armagedon

na odrapanej metalowej gałęzi siedzi małpa. z myszką w dłoni, zjada suszone, plasterkowane banany, zakonserwowane w formacie jpg na dysku twardym.
ziemia wokoło jeszcze żarzy się, podryguje, wymiotuje i piszczy.
druty zwisając bezwładnie, dotkną się czasem milośnie i zaiskrzy.
z rzadka jakiś wirus wygrzebuje się z popiołu, otrzepuje, zmutuje i z braku zajęcia wyginie.
w oddali migocze radioaktywna, zielona powłoka, jasna niczym zorza polarna. kładzie sie miękko na szczytach wulkanów.
-wiec tak wyglada koniec swiata - powiedziała smutno @ zwiesząjac ogon......

z RZadka pisze się tak

Dobra, ten tekst to jakiś żart? Prawda? Jestem w "mamy cię"? Gdzie kwiaty? Gdzie Majewski?

niestety nie, ale dziękuję za konstruktywną krytykę!

Magdo troszkę to skromne jak na prozę...

A jak dla mnie smaczne - znowu miniaturka, znowu obrazek bardziej niż jakaś rozbudowana sekwencja. Lubię to!

Dla mnie to zdecydowanie poezja. Ale za to jaka! Każdy mądry wygłup, dobrą, ironiczną ciekawostkę punktuję podwójnie :)).

skoro to poezja -to dowidzenia.
skoro mądry wygłup - to powiedzcie proszę co tu mądrego ( z podaniem własnej definicji madrści).