Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Poprawność


Rekomendowane odpowiedzi

Przywdziali miłości maskę
A w sercach kamienie są
Stanowią tu naszym prawem
Wciąż nie przestrzegając go
Ataku gniewu dostaje
Gdy wytkniesz takiemu błąd
A gdy nazwiesz go baranem
"Niepoprawne!" Krzyknie on,
Zatem jaki sens ma prawo
Kiedy niezawsze działa
Zatem jaki sens ma człowiek
Gdy brat jest wyżej brata
Poprawności przyszła fala
Musimy ją okiełznać
Inaczej będzie zalana
Podstawa społeczeństwa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba zalezy od czlowieka niektorzy mowia to co mysla inni pod publike, ktorym latwiej w zyciu to trundo orzec. 

Co do technicznej czesci wiersza to moglbys ciut sie postarac z rymami. 

 

A w sercach kamienie są
Stanowią tu naszym prawem

 

to do przepracowania bo zwiazek logiczny kuleje 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wolną wolę może i mamy, ale wolność słowa? Gdyby była wolność słowa, nie byłoby pojęcia "mowa nienawiści" stosowanego w każdym momencie, gdy tylko powiemy coś, co nie podoba się władzom unijnym lub imigrantom. 

 

Prosiłbym o jakieś porady, w sumie od niedawna się zajmuję wierszami :D

Also, prosiłbym o przeniesienie do wierszy w trakcie tworzenia. 

Edytowane przez Jacek Bąk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przy utworze masz taka flage jak na nia najedzie pokaze sie zglos  i otworzy okno edycji tam wpisz ze chcesz zeby twoj utwor przeniesiono do warsztatu jak juz sie tam znajdzie pocwiczymy na nim skalpelem :D

 

Taka rada na poczatek wrzucaj do warsztatu a potem przenos (zglaszaj ) ze jest juz gotowy czasem dobrze jest jak sobie tam utwor powisi czasem samemu wpadniemy na genialny pomysl przerobki czasem ktos wytknie bledy itp.

 

PozdrawiaM

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przywdziali miłości maskę                   
A w sercach kamienie są         

ustanawiają prawo
nie przestrzegając go 

    
Ataku gniewu dostaje                            lepiej brzmialo by szalu 
Gdy wytkniesz takiemu błąd                  
A gdy nazwiesz go baranem     tutaj gdybanie moglbys zamienic na cos innego bo sie powtarza 
"Niepoprawne!" Krzyknie on, 

        tu lamie sie rytm wiersza przynajmniej jak ja czytam akcent inaczej sie rozklada Niepoprawne
Zatem jaki sens ma prawo                     i tutaj tez sie rytm wiersza kolibie 
Kiedy niezawsze działa                           
Zatem jaki sens ma człowiek          ludzie nie maja sensu sens moze miec czlowieczenstwo ;) 
Gdy brat jest wyżej brata                    co znaczy wyzej wszedl na stolek co poeta mial na mysli 
Poprawności przyszła fala                   
Musimy ją okiełznać
Inaczej będzie zalana
Podstawa społeczeństwa

 

To tyle zmian porad na poczatek sprobuj cos jeszcze z nim pokombinowac :D potem tu wroce  

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolnosc slowa jest jakby nie patrzec w naszym kraju nikt nie jest aresztowany za demonstracje dotyczace praw kobiet i aborcji itd mozesz wyrazac sie jak chcesz. Sformulowanie mowa nienawisci jest to chwyt marketingowy stosowany z obu stron barykady wiec nie wiem o czym mowa w polsce stosuja go obie partie szczujac na siebie ludzi przy czym sami sie dobrze bawia. 

Zauwaz  nikt nie zostal zlapany z poprzedniej wladzy na zadnym przekrecie nikt nie trafil do wiezienia swoim swoim krzywdy nie zrobia bo my wam dzisiaj wy nam potem :D 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, jak obiecałem, jestem z moimi trzema groszami :).

Na początek masz ode mnie plusa, za to, że próbujesz pisać o czymś ważnym z Twojego punktu widzenia.

Co do tekstu to:

 

Przywdziali miłości maskę - Na samym początku pojawiają się jacyś ONI. Daje to ogromne spektrum interpretacyjne, poczynając od faszystów, komunistów, władzy (jakakolwiek ona by nie była) a na Marsjanach lub innych kosmitach kończąc, w zależności od światopoglądu, stanu emocjonalnego i umysłowego odbiorcy. Czasem taka zabawa jest nawet fajna, ale w tym przypadku wydaje mi się jednak pewnym nadużyciem


A w sercach kamienie są - Po pierwsze, staraj się unikać takich określeń jak serce, dusza itp. Osobiście nic przeciw nim nic nie mam, jednak dość powszechnie są uważane jako 'niestosowne' we współczesnej poezji, jeśli traktuje ją się serio. Są inne sposoby żeby wyrazić taką myśl. Po drugie masz tutaj inwersję. Poprawnie powiedziałbyś: A w sercach są kamienie. Inwersja jest be :)


Stanowią tu naszym prawem - To zdanie, jak zostało to już wcześniej wspomniane, pozbawione jest logiki, czyli, mówiąc kolokwialnie, kupy się nie trzyma. Mówiąc szczerz, nawet trudno mi odgadnąć co chcesz przez nie powiedzieć. Serio, kombinuję i nic mi nie wychodzi. Zdecydowanie do poprawy.


Wciąż nie przestrzegając go - Kolejna inwersja. Poprawnie: Wciąż go nie przestrzegając.


Ataku gniewu dostaje
Gdy wytkniesz takiemu błąd
A gdy nazwiesz go baranem


"Niepoprawne!" Krzyknie on, - Inwersja. On wstawione na siłę, w celu uzyskania rymu, myślę, że można je nawet uznać za błąd stylistyczny, samo krzyknie w tym zdaniu, w zasadzie w zupełności powinno wystarczyć, ale oczywiście, wtedy zgubi się rym :). Druga sprawa tutaj, napisałeś wiersz bez interpunkcji (nie licząc cudzysłowu i wykrzyknika, które wydają się w jakiś sposób uzasadnione), a tutaj nagle pojawia się osamotniony przecinek. Usuń go lub zastosuj poprawną interpunkcje w całym wierszu.


Zatem jaki sens ma prawo
Kiedy niezawsze działa - Nie zawsze napisało Ci się razem.


Zatem jaki sens ma człowiek - Już zostało napisane bodajże przez Marcina, człowiek może mieć wartość, ale raczej nie ma sensu, z pewnością, czasami pisze bez sensu ;).


Gdy brat jest wyżej brata  - Rozumiem co chcesz powiedzieć, ale zostało to nie najlepiej ujęte.
Poprawności przyszła fala - Zgadza się, ale wcale nie oznacza to, że w ramach buntu można pisać niepoprawne wiersze (żarcik taki) ;)


Musimy ją okiełznać
Inaczej będzie zalana
Podstawa społeczeństwa

 

Poza tym, to o czym pisał Marcin, wiersz to nie tylko policzona ilość sylab, i rymy, jeśli próbujesz pisać wiersz klasyczny, to także rytm, który w Twoim tekście mocno kuleje i akcenty.

Niestety pisanie wierszy nie zawsze przychodzi lekko, jeśli dąży się do stworzenia utworu, który "będzie chciał się czytać". Mam nadzieję, że się nie zrazisz i będziesz pisał dalej, bo jednak jakiś potencjał reprezentujesz. Pisz! Ale też czytaj, szczególnie uznanych, klasyków jak również wiersze innych użytkowników tego forum. W tych ostatnich dość szybko zaczniesz dostrzegać błędy, których nie widzisz u siebie, bo cudze widać lepiej :), i z czasem zaczniesz ich we własnym pisaniu unikać, mam nadzieję :)

Powodzenia!

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Będę czekał, jak napisał Sylwester nie zrażaj się i dużo czytaj. Warto czytać komentarze innych i z nich wyciągać wnioski. Zdarza się tutaj także, że Ci bardziej wprawni piórem jedynie pobieżnie przebiegna po twoim tekście i nie zostawia żadnych wskazówek żadnych komentarzy. Dlatego warto podpatrzyc, jakie rady dają innym. :) trtrzymam kciuki powodzenia 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Na twarzach miłości maska
A mają skały w sercach
Ustanawiają te prawa
Nie będą ich przestrzegać
Ataku szału dostaną
Kiedy wytkniesz takim błąd

A jak zwiesz ich baranami
"Niepoprawne!" Krzyknie zło
Zatem gdzie jest prawowierność
Kiedy jej u nas nie ma
Zatem gdzie jest człowieczeństwo
Gdy niektórym brak chleba
Poprawności przyszła fala

Musimy ją okiełznać

Inaczej będzie zalana

Podstawa społeczeństwa

 

Tak lepiej? Wybaczcie, że tak późno, ale musiałem załatwić kilka ważnych sprawunków. 

Edytowane przez Jacek Bąk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karb udała Rada. Bobu, bo wisi Bob! O, bis! I w obu Boba dar, a ładu brak.    
    • Czy myślisz że ciebie prowadzę? Szanuję od zawsze twą wolę. Wybierasz kierunki wydarzeń, zaliczasz wykroty z mozołem.   A drodze wygodnej i gładkiej, takowej przenigdy nie ufaj. Lecz pozwój, by Bóg twój od teraz, prowadził i nie dał ci upaść. :)  
    • Dokąd prowadzisz mnie drogo, zanim spod nóg się usuniesz? czy w wiekiem będziesz mi bliższą, abym cię mogła zrozumieć? Ile masz w sobie zakrętów, za którym już cisza głucha? Czy mogę z jasnym spojrzeniem, bardziej niż sobie zaufać?  
    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...