Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nic więcej


w kropki bordo

Rekomendowane odpowiedzi

Wiersz podoba mi się najbardziej z tych, które u ciebie czytałem. A to dlatego, że ma piękne, poruszające, wywołujące emocje obrazy. Dzięki temu świetnie się go czyta dosłownie. Kilka innych było ciekawą zagadką metafor. Ten jest filmem który z przyjemnością się ogląda z drugą osobą w kinie, a po seansie można porozmawiać o ukrytych znaczeniach :).

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Pl i mężczyzna rozmawiają o wspólnych owocach ich doświadczeń.

 

 

On opowiada o swojej samotności i jak go ona uwiera.

 

 

Ona dzieli się swoim smutkiem, utratą nadziei.

 

 

Stają się sobie coraz bliżsi. Te ich wspólne doświadczenia życiowe spajają ich coraz bardziej (smażymy powidła). Pomaga także to, że znają się z pracy (biurowe zszywacze).

 

 

On wykonuje swój ruch.

 

 

Czas się zatrzymuje. Po połączeniu duchowym następuje fizyczne.

 

 

I mają poczucie, jakby znali się od zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@w kropki bordo Chyba wolałem Twój nick - Umbra Palona, ale kropka też już może być;) Johny zaskakująco biegle rozszyfrowuje nam te Twoje wiersze gdyby nie on zupełnie prawie przeszły by bez echa;) Fajne teksty fajne pisanie skoncentruj się na tym bo Ci to wychodzi, tą niekonstruktywną zaczepno-prowokacyjną krytykę odpuść sobie, no chyba, że lubisz szumieć i spijać tą negatywną piankę może to Ciebie nakręca do tworzenia?? Pozdrawiam

 

 

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Johny dziękuję, jesteś niezrównany :)

@Pan Ropuch Dziękuję :) 

Uwielbiam jak ktoś mówi mi jaka mam być, co mam robić, na czym się koncentrować, bo wychodzi mi to nieźle, a co odpuścić...:) Co lubię, a czego nie, co mnie nakręca, a co blokuje....

To jest forum literackie.....no chyba, że mnie gdzieś przekierowuje :)))

Pozdrawiam również bardzo serdecznie i słonecznego dnia :))

@beta_b Dziękuję, miłego:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@w kropki bordo Nie każdy ma skórę jak słoń, tutaj chyba prędzej każdy tak cienką jak na łokciu. Lubisz jak ktoś rozpisuje się i w końcu rozszyfrowuje tą Twoją poezję, a sama komentujesz obcesowo, lakonicznie i głównie niemile czyjąś, w pół zdania z niedopowiedzeniami i tak dalej. Zauważam tutaj dużą rozbieżność taką praktycznie 180 stopniową;) Nie mówię jak masz robić czy jak masz nie robić tylko uwypuklam Tobie bo może sama tego nie dostrzegasz jak już to robisz. Jeśli dalej uważasz, że wszystko jest w porządku i super to luzzzzik. Powodzenia!

 

Pan Ropuch

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pan Ropuch Panie Ropuch nie znamy się, więc skąd to przekonanie, że Pan wie, co lubię, a czego nie? 

" Nie każdy ma skórę grubą jak słoń, tutaj chyba prędzej każdy tak cienką jak na łokciu." ....a skąd znowu to przekonanie?

Zna Pan grubość skóry/wrażliwości innych użytkowników, że występuje w ich imieniu?

Dziwne. Pozdrawiam:)

@Somalija Dziękuję bardzo, pozdrawiam :)

@Deonix_ Bardzo dziękuję za komentarz, miłego:)

@Frohnixe Dziękuję bardzo, pozdrawiam serdecznie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy myślisz że ciebie prowadzę? Szanuję od zawsze twą wolę. Wybierasz kierunki wydarzeń, zaliczasz wykroty z mozołem.   A drodze wygodnej i gładkiej, takowej przenigdy nie ufaj. Lecz pozwój, by Bóg twój od teraz, prowadził i nie dał ci upaść. :)  
    • Dokąd prowadzisz mnie drogo, zanim spod nóg się usuniesz? czy w wiekiem będziesz mi bliższą, abym cię mogła zrozumieć? Ile masz w sobie zakrętów, za którym już cisza głucha? Czy mogę z jasnym spojrzeniem, bardziej niż sobie zaufać?  
    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...