Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Idą święta


Andrzej_Wojnowski

Rekomendowane odpowiedzi

już od rana boli głowa

wiem nadchodzi czas świąteczny

jeszcze trochę przygotowań

i kolejne święta przetrwam

tradycyjnie z ojcem dziadkiem

przy rodzinnym postnym stole

połamiemy się opłatkiem

każdy spełni swoją role

 

           biegnę szybko kupić karpie

          dziś najtańsza jest biedronka

          stoję grzecznie a w kolejce

          dyszy wredny gruby sąsiad

           najładniejsze wybrał świnia

           ja mu tego nie daruję

            niech mu w gardle przy wigilii

           ryba ość język przekłuje

 

wczoraj mąż choinkę ubrał

lampki znowu przepalone

chciałam drania zamordować

lepiej niech on zmieni żonę

ale debil wciąż ma farta

miał żarówki zapasowe

pod choinką znajdzie młotek

którym mu rozbiję głowę

 

       jutro tylko barszczyk zrobię

        szybko sianko porozkładam

        czemu pies merda ogonem

         kiedy jestem zabiegana

         pewnie znów ma spacer w głowie

        a ja tak zdenerwowana

        jeśli się nie uspokoi

       to po świętach uśpię gada

 

niech się ta wigilia zacznie

którą wszyscy tak kochamy

każdy wtedy jest serdeczny

grzeczny i poukładany

przyjacielsko w zrozumieniu

szybko minie ten czas zgodny

a po świętach w oka mgnieniu

wszystko wróci znów do normy

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj - prawdziwy szczery wiersz - uśmiecham się serdecznie - szkoda tylko że to tak krótko trwa Andrzeju.

Zgrabny prezent ten wiersz pod choinkę.

                                                                                                                                                                                                  pozd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dość realny wierszyk ;) Pójdę kilka kroków dalej, dla dialogu, tekst sprzed lat.
Pozdrawiam ciepło i oby tak nie wyglądały niczyje wspomnienia, bb

 

Brzydkie święta
 

kolejne niechciane

jak wszy na sumieniu
swędzą wspomnienia

skrzy iskra z choinki
i siano zapala
rozmowa przy stole

opłatek się kruszy

a w wannie karp dusi

sznur ciągnie mikołaj

 

pod obrus zamiata

rodzinne kłopoty

kościelna kolęda

 

śmieci wyrzuciłam

na tak ważne święta

gładzę róg serwetki

 

bóg mały się rodzi

wytrzepię dywany

zanim się pojednam

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę te negatywne emocje wydają się naciągane. Ale w poezji, a raczej w satyrze takie przerysowanie jest dopuszczalne i wzmacnia efekt satyryczny. Tacyśmy święci, świetobliwi, a w środku jeden drugiego w łyżce wody by utopił, albo zadźgał ością karpia. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

   Smutne, oby się nie powtórzyły.

 

                                                                                        pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję.

  Udanych Świąt życzę ,również bez młotka  i filet z karpia na stole (tak na wszelki wypadek).

 

                                                                                                                                pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję Marcinie.  Wesołych spokojnych życzę z karpiem bez ości .

 

 

                                                                                                                                                            pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

No cóż, powtórzę za klasykiem " taki klimat" .

Wesołych świąt życzę i dalej wysokiej formy.

 

                                                                                                                                   dziękuję i pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dzięki ci Kauflandzie za twe hojne dary, Za upusty, rabaty, którym nie masz miary. Za półki, witryny wypchane po brzegi, Za postój darmowy czy maj albo śniegi. Ogarnąć cię trudno, wszędy pełno ciebie: w gazetkach, reklamie, telewizji, web-ie. Pragniesz mych wizyt, otwierasz podwoje, By do skarbczyka wpadło to, co było moje. Tyś dom swój zbudował, tu na gołej ziemi I pokryłeś regały dobrami znacznemi. Wraz ze ściśniętym sercem napis - Witamy, By ofiarę złożyć, próg twój przekraczamy. Tyś panem jest czasu przez długie godziny, Gdy z nadzieją płoną na ceny patrzymy. Za twoim rozkazem towary znikają, A potem znienacka droższe się zjawiają. Lecz i one złożone w wielkiej mądrości, Upiększasz tańszymi, z oznaką starości. Tobie z twej woli rolnik plony zwozi, Których smak czasem w reklamie nas zwodzi. Wina przepyszne, mięsiwa rozmaite dawasz, Których kolorem sztuczno wzrok napawasz. Słowem, z rąk twych czeka wszelkiej żywności, Stworzenie z portfelem sporej wartości. Obdarzaj nas, póki raczysz, łaskami swemi, Póki Polak pokorny i pozbawion premii, Ze spuszczoną głową - czy Marian, czy Józek, Z Grunwaldu, z 'tej ziemi', niemiecki pcha wózek.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      (wersja udźwiękowiona)
    • Wolę się tobą modlić niż wdychać nagie jesienie Chociażby najpiękniejsze ... Czekasz za przepierzeniem - liliowej intymności i przyciasnego stanika Próbujesz podrywu ''na pośpiech'' - nowa strategia?  Znikam.  Olejne malowidła i zachwyt w Barcelonie Rozrzucam wokół peruki, zasypiam na peronie Śnią mi się płatki śniegu i kwadratury rozstania W kółko chcę tylko ... wszystkiego!  I niby nikt nie zabrania ... Ściągam z najwyższej półki atlas - MOJEGO świata Przeglądam go w lochach przeszłości, dziękując za wszystkie lata Cóż, sama nie mogę wydobyć - powietrza, światła i wody ''Mój świat'' chce mieć stolik w Piazza Duomo - choć jestem jak ziemniak z wody Życie jest moim życiem, niech nikt się do niego nie wtrąca Blok, pokój z ołtarzykiem, serce się parzy, gorące!  Czekamy na koniec świata i dobrych konfenansjerów Kompromis jasno wykazał:  "Podzielcie się cyfrą zero..."
    • mój ukochany potrafi się zbliżać do mnie na szerokość parasola smaży naleśniki tuż przed zakończeniem świata łagodnieje czasami i dostaje zbałamuconego kurwika w oczach nie rzuca wtedy przekleństwami na pożegnanie daje mi się pocałować w rękę  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Niestałości trzeba rzucić gałąź do pyska Ocean przelotnych chwil przecumować ... w przystań I na tym rym się kończy... Melodia roznosi się głuchym echem Obija się o ściany, które trąbią fanfarą klaksonów: "uważaj! Tu nie skręcaj! To nie! Tamto też nie! Chybione!''   Potrzebuję dziś w łóżku mężczyzny. Ten, którego znam, jedyny, który też mnie tam potrzebował, ocucił się moją szpetnością.   Chrystus w złoconej ramie ...   Teraz chodzę samotnie po alejach w wielkim mieście i nawet do głowy mi nie przyjdzie, że jest jakieś łóżko.  I że w ogóle był jakiś mężczyzna.  Znalazł sobie kogoś? A, to nie szkodzi. Ja obojętnością  ... już nie rozpaczam. Otwieram garść ... Wezmę się.    
    • Człowiek ... Kontury, kąty, osie I na umieraniu ten żal się nie kończy ...     
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...