­ska ci prze­ba­czy, ko­cha­ją­cy synu,
I nie bę­dzie dla cie­bie ża­ło­wać waw­rzy­nu.
Bo świę­te ha­sła two­je, to nie ha­sła chwi­li,
Co prze­pa­da­ją ma­mie w cięż­kich dniach roz­bi­cia;
Wia­ra twa nie za­wie­dzie, mi­łość nie omy­li,
Lecz po­pro­wa­dzi na­ród do no­we­go ży­cia.
Mylą się po­ko­le­nia w dróg swo­ich wy­bo­rze,
Jed­nak cel po­sta­wio­ny myl­nym być nie może.
Gdy­by nie głos na­tchnio­ny na­ro­do­wej lut­ni,
Któ­ry nie dał zmę­czo­nym usy­piać w le­tar­gu,
Czym­że by­śmy dziś byli my, nę­dza­rze smut­ni? -
Gro­ma­dą nie­wol­ni­ków na pu­blicz­nym tar­gu,
Na­ro­dem bez przy­szło­ści, bez celu, bez czę­ści,
Któ­rym pan jego gar­dzi, cho­ciaż cza­sem pie­ści.

Wpraw­dzie by nas ży­wi­ła szczo­drzej pol­ska gle­ba,
A plon nasz by nie po­szedł na pa­stwę pło­mie­ni;
Wpraw­dzie by­ło­by le­piej tym zja­da­czom chle­ba,
Któ­rzy się tu­czyć pra­gną, z lo­sem po­go­dze­ni;
Lecz nad przy­szło­ścią na­szą noc by za­szła głu­cha
I na­ród cały zo­stał bez ser­ca, bez du­cha...

Że tak nie jest - to two­ja, o po­eto, wina,
Więc po­tom­ność już wy­rok ogła­szać po­czy­na
I laur, któ­ry od daw­na to­bie się na­le­ży,
Po­śród no­wych po­ko­leń bie­rzesz z rąk mło­dzie­ży.

Czy­taj da­lej: Jednego serca! tak mało! tak mało – Adam Asnyk