Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

miłość nieodwzajemniona


Andrzej_Wojnowski

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dużo czytałem różnych publikacji (zobacz David Buss, Esther Perel) a także wypowiedzi na forach. W skrócie problem jest , że 80% kobiet podoba się 20% facetów i co ma zrobić ta reszta? Bierze najlepszego z dostępnych. W drugą stronę jest w sumie podobnie i pozostaje sobie dorabianie teorii, że uroda się nie liczy, tylko dobroć, charakter, i tak dalej i że wszystkie kobiety są piękne. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli partner lub partnerka nie podoba się drugiej osobie w związku to potem będzie coraz gorzej bo już na początku są ukryte "żale". Dużo właśnie zależy od charakteru i jak widzimy świat, niektóre osoby nigdy nie będą zadowolone. Najważniejsze to być szczerym ze sobą i nie oszukiwać się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marek.zak1

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Uroda jest ważna, w przypadku mężczyzn wygląd, ale o wiele cenniejszy - jeżeli liczymy na trwały związek - jest jednak charakter. Czasami trafiam na wypowiedzi mężczyzn typu - pusta lala, pustak. Tak nazywają ładne dziewczyny, które poza urodą niewiele sobą reprezentują. Chłopaki wybierając dziewczynę często sugerują się przede wszystkim jej wyglądem, a nie charakterem, a potem rozczarowanie i narzekanie  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A jak się bardzo podoba, to nie widzi się wielu słabych cech, które z czasem wychodzą, jak skłonności do używek, lenistwo, nieodpowiedzialność,  bo to podobanie wszystko zasłania. Często pragmatyzm jest lepszy. Zespół Brathanki tak to ujął:

Hej matulu welon kup

z tym Nowakiem biorę ślub.

życia w sen się nie da zmienić,

a ten Nowak chce się żenić.

 

No tak, u facetów jest inaczej, ale te 20% interesujących (nie napisałem, że ładnych) się powtarza. Dla nas uroda jest jednak priorytetem, a ona jest niezależna od charakteru, bo może być brzydka i głupia / pusta:).  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marek.zak1   Mnie kiedyś kolega - porównując dziewczyny do ciasta - spytał, czy lepiej mieć kawałek tortu, czy całą szarlotkę. Tortu kawałek, no bo na tort  ( ładną dziewczynę ) jest wielu chętnych i brał pod uwagę, że trzeba będzie się nim ( nią ) dzielić z innymi :) To było dziwne pytanie, ale odpowiedziałam, że najlepiej chyba wybrać dobry sernik :)))

Chyba najlepiej brać pod uwagę całokształt. Ostatecznie mamy, co sami wybieramy ;)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To z dzieleniem jak w szmoncesie: Icek, tu wiesz, że twoja żona na 3 kochanków? Tak, ale lepiej mieć 25% w dobry interes, niż 100% w zły.:).

Poza tym ten chłopak to jakiś zakompleksiony, bo to bzdura. Inna sprawa, że nie każdy nadaje się do bycia partnerem atrakcyjnej babki, bo zazdrość go zjada. Casus Otella. 

Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marek.zak1

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ten chłopak był klerykiem, ale spotykał się z bardzo ładną dziewczyną, mężatką. Kiedyś naszło go na zwierzenia... Nie był zakompleksiony, przeciwnie :))) No i nie oszukujmy się, ładnymi dziewczynami interesuje się znacznie więcej mężczyzn, w tym atrakcyjnych pod wieloma względami ( wygląd, wykształcenie, pozycja, finanse... ) i takie kobiety ( ładne ) narażone są na o wiele więcej pokus pod tym względem ;) Czyż nie... ? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Z tymi ładnymi to potem to problem.

Jak ładna Cię zdradza to szkoda, jak brzydka to już mniej - tak mówią źli mężczyźni.

Ja uważam, że nie ma brzydkich kobiet - może to kwestia wieku.

Choćby nie wiem jaka była dzisiaj jest naprawdę miła:

 

Choćbyś sztuczną szczękę miała
zawsze będziesz moja mała
choćbyś 100 kilo ważyła
zawsze będziesz moja miła
choćbyś zupę przypalała
zrobię to, co będziesz chciała

bo wy wiecie, czego chcecie
ciągle nami kierujecie

choćbyś złą kobietą była
zawsze będziesz moja miła
choćbyś oko jedno miała
zawsze będziesz moja mała
choćby długi w banku były
też dla ciebie będę miły
taką wy przewagę macie

że tańczymy jak zagracie

choćbyś zeza w oczach miała
zawsze będziesz moja mała
choćbyś w trupa ciągle piła
zawsze będziesz moja mila

co mężczyzna może zrobić

aby sobie nie zaszkodzić
wybór już niewielki mamy

bo niestety was kochamy

dajcie pilota i piwo zimne
zapomnimy rzeczy inne
zróbcie tylko dwa ustępstwa
ustąpimy z tego męstwa
wiecie jak dokonać tego
kruche jest to nasze ego
zawsze macie to, co chcecie
gdzie jest równość

dziś na świecie

 

I tą wersję będę bronił jak niepodległości.

 

Pozdrawiam

 

 

Niestety wygląd widać z daleka, a charakter czasami  wychodzi po latach.

Najlepiej piękna i inteligentna, sprytna i wybitna ...

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...