Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Z uśmiechem we włosach ;)


M_arianna_

Rekomendowane odpowiedzi

Już rozkwitły pierwsze kwiaty,

lekko zielenieje trawnik.

Mewy nad osiedlem krzyczą,

ludzie swoje wiosny liczą. 

 

Gdy od zmartwień boli głowa,

przerzedzony włos siwieje,

nie martw się tym, że czas mija.

Co ma być, to niech się dzieje.

 

Rankiem nikłe słońca lśnienie

ciepłem serce twe ogrzeje..

Czesz palcami włosy sobie,

na zwichrzonej wiatrem głowie. 

 

Zanim wiosna raj przyniesie,

światu świeżość zwiewną da,

nie wyczekuj wiosny biernie;

idź po szampon DX2...

 

Myj szamponem swe odrosty, 

o przedwiośniu, w sposób prosty;

myj pięć razy, albo sześć,

i siwiźnie powiedz - Cześć!

 

Kiedy włosy wypadają,

łupież zdobi cenną głowę,

DX2 ci dopomoże...

Resztę zrobi Head&Shouders.

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Marianna_Katarzyna (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marek.zak1

 

Można te pięć minut przeczekać z szamponem

(lub odżywką) na włosach, dla lepszego efektu.

 

Niektórym z siwizną jest do twarzy.

 

Farba też dobra, jeśli jest dobra.

 

Daje się - podobno - farbować zawiązkami orzecha włoskiego, lub jagodami leśnymi.

 

Jak tam kto sobie woli.

 

 Wzajemnie pozdrawiam.

Edytowane przez Marianna_ (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam - uśmiecham się do twojej wiosny - 

Ja myje czuprynę czyli jej resztki tylko

szarym mydłem i to od dziecka 

i jakoś żyje.

                                                                                     Miłego ci życzę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Waldemar_Talar_Talar

 

To już lepiej myć włosy - nie krócej niż 5 minut - żółtkami kurzych jaj. 

Jakoś, to można i szarym mydłem

- jakoś to będzie"- 

ale chodzi o lepiej, niż "jakoś".

Edytowane przez Marianna_ (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ej tam - nie ważne ile na męskiej głowie tylko ile w niej...np.oleju...

                                                                                                     Pozd.

                                                       

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiosna wiosną, ale mam wrażenie, jakby ten wierszyk był napisany na konkurs. I tu zgadzam się z @fregamo

Było jakoś lepiej bez zachwalania DX2. Nie gniewaj się Marianno, ale tak czuję - szampony i odżywki znasz niemal na wyrywki i dobrze, ale jakoś mam dosyć reklam na co dzień :)

Pozdrawiam.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Kredens

 

Tak, zwrot w utworze zamierzony, ale nie chodzi o reklamę, tylko o sposób na wiosenną fryzurę.

Poważniej też można popatrzeć.

Najlepiej wypróbować.

Atut - szampon nie brudzi, jak farba.

Wzajemnie pozdrawiam.

@jan_komułzykant

 

Jednak utwór poprowadzony bardziej eksperymentalnie, chociaż zdarza mi się też korzystać z tej głupiej reklamy.

Wzajemnie pozdrawiam.

Edytowane przez Marianna_ (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • M_arianna_ zmienił(a) tytuł na Z uśmiechem we włosach ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...